W obronie papiestwa i nieomylności Kościoła rzymskiego
TRADYCJA PRZECIW HEREZJOM | O MODERNIZMIE WSPÓŁCZESNYM | ŻYCIE CHRZEŚCIJAŃSKIE | HISTORIA, LITERATURA, FILOZOFIA | NOWOŚCI
LATINITAS | MARIOLOGIA | MSZA ŚW. I KAZANIA | KSIĄŻKI W DJVU | ARTYKUŁY I KSIĄŻKI W PDF | CYTATY ULTRA MONTES | "Pod sztandarem Niepokalanej" -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- MODLITWY I MEDYTACJE | PISMO ŚWIĘTE | OJCOWIE KOŚCIOŁA | ŚW. TOMASZ Z AKWINU | KATECHIZMY KATOLICKIE | HERETYCY I APOSTACI * * * * * * * * * * * * Habentes ergo pontificem magnum, qui penetravit caelos, Iesum Filium Dei, teneamus confessionem.
Mając tedy wielkiego arcykapłana, który przeniknął niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmyż przy wierze. (Hebr. IV, 14) "Fiducia christianorum resurrectio
mortuorum".
(Tertullianus) ------------------- "Nadzieją
chrześcijan jest zmartwychwstanie zmarłych". (Tertulian)
"The Reign of Mary". No. 193. Summer 2024 (nowość) "Beiträge". Nr. 178. Oktober-November 2024 (nowość) "Adsum". October 2024 (nowość) CMRI.PL. Zgromadzenie Maryi Niepokalanej Królowej (Congregatio Mariae Reginae Immaculatae) Św. Katarzyna Genueńska. Traktat o czyśćcu ( PDF ) | Św. Teresa od Jezusa. Wizja mąk piekielnych "Non possumus". Luter - heretycki wieprz z Saksonii i miejsce dla niego przeznaczone... piekło... ( PDF ) Ks. Aleksander Fajęcki. Kremacja | Ks. Kevin Vaillancourt. Pogrzeb czy kremacja: Co jest właściwą katolicką praktyką ( PDF ) Ks. Józef Stanisław Adamski SI. 1. Kilka uwag o sumieniu i wykład psalmu "Miserere" ( PDF ) 2. Życie nadprzyrodzone duszy ludzkiej ( PDF ) O. Tomasz Młodzianowski SI. 1. O śmierci 2. O piekle ( PDF ) 3. O dwóch chorągwiach, Chrystusa i Lucyfera 4. O Królestwie Chrystusowym Ks. Marian Morawski SI (iunior). Dogmat piekła ( PDF ) | Dante Alighieri. Boska komedia. Piekło. Pieśń IX. Kacerze i twórcy sekt rozmaitych ( PDF ) Ks. Marian Morawski SI (senior). Świętych Obcowanie. Komunia z niebem. Pożycie mieszkańców nieba między sobą. Obcowanie ich z nami ( PDF ) Ks. Augustyn Arndt SI. Odpusty. Podręcznik dla duchowieństwa i wiernych | Bp Paweł Kubicki, Sufragan Sandomierski. Nowy zbiór odpustów ( PDF ) Ks. Jakub Wujek SI, Biskup Władysław Krynicki. 1. Uroczystość Wszystkich Świętych 2. Dzień Zaduszny 3. Niedziela czwarta po Trzech Królach ( PDF ) Ks. Benedict Hughes CMRI. 1. Franciszek-Bergoglio znowu atakuje! ( PDF ) 2. Neopapież - fałszywy papież ( PDF ) 3. Kult 14 Świętych Wspomożycieli ( PDF ) NAJNOWSZE TEKSTY (26, 19, 8 PAŹDZIERNIKA, 28, 5 WRZEŚNIA, 30, 25, 12, 9, 6 SIERPNIA 29, 20, 15 LIPCA, 29, 28, 16 CZERWCA 2024) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Misja katolickiego Kościoła w świecie współczesnym. ( PDF ) (Nasz Boski Zbawiciel ustanowił św. Piotra Skałą, na której zbuduje swój Kościół i zagwarantował, że bramy piekielne go nie przemogą (Mt. 16, 18). Na przestrzeni wieków papieże, następcy św. Piotra konsekwentnie zachowywali prawdziwą wiarę wypełniając tę misję... Wraz z nadejściem Vaticanum II (1962-1965) do Kościoła wprowadzono zmiany doktrynalne, które były radykalnie sprzeczne z tym, czego Kościół katolicki nauczał w przeszłości: wolność religijna i indyferentyzm religijny (potępione przez papieża Piusa IX w jego Syllabusie błędów); fałszywy ekumenizm (potępiony przez papieża Piusa XI w Mortalium animos); Novus Ordo Missae, Nowy Porządek Mszy (sprzeczny z nauczaniem Soboru Trydenckiego na temat Świętej Ofiary Mszy); nowy Kodeks Prawa Kanonicznego (1983), który zezwala na udzielanie Komunii niekatolikom (czego zakazuje kanon 731 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku). Jak powiedział nieżyjący już arcybiskup Lefebvre w swoich "Refleksjach na temat suspensy a divinis" z 29 czerwca 1976 roku: "Kościół, który zatwierdza takie błędy jest równocześnie schizmatycki i heretycki. Ten Soborowy Kościół nie jest zatem katolicki". Jak możemy pogodzić nieomylność Magisterium Kościoła Chrystusowego z błędami, które wyłoniły się z Vaticanum II? Odpowiedź jest prosta: nie da się ich pogodzić! Współczesna hierarchia neokościoła soborowego nie reprezentuje Magisterium Kościoła... Gdzie jest dziś katolicki Kościół? W jaki sposób wypełnia się dziś obietnica Chrystusa dana Apostołom i ich następcom, że będzie z nimi po wszystkie dni aż do skończenia świata? Nakaz Chrystusa, aby nauczać wszystkie narody, nie ograniczał się tylko do Jego Apostołów, ponieważ Chrystus powiedział, że będzie z nimi "po wszystkie dni aż do skończenia świata". Sobór Watykański I nieomylnie nauczał, że zawsze będą nauczyciele i pasterze Kościoła aż do końca czasów (Denzinger 1821) i że tymi pasterzami i nauczycielami są biskupi, następcy Apostołów (Denzinger 1828). Prawdziwy Kościół można znaleźć wśród tradycyjnego katolickiego duchowieństwa, czyli tych ważnie wyświęconych kapłanów i konsekrowanych biskupów, którzy wyznają wiarę katolicką, ofiarują prawdziwą Mszę św. i sprawują sakramenty święte oraz odrzucają błędy modernistycznego neokościoła) (nowość) O. John Morris SI (wyd.). Pamiętnik ojca Gerarda (uzupełniono) O. John Morris SI (wyd.). Pamiętnik ojca Gerarda. XVI. Co się stało z Janem Lilly. (Jan został zawleczony do Toweru, i okuty w kajdany. Badano go następnie o szczegóły mej ucieczki, i w jakich miejscach od tego czasu przebywałem. Wierny sługa widząc, że stosunki jego z dozorcą nie są już tajemnicą, a szczerze pragnąc dla Chrystusa Pana oddać na ofiarę życie swoje, wyznał jawnie i śmiało, że sam był głównym sprawcą ucieczki mojej z Toweru, że poczytuje to sobie za szczęście, i że ochotnie przy zdarzonej sposobności, znów do podobnych usług gotowym się stawi. Dozorcy bronił ile mógł, i zaręczał uroczyście, jako ten ani się domyślał ułożonego między nami planu. Na wszelkie zaś pytania co do miejsc gdziem się ukrywał, tę jedną dawał odpowiedź, że nie chce nikomu być powodem przykrości, i że miałby to sobie za grzech, wydać niewinnych. Na to mu oświadczono, że dłużej nalegać nań nie będą, ale za to mu dowiodą dotykalnie, czy ma obowiązek odpowiedzieć, na zadane mu pytania, czy nie. "Ufny w pomoc Boską, odrzekł Jan, dotrzymam wiernie mych postanowień; zresztą, jestem w ręku panów, czyńcie ze mną co Bóg wam uczynić dopuści". Ściągnęli go zatem oprawcy na dół do izby torturowej, zawiesili go za ręce w sposób wyżej opisany, i całe trzy godziny trzymali go w tych nad wszelki wyraz srogich katuszach. Nie zdołali jednak zmusić go do żadnego wyznania, z którego by komu bądź jaka szkoda uróść mogła, aż w końcu sami stracili nadzieję, by z nim trafili do celu) (nowość) Ks. Alojzy Bukowski SI. Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich. ( PDF ) (Wielki biskup hippoński uwzględnia wszystkie główne formy, w jakich teoria reinkarnacji była przedstawiana i oprócz teorii Platona i Plotyna, rozciągających metempsychozę na świat zwierzęcy, także teorię Porfiriusza, który ograniczał przechodzenie dusz do ciał ludzkich, i wreszcie też teorię Manichejczyków, którzy znów rozszerzali wędrówkę dusz nawet aż na świat roślinny i uznawali normy zupełnie podobne do starohinduskiej księgi praw Manu określającej, jak wiadomo, dokładnie drogę, którą wędrówka poszczególnych dusz ma się odbywać. Wszystkie te formy metempsychozy odrzuca św. Augustyn, tak ze stanowiska rozumu jak i wiary. Rozpatrywane ze stanowiska rozumu są one, powiada, pozbawione wszelkich nawet prawdopodobnych dowodów. Wszelkie opowieści o zdolności niektórych osób przypominania sobie dawniejszych inkarnacyj są albo kłamliwe albo opierają się na złudzeniu. Z wiarą chrześcijańską teorie te całkiem są sprzeczne. Wiara nasza nie pozwala nam wierzyć ani w przechodzenie dusz ludzkich w zwierzęta, ani dusz zwierzęcych w ludzi, ani z jednego ciała ludzkiego w drugie. Wszyscy wysłańcy Boży: aniołowie, prorocy, apostołowie głosili po całym świecie, tak oświadcza św. Doktor uroczyście, że dusza ludzka raz tylko wróci do ciała, nie wielokrotnie, i to do ciała własnego a nie do innego. Niech dalekim będzie od nas, żebyśmy wierzyli w wieczne powtarzanie się w pewnych cyklach historii świata i w powracanie i ponowne rodzenie się tych samych dusz... niech dalekim będzie od nas, powtarza, byśmy w to wierzyli i dodaje: Chrystus raz umarł za nasze grzechy i wstawszy z martwych, wedle zapewnienia Pisma św., więcej nie umiera, śmierć Mu więcej panować nie będzie, i my po zmartwychwstaniu, wedle słów Apostoła, podobni do Chrystusa i zawsze z Nim żyć będziemy) (nowość) Divi Thomae Aquinatis, Doctoris Angelici, totius Summae Theologicae Conclusiones
(uzupełniono) Divi Thomae Aquinatis totius Summae Theologicae Conclusiones. De potestate legis humanae. (6. – Utrum ei qui subditur legi liceat praeter verba legis agere. Co. – Semper ei qui legi subditur verba legis servanda sunt, nisi adsit periculum publici boni; quod si subitum sit, non patiens tantam moram ut ad superiorem recurri possit, praeter verba legis agere licet) (nowość) Calefactory.org. Tradycyjna nauka katolicka. ( PDF ) (Wiele osób, które nazywają siebie katolikami, uważa, że "Kościół katolicki" – obecnie ze stolicą w Rzymie, w Watykanie – jest Kościołem katolickim. Od 1958 roku (po śmierci papieża Piusa XII w dniu 9 października 1958 r.) piastujący tam urzędy uzurpują sobie miano Kościoła katolickiego, od którego z własnej woli odeszli. Odstąpili od wiary, a zatem opuścili Kościół, który został założony przez Chrystusa na Apostołach z Piotrem jako jego głową. Ta mistyfikacja została po raz pierwszy ujawniona przez fałszywy Sobór Watykański II (1962-1965) (Vaticanum II), który miał na celu wprowadzenie Kościoła katolickiego w dwudziesty wiek i dostosowanie go do poglądów liberalnych myślicieli tamtych czasów. Chciano "zmodernizować" Kościół i dostosować go do "protestanckiego" sposobu myślenia. Dokumenty Vaticanum II zmieniły praktycznie każdy pojedynczy sakrament, każdy obrzęd i rytuał oraz usunęły konkretne nauki katolickie, które istniały od czasów Chrystusa. W rzeczywistości Vaticanum II ani trochę nie zmienił katolickiego Kościoła, ale raczej wymyślił zupełnie nową religię, która jest dziś najczęściej określana jako "Novus Ordo", przydomek pochodzący od "Mszału Nowego Porządku" wymyślonego na Vaticanum II) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Święty Augustyn na tle wieków. ( PDF ) (Obdarzony umysłem nieporównanie lotnym i subtelnym, a przy całej głębokości niesłychanie wszechstronnym, opanował sam jeden wszystkie dziedziny kościelnej myśli i pracy. Filozofia i dogmatyka we wszystkich swych gałęziach, apologia i kontrowersja, moralna i pastoralna teologia, egzegeza i homiletyka, ascetyka i mistyka – tego wszystkiego dotknął w stu z górą dziełach swoich i dziełkach, nie licząc kazań i listów, a dotknął tak, że wszędzie pozostawił za sobą głębokie ślady, jakby odciski genialnej swej dłoni. Bo Augustyn choć skupił w swym umyśle, jakby w potężnym ognisku, wszystkie blaski, którymi przed nim myśl ludzka rozbłysła, nie poprzestawał nigdy na samym odtwarzaniu tego, co powiedziane już było przez innych. On wszystko na swój sposób opracował, przerobił, rozwinął i tak wysoko w górę podźwignął, że w niektórych zwłaszcza kierunkach, jak w nauce o Trójcy Świętej, o sakramentach, o Kościele, a przede wszystkim o łasce doprowadził wiedzę katolicką do doskonałości, do której zaledwie potrafiły coś dodać czasy późniejsze. Czym był Augustyn dla współczesnych sobie, to krótko i dobitnie wyraża słowo św. Hieronima: Te catholici omnes antiquae fidei novum rursus conditorem venerantur. Obudziła się wszędzie ta świadomość, której później dał wyraz Piotr Venerabilis w liście do św. Bernarda, że z biskupem Hippony dany został Kościołowi maximus post Apostolos ecclesiarum instructor i że on sam jeden wystarczy, żeby wagę prymatu naukowego przechylić na stronę łacińskiego Zachodu) (nowość) "Traditio". Franciszek-Bergoglio po raz drugi zwraca uwagę na rosnącą liczbę sedewakantystów i obawia się, że nie może ich "zintegrować" z neokościołem Nowego Porządku. ( PDF ) (Już dwukrotnie neopapież Franciszek-Bergoglio wyraził swój strach przed sedewakantystami – tymi, którzy są przekonani, a nawet publicznie twierdzą, że jest fałszywym papieżem, tj. w ogóle nie jest papieżem z powodu publicznej apostazji – i dlatego Stolica Apostolska jest nieobsadzona (sedes vacat). Liczba ta obejmuje obecnie kilku neokardynałów i neobiskupów. Najnowszy wyraz jego obaw przed sedewakantystami miał miejsce 9 sierpnia 2024 roku. W wywiadzie dla chińskiego (neo)jezuickiego biura prasowego, opublikowanym 9 sierpnia 2024 r., odstępczy neopapież przyznał, że wie o co najmniej 32 tradycyjnych grupach katolickich na całym świecie, które nie uznają go za papieża (z powodu jego apostazji). Bergoglio przyznał, że wie, iż istnieją grupy, które uznają papieży tylko do Piusa XII. Wydawał się wyrażać zaniepokojenie, czy te grupy i rosnąca liczba ludzi o tych przekonaniach zostaną "zintegrowani" z neokościołem Nowego Porządku, który wkrótce stanie się jego "Kościołem synodalnym". W dniu 13 marca 2024 r. Bergoglio w hiszpańskim czasopiśmie wyraził obawę, że sedewakantyści wyrastają "wszędzie jak grzyby po deszczu") (nowość) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny (uzupełniono) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi... Nauka na Wniebowzięcie Matki Najświętszej. Po cierpieniach i troskach życia wieczna radość. (Dzisiaj Maryja Panna, pierworodna ze wszystkiego stworzenia, umiłowana najgoręcej przez Boga, wziętą jest do nieba i wywyższona ponad chóry anielskie, jak śpiewa Kościół św.: "Wyniesiona jest święta Boża Rodzicielka w królestwie niebieskim ponad chóry anielskie". Kto zdoła pojąć godność Maryi, Jej uczucia i pragnienia serca za życia ziemskiego, a następnie chwałę w królestwie niebieskim? Maryja nie lgnęła nigdy do stworzeń, nie zatapiała w nich serca, ale całym pędem duszy rwała się do Boga... Za tę gorącość ducha posiadła już na zawsze nieskończonego Boga, którego wielkości nie odpowiada żadna cześć, choćby najdoskonalszych stworzeń. Chwała wszystkich stworzeń skończona, a Bóg nieskończony, godny czci nieskończonej. Tego Boga już Maryja Panna, dziś wniebowzięta, posiada na wieki, już patrzy w Jego twarz nieskończenie piękną, tam w górnym Syjonie, w niebieskiej Jerozolimie używa w morzu nieprzebranego szczęścia, tam głód Jej duchowny, który Ją palił na ziemi, zupełnie zaspokojony. Jeżeli wybrani opływają w niebieskich krainach w nadmiar szczęścia, jeżeli im tam nic nie dolega, bo miłosierny Bóg otarł ich łzy, usunął cierpienia i troski, żale i narzekania, zaspokoił ich pragnienie na zawsze, to tym więcej doznaje tam szczęścia Królowa Aniołów i Świętych. Tam Maryja Panna czerpie zdroje z owego strumienia, z owej rzeki, która wypływa od tronu Boga i tronu Baranka i napełnia wodami drogi i ulice Jerozolimy niebieskiej. Tu spełnia się, co powiedział królewski Psalmista: "Będą upojeni hojnością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej napoisz je" (Ps. 35, 9)... Nie tylko dusza, ale i ciało Maryi Panny używa szczęścia w niebie. Ono było wiernym współpracownikiem na niwie Bożej, ono cierpiało dla Boga i ponosiło za życia tyle trudów. Ono było zawsze świątynią najpiękniejszą Boga. Łono Maryi nosiło Jezusa Chrystusa i dlatego to ciało Maryi, wolnej od grzechu, nie uległo po Jej zaśnięciu skażeniu w grobie, ale dnia trzeciego połączyło się na wieki z duszą i wraz z nią używa szczęścia na wieki. Może więc Maryja dzisiaj powiedzieć, że Jej już niczego nie brakuje w górnych przybytkach) (nowość) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi... Nauka na Matkę Boską Bolesną. Boleści Maryi. (Cieszyć się z wesołymi, a płakać z płaczącymi poleca Apostoł święty (Rzym. XII, 15). To zresztą wynika z przykazania o miłości bliźniego. Tym więcej to nas obowiązuje, kiedy cierpią ci, którzy są z nami złączeni bliskimi węzłami pokrewieństwa, powinowactwa czy przyjaźni. Gdy matka cierpi, syn nie może się cieszyć. Ganić by go należało, gdyby patrzył obojętnym okiem na jej smutek, gdyby z nią nie płakał, zwłaszcza, gdyby sam był powodem jej boleści. A oto my jesteśmy przyczyną śmierci Jezusa Chrystusa, a więc także z naszej winy Maryja Panna ponosi straszne boleści i smutki na Golgocie. Gdyby matka ziemska z miłości ku mnie oddała swego syna na śmierć, a gdybym ja się śmiał na ten widok, gdybym nie współbolał z tą matką, jak potworna byłaby to rzecz, jak strasznie zraniłbym serce tej czułej dobrodziejki? O ileż więcej powinniśmy się smucić w tym wielkim tygodniu i rozpamiętywać mękę Jezusa Chrystusa i boleści Maryi Panny, których przyczyną były grzechy nasze? O, zastanawiajmy się nad morzem cierpień, które zalewały serce ukochanej Matki niebieskiej, a czyńmy to w tym celu, byśmy Ją umiłowali całą duszą za Jej niezmierzoną dobroć i miłość) (nowość) Sac. Georgius Reinhold, Professor Universitatis Viennensis. Praelectiones de Theologia fundamentali. Appendix de essentia christianismi. ( PDF ) (Essentia christianismi, de qua ultimis his temporibus tantopere declamatum est, exacte et breviter describitur a S. Paulo: "Nos autem praedicamus Christum Dei virtutem et Dei sapientiam" (I. Cor. 1, 24). Essentia christianae religionis primario consistit in opere, secundario in doctrina: in opere scilicet incarnationis et redemptionis ac in institutione mediorum, quibus redemptio omnibus potest applicari, deinde in revelatione divina omnium illarum veritatum, quae ad opus redemptionis praesupponuntur et quae partim ad ordinem naturalem, partim ad supernaturalem pertinent) (nowość) "Traditio". Czytelniczka pyta: "Jak Franciszek-Bergoglio może być biskupem Rzymu, skoro nigdy nie został wyświęcony na kapłana ani konsekrowany na biskupa?". ( PDF ) (Ponieważ neokościół Nowego Porządku (Newchurch of the New Order) – który założono i nadano mu statut 21 listopada 1964 roku na anty-soborze Vaticanum II, aby zastąpić katolicki Kościół jako kościół "instytucjonalny" – z całą pewnością NIE jest Kościołem katolickim i używa nieważnego (fałszywego) protestanckiego Nowego Rytu Święceń (Ordynału) z 1968 roku, nie może nikogo ważnie wyświęcić ani konsekrować. W 1968 roku sam neokościół uznał ten fakt, zmieniając własną terminologię w swoich oficjalnych księgach (tłumaczonych z łaciny) z "kapłana" na "prezbitera" i z "wyświęcać" na "wprowadzać na urząd/instalować". Tak więc od 1968 roku neokościół nie wyświęca ważnych katolickich kapłanów ani nie konsekruje ważnych katolickich biskupów. Neokościół ma jedynie "pastorów/ministrów", podobnie jak protestanci, którzy odrzucają ofiarę Mszy świętej i kapłaństwo) (nowość) O. Fryderyk William Faber. Gdzie nie ma znienawidzenia herezji, tam i świętości nie ma. ( PDF ) (Za dni naszych, wierność ku Bogu domaga się najnieodzowniej surowości względem wiarołomstwa... Szczytem wiarołomstwa względem Boga, jest herezja – ów grzech grzechów, przedmiot najbardziej odstręczający, jaki na tym pełnym złośliwości świecie Boskie oko razi. Jest ona pokalaniem prawdy Bożej, najohydniejszą ze sprośności. A jednak! jakże my sobie z niej nic nie robimy... Patrzymy na nią i jesteśmy spokojni;... jej się dotykamy, a nie drżymy z przerażenia; widzimy, jak się zbliża do rzeczy świętych, a świętokradztwa nie czujemy; oddychamy jej zarazą, a nie pokazujemy po sobie oburzenia i wstrętu. Niektórzy z między nas o jej się przyjaźń starają,... inni usiłują nawet złość jej uniewinniać... Miłość nasza nie jest prawdziwą, gdyż surową nie jest; nie jest przekonywającą, nie będąc prawdziwą. Nie mamy nabożeństwa do prawdy, jako prawdy Bożej. Nasza o dusze żarliwość niesłychanie jest nędzną, dlatego, że nam schodzi na żarliwości o chwałę Bożą. Tak sobie postępujemy, jak gdyby nawrócenia były posługami czynionymi Bogu, a nie wyswabadzaniem dusz, Jego miłosierną Ręką z ostatniej wyrywanych toni. Połowę tylko ludziom mówimy prawdy, i to tę połowę, która się najlepiej z ich opiniami i naszym zgadza tchórzostwem; a potem dziwimy się, widząc tak małą liczbę nawróceń i jeszcze między nimi tyle apostazji... Do tyla jesteśmy nikczemni, że nas to zdumiewa, iż naszym półprawdom nie tak się powiodło jak prawdzie Bożej w jej całej pełni. Gdzie nie ma znienawidzenia herezji, tam i świętości nie ma. Człowiek mogący być apostołem staje się plagą w Kościele, nie będąc ożywion tą zbawienną nienawiścią) (nowość) Ks. Piotr Pękalski. Żywoty Świętych Patronów polskich. Wydanie drugie (uzupełniono) Ks. Piotr Pękalski. Żywot błogosławionego Czesława z Zakonu św. Dominika. (Nie gasła i później z jego wiekiem i siłami zawsze wrząca religijna gorliwość o zbawienie bliźniego. Bardzo często wywodziła go z klasztoru do miasteczek, wiosek, na miejsca publiczne i rozstajne drogi, na których upatrywał i szukał słabych i wahających się w wierze świętej, pragnąc zasilić ich pokarmem wiecznego żywota, i sprowadzić z obłędu na drogę prawą. Nie zważał on na skwary słoneczne, na znojenie ciała swego, na palące pragnienie, ani na słotne czasy; żadnymi trudami drogi nie zrażał się od wyszukania owieczek tułających się po niereligijnych bezdrożach, które jako pasterz troskliwy z manowców błędu ku światłu prawdy Bożej na barkach przynosił. Wypadło mu jednego dnia iść z kazaniem za rzekę Odrę (Wiadrą dawniej nazwaną), która wtedy niezmiernie wezbrana z brzegów wylała, i dlatego przewoźnicy oddalili się od niej. Ujęty żywym pragnieniem pozyskania dusz krwią Zbawiciela drogo okupionych, których nie miał kto ukrzepić słowem zbawienia, doznawszy Czesław przeszkody przez wylew rzeki, a nie widząc łodzi ani przewoźnika: śmiałym i wielkim umysłem ożywiony, rzekł z ufnością: "Wiem że Zbawiciel szukając dusz straconych chodził po morzu jak po stałym lądzie; mocno ufam że dla mnie tą samą miłością ujętego, rzeka Odra nie będzie płynem". Niebawem zdjął z siebie płaszcz, rozpostarł go na płynącej wodzie, i tą mocą, jaką Chrystus morzu i wiatrom panował, rozkazał bystro płynącej i szeroko rozlanej rzece, by go na drugi brzeg przeniosła. Znakiem krzyża św. przeżegnawszy się, stanął na płaszczu szczęśliwiej niźli na łodzi i z niezachwianą wiarą przepłynął na drugi brzeg Odry. Był on ojcem i opiekunem dla ciężko strapionych i uciśnionych, niósł im pomoc i wsparcie w ucisku, a jeśli nie mógł ratować którego nędzarza, politowaniem go cieszył. Pewna matka we Wrocławiu miała jedynaka a małego jeszcze synka; nieszczęście mieć chciało, że tenże, czołgając się po brzegu Odry, wpadł do rzeki, utonął i przez ośm dni leżał pod wodą. Ciężkim smutkiem udręczona matka, gdy po ośmiu dniach wynaleziono dziecię, które z tego wypadku nieżywe odebrała, z mocną i wielką ufnością w zasługi Czesława, złożyła je u nóg jego i z nieutulonym płaczem prosiła go, by przyjął na się postać Eliasza, a duszę i życie zmarłemu jej synowi przywrócił. Ten bogomodlec padł na kolana, a żywą wiarą wzmocniony prosił gorącym sercem Dawcę życia i śmierci; potem kazał wstać nieżywemu pacholęciu, mówiąc: "W imię Tego, który daje moc wielką opowiadającym słowo Jego, wstań!" co gdy wyrzekł, w tym momencie wrócił duch i życie do ciała zmarłego, a siność przybrała kolor różowy, w obecności wielu osób na to patrzących. Trzech także innych rozmaitą śmiercią umarłych za jego modlitwą do życia wróciło. Nie było prawie nikogo, nieszczęśliwym dotkniętego wypadkiem, którego sztuka lekarska uratować nie mogła, iżby go Czesław z choroby i niedoli nie wydźwignął. Ślepym wzrok, głuchym słyszenie, słabym siłę, chromym chodzenie, i rozmaitą chorobą złożonym zdrowie przywracał. Wszakże oprócz tych wielkich a rzadkich łask Bożych, wielką zaletę czynił mu umysł jego niezachwiany; niewinność serca, troskliwe chowanie dziewiczej czystości, powściągliwość od pokarmu, ujmująca łagodność połączona z czystością obyczajów, cierpliwość w pracy, głęboka pokora, wrzące pragnienie pozyskania dusz ludzkich i żarliwość w rozszerzaniu zakonu swojego; wszystkie te cnoty dowodziły, że Czesław był istnym Dominika św. uczniem; i że się swemu patriarsze podobnym pokazał.... Mąż ten szczególnym przymiotem serca i rozumu, oraz świętobliwością obdarzony, jako prawy miłośnik Kościoła i zakonu swojego, nie tylko wielkim umysłem i radą, ale też wielkimi czyny jaśniał na ziemi. Pomiędzy znikomymi świata rzeczami żyjąc, nie przywiązał do nich serca swojego; a walcząc ze skłonnościami, zawsze je zwycięsko pokonał, i długim przechodem w doczesnej wędrówce udyszany, nigdy się nogą nie pośliznął, ale troskliwy zawsze o duszy swojej zbawienie, z więzów ciała uwolnioną wprowadził do zakresu wiecznego przybytku) (nowość) Ks. Vili Lehtoranta. Moje zdanie na temat Viganò: kościół Bergoglia to fałszywa sekta. ( PDF ) (Ponieważ zobowiązałem się być bezkompromisowym katolickim księdzem, utrzymuję, że organizacja kierowana przez Jorge Mario Bergoglio – znanego jako "papież" Franciszek – jest fałszywą, heretycką sektą. Arcybiskup Carlo Maria Viganò został niedawno "ekskomunikowany" z tej sekty, ponieważ powiedział, że: "Żaden katolik godny tego miana nie może być w komunii z «kościołem Bergoglia», ponieważ działa on w wyraźnej nieciągłości i zerwaniu ze wszystkimi papieżami w historii oraz z Kościołem Chrystusowym". Choć oczywiście pochwalam arcybiskupa Viganò za jego niedawne stanowisko wobec bergoglińskiego czy też soborowego kościoła, nie jest on pierwszym biskupem, który to ogłosił. Arcybiskup Pierre Martin Ngo Dinh Thuc ogłosił ówczesnego papieskiego pretendenta Jana Pawła II fałszywym papieżem już na początku lat 80-tych, a także konsekrował prawdziwych katolickich biskupów, którzy nie mieli nic wspólnego z sektą Jana Pawła II ani z ludźmi, którzy nastali po nim jako przywódcy tej sekty. Pomimo niedawnej ekskomuniki z tego fałszywego kościoła, w działaniach Viganò brakuje jednak całkowitego oddzielenia się od wspomnianej fałszywej sekty. Większość tradycjonalistycznych grup na świecie, które chcą zachować prawdziwą Mszę trydencką i tradycyjną wiarę katolicką, nadal utrzymuje, że organizacja kościelna kierowana przez Bergoglio jest tym samym, co Kościół katolicki. W rzeczywistości nie jest to prawdą. Bergoglio nie jest następcą św. Piotra, lecz następcą Angelo Roncalliego. Fałszywy kościół soborowy został ustanowiony 28 października 1958 roku, kiedy Roncalli w wyniku nieważnych wyborów został rzekomo wybrany na pozornego nowego "papieża" o imieniu Jan XXIII. Nie trzeba było długo czekać, by pokazał, że jest fałszywym pasterzem fałszywego kościoła... Kiedy patrzę na organizację Bergoglio, nie widzę kościoła, który jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Zamiast tego widzę grupę, która jest heretycka, bezbożna, niekatolicka i schizmatycka) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Czy jest możebna moralność sekularyzowana? ( PDF ) (Przede wszystkim określmy bliżej o co idzie: czy tylko to ma być nauką moralności, co księża uczą, co Bóg przykazał i co zakazał? Bynajmniej. Jest etyka teologiczna, której Objawienie Chrystusowe jest źródłem, Kościół katolicki uczelnią, a katechizm podręcznym kodeksem, – i jest etyka filozoficzna, której źródłem bezpośrednim jest natura, a rozum badaczem. Ta ostatnia względem pierwszej może się najsłuszniej nazywać świecką. Wszelako i filozofia zna Boga i czysto rozumowe badanie doprowadza do przekonania, że prawo przyrodzone, które się w sumieniu objawia, jest prawem Stwórcy, że moralna moc obowiązku opiera się na Bogu i w związku jest z przyszłym życiem. Otóż taka etyka jest jeszcze, w oczach pewnej szkoły, nadnaturalna, a tylko taka na miano przyrodzonej, sekularyzowanej etyki zasługuje, która tłumaczy całą sferę moralności bez żadnego stosunku z Bogiem, z tamtym światem i ze wszystkim, co poza ten widoczny świat sięga. Kwestia więc jest: czy jest możebna tak pojęta moralność? Albo, co na jedno wychodzi, na czym istota moralności zależy? Odpowiedzi szukajmy od razu w siedlisku tej istoty. Ile razy wchodzimy w siebie, znajdujemy dwa bodźce czynów: przyjemność i powinność. Około tych dwu osi zwrotnych obraca się całe wewnętrzne życie nasze, od nich zawisła nasza wartość i nasze szczęście. Wartość ta byłaby zapewnioną i szczęście łatwym, gdyby te dwa czynniki były w harmonii, gdyby można naokoło tych dwóch ognisk zatoczyć miarową elipsę życia. Ale niestety, wciąż spotykamy między nimi przeciwność. Powinność narzuca się jako wymaganie rozumnej natury naszej, jako dictamen rozumu, który w niej upatruje piękno, zacność, porządek i pewien rodzaj przymusu, który moralnym nazywamy. Przyjemność, w szerszym, nie wyłącznie zmysłowym znaczeniu pojęta, z niemniejszą logicznością i racjonalnością swoich praw się domaga. Z jednej strony rozumiem, że powinienem iść za cnotą, być sprawiedliwym, mężnym, w pewnych razach odstępować od własnego interesu (tj. przyjemności własnej) dla dobra publicznego. Rozumiem, że gdy się dopuszczam niecnoty, krzywdy, samolubstwa, źle robię; z drugiej strony ten sam rozum zadaje mi pytanie: co ci z tego, że będziesz cnotliwy? co za korzyść dla ciebie, że siebie narażasz, że się poświęcasz dobru innych? Z jednej strony miłość własna, za nieracjonalne ogłasza wszystko co się do niej nie odnosi i sama chce być centrem grawitacji życia; z drugiej strony równie widocznym się zdaje, że taka norma znosi po prostu cnotę, burzy podstawy społeczeństwa, słowem, odczłowiecza) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Prawdziwe pojęcie moralności. ( PDF ) (Jest więc faktem niezaprzeczalnym, że prawo natury w ogólności jest ludziom znajome. Jakaż tedy jest tego prawa treść? cóż ono nakazuje? Nakazuje ono to, czego wymaga porządek wszech rzeczy, tj. czego żądają przyrodzone stosunki człowieka do innych istot, z którymi jest w styczności. I tak, stosunek stworzenia do Stwórcy, wymaga od człowieka czci religijnej; stosunek równości natury między ludźmi wymaga, żeby człowiek traktował bliźniego jak siebie samego – skąd się logicznie wywodzą, jak innym razem pokażemy, wszystkie zasady sprawiedliwości i obowiązki uczynności; znowu stosunki nierówności, wynikające z powstania rodziny, wymagają żeby rodzice wychowywali dziecko, żeby dziecko rodziców czciło itd., stosunki wynikłe z zawiązania się społeczeństwa wymagają, żeby była władza utrzymująca społeczny porządek etc. Słowem, prawem natury dla człowieka jest postępować tak, jak wymagają od natury rozumnej przyrodzone stosunki wszech rzeczy. Tego oczywiście wymaga od niego natura – tego żąda od niego Stwórca natury. I tu schodzi się znowu dowód dedukcyjny z indukcyjnym. A priori wynika, że tak być musi, boć oczywiście najwyższy natury prawodawca nie może inaczej chcieć, tylko żeby człowiek postępowaniem swoim stosował się do wymagań naturalnego porządku rzeczy, którego sam jest twórcą. A posteriori zaś najłatwiej sprawdzić, że to wszystko, co ludzie powszechnie za prawo przyrodzone uznają, co jest wspólnego w ich sumieniach wnętrznych i w zewnętrznych prawodawstwach, to jest istotnie wymaganiem rzeczonego porządku. Z tej idei prawa natury wynika najpierw pojęcie jego konieczności, bezwzględnej w oderwaniu, warunkowej w rzeczywistości. Tłumaczę się. Bezwzględnie koniecznym jest, że w danych stosunkach takie są a nie inne obowiązki z prawa natury; bo jak konieczna jest i niezmienna istota rzeczy, tak konieczne i niezmienne stosunki z niej wynikają i również konieczne i niezmienne są ich wymagania w porządku moralnym. Tylko uiszczenie tych stosunków jest warunkowe. I tak Bóg mógł nie stworzyć człowieka, ale tworząc go, nie może nie wymagać od niego religii, sprawiedliwości, prawdomówności itp.; mógł absolutnie udzielać mu byt bez rodziców, jak Adamowi, a wówczas IV przykazanie nie miałoby miejsca; ale dając mu rodziców, musi żądać, żeby ich czcił. Podobnie też człowiek może nie zawierać umowy, nie wiązać się obietnicą; ale skoro te fakty zaszły, prawem natury obowiązany jest dotrzymać, bo wstawienie tych faktów w porządek rzeczy, powoduje takie porządku wymaganie) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Siła i prawo. ( PDF ) (Panujący dziś kult siły – jego charakterystyka – jak się stawia kwestia o stosunku prawa do siły? – I. Dwie doktryny o tym stosunku. – Teoria wywodząca prawo od siły – sformułowana przez Kanta – przez J. J. Rousseau – przez Hobbesa – jej zaród w prawie rzymskim – początki tego prawa – apoteoza człowieka w Cezaryzmie. – Quidquid Caesari placuit... Chrześcijańska idea prawa walczy z Cezaryzmem – ulega na Wschodzie (bizantynizm) – zwycięża na Zachodzie. – II. Idea chrześcijańska nie jest nowością – zaród jej u pogan – na czym zależy teoria wywodząca prawo z zakonu przyrodzonego? – III. Udowodnienie tej ostatniej teorii: Dowód wnętrzny – sprzeczności doktryny przeciwnej – niedorzeczności, do jakich ona logicznie prowadzi – w stosunkach obywatelskich – w stosunkach między narodami. – Zestawienie wyników obu doktryn. – "Co innego pytanie: ile siły potrzebuje państwo do bytu i pomyślności? co innego zagadnienie: czy prawo od siły pochodzi i do niej należy – czy też prawo jest prawem samo przez się, a siła przyrodzoną jego sługą? Wyznawca tej ostatniej zasady może albo więcej albo mniej siły na usługi prawa wymagać – właściwie tyle jej żądać powinien, ile jej w danych warunkach czasu i miejsca obrona prawa potrzebuje. Zawsze jednak w jego oczach siła będzie środkiem pomocniczym tylko; przyzna on sile doniosłość – dla warowania prawa; uzna w niej zacność, uchyli przed nią czoło – gdy ją ujrzy w obronie prawa. Stąd ta szczególna cześć dla żołnierza, iż jest siłą ku obronie ojczyzny, skarbnicy wszystkich praw ludzkich. Wyznawca zaś doktryny przeciwnej, upatrując w sile źródło prawa, ma cześć dla siły jako takiej, uchyla czoło przed powodzeniem, jako siły objawem, we fakcie dokonanym widzi pierwiastek prawa, słowem, materializuje on prawo materializmem siły a siłę uświęca świętością prawa. Bądź co bądź, nie chcąc uginać kolan przed niezbadaną potęgą, powinniśmy zajrzeć śmiało w oczy tej doktrynie, co ubóstwia siłę, zdać sobie sprawę z jej naukowej wartości, zrozumieć istotę stosunku siły do prawa, tę kwestię zasadniczą a wiecznie aktualną, gdyż około tych dwóch biegunów – siły i prawa – krąży całe życie społeczeństw, podobnie jak około przyjemności i obowiązku (tłumaczyłem to w jednej z poprzednich rozpraw) obraca się wnętrzne życie człowieka") (nowość) NOWO DODANE KSIĄŻKI W FORMACIE DJVU:
P. D. Mézard OP. Medulla S. Thomae Aquinatis per omnes anni liturgici dies distributa seu Meditationes ex operibus S. Thomae depromptae (nowość) Św. Robert kard. Bellarmin SI, Biskup, Doktor Kościoła. Wykład Nauki Chrześcijańskiej, ułożony z rozkazu Klemensa VIII Papieża (nowość) Ks. Ignacy Mioduszewski. Praktyczne objaśnienia zasad wiary i obowiązków moralnych (nowość) Sac. Cyriacus Michael Petroccia. Lux et Pax in Synthesy Dogmatica. Lectiones resumptae in Tractatus: De Deo Uno - De Deo Trino - De Deo creante et elevante - De Novissimis - De Verbo Incarnato - De Gratia Christi - De Virtutibus infusis et donis Spiritus Sancti (nowość) O. Hieronim Savonarola OP. Rozmyślanie z Psalmu 50 (nowość) Jakub Debout. Grzechy zaniedbania (nowość) Ks. Dr Piotr Stach. Święty Augustyn w walce z heretykami (nowość) W. O. J. P. Caussade SI. Zdaj się na wolę Bożą! (nowość) Ks. Zygmunt Storchenau SI. Wiara Chrześcijanina jaką być powinna (nowość) O. Jean Baptiste Lemius OMI. Katechizm o modernizmie według Encykliki Ojca Świętego Piusa X "Pascendi Dominici gregis" (nowość) P. Giovanni Battista Lemius OMI. Catechismo sul modernismo secondo l'Enciclica "Pascendi Dominici gregis" di Sua Santità Pio X (nowość) P. Anselmus Stolz OSB. Manuale Theologiae Dogmaticae. - De Ecclesia (nowość) NOWE ARTYKUŁY I KSIĄŻKI W FORMACIE PDF: Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Misja katolickiego Kościoła w świecie współczesnym ( HTM ) (nowość) Ks. Alojzy Bukowski SI. Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich ( HTM ) (nowość) Ks. Rama P. Coomaraswamy. Problemy
z nowymi sakramentami. Sakrament święceń ( HTM ) (nowość) Calefactory.org. Tradycyjna nauka katolicka ( HTM ) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Święty Augustyn na tle wieków ( HTM ) (nowość) "Traditio". Franciszek-Bergoglio
po raz drugi zwraca uwagę na rosnącą liczbę sedewakantystów i obawia
się, że nie może ich "zintegrować" z neokościołem Nowego Porządku ( HTM ) (nowość) Sac. Georgius Reinhold, Professor Universitatis Viennensis. Praelectiones de Theologia fundamentali. Appendix de essentia christianismi ( HTM ) (nowość) "Traditio". Czytelniczka
pyta: "Jak Franciszek-Bergoglio może być biskupem Rzymu, skoro nigdy
nie został wyświęcony na kapłana ani konsekrowany na biskupa?" ( HTM ) (nowość) Bp Michał Nowodworski. Monogenizm ( HTM ) (nowość) O. Fryderyk William Faber. Gdzie nie ma znienawidzenia herezji, tam i świętości nie ma ( HTM ) (nowość) Ks. Vili Lehtoranta. Moje zdanie na temat Viganò: kościół Bergoglia to fałszywa sekta ( HTM ) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Czy jest możebna moralność sekularyzowana? ( HTM ) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Prawdziwe pojęcie moralności ( HTM ) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Siła i prawo ( HTM ) (nowość) Dr Kazimierz Krotoski. W sprawie religijnego wychowania naszej młodzieży ( HTM ) (nowość) "Rozmaitości". Konklawe, czyli Wybór Papieża ( HTM ) (nowość) Ks. Franz Heinrich Reinerding, Doktor Teologii. Czy heretyk nie przynależy do Kościoła ze względu na charakter przestępstwa, czy też z prawa kościelnego? ( HTM ) (nowość) Sac. F. H. Reinerding, Doctor Theologiae. Num haereticus ex natura criminis, an ex lege ecclesiastica ad Ecclesiam non pertineat? ( HTM ) (nowość) Codicis
Iuris Canonici Fontes.
Paulus Papa IV. Constitutio
"Cum
ex apostolatus" ( HTM ) (nowość) Codicis
Iuris Canonici Fontes.
Papież Paweł IV. Konstytucja
"Cum
ex apostolatus" ( HTM ) (nowość) "Traditio". Czytelnik
pyta: "Dlaczego znany tradycyjny (?) katolicki biskup gorszy
prawdziwych tradycyjnych katolików stręcząc ¨sakramenty¨ sekty Novus Ordo?" ( HTM ) (nowość) "Traditio". Czytelnik pyta: Czy w świetle katolickiej teologii moralnej udział w boksie jest grzechem? ( HTM ) (nowość) Biskup Wileński Adam Stanisław Krasiński, Św. Teologii Doktor. Prawo kanoniczne krótko zebrane. Reguły prawa umieszczone w Szóstej księdze Dekretaliów ( HTM ) (nowość) R. P. Franciscus Antonius Foebeo SI. De Regulis Juris Canonici Liber Unicus. Regulae Juris in Sexto Decretalium ( HTM ) (nowość) Św. Augustyn, Biskup i Doktor Kościoła. Homilia o braterskiej zgodzie i odpuszczaniu uraz. (Na Wielki Post) ( HTM ) (nowość) "Traditio". Apostata,
neopapież Franciszek-Bergoglio, atakowany przez własnych neochrześcijan
za zatwierdzenie błogosławieństwa par sodomickich odpowiada
bluźnierstwami ( HTM ) (nowość) "Głos Katolickiej Tradycji". Bp Oliver Oravec. Klątwy obowiązujące ( HTM ) (nowość) R. P. Wilhelmus Nakateni SI. Commonitorium breve de Ecclesia, seu scutum Fidei catholicae contra profanas haereticorum novitates ( HTM ) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Św. Paweł, Apostoł narodów ( HTM ) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Hesper, żona jego Zoja, synowie ich, Cyriak i Teodul, święci męczennicy ( HTM ) (nowość) Ks. Jules Didiot, Doktor Teologii. Pierwiastek nadprzyrodzony ( HTM ) (nowość) Sac. Stanislaus Frankl. Cardinalis Joannis Turrecrematae doctrina de notis Ecclesiae ( HTM ) (nowość) "Kronika Soborowa". Konstytucja dogmatyczna i rozum ludzki ( HTM ) (nowość) Św. Cezary z Arles. Homilia na Epifanię ( HTM ) (nowość) Biskup Wileński Adam Stanisław Krasiński, Św. Teologii Doktor. Prawo kanoniczne krótko zebrane. O występkach i karach kościelnych ( HTM ) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Kardynalstwo i jego znaczenie w Kościele katolickim ( HTM ) (nowość) "Unbefleckteempfaengnis.de". Czym jest Zgromadzenie Maryi Niepokalanej Królowej (CMRI)? ( HTM ) (nowość) Religiosus Catholicus. Alphabetum Religiosorum ( HTM ) (nowość) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Teozofia w dziejach błędów ludzkich ( HTM ) (nowość) Ks. Dr Aleksander Żychliński. Czy
"teolog-heretyk" jest teologiem? ( HTM ) (nowość) "Traditio". W
nowym "motu proprio" Franciszek-Bergoglio wyrzeka się Kościoła
katolickiego. Przyjmując nową religię nieopartą na Chrystusie wyraźnie
odstępuje od wiary katolickiej ( HTM ) (nowość) Ks. Aleksander Rozwadowski SI. Nauka św. Tomasza o apostolstwie i odpowiedź na niektóre trudności ( HTM ) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Św. Piotr Kanizy; istota jego wielkości ( HTM ) (nowość) Dr Paweł Popiel. Leon XIII i Jego Encykliki o Różańcu Mariańskim ( HTM ) (nowość) Św. Cyprian, Biskup Kartaginy. O jedności Kościoła ( HTM ) (nowość) Ks. Benedict Hughes CMRI. Nowa religia naturalizmu ( HTM ) (nowość) O. Aleksander Rozwadowski SI. Apostolstwo według nauki św. Tomasza i Ojców Kościoła ( HTM ) (nowość) Ks. Antoni Maksymilian Prokopowicz. Katechizm Początkowy, albo Nauka o Wierze; oraz Pieśń Katechizmowa, Wyznanie Wiary świętej zamykająca ( HTM ) (nowość) "Rycerz Niepokalanej". Co to jest Militia Immaculatae ( HTM ) (nowość) Ks. Dr Aleksander Żychliński. Metafizyka komunizmu a mądrość Chrystusowa ( HTM ) (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Dlaczego komunizm musi być bezbożny ( HTM ) (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Mądrość Chrystusowa a mądrość szatańska ( HTM ) (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Moralne przyczyny bezbożnictwa ( HTM ) (nowość) Ks. Dr Władysław Śpikowski. "Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem". Jedenasta niedziela po Zielonych Świątkach ( HTM ) (nowość) Ks. Dr Aleksander Żychliński. O pojęciu nadnatury. Studium dogmatyczne ( HTM ) (nowość) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Filozofia i jej zadanie ( HTM ) (nowość) "Przegląd Poznański". Bezżeństwo kapłańskie w Kościele katolickim przez X. [Biskupa] Jana Chryzostoma Janiszewskiego. Część I ( HTM ) (nowość) P. Zacharias Laselve OFM (O. Zachariasz La Selve OFM). Quis sit Spiritus Sanctus in sinu Ecclesiae. Kim jest Duch Święty w łonie Kościoła ( HTM ) (nowość) Michał Grabowski. O niereligijności i rzekomych błędach Kościoła ( HTM ) (nowość) Papież Innocenty III. Kazanie na uroczystość św. Jana Chrzciciela ( HTM ) (nowość) Innocentius III Pontifex Romanus. Sermo in solemnitate S. Joannis Baptistae ( HTM ) (nowość) "Obrona Prawdy". Następstwa odpadnięcia od Kościoła Chrystusowego ( HTM ) (nowość) "Przegląd Kościelny". Mistyka ( HTM ) (nowość) Ks. Julian Bukowski, Świętej Teologii Doktor. O naturze inkwizycji i o prawnym tejże instytucji w Kościele i państwie ustanowieniu ( HTM ) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Św. Korneliusz, Biskup Cezarejski ( HTM ) (nowość) Ks. Jan Badeni SI. Albert Wielki ( HTM ) (nowość) "Przegląd Poznański". Słowo
o prawdziwym zjednoczeniu miane na zakończenie nabożeństwa majowego w
kościele św. Piotra w Krakowie r. 1860 przez ks. Zygmunta Goliana ( HTM ) (nowość) Biskup Jan Chryzostom Janiszewski. Festyny luterskie w Niemczech ( HTM ) (nowość) Ks. Jules Didiot, Doktor Teologii. Papiestwo (Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej) ( HTM ) (nowość) Hr. Stanisław Tarnowski. Jakie niebezpieczeństwa grożą obecnie społeczeństwu polskiemu pod względem wiary i obyczaju i jak im zapobiec ( HTM ) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Kazanie na uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. O zmartwychwstaniu od grzechów ( HTM ) (nowość) "Tygodnik Soborowy". Słowo o Konstytucji dogmatycznej ogłoszonej na trzeciej sesji Soboru powszechnego Watykańskiego ( HTM ) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Św. Filip, Apostoł ( HTM ) (nowość) NOWOŚCI. OSTATNIO DODANE TEKSTY (26, 19,
8 PAŹDZIERNIKA, 28, 5 WRZEŚNIA, 30, 25, 12, 9, 6 SIERPNIA 29, 20, 15 LIPCA, 29,
28, 16 CZERWCA, 31, 30, 25, 4 MAJA, 30, 26, 18, 16 KWIETNIA, 30, 12, 10, 7
MARCA, 29, 26, 21, 6 LUTEGO, 30, 25, 19, 12, 10 STYCZNIA 2024, 31, 28, 20, 16
GRUDNIA, 30, 14, 10, 7 LISTOPADA, 31, 29, 24, 9 PAŹDZIERNIKA, 26, 20, 9, 3
WRZEŚNIA, 24, 20, 12, 9 SIERPNIA, 30, 22, 17, 9 LIPCA, 28, 20, 15, 11 CZERWCA,
31, 29, 17, 12, 6 MAJA, 30, 18, 15, 8, 5 KWIETNIA, 31, 27, 21, 13, 4
MARCA, 28, 25, 16, 14, 9, 6 LUTEGO, 31, 29, 24, 23, 18, 12, 5 STYCZNIA 2023,
30, 25, 21, 14 GRUDNIA, 26, 17, 3 LISTOPADA, 31, 29, 23 PAŹDZIERNIKA, 30, 24,
17 WRZEŚNIA, 30, 17, 15 SIERPNIA, 31, 15, 9 LIPCA, 29, 16, 12, 5 CZERWCA, 31,
26, 6 MAJA, 30, 23, 10 KWIETNIA, 24, 15, 11, 8 MARCA, 28, 19, 4 LUTEGO, 31, 7,
1 STYCZNIA 2022, 27, 13, 1 GRUDNIA, 23, 18, 5 LISTOPADA, 29, 9 PAŹDZIERNIKA,
30, 23, 8 WRZEŚNIA, 31, 12, 10 SIERPNIA 2021) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Misja katolickiego Kościoła w świecie współczesnym. ( PDF ) (Nasz Boski Zbawiciel ustanowił św. Piotra Skałą, na której zbuduje swój Kościół i zagwarantował, że bramy piekielne go nie przemogą (Mt. 16, 18). Na przestrzeni wieków papieże, następcy św. Piotra konsekwentnie zachowywali prawdziwą wiarę wypełniając tę misję... Wraz z nadejściem Vaticanum II (1962-1965) do Kościoła wprowadzono zmiany doktrynalne, które były radykalnie sprzeczne z tym, czego Kościół katolicki nauczał w przeszłości: wolność religijna i indyferentyzm religijny (potępione przez papieża Piusa IX w jego Syllabusie błędów); fałszywy ekumenizm (potępiony przez papieża Piusa XI w Mortalium animos); Novus Ordo Missae, Nowy Porządek Mszy (sprzeczny z nauczaniem Soboru Trydenckiego na temat Świętej Ofiary Mszy); nowy Kodeks Prawa Kanonicznego (1983), który zezwala na udzielanie Komunii niekatolikom (czego zakazuje kanon 731 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku). Jak powiedział nieżyjący już arcybiskup Lefebvre w swoich "Refleksjach na temat suspensy a divinis" z 29 czerwca 1976 roku: "Kościół, który zatwierdza takie błędy jest równocześnie schizmatycki i heretycki. Ten Soborowy Kościół nie jest zatem katolicki". Jak możemy pogodzić nieomylność Magisterium Kościoła Chrystusowego z błędami, które wyłoniły się z Vaticanum II? Odpowiedź jest prosta: nie da się ich pogodzić! Współczesna hierarchia neokościoła soborowego nie reprezentuje Magisterium Kościoła... Gdzie jest dziś katolicki Kościół? W jaki sposób wypełnia się dziś obietnica Chrystusa dana Apostołom i ich następcom, że będzie z nimi po wszystkie dni aż do skończenia świata? Nakaz Chrystusa, aby nauczać wszystkie narody, nie ograniczał się tylko do Jego Apostołów, ponieważ Chrystus powiedział, że będzie z nimi "po wszystkie dni aż do skończenia świata". Sobór Watykański I nieomylnie nauczał, że zawsze będą nauczyciele i pasterze Kościoła aż do końca czasów (Denzinger 1821) i że tymi pasterzami i nauczycielami są biskupi, następcy Apostołów (Denzinger 1828). Prawdziwy Kościół można znaleźć wśród tradycyjnego katolickiego duchowieństwa, czyli tych ważnie wyświęconych kapłanów i konsekrowanych biskupów, którzy wyznają wiarę katolicką, ofiarują prawdziwą Mszę św. i sprawują sakramenty święte oraz odrzucają błędy modernistycznego neokościoła) (nowość) Ks. Alojzy Bukowski SI. Reinkarnacja dusz ludzkich według starożytnych pisarzy chrześcijańskich. ( PDF ) (Wielki biskup hippoński uwzględnia wszystkie główne formy, w jakich teoria reinkarnacji była przedstawiana i oprócz teorii Platona i Plotyna, rozciągających metempsychozę na świat zwierzęcy, także teorię Porfiriusza, który ograniczał przechodzenie dusz do ciał ludzkich, i wreszcie też teorię Manichejczyków, którzy znów rozszerzali wędrówkę dusz nawet aż na świat roślinny i uznawali normy zupełnie podobne do starohinduskiej księgi praw Manu określającej, jak wiadomo, dokładnie drogę, którą wędrówka poszczególnych dusz ma się odbywać. Wszystkie te formy metempsychozy odrzuca św. Augustyn, tak ze stanowiska rozumu jak i wiary. Rozpatrywane ze stanowiska rozumu są one, powiada, pozbawione wszelkich nawet prawdopodobnych dowodów. Wszelkie opowieści o zdolności niektórych osób przypominania sobie dawniejszych inkarnacyj są albo kłamliwe albo opierają się na złudzeniu. Z wiarą chrześcijańską teorie te całkiem są sprzeczne. Wiara nasza nie pozwala nam wierzyć ani w przechodzenie dusz ludzkich w zwierzęta, ani dusz zwierzęcych w ludzi, ani z jednego ciała ludzkiego w drugie. Wszyscy wysłańcy Boży: aniołowie, prorocy, apostołowie głosili po całym świecie, tak oświadcza św. Doktor uroczyście, że dusza ludzka raz tylko wróci do ciała, nie wielokrotnie, i to do ciała własnego a nie do innego. Niech dalekim będzie od nas, żebyśmy wierzyli w wieczne powtarzanie się w pewnych cyklach historii świata i w powracanie i ponowne rodzenie się tych samych dusz... niech dalekim będzie od nas, powtarza, byśmy w to wierzyli i dodaje: Chrystus raz umarł za nasze grzechy i wstawszy z martwych, wedle zapewnienia Pisma św., więcej nie umiera, śmierć Mu więcej panować nie będzie, i my po zmartwychwstaniu, wedle słów Apostoła, podobni do Chrystusa i zawsze z Nim żyć będziemy) (nowość) Divi Thomae Aquinatis, Doctoris Angelici, totius Summae Theologicae Conclusiones
(uzupełniono) Divi Thomae Aquinatis totius Summae Theologicae Conclusiones. De potestate legis humanae. (6. – Utrum ei qui subditur legi liceat praeter verba legis agere. Co. – Semper ei qui legi subditur verba legis servanda sunt, nisi adsit periculum publici boni; quod si subitum sit, non patiens tantam moram ut ad superiorem recurri possit, praeter verba legis agere licet) (nowość) Calefactory.org. Tradycyjna nauka katolicka. ( PDF ) (Wiele osób, które nazywają siebie katolikami, uważa, że "Kościół katolicki" – obecnie ze stolicą w Rzymie, w Watykanie – jest Kościołem katolickim. Od 1958 roku (po śmierci papieża Piusa XII w dniu 9 października 1958 r.) piastujący tam urzędy uzurpują sobie miano Kościoła katolickiego, od którego z własnej woli odeszli. Odstąpili od wiary, a zatem opuścili Kościół, który został założony przez Chrystusa na Apostołach z Piotrem jako jego głową. Ta mistyfikacja została po raz pierwszy ujawniona przez fałszywy Sobór Watykański II (1962-1965) (Vaticanum II), który miał na celu wprowadzenie Kościoła katolickiego w dwudziesty wiek i dostosowanie go do poglądów liberalnych myślicieli tamtych czasów. Chciano "zmodernizować" Kościół i dostosować go do "protestanckiego" sposobu myślenia. Dokumenty Vaticanum II zmieniły praktycznie każdy pojedynczy sakrament, każdy obrzęd i rytuał oraz usunęły konkretne nauki katolickie, które istniały od czasów Chrystusa. W rzeczywistości Vaticanum II ani trochę nie zmienił katolickiego Kościoła, ale raczej wymyślił zupełnie nową religię, która jest dziś najczęściej określana jako "Novus Ordo", przydomek pochodzący od "Mszału Nowego Porządku" wymyślonego na Vaticanum II) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Święty Augustyn na tle wieków. ( PDF ) (Obdarzony umysłem nieporównanie lotnym i subtelnym, a przy całej głębokości niesłychanie wszechstronnym, opanował sam jeden wszystkie dziedziny kościelnej myśli i pracy. Filozofia i dogmatyka we wszystkich swych gałęziach, apologia i kontrowersja, moralna i pastoralna teologia, egzegeza i homiletyka, ascetyka i mistyka – tego wszystkiego dotknął w stu z górą dziełach swoich i dziełkach, nie licząc kazań i listów, a dotknął tak, że wszędzie pozostawił za sobą głębokie ślady, jakby odciski genialnej swej dłoni. Bo Augustyn choć skupił w swym umyśle, jakby w potężnym ognisku, wszystkie blaski, którymi przed nim myśl ludzka rozbłysła, nie poprzestawał nigdy na samym odtwarzaniu tego, co powiedziane już było przez innych. On wszystko na swój sposób opracował, przerobił, rozwinął i tak wysoko w górę podźwignął, że w niektórych zwłaszcza kierunkach, jak w nauce o Trójcy Świętej, o sakramentach, o Kościele, a przede wszystkim o łasce doprowadził wiedzę katolicką do doskonałości, do której zaledwie potrafiły coś dodać czasy późniejsze. Czym był Augustyn dla współczesnych sobie, to krótko i dobitnie wyraża słowo św. Hieronima: Te catholici omnes antiquae fidei novum rursus conditorem venerantur. Obudziła się wszędzie ta świadomość, której później dał wyraz Piotr Venerabilis w liście do św. Bernarda, że z biskupem Hippony dany został Kościołowi maximus post Apostolos ecclesiarum instructor i że on sam jeden wystarczy, żeby wagę prymatu naukowego przechylić na stronę łacińskiego Zachodu) (nowość) "Traditio". Franciszek-Bergoglio po raz drugi zwraca uwagę na rosnącą liczbę sedewakantystów i obawia się, że nie może ich "zintegrować" z neokościołem Nowego Porządku. ( PDF ) (Już dwukrotnie neopapież Franciszek-Bergoglio wyraził swój strach przed sedewakantystami – tymi, którzy są przekonani, a nawet publicznie twierdzą, że jest fałszywym papieżem, tj. w ogóle nie jest papieżem z powodu publicznej apostazji – i dlatego Stolica Apostolska jest nieobsadzona (sedes vacat). Liczba ta obejmuje obecnie kilku neokardynałów i neobiskupów. Najnowszy wyraz jego obaw przed sedewakantystami miał miejsce 9 sierpnia 2024 roku. W wywiadzie dla chińskiego (neo)jezuickiego biura prasowego, opublikowanym 9 sierpnia 2024 r., odstępczy neopapież przyznał, że wie o co najmniej 32 tradycyjnych grupach katolickich na całym świecie, które nie uznają go za papieża (z powodu jego apostazji). Bergoglio przyznał, że wie, iż istnieją grupy, które uznają papieży tylko do Piusa XII. Wydawał się wyrażać zaniepokojenie, czy te grupy i rosnąca liczba ludzi o tych przekonaniach zostaną "zintegrowani" z neokościołem Nowego Porządku, który wkrótce stanie się jego "Kościołem synodalnym". W dniu 13 marca 2024 r. Bergoglio w hiszpańskim czasopiśmie wyraził obawę, że sedewakantyści wyrastają "wszędzie jak grzyby po deszczu") (nowość) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny (uzupełniono) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi... Nauka na Wniebowzięcie Matki Najświętszej. Po cierpieniach i troskach życia wieczna radość. (Dzisiaj Maryja Panna, pierworodna ze wszystkiego stworzenia, umiłowana najgoręcej przez Boga, wziętą jest do nieba i wywyższona ponad chóry anielskie, jak śpiewa Kościół św.: "Wyniesiona jest święta Boża Rodzicielka w królestwie niebieskim ponad chóry anielskie". Kto zdoła pojąć godność Maryi, Jej uczucia i pragnienia serca za życia ziemskiego, a następnie chwałę w królestwie niebieskim? Maryja nie lgnęła nigdy do stworzeń, nie zatapiała w nich serca, ale całym pędem duszy rwała się do Boga... Za tę gorącość ducha posiadła już na zawsze nieskończonego Boga, którego wielkości nie odpowiada żadna cześć, choćby najdoskonalszych stworzeń. Chwała wszystkich stworzeń skończona, a Bóg nieskończony, godny czci nieskończonej. Tego Boga już Maryja Panna, dziś wniebowzięta, posiada na wieki, już patrzy w Jego twarz nieskończenie piękną, tam w górnym Syjonie, w niebieskiej Jerozolimie używa w morzu nieprzebranego szczęścia, tam głód Jej duchowny, który Ją palił na ziemi, zupełnie zaspokojony. Jeżeli wybrani opływają w niebieskich krainach w nadmiar szczęścia, jeżeli im tam nic nie dolega, bo miłosierny Bóg otarł ich łzy, usunął cierpienia i troski, żale i narzekania, zaspokoił ich pragnienie na zawsze, to tym więcej doznaje tam szczęścia Królowa Aniołów i Świętych. Tam Maryja Panna czerpie zdroje z owego strumienia, z owej rzeki, która wypływa od tronu Boga i tronu Baranka i napełnia wodami drogi i ulice Jerozolimy niebieskiej. Tu spełnia się, co powiedział królewski Psalmista: "Będą upojeni hojnością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej napoisz je" (Ps. 35, 9)... Nie tylko dusza, ale i ciało Maryi Panny używa szczęścia w niebie. Ono było wiernym współpracownikiem na niwie Bożej, ono cierpiało dla Boga i ponosiło za życia tyle trudów. Ono było zawsze świątynią najpiękniejszą Boga. Łono Maryi nosiło Jezusa Chrystusa i dlatego to ciało Maryi, wolnej od grzechu, nie uległo po Jej zaśnięciu skażeniu w grobie, ale dnia trzeciego połączyło się na wieki z duszą i wraz z nią używa szczęścia na wieki. Może więc Maryja dzisiaj powiedzieć, że Jej już niczego nie brakuje w górnych przybytkach) (nowość) Ks. Jakub Górka. Cześć Maryi... Nauka na Matkę Boską Bolesną. Boleści Maryi. (Cieszyć się z wesołymi, a płakać z płaczącymi poleca Apostoł święty (Rzym. XII, 15). To zresztą wynika z przykazania o miłości bliźniego. Tym więcej to nas obowiązuje, kiedy cierpią ci, którzy są z nami złączeni bliskimi węzłami pokrewieństwa, powinowactwa czy przyjaźni. Gdy matka cierpi, syn nie może się cieszyć. Ganić by go należało, gdyby patrzył obojętnym okiem na jej smutek, gdyby z nią nie płakał, zwłaszcza, gdyby sam był powodem jej boleści. A oto my jesteśmy przyczyną śmierci Jezusa Chrystusa, a więc także z naszej winy Maryja Panna ponosi straszne boleści i smutki na Golgocie. Gdyby matka ziemska z miłości ku mnie oddała swego syna na śmierć, a gdybym ja się śmiał na ten widok, gdybym nie współbolał z tą matką, jak potworna byłaby to rzecz, jak strasznie zraniłbym serce tej czułej dobrodziejki? O ileż więcej powinniśmy się smucić w tym wielkim tygodniu i rozpamiętywać mękę Jezusa Chrystusa i boleści Maryi Panny, których przyczyną były grzechy nasze? O, zastanawiajmy się nad morzem cierpień, które zalewały serce ukochanej Matki niebieskiej, a czyńmy to w tym celu, byśmy Ją umiłowali całą duszą za Jej niezmierzoną dobroć i miłość) (nowość) Sac. Georgius Reinhold, Professor Universitatis Viennensis. Praelectiones de Theologia fundamentali. Appendix de essentia christianismi. ( PDF ) (Essentia christianismi, de qua ultimis his temporibus tantopere declamatum est, exacte et breviter describitur a S. Paulo: "Nos autem praedicamus Christum Dei virtutem et Dei sapientiam" (I. Cor. 1, 24). Essentia christianae religionis primario consistit in opere, secundario in doctrina: in opere scilicet incarnationis et redemptionis ac in institutione mediorum, quibus redemptio omnibus potest applicari, deinde in revelatione divina omnium illarum veritatum, quae ad opus redemptionis praesupponuntur et quae partim ad ordinem naturalem, partim ad supernaturalem pertinent) (nowość) "Traditio". Czytelniczka pyta: "Jak Franciszek-Bergoglio może być biskupem Rzymu, skoro nigdy nie został wyświęcony na kapłana ani konsekrowany na biskupa?". ( PDF ) (Ponieważ neokościół Nowego Porządku (Newchurch of the New Order) – który założono i nadano mu statut 21 listopada 1964 roku na anty-soborze Vaticanum II, aby zastąpić katolicki Kościół jako kościół "instytucjonalny" – z całą pewnością NIE jest Kościołem katolickim i używa nieważnego (fałszywego) protestanckiego Nowego Rytu Święceń (Ordynału) z 1968 roku, nie może nikogo ważnie wyświęcić ani konsekrować. W 1968 roku sam neokościół uznał ten fakt, zmieniając własną terminologię w swoich oficjalnych księgach (tłumaczonych z łaciny) z "kapłana" na "prezbitera" i z "wyświęcać" na "wprowadzać na urząd/instalować". Tak więc od 1968 roku neokościół nie wyświęca ważnych katolickich kapłanów ani nie konsekruje ważnych katolickich biskupów. Neokościół ma jedynie "pastorów/ministrów", podobnie jak protestanci, którzy odrzucają ofiarę Mszy świętej i kapłaństwo) (nowość) O. Fryderyk William Faber. Gdzie nie ma znienawidzenia herezji, tam i świętości nie ma. ( PDF ) (Za dni naszych, wierność ku Bogu domaga się najnieodzowniej surowości względem wiarołomstwa... Szczytem wiarołomstwa względem Boga, jest herezja – ów grzech grzechów, przedmiot najbardziej odstręczający, jaki na tym pełnym złośliwości świecie Boskie oko razi. Jest ona pokalaniem prawdy Bożej, najohydniejszą ze sprośności. A jednak! jakże my sobie z niej nic nie robimy... Patrzymy na nią i jesteśmy spokojni;... jej się dotykamy, a nie drżymy z przerażenia; widzimy, jak się zbliża do rzeczy świętych, a świętokradztwa nie czujemy; oddychamy jej zarazą, a nie pokazujemy po sobie oburzenia i wstrętu. Niektórzy z między nas o jej się przyjaźń starają,... inni usiłują nawet złość jej uniewinniać... Miłość nasza nie jest prawdziwą, gdyż surową nie jest; nie jest przekonywającą, nie będąc prawdziwą. Nie mamy nabożeństwa do prawdy, jako prawdy Bożej. Nasza o dusze żarliwość niesłychanie jest nędzną, dlatego, że nam schodzi na żarliwości o chwałę Bożą. Tak sobie postępujemy, jak gdyby nawrócenia były posługami czynionymi Bogu, a nie wyswabadzaniem dusz, Jego miłosierną Ręką z ostatniej wyrywanych toni. Połowę tylko ludziom mówimy prawdy, i to tę połowę, która się najlepiej z ich opiniami i naszym zgadza tchórzostwem; a potem dziwimy się, widząc tak małą liczbę nawróceń i jeszcze między nimi tyle apostazji... Do tyla jesteśmy nikczemni, że nas to zdumiewa, iż naszym półprawdom nie tak się powiodło jak prawdzie Bożej w jej całej pełni. Gdzie nie ma znienawidzenia herezji, tam i świętości nie ma. Człowiek mogący być apostołem staje się plagą w Kościele, nie będąc ożywion tą zbawienną nienawiścią) (nowość) Ks. Piotr Pękalski. Żywoty Świętych Patronów polskich. Wydanie drugie (uzupełniono) Ks. Piotr Pękalski. Żywot błogosławionego Czesława z Zakonu św. Dominika. (Nie gasła i później z jego wiekiem i siłami zawsze wrząca religijna gorliwość o zbawienie bliźniego. Bardzo często wywodziła go z klasztoru do miasteczek, wiosek, na miejsca publiczne i rozstajne drogi, na których upatrywał i szukał słabych i wahających się w wierze świętej, pragnąc zasilić ich pokarmem wiecznego żywota, i sprowadzić z obłędu na drogę prawą. Nie zważał on na skwary słoneczne, na znojenie ciała swego, na palące pragnienie, ani na słotne czasy; żadnymi trudami drogi nie zrażał się od wyszukania owieczek tułających się po niereligijnych bezdrożach, które jako pasterz troskliwy z manowców błędu ku światłu prawdy Bożej na barkach przynosił. Wypadło mu jednego dnia iść z kazaniem za rzekę Odrę (Wiadrą dawniej nazwaną), która wtedy niezmiernie wezbrana z brzegów wylała, i dlatego przewoźnicy oddalili się od niej. Ujęty żywym pragnieniem pozyskania dusz krwią Zbawiciela drogo okupionych, których nie miał kto ukrzepić słowem zbawienia, doznawszy Czesław przeszkody przez wylew rzeki, a nie widząc łodzi ani przewoźnika: śmiałym i wielkim umysłem ożywiony, rzekł z ufnością: "Wiem że Zbawiciel szukając dusz straconych chodził po morzu jak po stałym lądzie; mocno ufam że dla mnie tą samą miłością ujętego, rzeka Odra nie będzie płynem". Niebawem zdjął z siebie płaszcz, rozpostarł go na płynącej wodzie, i tą mocą, jaką Chrystus morzu i wiatrom panował, rozkazał bystro płynącej i szeroko rozlanej rzece, by go na drugi brzeg przeniosła. Znakiem krzyża św. przeżegnawszy się, stanął na płaszczu szczęśliwiej niźli na łodzi i z niezachwianą wiarą przepłynął na drugi brzeg Odry. Był on ojcem i opiekunem dla ciężko strapionych i uciśnionych, niósł im pomoc i wsparcie w ucisku, a jeśli nie mógł ratować którego nędzarza, politowaniem go cieszył. Pewna matka we Wrocławiu miała jedynaka a małego jeszcze synka; nieszczęście mieć chciało, że tenże, czołgając się po brzegu Odry, wpadł do rzeki, utonął i przez ośm dni leżał pod wodą. Ciężkim smutkiem udręczona matka, gdy po ośmiu dniach wynaleziono dziecię, które z tego wypadku nieżywe odebrała, z mocną i wielką ufnością w zasługi Czesława, złożyła je u nóg jego i z nieutulonym płaczem prosiła go, by przyjął na się postać Eliasza, a duszę i życie zmarłemu jej synowi przywrócił. Ten bogomodlec padł na kolana, a żywą wiarą wzmocniony prosił gorącym sercem Dawcę życia i śmierci; potem kazał wstać nieżywemu pacholęciu, mówiąc: "W imię Tego, który daje moc wielką opowiadającym słowo Jego, wstań!" co gdy wyrzekł, w tym momencie wrócił duch i życie do ciała zmarłego, a siność przybrała kolor różowy, w obecności wielu osób na to patrzących. Trzech także innych rozmaitą śmiercią umarłych za jego modlitwą do życia wróciło. Nie było prawie nikogo, nieszczęśliwym dotkniętego wypadkiem, którego sztuka lekarska uratować nie mogła, iżby go Czesław z choroby i niedoli nie wydźwignął. Ślepym wzrok, głuchym słyszenie, słabym siłę, chromym chodzenie, i rozmaitą chorobą złożonym zdrowie przywracał. Wszakże oprócz tych wielkich a rzadkich łask Bożych, wielką zaletę czynił mu umysł jego niezachwiany; niewinność serca, troskliwe chowanie dziewiczej czystości, powściągliwość od pokarmu, ujmująca łagodność połączona z czystością obyczajów, cierpliwość w pracy, głęboka pokora, wrzące pragnienie pozyskania dusz ludzkich i żarliwość w rozszerzaniu zakonu swojego; wszystkie te cnoty dowodziły, że Czesław był istnym Dominika św. uczniem; i że się swemu patriarsze podobnym pokazał.... Mąż ten szczególnym przymiotem serca i rozumu, oraz świętobliwością obdarzony, jako prawy miłośnik Kościoła i zakonu swojego, nie tylko wielkim umysłem i radą, ale też wielkimi czyny jaśniał na ziemi. Pomiędzy znikomymi świata rzeczami żyjąc, nie przywiązał do nich serca swojego; a walcząc ze skłonnościami, zawsze je zwycięsko pokonał, i długim przechodem w doczesnej wędrówce udyszany, nigdy się nogą nie pośliznął, ale troskliwy zawsze o duszy swojej zbawienie, z więzów ciała uwolnioną wprowadził do zakresu wiecznego przybytku) (nowość) Ks. Vili Lehtoranta. Moje zdanie na temat Viganò: kościół Bergoglia to fałszywa sekta. ( PDF ) (Ponieważ zobowiązałem się być bezkompromisowym katolickim księdzem, utrzymuję, że organizacja kierowana przez Jorge Mario Bergoglio – znanego jako "papież" Franciszek – jest fałszywą, heretycką sektą. Arcybiskup Carlo Maria Viganò został niedawno "ekskomunikowany" z tej sekty, ponieważ powiedział, że: "Żaden katolik godny tego miana nie może być w komunii z «kościołem Bergoglia», ponieważ działa on w wyraźnej nieciągłości i zerwaniu ze wszystkimi papieżami w historii oraz z Kościołem Chrystusowym". Choć oczywiście pochwalam arcybiskupa Viganò za jego niedawne stanowisko wobec bergoglińskiego czy też soborowego kościoła, nie jest on pierwszym biskupem, który to ogłosił. Arcybiskup Pierre Martin Ngo Dinh Thuc ogłosił ówczesnego papieskiego pretendenta Jana Pawła II fałszywym papieżem już na początku lat 80-tych, a także konsekrował prawdziwych katolickich biskupów, którzy nie mieli nic wspólnego z sektą Jana Pawła II ani z ludźmi, którzy nastali po nim jako przywódcy tej sekty. Pomimo niedawnej ekskomuniki z tego fałszywego kościoła, w działaniach Viganò brakuje jednak całkowitego oddzielenia się od wspomnianej fałszywej sekty. Większość tradycjonalistycznych grup na świecie, które chcą zachować prawdziwą Mszę trydencką i tradycyjną wiarę katolicką, nadal utrzymuje, że organizacja kościelna kierowana przez Bergoglio jest tym samym, co Kościół katolicki. W rzeczywistości nie jest to prawdą. Bergoglio nie jest następcą św. Piotra, lecz następcą Angelo Roncalliego. Fałszywy kościół soborowy został ustanowiony 28 października 1958 roku, kiedy Roncalli w wyniku nieważnych wyborów został rzekomo wybrany na pozornego nowego "papieża" o imieniu Jan XXIII. Nie trzeba było długo czekać, by pokazał, że jest fałszywym pasterzem fałszywego kościoła... Kiedy patrzę na organizację Bergoglio, nie widzę kościoła, który jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Zamiast tego widzę grupę, która jest heretycka, bezbożna, niekatolicka i schizmatycka) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Czy jest możebna moralność sekularyzowana? ( PDF ) (Przede wszystkim określmy bliżej o co idzie: czy tylko to ma być nauką moralności, co księża uczą, co Bóg przykazał i co zakazał? Bynajmniej. Jest etyka teologiczna, której Objawienie Chrystusowe jest źródłem, Kościół katolicki uczelnią, a katechizm podręcznym kodeksem, – i jest etyka filozoficzna, której źródłem bezpośrednim jest natura, a rozum badaczem. Ta ostatnia względem pierwszej może się najsłuszniej nazywać świecką. Wszelako i filozofia zna Boga i czysto rozumowe badanie doprowadza do przekonania, że prawo przyrodzone, które się w sumieniu objawia, jest prawem Stwórcy, że moralna moc obowiązku opiera się na Bogu i w związku jest z przyszłym życiem. Otóż taka etyka jest jeszcze, w oczach pewnej szkoły, nadnaturalna, a tylko taka na miano przyrodzonej, sekularyzowanej etyki zasługuje, która tłumaczy całą sferę moralności bez żadnego stosunku z Bogiem, z tamtym światem i ze wszystkim, co poza ten widoczny świat sięga. Kwestia więc jest: czy jest możebna tak pojęta moralność? Albo, co na jedno wychodzi, na czym istota moralności zależy? Odpowiedzi szukajmy od razu w siedlisku tej istoty. Ile razy wchodzimy w siebie, znajdujemy dwa bodźce czynów: przyjemność i powinność. Około tych dwu osi zwrotnych obraca się całe wewnętrzne życie nasze, od nich zawisła nasza wartość i nasze szczęście. Wartość ta byłaby zapewnioną i szczęście łatwym, gdyby te dwa czynniki były w harmonii, gdyby można naokoło tych dwóch ognisk zatoczyć miarową elipsę życia. Ale niestety, wciąż spotykamy między nimi przeciwność. Powinność narzuca się jako wymaganie rozumnej natury naszej, jako dictamen rozumu, który w niej upatruje piękno, zacność, porządek i pewien rodzaj przymusu, który moralnym nazywamy. Przyjemność, w szerszym, nie wyłącznie zmysłowym znaczeniu pojęta, z niemniejszą logicznością i racjonalnością swoich praw się domaga. Z jednej strony rozumiem, że powinienem iść za cnotą, być sprawiedliwym, mężnym, w pewnych razach odstępować od własnego interesu (tj. przyjemności własnej) dla dobra publicznego. Rozumiem, że gdy się dopuszczam niecnoty, krzywdy, samolubstwa, źle robię; z drugiej strony ten sam rozum zadaje mi pytanie: co ci z tego, że będziesz cnotliwy? co za korzyść dla ciebie, że siebie narażasz, że się poświęcasz dobru innych? Z jednej strony miłość własna, za nieracjonalne ogłasza wszystko co się do niej nie odnosi i sama chce być centrem grawitacji życia; z drugiej strony równie widocznym się zdaje, że taka norma znosi po prostu cnotę, burzy podstawy społeczeństwa, słowem, odczłowiecza) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Prawdziwe pojęcie moralności. ( PDF ) (Jest więc faktem niezaprzeczalnym, że prawo natury w ogólności jest ludziom znajome. Jakaż tedy jest tego prawa treść? cóż ono nakazuje? Nakazuje ono to, czego wymaga porządek wszech rzeczy, tj. czego żądają przyrodzone stosunki człowieka do innych istot, z którymi jest w styczności. I tak, stosunek stworzenia do Stwórcy, wymaga od człowieka czci religijnej; stosunek równości natury między ludźmi wymaga, żeby człowiek traktował bliźniego jak siebie samego – skąd się logicznie wywodzą, jak innym razem pokażemy, wszystkie zasady sprawiedliwości i obowiązki uczynności; znowu stosunki nierówności, wynikające z powstania rodziny, wymagają żeby rodzice wychowywali dziecko, żeby dziecko rodziców czciło itd., stosunki wynikłe z zawiązania się społeczeństwa wymagają, żeby była władza utrzymująca społeczny porządek etc. Słowem, prawem natury dla człowieka jest postępować tak, jak wymagają od natury rozumnej przyrodzone stosunki wszech rzeczy. Tego oczywiście wymaga od niego natura – tego żąda od niego Stwórca natury. I tu schodzi się znowu dowód dedukcyjny z indukcyjnym. A priori wynika, że tak być musi, boć oczywiście najwyższy natury prawodawca nie może inaczej chcieć, tylko żeby człowiek postępowaniem swoim stosował się do wymagań naturalnego porządku rzeczy, którego sam jest twórcą. A posteriori zaś najłatwiej sprawdzić, że to wszystko, co ludzie powszechnie za prawo przyrodzone uznają, co jest wspólnego w ich sumieniach wnętrznych i w zewnętrznych prawodawstwach, to jest istotnie wymaganiem rzeczonego porządku. Z tej idei prawa natury wynika najpierw pojęcie jego konieczności, bezwzględnej w oderwaniu, warunkowej w rzeczywistości. Tłumaczę się. Bezwzględnie koniecznym jest, że w danych stosunkach takie są a nie inne obowiązki z prawa natury; bo jak konieczna jest i niezmienna istota rzeczy, tak konieczne i niezmienne stosunki z niej wynikają i również konieczne i niezmienne są ich wymagania w porządku moralnym. Tylko uiszczenie tych stosunków jest warunkowe. I tak Bóg mógł nie stworzyć człowieka, ale tworząc go, nie może nie wymagać od niego religii, sprawiedliwości, prawdomówności itp.; mógł absolutnie udzielać mu byt bez rodziców, jak Adamowi, a wówczas IV przykazanie nie miałoby miejsca; ale dając mu rodziców, musi żądać, żeby ich czcił. Podobnie też człowiek może nie zawierać umowy, nie wiązać się obietnicą; ale skoro te fakty zaszły, prawem natury obowiązany jest dotrzymać, bo wstawienie tych faktów w porządek rzeczy, powoduje takie porządku wymaganie) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Siła i prawo. ( PDF ) (Panujący dziś kult siły – jego charakterystyka – jak się stawia kwestia o stosunku prawa do siły? – I. Dwie doktryny o tym stosunku. – Teoria wywodząca prawo od siły – sformułowana przez Kanta – przez J. J. Rousseau – przez Hobbesa – jej zaród w prawie rzymskim – początki tego prawa – apoteoza człowieka w Cezaryzmie. – Quidquid Caesari placuit... Chrześcijańska idea prawa walczy z Cezaryzmem – ulega na Wschodzie (bizantynizm) – zwycięża na Zachodzie. – II. Idea chrześcijańska nie jest nowością – zaród jej u pogan – na czym zależy teoria wywodząca prawo z zakonu przyrodzonego? – III. Udowodnienie tej ostatniej teorii: Dowód wnętrzny – sprzeczności doktryny przeciwnej – niedorzeczności, do jakich ona logicznie prowadzi – w stosunkach obywatelskich – w stosunkach między narodami. – Zestawienie wyników obu doktryn. – "Co innego pytanie: ile siły potrzebuje państwo do bytu i pomyślności? co innego zagadnienie: czy prawo od siły pochodzi i do niej należy – czy też prawo jest prawem samo przez się, a siła przyrodzoną jego sługą? Wyznawca tej ostatniej zasady może albo więcej albo mniej siły na usługi prawa wymagać – właściwie tyle jej żądać powinien, ile jej w danych warunkach czasu i miejsca obrona prawa potrzebuje. Zawsze jednak w jego oczach siła będzie środkiem pomocniczym tylko; przyzna on sile doniosłość – dla warowania prawa; uzna w niej zacność, uchyli przed nią czoło – gdy ją ujrzy w obronie prawa. Stąd ta szczególna cześć dla żołnierza, iż jest siłą ku obronie ojczyzny, skarbnicy wszystkich praw ludzkich. Wyznawca zaś doktryny przeciwnej, upatrując w sile źródło prawa, ma cześć dla siły jako takiej, uchyla czoło przed powodzeniem, jako siły objawem, we fakcie dokonanym widzi pierwiastek prawa, słowem, materializuje on prawo materializmem siły a siłę uświęca świętością prawa. Bądź co bądź, nie chcąc uginać kolan przed niezbadaną potęgą, powinniśmy zajrzeć śmiało w oczy tej doktrynie, co ubóstwia siłę, zdać sobie sprawę z jej naukowej wartości, zrozumieć istotę stosunku siły do prawa, tę kwestię zasadniczą a wiecznie aktualną, gdyż około tych dwóch biegunów – siły i prawa – krąży całe życie społeczeństw, podobnie jak około przyjemności i obowiązku (tłumaczyłem to w jednej z poprzednich rozpraw) obraca się wnętrzne życie człowieka") (nowość) Johann Peter Silbert. Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna Bożego (uzupełniono) Johann Peter Silbert. Żywot Pana naszego... §. XL. Wybór Apostołów. Kazania na górze. (1. Gdy się tedy już czas przybliżył, który Syn Boski przeznaczył, aby wybrał posłanników światła, którzy postać ziemi światłem ewangelii przeinaczyć mieli, udał się na górę, tam całą noc strawił na gorącej modlitwie, i polecił swemu Przedwiecznemu Ojcu, swoją niebieską szkołę, która by na ziemi aż do skończenia wieków trwała, i niebu mieszkańców świętych wychowywała: A gdy był dzień, przyzwał uczniów swoich, – którzy już w sporej liczbie byli – i wybrał z nich dwunastu, których też nazwał Apostołami albo posłannikami; aby przy Nim byli, i On ich mógł wysyłać na nauczanie. Dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wyganiali, i uzdrawiali wszelką chorobę i wszelką niemoc. (Łk. 6, 12. 13; Mt. 10, 1). 2. Imiona zaś tych Apostołów są następujące: Pierwszy z nich był Piotr, – którego zawsze na czele innych znajdujemy; – i Andrzej brat jego; Jakub i tegoż brat Jan; Filip i Bartłomiej; Mateusz i Tomasz; Jakub Alfeuszów syn, i Szymon z Kany, którego zowią Zelotem; Juda, którego przydomek Tadeusz, brat ostatnio wspomnianego Jakuba; i Judasz Iskariot, który Go też wydał. – Ci tedy byli opowiadacze, których Pan wybrał na zwiastowanie światu słowa żywota; światłość świata, sól ziemi. Jakoż ci mężowie, po największej części chudobni rybacy, wzgardzeni Galilejczycy, nieuczeni ubodzy ludzie; bez lepszego wychowania, bez ukształcenia i umiejętności, z pospólstwa narodu, powalili bałwochwalstwo, nawrócili wszystkie narody do wiary; zhołdowali Jezusowi ukrzyżowanemu całe obszerne państwo Rzymian, kraj Greków, wyspy, świat; – a to bez broni, podpory, pieniędzy, widocznej pomocy, – a nie snadź pobłażającą, zmysłom schlebiającą nauką: ale nauką, która przewyższa wszelkie światło rozumu, nauką, która skłonności serca pokonać, a ciało krzyżować każe. – A oto dokazali oni jako wierni posłowie tego wszystkiego, co im ich Pan i Mistrz polecił; ugruntowali Jego Kościół pomimo wszelkich prześladowań krwawych, pomimo zaciekłości piekła; a ich żywa budowa utrzymuje się niezachwiana aż do skończenia wieków) (nowość) P. D. Mézard OP. Medulla S. Thomae Aquinatis per omnes anni liturgici dies distributa seu Meditationes ex operibus S. Thomae depromptae (uzupełniono) P. D. Mézard OP. Medulla S. Thomae Aquinatis... De jugo Christi. (1° Tollite jugum meum super vos et discite a me quia mitis sum et humilis corde (Matth. 11, 29). Tollite jugum meum, scilicet documenta evangelica. Tota vero lex nova consistit in duobus: in mansuetudine et humilitate. Per mansuetudinem homo ordinatur ad proximum. Per humilitatem ordinatur ad se et ad Deum. Isa. 66, 2: Super quem requiescet spiritus meus nisi super quietum et humilem? Unde humilitas facit hominem capacem Dei. 2° De utilitate portandi jugum dixerat: Venite ad me et ego reficiam vos (Matth. 11, 28). Quae est ista refectio? Invenietis requiem animabus vestris. Corpus enim non reficitur quamdiu afficitur; et quando ulterius non afficitur, tunc dicitur refectum. Et sicut fames in corpore, sic desiderium in mente; unde impletio desideriorum est refectio. Ps. 102, 5: Qui replet in bonis desiderium tuum. Et haec requies animae. Eccli. 51, 35: Modicum laboravi, et inveni multam requiem. Sic in mundo mansueti non quietantur: unde invenietis requiem, sempiternam, scilicet impletionem desideriorum) (nowość) Ks. Maciej Józef Scheeben, O. Euzebiusz Nieremberg SI. Uwielbienia łaski Bożej (uzupełniono) Ks. Maciej Józef Scheeben, O. Euzebiusz Nieremberg SI. Uwielbienia... V. 2. O wierze nadprzyrodzonej, jako o pierwszym przygotowaniu do otrzymania łaski potrzebnym. (Wiara to sama każe nam szukać łaski i sprawia, że ją znajdujemy już przez to samo, iż ona nas uczy, jak mamy jej szukać. Bóg bowiem nie udziela swej kosztownej łaski takiemu, który jej nie czci i nie pożąda. Jeżeli przeto nie możemy wysoko cenić łaski bez wiary, ponieważ jej nie poznajemy, to widoczną jest rzeczą, iż jej także bez wiary znaleźć nie możemy. A przeciwnie im więcej ją cenimy i szacujemy, tym bardziej Bóg skłaniać się będzie do tego, aby nam jej udzielił, ponieważ wtenczas jest On uwielbiony i uczczony w swoim nieocenionym darze tak, jak tego słuszność wymaga. I znowu wiara sprawia, że łaskę znajdujemy, ponieważ ona sama doprowadza nas do jej źródła. Podobnie więc, jak nie możemy poznać przyrodzonym rozumem wielkości i wspaniałości łaski, tak też i nie możemy poznać, skąd mamy się jej spodziewać. A jak przez wiarę tylko poznajemy łaskę, tak także tylko za pomocą wiary dowiadujemy się, od kogo i jak mamy się jej spodziewać. Widzimy to dobrze, że jej sobie nie możemy wysłużyć i uzyskać siłami natury naszej; atoli i tego nie możemy pojąć, jak to Bóg dosyć jest potężny i litościwy i jak potrafi nam ją dać pomimo naszej nędzoty i braku zasług. Skutki bowiem wszechmocy i dobroci Bożej możemy tylko ocenić rozumem naszym o tyle, o ile one dadzą się pojąć i zrozumieć z działań swych widzialnych i z przyrodzonych wymagań stworzenia. W każdym razie nie możemy tego na pewno pojąć rozumem samym, że Bóg chce objawić rzeczywiście swoją nieskończoną wszechmoc i dobroć za pomocą takiego wielkiego i wspaniałego cudu. Tylko objawienie Boże i wiara może nas o tym zapewnić. Wszakże tak powiada Apostoł św.: "Wiarą dochodzimy, iż są sprawione wieki słowem Bożym, aby z niewidzialnych stały się widzialne" (Żyd. XI, 3). To znaczy: naszym rozumem poznajemy, jak to Bóg wyprowadza i dokonuje tego, co nie jest jeszcze rzeczywistym i widzialnym; do czego jeszcze brakuje korzenia i zarodku. Przez wiarę poznajemy, jak to Bóg łaskę, jakby przez stworzenie nowe, zasadza na gruncie natury naszej największym cudem swojej wszechmocy i miłości, jak zastępuje naszą nędzę swoją nieskończoną potęgą, nasz brak zasług swoją miłością nieskończoną i niezmierzonymi zasługami Chrystusowymi. Jednakże nie ma nic naturalniejszego nad to, że Bóg dając łaskę wszechmocą i miłością swoją dla zasług Chrystusowych, żąda także od nas, abyśmy przez wiarę uznali Go i Chrystusa źródłem i sprawcą tej łaski i że nam ją wtenczas tylko daje, kiedy to wyznanie złożymy. Udzielenie nam łaski jest cudem największym Boga samego, a cuda otrzymuje się od Boga tylko za pomocą silnej wiary w Jego wszechmoc i miłość cudowną. Podobnie jak Boski Zbawiciel żądał wiary w swoją wszechmoc i miłość Boską od tych, którzy Go prosili o wskrzeszenie umarłego, albo o uzdrowienie cudowne z choroby i dla tej wiary cuda działał: tak żąda On jeszcze większej wiary od tych, którzy by chcieli uzyskać wieczne życie łaski, bo te słowa wypowiedziane przez Jezusa czytamy u św. Jana: "Ta jest wola Ojca mego, który mię posłał, iżby każdy, który widzi Syna a wierzy weń, miał żywot wieczny: a ja go wskrzeszę w ostatni dzień" (Jan. VI, 40). Tak samo naucza i św. Paweł, iż w podobny sposób wierzyć musimy w wszechmoc Boga, aby zmartwychwstać ze śmierci grzechu do życia łaski, jak ją wyznajemy przy zmartwychwstaniu Chrystusa) (nowość)Dr Kazimierz Krotoski. W sprawie religijnego wychowania naszej młodzieży. ( PDF ) (Stosunki u nas pod niejednym względem dziwne naprawdę robią wrażenie na każdym, kto się z nimi nie zrósł i do nich się nie przyzwyczaił. Przypominają one mimowolnie ową anegdotkę o Władysławie Jagielle, który po swoim nawróceniu, zobaczywszy obraz archanioła Michała, walczącego z szatanem, jednemu i drugiemu świeczkę zapalić kazał. Otóż z jednej strony decydujące czynniki w ostatnich czasach zaczynają katolicyzmowi liczniej palić świeczki, z drugiej strony przy każdej sposobności podsycają kagańce od kilkudziesięciu lat płonące na cześć liberalizmu. A przecież między wierzącym katolicyzmem, a bezwyznaniowym liberalizmem jest przepaść, której nigdy nic wyrównać nie zdoła. Dlatego też system nasz wychowawczy, starający się obom tym kontrastom zadość uczynić, jest z natury swej połowiczny, dwulicowy, nienaturalny. Wprawdzie jeden z wczorajszych mowców podnosił, że w instrukcjach dla szkół średnich jest położony wielki nacisk na religijne wychowanie młodzieży. Tak jest! Ale jakże nazwać te pięknie brzmiące słowa, jeżeli z nimi idzie w parze ukrócenie praktyk religijnych w szkole, zakazy należenia do bractw, przez Kościół dla młodzieży poleconych, celem utwierdzenia jej we wierze katolickiej?) (nowość) "Rozmaitości". Konklawe, czyli Wybór Papieża. ( PDF ) (Pod nazwą conclave rozumie się zgromadzenie wszystkich w Rzymie obecnych, lub na wybór Papieża tam zjeżdżających się kardynałów, a razem i to miejsce, gdzie się ten wybór odprawia. Gdy Papież umrze, natychmiast na znak śmierci jego uderzają w wielki dzwon Kapitolu, dają ognia z dział zamku św. Anioła i wypuszczają więźniów osadzonych w więzieniach Rzymu. Tajny Podkomorzy Papieski, kardynał, obejmuje tymczasowo wodze spraw publicznych, zawiadamia przez pismo okólne zamiejscowych kardynałów o śmierci Głowy Kościoła, i wzywa ich na elekcję nowego Papieża do Rzymu. W tym celu każe urządzić konklawe w pałacu papieskim. Po dziewięciu dniach trwających uroczystości pogrzebowych, zbierają się kardynałowie dziesiątego w kościele św. Piotra, gdzie kardynał dziekan czyta Mszę o Duchu Świętym o pomyślność wyboru. Potem jeden z prałatów ma w języku łacińskim mowę, upominającą kardynałów, aby wybierali męża zupełnie godnego tak wielkiego powołania; dalej Wielki Mistrz obrzędów bierze krzyż papieski, muzycy śpiewają Veni Creator, idą za nim, a za tymi kardynałowie parami; cały ten orszak ciągnie do Watykanu, gdzie kardynałowie udają się do przygotowanego conclave. Jest to szereg pokojów, czyli cel, z których każdy kardynał ma dwie do swego zarządzenia. Każdy pokój jest innej wielkości i nierównej przyjemności, na takowe ciągną losy; wybity jest pąsową lub fioletową materią; ma jedno wyżej nad wzrost człowieka okno, którym wchodzi światłość dzienna, przez takowe nie można nic podać, a tym mniej zaglądać do pokoju) (nowość) Ks. Franz Heinrich Reinerding, Doktor Teologii. Czy heretyk nie przynależy do Kościoła ze względu na charakter przestępstwa, czy też z prawa kościelnego? ( PDF ) (Po tych wstępnych rozważaniach przejdźmy teraz do zagadnienia, co heretyków oddziela od Kościoła (ze stałej praktyki Kościoła wynika, że kacerze do Kościoła nie należą), czy jest to sama herezja, czy też autorytet Kościoła, który ich ekskomunikuje. Kwestia ta nie dotyczy tego, czy wymagana jest władza Kościoła, aby wiadomo było, że heretycy, którzy sprzeciwiają się jakiejś doktrynie Kościoła w kwestii wiary, nie należą do niego, ale tego, czy przy założeniu, że żadne prawo kościelne nie ekskomunikuje ich, byliby oni jednak ekskomunikowani ipso facto. Rozwiązanie tej kwestii zależy od konstytucji, którą otrzymał Kościół z Boskiego ustanowienia; która to konstytucja Kościoła, ponieważ nie pozwala przynależeć do Kościoła osobie uporczywie sprzeciwiającej się temuż Kościołowi w rzeczy dotyczącej wiary, bezwzględnie wymaga, aby heretycy sprzeciwiający się Kościołowi w sprawie wiary byli automatycznie ekskomunikowani, a prawa kościelne sankcjonujące karę ekskomuniki dla kacerzy należy uważać za stosujące prawo Boskie podane w konstytucji Kościoła) (nowość) Sac. F. H. Reinerding, Doctor Theologiae. Num haereticus ex natura criminis, an ex lege ecclesiastica ad Ecclesiam non pertineat? ( PDF ) (His praemissis jam ad eam quaestionem transeamus, quid haereticos, quos ex constanti Ecclesiae praxi ad Ecclesiam non pertinere constat, ab Ecclesia separet, num ipsa haeresis, an auctoritas Ecclesiae excommunicatione eos percellentis. Quaestio haec non de eo est, num auctoritas Ecclesiae requiratur, ut haeretici speciali Ecclesiae doctrinae in re fidei obluctantes ad eam non pertinere cognoscantur, sed de eo, num in hypothesi, quod nulla Ecclesiastica lex eos excommunicaret, ipso tamen facto excommunicati forent. Solutio hujus quaestionis a constitutione dependet, quam Ecclesia Divinitus accepit; quae constitutio, si Ecclesiae in re fidei pertinaciter resistentem ad eam pertinere non patitur, omnino postulat, ut haeretici Ecclesiae in re fidei obluctantes ipso facto excommunicati sint, et leges ecclesiasticae excommunicationis poenam in haereticos sancientes legem Divinam in Ecclesiae constitutione datam applicare dicendae sunt) (nowość) "Traditio". Czytelnik pyta: "Dlaczego znany tradycyjny (?) katolicki biskup gorszy prawdziwych tradycyjnych katolików stręcząc ¨sakramenty¨ sekty Novus Ordo?". ( PDF ) (Nasz czytelnik cytuje znanego tradycyjnego (?) katolickiego biskupa, który po trzydziestu latach nie może się zdecydować, czy przyjmować "komunię" Novus Ordo. Zdaje się nie znać katolickiej zasady, że sakramenty muszą być moralnie pewne. Zgodnie z zasadą sformułowaną przez papieża Leona XIII odnośnie nieważności święceń anglikańskich nie może być wątpliwości, że tradycyjny katolik nie może mieć nic wspólnego z nieważnymi (fałszywymi) "sakramentami" neokościoła) (nowość) "Traditio". Czytelnik pyta: Czy w świetle katolickiej teologii moralnej udział w boksie jest grzechem? ( PDF ) (Jeśli boks jest uprawiany w celach rekreacyjnych, z odpowiednim sprzętem ochronnym i celem jest ćwiczenie, wówczas nie jest grzechem. Jednak tam, gdzie zasadniczo celem jest skrzywdzenie przeciwnika i pobicie go aż się podda, z bardzo realną możliwością wyrządzenia poważnej krzywdy fizycznej, jak w boksie zawodowym, takie działanie jest grzeszne. Setki zawodników zginęło w wyniku profesjonalnych zawodów. Sytuację moralną boksu można porównać do sytuacji szermierki. W szermierce rekreacyjnej uczestnicy noszą sprzęt ochronny i nie zamierzają zadźgać przeciwnika na śmierć) (nowość) Biskup Wileński Adam Stanisław Krasiński, Św. Teologii Doktor. Prawo kanoniczne krótko zebrane. Reguły prawa umieszczone w Szóstej księdze Dekretaliów. ( PDF ) (1. Beneficjum nie może być otrzymane godziwie, bez instytucji kanonicznej. 2. Kto ze złą wiarą cudzą rzecz posiada, próżno się dawnością składa. 3. Bez posiadłości, nie ma prawa dawności. 4. Grzech nie będzie odpuszczony, póki nie będzie wziątek powrócony. 5. Nie ma odpuszczenia grzechu, jeżeli nie ma poprawy. 6. Do rzeczy niepodobnych nikt nie może być obowiązany. 7. Przywilej osobisty przywiązany jest do osoby i ustaje z jej śmiercią. 8. Kto był raz poszlakowany, na tego zawsze posądzenie pada. 9. Każdy może nie uznawać za ważne tego, co nie w jego imieniu było uczynione. 10. Ratyfikacja rozciąga się na to, co uprzednio zaszło, i równa się umocowaniu. 11. Gdzie nie ma przekonywających dowodów, tam stronę oskarżonego brać trzeba. 12. Wzgląd na osoby nie ma miejsca u sądu. 13. Niewiadomość uczynku, nie zaś prawa, za wymówkę służy. 14. Dla spadkobiercy, niewiadomość może być słuszną wymówką. 15. Niełaski w całej ścisłości, łaski w całej rozciągłości tłumaczyć przystało. 16. Co kto otrzymał na drodze łaski, to mu odejmowane być nie powinno. 17. Co komu na mocy prawa należy, z tego wyzuwać go nie trzeba. 18. Co na początku było przeciwne prawu, to i z upływem czasu zgodne z nim nie będzie. 19. Nie jest bez winy, kto się miesza w to, co do niego nie należy. 20. Na swoją obronę wolno jak najwięcej stawić dowodów. 21. Kto się raz do czego zobowiązał, tego się odrzec nie może. 22. Że jeden ma do drugiego urazę, trzeci na tym szkodować nie powinien) (nowość) R. P. Franciscus Antonius Foebeo SI. De Regulis Juris Canonici Liber Unicus. Regulae Juris in Sexto Decretalium. ( PDF ) (1. Beneficium Ecclesiasticum non potest licite sine institutione Canonica obtineri. 2. Possessor malae fidei ullo tempore non praescribit. 3. Sine possessione praescriptio non procedit. 4. Peccatum non dimittitur, nisi restituatur ablatum. 5. Peccati venia non datur, nisi correctio. 6. Nemo potest ad impossibilia obligari. 7. Privilegium personale personam sequitur, et extinguitur cum persona. 8. Semel malus semper praesumitur esse malus. 9. Ratum quis habere non potest, quod ipsius nomine non est gestum. 10. Ratihabitionem retrotrahi, et mandato non est dubium comparari. 11. Cum sunt Partium Jura obscura, Reo favendum est potius, quam Actori. 12. In Judiciis non est acceptio personarum habenda. 13. Ignorantia facti, non Juris excusat. 14. Cum quis in Jus succedit alterius, justam ignorantiae causam censetur habere. 15. Odia restringi, et favores convenit ampliari. 16. Decet concessum a Principe beneficium esse mansurum. 17. Indultum a Jure beneficium, non est alicui auferendum. 18. Non firmatur tractu temporis, quod de Jure ab initio non subsistit. 19. Non est sine culpa, qui rei, quae ad eum non pertinet, se immiscet. 20. Nullus pluribus uti defensionibus prohibetur. 21. Quod semel placuit, amplius displicere non potest. 22. Non debet aliquis alterius odio praegravari) (nowość) Św. Augustyn, Biskup i Doktor Kościoła. Homilia o braterskiej zgodzie i odpuszczaniu uraz. (Na Wielki Post). ( PDF ) (Dni te święte postu czterdziestodniowego powołują mnie, bym wam mówił o braterskiej zgodzie, aby każdy, który ma urazę przeciw komuś innemu, koniec jej położył, by się ona sama nie zakończyła. Nie bierzcie sobie tego lekko Bracia moi! Gdy bowiem życie to śmiertelne i ułomne, które wśród tylu pokus ziemskich na niebezpieczeństwa różne jest narażone, iż ledwie w nich nie zatonie, nie może nawet i sprawiedliwy być bez grzechów. Jedynym przeto środkiem, za pomocą którego żyć możemy, jest to, czego nas Chrystus nauczył w modlitwie: "Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Układ niejako z Bogiem uczyniliśmy i warunek odpuszczenia winy z zastrzeżeniem przyjęliśmy: odpuść nam, mówimy z pełną ufnością, jeżeli i my także odpuszczamy; jeżeli zaś my nie odpuszczamy, tedy nie spodziewajmy się, by i nam odpuszczano, jeżeli się sami nie chcemy oszukiwać. Niech się człowiek sam nie myli, a Bóg go nie omyli. Gdyby nam to niepodobieństwem było się gniewać, ale niestety jest to człowiekowi właściwym. Właściwym jest gniew człowiekowi, lecz nie powinniśmy go, jako młodą latorośl podlewać rozmaitymi podejrzeniami, by nie wzrósł w drzewo nienawiści. Co innego bowiem jest gniew, a co innego nienawiść. Często rozgniewa się i ojciec na syna, ale nie nienawidzi syna; gniewa się, by go naprawić. Jeżeli dlatego się gniewa, by go naprawić, z miłością się natenczas gniewa i dlatego powiedziano jest: "A cóż widzisz źdźbło w oku brata twego, a belki w oku twoim nie widzisz?". Zarzucasz komuś innemu gniew, a sam pełen jesteś nienawiści. Gniew w porównaniu z nienawiścią jest tylko źdźbłem. Źdźbło przecież jeżeli podsycasz staje się belką, gdybyś je wyrwał i odrzucił, nic by z niego nie było. Jeżeliście dobrze uważali w czasie czytania listu św. Jana, powinny was dreszczem przejąć te słowa: "ciemności przeminęły, a prawdziwa światłość już świeci". Potem zaraz dodał: "Kto mówi, iż jest w światłości, a brata swego nienawidzi, aż dotąd jest w ciemności") (nowość) "Traditio". Apostata, neopapież Franciszek-Bergoglio, atakowany przez własnych neochrześcijan za zatwierdzenie błogosławieństwa par sodomickich odpowiada bluźnierstwami. ( PDF ) (Neopapież apostata Franciszek-Bergoglio, cierpiący na narcystyczne zaburzenie osobowości (NPD), nigdy nie przyznaje się do błędu, nigdy nie przeprasza, ale podwaja wysiłki w zniesławianiu wiernych swojego neokościoła, którzy się z nim nie zgadzają. Jego ulubionym celem są neokonserwatywni/pseudotradycjonalistyczni neokatolicy (Newchurchers), którzy wciąż zginają przed nim kolano. W swoim przemówieniu z 7 lutego 2024 r., wygłoszonym z balkonu bazyliki św. Piotra (gdzie odmawia zamieszkania), nazwał tych neokatolików "hipokrytami" za opór wobec jego wezwania do błogosławienia par sodomickich, zgodnie ze swoją deklaracją "Fiducia supplicans" z 18 grudnia 2023 roku... Tradycyjni katolicy! przeciwnicy Bergoglio w neokościele, nazwali deklarację "zaproszeniem do schizmy". Już teraz biskupi neokościoła w Niemczech są praktycznie w schizmie. Belgia, Irlandia i Polska mogą nie być daleko w tyle. Do wiernych neokościoła wreszcie dociera, że ten człowiek nie jest papieżem, a neokościół nie jest katolickim Kościołem) (nowość) R. P. Wilhelmus Nakateni SI. Commonitorium breve de Ecclesia, seu scutum Fidei catholicae contra profanas haereticorum novitates. ( PDF ) (Ecclesiae SANCTITAS non in uno Scripturae loco celebratur. Christus seipsum tradidit pro ea, ut illam sanctificaret. Ephes. 5. Elegit nos Deus, et vocavit nos in societatem Filii sui Domini nostri Jesu Christi. I. Cor. 1. ut essemus sancti et immaculati, cives sanctorum et domestici Dei, genus electum et gens sancta. Eph. 1. 2. et I. Petr. 2. Hinc Ecclesia saepe vocatur templum et domus Dei, corpus et sponsa Christi, instituta ad consummationem sanctorum, etc. Sanctitas autem ea provenit ex ratione Fundatoris et Capitis invisibilis; ex ratione doctrinae, cultus et mediorum quae ad sanctitatem informant et ducunt; ex ratione fidelium, qui ad sanctimoniam ex vocatione sua tendunt omnes, quum saltem plurimi eo perveniant. – Quam Christus fundavit societatem, est essentialiter UNA. Est Ecclesia corpus unum, sicut unus est Dominus, una fides, unum baptisma. Ephes. 4. Eam vocat multoties Salvator singulari numero regnum suum, domum suam, Ecclesiam suam, unum ovile sub uno pastore. Haec proprietas exsurgit ex unitate fidei et charitatis seu communionis, qua fit ut omnes qui membra sunt Corporis Christi, easdem veritates revelatas credere et eamdem tenere communionem debeant. In ultima coena Jesus Patrem orat, ut utraque unitas in Ecclesia perpetuo remaneat: Non pro eis (Apostolis) rogo tantum, sed et pro eis, qui credituri sunt per verbum eorum in me, ut omnes unum sint, sicut tu, Pater, in me, et ego in te; ut et ipsi in nobis unum sint. Joan. 17. Et Paulus praecipit, ut simus solliciti servare unitatem spiritus in vinculo pacis; unum corpus et unus spiritus, donec occurramus omnes in unitatem fidei. Eph. 4. Nomine autem charitatis hic intelligimus charitatem specialem, totius populi Christiani propriam, qua cuncti fideles adhaerent Ecclesiae praefectis, cum eadem fide et eadem communione, ad unum idemque corpus constituendum. Quoniam vero Salvator unitatem praecepit, Ecclesiam debuit mediis instruere necessariis ad utramque unitatem jugiter asservandam; adeoque illa societas quae mediis illis sit destituta, spectari debet ut synagoga Satanae (Apoc. 3); et nequaquam ut vera civitas Dei, de qua dicta sunt gloriosa. Nam, dicente S. Cypriano: Deus unus est, et Christus unus, et una Ecclesia ejus, et plebs in solidam corporis unitatem concordiae glutino copulata. Quodnam vero sit in Ecclesia principium unitatis, et certissima revelatae veritatis anchora ex sequentibus fiet manifestum) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom pierwszy. Wieki prześladowania (uzupełniono) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Św. Paweł, Apostoł narodów. ( PDF ) (Listów św. Pawła pozostało czternaście. Wyręczał się pismem kiedy nie mógł sam osobiście, żywym słowem nauczać, napominać, rządzić, radzić, pocieszać lub ostrzegać. Wielka, ognista dusza, podniosły umysł, charakter niezłomny, wola żelazna. Nic go z drogi którą mu Zbawiciel w Damaszku ukazał, sprowadzić nie zdołało. Szerokim zamysłom głębokiego rozumu sprostała silna wola. Zagłębiał swój umysł w prawdach objawionych, iżby z równą głębokości poznania jasnością wytłumaczyć i przedstawić drugim poznaną przez siebie prawdę. Wielki miłośnik Boga i ludzi, i w sercu Apostoła narodów te dwie miłości zawsze w doskonałej ze sobą zostawały zgodzie. Żywot apostolski św. Pawła da się streścić w tych jego własnych słowach napisanych w drugim liście do Koryntian: W pracach rozlicznych, w ciemnicach obficiej, w plagach nad miarę, w śmierciach (tj. w niebezpieczeństwach śmierci) częstokroć. Od żydów wziąłem po pięćkroć po czterdzieści plag bez jednej. Trzykroć byłem bity rózgami, raz byłem kamienowany, trzykroć rozbiłem się z okrętem, przez dzień i przez noc byłem w głębi morskiej. W drogach częstokroć, w niebezpieczeństwach rzek, w niebezpieczeństwach rozbójników, w niebezpieczeństwach od rodziny, w niebezpieczeństwach od poganów, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach między fałszywą bracią. W pracy i kłopocie, w niespaniu częstym, w głodzie i pragnieniu, w postach częstych, w zimnie i nagości. Oprócz tych rzeczy, które zewnątrz są: naleganie na mnie co dzień, staranie o wszystkie kościoły. Któż choruje, a ja nie choruję? Któż się złym staje, a ja nie bywam upalon? tj. czyjeż cierpienia i upadki grzechowe mnie nie smucą i sumienia mego nie trwożą o duszę grzeszącego) (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Żywoty Świętych. Tom I. Wieki prześladowania. Hesper, żona jego Zoja, synowie ich, Cyriak i Teodul, święci męczennicy. ( PDF ) (W Pamfilii, prowincji azjatyckiej, w mieście Atalii, nad brzegami Śródziemnego Morza, mieszkał bogaty rzymianin Katalus. Kupił on niewolników chrześcijan z Włoch rodem, Hespera i jego żonę Zoję, wraz z dwoma ich synami, Cyriakiem i Teodulem, których rodzice po chrześcijańsku w bojaźni a miłości Boskiej wychowali... Katalusowi syn się narodził. Uroczyście obchodzono urodziny, składając ofiary Fortunie, bogini miasta Atalii. W całym domu tego pana wielka radość błyszczała. Św. Zoja tym goręcej modliła się do Boga i prosiła o łaskę wytrwałości w dobrym. I nie tylko za sobą prosiła, ale i za mężem i za synami swoimi, iżby nie popadli w pokusę i nie dali się odwieść od wiary Jezusa Chrystusa. Po skończonej uczcie, rzekł Katalus do swej żony: Więc wszyscy dzielą z nami radość i wesele z nowonarodzonego syna. Odpowiedziała żona: Tak mężu, wszyscy okrom Hespera, żony jego i synów. I żeby i oni do tego wesela należeli, posłano im z uczty mięsa na półmisku i w dzbanie wina. Św. Zoja wiedząc, że te potrawy i ten napój pochodzi z uczty odbytej na cześć bogów pogańskich, a takich potraw i napojów chrześcijanom używać nie było wolno, gdyż byłoby to w bałwochwalstwie uczestnictwo, głęboko westchnęła i podniósłszy swą duszę do Boga, rzekła: Panie Boże! który serc ludzkich myśli przenikasz, wesprzyj łaską swoją nieszczęśliwych pielgrzymów, bo oprócz Ciebie Panie, innego Boga nie mamy. Bądź nam ramieniem wszechmocności naprzeciwko tym, którzy by nas do złamania Tobie wiary kusili. I odebrawszy od sługi Katalusowego potrawy i napój, mięso psom rzuciła a wino wylała. Sługa który to przyniósł, co żywo pobiegł do pana swego donieść o tym, co się stało. Katalus słysząc od swego sługi co z jego podarunkami zrobiła Zoja, wielką złością i gniewem zapłonął przeciwko Chrystusowi i rozkazał wszystko czworo do siebie przyprowadzić. W drodze św. Zoja napominała męża i synów do odwagi a wytrwałości tymi słowy: Nie bójmy się mąk które nam może zgotować bezbożny Katalus, ale ochotnie a mężnie wszelkie katusze znośmy, abyśmy cierpliwością mogli zasłużyć na oglądanie w niebie Chrystusa i świętych Jego) (nowość) Ks. Jules Didiot, Doktor Teologii. Pierwiastek nadprzyrodzony. ( PDF ) (Ten więc właściwie zwany pierwiastek nadprzyrodzony, o którym wyłącznie mówić tu będziemy, jest czymś innym, aniżeli pierwiastek nadzwyczajny i cudowny. Jest to doskonałość przypadkowa, tak wzniosła, że naturę anielską czy ludzką, której zostaje udzielona, czyni uczestniczką natury boskiej, consors divinae naturae, nie czyniąc wszakże ze stworzenia boga, ani z Boga – stworzenia; gdyż to uczestnictwo, to consortium, jest tylko analogiczne, dzieje się przez naśladownictwo, przez uprzytomnienie, przez usynowienie, ale nigdy przez utożsamienie lub synostwo naturalne. W dwóch stopniach i pod dwiema postaciami udzielany bywa pierwiastek nadprzyrodzony aniołowi lub człowiekowi. 1-o w stopniu i pod postacią chwały, w niebie i przez całą wieczność, 2-o w stopniu i w postaci łaski, tu na ziemi i w czasie. Łaska wiedzie do chwały, a chwała nie może być otrzymana bez łaski. Sama nawet łaska bywa nam udzielana dwoma różnymi sposobami: 1-o często bywa ona tylko prostą pomocą przemijającą, jest to łaska aktualna, która oświeca nasz umysł, pobudza wolę, rany moralne leczy, i uzdolnia władze nasze do czynów nadprzyrodzonych i do posiłkowania się w tym celu łaskami drugiej kategorii, a mianowicie: 2-o Łaska bywa nam udzielana także jako nawyknienie święte, czyli przymiot stały, jest to łaska habitualna, która w nas pełni funkcje nadprzyrodzonego pierwiastka życiowego (łaska uświęcająca), funkcje władz nadprzyrodzonych (cnoty teologiczne i moralne), funkcje nadprzyrodzonych uzdolnień lub skłonności (dary Ducha Świętego); funkcje znaków nadprzyrodzonych (znaków Sakramentalnych); na koniec funkcje nadzwyczajnych mocy nadprzyrodzonych (moc czynienia cudów, duch proroczy itd.). W życiu Nowego Testamentu, obdarza Bóg łaską swoją, bądź bezpośrednio, jak to było w Starym Testamencie i w porządku anielskim; bądź też pośrednio, za pośrednictwem Sakramentów świętych, które są prawdziwie sprawczymi przyczynami łaski. – Łaska może być otrzymana także przez pośrednictwo modlitwy, czci Bożej zewnętrznej, dobrych uczynków, które skłaniają Boga do udzielania nam takowej. Z łaską Boską możemy pozyskiwać zasługi nadprzyrodzone, więcej lub mniej działające na Serce Boże. – Ogół zaś tych wszystkich pierwiastków łaski i chwały stanowi porządek nadprzyrodzony... Wszyscy ludzie są obowiązani zajmować się pierwiastkiem nadprzyrodzonym teoretycznym, którym jest objawienie, – pierwiastkiem nadprzyrodzonym praktycznym, którym jest łaska, prowadząca do zbawienia wiecznego, – pierwiastkiem nadprzyrodzonym historycznym, którym jest Chrystianizm i Kościół z Chrystusem Bogiem, co się stał człowiekiem. Są oni zaś do tego obowiązani dlatego, że Bóg tego wymaga, że chce On być nadprzyrodzonym sposobem poznawany, czczony, posiadany, pod karą wiecznego potępienia duszy. Któż Mu tego zaprzeczy, a nade wszystko kto Mu odbierze prawo, jakie miał i jakiego używał, by nas wynieść ponad naturę przez swą łaskę, w oczekiwaniu wyniesienia nas kiedyś przez chwałę? Bóg chciał, aby Jego dary były obowiązkowe, i one są takimi. Bez pierwiastka nadprzyrodzonego natura nasza nie jest tym, czym Bóg chce, aby była: nie dostaje nam tego, abyśmy byli Jego synami przybranymi i współdziedzicami Syna Jego przez naturę. Bóg nie dopuszcza, abyśmy Mu przez dobrowolną odmowę wyrządzali krzywdę i gardzili podobnymi bogactwami; nędzna to bardzo natura, co nie chce być tak udarowana) (nowość) Sac. Stanislaus Frankl. Cardinalis Joannis Turrecrematae doctrina de notis Ecclesiae. ( PDF ) (Si realis definitio inspiciatur "Ecclesia est – ut dicit Turrecremata – catholicorum collectio sive universitas fidelium" tum praedestinatorum, tum reprobatorum, dummodo "unius veri Dei cultu, unius fidei professione" conveniant "et pastoris sui censura ab Ecclesia non sint praescisi". Verumtamen cum haec Ecclesia unicum sit medium ad veram fidem acquirendam, fides autem necessitate absoluta ad salutem requiratur, sequitur extra Ecclesiam nullam esse salutem. Ex necessitate Ecclesiae liquet eius visibilitas et cognoscibilitas, quae ulterius resolvitur in certis signis externis. Haec signa vel notae Ecclesiae in operibus Turrecrematae "conditiones et proprietates" vocantur. – In ipsa notarum enumeratione sequitur Cardinalis ordinem in Concilio Constantinopolitano I-о recepto, licet ipse putet hoc esse Concilium Nicaenum, nempe: "una, sancta, catholica et apostolica"... Ad Ecclesiae unitatem demonstrandam considerat eam Turrecremata tum prout est in voluntate Christi, tum prout empirice cognoscitur. Familiaris praesertim apud Patres latinos relative ad Ecclesiae unitatem textus ex Cant. cant. 6, 8 assumptus et idea corporis Christi mystici in epistolis Paulinis evoluta, adhibentur ad primam demonstrationis partem. Pars magis empirica probatur ex unitate doctrinae, quae eandem in omnibus producit fidem, spem et caritatem in eundem Deum et Christum, caput simulque fundamentum totius Ecclesiae, necnon eundem finem omnium credentium. Haec unitas observatur insuper in iisdem sacramentis, quae producunt in iustificatis habitationem eiusdem Spiritus Sancti, qui, prout sit una anima, vivificat totum corpus, tribuens singulis eius membris "divisiones" variarum charismatum, et dirigit totum corpus ad eandem vitam aeternam obtinendam. Quamvis Christus supremum sit caput invisibile suae Ecclesiae, instituit tamen unum pastorem visibilem, qui vice sui tamquam supremus Gubernator Ecclesiam regat, eiusque unitatem externe manifestissime ostendat... In tertiae notae Ecclesiae explicatione totam vim argumentationis ponit Turrecremata in Ecclesiae universalismo. Caute tamen procedens distinguit inter catholicitatem facti et iuris et ulterius inter tempus Apostolorum et statum Ecclesiae coaetaneum. Generatim Ecclesia dicitur catholica, sive universalis, quia est toto orbe diffundenda (quaestio iuris) aut diffusa (quaestio facti), ad omne tempus valitura, ad omnes gentes et conditiones applicabilis, universam doctrinam revelatam continens, pro omnibus hominum indigentiis salutaria praebens remedia. Notam autem catholicitatis, quam contra coaetaneos heterodoxos inculcat in eo praesertim videt, quod Ecclesia Romana eandem doctrinam temporum decursu retinet, cum alii religiosi coetus mutationibus subsint) (nowość) "Kronika Soborowa". Konstytucja dogmatyczna i rozum ludzki. ( PDF ) (Sobór Watykański w konstytucji dogmatycznej w pierwszym kanonie zatwierdza istnienie Boga jednego, prawdziwego Stwórcy rzeczy widzialnych i niewidzialnych, którą to prawdę wiek nasz puścił w niepamięć rozmyślnie. Z tego powodu Msgr Aniviti pisze w dzienniku Vergine: "Św. Paweł od Krzyża widział w duchu wiek nieszczęśliwy, który potrzebował przypomnienia sobie pierwszej prawdy nie tylko wiary chrześcijańskiej, ale wszelkiego uczucia naturalnego. Znamy kogoś, który w młodości swej słyszał z ust świętego to proroctwo często powtarzane: Brak wiary na świecie będzie tak wielki, że Sobór stawszy się koniecznym, rozpocznie artykułem o istnieniu Boga!". Istotnie wiek nasz o istnieniu Boga i swoich obowiązkach względem Niego starał się zapomnieć, a tymczasem rozum swój słaby i opaczny chciałby wynieść do potęgi nieomylnej. Bogu czci odmawiają, ale rozumowi swemu składają ofiary całopalne. Miło tedy czytać kanony kościelne rozdz. IV, gdzie uchwalono, że rozum nie jest bezwzględnym i ostatecznym sędzią rzeczy nadprzyrodzonych, że dla rozpoznania prawd wyższego porządku, winien rozum oglądać się na rezultaty wiary, patrząc, czy wyniki poszukiwania ludzkiego nie są raczej błędem, noszącym pozór prawdy) (nowość) Św. Cezary z Arles. Homilia na Epifanię. ( PDF ) (Uroczystość dzisiejsza, którą obchodzimy, bracia, zowie się dlatego epifanią, tj. objawieniem się lub ukazaniem się, że święcimy pamiątkę: już ukazania się Chrystusa narodom za przewodnictwem gwiazdy, już objawienia się uroczystego żydom przy chrzcie Zbawiciela w Jordanie, już wreszcie wyświecenia mocy Boskiej w cudownej przemianie wody na wino. Oby Odkupiciel nasz jak przez gwiazdę ukazał się narodom, tak przez niebieskie pragnienia i święte chęci raczył się zawsze objawiać w sercach waszych; oby wam dopomógł Ten, który od sługi chrzest przyjąć raczył, abyście obietnice chrztu w cnocie pokory najlepiej wypełnić mogli. Oby cudowny Pan, zmieniający wodę na wino, zmienił w prawdzie rozumienia duchowną waszą ślepotę w rzeczach zbawiennych) (nowość) Biskup Wileński Adam Stanisław Krasiński, Św. Teologii Doktor. Prawo kanoniczne krótko zebrane. O występkach i karach kościelnych. ( PDF ) (Prawo Boże rozciąga się nie tylko do naszych czynów, ale do myśli, pobudek i celów. Nim kierować się powinno nasze sumienie, nasze obyczaje, nasz sposób myślenia i postępowania. Niedopełnienie tego prawa, albo jego przestąpienie dobrowolne, czyni nas winnymi w obliczu Boga, obciąża nasze sumienie i nazywa się grzechem. Prawa ludzkie nie sięgając aż do naszych myśli, nad tym tylko co człowiek czyni, swoją władzę rozciągają. Prawo cywilne określa to, co ma na celu jak bezpieczeństwo osoby i majątku, tak całość, spokojność i porządek społeczności cywilnej. Kto się przeto dopuszcza czynu szkodliwego społeczności, albo podkopującego jej spokojność i bezpieczeństwo, ten narusza porządek publiczny i jako pogwałciciel prawa, popełnia występek, lub zbrodnię cywilną, jak np.: kradzież, zabójstwo, podpalenie, otrucie itd. które do sądów świeckich wyłącznie należą. Prawo kościelne określa to, co służy do zabezpieczenia całości i porządku społeczności kościelnej. Kto się przeto dopuści czynu dążącego do podkopania jej porządku i całości, ten jako pogwałciciel prawa, popełnia występek, który wyłącznie do sądu duchownego należy. A chociaż jak w jednym, tak w drugim prawie, ten za winnego uznany być nie może, kto o występek przekonany nie będzie, lub kto sam się do niego nie przyzna, w wielu jednak zdarzeniach prawo kościelne nie tylko obowiązuje pod sumieniem, ale karę samo przez się (ipso facto) ogłasza, nawet bez wyroku sądowego. Każdy też występek i zbrodnia o ile jest grzechem, podlega jurysdykcji kościelnej, w sądzie wewnętrznym, czyli na spowiedzi. W prawie kanonicznym jedne występki uważają się za czysto kościelne (mere Ecclesiastica), które Kościół wyłącznie sądzi i karze, jakimi są: Odstępstwo od wiary (apostazja), kacerstwo, odszczepieństwo (schizma), symonia, naruszenie sekretu spowiedzi. Takowe wyłącznie podlegają sądowi duchownemu. Drugie mieszane, które w części duchownej do Kościoła, a w części cywilnej do sądów świeckich należą, jak na przykład: Świętokradztwo, krzywoprzysięstwo, bluźnierstwo, profanacja kościoła, rozpusta, lichwa itd. Takowe w części cywilnej podlegają sądowi cywilnemu, a w części duchownej kościelnemu. Są też występki czysto cywilne, które przez samo ich popełnienie ściągają na siebie karę kościelną, jak zabójstwo, podpalenie, pojedynek, których jak tylko się kto dopuści, już tym samym ściąga na siebie klątwę i wpada w nieprawidłowość (irregularitas)) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Kardynalstwo i jego znaczenie w Kościele katolickim. ( PDF ) (W katolickiej hierarchii godność kardynalska jest najwyższym stopniem wobec tronu Głowy Kościoła. Następca Piotra św. jedynie ponad kardynałem stoi; niżej zaś od nich wszyscy dostojnicy kościelni: czy to biskupi, czy arcybiskupi czy patriarchowie. Ta wyższość należy się kardynałom, choć godności biskupiej nie posiadają, choćby tylko kapłanami lub nawet diakonami tylko byli. Ustawodawstwo kościelne naznaczyło im to miejsce zaszczytne już od wieków. Składają oni senat książęcy Kościoła, którego Majestat w nich przede wszystkim się odzwierciadla, jako członkach najwyższej Rady, zawiadującej chrześcijańską rzeczpospolitą. Władza biskupów ścieśniona jest granicami diecezji, arcybiskupów i patriarchów rządy rozciągają się wprawdzie na prowincje i kraje, – atoli władza kardynalska rozciąga się na cały Kościół, którym zawiadują; jednym słowem, kardynałowie są członkami Ciała, które pod przewodnictwem papieża cały Kościół, wszystkie kraje i ludy obejmuje i nimi rządzi... Całe znaczenie i doniosłość kardynalstwa wynika z funkcyj, do których spełniania jest powołanym. Najistotniejszym jego zadaniem jest rządzenie Kościołem katolickim, w czym doradcami są i pomocnikami Głowy Kościoła... Nie tylko radą wspomagać mają kardynałowie Ojca Świętego, ale i rządy Kościoła po większej części w ich ręce są złożone. W tym celu istnieją rozmaite kongregacje lub stałe trybunały, z których każdy ma pewne odrębne pole pracy wyznaczone. Po dziś dzień istniejący rozdział kongregacji datuje się od Sykstusa V i jego konstytucji: Immensa aeterni Dei. Ponieważ najważniejszym obowiązkiem Stolicy Piotrowej jest strzec jedności i czystości wiary, dlatego też Kongregacja S. Officii, tymi sprawami się zajmująca, jest najważniejszą. Zadaniem jej jest badać i roztrząsać, cokolwiek by mogło przeciw wierze wykraczać. Rozstrzygające zdanie o błędnych naukach, sąd o charakterze zdań, sprzeciwiających się wierze świętej, o możliwości lub ważności małżeństw między katolikami a akatolikami, – to wszystko należy do głównego zakresu jej trybunału... Kilka tych uwag dostateczne rzuca światło na wybitne stanowisko, jakie kardynałowie, jako doradcy i pomocnicy Ojca Świętego, wobec całego Kościoła katolickiego zajmują, rządząc nim i załatwiając sprawy, wkraczające w samo wnętrze kościelnego życia. Już to samo wystarcza do ocenienia ich stanowiska, że najwyższą są ustawodawczą i sądowniczą władzą, tak dalece, że ich orzeczenie jest rozstrzygającym, od którego apelować wyżej nie można... Drugą funkcją urzędu kardynalskiego, z której ich znaczenie i powaga wypływa, jest wybór papieża, który od ośmiu wieków wyłącznie od kardynałów zawisł. Jak rozwój Kościoła katolickiego naturalnym zbiegiem okoliczności stworzył ten najwyższy senat kościelny, który coraz więcej na sławie, czci i znaczeniu przybierał, – tak też z drugiej strony najważniejsze zadanie wyboru nowego następcy na Stolicy Piotrowej nie mogło komu innemu dostać się w udziale, jak kolegium kardynalskiemu. W przeciwnym bowiem razie, przy tak wielkim rozgałęzieniu Kościoła po różnych państwach, od różnych zawisłych panujących, wybór byłby tylko nasieniem niezgody i zamieszek. Prawo wyboru musiało więc złożonym być w ręce ludzi, którzy nie tylko duchowną posiadają powagę, ale co znając potrzeby i kłopoty Kościoła, byliby w stanie wybrać takiego męża, któryby w danych okolicznościach najlepszym mógł być sternikiem łodzi Piotrowej. A czyż wszelkich tych danych nie posiadają kardynałowie, co z urzędu swego, jako kierownicy Kościoła, najlepiej z jego położeniem są obznajomieni? – Aż do IV wieku nie było może żadnego pisanego prawa, określającego bliżej sposób wyboru papieża. Rzeczą pewną jest jednak, że następcy Piotra św., na jego zasiadający Stolicy, pracowali nad uregulowaniem przepisów wyboru, by prawomocność następstwa Piotrowego żadnym wątpliwościom podlegać nie mogła. Pewnych objaśnień w tej mierze dostarcza nam zwyczaj, jaki istniał wówczas w Kościele, według którego wybór należał do kleru rzymskiego, lud zaś dawał tylko świadectwo bogobojnemu życiu kandydata. W tym znaczeniu widzimy, że i lud rzymski występował czynnie w wyborze papieża; wybór jednak wykonywał się przez sam kler, a ten kler rzymski składał się – jak już wiemy – z kapłanów i diakonów, którzy zawiązką byli kolegium kardynalskiego) (nowość) "Unbefleckteempfaengnis.de". Czym jest Zgromadzenie Maryi Niepokalanej Królowej (CMRI)? ( PDF ) (Wszystkie zakony i zgromadzenia zakonne w Kościele katolickim zaczynały jako małe wspólnoty pobożnych mężczyzn i niewiast zjednoczonych prostymi regułami. Z czasem zakony nadawały sobie reguły i konstytucje, które były zatwierdzane przez Kościół. Zgromadzenie Maryi Niepokalanej Królowej – czyli CMRI (Congregatio Mariae Reginae Immaculatae) – przeszło przez te same etapy... W miarę jak Zgromadzenie rozrastało się, coraz większym jego zadaniem stawała się troska o duchowe potrzeby wielu katolików, którzy nie zaakceptowali modernizmu Vaticanum II. Wraz ze śmiercią Piusa XII i zwołaniem "Soboru Watykańskiego II" do Kościoła katolickiego przeniknęły siły, które nie trzymały się jego doktryny i kultu. Aby zachować wiarę katolicką, prawdziwą Ofiarę Mszy Świętej i sakramenty, kapłani, bracia i siostry ze Zgromadzenia Maryi Niepokalanej Królowej trzymają się wiary katolickiej, tak jak była ona nauczana niezmiennie przez wieki od czasów Chrystusa. Ich apostolat obejmuje pracę parafialną, prowadzenie szkół, rozpowszechnianie literatury katolickiej i pracę misyjną na całym świecie. CMRI żyje zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1917 roku i stosuje zasadę epikei, która mówi, że duchem Kościoła, a tym samym najwyższym prawem jest zawsze zbawienie dusz) (nowość) Religiosus Catholicus. Alphabetum Religiosorum. ( PDF ) (Alphabetum istud scribe, o Religiose, in corde tuo quasi in libro vitae et per singulos dies chartulam tuam inspice, bonos mores assuesce, pauca sunt verba, sed multa mysteria. A contemptu sui incipit vita boni Religiosi et pervenit usque ad fruitionem et contemplationem Dei. Audi ergo o homo Dei. A. – Ama nesciri et pro nihilo reputari: hoc tibi utilius et salubrius erit quam laudari et exaltari ab hominibus. B. – Benivolus esto bonis et malis et plenus charitate ad proximos, et nulli sis onerosus. C. – Custodi cor tuum ab evagatione et crucem Christi libenter amplectere toto tempore vitae tuae hilariter portandam. D. – Dilige silentium et solitudinem, quia silentium est pater orationis, solitudo est mater. E. – Elige paupertatem et simplicitatem christianam, et paucis minimisque contentum eris. F. – Fuge homines et saeculi rumores, quia non potes esse satis Deo et hominibus. G. – Gratias age semper Deo et Beatissimae Virgini corde et ore qualitercumque res prospere tibi vel adverse succedant. H. – Humilia te in omnibus in veritate et diabolus fugiet a te propter virtutem humilitatis valde sibi contrariam. I. – In omnibus operibus tuis memorare inevitabilis mortis tuae, quia in paradiso vel in inferno erit sempiterna habitatio tua. K. – Karissime reputa amicos qui te verbis et opere persequuntur, si vis Iesu Christo Magistro tuo assimilari) (nowość) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Teozofia w dziejach błędów ludzkich. ( PDF ) (Teozofia, jako mistyka panteizmu, jest zawsze zjawiskiem pochodnym, niby pasożytem, żerującym na podłożu religijnym, zeświecczeniem religii, rodzajem świętokradztwa przyswajającego duchowi ludzkiemu to, co jest istotnie czymś boskim i niedostępnym dla natury, chyba w drodze łaski. Konsekwentnie teozofia prowadzi do ubóstwienia człowieka. Można to wykazać kolejno na szeregu znanych systemów religijnych, które pomienionym sposobem przekształcały się w systemy teozoficzne... Zasadnicze różnice między teozofią a chrześcijaństwem dotyczą tych samych punktów, które dzieliły gnozę od wiary pierwotnej. Przede wszystkim poglądu na Boga. Teozofowie wierzą w boski pierwiastek wszechrzeczy, z którego wszystko się wyłania i do którego wszystko powraca na końcu wielkiego cyklu istnienia. Bóg teozoficzny jest nieosobowym bożyszczem panteizmu, które zawdzięcza swój początek logicznemu pomieszaniu bytu powszechnego (byt jako taki) z najrealniejszym Stwórcą wszechrzeczy, którego Kościół wyznaje w pierwszym artykule swej wiary. Istnienie osobowego Boga jest zresztą prawdą dla rozumu dostępną. W dialogach Platona znajdziemy w zarysie wszystkie dowody tej prawdy, które św. Tomasz systematycznie zebrał w swej Sumie, a istotę Boga określił już Arystoteles jako "noesis noeseos", najwyższy rozum świadom sam siebie. Za cenę konfuzji abstrakcyjnego pojęcia bytu z Bogiem (grzech pierworodny panteizmu), teozofia godzi już w łonie swego bóstwa wszystkie sprzeczności i dumnie głosi swe hasło, że prawda jest nad wszystkie religie. Otóż, jeżeli prawda jest intelektualnym przyswojeniem sobie bytu, to religia objawiona jest poznaniem prawdy najwyższej, bo w niej sam Bóg bezpośrednio oznajmia się umysłowi. W poglądzie na stworzenie teozofia wyznaje emanację wszechrzeczy z istoty Bożej, a wszelkie formy takiego wywodu Sobór Watykański potępił jako herezje. Jest to dla rozumu zgoła niepojętym, jak istota nieskończenie doskonała może się rozszczepiać i ulegać zmianom na gorsze. Człowiek, wedle teozofii, a zwłaszcza antropozofii, jest czymś niesłychanie skomplikowanym z całego szeregu dusz i ciał. Kościół uznaje w człowieku tylko dwa składniki istotne: jedno ciało i jedną duszę duchową, która po śmierci człowieka wiedzie byt samoistny. Zresztą o szczerej duchowości teozofia ma słabe pojęcie. Zda się to być raczej rodzaj bardzo subtelnego gazu. Chrystus teozoficzny jest karykaturą Chrystusa historycznego, jego żywot powieścią z 1001 nocy, idącą o lepsze z romansami gnostyckimi. Dzieło Odkupienia przedstawia się jako proces raczej kosmiczny, może ostatecznie teurgiczny, niż jako poczęte z łaski Bożej wyzwolenie człowieka z upadku moralnego przez przywrócenie mu życia nadprzyrodzonego. Teozofowie przypisują zbawczym środkom Kościoła jakieś działanie magiczne, modlitwę pojmują na sposób fizycznego kontaktu z zaświatem, o działaniu sugestywnym na drugich. Te zasadnicze różnice między religią katolicką a teozofią tłumaczą dostatecznie dlaczego katolikowi "nauki, którą dziś zowią teozoficzną" wyznawać nie wolno. Zakończmy sądem starego Denzingera, który dawno przed powstaniem Towarzystwa Teozoficznego, bo w r. 1856 pisał te słowa: "Ze stanowiska chrześcijańskiego należy uważać gnozę i pokrewną jej teozofię za ową «tajemnicę nieprawości» (II Tes. 2, 7, której św. Paweł w I liście do Tym. r. 3, 16 przeciwstawia «tajemnicę pobożności»). Jest to maska, którą przywdziewa bezbożność, jeśli otwarcie Kościoła zwalczać nie może. Jest to postać anioła światłości, którą przywdziewa wróg Boga, aby zwieść nieopatrznych. Stąd to owe praktyki tajemne, ta skomplikowana symbolika, wyjęta z geometrii, chemii, astronomii i innych nauk. Stąd dążenie, by ukrywać myśli pod niezręczną i nieprzejrzystą formą, ta gwara, posługująca się niezrozumiałą terminologią, ów ton pozornie prawowierny, pełen nawet bigoterii, mieniący się przy tym w przeróżnych odcieniach niby łuska węża. Pod tą powłoką kryje się tradycja bezbożności, przekazywana z wieku na wiek. Jeśli czas odpowiedni nadejdzie, teozofia zrzuca swą maskę, ton mistyczny przechodzi w skrajny naturalizm, panteizm, a nawet w jałowy materializm. Skoro jednak obudzi się na nowo reakcja religijna, bezbożność czyni zwrot nagły i oświadcza się natychmiast gotową bronić religii, owszem uzasadnić ją głębiej, niż zdoła kler nieoświecony, inaczej niż w okresie ubiegłym, nie tak dojrzałym" (Vier Bücher von der religiösen Erkenntnis, str. 270 n.). Jeżeli wśród naszych nieuświadomionych dostatecznie pod względem religijnym teozofów to nowinkarstwo jest może znakiem rozbudzonej religijności, to chyba w tym sensie, jak choroba jest znakiem życia. Chorym życzymy powrotu do zdrowia) (nowość) "Traditio". W nowym "motu proprio" Franciszek-Bergoglio wyrzeka się Kościoła katolickiego. Przyjmując nową religię nieopartą na Chrystusie wyraźnie odstępuje od wiary katolickiej. ( PDF ) (1 listopada 2023 roku neopapież-apostata otwarcie wyrzekł się Kościoła katolickiego. Oficjalną polityką jego neokościoła nowego porządku (Newchurch of the New Order) – który z całą pewnością NIE jest Kościołem katolickim – jest teraz odrzucenie katolickiej teologii. W swoim nowym "motu proprio" "Ad theologiam promovendam", wydanym w pośpiechu w zwykłym języku włoskim bez oficjalnej wersji łacińskiej, zadekretował "zmianę paradygmatu" w neokościele z teologii katolickiej na "świecką naukę, kulturę i żywe doświadczenie ludzi" jako podstawę teologii, a nie Pismo Święte i Świętą Tradycję – dwa źródła publicznego Objawienia Chrystusowego danego światu. Jako odstępca od wiary katolickiej Bergoglio ewidentnie wykluczył się ze społeczności wierzących (Kościoła), ponieważ to, czego on naucza wiele dogmatycznych soborów Kościoła katolickiego nazwało czystą apostazją. Bergoglio zadekretował, że neokościół zaangażuje się w "głębokie przemiany kulturowe". W Meksyku i Brazylii zachęcał już do oddawania czci nagiej pogańskiej bogini płodności Pachamamie zamiast Najświętszej Maryi Pannie, w Peru do czczenia pogańskiego bóstwa nieba Atakama, a w Zairze nawet do zastąpienia "mszy" Novus Ordo pogańskimi, afrykańskimi obrzędami. Dekret Bergoglio doprowadza ekumeniczną herezję antysoboru Vaticanum II (wszyscy czcimy tych samych bogów, wszystkie religie są prawdziwe) do niewyobrażalnego dotąd ekstremum) (nowość) "Przegląd Katolicki". Kronika kościelna. Anglia. Klątwa. (Pisaliśmy już nieraz o Benedyktynach protestanckich w Anglii i ich naśladowaniu zwyczajów i ceremonii katolickich. Teraz dzienniki nam donoszą o uroczystej ekskomunice, rzuconej przez ich przełożonego brata Ignacego, na dwóch braci zakonnych. Wypadek ten tak opisuje "Brütol Post": Dwóch zakonników w klasztorze w Brütol, okazali się winnymi pijaństwa i nieuszanowania dla swego przeora. Przeor ten nie mogąc sobie poradzić, udał się ze skargą do brata Ignacego. Ten przejrzawszy zarzuty i widząc upór i brak poprawy winnych, skazał ich na ekskomunikę i sam przepisał ceremoniał tej kary, która się odbyła w Brütolu 18 maja po skończonych nieszporach. Ołtarz i kościół był przybrany w czarne draperie, i wszystkie świece zgaszone oprócz jednej, stojącej na ołtarzu. W czasie czytania przekleństw, dały się słyszeć świstania w kościele pomiędzy zebraną publicznością, ale przeor brystolski egzekutor ekskomuniki przyprowadził niespokojnych do milczenia) (nowość) Ks. Aleksander Rozwadowski SI. Nauka św. Tomasza o apostolstwie i odpowiedź na niektóre trudności. ( PDF ) (Podobnie jak dusza przenika, ożywia i udoskonala ciało, jako jego forma istotna, tak podobnie życie wewnętrzne przenika, ożywia, udoskonala zewnętrzną czynność apostoła. Jak dusza będąc formą substancjalną ciała jest zarazem jego celem wewnętrznym, tak podobnie zjednoczenie z Bogiem przez kontemplację jest celem wewnętrznym zewnętrznej działalności apostoła, która jest tylko wypływem i naturalnym uzupełnieniem życia wewnętrznego, nie celem jego. Życie wewnętrzne nie jest środkiem do pracy zewnętrznej, nie jest podporządkowanym tej pracy, ale przeciwnie praca zewnętrzna jest środkiem do pomnożenia życia wewnętrznego, środkiem do coraz ściślejszego zjednoczenia z Bogiem, jest podporządkowaną życiu wewnętrznemu jako celowi. Czyn apostolski, jako taki, z istoty swej wymaga pełności życia kontemplacyjnego, doskonałego zjednoczenia z Bogiem, doskonałej miłości, wymaga drogi jednoczącej. Czyn apostolski wypływa z pełności kontemplacji: "Ex plenitudine contemplationis derivatur" (II-II, q. 188, a. 6). – "Z obfitości serca usta mówią" (Łk. 6, 45), – powiedział Zbawiciel, ta zasada ma przede wszystkim zastosowanie w pracy apostolskiej. "Pamiątkę obfitości słodkości Twojej opowiadać będą" (Ps. 144, 7), św. Grzegorz Wielki stosuje te słowa do mężów apostolskich, którzy udzielają innym owoców kontemplacji. Apostolstwo wymaga działania Bożego, albowiem apostoł jest posłannikiem Bożym, narzędziem Ducha Świętego. Bóg mieszkający w duszy apostoła działa w nim i przez niego za pomocą darów Ducha Świętego. "Którzykolwiek Duchem Bożym rządzeni są, ci są synami Bożymi" (Rzym. 8, 14). "Albowiem nie wy jesteście, którzy mówicie, ale Duch Ojca waszego, który mówi w was" (Mt. 10, 20). Apostoł naucza w imieniu Boga, działa powagą i mocą Bożą, jest zastępcą i przedstawicielem Boga. "Tak niechaj człowiek o nas rozumie jako o sługach Chrystusowych i szafarzach tajemnic Bożych" (1 Kor. 4, 1). "We wszystkim stawmy samych siebie, jako sługi Boże" (2 Kor. 6, 4). "Miasto Chrystusa tedy poselstwo sprawujemy" (2 Kor. 5, 20). Apostoł powinien być pełen Ducha Świętego. Okazał to Bóg widzialnie objawiając Ducha Świętego pod postacią gołębicy zstępującego na Pana Jezusa przed rozpoczęciem życia apostolskiego, a potem zsyłając tegoż Ducha Świętego na Apostołów pod postacią ognistych języków. "I napełnieni byli wszyscy Duchem Świętym" (Dz. Ap. 2, 4). Podobnie o św. Szczepanie powiada Pismo św., że był pełen Ducha Świętego: "Obrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego... A Szczepan, pełen łaski i mocy... pełen Ducha Świętego..." (Dz. Ap. 6, 5. 8; 7, 55). Tylko taki człowiek, pełen łaski i Ducha Świętego jest godnym posłannikiem Bożym, jest prawdziwie narzędziem Ducha Świętego, tylko przez takiego człowieka sam Duch Święty przemawia i działa. Tak więc apostolstwo w pełnym znaczeniu tego słowa zawiera dwie rzeczy: apostolstwo wewnętrzne i apostolstwo zewnętrzne. Apostolstwo zewnętrzne bez apostolstwa wewnętrznego jest martwym, jest ciałem bez duszy. Apostolstwo wewnętrzne jest duszą apostolstwa zewnętrznego. Apostolstwo zewnętrzne to głoszenie słowa Bożego, nauczanie, kierownictwo dusz itp. Apostolstwo wewnętrzne to zjednoczenie z Bogiem, życie wewnętrzne, życie kontemplacyjne, jednym słowem – świętość, z której apostolstwo zewnętrzne czerpie całą swą skuteczność) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Św. Piotr Kanizy; istota jego wielkości. ( PDF ) (Do tej kategorii sług Bożych, dla których nie miał wystarczyć niższy stopień kościelnego uczczenia, należał od początku Piotr Kanizy. Zaledwie w r. 1864 wpisany został przez Piusa IX w poczet błogosławionych, zaczął on potężnie ciągnąć do siebie serca wiernych, zwłaszcza w tych krajach, które były niegdyś widownią jego pracy. Osoba jego stała się przedmiotem najżywszej czci i podziwu; z imieniem jego związały się przeróżne katolickie dzieła i instytucje; w życiu jego, jako głośnego apostoła Niemiec, zaczęto szukać nie tylko wzoru, ale nieomal programu skutecznego działania. Kiedy zaś w r. 1897 trzechsetletnią rocznicę jego zgonu uczcił Leon XIII osobną encykliką, w której podniósł bardzo wysoko jego świętość i zasługi; kiedy po tym akcie papieskim cześć jego jeszcze wzrosła, a za czcią przyszły wyraźne łaski niebieskie, stało się prawie oczywistym, że błogosławiony Piotr Kanizy będzie uroczyście ogłoszony świętym i że ten dzień ostatecznego triumfu zbyt długo czekać na siebie nie pozwoli. Tym przewidywaniom i gorącym pragnieniom stało się zadość w roku bieżącym w mierze nie tylko pełnej, ale nadspodziewanie obfitej. W uroczystość bowiem Wniebowstąpienia Pańskiego, przypadającą na dzień 21 maja, Pius XI nie poprzestał na zaliczeniu błogosławionego Piotra do rzędu świętych. W samej chwili uroczystej kanonizacji włożył Namiestnik Chrystusowy na skronie Sługi Bożego inną jeszcze koronę, która dotąd nikomu nigdy nie dostała się tak szybko, tj. ogłosił go Doktorem powszechnego Kościoła. I w ten sposób zajaśniał nagle wielki Apostoł Niemiec podwójnym blaskiem, najwyższej chwały. Jako święty stał się wspaniałym wzorem doskonałości chrześcijańskiej i skutecznym orędownikiem przed tronem Bożym; jako Doktór wyszedł, w myśl znanej antyfony kościelnej, na ecclesiae sanctae lumen, tj. na jasną pochodnię, świecącą na drogach prawdy katolickim umysłom i sercom. Że ta ogromna cześć, jaką Kościół oddał osobie dzielnego, w wielkiej bardzo walce, szermierza prawdy była w całej pełni zasłużona, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wystarczy bowiem choćby najpobieżniej rzucić okiem na życie Kanizego i jaśniejące w nim cnoty, na jego niesłychane prace i niezliczone dzieła, na walki, jakie stoczył i ofiary, jakie poniósł, na rolę wreszcie, jaką na wszystkich polach w współczesnym sobie świecie odegrał, żeby od razu zrozumieć, że ten cichy sługa Chrystusowy musiał rzeczywiście należeć do owych olbrzymów ducha, przez których Bóg sprawuje w dziejach ludzkości wielkie rzeczy i odnosi wielkie zwycięstwa... Ale ponad tym wszystkim, co z pod niezmordowanej ręki Świętego spłynęło na papier w formie szczegółowych nauk, z całego życia jego i działania płynie jedna nauka tak ogólna i tak głęboka, że dla niej samej zasłużyłby już na tytuł Nauczyciela powszechnego Kościoła. A nauką tą jest najradykalniejsza opozycja do tego, co tworzyło πρωτον ψευδος reformacji i zrodzonych z niej duchowych kierunków. Jak protestantyzm był usiłowaniem wydobycia religii z samego wnętrza ludzkiego bez zewnętrznej nauczającej powagi, bez widzialnej instytucji zbawiennej, bez sakramentów, bez obiektywnej łaski, bez innych wreszcie przedmiotowych pomocy, tak Kanizy na odwrót tak słowem, jak piórem, jak żywym cnót swoich przykładem głosił ustawicznie jedną ogromną zasadę, że religia iści się wprawdzie w wnętrzu ludzkim, ale jeśli ma być tą, którą Chrystus ustanowił, musiała przyjść z zewnątrz i z zewnątrz musi się zasilać. A ponieważ to poddanie się pod zewnętrzne, religijne wpływy wymaga umniejszenia siebie czyli pokory, na czele swej nauki dogmatycznej i moralnej ogłosił Zbawiciel przedziwną prawdę, która jakby cudowny portal wiedzie w głąb przybytków ewangelii: Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie. Że owa niezrównana nauka, której Kanizy tak wymownym był apostołem i dzisiejszej ludzkości bardzo jest potrzebna, to nie ulega wątpieniu. Bo cała prawie nowożytna myśl, zarażona w kolebce protestancką trucizną, aż dotąd szamocze się w sieciach tego subiektywizmu religijnego, który dla wszelkiej nadprzyrodzoności nie może nie stać się ostatecznym grobem. Przeciw tej najzgubniejszej aberracji nie przestaje Kościół afirmować całą mocą starego i niezłomnego katolickiego obiektywizmu. A jako najpełniejszy wyraz tego obiektywizmu wskazuje wiernym prześliczną postać Apostoła Niemiec tak, jak żył niegdyś na arenie największej w dziejach religijnej walki i jak odżył na powrót w dzień kanonizacji na olbrzymim płótnie, wywieszonym w bazylice watykańskiej) (nowość) Dr Paweł Popiel. Leon XIII i Jego Encykliki o Różańcu Mariańskim. ( PDF ) (Pojęcie społeczności chrześcijańskiej w ten najwyższy sposób, tj. jedność wiernych w połączeniu ze Świętymi i duchami niebieskimi, na których współudział w ekonomii Bożej Papież kilkakrotnie wskazuje, to jest można powiedzieć, nowością i przed Leonem XIII w tę całość ona nie była nigdy ujęta. Nasuwa się tu porównanie pomiędzy tymi encyklikami a poprzednimi, mianowicie Rerum novarum i wielu innymi. Zachodzi bowiem pewien między nimi związek w ten sposób, że jak w tamtych Papież miał na oku społeczeństwo świeckie i doczesne, tak w encyklikach o Różańcu widzi całą społeczność chrześcijańską, Kościół i życie duchowne, wciąż się odradzające w dążeniu do doskonalenia się i osiągnięcia obietnic Pana Jezusa Chrystusa. Św. Augustyn, św. Tomasz, najgłębsze w dziejach kościelnych umysły, jeśli tak rzec można w sposób teoretyczny budowę Kościoła i społeczeństwa ze stanowiska katolickiego przedstawili. Leon XIII w encyklice o Różańcu ujął rzecz w sposób praktyczny przez połączenie nauki i najwyższych zagadnień z praktycznym, codziennym życiem, które jest jedynym polem objawu zasad wiary i moralności. To połączenie najwyższego życia duchowego z tym, co nas bezustannie do chwili zgonu otacza, nadaje z jednej strony tym wskazówkom i radom wyjątkowego przekonywującego znaczenia, z drugiej strony przybliża je do każdego poziomu umysłowego. Toteż jeżeli które, to właśnie tutaj rozpatrywane encykliki zasługują na to miano, albowiem roztaczając najszersze koło, całą ludzkość w jego obrębie pomieścić pragną. Właśnie ten ostatni wzgląd i wypływająca z niego choćby w najdalszej przyszłości obietnica Chrystusa Pana o jednym pasterzu i jednej owczarni, stanowić może przejście do tej encykliki o Różańcu, która ma za przedmiot najżywotniejszą sprawę zgody wyznaniowej: pojednania waśni, ustalenia prawdy, sprowadzenia serc i umysłów, głów rozumu i woli ludzkich do jedynego mianownika. Wszyscy papieże do tego dążyli od czasów odszczepienia Kościoła wschodniego i wielkiej rewolucji kościelnej, związanej z olbrzymim ruchem społecznym, którego fale dzisiaj, niemniej jak cztery wieki temu, tak samo groźnie się piętrzą – nie było jednego Namiestnika Chrystusowego, któryby grozy rozdziału, a konieczności pojednania nie odczuwał. Żaden przecież nie był do tego stopnia przejęty wielkością i ważnością zadania, jak Leon XIII; ze wszystkich jego pism widać, że go ta myśl nie odstępowała nigdy i wszystkimi czynnościami jego kierowała. Gdzie chodzi o wiarę, sumienie, przekonanie, mogące stawić czoło wszelkim pokusom i zachciankom pychy, próżności i samowoli indywidualnej, ludzkie środki wystarczyć nie mogą. Potrzeba nadprzyrodzonego żywiołu, bo inaczej wyrozumieć by nie można, dlaczego ludzkość, poskromiwszy własną wolę, miałaby ją poddać pod rozkaz jednej władzy, której potrzebę wprawdzie instynktowo czuje, ale która żadnymi widocznymi i materialnymi środkami nie rozporządza. Oczywiście ten żywioł nadprzyrodzony można tylko otrzymać modlitwą, dlatego Papież jak w sprawach innych, tak mianowicie w tej najważniejszej, zjednoczenia Kościoła, wskazuje Matkę Boską, jako najpotężniejszą Orędowniczkę, celem osiągnięcia tego rzec można jedynego w życiu kościelnym celu. Temu poświęcił ostatnią o Różańcu encyklikę. Encyklikę tę Adjutricem populi, trzeba rozważać w związku z encykliką Satis cognitum est z 29 czerwca 1896 r. Jest to niejako podstawa, na mocy której w ostatniej encyklice o Różańcu wzywa innowierców do gromadzenia się pod skrzydła jednego rzymskiego Kościoła. Wspomniana encyklika o jedności Kościoła pod względem ścisłości rozumowania, siły argumentacji i związku logicznego, który niby łańcuch niewidzialny tę budowę rozumu w jedną wiąże, jest prawdziwym arcydziełem, mogącym stanąć obok najpierwszych teologicznych wywodów wszelkich czasów. Rozbierać ją tutaj bardzo trudno; aczkolwiek bowiem jest ona najdłuższą ze wszystkich encyklik w ogóle, tak jednak jest treściwą, a zarazem tak pełną orzeczeń, z Pisma św. i Ojców Kościoła wyjętych, żeby nie można wyjść z cytatów. Wskazać jednak należy na zupełną rozmaitość formy, stylu, jaka między tymi dwoma orędziami papieskimi widoczna. W encyklice tej bowiem stanowczość głosu, rozkazu jest niezachwianą. Nie ma cienia niepewności zboczenia z drogi; jedność tradycji od Pana Jezusa aż do naszych czasów wykazana ponad wszelką wątpliwość: tak było, tak jest i tak będzie; bezustanne fale ruchliwego umysłu ludzkiego żadnego na to skutku nie wywierają) (nowość) Św. Cyprian, Biskup Kartaginy. O jedności Kościoła. ( PDF ) (Zaiste, powinniśmy tę jedność mocno utrzymywać i bronić, a szczególniej biskupi, aby dowieść jedności i nierozdzielności biskupstwa, tak jak jest jeden nierozdzielny Kościół, chociaż się rozciąga na mnóstwo narodów. Wiele ma promieni słońce, lecz światło jedno; wiele ma gałęzi jedno drzewo, które czerpie jedną siłę z jednego głębokiego korzenia; tak i Kościoła jedna jest głowa, jeden początek, jedna matka, która nas wszystkich rodzi, zachowuje Bogu i przysposabia na synów Królestwa. Nie może ten mieć Boga za ojca, kto nie ma Kościoła za matkę. Cóż zdoła przeciw jedności chrześcijańskiej żarłoczność wilków? Cieszyć się potrzeba, kiedy występują z Kościoła, bo się ocalają gołębice i owce Chrystusowe od ich srogiej i zaraźliwej zdobyczy. Nie może być razem ciemność ze światłem, walka z pokojem. Nikt nie sądzi, aby dobrzy mogli Kościół opuścić. Wiatr nie unosi ziarna pszenicy, ale czcze plewy są jego igrzyskiem. Pragnę przeto, najmilsi bracia! radzę i namawiam, aby żaden z was nie zginął i aby matka ciało zgodnego ludu zawarła w jednym swym łonie. Jeden jest Bóg, jeden Chrystus, jeden Kościół, wiara jedna i lud już zrosły w mocną jedność ciała klejem świętej miłości, i nie może się rozdzielić, bo odcięty członek od swego ciała nie może zatrzymać życia) (nowość) Ks. Benedict Hughes CMRI. Nowa religia naturalizmu. ( PDF ) (W rzeczywistości, gdyby chcieć w kilku słowach opisać to, co wydarzyło się od Vaticanum II, można by po prostu powiedzieć, że religia naturalizmu wyparła wcześniejszy nacisk na sprawy nadprzyrodzone. Prawdziwy Kościół katolicki zawsze kładł nacisk na sprawy nadprzyrodzone. Jesteśmy bowiem istotami stworzonymi na obraz i podobieństwo Boże, przeznaczonymi do życia wiecznego. Przyszliśmy na świat z grzechem pierworodnym. Przez chrzest dusza zostaje oczyszczona z tego grzechu i staje się świątynią Ducha Świętego. Celem naszego życia jest utrzymanie tego nadprzyrodzonego stanu łaski uświęcającej, która została nam dana, abyśmy mogli osiągnąć nasze przeznaczenie zjednoczenia z Bogiem na całą wieczność. Jeśli zdarzy się nam takie nieszczęście, że utracimy ten nieoceniony skarb łaski, musimy go odzyskać poprzez dobrą spowiedź i zachować poprzez życie wypełnione modlitwą, przyjmowanie sakramentów, samozaparcie i unikanie okazji do grzechu. Nowa religia Vaticanum II przeniosła punkt ciężkości całkowicie na tu i teraz, na życie naturalne. W końcu, skoro wierzą, że praktycznie każdy pójdzie do nieba, po co martwić się takimi negatywnymi rzeczami jak grzech i piekło? Jako dowód na to, że nie jest to przesadne stwierdzenie, możemy przytoczyć niedawne wypowiedzi Jorge Bergoglio, potępiające ideę prób nawracania kogokolwiek. Na początku swojego "pontyfikatu" Franciszek oświadczył, że prozelityzm (próba nawrócenia kogoś na wiarę katolicką) to "czysta głupota". Powiedział również, że próba nawrócenia kogoś ze schizmy prawosławnej na katolicyzm jest "wielkim grzechem przeciwko ekumenizmowi"! Teraz posunął się jeszcze dalej. 11 stycznia tego roku, podczas audiencji generalnej, Franciszek stwierdził: "…kiedy widzicie chrześcijan uprawiających prozelityzm, sporządzających listę ludzi, którzy mają przyjść… to nie są chrześcijanie, to poganie przebrani za chrześcijan, ale ich serca są pogańskie. Kościół wzrasta nie przez prozelityzm, wzrasta przez przyciąganie". Tak więc dla Jorge Bergoglio prozelityzm jest pogański! Na dowód, że nie było to przejęzyczenie, 19 stycznia Watykan opublikował tekst wywiadu, którego Franciszek udzielił 15 grudnia hiszpańskojęzycznej publikacji Mundo Negro. Co szokujące, w wywiadzie tym stwierdził, że prozelityzm jest "najcięższym grzechem, jaki może popełnić misjonarz"! Tak, dobrze przeczytałeś. Tak więc teraz, dla głowy soborowego kościoła, próba nawrócenia kogoś na wiarę katolicką jest nie tylko czystą głupotą, nie tylko pogaństwem, ale także największym grzechem, jaki można popełnić. Niewiarygodne... To naprawdę niewiarygodne, jak daleko ta nowa religia Vaticanum II odeszła od Ewangelii Jezusa Chrystusa. Przed wstąpieniem do nieba Pan Jezus powiedział swoim Apostołom: "Idąc na cały świat głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16, 15-16). Wypełniając to polecenie, święty Kościół katolicki zawsze starał się prowadzić dusze do prawdziwej wiary. Gorliwi misjonarze, często za cenę życia, opuszczali dom, rodzinę i kraj, podróżując w najbardziej niesprzyjających okolicznościach do odległych krajów, aby tam zdobywać dusze dla Chrystusa. Byli świadomi nie tylko słów naszego Pana, ale także obietnicy świętego Jakuba: "Kto sprawi, że się nawróci grzesznik z błędnej drogi swojej, zbawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów" (5, 20)) (nowość) O. Aleksander Rozwadowski SI. Apostolstwo według nauki św. Tomasza i Ojców Kościoła. ( PDF ) (W naszych czasach przesadnego i skrajnego aktywizmu, gorączkowej pracy i wylania się na zewnątrz, zdaje się być rzeczą pożyteczną, a nawet konieczną, przypomnieć ludziom tradycyjną naukę Ojców i Doktorów Kościoła o apostolstwie, według której cała wartość i skuteczność pracy apostolskiej wypływa z życia wewnętrznego, ze zjednoczenia z Bogiem. – Św. Tomasz wypowiedział dwa niezmiernej głębokości słowa o apostolstwie. W pierwszym z tych słów powiada on, że apostolstwo wypływa z pełni kontemplacji: Opus... quod ex plenitudine contemplationis derivatur. W drugim twierdzi, że życie apostolskie jest doskonalszym od życia czysto kontemplacyjnego: Maius est contemplata aliis tradere, quam solum contemplari. – Dzisiejsi ludzie lubią to drugie słowo św. Tomasza i chętnie posługują się nim, ale zbyt często zapominają zupełnie o pierwszym, pomijają je milczeniem. A jednak to pierwsze twierdzenie jest najbardziej zasadnicze, jest podstawą i całkowitą racją drugiego, bez pierwszego nie da się utrzymać drugie. – Celem obecnego artykułu jest przypomnieć i podkreślić to pierwsze słowo św. Tomasza o apostolstwie. Życie kontemplacyjne jest doskonalszym od życia czysto czynnego, ale życie apostolskie jest doskonalszym od życia czysto kontemplacyjnego. Taka jest nauka św. Tomasza, św. Augustyna, św. Grzegorza Wielkiego, św. Bernarda, św. Bonawentury, Dionizego i wszystkich wielkich Ojców i Doktorów Kościoła. Jest to nauka tradycyjna, oparta na Piśmie św., na słowach i przykładzie samego Pana Jezusa. Życie kontemplacyjne, powiedziałem, jest doskonalsze od życia czynnego. Vita contemplativa... melior est quam activa, mówi św. Tomasz. Życie czynne jest usposobieniem do życia kontemplacyjnego. Vita activa dispositio est ad vitam contemplativam. Podobnie św. Bonawentura twierdzi, iż życie kontemplacyjne jest "życiem wznioślejszym, bezpieczniejszym, bogatszym, milszym, trwalszym". A Ryszard od św. Wiktora tak się wyraża: "Marta w jednym tylko miejscu kilka zaledwie prac wykonywała zewnętrznie, Maria zaś miłością w wielu naraz miejscach wiele zajęć spełniała. Przez kontemplację bowiem i miłość Boga wszystko widzi, wszystko obejmuje i ogarnia, tak iż w porównaniu do niej można powiedzieć, że Marta o małe tylko rzeczy się troszczy". O tych dwóch rodzajach życia: kontemplacyjnym i czynnym, pod symbolem Marii i Marty, sam Pan Jezus wydał wyrok: Marto, Marto, troszczysz się i frasujesz około bardzo wielu; ale jednego potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjętą nie będzie. Celem życia kontemplacyjnego jest poznanie prawdy, celem życia czynnego jest działalność zewnętrzna. Stąd wynikają inne różnice, które wykazują wyższość życia kontemplacyjnego nad życiem czynnym. Życie kontemplacyjne odnosi się bezpośrednio do Boga, życie czynne bezpośrednio do ludzi... Ale jak powiedziałem na początku, życie apostolskie jest doskonalszym od życia czysto kontemplacyjnego. – Omnium opus divinissimum est cooperari Deo ad salutem animarum, powiada Dionizy: "Ze wszystkich dzieł najbardziej boskim jest współdziałać z Bogiem do zbawienia dusz". Życie apostolskie jest połączeniem życia kontemplacyjnego i czynnego, ale nie jakim bądź połączeniem, lecz takim, że czyn zewnętrzny wypływa z pełności kontemplacji. – Takim jest życie Aniołów i Świętych w niebie, którzy posiadając pełnię poznania i miłości Boga, z tej pełności światła i łaski udzielają ich niższym duchom, oczyszczając je, oświecając i udoskonalając, jak powiada Dionizy: "purgando, illuminando, perficiendo") (nowość) Ks. Antoni Maksymilian Prokopowicz. Katechizm Początkowy, albo Nauka o Wierze; oraz Pieśń Katechizmowa, Wyznanie Wiary świętej zamykająca. ( PDF ) (Pytanie. Co jest Katechizm? Odpowiedź. Jest Nauka o Bogu i Objawieniu Boskim. P. Co jest Pan Bóg? O. Jest Stworzyciel Nieba i ziemi. P. Na co nas Pan Bóg stworzył? O. Abyśmy Go znali, kochali, i przy Nim w Niebie na wieki szczęśliwi byli. P. Gdzie jest Pan Bóg? O. Wszędzie. P. Co jest Objawienie? O. Są prawdy, które Bóg ludziom przez Pismo święte, lub podania od początków Wiary świętej trwające, objawił. P. Czego nas uczy Objawienie? O. Uczy o BOGU W TRÓJCY jedynym, o innych tajemnicach Wiary Świętej i o powinnościach Chrześcijanina. P. Co jest Święta Trójca? O. Jest: Bóg Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch Święty, trzy Osoby, a jeden Pan Bóg. P. Któraż z tych Osób stała się Człowiekiem? O. Syn Boży, urodzony w czasie z Najświętszej Panny, którego nazywamy Jezusem Chrystusem. P. Dlaczego Syn Boży stał się Człowiekiem? O. Aby nas odkupił od piekła, i pokazał drogę do zbawienia. P. Dlaczego byliśmy niewolnikami piekła? O. Dla grzechu pierworodnego, popełnionego od pierwszych rodziców naszych. P. Jakim sposobem nas odkupił Jezus Chrystus? O. Męką, Krwią swoją najdroższą, i śmiercią. P. Jaką drogę pokazał nam Chrystus do zbawienia? O. Wiarę i uczynki Chrześcijańskie. P. W czym się zawiera ta Wiara? O. W Składzie Apostolskim... Trójca Bóg Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch Święty, – W Trójcy Bóg jeden nigdy niepojęty. – Bóg Ojciec przed wiek z siebie Syna rodzi, – Bóg Duch od Ojca i Syna pochodzi. – Syn Boży stał się człowiekiem dla ciebie, – Wziął duszę, ciało, abyś ty był w Niebie. – Począł się z Ducha Świętego bez męża; – Zrodziła Panna starłszy głowę węża. – Trzydzieści trzy lat żył na świecie z nami, – Okrutnie na Krzyż przybity gwoździami. – Umarł, pogrzebion i do piekłów zstąpił, – Wstał z martwych, potem na niebiosa wstąpił. – A stamtąd przyjdzie na sąd ostateczny, – Dobrym da niebo, złym zaś ogień wieczny... Aby się dusza dostała do nieba, – Zostawać w wierze Katolickiej trzeba. – Co Kościół Rzymski daje do wierzenia, – Trzymaj statecznie, a pewnyś zbawienia... Ta wiara dobra, innych chociaż wiele – Wiar się rachuje, w nich żaden zbawiony – Człowiek nie będzie, ale potępiony; – Bóg to objawił swym wiernym dlatego, – Iż nieomylna prawda Święta Jego) (nowość) "Rycerz Niepokalanej". Co to jest Militia Immaculatae. ( PDF ) ("Wszystkie herezje Samaś zniszczyła na całym świecie". Prawdę powyższą, ujmującą stanowisko Niepokalanej w życiu wiernych, głosi Kościół Katolicki. Niepokalana bowiem zajmuje w naszej duchowej hierarchii ważne miejsce. Z woli Najwyższego jest Ona Pośredniczką pomiędzy ludzkością a Jezusem. Przez Nią spływa strumień łask Bożych odradzających życie katolików i dających im moc w walce ze złem. Dlatego też katolik nie może przejść obojętnie obok postaci Niepokalanej. Wprawdzie już 19 wieków zdąża ludzkość do Niepokalanej, – jednak, jak słusznie zauważył św. Ludwik Grignion: "Maryję nie dość dotąd sławiono, nie dość wychwalano, czczono, kochano. Nie dość Jej służymy. Należy się Jej więcej chwały, czci, miłości i nabożeństwa". Poznajmy bardziej Niepokalaną, więcej się od Niej w naszym życiu uzależnijmy. O tym wpływie Niepokalanej na nasze życie i o konieczności ścisłego uzależnienia nas od Jej woli, poucza MILICJA NIEPOKALANEJ, która też dąży do osiągnięcia celu Niepokalanej, Królowej Nieba i ziemi, tj. by Królestwo Chrystusa panowało doskonale w duszach katolików i na całym świecie i konsekwencje stąd płynące: pokój na ziemi, szczęście rodzinne i społeczne, możliwy dobrobyt materialny itp. Cel Milicji Niepokalanej jest ujęty w następujących słowach: "Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków..., a zwłaszcza masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej". Milicja Niepokalanej stara się wypełnić pragnienie swej Niebieskiej Królowej oddziaływania na świat przez katolików. W tym celu wszyscy członkowie M. I. oddają się Niepokalanej jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach. O ile bowiem Niepokalana ma działać przez nas, musimy się całkowicie od Niej uzależnić) (nowość) Ks. Dr Aleksander Żychliński. Metafizyka komunizmu a mądrość Chrystusowa. ( PDF ) (Dwie mądrości! Przeciwko mądrości Chrystusowej powstała z niebywałą siłą mądrość istnie szatańska, mądrość ciała. Komunizm – to żywe narzędzie międzynarodowego żydostwa i jakoby samego szatana – woła: materia – walka – złoty cielec raju ziemskiego; Chrystus zaś mówi nam o duchu – o pokoju – o szczęściu duchowym. Teza i antyteza dziejowa: religia i antyreligia. Lecz skądże bierze się ta nadludzka moc komunizmu? Czy rodzi się ona z potęgowanych instynktów zmysłowych? Czy pochodzi z wyrafinowanych form organizacyjnych i propagandowych? Owszem, i te momenty wielce podnoszą moc ekspansywną komunizmu. Wszakże źródła ukryte tej nadludzkiej iście mocy, z jaką komunizm naciera na wszystko, co dobre i szlachetne, szukać trzeba gdzieindziej: tkwi ono w tej konstrukcji myślowej, w tej metafizyce komunistycznej, tak konsekwentnie przemyślanej od początku do końca, tak genialnie dostosowanej do słabych stron natury ludzkiej, iż przedstawia w całej swej ohydzie nadzwyczajne zjawisko, pełne grozy i nadziemskiej potęgi: to istna mądrość szatańska; bez podszeptu złego ducha zrodzić by się chyba nie mogła. Nie opiera się ona na instynktach, choć je rozbudza; inaczej nie posiadałaby tej żelaznej konsekwencji; bo instynkty są zmienne. Opiera się ona na idei, a idea, jeśli jest konsekwentna, wiedzie do zwycięstwa; opiera się na wierze w zasady – choć fałszywe – ale do gruntu przemyślane i skute w zwarty system. A system ten mieści w swym wnętrzu najmocniejsze czynniki wybuchowe, istny dynamit. Bo czyż zasady dotyczące pierwszeństwa materii, konieczności walki klas, mesjanizmu proletariatu, raju ziemskiego nie mieszczą w sobie zarzewia gwałtów, zbrodni, pożogi, okrucieństwa..., a to wszystko jako czynniki konstrukcyjne, mające budować upragniony raj ziemski? To szatańska mistyka szczęścia ziemskiego, umiejąca wyzyskiwać wszystkie słabości ludzkie, a nawet to, co dobre, dla swych przewrotnych celów. Co zdołamy przeciwstawić takiej potędze? Mądrości nadludzkiej – szatańskiej przeciwstawić trzeba mądrość nadziemską – Chrystusową. Owszem należy zjednoczyć wszystkie godziwe środki walki z komunizmem: a więc organizacje z Akcją Katolicką na czele, prasę, propagandę, oświatę, a nade wszystko czynniki nadprzyrodzone. Ale nasza kontrofensywa ma mieć charakter pracy pozytywnej; mamy zwalczyć komunizm budując Królestwo Chrystusowe. Najważniejszym zaś środkiem budowy Królestwa Chrystusowego to katolicyzm konsekwentny, tzn. katolicyzm wprowadzony w życie aż do ostatniej swej konkluzji. Magna charta takiego katolicyzmu jest duch błogosławieństw ewangelicznych. One streszczają w sobie całą szczytną, nadludzką mądrość życiową, jaką Chrystus przyniósł na świat. Tylko duch Chrystusowych błogosławieństw, ten duch mądrości Bożej jest zdolny zwalczyć zaciekłą mądrość szatańską i odbudować świat... Musimy powiedzieć sobie raz na zawsze, że wszelka zasadnicza współpraca mądrości Chrystusowej z mądrością szatańską jest niemożliwa. Kto mówi o jakiejkolwiek współpracy katolików z komunizmem jest zdrajcą sprawy Chrystusowej, bo chcąc czy nie chcąc wydaje siebie i masy w niewolę materializmu, w niewolę materialną i duchową. Musimy stanąć własną pracą zdobywczą i twórczą, pod kierunkiem naszych wodzów katolickich, pod hasłem katolickim. Hasłem naszym – to mądrość Chrystusowa streszczona przez samego Mistrza i Króla w błogosławieństwach ewangelicznych) (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Dlaczego komunizm musi być bezbożny. ( PDF ) (Głównym celem Międzynarodowego Kongresu Chrystusa Króla w Poznaniu było badanie źródeł współczesnego bezbożnictwa. Wtedy bowiem rozumie się należycie jakieś zjawisko, gdy się zna nie tylko jego objawy ale i jego przyczyny. Jeżeli więc Kongres ma przynieść skuteczne i trwałe owoce, muszą jego rozważania przeniknąć do umysłów wszystkich katolików, nawet mniej wykształconych. Będziemy się starali w najprostszym ujęciu podać najważniejsze wyniki tych naprawdę doniosłych rozważań kongresowych. W drugim dniu obrad mówił Ks. Edward Kosibowicz T. J. o duchowych źródłach współczesnego bezbożnictwa... Teraz widzimy, że komunizm, przyjmując światopogląd materialistyczny, musi być bezbożny, a przyjmując zasadę wiecznej walki przeciwieństw musi dążyć do rewolucji, aby swój światopogląd przeprowadzić. Materializm jest jego dyktatorem, którego w zakresie światopoglądu słuchać musi. Nie tylko każdy katolik, ale każdy człowiek religijny widzi z tego, że między komunizmem a religią nie może być zgody ani porozumienia, jak nie może być zgody między bezbożnikiem a człowiekiem religijnym. Komunista, wierzący w zasady Marksa, nie może wierzyć ani w Boga, ani w stworzenie świata przez Boga z niczego, ani w duszę ludzką nieśmiertelną i niezależną od człowieka, ani w odkupienie człowieka przez Chrystusa do żywota wiecznego, ani w łaskę Bożą i życie nadprzyrodzone. Nie może uznawać żadnego Kościoła ani żadnej religii w ogóle. A przecież dla nas są to prawdy niewzruszone, bez których nie ma chrześcijaństwa. "Dlatego – kończył ks. Kosibowicz – zasadnicze i prawdziwe porozumienie między komunizmem a chrystianizmem jest absolutnie niemożliwe; zwycięstwo jednego oznacza bowiem przegraną drugiego. Walka ta trwa i rozgrywa się nie tylko na terenie społecznym, ile przede wszystkim w dziedzinie ideologii" (światopoglądu). "Rozbroić zaś i obalić ideologię komunizmu może skutecznie tylko chrystianizm i to jest jego niesłychanie doniosła rola i misja w obecnym okresie historii ludzkiej") (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Mądrość Chrystusowa a mądrość szatańska. ( PDF ) (W poprzednim numerze omówiliśmy referat ks. Edwarda Kosibowicza o filozoficznych źródłach bezbożności. Dziś omówimy łączący się ściśle z tamtym referat ks. dra Aleksandra Żychlińskiego pt. Metafizyka komunizmu a mądrość Chrystusowa, wygłoszony w trzecim dniu Kongresu. Tamten referat wykazywał, że komunistyczna bezbożność oparła swój pogląd na powstanie świata i jego rozwój na materializmie. Materializm ten nie uznaje Boga ani stworzenia przez Niego świata, lecz wszystko wywodzi z materii. Nawet duch ludzki według materialistów jest najdoskonalszym wytworem materii. Według nich tylko materia, tj. dobra doczesne mogą dać człowiekowi szczęście i tylko tu na ziemi. Skoro bowiem odrzucają Boga i duszę nieśmiertelną, to muszą odrzucić i żywot wieczny. Śmierć według materialistów jest końcem człowieka. Za prawo rządzące światem twórca komunizmu Marks uznał ciągłą walkę przeciwieństw, nieustanną rewolucję. Na tym prawie oparł swoją walkę klas, a za główną jej siłę i podnietę uznał nienawiść. Od wytwarzania dóbr doczesnych oczekuje komunizm dobrobytu, a od dobrobytu materialnego oczekuje szczęścia ludzkości. Im więcej dóbr materialnych się wytworzy, tym człowiek będzie według komunistycznych zasad szczęśliwszy. Stąd budowanie przemysłu, fabryk, maszyn. Stąd zamienianie człowieka w maszynę i zmuszanie go do największego wysiłku. Oto światopogląd czyli metafizyka komunizmu, którą ks. dr Żychliński w tych samych rysach przedstawia co ks. Kosibowicz. Bo rysy te muszą być prawdziwe. Najwięcej jednak miejsca poświęcił ks. Żychliński głęboko ujętemu przeciwstawieniu szatańskiej mądrości ciała – mądrości Chrystusowej. Dwie są bowiem mądrości: "jedna z Boga, druga z ziemi". I "dwie są drogi wiedzy i mądrości: droga ducha i droga materii, droga Boża i droga ciała, droga mądrości ducha i droga mądrości ciała". "Droga mądrości Bożej zajaśniała w całej pełni na świecie, kiedy Chrystus wstąpił na górę, a usiadłszy otworzył usta swe i nauczał mówiąc: Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest królestwo niebieskie; błogosławieni cisi; błogosławieni, którzy płaczą"... "Z tych błogosławieństw i z ich ducha – mówił ks. dr Żychliński – wyrasta całe chrześcijańskie życie czynne, życie twórczej pracy społecznej". Na tym jednak nie kończy się życie katolickie. Jego pełnią i pełnią religii katolickiej i celem człowieka jest zjednoczenie się z Bogiem przez kontemplację, czyli zatapianie się myślą w Bogu, prowadzące do pełni wiary i miłości Bożej. A z Bogiem potrafi obcować jedynie ten, co ma duszę czystą. Błogosławieni czystego serca. Owocem zaś osiągniętej w ten sposób mądrości Chrystusowej jest pokój. Może go dawać tylko człowiek wewnętrznie przeobrażony. Błogosławieni pokój czyniący. Mocy komunizmu płynącej z jego systemu, obmyślonego z iście szatańską mądrością i szerzonego z szatańską zręcznością, możemy przeciwstawić tylko mądrość Chrystusową. Mają swój heroizm komuniści, muszą go mieć i katolicy. Katolicyzm mądrości Chrystusowej odstąpić ani zmienić nie może. Wobec naporu bezbożnictwa komunistycznego nie tylko nie zmniejsza swoich wymagań, ale żąda od nas jeszcze ściślejszego ich wykonywania aż do bohaterstwa, do heroizmu, który jest duchem mądrości Chrystusowej zawartej w błogosławieństwach. Błogosławieni, którzy prześladowanie cierpią dla sprawiedliwości) (nowość) "Przewodnik Katolicki". Z rozważań Kongresowych. Moralne przyczyny bezbożnictwa. ( PDF ) (Pod tym tytułem ks. dr Franciszek Sawicki z Pelplina wygłosił referat w trzecim dniu Międzynarodowego Kongresu Chrystusa Króla w Poznaniu. Będzie to ostatnie nasze rozważanie kongresowe w "Przewodniku Katolickim". Rozważania te wymagają niewątpliwie wysiłku myśli od naszych Czytelników, ale nic głębszego nie wchodzi do duszy bez takiej pracy myślowej. Kto chce choć w części poznać, skąd bierze się dzisiejsze bezbożnictwo, będące religią komunizmu, ten się od takiego trudu czytania i myślenia uchylić nie może. Wszak tu idzie o rzecz najważniejszą w życiu człowieka: czy iść z Bogiem czy przeciw Bogu, czy uznać się za twór Boży czy za twór ślepej materii, czy kierować się w życiu mądrością Chrystusową czy mądrością szatańską... Ks. dr Sawicki rozważa w swoim referacie, czy źródłem bezbożności może być nie tylko myśl ludzka, chcąca bez Boga rozwiązać zagadki życia, ale także niemoralność, chcąca prowadzić życie bez Boga... Wiara w Boga, choćby w najpierwotniejszej postaci, jest zjawiskiem ogólnoludzkim. Człowiek więc właściwie staje się bezbożnikiem dlatego, że wyrzeka się wiary, którą pierwotnie miał, a więc na ogół nie staje się to bez własnej winy. Wielkość tej winy jest większa lub mniejsza zależnie od różnych przyczyn. Przyczyny te mogą być różne; wpływ otoczenia, błędne rozumowanie własne, brak szczerej miłości prawdy, religijna obojętność, złe książki a niekoniecznie życie niemoralne w ściślejszym znaczeniu. "Z całą stanowczością jednak twierdzić możemy, – mówił ks. dr Sawicki – że jeżeli życie niemoralne nie jest jedynym źródłem i koniecznym warunkiem bezbożności, to słabość względnie złość moralna jest przynajmniej bardzo poważną jej przyczyną". Znamiennymi bowiem cechami moralnymi duszy nowoczesnej, która stała się bezbożną, są: nastawienie na doczesność i żądza używania rozkoszy tego świata) (nowość) Ks. Dr Władysław Śpikowski. "Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem". Jedenasta niedziela po Zielonych Świątkach. ( PDF ) (Powyższe słowa wypowiedział św. Paweł. Jakże on niewymownie wdzięczny jest Bogu za to, co mu był uczynił, powołując go do prawdziwej wiary. I czymże on zasłużył sobie na tak wielką łaskę? Wszakże był prześladował Kościół Boży, srożył się przeciwko wyznawcom Chrystusowym jak nikt inny, aresztował ich i wtrącał do więzienia. A jednak, co zrobiła z niego łaska Boża? Pod Damaszkiem ukazał mu się Pan i w jednej chwili z największego prześladowcy stał się najgorętszym wielbicielem Jezusa Chrystusa. I odtąd wychodzi w świat, aby głosić ewangelię zbawienia. Śmiało głosi Jezusa, który umarł za grzechy nasze, który był pogrzebion, ale potem jednak zmartwychwstał dnia trzeciego. On sam widział Zbawiciela na własne oczy. Nie ma zbawienia w innej ewangelii; całe życie poświęcił jej głoszeniu. Paweł dobrze uświadamiał sobie, że całe swoje nawrócenie i powołanie na Apostola zawdzięcza jedynie łasce Bożej. W pokorze swej nazywa się ostatnim z Apostołów, poronieńcem. Sam ze siebie nic nie jest wart, ale jeśli teraz jest tym, czym jest, to tylko z łaski Bożej. Ma też świadomość, że nie nadaremnie otrzymał łaskę Bożą. "A łaska, której mi udzielił Bóg, nie była próżna". Tak to św. Paweł okazuje się wdzięcznym za łaskę powołania go do wiary Chrystusowej. A my? Czy uświadamiamy sobie wielkość łaski, jakiej dostąpiliśmy na chrzcie św.? Czy wiemy, co znaczy być chrześcijaninem? Czy dostatecznie dziękujemy Bogu za łaskę, której przecież w żaden sposób nie zasłużyliśmy sobie, a której Bóg nam udzielił z czystej miłości?) (nowość) Ks. Dr Aleksander Żychliński. O pojęciu nadnatury. Studium dogmatyczne. ( PDF ) (Nawiązując do wyżej wyłożonego pojęcia porządku w ogóle, wolno nam wnosić, że porządek nadprzyrodzony zasadza się na odpowiednim ułożeniu tego, co przechodzi proporcję natury stworzonej, w stosunku do Boga, jako Sprawcy jego i Celu. Jeśli, zostawiając na boku to, co jest nadprzyrodzone co do sposobu, mianowicie cuda, weźmiemy pod uwagę to tylko, co jest nadprzyrodzone co do istoty, wtedy zaliczyć należy do porządku nadprzyrodzonego, o ile się takowy odnosi do człowieka, czynniki następujące: a) Celem formalnym porządku nadprzyrodzonego jest bezpośrednie posiadanie Boga przez intuicję i miłość uszczęśliwiającą; b) działaczem głównym jest Bóg – Sprawca łaski i chwały; c) działaczem drugorzędnym jest człowiek, o ile natura jego jest uzupełniona przez łaskę uświęcającą, cnoty wlane i dary Ducha Świętego; d) środkami przedmiotowymi są: Objawienie zewnętrzne przedłożone przez Kościół, Sakramenty Święte i wszelkie inne nadprzyrodzone środki zewnętrzne, prowadzące do zbawienia; e) środkami podmiotowymi są: światło wewnętrzne wiary i spełnianie cnót nadprzyrodzonych pod wpływem nadprzyrodzonym łask uczynkowych; f) prawem wreszcie porządku nadprzyrodzonego jest zbiór pozytywnych przykazań Bożych, odnoszących się do żywota wiecznego. Sumę wszystkich wymienionych nadprzyrodzonych dóbr, doskonałości, czynności i skutków nazywamy porządkiem nadprzyrodzonym. Nie przedstawia on bynajmniej luźnego zbioru nadprzyrodzonych rzeczywistości, mianowicie stanów, władz i czynności, nie mających żadnej wzajem łączności, lecz przeciwnie wszystko stoi tu, jak się później przekonamy, w harmonijnym związku, tworząc łączną całość, której ośrodkiem jest Bóg, jako Sprawca i Cel ostateczny nadnatury. Porządek nadprzyrodzony różni się transcendentalnie od porządku przyrodzonego. Wprawdzie posiadają oba tę samą przyczynę działającą, którą jest Bóg; oba znajdują się również w całkowitej zależności od Boga; oba wreszcie odnoszą się do Boga jako do ostatecznego celu. Wszelako sposób, w jaki porządek nadprzyrodzony od Boga pochodzi, od Boga zależy i się do Boga odnosi jako do Celu ostatecznego, jest zasadniczo odmienny od sposobu, w jaki porządek przyrodzony ma w Bogu swój początek i koniec. Porządek przyrodzony pochodzi od Boga-Sprawcy natury przez stworzenie, porządek zaś nadprzyrodzony powstaje przez to, że Bóg wynosi istniejące już stworzenie rozumne do wyższego porządku. Porządek przyrodzony wyraża stosunek bezwzględnej zależności stworzenia od Boga, pojętego z pewnego ograniczonego punktu widzenia; natomiast porządek nadprzyrodzony wyraża zależność od Boga, o ile Bóg posiada pełnię Bytu. Celem wreszcie ostatecznym porządku przyrodzonego jest Bóg poznany i miłowany przez rozumne stworzenie, o ile się objawia w dziełach stworzenia. Celem zaś ostatecznym porządku nadprzyrodzonego jest Bóg poznany i miłowany przez stworzenia rozumne, o ile się objawia w sposób nadprzyrodzony) (nowość) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Filozofia i jej zadanie ( PDF ) (uzupełniono) Ks. Marian Morawski SI. Filozofia... Stosunek filozofii do wiary. ( PDF ) (Związek tej kwestii z poprzednimi. – Czym jest wiara w ogólności i jej doniosłość. – Wiara w powagę ludzką – wpływ tej powagi w filozofii – przesada Kartezjusza w odrzucaniu tej powagi – przesada innych w jej uznawaniu – prawdziwa zasada względem powagi ludzkiej w filozofii. – Wiara w powagę Boską – jej strona podmiotowa – rozumność wiary. – Stosunek przedmiotowy wiary do filozofii – czy jest niezgoda? – trzy możliwe systemy w tej mierze: Nihilizm rozumu – w pierwszych wiekach Kościoła – u protestantów – Credo quia absurdum; – Racjonalizm – losy systemów wierze przeciwnych – Apologeci starzy i nowi — nieracjonalność racjonalizmu; – Teoria rozjemcza: wiara i rozum pojęte jako incommensurabilia – wziętość tego kompromisu w Polsce – niemożebność takiego kompromisu. – Zgoda wiary i rozumu – nauka Soboru Watykańskiego o tej kwestii: – Jak rozum przysługuje się wierze – jego czynność względem przesłanek wiary – jego czynność w rozwoju umiejętności wiary; – Jak wiara przysługuje się rozumowi – zboczenia filozofii pogańskiej – powody takowych – dogmaty wiary jako drogowskazy w filozofii – tajemnice, źródłem światła dla rozumu. – Obowiązki filozofii względem wiary. – Wiara "pochodnią w miejscu ciemnym". – "Każda prawda będąc światłem, nie tylko sama jaśnieje, ale i wkoło siebie światło rzuca – im wyższa prawda, tym większy dokoła oświeca obszar – łatwo więc pojąć, że wiara, która jest skarbnicą prawd najwyższych, najdonioślejszych tak w sferze spekulacji jak i w sferze praktyki, wzniosłą kolumną, z której szczytu promieni się prawda, columna veritatis, wieloraką wiedzą rozum ubogacać musi. Jedne z prawd objawionych należą do sfery przyrodzonej i te, jakeśmy widzieli, świecą w punktach kardynalnych wiedzy ludzkiej, dotyczących Boga, człowieka i świata, i na całą tę sferę wiedzy przyrodzonej zbawienne światło rzucają. Inne całkiem przewyższają widnokrąg rozumu; lecz i te, lubo same w sobie niepojęte, są jednak obfitymi źródłami światła. Jest to na pierwszy rzut oka paradoks: jak tajemnica, będąca ciemnością, może być źródłem światła; ale paradoksem być przestaje, skoro uważamy, że tajemnica wiary nie jest samą ciemnością, ale jest też prawdą – prawdą, która musi być w harmonii z wszechświatem prawdy, gdyż między prawdami nie ma niezgody – musi być nawet jednym z kamieni węgielnych całego gmachu prawdy, gdyż przedmioty tych tajemnic są podwaliną wszystkiego. Tak tajemnica Trójcy, objawiając nam tajniki wnętrznego życia Boga, nie tylko teologię rozświeca i obdarza nas prawdziwą znajomością Bóstwa, ale też odsłania nam niedostępne źródło, z którego wypłynął wszelki byt stworzony, i daje klucz do wielu głębokich o świecie zagadnień – gdyż wszelki skutek cechę swej przyczyny zachowywać musi; tajemnica upadku i odkupienia rodu ludzkiego daje nam klucz do prawdziwej znajomości człowieka i całej ludzkości w jej dziejach i dążnościach, zagadkowych sprzecznościach, podrywach ku dobremu i skłonnościach ku złemu; tajemnica łaski i wnętrznych wpływów złego i dobrego ducha daje nam prawdziwe tłumaczenie mnóstwa objawów w życiu indywidualnym i w rozwoju społecznym; nade wszystko tajemnica Wcielenia daje nam ostatnią rację całej historii ludzkości i samego istnienia świata – odkrywa nam punkt środkowy, około którego wszystkie stworzenia w czasie i w wieczności grawitują. Słowem, wszystkie Tajemnice wiary, obznajmiając nas z światem nadprzyrodzonym, rzucają wiele światła na świat przyrodzony: gdyż świat przyrodzony stworzony jest dla nadprzyrodzonego, jeden z drugim się przenika, jeden w drugim się odzwierciedla, jeden z drugim zlewa się w jedną doskonałą całość. Zatem rozum ludzki, który o własnych siłach jeden tylko z tych światów poznać zdoła, nie mógłby nigdy wynieść się nad wiedzę częściową i jednostronną, nie mógłby nigdy najwyższej uchwycić syntezy; a przeto wiara odsłaniając mu i drugi świat, wiedzę jego niezmiernie wzbogaca i prawdziwie uzupełnia. W tym to znaczeniu mówi św. Justyn, że poganie nie mogą mieć filozofii zupełnej, bo nie znają jak tylko jedną stronę Słowa; jedynie zaś chrześcijanin, obie strony Słowa znający, może być filozofem prawdziwym i doskonałym") (nowość) "Przegląd Poznański". Bezżeństwo kapłańskie w Kościele katolickim przez X. [Biskupa] Jana Chryzostoma Janiszewskiego. Część I. ( PDF ) (W księdze pierwszej przedstawia autor pojęcie kapłaństwa Chrystusowego w troistym charakterze nauczycielskim, ofiarniczym i królewskim czyli pasterskim. Księga ta kończy się bardzo pięknym ustępem, który tu podajemy: "Oto mamy w krótkości skreśloną ideę kapłaństwa Chrystusowego, które, chociaż wieczne, żyje jednak i w przemijającej doczesności i w jej sercu widzimy ideę dziewiczości i czystości, obie razem tworzą jedną całość dopiero. Zdziwilibyśmy się istotnie sami, gdyby czas nasz do poziomości przywykły, gdy spojrzy na ten obraz chociaż słabym piórem skreślony, nie miał zawołać: to ideały! i bluźnierczym urąganiem z niego się natrząsać. W krainie pospolitości jest to zarzut wielkiej wagi, ale w istocie rzeczy czymś bardzo trywialnym. Bo któż tego nie wie, że ideał nie jest rzeczywistością i odwrotnie? Któż tego nie wie, że rzeczywistość rzadko i prawie nigdy z ideałem na równi nie stanie i ledwo zbliżyć się do niego zdoła? Ale czymże jest rzeczywistość, która nie spoczywa na podwalinie pewnej i wzniosłej idei? Albo czym jest idea, której żadna nie odpowiada rzeczywistość? Rzeczywistość bez idei jest kłamstwem, a idea bez rzeczywistości marzeniem, a zatem ani pierwsze ani drugie nie jest prawdą. Takim płytkim i niedorzecznym rozumowaniem można by wszystko, co tylko jest wielkim, wzniosłym i świętym dla ludzkości, w pył pospolitości strącić i pozbawić ją najszlachetniejszych istnienia żywiołów. Cóż nam bowiem przeszkadza potępić w ten sposób wszystkie najświętsze przepisy Ewangelii? I tu można to samo powiedzieć: piękne, wzniosłe i dobre wszystko, czego się po człowieku domaga, ale gdzież są w rzeczywistości ludzie, którzy jej zupełnie odpowiadają? Na tym, na tym właśnie wszystko zależy, aby człowiek swoją rzeczywistość podnosił do swego ideału. Ideałami karmi się rzeczywistość cała, pospolitość tylko i poziomość nie śmie wzroku swego podnieść ku nim aż za granicę mgły własnej, i dlatego właśnie jest poziomością. Biada temu człowiekowi i narodowi, który sobie w ten sposób pozwoli strącić swój ideał w otchłań poziomości, bo bez wątpienia zamiast się zbliżyć do doskonałości, okryje się bardzo prędko podłością i nikczemnością...") (nowość) P. Zacharias Laselve OFM (O. Zachariasz La Selve OFM). Quis sit Spiritus Sanctus in sinu Ecclesiae. Kim jest Duch Święty w łonie Kościoła. ( PDF ) (Alia ergo regna mirabili suo incremento superat Ecclesia; ea etiam superat legibus suis: aliorum enim regnorum leges ad reipublicae pacem, conservationem, augmentum et terrenam prosperitatem procurandam solummodo spectant; et ideo in eorum legibus aliqua nonnumquam absurda et iniqua permiscentur. At Ecclesiae leges peccata omnia vitare jubent, omnem injustitiam cavent; omne malum prohibent; omnem sanctimoniam, innocentiam, castitatem et perfectionem praescribunt, et Dei cultum imprimis urgent. Nec mirum, si tam sanctae sint Ecclesiae leges, cum illius regni rex sit ipse Spiritus Sanctus, qui invisibiliter illi praeest, illudque regit et gubernat. – Inne zatem królestwa Kościół przewyższa swoim cudownym wzrostem; przewyższa je również prawami swoimi: prawa innych królestw dotyczą jedynie zapewnienia pokoju państwu, jego zachowania, wzrostu i ziemskiego dobrobytu; dlatego pewne niedorzeczności i niesprawiedliwości czasami znajdują się w ich prawach. Ale prawa Kościoła nakazują unikanie wszystkich grzechów i zapobiegają wszelkiej niesprawiedliwości; zabraniają wszelkiego zła; zalecają wszelką świętość, niewinność, czystość i doskonałość, a przede wszystkim kładą nacisk na oddawanie czci Bogu. Nic też dziwnego, że prawa Kościoła są tak święte, skoro królem tego królestwa jest sam Duch Święty, który niewidzialnie mu przewodzi, rządzi nim i kieruje) (nowość) Michał Grabowski. O niereligijności i rzekomych błędach Kościoła. ( PDF ) (Owszem jest może jednym z najmocniejszych dowodów Boskiego i cudownego początku naszej Religii, że powierzona pieczy słabych i obłędnych ludzi, ludzi dostępnych wszelkim zboczeniom złej i zepsutej natury, dotrwała wszelako przez osiemnaście wieków, w bezprzykładnej rzeczom tego świata całości i zupełności. – Bo też była wielka Obietnica CHRYSTUSA, że zostanie ze swoim Kościołem do końca wieków. Przypuszczać, że w najdrobniejszym ułamku czasu, Kościół mógł być w upadku, jest to okazywać niedotrzymanie powyższej obietnicy, jest to myśleć z marzycielami nowoczesnymi, że Katolicyzm zacznie nową jakąś epokę, odnowi się, dokładniejszą rewelację dostanie: wszystko wypadki tamtego założenia, a wszystko herezje i nonsensy. Powtarzam więc, jak w każdym czasie, tak i w XVI, XVII, XVIII wieku, były wady między duchownymi, ale nigdy tak liczne, żeby się za wady całego Kościoła uważać mogły, nigdy takiego znaczenia, ażeby wiekowi swemu zdolne były odebrać wiarę, ażeby na zgorszenie jego wpłynąć. Gdyby to dowieść można Kościołowi, byłby to dlań cios śmiertelny; na szczęście, wszystkie takie zarzuty są bezzasadne. Wyrzekania przeciw bogactwom Duchowieństwa, są niesłuszne. O korzystnym dla narodów i całej ludzkości użyciu dostatków Kościoła, poświadcza jawnie Historia; o nadużyciach tych bogactw, zebrać tylko można trochę błahych anegdot. Ze wszech względów wypada, żeby Duchowieństwo było bogate, hojnie, wspaniale uposażone; a o nietykalności legatów przekazanych na obowiązki duchowne przekonałaby najprostsza moralność, gdyby jej słuchano. Posiadanie także niegdyś władzy politycznej przez Kościół, wielu względami mogłoby być usprawiedliwione. Papieże nie szukali władzy świeckiej, ona sama do nich przyszła. Tak było i tak być musiało z samej natury rzeczy. W wiekach nie poszczerbionego religijnego ducha, poznano snadnie, że jedyna widoma prawda, musi posiadać zwierzchną nad wszystkim władzę. Ciekawy jestem, czy kiedykolwiek ludzie coś logiczniejszego i więcej błogiego wymyślą. – Historia kilku ostatnich wieków, mianowicie zachodu Europy, pokazuje dowodnie, jakie są skutki nieistnienia żadnej moralnej nad narodami zwierzchności, żadnego pośrednictwa między sprzecznymi interesami? – Zamiast więc ukoronowania potrójną tiarą namiestniczej na ziemi władzy Boga, ukoronowano siłę zwierzęcą: rewolucję. – Winszuję!) (nowość) Papież Innocenty III. Kazanie na uroczystość św. Jana Chrzciciela. ( PDF ) (Cóż mówić o namiętności obżarstwa i rozpusty? Jakże ciężko włożyć obżarstwu wędzidła pomiarkowania; jak ciężko skrępować rozpustę pasem czystości; niepodobna bowiem zmienić nałóg cielesny bez największego i ustawicznego wysiłku. Poufały to nieprzyjaciel, i dlatego cięższy jest do zwalczenia; bo przebywa blisko, nie zewnątrz, ale wewnątrz nas samych. Kto więc dla Królestwa Niebieskiego obejmuje trzeźwość i czystość, kto się wstrzymuje od biesiad i wszelkich ponęt zwodniczych, ten zaiste czyni sobie gwałt najsilniejszy i ciężką toczy walkę; albowiem ciało pożąda przeciwko duchowi, a duch przeciwko ciału: ale gdzie jest zaciętsza potyczka, tam wieniec kosztowniejszy i tryumf większy. Takim był Jan, co pogardziwszy światem, jego powabami, rozkoszami i biesiadami, zachował zawsze czystość, trzeźwość i skromność. Napisano, że miał odzienie z sierści wielbłądowej, a pas skórzany około biódr swoich; pokarm jego był szarańcza i miód leśny. Jakoż Zbawiciel tak mówi o nim: Cóżeście wyszli na puszczę widzieć? trzcinę chwiejącą się od wiatru? czy człowieka w miękkie szaty obleczonego, czy proroka? zaiste, powiadam wam, więcej niż proroka, bo nie powstał między narodzonymi z niewiast większy nad Jana Chrzciciela (Mt. XI, 11). Słusznie przeto powiedziano, że od dni Jana Chrzciciela Królestwo Niebieskie gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają je; ponieważ aby się to działo, Jan oczywisty na sobie zostawił nam przykład. O jak trudno zastarzały nałóg wykorzenić, zwłaszcza gdy przejść potrzeba od rzeczy słodkich do gorzkich, od miłych do przykrych, od pomyślnych do niepomyślnych. O jakże wielki gwałt zadaje sobie ten, co zmienia uczty na post, sen na czuwanie, spokojność na niepokój, rozkosz na nędzę, odpoczynek na pracę, wesele na płacz, swobodę na niewolę. O wierzcie doświadczeniu mistrza!) (nowość) Innocentius III Pontifex Romanus. Sermo in solemnitate S. Joannis Baptistae. ( PDF ) (Quid dicam de gula? quid referam de luxuria? Quam difficile sit gulosae abstinentiae freno restringi, quam grave luxurioso abstinentiae cingulo coarctari, cum sine multo molimine non valeat carnalem consuetudinem immutare: familiaris est hostis, et ideo facilius vitatur hujusmodi, non procul, sed prope; non extra, sed intra. Nam virtus est in lumbis ejus (Job. XL, 11), et fortitudo ejus adversus hunc hostem opus est nova pugna, quia, cum fugitur, tunc fugatur. Qui ergo propter regnum coelorum sobrietatem complectitur, et castitatem sectatur ab epulis abstinens, et continens ab illecebris; hic profecto vehementem sibi vim facit, gravem pugnam inducit, cum "caro concupiscat adversus spiritum, et spiritus adversus carnem" (Gal. V, 17). Et ubi major est lucta, ibi pretiosior est corona; et ubi gravior est conflictus, ibi gloriosior est triumphus. Talis fuit Joannes, qui contempsit delicias, sprevit epulas, et illecebras evitavit; castus, sobrius et modestus. Scriptum est quippe de illo, quod "habebat vestimentum de pilis camelorum, et zonam pelliceam circa lumbos ejus. Esca autem ejus erant locustae et mel silvestre" (Matth. III, 4), unde manifeste meruit veritatis testimonium: Quid, inquit, existis in desertum videre? hominem mollibus vestitum? Ecce qui mollibus vestiuntur, in domibus regum sunt. Sed quid existis videre? prophetam? Etiam dico vobis, plus quam prophetam: quoniam inter natos mulierum non surrexit major Joanne Baptista (Matth. XI, 8-11). Et ideo recte dicitur, quod a diebus Joannis Baptistae regnum coelorum vim patitur, et violenti rapiunt illud; quoniam, ut hoc fieret, Joannes Baptista perspicuum in se monstravit exemplum. O quam difficile prohibetur inveteratam consuetudinem immutare, praesertim de dulcibus ad amara, de placidis ad molestia, de prosperis ad adversa transire? Quantam vim facit profecto sibi quis, ubi transit de epulis ad jejunium, de soporibus ad vigilias, de otiis ad molestias, de deliciis ad miserias, de requie ad laborem, de gaudio ad lamentum, de libertate ad servitutem, experto crede magistro) (nowość) "Obrona Prawdy". Następstwa odpadnięcia od Kościoła Chrystusowego. ( PDF ) (Na tymże się już ma skończyć postęp że zaczęto od burzenia powagi Kościoła, a skończono na obaleniu chrystianizmu? Ach! ten postęp dąży jeszcze do oswobodzenia z niewoli sumienia ludzkiego, a wtedy co by nastąpiło każdy się domyśli. Zowią tę dążność radykalizmem, i komunizmem. Wiecznie jest więc na przeszkodzie temu postępowi Kościół Chrystusa. Przeciwko niemu tedy powstaje on ciągle – dążność jest jedna zawsze – lubo sposoby odmienne. Któż to wymyślił nowy kościół katolicko-apostolsko-chrześcijański? Któż to nam powiada że co innego jest chrześcijańska co innego rzymska katolickość? Jestże to wymysłem prawowiernych synów Kościoła? lub raczej tych co takie mają prawo sądzić o katolickości jak ślepy o kolorach? któremuż krajowi narzucił dziś papież swe tyrańskie jarzmo od którego nas pragnie ten postęp oswobodzić? Dobrze nam być w Kościele Chrystusowym, czemuż nas nie pozostawią w spokojności iżbyśmy używając podanych nam w tym Kościele środków, postęp ciągły czynili nie w zaprzeczaniu jednej po drugiej prawd wiary, lecz w doskonaleniu się przez czyny zasadzone na prawdach naszej wiary. Wymyślono nowe nazwisko dla odstępców dzisiejszych od Kościoła Chrystusowego. Nazwano ich katolikami, aby można było nazwiskiem omamić masy ludu. Rzucono między lud palącą się pochodnię, iżby spaliła jego wiarę ojców; tymczasem zgasła na zimnym zdrowym ich rozsądku. Wzbudzono sztuczny zapał ku tej nowej katolickości... My przeto zbudowani na fundamencie Apostołów i proroków, a kamieniu węgielnym Jezusie Chrystusie, trzymamy się objawienia, które Kościół odebrał od Apostołów – Apostołowie od Chrystusa – Chrystus od Boga Ojca. Oni zaś skoro są odstępcami od Kościoła jakże mogą być chrześcijanami, nie odebrawszy od Chrystusa tego co sobie sami wymyślili. Jakimże prawem mogą się powoływać na pisma chrześcijan? Któż to wy jesteście, którzy się zowiecie niemieckimi katolikami? Kiedy i skąd przybyliście? co macie do nas nie będąc naszymi? "Jakim prawem Marcjonie (mówił przytoczony Tertulian) mój las wycinasz? za czyim pozwoleniem Walentynie przewracasz me źródła? jakąż wolnością Apellesie moje granice wzruszasz? Moje jest posiadanie; jakże w nim kto inny może zasiewać i sprzątać? – Moja jest posiadłość – dawno ją posiadam – pierwszy posiadam – mam mocny początek – jestem dziedzicem Apostołów – jak oni swym testamentem zabezpieczyli, jaką wiarę mi przekazali i na nią mię zaprzysięgli, takiej się trzymam. Was zaiste wydziedziczyli jako obcych i nieprzyjaciół – boście wasze własne nauki naprzeciw Apostołów postawili!"... Przeszło swe koleje odpadnięcie od Kościoła Chrystusowego – wolność badania przeistoczyła dawny protestantyzm w teraźniejszą filozofię a ta dąży do ateistycznej nicości. Naturalny to jest szereg wypadków z których następny zasadza się na poprzedzającym. Duchy odpadłe od Kościoła całą drogę błędu przejść muszą, a gdy ją przejdą, wówczas poznają potrzebę powrotu do tego boskiego Kościoła, który porzucili... Widząc my jakie przeszła koleje tak zwana reformacja, dziękujmy Bogu, że z łaski Jego jesteśmy wiernymi synami Kościoła Chrystusowego. Bądźmy stałymi – a ujrzymy, że żyje Pan, który stawiąc granice morzu rzekł: dotąd a nie dalej!) (nowość) "Przegląd Kościelny". Mistyka. ( PDF ) (Dzieło, z którego zdajemy sprawę, nie zawiera całokształtu Mistyki, bo kiedy wszyscy pisarze rzecz całą dzielą na trzy części: via illuminativa, via purgativa, via unitiva, O. Piotr, trzymając się mniej więcej tego utartego toru, podaje nam tylko z via purgativa dwa działy: oczyszczenie serca i oczyszczenie ducha, resztę, a mianowicie drugą i trzecią część życia wewnętrznego, oczyszczenie woli odkładając na czas późniejszy. Czy i ten brak kiedyś będzie wypełnion, czy istnieją dalsze zapiski z jego nauk konferencyjnych, nie wiemy. Gdyby istniały, i gdyby ukazano światu, mielibyśmy nie tylko pierwsze, jak się wspomniało, ale i pierwszorzędne a swojskie dzieło o Mistyce, które by niewątpliwie śmiało mogło stanąć obok najlepszych prac tego rodzaju w Kościele. Co to jest Mistyka? To tłumaczy nam O. Piotr we "Wstępie". "Zadaniem Mistyki – powiada – jest przedstawiać rady ewangeliczne, prawdziwą doskonałość, rzeczywisty, żywy i prawdziwy stosunek człowieka z Bogiem. Jest to w całym znaczeniu «Nauka Żywota», i bez wątpienia najszczytniejsza nauka, najistotniejszą kwestię życia człowieka rozwiązująca, bo kwestię stosunku duszy z jej Stwórcą, którego to stosunku ostatecznym celem jest zjednoczenie się człowieka z Bogiem". Zadaniem Mistyki jako nauki jest przedstawić drogę do tego celu wiodącą. Jej ostatnim kresem jest wprawdzie Bóg, ale się ona nie targa na odsłonienie praktyczne i dotykalne Jego łona, ona to zostawia Bogu samemu, ona tylko człowiekowi pokazuje drogę, jak dojść do tego, aby się Bóg mógł podobnie jemu odsłonić, a człowiek był w stanie wejść do tej tajemnicy... Jak celem Mistyki jest przyjść do połączenia się z Bogiem, do posiadania Boga, ale w sposób najdoskonalszy, tak też treścią jej i przedmiotem jest wskazanie warunków i sposobów, jak dojść do tego celu. "Narzędziem (bo każda nauka potrzebuje narzędzia) Mistyki i mistycznego życia jest Modlitwa". Z tego założenia wychodząc O. Piotr traktuje na wstępie o naturze człowieka w jej władzach, w jej składnikach, wykazuje jej cel i przeznaczenie, rozbiera co osoba, a co natura; dalej co jest nadnatura, następnie jakie jest działanie ludzkiej natury i osoby, i jak ta ma się zachować wobec działania Bożego w człowieku, a we wszystkich tych czterech punktach bierze na uwagę upadek natury i osoby. Zaczem przechodzi do traktatu o Modlitwie i o odwrotnej stronie modlitwy, to jest o pokusach) (nowość) Ks. Julian Bukowski, Świętej Teologii Doktor. O naturze inkwizycji i o prawnym tejże instytucji w Kościele i państwie ustanowieniu. ( PDF ) (Inkwizycja jest to obowiązkowe śledztwo i sąd ze strony Kościoła przeciw heretykom w rzeczach wiary (inquisitio haereticae pravitatis). Kościół ma nie tylko prawo, ale i obowiązek, aby opowiadana przez niego nauka Chrystusowa żadnemu skażeniu nie ulegała. Jeżeli więc ktoś fałszywą, wierze lub moralności chrześcijańskiej sprzeciwiającą się naukę głosi, Kościół wobec tego wypadku dwojakie ma zadanie. Z jednej strony winien jest potępić fałszywą naukę i odróżnić ją stanowczo od prawdziwej, żeby wierni mieli podaną zdrową strawę i niewiadomością tłumaczyć się nie mogli; z drugiej strony winien tego, który błądzi starać się oświecić, nauczyć i poprawić, z użyciem wszystkich środków, jakie miłość chrześcijańska, miłość macierzyńska Kościoła nastręcza; jeżeli jednak błądzący jest upartym i niepoprawnym, winien go z grona wiernych wykluczyć (excommunicatio). Wykluczenie to polega na prawie natury, prawie zachowania samego siebie, prawie odcięcia zepsutego członka dla obrony reszty ciała, prawie na koniec, jakie przysługuje każdemu stowarzyszeniu pewne wspólne dobro na celu mającemu wyłączenia tych z pośród siebie, którzy nie tylko nie przyczyniają się do dobra towarzystwa, ale owszem przeciw niemu działają, z tą tylko różnicą, że gdy Kościół jest instytucją Boską, najwyższe dobra człowieka mającą na celu, wykluczenie to nie tylko prawem natury, ale i prawem Boskim jest nakazane ("jeżeliby Kościoła nie słuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik" – Mt. 18, 17), a dla najwyższej wagi tych dóbr, od których wyklucza, jak z jednej strony z największą oględnością i w ostateczności, tak z drugiej strony ze względu na wiernych, których chroni, z największą o ile może być ścisłością, wykonywane być powinno. Żeby więc tym wszystkim obowiązkom zadosyć uczynić, przy tym żeby wyszukiwać heretyków, którzy najczęściej potajemnie błędy swoje szerzyli, Kościół święty zaprowadził inkwizycję, tj. badanie, śledztwo, a na koniec sąd w rzeczach wiary przeciw heretykom (inquisitio haereticae pravitatis), który w całym Kościele przysługuje papieżowi, jako najwyższemu zwierzchnikowi i stróżowi czystości wiary świętej, w pojedynczych zaś diecezjach należy do biskupów) (nowość) Ks. Jan Badeni SI. Albert Wielki. ( PDF ) (Nieprzyjaciele, z którymi walczył Albert, są ci sami, z którymi i dziś walczyć musi uczony chrześcijański. Jak za jego czasów i dziś wielu przyznaje się tylko do religii rozumu, inni uważają rozum za sprzęt niepotrzebny i samej chcieliby hołdować wierze, inni jeszcze, a tych bardzo wielu, chcieliby rozum i wiarę tak odgraniczyć, aby żadnej nie miały z sobą styczności, oddają cześć jakiejś niemożliwej "prawdzie względnej". Te i wypływające z nich zapatrywania istniały już za czasów Alberta – całe życie poświęcił on na rycerskiej z nimi walce. Nadto, jeżeli mamy słuszną cześć dla ludzi genialnych, nadzwyczajnych, to z pewnością Albert był z nich jednym, co geniusz swój obrócił nie na szkodę, lecz na dobro ludzkości. Dlatego, zwłaszcza dziś, poznanie Alberta i stanowiska jego i znaczenia nie może nie wzbudzić pewnego zajęcia... Piętnastego listopada 1280 zakończył życie Albert w Kolonii; współcześni nadali mu tytuł Wielkiego, potomność potwierdziła tę nazwę, a w parę wieków postawił go Kościół na ołtarzach. Jakże inaczej wyglądała umiejętność na Zachodzie w chwili, w której "Doktor powszechny" zaczynał swój naukowy zawód, a w chwili, w której go skończył. Wtedy panteistyczny mistycyzm, niezdrowy racjonalizm Arabów i żydów groźno stał naprzeciw chrześcijanizmowi, i zdawał się niejako brać przewagę. Teraz pyszny gotycki tum umiejętności (nieraz i nie przez jednego to już używane porównanie, ale o trafniejsze nader trudno), łączącej w sobie naukę z wiarą, umiejętności chrześcijańskiej, wznosił się w niebiosa. Do zbudowania go użyto materiałów nagromadzonych przez starożytność, ale kształt i formę nadała mu myśl chrześcijańska. Istniały już nieśmiertelne dzieła Tomasza i Bonawentury, za którymi pójść miało niezliczone mnóstwo naśladowców. Zaćmili oni swą sławą Alberta, bo stali już na jego barkach – ale dopiero po pracach tego niezmordowanego pioniera umiejętności była możliwą Summa teologiczna Doktora Anielskiego i te liczne pełne ognia i rozumu księgi Doktora Seraficznego) (nowość) "Przegląd Poznański". Słowo o prawdziwym zjednoczeniu miane na zakończenie nabożeństwa majowego w kościele św. Piotra w Krakowie r. 1860 przez ks. Zygmunta Goliana. ( PDF ) (Występuje jedność piekielna. O jak skwapliwie podają sobie ręce żydzi, kacerze, schizmatyki, bezbożniki, bluźniercy, machiawele, tyrany oraz krwawe demagogi: "Convenerunt in unum!". Przeciw komu? Przeciwko Panu i Pomazańcowi Jego. Zniszczyć Kościół to ich cel, zniszczyć Papiestwo to ich środek. Wszystko ku temu podjęte, co tylko podjęte być mogło. Jedność szatańska ma swój organ, – tym organem jest bezbożne dziennikarstwo. To trybuna, to ambona nieczekająca, ażby się koło niej słuchacz zgromadził, – ale biegająca, wciskająca się w każdy dom, w każdą rodzinę, w każdą głowę, w każde serce. Dziennikarstwo bezbożne, – to propaganda, która uczy nie opowiadając, ale kąsając i zapuszczając jad zabijający i prawdę i miłość. Ta to propaganda obrzydza Wam Papiestwo, – bo Papież to klucz boskiej jedności! A ona jest narzędziem świadomym, czy nieświadomym Ducha Rozterki... Wypuść Panie ku nam takiego orła, jak bywali nasi Skargowie i Hozjusze, tak mocnie i wdzięcznie obejmujący w imieniu Twoim od krańca do krańca, tak dzielnie siłą Twej wiary, miłością Twego Kościoła łączący! Tyś powiedział: "gdzie jest ciało, tam się i orły zgromadzą", weźże nas w ciało święte, którego jesteś niewidzialną Głową, – a poza którym my jak suche i nagie kości! Weź nas Twą łaską w to ciało cierpiące, poza którym jesteśmy jako zgniły wrzód odcięty! Weź nas Boże, cudem Twego miłosierdzia, w to ciało walczące, poza którym jesteśmy jak zwojowane niewolniki i podła strawa nieprzyjaciela dusz naszych – a do tak spojonych z ciałem Kościoła, wypuść orłów, które by szponami Twojego słowa, tę jedność umacniały, które by jej bystrym czuwaniem miłości i żarliwości, przed piekielną bestią strzegły! Wam Bracia, cóż więcej powiem? Orła takiego przypomnę wam słowa. W sprawie dzisiejszej niechaj mówi wielki Hozjusz, który nas przed trzema wiekami wydarł z paszczęki kacerstwa i odszczepieństwa. Chcecie być jedno? – słuchajcież, jako się jednoczyć macie: "Błagam was, (woła ten czcigodny książę Kościoła), patrzcież i rozważajcie, cóż to jest, co się dzisiaj objawia? Jestli to co innego jak być antychrystami? Jestli to co innego, jak rozsiewać ewangelię szatańską? Cóż was złączy, jeżeli nie łączy Chrystus? On jest, który jednoczy. Prócz Niego jest tylko szatan, który rozprasza. Nie rozdzierajcież się za natchnieniem szatana, – jednoczcie się za łaską Chrystusa. Nie opowiadajcie tego, co wam się zdaje, nie znoście własnych lub cudzych pojedynczych opinii, ani za nimi chodźcie, ale się zbiegajcie w jedność wiary i miłości. Budujcie, ale Jeruzalem nie Babilonię. Bo o Jeruzalem napisano jest: Jeruzalem, która się buduje jako miasto, którego uczestnictwo w zespoleniu (Ps. 121, 3). A w Babilonii przeciwnie straszliwa jakaś zmieszka i mowy i rozumienia i rzeczy. Bo Jeruzalem jedno jest ciało nie przez jakowyś nieład pogmatwane, nie w jakowąś zesypane bezkształtną i nieżywą gromadę, ale ciało zrosłe w jedną całość tożsamością wiary, stowarzyszeniem miłości, zgodą woli i działania, a szczególniej uczestnictwem jedności kościelnej, tego jednego, z żywych kamieni zbudowanego domu! Poza tym domem wszystkim być można tylko nie ciałem żyjącym. W tym tylko domu zejdźmy się w jednomyślność, jak się schodzili niegdyś przodkowie nasi, aby i o nas, jak o nich wyrzec było można, iż mnóstwo wierzących jedno było serce i jedna dusza..... Nie oddzielajcież się od nas, którzy wam ku jedności takiej pomagamy, nie oddzielajcie się od świętych i od ojców waszych, którzy takiej jedności zostawili wam przykłady. – Nie oddzielajcie się od Piotra, bo jako Chrystus w niebie jest świętym węzłem błogosławionego zjednoczenia świętych, tak Jego Namiestnik wodzem jest i naczelnikiem jedności wiernych na ziemi") (nowość) Bp Jan Chryzostom Janiszewski. Festyny luterskie w Niemczech. ( PDF ) (Cóż zatem ma być główną treścią tego obchodu? Luter nie, dzieło jego nie, bo go w rzeczy samej już nie masz, a to, co już nie istnieje, co porzucono jako fałsz, jako nieprawdę, nie może być przedmiotem czci i owacji. Z pośród tych ruin i szczątków które tak nazwana reformacja zrządziła, jedno tylko pozostało nietknięte, nienaruszone, zawsze stare i zawsze nowe, a tym jest Kościół katolicki. Całą tedy treścią tych festynów, obchodów itd. jest, jak logiczna rzeczy konsekwencja sama wskazuje, protestacja przeciw temu, co jest, negacja jego, nienawiść jego. Oto przedmiot tych obchodów! Oto jedyna treść tych uroczystości! Jest to istotnie uwielbienie Kościoła katolickiego nienawiścią protestancką. Jak Polaków Prusacy i Rosjanie nienawidzić przestaną, to będzie dowodem, że nas za nic mają. Wszystko poszło w rozsypkę, ale nienawiść pozostała, bo jeszcze istnieje jej przedmiot, istnieje Kościół katolicki, a sądząc po ludzku tylko, muszą widzieć, że mu się wcale nie ma ku zachodowi, przeciwnie, że olbrzymie walki, jakie toczy, są oczywistym, a dla nich przerażającym dowodem zdrowia i pełni życia, że lubo zewnętrzną postradał okazałość, lubo zewnętrzną świetność, w jaką go świat przybrał, po największej części zdarł znowu z niego, to natomiast, w miarę tych strat ziemskich, wzmógł się na duchu, a zbywszy się tego znikomego ciężaru, raźniejszego nabrał polotu. Protestantyzm strawił już wszystkie swoje wyznania, wszystkie dogmaty, a nawet i Biblię tak, iż na własnej niwie głód mu dokucza; nie może tedy przenieść na sobie, że nie zdoła strawić Kościoła katolickiego, że mimo ostrego zęba jego krytyki, mimo całego jadu nienawiści, stoi jednak jemu na przekor niewzruszony i wśród pieniącej się złości kroczy odwiecznym, nieomylnym torem. Samo zatem istnienie Kościoła katolickiego, jego odwieczne instytucje, jego zwyczajne i nadzwyczajne objawy życia są dla protestantów prowokacją; kiedy głowa Kościoła odzywa się do wiernych, czy to, aby ich pouczyć, przestrzec i ochronić od panujących błędów i fałszywych opinii, czy to, aby ich zagrzać do modlitwy w ogólności lub w szczególnych wypadkach, zżymają się i krzyczą z całego gardła na "pychę", zuchwalstwo, "żądzę panowania" itp., jak gdyby ich Papież za kark już chwytał i do swej owczarni gwałtem przeprowadzić usiłował, chociaż ich te odezwy, encykliki papieskie wcale nie dotyczą, gdyż są do katolików wydane. Jakim zatem jest duch protestantyzmu w ogólności, takimi też być musiały jego objawy w szczególności, a mianowicie z okoliczności czterowiekowej rocznicy urodzin Lutra) (nowość) Ks. Jules Didiot, Doktor Teologii. Papiestwo (Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej). ( PDF ) (Wszystko co mamy do powiedzenia o papiestwie, streszczamy w czterech zdaniach, które będą przedmiotem czterech rozdziałów niniejszego artykułu: 1-o Chrystus ustanowił swój Kościół na osobie Apostoła św. Piotra, jako na podwalinie, i pod władzą jego, będącą władzą prawdziwego monarchy duchowego; 2-o Chrystus chciał, aby to znaczenie św. Piotra było wieczne w Kościele, i przyznał je na zawsze biskupom rzymskim, papieżom, prawym następcom św. Piotra; 3-o urząd św. Piotra i jego następców, odnośnie do zarządu Kościołem, jest urzędem prawdziwego prymatu; 4-o tenże sam urząd, odnośnie do nauczania Kościoła, jest urzędem nieomylnym... Gdyby Piotr był tylko narzędziem, delegatem, sługą Chrystusa w założeniu Kościoła, zadanie jego nie miałoby przetrwać okresu tego założenia. Ale nie takie było zadanie jego. Chrystus Pan uczynił z niego kamień węgielny, niewzruszoną opokę swego Kościoła, ustanowionego na to, by trwał aż do końca świata, – koniecznego zwierzchnika, na którego prawie i władzy polega to wielkie i niepokonalne królestwo duchowe. Chrystus nie chce w nim żadnej zmiany konstytucji lub dynastii. Papież, któryby nie był dokładnie, całkowicie i jedynie następcą Piotra, nie należałby do Kościoła, a ci którzy by go słuchali, nie byliby tym Kościołem. Dlatego to zadanie Piotra nigdy się nie ma skończyć, tak samo jak istnienie założonego na nim Kościoła; a spadkobiercy jego Stolicy, depozytariusze jego czynności i jego władzy, biskupi rzymscy, są z konieczności także kamieniem węgielnym i jedynym, z którego cały budynek wiecznie swą trwałość czerpać powinien. Niemożliwa to rzecz przeto, aby kiedykolwiek Papież Rzymski został poniżony do rzędu innych biskupów... Chrystus bardzo wyraźnie przyobiecał tę nieomylność Piotrowi i jego następcom. Nie tylko powiedział doń: "Alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty niekiedy nawróciwszy się, utwierdzaj braci twoich", które to wyrazy mogą mieć znaczenie tylko pod warunkiem zapewnienia Piotrowi takiej Boskiej asystencji, która by dozwoliła temu Apostołowi być dźwignią jego braci, innych biskupów, w razie gdyby ci się chwieli w wierze i moralności; nie tylko udzielił mu władzę kluczów, to znaczy najwyższą moc otwierania królestwa niebieskiego i rządzenia wszystkim bezspornie, czego znów nie można byłoby zrozumieć bez doktrynalnej nieomylności; nie tylko uczynił go Najwyższym Pasterzem wszystkich pasterzy i wszystkich wiernych, oczywiście z obowiązkiem i władzą wskazywania, gdzie jest prawda i dobro, którymi karmić się winni, gdzie jest błąd i zło, których się bezwzględnie strzec mają, co znów przypuszcza w nim przywilej jakiejś odpowiedniej do jego zadania nieomylności, ale jeszcze, i na to szczególny nacisk położyć trzeba, jeśli się pragnie gruntownie zrozumieć naukę Mistrza, Chrystus uczynił Piotra opoką, czyli skałą podstawową, na której zbudowany został Kościół, i której, niemniej jak samego Kościoła, bramy piekielne nigdy nie przemogą. Tymczasem przypuśćmy, że Piotr albo który z jego następców narzuca Kościołowi powszechnemu jakąś naukę heretycką lub niemoralną: jeśli Kościół na nią się zgadza, bramy piekielne przemogły go i jego kamień węgielny; jeśli się zaś Kościół na tę naukę nie zgadza, wówczas odłącza się od Piotra, który przestaje już być jego podstawą, jego podporą, jego substratum; jeśli wreszcie Kościół nie tylko się nie zgadza, ale zobowiązuje Piotra do wyrzeczenia się jej, a tym sposobem sprowadza go do prawdy i dobra, natenczas on sam się staje opoką i podporą tego, którego Bóg uczynił opoką, kamieniem, cephas; z tego widać, jak są te trzy hipotezy przeciwne ustanowieniu Zbawcy i Boskiemu Jego słowu) (nowość) Hr. Stanisław Tarnowski. Jakie niebezpieczeństwa grożą obecnie społeczeństwu polskiemu pod względem wiary i obyczaju i jak im zapobiec. ( PDF ) (Tzw. niezależna moralność musi albo zdawać społeczeństwo i ludzkość na łaskę i niełaskę wszystkich popędów i żądz wszystkich ludzi, zdolnych te popędy i żądze zaspokoić, albo musi zaprzeczyć swojej zasadzie i srogością praw, srogością władz wykonawczych trzymać w karbach popędy i żądze niezależne od praw Boskich. Dalszy ciąg i wyższa potęga niezależnej moralności to najnowsza filozofia. Dla niej upodobanie w dobrem, altruizm, dobrowolna cnota jest przedwczesnym, zacofanym przesądem. Celem i prawem człowieka jest nie jakieś zadowolenie wewnętrzne, ale popęd jego "wewnętrznej praistoty". Popęd, żądza, to jedyne przykazanie, a zaspokojenie popędu i żądzy to jest przyrodzone prawo człowieka. Przed tym prawem ma ustąpić wszystko, a człowiek w dążeniu do tego prawa nie jest ograniczony niczym. Ale w tym ma swój cel, swoją regułę życia. Sumienie, wzgląd na drugich, dobroć, litość, pojęcie dobrego i złego, to wszystko nie istnieje, tego nie ma. Człowiek jest nad to wyższy, jest ponad dobrem i złem. Jedno, co jest, to jest "wewnętrzna praistota" i jedno tylko prawo robić wszystko, czego żąda, do czego pcha, popęd tej wewnętrznej praistoty. Taki człowiek, ten co to pojął i podług tego żyje, taki dopiero jest człowiekiem zupełnym, prawdziwym, podniesionym w swojej godności ludzkiej, a wzniesionym nad wszystkie pospolite rzesze i stada ludzkiego bydła – jest nadczłowiekiem! Ale człowiek, któryby się rządził tylko swoimi fizycznymi instynktami i za nimi szedł, stałby się eo ipso równym zwierzęciu: tylko byłby od zwierzęcia niższym, bo zwierzę nie ma duszy, nie ma rozumu, nie jest za siebie odpowiedzialne; człowiek ma duszę i rozum i odpowiedzialność! Taki nadczłowiek, gdyby był lub jeżeli jest, byłby albo jest podbydlęciem... Te nauki, te filozofie wyszły z bezbożności i przeczenia Boga, z buntu przeciw Niemu, z nienawiści chrześcijaństwa i są ich skutkiem. Ale zarazem ich dalszą przyczyną, ich dzielnym sprzymierzeńcem, ich organem i narzędziem w buncie i wojnie przeciw Bogu i Jego Kościołowi... Bunt człowieka przeciw Bogu jest wszędzie, walka toczy się w całym świecie; obrona wiary i Kościoła jest także wszędzie (choć nie wszędzie równie silna). My w tej obronie nie możemy być ostatnimi. Co by o nas pomyśleli ci, co niegdyś bronili wiary orężem pod Chocimem i Wiedniem, czy poznaliby w nas swoich synów, gdybyśmy niedołężnie, głupio dali się brać w jasyr bisurmanowi, – od dawnego gorszemu, bo tamten przynajmniej wyznawał i czcił swego Allacha; ten wyznaje tylko przeczenie i bluźnierstwa Boga. A ci co w naszych czasach i oczach orężem nie bronili ale krwią i męczeństwem wyznawali i świadczyli Bogu i wierze, podlascy chłopi czy mogliby poznać w nas swoich braci, gdybyśmy nie wyznawali, nie świadczyli, nie bronili? Brońmy się a pamiętajmy, że nie wiary tylko bronimy, ale bronimy i godności ludzi i rodzin, prawości mężczyzn, cnoty kobiet: czyli zdrowia narodu, przyszłości ojczyzny. To wszystko zagrożone zepsuciem: tego wszystkiego mamy bronić. Bronimy dzięki Bogu, ale patrzmy, czy możemy i jakimi sposoby, bronić więcej i lepiej. Na jednej starej rycinie z XVII wieku są wyobrażone wszystkie państwa Europy, każde z jakimś godłem: pod Polską wypisane godło: Semper Fidelis. Tego tytułu, tego świadectwa nie dajmy sobie odebrać. Nieprzyjaciele z zewnątrz i z wewnątrz chcą nam go wydrzeć gwałtem i podstępem: im nieprzyjaciel silniejszy, im trud większy, tym bardziej brońmy. Powtarzajmy prośbę: "Roztrąć Panie pychę nieprzyjaciół Twoich", z ufnością, nadzieją, że zagłuszy się i zamilknie krzyk: "Niech będzie Jezus Chrystus zaprzeczony", a nad ziemią, nad naszą ziemią zwłaszcza rozlegać się będzie zwycięsko stare hasło: "Niech będzie Jezus Chrystus pochwalony!") (nowość) Ks. Władysław Wierciszewski. Kazanie na uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. O zmartwychwstaniu od grzechów. ( PDF ) (Wydan jest dla występków naszych, mówi o Jezusie św. Paweł, a wstał z martwych dla usprawiedliwienia naszego (Rom. IV, 25). Umarł na krzyżu i na krzyżu umierając zapłacił za grzechy całego ludzkiego rodzaju sprawiedliwości Boskiej. Ale to jeszcze do usprawiedliwienia naszego nie było dosyć; potrzeba było zmartwychwstania. Zmartwychwstaniem Pan Jezus nie wysłużył dla nas żadnej nowej łaski ani chwały, wszystkie łaski i całą chwałę wysłużył śmiercią swoją na krzyżu; ale gdyby był umarł a nie zmartwychwstał, kto byłby wierzył, że Jezus Chrystus dla wszystkich śmiercią swoją życie wiekuiste wysłużył, sam nie mając życia? Ażeby świat cały uwierzył, że Jezus Chrystus śmiercią swoją wszystkim ludziom życie wiekuiste przywrócił, potrzeba było, iżby sam zmartwychpowstał był. Śmiercią Jezusa Chrystusa wszyscy ludzie usprawiedliwieni zostali, za pośrednictwem zmartwychwstania. Dlatego Apostoł mówiąc, jeśli Chrystus z martwych nie powstał, próżna jest wiara wasza, dodaje: albowiem jeszcze w grzechach waszych jesteście (I Cor. XV, 17). Dlaczego św. Paweł mówi, iż jeśli Chrystus z martwych nie powstał, to wszyscy ludzie w grzechach są? Dlatego, że jeśli Chrystus nie zmartwychpowstał, natenczas owoców męki i śmierci swojej ludziom nie rozdał, jako sam przyobiecał, iż po swoim zmartwychpowstaniu ześle Ducha Świętego, który zasługi męki i śmierci Jezusa Chrystusa pomiędzy wszystkich rozdzieli i w tym znaczeniu potrzeba rozumieć słowa św. Jana: jeszcze nie był Duch (Święty) dany, bo Jezus jeszcze nie był uwielbiony (Joan. VII, 39). Co śmiercią swoją wysłużył, to zmartwychwstaniem swoim udzielił. Takie jest znaczenie zmartwychwstania Pańskiego. Jezus Chrystus zwycięzca grzechu i śmierci jest obrazem naszego zmartwychwstania, jest obrazem podwójnego zmartwychwstania i na duszy i na ciele. O tym pierwszym, o zmartwychwstaniu na duszy mówić będziemy... Ufajmy Jezusowi Chrystusowi, ufajmy Temu, który sam własną swoją mocą od umarłych zmartwychpowstał, ufajmy całym sercem, iż choćby dusza nasza pogrzebana była w grzechach, Jezus Chrystus posiada wszystką i najwyższą moc zmartwychwskrzeszenia, chce zmartwychwzbudzić, albowiem zmartwychpowstał dla usprawiedliwienia naszego; może zmartwychwzbudzić, gdyż Bogiem jest, ale oraz pamiętajmy, iż Pan Bóg nikomu gwałtu nie robi, człowieka wolnym stworzył i wolnym pozostawia, szanuje jego wolność, bo gdyby wolności człowieka nie szanował, to by siebie samego nie szanował, sam będąc wolnym, sam dawszy człowiekowi wolność; od człowieka zależy z tej wolności na zbawienie swoje korzystać; pamiętajmy, iż Jezus Chrystus wielką mocą i swoją własną mocą zmartwychpowstał, a więc i my mocną wolą, mocnym postanowieniem i naszą własną wolą musimy i chcieć od grzechów powstać i prosić o łaskę zmartwychwskrzeszenia i z tą łaską usilnie pracować) (nowość) "Tygodnik Soborowy". Słowo o Konstytucji dogmatycznej ogłoszonej na trzeciej sesji Soboru powszechnego Watykańskiego. ( PDF ) (Jakkolwiek Kościół katolicki pragnąłby drogą najwyższych nawet poświęceń pozyskać odpadłych od niej protestantów, drogą męczeństwa swych najmilszych synów, jak tego dowiódł zwłaszcza anglikanom, nigdy jednakże nie mógłby zrobić poświęcenia z prawdy, i to ani przez jej zaparcie się, ani nawet przez jej obejście lub zamilczenie, gdy pełnymi usty wypowiedzianą i dokładnym wyznaniem uczczoną być winna... Zresztą Kościół ma też i względem swych wiernych ścisłe obowiązki, których mu się poświęcać nie godzi na rzecz pragnień i nadziei pozyskania innowierców. Zgubny wpływ protestantyzmu i w samym obozie wiernych daje się czuć, niestety! Kościół nie może wobec tego wpływu milczeć dla niezranienia tych, których by do siebie powracających chciał widzieć. Zatem przez Sobór wskazuje na nieszczęśliwe skutki tego wpływu i wypowiada jasno zdania, które by chciał jak najgłębiej wyryć w sercach wszystkich katolików: "Różnymi, mówi on, obcymi naukami obałamuceni (katolicy) mieszając naturę i łaskę, wiedzę ludzką i wiarę boską, psują prawdziwe rozumienie dogmatów, jakiego się trzyma i jakiego naucza święta Matka Kościół, oraz całość i nieskazitelność wiary na niebezpieczeństwo narażają". Ażeby wiernych tym lepiej przed podobnym niebezpieczeństwem zasłonić, Sobór stosownie do podwójnego zamiaru, o którym wspomnieliśmy powyżej, to jest 1° dokładnego określenia całej prawdy, 2° zagwarantowania jej spokojnego posiadania, dzieli swoje uchwały na rozdziały i kanony; pierwsze są deklaracją lub wyznaniem wiary Kościoła, drugie orzeczeniem klątwy Bożej przeciw rozsiewającym sprzeczne z ową wiarą błędy. W pierwszym rozdziale Sobór mówi o Bogu, Stwórcy wszechrzeczy; ducha i materii, człowieka i świata; o Stwórcy, którego do aktu stworzenia tych rzeczy nie jakaś konieczność spowodowała, ale chcenie własnej Jego wolnej woli. Wyznanie to Kościół przeciwstawia doktrynom grasującym z coraz większym niebezpieczeństwem prawdy, to jest doktrynom panteizmu, materializmu i ateizmu. Pięć odpowiednich temu rozdziałowi kanonów strzec mają wypowiedzianej w nim prawdy, kto zaś wie, jak dalece od tej prawdy zależy stosunek człowieka z Bogiem, i jak dalece od doskonałości tego stosunku zależy moc i doskonałość stosunków ludzkiej społeczności, ten w klątwach owych zamiast widzieć (jak chcą mieć bezbożne dzienniki) świadectwa pychy i nienawiści dla zacnych usiłowań ducha ludzkiego, pozna w nich na pierwszy rzut oka, akty tym doskonalszej miłości dla ludzi im doskonalszej nienawiści dla fałszów grożących razem zbawieniu pojedynczych dusz i dobru całych społeczeństw. Cały ten rozdział i należące do niego kanony wyczerpują pierwszy dział z pierwszego paragrafu Syllabusa) (nowość) Św. Bernard z Clairvaux. List 18, do Diakona Kardynała Piotra, z roku 1127. ( PDF ) (Z tej tedy ślepoty pochodzi, że po większej części, zamiast tego, co byśmy kochali to, co jest, kochamy, lub pochwalamy to, czego nie ma: albowiem, dopokąd jesteśmy w ciele, oddalamy się bezustannie od Tego, który w najwyższym stopniu jest. I czymże byłby człowiek, o Boże! gdybyś mu się sam nie objawił? Przeto, jeśli znajomość Boża jest przyczyną, że człowiek jest czymś, niewiadomość sprawia, że niczym jest. Lecz Ten, który zowie to co nie jest, jak to co jest, użalił się w pewnym sposobie nad wniwecz obróconymi: i dał nam kosztować przez wiarę, oraz szukać przez żądzę, tej manny skrytej, o której Apostoł powiada: i żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu (Kol. 3, 3): gdyż nie możemy jeszcze spoglądać Nań jako jest, lub posiąść Go przez miłość. Przez wiarę tedy, i gorliwość, powróciwszy do tego, co jest, od tego co nie jest, zaczynamy być jakowymś początkiem stworzenia jego (Jak. 1, 18); mający nadzieję być przemienionymi kiedyś w męża doskonałego, w zupełność wieku Chrystusa (Efez. 4, 13). Wtedy to się bez wątpienia stanie, gdy sprawiedliwość obróci się w sąd: to jest, wiara w rozumienie; sprawiedliwość, powiadam, która z wiary jest, w sąd zupełnej znajomości: oraz gorliwość w dążeniu zamieni się w pełność zamiłowania. Bo jeśli nieświadomych wiara i gorliwość, przyprowadza do znajomości Bożej, to znających już Boga, udoskonala rozumienie i miłość. Gdyż jak wiara prowadzi do zupełnego poznania, tak gorliwość do doskonałej miłości. A jako powiedziano: Jeśli nie uwierzycie, nie zrozumiecie (Izaj. 7, 9), tak równie, ze wszelką słusznością powiedzieć możemy: Jeśli gorliwymi nie będziecie, nie ukochacie, jak należy. Rozumienie więc jest owocem wiary; doskonała miłość, gorliwości. Tymczasem Sprawiedliwy z wiary żyje (Hab. 2, 4): bo błogosławiony z rozumienia. Sprawiedliwy tęskni do Boga, jako łania do źródła wód (Ps. 41, 2); błogosławiony zaś czerpa już z radością, ze źródeł Zbawiciela (Izaj. 12, 3): to jest, cieszy się pełnością miłości) (nowość) S. Bernardus Claraevallensis. Epistola XVIII, ad Petrum Diaconum Cardinalem. ( PDF ) (Opinionem sanctitatis a se amoliri nititur, et promittit se quos scripserat libellos communicaturum. – "Ex hac ergo caecitate descendit, quod plerumque pro eo quod est, amamus vel approbamus quod non est: quoniam dum sumus in hoc corpore, peregrinamur ab eo qui summe est. Et quid est homo, o Deus, nisi quod innotuisti ei? Itaque si notitia Dei causa est ut homo aliquid sit, ignorantia facit ut nihil sit. Sed qui vocat ea quae non sunt, tanquam ea quae sunt, miseratus quodammodo redactos in nihil; manna illud absconditum (de quo Apostolus, Et vita, inquit, vestra abscondita est cum Christo in Deo (Coloss. III, 3)), quia necdum possumus contemplari per speciem, vel plene amplecti per amorem, dedit interim nobis et sapere per fidem, et quaerere per desiderium: per quae utique duo ad esse de non esse secundo reducti, fieri incipiamus initium aliquod creaturae ejus, transituri quandoque in virum perfectum, in mensuram aetatis plenitudinis Christi. Quod procul dubio erit, cum justitia convertetur in judicium, hoc est, fides in intellectum, justitia videlicet quae ex fide est, in judicium plenae cognitionis, et item desiderium peregrinationis in plenitudinem commutabitur dilectionis. Si enim adhuc absentes initiat fides, et desiderium, praesentes profecto consummat intellectus et amor. Sicut autem fides ducit ad plenam cognitionem, sic desiderium ad perfectam dilectionem. Et sicut dicitur: Nisi credideritis, non intelligetis (Isai. VII, 9, sec. LXX): sic dici aeque non absurde potest, Si non desideraveritis, non perfecte amabitis. Intellectus igitur est fructus fidei, perfecta charitas desiderii. Interim justus ex fide vivit (Habac. II, 4); nam beatus ex intellectu. Interim justus desiderat ad Deum sicut cervus ad fontes aquarum: nam beatus haurit jam in gaudio de fontibus Salvatoris, hoc est, delectatur in plenitudine charitatis") (nowość) Św. Bernard z Clairvaux. List 189, do Papieża Innocentego II, z roku 1140. ( PDF ) (Odnowiła się boleść, nie przeminęła: łez coraz przybywa, bo zło się pogorsza; a po szronie nastąpił śnieg obfity. Któż znieść potrafi to dojmujące zimno? Chłód ten wyziębia miłość, ażeby obfitowała nieprawość. Uszliśmy od lwa, lecz wpadliśmy na żmiję, która nie mniej zaszkodzić może, czyhając z ukrycia, niżeli ów z rykiem otwarcie napadając. Lubo już żmija ta nie działa z ukrycia, ale szeroko jad swój rozsiewa. Zgubna nauka coraz się rozszerza: a ci, którzy nienawidzą światła, gdyż złymi są, lecą ku ciemnościom, jakby ku światłu (Jan. 3, 19). Do miast i zamków wnoszą w miejscu światła, ciemności: w miejscu miodu, czyli raczej w miodzie, jad wszystkim podają. Z kraju do kraju, z narodu do narodu, naukę swoją przenoszą. Dla kraju i ludów nową kują Ewangelię, nową podają wiarę, nowe tworzą zasady: przyjęte odrzucają. O cnotach i występkach rozprawiają wbrew moralności, o Sakramentach Kościoła, przeciwko wierze, o tajemnicy Trójcy Świętej samowolnie, i zuchwale: wszystko przewrotnie, wszystko wbrew przyjętym prawidłom wykładają. Wystąpił Goliat ogromny wzrostem, uzbrojony od stóp do głowy w rynsztunek wojenny (1 Król. 17, 4-8), i wysłał przed sobą giermka swojego Arnolda de Brescia. Jedno oni z sobą trzymają, jednych zasad, jednego ducha. Zabrzęczała pszczoła francuska, podobnymże dźwiękiem odezwała się jej włoska: zjednoczyli się z sobą przeciwko Panu, i przeciwko Pomazańcowi Jego (Ps. 2, 2). Naciągnęli łuk, mają gotowe strzały swe w sajdaku, żeby strzelać w ciemności na prawych sercem (Ps. 10, 3). Z powierzchowności, i sposobu życia, mają niejakiś kształt pobożności, ale nie jej istotę: i tym oszukują wielu, że się przemieniają w Aniołów światłości, będąc szatanami (2 Kor. 11, 14). Staje tedy ów Goliat z giermkiem swoim, pomiędzy obu wojskami: woła na zastępy izraelskie: natrząsa się z stojących w szyku świętych, tym śmielej, że nie widzi Dawida pomiędzy nimi. Wreszcie, dla poniżenia Doktorów Kościoła, wynosi pod niebiosa Filozofów: wymysły ich, i swoją nową naukę, przenosi nad naukę i wiarę Ojców katolickiego Kościoła: i kiedy wszyscy uciekają przed nim, mnie jednego wyzywa do boju z sobą) (nowość) S. Bernardus Claraevallensis. Epistola CLXXXIX, ad Dominum Papam Innocentium, contra Petrum Abelardum. ( PDF ) (Animi dolorem indicat ob errores Abaelardi post schisma statim exsurgentes, quibus Pontificem occurrere monet. – "Innovatus est dolor, non exterminatus; lacrymae inundaverunt, quia invaluerunt mala; et expertis pruinam, irruit super eos nix. Ante faciem frigoris hujus quis sustinebit! Hoc frigore refrigescit charitas, ut abundet iniquitas. Leonem evasimus, sed incidimus in draconem, qui non minus forsan noceat sedens in insidiis, quam ille rugiens de excelso. Quanquam non jam in insidiis; cujus virulenta folia utinam adhuc laterent in scriniis, et non in triviis legerentur. Volant libri: et qui oderant lucem, quoniam mali sunt, impegerunt in lucem, putantes lucem tenebras. Urbibus et castellis ingeruntur pro luce tenebrae; pro melle, vel potius in melle venenum passim omnibus propinatur. Transierunt de gente in gentem, et de regno ad populum alterum. Novum cuditur populis et gentibus Evangelium, nova proponitur fides, fundamentum aliud ponitur praeter id quod positum est. De virtutibus et vitiis non moraliter, de Sacramentis Ecclesiae non fideliter, de arcano sanctae Trinitatis non simpliciter nec sobrie disputatur: sed cuncta nobis in perversum, cuncta praeter solitum, et praeterquam accepimus, ministrantur. Procedit Golias procero corpore, nobili illo suo bellico apparatu circummunitus antecedente quoque ipsum ejus armigero Arnaldo de Brixia. Squama squamae conjungitur, et nec spiraculum incedit per eas. Siquidem sibilavit apis quae erat in Francia, api de Italia: et venerunt in unum adversus Dominum, et adversus Christum ejus. Intenderunt arcum, paraverunt sagittas suas in pharetra, ut sagittent in obscuro rectos corde. In victu autem et habitu habentes formam pietatis, sed virtutem ejus abnegantes, eo decipiunt plures, quo transfigurant se in angelos lucis, cum sint Satanae. Stans ergo Golias una cum armigero suo inter utrasque acies, clamat adversus phalangas Israel, exprobratque agminibus sanctorum, eo nimirum audacius, quo sentit David non adesse. Denique in suggilationem doctorum Ecclesiae, magnis effert laudibus philosophos; ad inventiones illorum et suas novitates catholicorum Patrum doctrinae et fidei praefert: et cum omnes fugiant a facie ejus, me omnium minimum expetit ad singulare certamen") (nowość) Ks. Prof. Dr Władysław Chotkowski, Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Marcin Luter w 400-letnią rocznicę urodzin. ( PDF ) (Czym się stało, że ten syn ubogich rodziców stał się dyktatorem Niemiec; że przez jednych był podziwiany, noszony na ręku i czczony jak święty, jak mąż Boży, – przez drugich nazwany błaznem i opętanym, znienawidzony jako sprawca nieszczęsnego rozdarcia i wiekowej niezgody narodu, wyklęty z Kościoła, którego był synem, zakonnikiem, kapłanem i profesorem? – Oto pierwsze pytanie, które wobec dzisiejszej rocznicy warto sobie stawić. A następnie, jaką rolę odgrywa imię Lutra dziś, po latach czterystu, kiedy koła historii tyle już stuletnich obrotów zrobiły i kiedy z nauki jego nie zostało nic, krom tej jednej, jedynej, zasadniczej tezy, że w rzeczach wiary każdy sobie może być mistrzem i nauczycielem?... Ale krom pisarskiego talentu, który sprawiał, że pisma Lutra szły tysiącami między ludzi, podczas gdy polemiczne odpowiedzi katolików zalegały półki księgarskie, była jeszcze inna okoliczność w całym jego przedsięwzięciu, która mu dopomogła do zwycięstwa, tj. zmienne i dwulicowe jego postępowanie w samych początkach wystąpienia. Poddawał się pozornie papieżowi, a stawiał hardy opór i zaczepiał tak, jak dotąd nikt się nie poważył – bezwstydnie i bezwzględnie; przyznawał się do niedostatecznych wiadomości, a żądał bezwzględnego polegania na swej nauce, jakby on sam był zasiadał przez 1500 lat "w radzie Apostołów i Proroków"; jego chwiejność i energia, pokora i najbezczelniejsza pycha, wszystko to działało na umysły, trzymało je na uwięzi, budziło trwogę i nadzieję, a zwracało oczy wszystkich na zakonnika, który pozornie nie chciał zrywać z Kościołem, tylko naprawiać i znosić nadużycia, a w gruncie rzeczy, niwecząc wszelką powagę nauczycielską Kościoła, stawiał w to miejsce własną swoją "ewangelię". Podkopywał fundamenta całej katolickiej teologii w najtajniejszych głębinach, a odmawiał pacierze kapłańskie i śpiewał w pięknej wittenberskiej katedrze: "vere dignum et justum est, aequum et salutare", wystawiał Najświętszy Sakrament ku czci wiernych i wykonywał wszelkie inne "dzieła szatana"... W pierwszym zaraz wystąpieniu Lutra, w owych 95 tezach, które przybił (31 października 1517 r.) na drzwiach kościoła Wszystkich Świętych w Wittenbergu i w "propozycjach", które do nich dodał, znajduje się cała jego zasadnicza nauka. Pozornie zaczepiał tylko odpusty, o czym dysputować było wtenczas wolno, ale w gruncie rzeczy negował już tutaj sakramenty i prymat, a stawiał wiarę jako sam jedyny czynnik i pierwiastek zbawienia. Ale wszystko to jeszcze wypowiedziane było ostrożnie i oględnie, cięcie było krzywe i skryte, bo jeszcze nie był pewien, czy znajdzie poparcie i zwolenników. Jego śmiałość rosła dopiero w miarę popularności, a gdy dzieło jego nadspodziewany rozgłos znalazło, gdy w pięć lat potem (1523) nawet dwaj biskupi katoliccy, Jerzy Polentz, biskup sambijski, i Erhard Queiss, biskup pomezański, ogłosili jawnie w Królewcu i Grudziądzu swoje przystąpienie do nowej nauki, wtedy począł Luter naprawdę wierzyć, że jest posłannikiem Bożym na zburzenie Kościoła katolickiego i nazwał się zbawcą, przemieniwszy nazwisko swoje na "Eleutherius". Tak wszyscy heretycy robili, aż do tych najnowszych i ostatnich, którzy się "starymi katolikami" nazwali, jakby cały Kościół katolicki od starej wiary odsądzić chcieli – tak też robił Luter i jego zwolennicy, którzy zawsze swoje wyznanie "powszechnym" czyli katolickim nazywali, choć z katolickiej nauki wzięli tylko to, co im się podobało. Musiało jednak być coś w nauce Lutra, co miało ponętę osobliwą i wabiło umysły, bo sama zdolność pisarska, samo choćby najprzebieglejsze poczynanie, nie byłoby zdolne nam wytłumaczyć tego szerokiego rozgłosu, jakiego nabrała jego tzw. "ewangelia", i tego olbrzymiego zapędu, z jakim katolicyzm zepchnęła aż ku Alpom, póki nowe życie, rozbudzone w Kościele przez Sobór Trydencki, nie odparło tego zapędu ku brzegom Bałtyku i Niemieckiego morza. Sama nazwa tej nauki "ewangelią" była przebiegle obmyślana, bo chwytała za serca i była wędką na płytkie rozumy. Zasadniczą bowiem tej "ewangelii" nauką było usprawiedliwienie człowieka przez samą wiarę, przy której człowiek ze swej strony nie tylko nic czynić, nic współdziałać nie potrzebuje, ale nawet nie może. Przez samą wiarę zyskuje zasługi Chrystusa Pana, które całą nędzę jego, na wskroś grzesznej duszy, okrywają i osłaniają przed sądem Bożym. "Nie masz grzechu na świecie, krom niewiary, a kto wierzy i zgrzeszy, to tyle zbroi, co mój Janek albo Elżbietka, gdy w kąciku przysiędą". A więc "śmiało grzesz, śmielej wierz" i miej zawsze niezachwianą ufność, żeś jest sprawiedliwy, bo to dopiero niezawodny probierz, że masz Ducha Świętego. Taką była "ewangelia" Lutra, która uwalniała ludzi od praw i przykazań, od kary i odpowiedzialności, rozrywała wszystkie tamy i karby, głosiła nową "wolność chrześcijanina"... Po wsiach poszła reformacja gładko. O duchowieństwie niewiele słychać, żeby było stawiało opór herezji, a lud wiejski dał się ogłupić tym, że powoli tylko znoszono katolickie obrzędy i zwyczaje kościelne, że księża sami przemienili się w protestanckich pastorów. Po miastach nie było potrzeba wcale przymusu, bo najbogatsi mieszczanie, tj. kupcy, którzy zwykle zarząd miasta w ręku mieli, chwycili się oburącz reformacji Lutra) (nowość) "Bonus Pastor". Kronika. Bawaria. Ks. Döllinger. (W ostatnim czasie donoszono, że ks. Döllinger, twórca i niegdyś głowa sekty starokatolików, zamierza pojednać się z Kościołem i poddać się wyrokom Watykańskiego Soboru. Niestety, nie ziściły się te nadzieje. Ks. Döllinger trwa w swym uporze zacięcie, lubo od dawna wiadomo, że nie podziela w zupełności dążeń niemieckiego starokatolicyzmu, który dzieło swe tym uwieńczył, że 13 czerwca r. b., w rocznicę świętokradzkich zaślubin mnicha-apostaty Marcina Lutra ze zbiegłą mniszką, Katarzyną Bora (13 czerwca 1525) na zborzysku w Bonn ogłosił celibat dla swych duchownych jako nieobowiązujący) (nowość) Biskup Wileński Wacław Żyliński. O jedności katolickiego Kościoła Chrystusowego. ( PDF ) (Charakterem a i warunkiem tej żywej społeczności Chrystusowej katolickiego Kościoła jest jedność. Gdy Chrystus Pan Kościół zowie królestwem, owczarnią, domem, a św. Paweł nazywa go często Ciałem Chrystusa, wszystkie te nazwy objaśniają tylko pojęcie jego jedności. Zależy ona na jedności obietnic, jedności ostatniego celu, jedności całej wiary, wszystkiej nadziei, miłości, na wspólnym obcowaniu w łaskach Bożych. Idzie więc za tym, że należący do tej świętej społeczności jednąż wiarę wyznawać: "Jeden bowiem Pan, jedna wiara, jeden chrzest" (Efez. IV, 5), w jednejże społeczności żyć: "Jedno ciało i jeden duch, jako jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego" (Efez. IV, 4), w jednolitym stosunku zostawać z sobą powinni: po to bowiem umarł Zbawiciel (mówi św. Jan XI, 52), "żeby syny Boże, którzy byli rozproszeni zgromadził w jedno", o to się modlił do Ojca: "Ojcze Święty, zachowaj ich w imię Twoje, których mi dałeś, aby byli jedno jako i my" (Jan XVII, 11) i w innym miejscu: "A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą w mię; aby wszyscy byli jedno, jako Ty Ojcze we mnie, a ja w Tobie: aby i oni w nas jedno byli" (Jan XVII, 20. 21). Jedność tę wraża i do niej powołuje Paweł św.: "Starajcie się, abyście zachowali jedność ducha w związce pokoju... jedno ciało, jeden duch... ażbyśmy się wszyscy zeszli w jedności wiary... czyniąc prawdę w miłości, żebyśmy rośli w Nim we wszystkim, który jest głowa Chrystus" (Efez. IV, 3-15)) (nowość) Bp Donald J. Sanborn. Coraz więcej nieważnych chrztów Novus Ordo. ( PDF ) (Niedawno wykryto, że w jednej diecezji na południowym zachodzie, ksiądz Novus Ordo udzielał chrztu w sposób nieważny. Zmienił formę z "Ja Ciebie chrzczę…" na "My Ciebie chrzcimy…". Nawet w Novus Ordo – któremu udało się uczynić wątpliwym lub nieważnym prawie każdy sakrament – uznano, że była to nieważna forma. Ksiądz ponoć czynił to od lat, co oznacza, że sprawa dotyczy setek, o ile nie tysięcy chrztów. Według diecezji wszystkie te chrzty muszą być powtórzone. Prawie identyczny przypadek miał miejsce kilka lat temu w archidiecezji Detroit. Kto jest temu winien? Ksiądz? Otóż nie; Vaticanum II i modernistyczne przeszkolenie, które otrzymują kandydaci do kapłaństwa Novus Ordo) (nowość) Św. Tomasz z Akwinu, Doktor Anielski. Summa przeciw poganom czyli o prawdziwości Wiary katolickiej przeciwko błędom niewiernych. Księga czwarta. Rozdział LXXVI. O godności biskupiej. I że jeden z biskupów jest ponad wszystkimi. ( PDF ) (Do jedności Kościoła potrzeba jedności we wierze wszystkich wiernych. Zdarza się zaś, że powstają zagadnienia w rzeczach wiary. Przez różnicę zdań byłby zaś Kościół podzielony, gdyby go nie zachowywało w jedności zdanie jednego. Potrzeba więc dla zachowania jedności Kościoła, by był jeden, któryby przewodniczył całemu Kościołowi. Wiemy zaś, że Chrystus nie opuszcza w potrzebie Kościoła, który ukochał, za który wylał Swą krew, co powiedziano nawet o Synagodze: Co jest, com więcej miał czynić winnicy mojej, a nie uczyniłem jej? (Izajasz V, 4). Nie można zatem wątpić, że z rozrządzenia Chrystusa Pana jedna głowa prowadzi cały Kościół. Co więcej. Rządy w Kościele są bez wątpienia możliwie jak najlepiej zorganizowane, gdyż uczynił to Ten, przez którego królowie królują i prawodawcy stanowią sprawiedliwość (Ks. Przysłów VIII, 15). Najlepszym zaś sposobem rządzenia ludem są rządy w ręku jednego; a jest to widoczne z celu rządzenia, którym jest pokój; pokój bowiem i jedność poddanych jest celem władcy, a jedność skuteczniej zapewniona jest przez jednego, niż przez wielu. Jest więc widocznym, że rządy nad Kościołem tak są ułożone, iż jeden stoi na czele całego Kościoła) (nowość) S. Thomas Aquinas, Doctor Angelicus. Summa de veritate catholicae Fidei contra Gentiles. Liber quartus. Caput LXXVI. De episcopali dignitate, et quod in ea unus sit summus. ( PDF ) (Ad unitatem Ecclesiae requiritur quod omnes fideles in fide conveniant. Circa vero ea quae fidei sunt, contingit quaestiones moveri; per diversitatem autem sententiarum divideretur Ecclesia, nisi in unitate per unius sententiam conservaretur. Exigitur ergo ad unitatem Ecclesiae conservandam, quod sit unus qui toti Ecclesiae praesit. Manifestum est autem quod Christus Ecclesiae in necessariis non deficit, quam dilexit, et pro ea sanguinem suum fudit, cum et de synagoga dicatur per Dominum (Isa. V, 4): Quid ultra debui facere vineae meae, et non feci? Non est igitur dubitandum quin ex ordinatione Christi unus toti Ecclesiae praesit. Adhuc: nulli dubium esse debet quin Ecclesiae regimen sit optime ordinatum, utpote per eum dispositum per quem reges regnant, et legum conditores justa decernunt (Prov. VIII, 15). Optimum autem regimen multitudinis est ut regatur per unum: quod patet ex fine regiminis, qui est pax: pax enim, et unitas subditorum est finis regentis. Unitatis autem congruentior causa est unus quam multi. Manifestum est igitur regimen Ecclesiae sic esse dispositum ut unus toti Ecclesiae praesit) (nowość) "Przegląd Lwowski". N. Fałszowanie historii w duchu nowożytnego kacerstwa. ( PDF ) (Jeden z najgłębszych myślicieli naszego wieku słusznie się wyraził, że od czasów reformacji "historia stała się ciągłą i wytrwałą konspiracją przeciw prawdzie". Spisywano dzieje w duchu nowożytnego kacerstwa, naginając wypadki i postacie historyczne według namiętności współczesnych, nie troszcząc się o rzeczywistość i słuszność przywiedzionych a raczej przekręconych faktów, ani o wierność rysowanych portretów i charakterystyki. Dziś dopiero, w tym XIX wieku, który w ogóle ani prawdzie ani sprawiedliwości nie hołduje, na jednym przynajmniej polu historycznych badań obudziła się pewna sumienność i raz po raz ściślejsze dociekania, przedzierając się przez z umysłu przez protestantów nagromadzone fałsze i cienie, przedstawiają nam w prawdziwym świetle promienne postacie przeszłości. Powoli, bardzo powoli walą się fałszywe bożyszcza, stawiane na glinianych podstawach przez fanatycznych apostołów buntu przeciw odwiecznej, katolickiej prawdzie, a wśród gruzów na nowo się podnoszą rzeczywiste bohaterstwa i zasługi. Głębsze i szlachetniejsze umysły z upodobaniem chwytają się tego dzieła naprawy i rehabilitacji, a szukanie prawdy historycznej nieraz ich doprowadza do znalezienia nadto i prawdy wiekuistej. Tak pewna i niezmierna czeka zawsze nagroda szczerą i uczciwą w tym kierunku pracę. Wśród takich postaci z umysłu przyćmionych szkalowaniami fanatycznych przeciwników współczesnych, żadna może tak przeróżnych nie doznała losów, jak piękna, nieszczęśliwa Szkotów królowa, Maria Stuart. Nienawiść zabiegliwa zazdrosnej rywalki nie przestała i po śmierci jej ścigać, gromadząc pilnie najniesłuszniejsze oskarżenia, niszcząc starannie wszelkie uniewinniające świadectwa. Powoli zniknęła niepowrotnie prawdziwa, historyczna postać Marii Stuart, a natomiast powstała jakaś fantastyczna bohaterka ludzkich namiętności, tak różna od oryginału, jak utwór chorobliwej wyobraźni bywa różnym od spiżowej prawdy dziejowej. Przestaliśmy znać historyczną Marię Stuart, przestaliśmy o nią pytać roczników przeszłości, na wiarę przyjmując bohaterkę Schillera, ba nawet i Słowackiego i rozczulając się nad romansowymi dziejami, w których wspaniała postać Marii Stuart zmalała aż do poziomu nikczemnych niewieścich słabości) (nowość) Św. Tomasz z Akwinu, Doktor Anielski. Wykład Składu Apostolskiego. O Kościele. ( PDF ) (Święty Kościół powszechny. Jak w jednym człowieku widzimy jedną duszę i jedno ciało, a on jednak z rozmaitych się składa członków: tak i Kościół katolicki jedno tworząc ciało, rozmaite ma członki. Duszą zaś ożywiającą to ciało, jest Duch Święty. A tak wierząc w Ducha Świętego, wierzyć musimy i w święty Kościół powszechny, i dlatego dodano w Składzie Apostolskim: święty Kościół powszechny. Kościół znaczy to samo, co zgromadzenie: stąd Kościół święty jest to samo, co zgromadzenie wiernych, a każdy Chrześcijanin jest członkiem tego Kościoła, o którym Ekli. 51, 31 mówi: Przybliżcie się ku mnie ludzie nieumiejętni, a zgromadźcie się do domu nauki. Ten zaś Kościół święty polega na czterech warunkach, tj. że jest jeden, święty, katolicki czyli powszechny, mocny i stały. Co do pierwszego nadmienić nam wypada, iż rozmaici heretycy rozmaite herezje powymyślali, oni jednak do Kościoła nie należą, jako na części podzieleni, a Kościół jest tylko jeden. Cant. VI, 8: Jedna jest gołębica moja, doskonała moja. Ta jedność Kościoła uzasadniona jest na trzech pewnikach: Po pierwsze na jedności wiary. Wszyscy bowiem Chrześcijanie, tworzący ciało Kościoła, jedno i to samo wierzą. I Kor. I, 10: Proszę was bracia, abyście toż mówili wszyscy, a iżby nie były między wami rozerwania: ale bądźcie doskonali w jednym rozumieniu, i w jednej nauce, i Efez. IV, 5: Jeden Bóg, jedna wiara, jeden chrzest. Po drugie: na jedności nadziei, albowiem wszyscy przejęci są jedną nadzieją, osiągnienia kiedyś żywota wiecznego: i dlatego Apostoł Efez. IV, 4 mówi: Jedno ciało i jeden duch, jako jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego. Po trzecie: na jedności miłości, albowiem wszyscy są zjednoczeni w miłości Boga, a pomiędzy sobą w miłości wzajemnej. Jan XVII, 22: A ja chwałę, którąś mi dał, dałem im, aby byli jedno, jako i my jedno jesteśmy. Podobna zaś miłość, jeśli jest prawdziwą, objawia się wtenczas, gdy członkowie nawzajem o siebie się troszczą, i wspólnie nawzajem cierpią. I Kor. XII, 25, 26: Aby nie było rozerwania w ciele, ale iżby jedne członki o drugich toż staranie miały. A jeśli co cierpi jeden członek, społem cierpią wszystkie członki: albowiem każdy stosownie do łaski od Boga odebranej, powinien bliźniemu swemu służyć: stąd też nikomu nie powinno być obojętne, ani dopuścić nie powinien wyłączania i wykluczania z tego Kościoła, albowiem jeden jest tylko Kościół, w którym zbawienie znaleźć możemy, tak jak kto nie był w arce Noego, uratowanym nie został) (nowość) S. Thomas Aquinas, Doctor Angelicus. Symboli Apostolorum Expositio. De Ecclesia. ( PDF ) (Sanctam Ecclesiam catholicam. – Sicut videmus quod in uno homine est una anima et unum corpus, et tamen sunt diversa membra ipsius; ita Ecclesia catholica est unum corpus, et habet diversa membra. Anima autem quae hoc corpus vivificat, est Spiritus Sanctus. Et ideo post fidem de Spiritu Sancto, jubemur credere sanctam Ecclesiam catholicam; unde additur in Symbolo: Sanctam Ecclesiam catholicam. Circa quod sciendum est, quod Ecclesia est idem quod congregatio. Unde Ecclesia sancta idem est quod congregatio fidelium; et quilibet Christianus est sicut membrum ipsius Ecclesiae, de qua dicitur Eccli., ult., 31: Appropiate ad me indocti, et congregate vos in domum disciplinae. Haec autem Ecclesia sancta habet quatuor conditiones: quia est una, quia est sancta, quia est catholica, id est universalis, et quia est fortis et firma. Quantum ad primum sciendum est, quod licet diversi haeretici diversas sectas adinvenerint, non tamen pertinent ad Ecclesiam, quia sunt divisi in partes; sed Ecclesia est una. Cant., VI, 8: Una est columba mea, perfecta mea. Causatur autem unitas Ecclesiae ex tribus. Primo ex unitate fidei: omnes enim Christiani qui sunt de corpore Ecclesiae, idem credunt. I Cor., I, 10: Idipsum dicatis omnes, et non sint in vobis schismata; et Ephes., IV, 5: Unus Deus, una fides, unum baptisma. Secundo ex unitate spei, quia omnes firmati sunt in una spe perveniendi ad vitam aeternam; et ideo dicit Apostolus, Ephes., IV, 4: Unum corpus et unus spiritus, sicut vocati estis in una spe vocationis vestrae. Tertio ex unitate caritatis, quia omnes connectuntur in amore Dei, et ad invicem in amore mutuo. Joan., XVII, 22: Claritatem quam dedisti mihi, dedi eis, ut sint unum, sicut et nos unum sumus. Manifestatur autem hujusmodi amor si verus est, quando membra pro se invicem sunt sollicita, et quando invicem compatiuntur. I Cor., XII, 25, 26: Non sit schisma in corpore; sed idipsum invicem sollicita sint membra: et si quid patitur unum, etc.; quia quilibet de gratia sibi collata a Deo debet proximo servire: unde nullus debet contemnere, nec pati ab ista Ecclesia abjici et expelli; quia non est nisi una Ecclesia in qua homines salventur, sicut extra arcam Noe nullus salvari potuit) (nowość) Dante Alighieri. Boska komedia. Piekło. Pieśń IX. Kacerze i twórcy sekt rozmaitych. ( PDF ) (Od ziem niemieckich italskie wybrzeża, Tysiące mogił płaszczyznę najeża: Tak tam sterczały groby i mogiły, A grób od grobu płomienie dzieliły; Żelazo w ogniu nie świeci czerwieniej, Jak tam świeciły groby wśród płomieni (1). Grobów i trumien podniesione wieka, Z nich jęk na zewnątrz pobrzmiewał z daleka, W przeciągłych, to w pół urwanych westchnieniach. A ja: "mów mistrzu, jacy w tych sklepieniach Leżą grzesznicy, którzy pokój w grobie, Jękiem, westchnieniem kłócą sami sobie?". A mistrz mi na to: "To groby kacerzy, I tych co udział w sektach wszelkich biorą: Tutaj podobny przy podobnym leży, A groby słabiej albo mocniej gorą". Komentarz: (1) Kacerze i twórcy sekt rozmaitych, skazani są na karę w tych płomienistych grobach. Groby te mają wieka ruchome, w pół otwarte (sospesi) jakby zawieszone, które w dzień sądu ostatecznego zamkną się na wieki. Tylko żyjąca wiara w Boga w Trójcy Świętej Jedynego i w Objawienie, ożywia duszę w życiu jej doczesnym i wiecznym. Każdy odstępca od dogmatów Chrystusowego Kościoła jest kacerzem; życie jego rzeczywiste jest jakby zamarłe, a schodząc do grobu nie używa jego pokoju. Albowiem rzeczywisty pokój znajduje tylko dusza w silnej wierze, w solidarności zasad zamkniętych w nauce świętego Kościoła; bez tej wiary zupełnej i bezwarunkowej, dręczy się tylko ciągłą tęsknotą i żądzą do dóbr i celów ziemskich, które zaledwo osiągnięte, już tracą dla niej urojoną wartość. Grobem duszy jest zamącone błędem i wątpieniem jej sumienie. Płomienie jakie te groby przepalają, są to jej bezcelne żądze i pragnienia) (nowość) Ks. Prof. Dr Maciej Sieniatycki, Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dogmaty wiary św. Ignacego, biskupa Antiocheńskiego. (Na podstawie jego autentycznych listów). Wykład wygłoszony na inaugurację roku akademickiego. ( PDF ) (Siedem listów autentycznych św. Ignacego, biskupa antiocheńskiego – są bowiem i nieautentyczne przypisywane temu Świętemu – jest niesłychanie cennym dokumentem do poznania wierzeń, etyki, organizacji, ducha Kościoła katolickiego w początkach wieku II. Osoba ich autora, ucznia Apostolskiego jak chcą niektórzy Ojcowie, w każdym razie obcującego z bliska i dłuższy czas z Apostołami, starożytność listów sięgająca niemal samych początków chrześcijaństwa, okoliczności w jakich były pisane, treść bogata i różnorodna, oryginalny sposób ich pisania, niezmiernie żywy, tchnący mimo odległości wieków jakby dzisiejszą świeżością, świadczący o bezpośredniości przeżycia przez Autora spraw, które porusza – wszystko to stawia nasze listy w rzędzie najcenniejszych i najbardziej interesujących zabytków chrześcijańskiej, starożytnej literatury... Stan duchowy Kościołów, do których nasz Święty pisze, jest bardzo dobry. We wszystkich listach podnosi ten pomyślny stan i wielkie wiernym za to oddaje pochwały. Jego atoli najgorętszym jest pragnieniem, by tak zawsze i po jego śmierci zostało. Dlatego przestrzega wiernych, by się mieli na baczności, bo niebezpieczeństwo zagraża ich wierze. Zaglądają już bowiem do nich heretycy. Są to tzw. dokeci, którzy przeczą, że Chrystus się rzeczywiście narodził z Maryi Panny, rzeczywiście a nie pozornie cierpiał, został ukrzyżowany i umarł (Trall. 9). Słowem odmawiają Chrystusowi prawdziwej natury ludzkiej, a tylko pozorną Mu przypisują. Gdzieniegdzie w Kościołach można dostrzec rodzaj schizmy. Niektórzy z chrześcijan nie przychodzą na wspólne nabożeństwa i zebrania religijne odbywane pod przewodnictwem biskupa, lecz zbierają się pokątnie i na takich konwentyklach własne odprawiają nabożeństwa, chcą więc rozbić jedność kościelną. Przeciwko tym wszystkim burzycielom wiary i jedności chrześcijańskiej występuje nasz Święty z wielkim oburzeniem. Heretyków zwłaszcza piętnuje dosadnymi słowy. Heretyków, mówi, trzeba unikać jak "chorób zaraźliwych" (Efez. 7, 1). Chwali Efezjan, że nie pozwolili heretykom "rozsiewać u siebie przewrotnej nauki, że uszy sobie zatykali, by się heretycka nauka nie przyjęła w ich sercu" (Efez. 9, 1). Kto psuje "przewrotną nauką wiarę Bożą, za którą Chrystus został ukrzyżowany, taki pójdzie do niegasnącego ognia jak i ten, kto heretyka słucha" (ib. 16, 2). Dlatego zaklina na miłość Jezusa Chrystusa, by "wierni używali tylko chrześcijańskiego pokarmu, a wstrzymywali się od strawy kacerskiej" (Trall. 6, 1), bo inaczej poginą tak jak ci, którzy nie wiedząc o tym piją truciznę zmieszaną ze słodkim winem. Nauka kacerska to trujące owoce, które kto spożywa, zaraz umiera. Takich roślin Ojciec niebieski nie sadził (ib. 11, 1). Jednak i za heretyków trzeba się modlić, bo choć trudno się im nawrócić, jednak Jezus Chrystus może im tej łaski użyczyć (Efez. 4, 1)... Racjonalizm religijny i oparty na nim dzisiejszy modernizm nie chce słyszeć o dogmatach w religii lub przypisuje im tylko formę przejściową. Religia bowiem, zdaniem tych systemów, zasadza się na subiektywnym, uczuciowym stosunku do Boga, a więc jest tak różnorodną i zmienną jak różnorodną i zmienną jest psychika każdego człowieka. Uznawać pewne, niezmienne, obiektywne prawdy religijne jest dla tych systemów niemożliwością. Herezja znowu starsza i nowsza zarzuca Kościołowi katolickiemu, iż odpadł od prawd w pierwszych wiekach Kościoła wyznawanych. Poznaliśmy z pism autentycznych św. Ignacego, ucznia i towarzysza Apostołów, kilka dogmatów, kilka prawd nie ogólnikowych, ale szczegółowych, jak najbardziej skrystalizowanych. Były to dogmaty: o Bóstwie i człowieczeństwie Chrystusa, o zmartwychwstaniu ciał i życiu pozagrobowym z nagrodą i karą wieczną. Dałyby się jeszcze tak samo bez trudu odnaleźć u św. Ignacego katolickie prawdy o Trójcy Świętej i o aniołach. O innych nie pisał, bo nie było jego zadaniem w listach prywatnych pisać o całej nauce katolickiej, ale tylko o tych prawdach, które były przez ówczesne herezje wprost lub ubocznie zaczepiane. Widzieliśmy, iż dogmaty w listach św. Ignacego zawarte ani na włos nie różnią się od dzisiejszych dogmatów Kościoła katolickiego. Jest to pociechą dla wierzących i utwierdzeniem ich w wierze, zaś dla racjonalistów religijnych i herezji winno być pobudką do zastanowienia się, czy ich poglądy religijne nie mijają się przypadkiem z prawdą, bo w każdym razie nie są one takimi jakie mieli uczniowie i towarzysze Apostolscy, którzy przecież lepiej mogli wiedzieć, czego Chrystus nauczał, niż oni kilkunastoma wiekami przedzieleni od Chrystusa) (nowość) Historia św. Starego i Nowego Testamentu według nauki Kościoła św. Rzymskokatolickiego. Ustanowienie widzialnej Głowy Kościoła. ( PDF ) (Kościół święty czyli Zgromadzenie wszystkich Prawowiernych Katolików, składa się z Biskupów, Kapłanów, Diakonów i niższych Duchownych, z osób Zakonnych, i ludzi świeckich obojej płci. – Całe to Zgromadzenie Prawowiernych Katolików, Chrystus Pan przyrównał do zbudowanego Kościoła: a świętego Piotra przyrównał do Opoki czyli do Skały. I powiedział, że na tej Skale zbuduje Swój Kościół: to jest, że na najwyższej władzy Piotra świętego, będzie oparte całe Zgromadzenie Prawowiernych Katolików. – A jak dom, nie może być zbudowanym bez fundamentu, tak Zgromadzenie Wiernych Chrystusowych, nie może być bez najwyższej władzy takiej, jaką Chrystus Pan dał świętemu Piotrowi. – Tak chciał, tak postanowił Chrystus Pan: i wyraził to, mówiąc do świętego Piotra te słowa: "Ja tobie powiadam, iżeś ty jest Opoka: a na tej Opoce zbuduję Kościół Mój: a bramy piekielne nie zwyciężą go. I tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego"... Uważmy tu jeszcze, że Chrystus Pan wyrzekł, iż Kościół Jego nigdy nie ustanie. Powiedział bowiem, że "bramy piekielne nie zwyciężą go". – Bramy piekielne, oznaczają siły, oręże, i usiłowania czartów. Walczyli oni ciągle przeciwko Kościołowi Chrystusowemu. Pobudzali oni Żydów niewiernych i bałwochwalców do prześladowania Prawowiernych Katolików. Pobudzali oni i samych Katolików do odstępowania od Wiary Świętej: i wielu było takich, którzy Wiary Świętej odstąpili, i nowe religie powymyślali. – I stąd powstali Schizmatycy, i różni Heretycy. Schizmatycy, heretycy, Żydzi niewierni, bałwochwalcy, usiłowali zniszczyć Kościół prawdziwy Chrystusowy. W różnych czasach, pisali i teraz piszą rzeczy fałszywe, przeciwne prawdziwej Religii. Usiłowali przywieść Katolików do odstąpienia Wiary Świętej różnymi sposobami, to obietnicami, to groźbami: wydzierali im majątki, wyganiali ich z kraju, wtrącali do więzień, zadawali różne męczarnie, okrutnie zabijali. Wymordowali niezmierną mnogość Katolików obojej płci (a nawet starców i dzieci), Kapłanów, Biskupów, i Papieżów... Schizmatycy, Luteranie, Kalwiniści, Zwinglianie, Anglikanie, i inni różni heretycy, wzięli początek od tych ludzi, którzy poodłączali się od Kościoła prawdziwego Chrystusowego: a jednak nazywają siebie wyznawcami prawdziwej Religii. Schizmatycy nazywają siebie prawowiernymi; Luteranie nazywają siebie ewangelikami, niby to trzymającymi się samej tylko Ewangelii; podobnie i inne Sekty uważają siebie za wyznawców prawdziwej Religii. – Ale ani Schizmatycy, ani Luteranie, ani inne Sekty, nie są Kościołem Chrystusowym: bo nie są zbudowane na Opoce, którą to Opoką jest święty Piotr i każdy jego następca czyli Papież. Zgromadzenia ich, są to kościoły bez fundamentu postawione na piasku: i dlatego siły piekielne rozciągają nad nimi swoje panowanie) (nowość) Maurycy hr. Dzieduszycki. Krystyna królowa szwedzka. ( PDF ) (Krystyna zajmuje niepoślednie miejsce w rzędzie sławnych kobiet. Niezwykłą jasnością i przenikliwością rozumu, wzniosłością i szlachetnością serca, niemniej dziwnym hartem duszy i energią woli, przewyższała nawet niejednego z pamiętnych w dziejach mężów. Jak gdyby zstąpił na nią rycerski duch jej ojca, już w dzieciństwie klaskała radośnie słysząc huk armat, potem lubiła jeździć konno i spoglądali na nią z uniesieniem osiwiali wodzowie gdy toczyła zręcznie rumakiem, latała przed szeregami wojska, lub uganiała na łowach za grubym zwierzem, własną go nieraz ubijając ręką. Istna amazonka spała i jadała mało, piła tylko wodę, brzydziła się kobiecymi robotami, uśmiechała się z zadowoleniem gdy przyrównywano ją do mężczyzn i bez wszelkiej próżności nie starała się bynajmniej ukrywać, że jedno ramię miała wyższe. Obok takiego fizycznego i moralnego usposobienia, wyróżniającego ją od jej płci, rozwinęła się w niej przy rzadkiej pamięci i pojętności gorąca żądza wiedzy. Krom innych nauk przyswoiła sobie, i to po większej części bez pomocy osobnych mistrzów, język grecki, łaciński, niemiecki, francuski, angielski, włoski i hiszpański. Czytała z zapałem w oryginale: Platona, Tukidydesa, Polibiusza, Plutarcha, Liwiusza, Tacyta, Cycerona, niemniej Ojców Kościoła, nie wspominając już innych nowożytnych autorów. W iluż zwyczajniejszych umysłach byłoby to wyrodziło pychę a przynajmniej wielką zarozumiałość: ale ona jak w innych rzeczach wyniesiona nad próżność kobiecą, tak w tych ważyła wszystko na szali prawdy, roztropności i sprawiedliwości, których uczucie było wcześnie i jakby instynktowo świetnym jej udziałem. Miała dopiero lat 9, gdy wykładając jej stosunki religijne wspomniano jej i o Kościele katolickim i że w nim bezżenność jest zaletą. "Ach jakże to piękne, zawołała, tę religię chcę przyjąć!". Zgromiono ją za tak osobliwy wybryk, ale silny jej charakter nie dał sobie wydrzeć tych wrażeń, owszem zaczęła zagłębiać się z coraz większą ciekawością w poznawaniu prawd katolickich i z niemałym zgorszeniem swego otoczenia mawiała: "Gdy się jest katolikiem ma się to pocieszające przeświadczenie, że wierzy się tak jak wierzyło tyle wzniosłych umysłów przez XVI wieków, że należy się do religii, którą stwierdziły miliony cudów i miliony męczenników, która wydała tyle zadziwiających dziewic co pokonały słabość swej płci, aby poświęcić się Bogu. A gdy Kościół katolicki utrzymuje, że Papież jest nieomylną powagą, wydaje mi się to być rzeczą zupełnie odpowiednią Boskiej dobroci i Opatrzności"... Przełamawszy nareszcie wszystkie ludzkie i światowe względy, złożyła 16 czerwca 1654 r. wobec rozrzewnionych i po raz ostatni nadaremnie błagających ją stanów w Upsali koronę na rzecz Karola X Gustawa, a w 5 dni potem opuściła Szwecję. Złożyła najprzód w Brukseli 24 grudnia 1654 potajemnie, później 6 listopada 1655 w Innsbrucku uroczyście wyznanie wiary katolickiej. Udawszy się stąd do Włoch ofiarowała w Lorecie Najświętszej Pannie w hołdzie koronę i berło, polecając Jej ze łzami tę Szwecję, gdzie przez pięć wieków aż do czasów reformacji tak powszechnie i gorąco czczoną była. Łatwo sobie wyobrazić jak serdecznie przyjął ją w Rzymie Aleksander VII, któremu do nóg padając rzekła: "Iż poczytuje sobie za większy zaszczyt i szczęście być posłuszną córką świętego rzymskiego Kościoła, jak siedzieć na najwspanialszym tronie świata") (nowość) "Przegląd Powszechny". Z powodu śmierci Döllingera. ( PDF ) (Bolesny to widok, gdy człowiek, który dla dobrej sprawy położył pewne zasługi, zdradza ją w ostatnich latach życia, przeciw niej walczy, i uwiedziony przez kilku niecnych pochlebców, oszołomiony, a żądny obłudnych oklasków, życiu całemu i bronionej przez długie lata prawdzie, kłam zadaje, i wbrew wewnętrznemu przekonaniu do końca pozostaje przy świadomym fałszu. Taki widok dał zmarły 10 stycznia b. r. [1890], drugi Tertulian – jak go w Niemczech katolicy ze smutkiem nazywali – głośny twórca rozsypującej się dzisiaj w proch, tonącej w protestantyzmie starokatolickiej sekty, Dr. Doellinger. Dziewięćdziesięcioletni ten starzec (ur. 28 lutego 1799), strawił większe pół życia na energicznej obronie prawd wiary i praw Kościoła. Otrzymawszy w r. 1822 święcenia kapłańskie, objął w cztery lata później katedrę historii kościelnej na Uniwersytecie Monachijskim i zasłynął niebawem, zwłaszcza przez dzieła swe: "O reformacji", "O chrześcijaństwie i żydostwie", jako potężny "młot na heretyki". Żydowska, liberalna prasa nie miała wtedy dla niego dość obelg... Dopiero od r. 1861 obelgi te zaczęły cichnąć, bo w tym roku Doellinger wstąpił na śliską ścieżkę, którą potoczył się aż do formalnego odszczepieństwa: w dwóch publicznych odczytach wystąpił przeciw świeckiej władzy Papieża, a następnie wydrukował w tymże samym kierunku dwie broszury: "Kościół i Kościoły", "Papiestwo i państwo kościelne". Wygłoszona w dwa lata później mowa na monachijskim kongresie katolickich uczonych: "O dawnej i współczesnej teologii katolickiej", niemniej jak ważna skądinąd rozprawa "Bajki o Papieżach średniowiecznych", zawierały obok istotnie głębokich i prawdziwych poglądów, pewną liczbę zdań co najmniej za śmiałych, na niczym nie ugruntowanych, i jeśli nie wprost heretyckich, to silnie herezją trącących. Nic też dziwnego, że nie powołano Doellingera do wzięcia udziału w pracach przygotowawczych do Soboru Watykańskiego; nic dziwnego, ale pominięcie to obraziło śmiertelnie monachijskiego profesora; zadraśnięta pycha stała się nasieniem, z której wzrosło drzewo starokatolicyzmu. Skoro tylko rozeszła się ugruntowana wieść, że przyszły sobór orzec ma dogmat nieomylności papieskiej, Doellinger wystąpił w szranki już nie tylko przeciw ogłoszeniu, ale i przeciw samemu dogmatowi w książce Janus, w szeregu "Soborowych listów rzymskich" drukowanych w Allgemeine Zeitung, i w rozdanej członkom soboru w tym samym duchu skreślonej broszurze. Po ogłoszeniu dogmatu wypowiedział Doellinger posłuszeństwo Kościołowi, ponieważ tenże nie zastosował się do jego wskazówek, a słuchając podszeptów pychy i paru rządów niemieckich, które zamyślały o stworzeniu "narodowego niemieckiego kościoła", zaczął koło siebie gromadzić stronników, formować "starokatolickie" parafie) (nowość) Concilium Nationale Albanum II. De Romano Pontifice. ( PDF ) (Multifariam multisque modis locutus olim Deus patribus in prophetis, novissime locutus fuit in Filio, per quem soluto medio pariete maceriae, quo Iudaei segregabantur a gentibus, fecit utraque unum (Hebr. 1. – Eph. 2.). Scilicet unicam Christus Iesus fundavit Ecclesiam ex Iudaeis gentibusque collectam, a qua et Spiritum suum et verba sua numquam recessura pollicitus, eam fecit columnam ac firmamentum veritatis (Is. 59. 1 Tim. 3.), aeternum videlicet infallibilemque mansuram. Huic Christi Ecclesiae regendae una cum ceteris fidelium Pastoribus uti omnium Pastor et Princeps praesidet Romanus Pontifex Petri successor; in eaque supernaturalis Dei revelatio sive scripta sive tradita ab omni errorum coeno servatur immunis, populisque in dies veluti per manus illa traditur catholica fides, quae utpote coeli filia, divinaque auctoritate ac virtute suffulta, coelestiumque divitiarum ditata thesauris, universum orbem uno crucis vexillo pervasit, ac in medias ignorantiae tenebras et umbras mortis veritatis lumen et aeternae vitae aquam effudit. Haec itaque fides, quam Sancta Romana profitetur Ecclesia, et sine qua impossibile est placere Deo (Hebr. 11.), mente et corde firmiter omnibus tenenda, eique attendendum perpetuo quasi lucernae lucenti in caliginoso loco (2 Petr. 1.). At quoniam corde quidem creditur ad iustitiam, ore autem, suffragantibus operibus, confessio fit ad salutem (Rom. 10.), hinc in eius etiam externa professione usque ad sanguinis effusionem, si opus fuerit, permanentes gloriemur, eandemque una omnium confessione ad formam ab infallibili Romani Pontificis magisterio praescriptam colamus) (nowość) "Tygodnik Katolicki". Stanowisko episkopatu na Soborach powszechnych. ( PDF ) (Sobór Apostolski w Jerozolimie rozstrzyga spory teologiczne, uchwala dekrety mające moc prawa tymi słowy: "podobało się Duchowi Świętemu i nam" (Dzieje Ap. 15, 28). Słowa te jasno określają charakter istoty uchwał soborowych. Wspaniałe te zgromadzenia nie ogłaszają rezultatów ludzkiej nauki, wiedzy i mądrości, ale jedynie wyroki nieomylne Ducha Świętego. Sobory powszechne prawdę niebieską przez Chrystusa Pana nam podaną, za sprawą Ducha Świętego rozwijają i określają, stanowiąc tylko dalszy ciąg tej pracy mozolnej a zbawiennej, którą Zbawiciel podczas pobytu swego na ziemi w interesie dusz ludzkich rozpoczął. Kościół w każdym czasie, po wszystkie wieki ma niezmiennym pozostać – jedno i to samo prawo nadprzyrodzonej łaski stanowi jego podstawę, na której niewzruszenie aż do końca wieków trwać będzie. Urząd widzialnego Pasterza, Nauczyciela i Króla, który Chrystus podczas swego pobytu na ziemi sprawował, nie miał w Kościele po Jego wniebowstąpieniu ustać, albowiem urząd ten trojaki stanowiąc podstawę religii chrześcijańskiej, uczynił Kościół widzialnym, żywym na ziemi królestwem, nadał mu prawa, obmyślił stosowne środki obrony przeciw nieprzyjaciołom tak zewnętrznym jak i wewnętrznym i na swoją odpowiedzialność przejął posłannictwo Chrystusowe. Urząd ten trojaki w Kościele sprawił, że religia chrześcijańska (jak wszystkie inne sekty) nie wyrodziła się w jakieś abstrakcyjne towarzystwo, nieświadome prawdy, celu i przeznaczenia, ale że skrystalizowała się w żywy, widzialny zakład zbawienia, który po wszystkie wieki na jednej stoi prawdzie, jednym rządzi się prawem, do jednego i tego samego zdąża celu. Jak Chrystus Pan nadziemskie swoje posłannictwo stwierdził licznymi cudami wobec wielkich tłumów ludu, czym ich przekonał, że jest przyobiecanym w Starym Zakonie Mesjaszem, jak Chrystus Pan na mocy nieomylnej powagi żądał od wszystkich bezwarunkowego posłuszeństwa i żywej wiary w swe prawdy, nauki i przykazania, tak samo też Kościół, odebrawszy w spadku po Chrystusie prawdę niebieską, po wszystkie czasy nosi na sobie piętno nadprzyrodzonego, Bożego posłannictwa i aż do końca wieków pozostanie pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Jak za pobytu swego na ziemi tak i dzisiaj ustami biskupów w jedności i zgodzie z Papieżem zostających, Chrystus Pan głosi światu nieomylną naukę zbawienia, godzi powstałe spory i nadaje prawa cały obowiązujące Kościół. A wszystko to czyni nie tak jak za pobytu swego na ziemi, osobiście, ale za pośrednictwem mężów, których mianował szafarzami łask i tajemnic swoich, urzędem nauczającym w Kościele. Tym zaś urzędem nauczającym są tylko Apostołowie i ich prawi następcy – biskupi w jedności z Stolicą Apostolską zostający) (nowość) "Przegląd Lwowski". Sobór Watykański i nauka niemiecka. ( PDF ) (Sobór Watykański przyniósł w samą porę lekarstwo na rany grożące już gangreną. Skoro chory tak bardzo w tym czasie krzyczał, znak to był niezawodny, że była rzeczywiście rana. Mimo wszystkich krzyków i głosów przerażenia Duch Święty mówiąc przez jednozgodność Ojców Kościoła na Soborze zebranych uznał to za potrzebne dla katolickiego świata, a konieczne dla Niemiec, aby prąd zniszczeniem grożący, a bardzo już silny pohamować przez ogłoszenie nieomylności nauczycielskiego urzędu papieża, naznaczając tym sposobem w Jego uchwałach i wyrokach właściwą granicę między rozumem a wiarą... Bez orzeczenia dogmatu nieomylności papieża nauczającego ex cathedra musiałyby Niemcy popaść w zamęt pojęć, któryby doprowadził do schizmy nierównie powszechniejszej, niż ta, jaką mały Kościół janistowski (Janusa) zdołał utworzyć. Bez Soboru wszystkie systematy filozoficzno-teologiczne uznałyby tę zasadę, że posłuszeństwo grzecznościowe wystarcza, a odwołanie się do przyszłego Soboru dałoby im dosyć czasu do przebierania w doktrynach, do zatruwania obyczajów i tłumienia uczuć religijnych między masami ludności. Bez powagi Kościoła powszechnego, orzekającego o piastunie nieomylności józefinizm i teorie febroniańskie odżyłyby na powrót w Niemczech, a we Francji gallikanizm i ateizm racjonalistyczny popierane przez monopol rządowy już by nie miały więcej żadnej przeciwwagi; hermezjanizm i ginterianizm powstałyby z grobu i przyczyniłyby się do religijnej i naukowej wieży Babel, znanej już pod nazwą mgły niemieckiej. Dzięki Bogu głos Soboru zdołał rozgraniczyć od siebie dwa obozy przeciwne, stawiając dla synów Kościoła przegrody, których mężowie nauki przekraczać nie mogą. Odtąd państwo niemieckie będzie miało katolików, będzie miało swą naukę. Co do nas, mniemamy, że obecne prześladowanie uprząta tylko wszelkie przeszkody do przyszłej restauracji państwa według zasad Syllabusa i uchwał ostatniego Soboru. Żelazo prześladowców kopie fundamenta pod gmach przyszłej wolności religijnej) (nowość) "Tygodnik Katolicki". Konstytucja Pastor aeternus. ( PDF ) (Spodziewać się trzeba, że wszyscy Biskupi uwiadomią swych wiernych w diecezjach o uchwale Soboru. Krok ten jest tym pożądańszy w obecnych okolicznościach, że opozycja małej liczby prałatów przeciw definicji tym była smutniejszą. Wszyscy wierni katolicy widzieliby chętnie owych prałatów, którzy sądzili, że z obowiązku się opierają, w łączności z Papieżem i z niezmierną większością Episkopatu katolickiego. Taki krok pokazałby dobitnie, że jedno jest serce, jedna dusza między pasterzami Kościoła. Lecz gdyby dla jakichkolwiek powodów Biskupi zaniechali ogłoszenia konstytucji w swych diecezjach, czy wierni nie są zobowiązani poddać się? Są bez wszelkiej wątpliwości w myśl wszystkich teologów katolickich, nie wyjmując nawet gallikańskiego zakroju. Zresztą konstytucję ogłoszono publicznie wobec wszystkich Biskupów Soboru, ich teologów, wielkiej liczby księży i świeckich zebranych w Rzymie z całego świata, jak niegdyś zgromadzali się Izraelici z całego świata do Jeruzalem na dzień Paschy. Wróciwszy do kraju opowiedzieli co widzieli i słyszeli a nikt rozsądny nie będzie się ważył podać w wątpliwość prawdziwości ich świadectwa. A prędzej jeszcze gazety wszystkich obozów ogłosiły dobrą wiadomość nawet w chatkach najmniejszej parafii. O treści więc uchwały i jej ogłoszeniu na Soborze nie ma najmniejszej wątpliwości. Jasna więc rzecz, że nie wolno powoływać się na milczenie Biskupów, utrzymując, że wolni jesteśmy od wierzenia lub nieuwierzenia w nieomylność, dopóki nie ogłoszą w swoich diecezjach uchwały. Różne ustępy dekretu mają to samo znaczenie, co każdy inny artykuł wiary. Odrzucać je, znaczy wyrzekać się wiary chrześcijańskiej; dobrowolnie o nich powątpiewać jest tym samym grzechem co dobrowolnie wątpić o każdym innym artykule Symbolu; mówić przeciw nieomylności jest grzechem przeciw wierze w równym stopniu, jak mówić przeciw innym prawdom objawionym i jako takim przez Kościół podanym; np. przeciw wcieleniu lub istotnej obecności Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Słowem od chwili, w której Ojciec święty solennie naukę ogłosił, nie wolno odrzucać nieomylności Papieża bez zabrnięcia w herezję bądź formalną bądź materialną stosownie do zatwardziałości indywiduum lub dobrej jego woli) (nowość) P. D. Mézard OP. Medulla S. Thomae Aquinatis per omnes anni liturgici dies distributa seu Meditationes ex operibus S. Thomae depromptae ("Sic Deus dilexit mundum ut Filium suum unigenitum daret, ut omnis qui credit in eum habeat vitam aeternam. Joan., 3. Omnium bonorum nostrorum causa est Dominus et divinus amor. Amare enim proprie est velle alicui bonum. Cum ergo voluntas Dei sit causa rerum, ex hoc provenit nobis bonum quia Deus amat nos. Et quidem amor Dei est causa boni naturae. Item est causa boni gratiae. Jer. 31. In caritate perpetua dilexi te, ideo attraxi te, scilicet per gratiam... In hoc quod dicit habeat vitam aeternam indicatur divini amoris immensitas; nam dando vitam aeternam dat seipsum. Vita enim aeterna nihil aliud est quam frui Deo. Dare autem seipsum magni amoris est indicium" – Tomus I, pp. 3-5) (nowość, djvu) Św. Jan od Krzyża, Doktor Kościoła. Przestrogi duchowne, których trzymać się powinien każdy, kto chce być prawdziwym zakonnikiem i dojść w krótkim czasie do doskonałości. ( PDF ) (Jeżeli zakonnik chce dojść w krótkim czasie do świętego skupienia, uciszenia wewnętrznego, ogołocenia i ubóstwa duchowego, gdzie kosztuje się słodkich pociech Ducha Świętego i zjednoczenia z Bogiem, a uwalnia się od wszelkich przeszkód tego świata, ochrania się od napaści i ułud szatańskich i wyzuwa się z siebie samego – powinien z całą ścisłością spełniać niżej podane wskazania... By uwolnić się całkowicie od szkody, jaką świat może ci wyrządzić, musisz się trzymać trzech przestróg: ... Trzecia przestroga jest bardzo potrzebna, byś mógł ustrzec się w klasztorze wszelkiej szkody, mogącej wyniknąć z życia wspólnego; wielu bowiem zakonników, z powodu nieprzestrzegania jej, utraciło nie tylko spokój i dobra duchowe, lecz doszło nawet i dochodzi zwykle do popełnienia wielu niedoskonałości i grzechów. Przestroga ta polega na tym, byś się strzegł z całą pilnością, aby nie myśleć, a tym więcej, by nie mówić o tym, co się dzieje w zgromadzeniu, lub co czyni poszczególny jakiś zakonnik, lub co mu się zdarzyło, ani o jego pochodzeniu, zachowaniu i czynach, choćby ci się najgorszymi wydawały. Nie wyjawiaj tego pod pozorem gorliwości, lub dla zaradzenia złemu, chyba tylko jedynie temu, do którego to z prawa przynależy. Nie gorsz się więc niczym, ani się dziw temu, co widzisz lub zauważasz, starając się strzec swojej duszy w zapomnieniu tego wszystkiego. Choćbyś żył bowiem między aniołami, wiele rzeczy, gdy zaczniesz im się przyglądać, będzie cię razić, nie możesz bowiem przejrzeć ich do głębi. Masz tego przykład na żonie Lota, która, przerażona karą Sodomczyków, odwróciła się, by zobaczyć co się dzieje, i Bóg ją za to ukarał, zmieniając ją w słup soli. Stąd widzisz, że choćby ci przyszło żyć między szatanami, Bóg żąda, byś nie zwracał uwagi na ich czyny, lecz odwrócił się od nich całkowicie, a starał się jedynie podnieść swą duszę czystą i niewinną do Boga, nie pozwalając, by jakakolwiek myśl o tym lub owym zamąciła twój spokój. Bądź też przekonany, że w klasztorach i zgromadzeniach zawsze będzie coś, co może cię gorszyć, gdyż nigdy nie zabraknie szatanów, usiłujących doprowadzić świętych do upadków, i Bóg to dopuszcza, by ich doświadczyć i wypróbować. Dlatego też, jeśli nie będziesz usiłował być takim, jakby cię w domu nie było, nie będziesz zakonnikiem, choćbyś wiele działał, nie dojdziesz do świętego ogołocenia i skupienia, ani nie unikniesz szkód, wynikających z zajmowania się postępowaniem drugich. Nie zachowując tej przestrogi, choćbyś miał najlepszą intencję i gorliwość, padniesz ofiarą sideł szatańskich; owszem, już jesteś w nie ujęty, i to nie słabo, jeśli dozwalasz podobnym roztargnieniom wstępu do twej duszy. Przypomnij sobie słowa św. Jakuba Apostoła: "Jeśli kto mniema, że jest nabożnym, nie powściągając języka swego, ale zwodząc serce swe: tego nabożeństwo próżne jest" (I, 26). Rozumie się to niemniej o wewnętrznej, jak o zewnętrznej mowie) (nowość) S. Joannes a Cruce, Doctor Ecclesiae. Cautelae spirituales a veris Religiosis observandae adversus animae hostes. ( PDF ) (RELIGIOSUS brevi tempore desiderans pervenire ad sanctam recollectionem, spirituale silentium, nuditatem et paupertatem spiritus, ubi pacificum refrigerium, et Spiritus Sancti delectabilis aura percipitur, ubi etiam anima unitur Deo, ac se ipsam extricat universis creaturarum obstaculis, daemonisque astutias et deceptiones declinat, nec non seipsam, a seipsa expedit; subjectis se documentis exerceat, oportet... Ut omnino devites damna, quae tibi mundus inferre potest, tribus hisce cautelis utaris oportet... Tertia cautela summopere tibi necessaria est ad hoc, ut in monasterio cavere scias universa damna circa Religiosos occurrentia. Quam quod plerique non adhibuerint, non solum animae suae pacem, ac bonum amiserunt, sed etiam in multa inciderunt, et in dies incidunt mala et peccata. Haec igitur sit cautela, ut nimirum caveas omni studio cogitare, et multo magis loqui de his, quae Religiosum aliquem nominatim concernunt, non de illius indole, non de conversatione, non denique de illius rebus, etiam gravioribus, nec sub praetextu zeli, aut emendationis aliquid dicas alteri, quam ei, cui suo tempore id dicere expedit. Nunquam etiam scandalum patiaris, aut mireris, quidquid demum videas audiasve: sed animam tuam in oblivione omnium istorum immunem serva. Licet enim vivas inter Angelos, dum alios curiose attendis, multa tibi videbuntur non bona, eo quod illorum substantiam non percipias. Quapropter statue tibi exemplum uxoris Loth, quae quod in Sodomitarum excidio conturbata retrospexerit, quidnam ageretur contemplatura, punitione divina, in statuam et petram salis conversa fuit: ut ex eo intelligas, Dei voluntatem esse, quod licet inter daemones vivas, ita tamen te inter illos vivere vult, ut ne quidem ad ipsorum facta cogitationis caput retrovertas, sed ea, tanquam ad te minime pertinentia, omnino relinquas, hoc solum spectando ut animam tuam puram coram Deo conserves, absque eo quod vel minima cogitatio hujus vel illius rei idipsum impediat. Atque adeo illud pro certo habeas, quod nunquam in Conventibus et Communitatibus Religiosis deerit offendiculum aliquod, cum daemones nunquam desint, satagentes deturbare Sanctos: quod et Deus ipse ad illorum exercitium et experimentum permittit. Tu vero nisi, prout dictum est, prospexeris tibi, non secus, ac si non esses in monasterio, quantumvis allabores, Religiosus esse non poteris, neque ad sanctam nuditatem et introversionem pervenire, neque inibi latentia damna subterfugere. Si enim aliter te gesseris, quantumvis optimo fine ac zelo ducaris, sive in uno sive in alio a daemone deprehenderis, et sane satis multum ab illo deprehensus es, quoties praebes aditum animae circa aliquid hujusmodi sese distrahendi. Memento, quid dicat S. Jacobus Apostolus: Si quis putat, (inquit), se religiosum esse, non refraenans linguam suam, hujus vana est religio (Jacob. 1, 26). Quod non minus de interiori, quam etiam de exteriori lingua intelligendum est) (nowość) "Przegląd Katolicki". Święty Benedykt. (Wyjątek z listu z Włoch). ( PDF ) (Tak Opatrzność, która zwykle ciernistą drogą wielkie cele swoje do skutku doprowadza, skierowała kroki świętego sługi swego ku południowej stronie. Idąc tedy wzdłuż Abruzów zatrzymał się w miejscu zupełnie różnym od tego w jakim leżało Subiaco, lecz także nieporównanej wspaniałości. Okolicę zwaną Terra di Lavoro wzbogaconą tyloma wspomnieniami, przyszedł jeszcze obecnością swoją uświęcić święty Benedykt, a obrawszy sobie górę Monte Cassino, wznoszącą się wpośród obszernej równiny, otoczonej wzgórzami i ścieśnionymi przez nie dolinami, osiadł na jej rozłożystym wierzchołku i tam założył klasztor, który stał się później stolicą reguły jego zakonu. Gorliwość tego patriarchy wszystkich zakonników na zachodzie, znalazła dla siebie w tej okolicy żywioł bardzo obfity; gdyż wpośród Włoch, już naówczas od dwóch wieków wyznających wiarę Chrystusa, w tak niewielkiej odległości od Rzymu, znajdowała się przecież jeszcze znaczna liczba pogan, mających swoje świątynie i lasy święte do których się zgromadzało mnóstwo ludu, składając ofiary czczonym przez siebie bożyszczom. Benedykt, natchnionymi, a pełnymi żywej wiary słowy, rozwiał cienie, wpośród których żyli ci bałwochwalcy; namówił ich do zniszczenia pogańskich świątyń i posągów, do ścięcia lasu świętego, a z jego szczątków wybudował dwa przybytki do modlitwy, i poświęcił jeden świętemu Janowi Chrzcicielowi, najpierwszemu pustelnikowi chrześcijańskiemu, a drugi świętemu Marcinowi biskupowi, którego cnoty wysławiane były w całej Galii i Włoszech. W pobliżu tych dwóch kaplic, wzniósł Benedykt klasztor, który później stał się najgłówniejszym i najpotężniejszym w świecie katolickim. Sławę swoją winien on był szczególnie temu, że w nim Benedykt napisał swoją regułę, mającą służyć za przepis życia dla rozlicznych stowarzyszeń podległych tym ustawom tak pełnym mądrości. Wkrótce miejsce to stało się celem pielgrzymki i ofiar ludzi wszystkich stanów. Urban II Papież, powiedział o nim, że tam pobożność klasztorna wypłynęła z serca Benedykta, jakby ze źródła rajskiego; drugi zaś Papież, Grzegorz święty, wychowaniec tego klasztoru, z którego wyszedłszy, wstąpił na Stolicę Apostolską, przyrównał to miejsce w wierszach wyrytych na jednym z ołtarzy tej świątyni, do góry Synaj. Tam to Benedykt prowadził życie prac pełne około zbawienia bliźnich; tam wprawiał swoich uczniów do trudów ciała, każąc im uprawiać rolę w okolicy żyznej a zaniedbanej, oraz zatrudniał ich murarstwem, podzielając wspólną pracą ich trudy. Stamtąd pocieszał wszystkich miłosierdziem swojego serca i uczynków. Benedykt nie posiadał godności kapłana, a jednakże życie jego było raczej życiem misjonarza, aniżeli pustelnika. Było to pasmo umartwień i wstrzemięźliwości, a baczne zgłębianie usposobień i uczuć ludzkich, wyrobiło w nim, przy łasce Bożej, dar odgadywania myśli ludzkich z twarzy. Używał on często tego daru względem podwładnych i to mu dopomagało do utrzymywania ich w nadzwyczajnej karności i ścisłości) (nowość) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Misja tradycyjnych katolickich biskupów w czasach modernistycznej apostazji. ( PDF ) (Kiedy myślę o tradycyjnych katolickich biskupach w tych czasach apostazji, przypomina mi się obietnica Chrystusa skierowana do Jego Apostołów: "Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt. 28, 19-20). Ta obietnica Chrystusa rzeczywiście sprawdza się dzisiaj, ale nie w przypadku fałszywej hierarchii kościoła soborowego Vaticanum II. Ci, którzy twierdzą, że są tradycyjnymi katolikami i nadal uznają współczesny, modernistyczny kler za hierarchię katolicką, insynuują jakoby Chrystus zawiódł swój Kościół. Gdyby Chrystus był z hierarchią Vaticanum II, jak mógłby pozwolić im na publiczne promowanie herezji fałszywego ekumenizmu, indyferentyzmu religijnego, wolności religijnej i modernizmu? Te błędy zostały wyraźnie potępione przez poprzednich papieży: Papież Pius IX potępił indyferentyzm religijny i wolność religijną w swoim dekrecie Syllabus błędów; Papież Pius XI wyraźnie potępił fałszywy ekumenizm w encyklice Mortalium animos; Papież św. Pius X potępił błędy modernistów w encyklice Pascendi. Papież Leon XIII w encyklice Satis cognitum nauczał, że jeśli żywe Magisterium Kościoła mogłoby w jakikolwiek sposób być fałszywe, to wynika z tego oczywista sprzeczność; wtedy bowiem sam Bóg byłby autorem błędu... Pan Jezus obiecał, że będzie z Apostołami i ich następcami "aż do skończenia świata". Spełnia się to w tradycyjnych katolickich biskupach, którzy zarówno posiadają ważne święcenia jak i wyznają wiarę katolicką w całości (integram fidem catholicam, quam Sancta Romana profitetur Ecclesia, et sine qua impossibile est placere Deo [Hebr. 11, 6])) (nowość) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Duch Święty i katolicki Kościół. ( PDF ) (Uroczystość Zesłania Ducha Świętego upamiętnia zstąpienie Ducha Świętego na Najświętszą Maryję Pannę i Apostołów, a nam przypomina bardzo ważną prawdę naszej wiary – że Duch Święty pozostaje z Kościołem katolickim na zawsze w związku, który jest zarówno absolutny, jak i nierozerwalny. Ta prawda naszej wiary jest szczególnie ważna dla nas dzisiaj, kiedy sytuacja w Kościele stała się tak poważna i niebezpieczna... Herezja indyferentyzmu religijnego, fałszywego ekumenizmu i fałszywej wolności religijnej została rozpowszechniona w Kościele poprzez różne dekrety Vaticanum II, nowy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r., nowe ryty sakramentów i wreszcie Nową Mszę (Novus Ordo Missae). Błędy te zostały w przeszłości bardzo dogłębnie omówione i nie ma potrzeby ponownego ich omawiania. Wystarczy powiedzieć, że Kościół katolicki konsekwentnie nauczał tej samej wiary przez ponad 1900 lat, a następnie, wraz z nastaniem Vaticanum II, doszło do sytuacji bez precedensu w historii Kościoła. Czy w historii katolickiego Kościoła kiedykolwiek się zdarzyło, aby sobór powszechny zachęcał do fałszywego ekumenizmu, który został potępiony przez papieża Piusa XI jako "równoznaczny z porzuceniem religii objawionej przez samego Boga"? Czy kiedykolwiek się zdarzyło, aby prawa kościelne legalizowały udzielanie Najświętszego Sakramentu heretykom i schizmatykom bez ich nawrócenia na Wiarę Katolicką? Czy kiedykolwiek się zdarzyło, aby Święta Ofiara Mszy Świętej została zastąpiona w Kościele przez luterańską pamiątkę Ostatniej Wieczerzy?... Tradycyjne duchowieństwo i świeccy, którzy uznają hierarchię soborowego kościoła za katolicką, powinni rozważyć realia swojego położenia – są podzieleni w wierze i władzy z soborowym kościołem... Tak więc, pomimo zamieszania i zniszczeń spowodowanych przez Vaticanum II, pamiętajmy, że prawdziwy Kościół Chrystusa – Kościół katolicki – jest nieomylny i nieskazitelny, gdyż wieczysta asystencja Chrystusa i Ducha Świętego gwarantuje czystość i integralność głoszenia wiary przez Apostołów i ich następców) (nowość) O. Franciszek de Salazar SI, doktor Uniwersytetu w Alcala. Zasady mądrości (uzupełniono) O. Franciszek de Salazar SI. Zasady mądrości. O sądzie ostatecznym. (Chociaż wyrok wydany przez Jezusa Chrystusa niezwłocznie po naszej śmierci pozostaje niezmienny, jest to jednakże prawdą niewzruszoną, że Pan Jezus znowu po raz drugi będzie nas sądził przy końcu wieków i w obecności wszystkich narodów. Mądrość Jego postanowiła ten sąd ogólny przy końcu świata dla wielu przyczyn. Najpierw chwała Jezusa Chrystusa nie tylko w niebie ma być uwieńczoną, trzeba, żeby jeszcze i na ziemi, gdzie był przedmiotem wzgardy, w oczach ludzi zatryumfowała. Sąd ostateczny będzie miał miejsce w dolinie Józefata blisko Jerozolimy, aby Syn człowieczy przyodziany mocą i majestatem chwały sądził żywych i umarłych w tym samym miejscu, gdzie sam był sądzony, potępiony i ukrzyżowany. Następnie wypada, aby sprawiedliwi, wzgardzeni, uciśnieni i prześladowani, byli w obliczu całego świata uczczeni przez Syna człowieczego, oraz aby grzesznicy wynoszeni i obsypywani chwałą i oklaskami na ziemi, byli potępieni publicznie jak na to zasługują. Słuszna, aby tryumf cnoty równał się poniżeniu, jakim ją okryto, i aby poniżenie występku odpowiadało niezasłużonym honorom, jakie mu oddawano. Tym sposobem ukaże się świetnie i uroczyście szaleństwo złych, a mądrość wybranych... Aniołowie, na rozkaz Pana Jezusa zstąpiwszy na ziemię, oddzielą nieprawych od potępionych, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Pierwsi postawieni zostaną po prawicy, a drudzy po lewicy. Wielka księga sumień zostanie otwartą. Wszystko, co się tyczy każdego człowieka w szczególności, odkryte będzie w oczach całego świata: czyny, myśli, uczucia, pragnienia i życzenia. Objawi się tryumf dobrych, a poniżenie złych. Na koniec Jezus Chrystus, obracając się do sprawiedliwych, rzecze do nich te pocieszające słowa: Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie królestwo wam zgotowane od założenia świata. Później, rzucając piorunującym wzrokiem na grzeszników, rzecze im: Idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego) (nowość) Ks. Zygmunt Golian, Doktor św. Teologii. O metodzie scholastycznej w zastosowaniu jej do dogmatycznej teologii, jej geneza, rozwijanie się i dojrzałość. ( PDF ) (Wierny metodzie uświęconej przez Ojców Kościoła, metodzie, która sama jedna jest w prawdziwej harmonii z charakterem nauki chrześcijańskiej, święty Anzelm stawia wiarę jako punkt wyjścia do wszystkich poszukiwań scjentyficznych... Wiara jednakże, której się święty Anzelm domaga od teologa, nie jest to już tylko wiara czysto teoretyczna, proste skłanianie umysłu przed symbolem chrześcijańskim. Żąda on wiary, która by nie ustępując praw swoich wobec uroszczeń i miotań się rozumu, rozjaśniała umysł i sprawiała pewną transfigurację duszy, wznosząc ją do godności rozważania prawdy w przeczystym blasku tej prawdy: "Neque enim quaero intelligere ut credam, sed credo ut intelligam". "Nie szperam, abym dopiero uwierzył, lecz wierzę, abym rozumiał; wprzód jednakże (powiada) wypada oczyścić serce, a przez straż pilną zakonu Pańskiego wzrok umysłu zaostrzać". Chce on zatem, aby teolog był człowiekiem szczerej wiary, czystego serca, "inaczej niech się nie kusi wejść na górę Pańską i spocząć na świętym jej szczycie". "Wierzyć i miłować'', czyż to już cały teolog? Nie, odpowiada św. Anzelm, to tylko grunt teologa, a przy tym conditio sine qua non badań prawdziwie teologicznych. Co do samych badań – mająż się one ograniczać na samym pozytywnym poznaniu źródeł objawienia, na samym uznaniu, że dogmaty będące przedmiotem wiary, rzeczywiście pochodzą od Boga? Pozytywna strona jest konieczna, bez niej nie miałby rozum co i jak badać, nie miałby pod sobą gruntu, lecz ona sama nie stanowi jeszcze umiejętności. Czegóż więcej trzeba? Trzy wyrazy z księgi św. Anzelma pod tytułem Proslogium myśl jego i przekonanie o naturze i celu nauki teologicznej tłumaczą. Te trzy wyrazy są: fides quaerens intellectum. Teolog wychodzi z punktu wiary, a dąży do wiedzy, w której wiara sama się bada, tłumaczy i sama z siebie zdaje sobie sprawę. Tę myśl potwierdza następującym zdaniem w traktacie pod tytułem Cur Deus homo? "Jak prosty porządek rzeczy wymaga, abyśmy wprzód głębiny chrześcijańskiej nauki wierzyli, nim się poważymy rozpatrywać w nich rozumem, tak zdawałoby mi się być niedbalstwem, gdybyśmy umocniwszy się w wierze, to, co wierzymy, o ile być może wyrozumianym, wyrozumiewać nie usiłowali"... Jedną z głównych cech teologii scholastycznej jest to właśnie, że była zawsze katolicką. Nic tak przeciwko niej nie uzbraja nieprzyjaciół katolicyzmu jak słynna jej i wiekami stwierdzona ortodoksja i ta potęga argumentów, przed którą ustępować musiały wszelkie rozumowania kacerskie lub ateistyczne. Jeżeli szkoła pozytywna mniej daleko w tym obozie ma nieprzyjaciół, jeżeli owszem znajduje w nim nawet zwolenników, obrońców i wielbicieli, to z pewnością nie dlatego, iż na dogmaty katolickie chętniej by się ludzie tego obozu zgodzili, gdyby ich chciano o prawdziwości tych dogmatów przekonywać na drodze pozytywnego wykładu, ale jedynie dlatego, że szkoła pozytywna, jakkolwiek szacowna w sobie i pożyteczna w nauczaniu wiernych, mniej przecież okazywała się skuteczną w pokonywaniu ducha kacerstwa i bezbożności posługującego się subtelnościami krętego rozumowania, niżeli szkoła spekulatywna... Lecz jakże rzeczywiście metoda scholastyczna przedstawia się sama w sobie lub w teologach godnych nazwy scholastyków? Co stanowi jej istotę? Mieć jasne i dokładne pojęcie przedmiotu traktowanego; umieć to pojęcie z całą ścisłością przelać w umysły drugich; stawiać przede wszystkim zasady prawdziwe i pewne, wyprowadzać z nich drogą ścisłego rozumowania wnioski rzeczywiście w nich zawarte; używać w tym celu wyrażeń jasnych, ściśle oznaczonych, a mimo tego przystępnych; unikać wszystkiego co się nazywa zboczeniem od przedmiotu; nie pozwalać sobie żadnych, choćby najprzyjemniejszych dla umysłu wycieczek, żadnych frazesów jakkolwiek bądź świetnych, ale w rozumowaniu podejmowanych tylko dla zamaskowania chwilowego ambarasu, dla olśnienia słuchacza lub nawet choćby dla jakowejś rekreacji ducha; strzec się wszelkich pojęć mglistych, wszelkich idei niepewnych, będących raczej mrzonkami wyobraźni niż rzeczywistymi ideami umysłowymi, wszelkich zdań na dwoje wróżących; stawiać kwestie w porządku naturalnym, iżby sobie wzajemnie udzielały światła, wzajemnie się tłumaczyły i dopełniały – oto jest jądro metody scholastycznej. Jest to, że tak powiem, matematyka zastosowana do wszelkiego procesu scjentyficznego. I czyliż w ten sposób pojęta owa metoda przedstawia się istotnie tak niekorzystnie, jak chcą mieć jej przeciwnicy? W pismach prawdziwych scholastyków, wartość jej przedstawia się wyraźniej jeszcze, bo w całej plastyczności. Za jej to pomocą święty Tomasz z Akwinu zbudował niespożyty system teologiczny, znany pod nazwą summy teologicznej. Ta metoda posłużyła mu za środek, przez który wszystkie siły i wszystkie skarby umiejętności teologicznej sprzągł w jedną pełną życia całość. Całe Pismo św., wszystkie do wieku XIII odbyte Sobory, wszystkie skarby tradycji rozrzucone po dziełach Ojców świętych, wszystkie rezultaty badań wielkich egzegetów, wszystkie prawdziwie katolickie teorie Doktorów Kościoła, apologie i pisma tak pozytywne jak polemiczne autorów kościelnych, jak niemniej dzieje Kościoła dotyczące w jaki bądź sposób dogmatu lub moralności chrześcijańskiej, wszystkie te źródła i materiały, jak gdyby oczekiwały na rozwinięcie i dojrzenie metody scholastycznej, aby podług jej planu, przez wskazany jej światłem kierunek, pod jej nadzorem zbiegły się w rękach genialnego architekta ku zbudowaniu najwspanialszej, jaką kiedykolwiek widziano, a zarazem najsilniejszej świątyni umiejętności) (nowość) Ks. Marian Morawski SI. Modlitwa św. Augustyna. ( PDF ) (Modlitwa św. Augustyna to przede wszystkim modlitwa do Boga, do Boga chrześcijańskiego, w Trójcy jedynego. Jego nabożeństwo szczególne, to nabożeństwo do Boga. Do Chrystusa modli się jako do Logosu, Słowa Bożego. Jego formuły odnośne są: "przyczynia się za nami, jako kapłan, modli się w nas jako Głowa nasza, my doń się modlimy, jako do Boga naszego" (na Ps. 85, 1; por. M. 245, 4 i wątpl. 382, 2). – Po wtóre modlitwa jego wznosi się do Boga jako obecnego, a obecność tę nader żywo odczuwa, jak widocznym jest z Wyznań i Soliloquia. – Dalej zwraca się, i wiernym to poleca, do Boga obecnego w duszy; "wewnątrz jest Ten, który wysłuchuje" (na Ewangelię św. Jana Tr. 10, 1 w ustępie zbliżonym do Plot. En. I, 6, 8, lecz z uzasadnieniem czysto chrześcijańskim). Dlatego nie potrzeba Go szukać zewnątrz siebie, na górach, nad brzegiem morza, lecz serce oczyszczać w pokorze, a Bóg się zbliży (ib.). – Modli się zaś o szczęście w Bogu. Można by tę myśl cieniować, lecz zasadniczo jest to nie tylko naczelny, lecz właściwie jedyny przedmiot jego modlitwy, któremu wszystko inne jest podporządkowane. Dziwnym może się wydawać, że natura tak kontemplatywna, jak św. Augustyn, tak był oddany życiu czynnemu, że stanowił prawdziwy ośrodek duchowy swego wieku, jak o tym najwymowniej świadczy jego korespondencja. Dążący całą istotą ku odwiecznemu źródłu prawdy i dobra, cały się poświęcił i wydał na usługi bliźnich. Niezrównany wyraz dał temu w 57 Trakt. na św. Jana (2). Wiemy o tym, że na posłudze ewangelicznej łatwo zbrukać nogi po szlakach światowych, lecz wie i o tym, że droga miłości bliźniego wiedzie do Chrystusa, który swym uczniom nogi umywa. Dopiero w spełnieniu jedynego przykazania miłości, które obejmuje i Boga i bliźnich dla Boga, widzi pełny ideał ewangeliczny. Ideał ten rysuje się przed nim na kształt owych czterech wymiarów miłości Chrystusowej, o której pisze Paweł św. (Ef. 3, 18 n.), że jest szeroka i długa i wysoka i głęboka, a jest to dla Augustyna postać krzyża, jest to miłość Boga, ukrzyżowana na miłości bliźniego. "Rozumiejąc tedy, żeśmy wędrowcami w tym życiu, bądźmy ukrzyżowani dla świata, rozszerzając ramiona przez dobre uczynki, i trwając (w nich) długomyślnie, aż do końca, wnosząc przy tym wzwyż serce, gdzie «Chrystus zasiada na prawicy Bożej» (Kol. 3, 1), a wszystko to przypisując nie sobie, lecz miłosierdziu Tego, którego sądów głębokich nie dociecze żadne badanie. Oto... prawdziwa szerokość, długość, wysokość, głębia, skąd dojdziemy do przewyższającej wszelką wiedzę miłości Chrystusowej i napełnieni będziemy całą pełnością Bożą" (L. 140, 36, 82). Oto w streszczeniu program życia św. Augustyna, zawarty w jego nauce o modlitwie) (nowość) Ks. Michał Ignacy Wichert. Nauki katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach (uzupełniono) Ks. Michał Ignacy Wichert. Nauki katechizmowe... O przeklęctwie. (Taka jest nieszczęśliwość nasza, iż słysząc i doświadczając ustawicznie między ludźmi przeklęctwa, i sami podobno od młodości do tego przywykłszy, za nic sobie ten grzech poczytujemy; a drudzy do tej przychodzą nieuwagi, iż śmią mówić, że bez przeklęctwa ani obejść się można, a koniecznie przeklinać muszą. O kto by mi to dał, abym mógł tę straszną zasłonę z oczu waszych zrzucić, a pokazać wam złość tego występku i przyprowadzić do tego, abyście najmocniej onego się przelękli i od siebie go oddalali? Proścież więc gorąco Boga, i razem z największą pilnością słuchajcie tak wam potrzebnej nauki. Nim do opisania złości tego występku przystąpimy, najprzód pokażem, co to jest przeklęctwo, i kiedy jest grzechem. Przeklęctwo jest to życzenie bliźniemu nieszczęścia jakowego ze złości ku onemu. Jeśli tedy kto z wielkiej zawziętości wielkiego nieszczęścia życzy bliźniemu swemu i szczerze żąda, aby się tak onemu stało, jak mówi i myśli, na przykład: by cię ciężka choroba porwała, by cię paraliż naruszył, lub piorun zabił, a tym bardziej, jeśli mu życzy zguby dusznej, na przykład: żeby cię diabli porwali, byś nagle umarł i wiecznie zginął; jeśli tego i tym sposobem życzymy szczerze, aby tak koniecznie stało się bliźnim naszym, grzech ciężki śmiertelny popełniamy... Was więc, rodzice i panowie i wszelką zwierzchność mający, prosimy, upominamy i zaklinamy, abyście wszystkimi siłami waszymi starali się te przeklęctwa oddalić od ust i serc waszych, ani w dziatkach waszych, w czeladce, ani zgoła w domach waszych przeklęctwa i złorzeczenia nie cierpieli; ale raczej zgodę, miłość i cichość jak największą zaszczepili. O jako tak szczęśliwe będą domy wasze, jako Bóg w nich przez łaski swoje mieszkać, jako wielkie wylewać na nie będzie błogosławieństwa swoje, kiedy bojaźń Jego rozkrzewiać w nich będziecie. Wy też wszyscy, którzy w tym nałogu zostajecie, całą siłą swoją starajcie się porzucić ten nałóg i jako od strasznego smoka, tak od grzechu tego uciekajcie. Wiedzcie o tym wszyscy w nałogu przeklęctwa zostający, iż pod utratą zbawienia winniście jego oduczyć się; jeśli zaś oduczać się nie będziecie, za ten sam grzech na wieki dusze wasze potępicie) (nowość) Sac. Petrus Ludovicus Danes. Institutiones Doctrinae Christianae, sive Catechismus ad usum seminariorum (uzupełniono) Sac. Petrus Ludovicus Danes. Institutiones Doctrinae Christianae... Pars I. Sectio II. Caput XII. De Absolutione et Satisfactione. (QUAESTIO. 1. Quis sacramenti poenitentiae minister est? R. Fide catholica certum est, non quosvis fideles indifferenter atque promiscue, sed solos episcopos et sacerdotes, institutos a Christo esse hujus sacramenti ministros; qui etsi mali fuerint et perversi, absolvendi tamen potestatem nullo modo amittunt... Q. 4. Quod confessarii munus est, et qualis deligendus? R. Cum partes hic sustineat et judicis et medici, prior muneris ejus pars est, ut gravium leviumque delictorum differentias, eorumque causas et effectus perspecta habeat: possitque praeterea eos, qui absolutionis beneficio idonei sunt, ab inidoneis internoscere; ut juxta Christi instituentis voluntatem peccata vel remittat vel retineat. Altera officii ejus pars est, ut congruas singulis poenas injungat, et opportuna contra tentationes remedia praescribat, justumque peccati horrorem ingeneret. Qui hac doctrina, prudentia et bonitate praeditus est confessarius, in directorem conscientiae prudenter eligitur. At qui tanti sui muneris aut ignarus, aut incurius est, vitia palpans potius quam emendans, et aliis inutilis et sibi ipsi noxius est. Caecus si caeco ducatum praestet, ambo in foveam cadunt (Matth. XV, 14)) (nowość)Ecclesiae Magisterium. Papież Pius IX. Akt wiary w przywileje Maryi i nieomylność Papieża. ( PDF ) (O mój Boże, wierzę w Ciebie, wierzę we wszystko, coś objawił i co święty Kościół powszechny do wierzenia podaje. Wierzę przede wszystkim, że Najświętsza Panna Maryja jest prawdziwie Bożą Rodzicielką. Wierzę mocno niezachwianie, że jest zarazem Matką i Dziewicą i wolną od wszelkiego najmniejszego nawet uczynkowego grzechu. Tak samo wierzę mocno i niezachwianie, że Maryja od pierwszej chwili swego poczęcia, za szczególną łaską i przywilejem Boga wszechmogącego ze względu na zasługi Chrystusa Jezusa, Zbawiciela rodu ludzkiego, od wszelkiej zmazy pierworodnej winy zachowaną została. Również mocno i niezachwianie wierzę, że Papież rzymski, kiedy naucza z katedry, tj. gdy mówi wypełniając urząd swój jako Pasterz i Nauczyciel wszystkich chrześcijan, rozstrzyga mocą najwyższej i apostolskiej władzy swojej, że jakaś nauka odnosząca się do wiary lub do obyczajów od całego Kościoła ma być zachowaną, wskutek asystencji Boskiej, obiecanej mu w osobie świętego Piotra, posiada tę nieomylność, którą Boski Zbawiciel chciał obdarzyć Kościół swój w wyrokowaniu o wierze i obyczajach; a przeto wyroki takie Papieża rzymskiego mają moc niezmienną przez się, a nie dopiero przez zatwierdzenie Kościoła. To wszystko wierzę, dlatego że to podaje do wierzenia Twój Kościół święty, który jest kolumną i fundamentem prawdy, który nigdy nie omylił się ani się omylić nie może) (nowość) Ks. Antoni Krechowiecki, Doktor Teologii. Skład Apostolski według Ewangelii i Ojców Kościoła. "Święty Kościół Powszechny...". Czy być mogą i co znaczą nowe dogmaty w katolickim Kościele? - Nieomylność Kościoła i Apostolskiej Stolicy. - Wyrok powszechnego Watykańskiego Soboru. - Stwierdzenie Nieomylności Papieskiej: świadectwa Ewangelii, Ojców świętych, Soborów i całej katolickiej tradycji. - Fakt bezbłędności Papieży w rzeczach wiary. - Główne powody niechęci i wrzawy obudzonej orzeczeniem Nieomylności tej. - Faryzeizm jej nieprzyjaciół. ( PDF ) (Tak, nieomylnym w rzeczach wiary i obyczajów jest nasz święty katolicki Kościół; i dlatego to zwie się on usty Apostoła Oblubienicą Chrystusa, czystą, niepokalaną, bez zmarszczki i plamy żadnej, albo, przez samego Pana, gmachem niewzruszonym, zbudowanym na opoce, której bramy piekieł nie zdołają przemóc. Dlatego też, jak uczy Paweł św., może on i powinien "burząc rady i wszelaką wysokość, wynoszącą się przeciw znajomości Bożej, podbijać każdy umysł pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor. 10, 4-5). Kto słucha go i trwa w nim, ten tylko jest i zwie się wiernym, gdyż wiarą prawdziwą przylega doń; kto mu nie ulega, kto zrywa z nim, ten niewierny jest i zrywa z samymże Chrystusem; ten, jak gałąź, oderwana od pnia, usycha wnet a jako martwe i niepożyteczne drewno w ogień wrzuconym zostanie. Lecz, widzieliśmy wyżej przy świetle nauki Apostoła, iż podobnie, jak w ciele ludzkim, rozliczne członki są, a wszystkie one nie w jeden działają sposób (Rzym. XII, 4), tak i w Kościele świętym Zbawiciel nasz różne ustanowił stopnie, których przedziwna harmonia stanowi piękność wybranej Oblubienicy Jego. Tak jest Kościół nauczający, kierowniczy, jest też nauczany przezeń i kierowany Kościół, a oba działy czyli części te, jakkolwiek różne od siebie, jeden tylko Chrystusowy Kościół stanowią. Pierwszy czyli nauczający Kościół otrzymał od Boskiego Założyciela swojego prawo i władzę głoszenia w ciągu wieków wszystkich nauki objawionej i w tym to posłannictwie swym używa on przywileju nieomylności czynnej. Drugi, czyli uczący się Kościół, złożony z duchownych stopni niższych i wiernego ludu, z woli i ustanowienia Chrystusa otrzymał obowiązek przyjmowania z uległością podawanej sobie nieomylnie nauki, a tak korzysta z nieomylności nauczającego Kościoła, i, jak wyraża się teologia katolicka, posiada tym nieomylność bierną. A jedno i drugie, i powagę pierwszego i przykładną uległość drugiego, sprawuje jeden i tenże Duch Boży, przebywający w Chrystusowym Kościele i urzeczywistniający tak po Bożemu owe przedziwne, katolickie zjednoczenie, iż, wedle myśli i woli Pana, jako Ojciec z Synem a Syn z Ojcem, wszyscy jedno są... Nieomylność Papieska nie inną jest, niż nieomylność Kościoła; a Boski Zbawiciel nie dwie różne, odmienne zapewnił mu nieomylności, lecz jedną, której ogniskiem i organem jest bądź sama widoma Głowa jego, bądź Głowa wraz z członkami, tj. z biskupami, zgromadzonymi na Soborze lub rozsianymi po świecie. Taż sama Opatrzność, która strzeże Kościół swój od wszelkiego błędu, zastrzega też odeń widomego Zastępcę swojego i przedstawiciela, aby mógł paść owczarnię całą i utwierdzać w wierze bracią swoją. Nieomylność więc Papieża i Kościoła nauczającego nie tylko nie wykluczają się, nie przeczą sobie i sprzecznymi być nie mogą, ale zatwierdzają się społem i jednym są, jak jedna podstawa, jedno ich źródło, jeden Chrystus i jeden Duch Święty. A jak nie masz sprzeczności w Chrystusie, nie ma w Nim tak i nie, ale tak tylko, wedle wyrażenia Apostoła, tak, bez zaprzeczenia obecności i asystencji Chrystusowej w Kościele, niepodobna utrzymywać ni lękać się, aby mogło być, w rzeczach wiary, rozdwojenie między biskupami, Soborem a Papieżem. Wiemy już, zresztą, że Sobór o tyle tylko prawowitym jest i posiadającym nieomylną powagę, o ile ściśle złączonym z Namiestnikiem Chrystusa, przezeń uznanym i potwierdzonym; biskupi też o tyle uczestniczą w boskim przywileju nieomylności, o ile wiernie przylegają doń i jedno z nim stanowią. Dodajmy jeszcze, iż jakkolwiek uroczystym wypadkiem jest powszechne zgromadzenie Kościoła czyli Sobór, jakkolwiek pożytecznym w okolicznościach pewnych, uznanych przez Apostolską Stolicę, nie jest on i być nie może zwykłym organem nieomylnej w Kościele powagi. Zbyt często trudny, niemożebny nawet, nie był on nigdy poczytywany za niezbędny, z wyjątkiem chyba wypadku, gdy wątpliwą była prawowitość wyboru Papieża. Mijały wieki w chrześcijaństwie bez Soboru, a Chrystus, który sam ustanowił Papiestwo, nie ustanowił bynajmniej Soborów. Gdy zwołane są one, stają się przedstawieniem Kościoła, który sam je, głosem Papieża, gromadzi i stanowi. A pożyteczny niegdyś, za czasów samychże nieomylnych osobiście Apostołów, Sobór może być też i dziś zgromadzonym przez nieomylnych Papieży, skoro to za stosowne uznają, by kwestie wiary i moralności ściślej zbadane i uroczyściej uchwalone zostały. Podobnie ojciec rodziny, sam mogąc w jej sprawach stanowić, zwoływa niejednokrotnie ku naradzie członków swojego domowego ogniska, którego głową jest i przewodnikiem, aby, pod jego kierunkiem, wspólnie rozpatrzone i załatwione były) (nowość) Ks. Prof. Eugeniusz Dąbrowski. Wniebowzięcie Matki Bożej w świetle Pisma św. ( PDF ) (Ruch asumpcjonistyczny w ciągu ostatnich lat dwudziestu pięciu wzmógł się w sposób niezwykły. Za jego początek uważa się powszechnie rok 1863, w którym Izabela hiszpańska zwróciła się do Piusa IX z prośbą o dogmatyzację wiary we Wniebowzięcie Matki Bożej. Od owego czasu ruch ten różne przechodził koleje. Wydawał się być bliskim celu już na Soborze Watykańskim i tylko nieoczekiwana przerwa w obradach stanęła na przeszkodzie. Po soborze, wskutek zmienionej sytuacji politycznej Rzymu dyskusje na czas pewien ucichły, aby w wieku XX odżyć na nowo i zwłaszcza od r. 1920 w potęgującym się ustawicznie nurcie wysunąć na czoło zagadnień teologicznych naszych czasów. Na początku ostatniej wojny Pius XII zezwolił na publikację wszystkich dokumentów dotyczących ruchu asumpcjonistycznego, przechowywanych w archiwach rzymskich. Zwróciło to uwagę całego świata na możliwość bliskiej dogmatyzacji, tym bardziej że i biskupi katoliccy, zarówno rezydencjalni, jak tytularni, na życzenie Stolicy Apostolskiej nadesłali kolejno swe vota w tej sprawie... Konstytucja apostolska Piusa XII "Munificentissimus Deus" odwołuje się bezpośrednio do Protoewangelii, pomijając inne dowody biblijne: "Wszystkie te rozumowania i dociekania świętych Ojców i teologów mają za ostateczną podstawę Pismo święte, które przedstawia nam Błogosławioną Matkę Boga jako najściślej zjednoczoną ze swym Synem i zawsze dzielącą Jego los... Jak zostało przepowiedziane w Protoewangelii (Rodz. 3, 15), nowy Adam odniósł całkowite zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, według pism Apostoła Narodów (Rz. 5, 6; 1 Kor. 15, 21-26. 54-57). Dlatego też, jak chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było częścią istotną i ostatecznym znakiem tego zwycięstwa, tak na mocy wspólnego losu, jaki Maryja dzieliła z Synem, należy wnioskować o uwielbieniu Jej dziewiczego ciała... Błogosławiona Matka Boga, Jezusa Chrystusa..., który odniósł triumf nad grzechem i jego skutkami, to osiągnęła, że została uchroniona od rozkładu grobu") (nowość) Ks. Eugen Rissling. Nowe niebo i nowa ziemia. Święte relikwie jako początek eschatologicznej przemiany stworzenia. ( PDF ) (Dzisiejszy świat ma wiele bolesnych rys i krwawi z wielu ran. I w większości przypadków jesteśmy wobec tego bezsilni. Ale nawet jeśli nie możemy zaproponować żadnych konkretnych rozwiązań tego czy innego problemu, możemy mieć na niego inny, pozytywny wpływ. Przede wszystkim powinniśmy rozważać wolę Bożą w naszym życiu, żyć jak najcnotliwiej i często żarliwie się modlić. Posłuchajmy mądrego powiedzenia: Jeśli chcesz nawrócić świat, zacznij najpierw od własnego nawrócenia! W ten sposób możemy stworzyć "rezerwuar łaski". Jakkolwiek mały i skromny by on nie był, jest jednak prawdziwą i naglącą koniecznością, zwłaszcza w chwilach potrzeby, która zapewni nam duchowe przetrwanie. "Z którego całe ciało złożone i złączone przez wszystkie spojenia wzajemnej usługi, według działalności stosownej do miary każdego członka, sprawia wzrost ciała ku zbudowaniu samego siebie w miłości. To więc powiadam i oświadczam w Panu: abyście już nie postępowali jak i poganie postępują w próżności umysłu swego, ciemnościami zaćmiony mając rozum, oddaleni od życia Bożego wskutek niewiadomości, która w nich jest, z powodu zaślepienia ich serca; którzy popadłszy w rozpacz, wydali samych siebie na bezwstyd, na pełnienie wszelkiej nieczystości, na chciwość" (Efez. 4, 16-19). Im bardziej autentyczna i żywa jest nasza wiara, nadzieja i miłość, tym bardziej Chrystus będzie mógł się w nas kształtować i tym skuteczniej nasze działania będą zgodne z wolą Bożą. Może wtedy choć odrobina nadprzyrodzonego światła prawdy i miłości Chrystusa będzie przez nas promieniować na świat i my również staniemy się nosicielami Bożej rzeczywistości w tym świecie, który się od Niego odwrócił. Czy nie powinniśmy skorzystać z takiej szansy – zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy w wielu elementarnych dziedzinach zawieszono logikę i promuje się wiele szkodliwych, nieludzkich ideologii – aby żyć zgodnie z powołaniem, które zostało nam dane jako wiernym uczniom Chrystusa, aby odsuwać przekleństwo grzechu i pomnażać Boże błogosławieństwa? I kto wie, może nasze szczere wysiłki przyczynią się choć trochę do zmniejszenia uległości ludzi wobec przemijania lub "niewoli materializmu" i zwiększą nadzieję na "chwalebną wolność dzieci Bożych". Nie chcemy, by zabrzmiało to pretensjonalnie, ale być może uda nam się lub zostaniemy dopuszczeni do udziału w procesie eschatologicznego przemienienia całego stworzenia i wiecznego uwielbienia Trójjedynego Boga, które już tu na ziemi się rozpoczyna) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. - O opiece Maryi, jaką nas wzięta do nieba otacza. ( PDF ) (W dniu dzisiejszym obchodzi Kościół święty jedną z najwspanialszych uroczystości Najświętszej Maryi Panny. Pamiątkę Jej cudownego wniebowzięcia. Według podania powszechnie przyjętego, Najświętsza Maryja Panna umarła w Jerozolimie w 23 roku po wniebowstąpieniu Pańskim a w 72 roku swego życia. Zaraz po tym błogosławionym zaśnięciu i złożeniu Jej w grobie, na głos Boży zmartwychwstała i razem z duszą i ciałem wziętą została do nieba, gdzie umieszczona na prawicy Jezusa, wywyższona jest nad chóry anielskie i ogłoszona Królową nieba i ziemi. Przedmiotem przeto i celem dzisiejszej uroczystości jest uczczenie błogosławionej śmierci Bogarodzicy, Jej zmartwychwstania i wzięcia do nieba. Jako oznakę radości swej z tryumfalnego wnijścia Maryi do nieba, wierni przynoszą dziś do poświęcenia zioła i kwiaty; podobnie jak niegdyś rzesza ludu, z palmami w ręku, spotykała Jezusa, jako Króla tryumfalnie wjeżdżającego do Jerozolimy. W zaprowadzeniu tego zwyczaju miano wzgląd na starożytne podanie, według którego, gdy apostołowie trzeciego dnia po pogrzebie Bogarodzicy otworzyli Jej grób, żeby raz jeszcze Ją oglądać, wtedy na miejscu gdzie spoczywało Jej niepokalane i święte ciało, znaleźli rosnące wykwitłe lilie, te godła Jej dziewiczej czystości i niewinności. Stąd uroczystość dzisiejszą zowią u nas Najświętszej Panny Zielnej, od ziół i kwiatów znoszonych do kościoła, jakby na usłanie nimi drogi, po której Ona wstąpiła z tej ziemi do niebieskiego Jeruzalem. Całe niebo rozradowało się z tryumfalnego tam wstąpienia Najświętszej Maryi Panny! Z jakąż pociechą przyjął Ją na łono swoje Bóg Ojciec jako ukochaną córkę, Syn Boży jako Matkę swoją, Duch Święty jako najczystszą Oblubienicę? Z jakąż radością powitali Ją aniołowie jako Panią swoją, patriarchowie jako wnuczkę swoją, prorocy jako przedmiot swoich przepowiedni, apostołowie jako wzór życia doskonałego, męczennicy jako pociechę w cierpieniach, święte dziewice jako lilię niepokalanej czystości. Będąc tedy przejęci najwyższym weselem z tak wielkiego szczęścia i chwały Maryi, tej Królowej niebieskiej i Matki naszej, z synowską ufnością w potrzebach duszy i ciała udawajmy się o pomoc do tej potężnej Pośredniczki naszej i jedynej Szafarki łask Boskich, albowiem wielka jest opieka Najświętszej Maryi Panny, która teraz będąc do nieba wzięta, wszystkich Ją pokornie proszących hojnie obdarza, o czym dnia dzisiejszego mówić przedsięwziąłem) (nowość) Ks. Alojzy Bukowski SI. Jak dokonało się odkupienie ludzkości. ( PDF ) (Uczą Ojcowie święci i teologowie, że rodzaj ludzki popadł z powodu grzechu aż w potrójną niewolę. Najpierw w niewolę winy grzechowej, od której o własnych siłach nie mógł się uwolnić. Po wtóre w niewolę kary, nałożonej przez sprawiedliwość Bożą, której sam z siebie nikt nie mógł uniknąć. Karę tę stanowiła pożądliwość walcząca przeciwko duchowi, podbijająca w niewolę ciała i wikłająca człowieka w coraz to nowe i gorsze grzechy, oraz śmierć ciała i wieczną śmierć duszy, polegającą na odrzuceniu od źródła nadprzyrodzonego życia. Oprócz tego wymienia Objawienie jako następstwo grzechu, niewolę szatana, w którą człowiek, dając się szatanowi uwieść, sam się oddał, a którą Bóg dopuścił jako słuszną karę za odstępstwo człowieka od swego właściwego pana. Jak skutecznie szatan z otrzymanej nad człowiekiem mocy korzystał, jak dalece go pod swoją władzę podbił, o tym świadczy najlepiej historia demonizmu i satanizmu. Sam Chrystus nazwał szatana władcą tego świata, lecz równocześnie oświadczył, że przyszedł złamać jego moc i precz go wyrzucić (Jan. 12, 31). Ponieważ szatan skazany jest na wieczną śmierć w oddaleniu od Boga i także człowieka przez przywiedzenie go do grzechu o śmierć przyprawił, nazywa go Pismo św. władcą śmierci i mówi, że Chrystus przez śmierć swoją "zniszczył czarta jako władcę śmierci i wyzwolił tych, którzy dla bojaźni śmierci przez całe życie trzymani byli w niewoli" (Hebr. 2, 14-15). Pomimo uzyskania daleko idącego wpływu nad człowiekiem, nie był szatan, rozumie się, nigdy jego prawowitym panem; tym pozostał zawsze Bóg. Dlatego też Bogu, a nie szatanowi należał się okup. Przeciwne twierdzenie odrzucają już najpoważniejsi Ojcowie Kościoła z oburzeniem jako bluźnierstwo. Jako okup uwolnienia rodzaju ludzkiego z owej potrójnej niewoli złożył Chrystus Ojcu Niebieskiemu własne swoje życie... Umierając powiedział Chrystus "wykonało się". Słusznie mógł tak powiedzieć; albowiem wykonał do najdrobniejszych szczegółów wszystko, co Mu Ojciec Niebieski dla naszego odkupienia uczynić i wycierpieć polecił. Lecz czy dokonało się z tym rzeczywiste odkupienie ludzkości? Czy dokonało się ono przynajmniej w przeciągu dziewiętnastu wieków? Gdy rozglądniemy się po świecie, gdy zatrzymamy wzrok nasz choćby nad tymi krajami, nad którymi już dawno zaświtało światło nauki Chrystusowej, czy widzimy tu wszystkich ludzi szczęśliwych, cieszących się prawdziwą wolnością? Czy nie widzimy wielu jęczących dotąd w niewoli grzechu, w niewoli ciała i szatana, który niekiedy odbiera formalny kult od kulturalnych ludzi? Czy nie widzimy jak gigantyczne wysiłki ludzkie w szerokim zakresie wprost przeciwne wydają rezultaty? Jak przemyślnie wytworzone i nagromadzone bogactwa stają się powodem nędzy i głodu? Jak postęp wiedzy i techniki, zamiast dać ludzkości wolność, czyni jej dolę – właśnie ostatnimi czasy – coraz bardziej nieznośną i prawie, że rozpaczliwą? Przyczyny tego nie można się dopatrywać w nieużyteczności lub niewystarczalności odkupienia Chrystusowego; lecz tylko w braku należytego zeń korzystania, oraz w szukaniu wolności na fałszywych drogach. Dzieło odkupienia, dokonane przez Chrystusa nie miało być w planie Bożym równoznaczne z naszym rzeczywistym zbawieniem. Do wiecznego szczęścia chce nas Bóg stosownie do naszej natury przywieść przy świadomym i dobrowolnym współdziałaniu z Jego łaską, pobudzającą i uzdalniającą nas do zwycięskiej walki z nieprzyjaciółmi naszego zbawienia. Zadośćuczynienie i zasługi swoje dał nam Chrystus jako nieskończony skarb, z którego we właściwy sposób korzystać trzeba, oraz jako lekarstwo nieomylnej skuteczności, wymagające jednak właściwego stosowania i urządzenia całego życia według wskazań danych przez Zbawiciela słowem i przykładem. W miarę ukształtowania się na podobieństwo Chrystusa, odzyskuje każdy duchową wolność. Atoli całkowitej swobody i zupełnego pokoju nie możemy się spodziewać, dopóki pielgrzymujemy na tej ziemi z dala od Pana (2 Kor. 5, 6); albowiem jeszcze nie okazało się, czym będziemy, lecz wiemy, iż gdy się ukaże, podobni będziemy Panu (1 Jan. 3, 2). Wtenczas zniszczony będzie ostatni nieprzyjaciel naszej wolności, jakim jest śmierć (1 Kor. 15, 26). Albowiem Chrystus, który po swej śmierci chwalebnie zmartwychwstał, wskrzesi też nasze ciała i przemieni je według podobieństwa ciała jasności swej (Filip. 3, 21). Wtedy pełni radości wołać będziemy z Apostołem: "Gdzież jest o śmierci zwycięstwo twoje? Gdzież jest o śmierci oścień twój"? (1 Kor. 15, 55). Wtedy śmierć Chrystusa okaże się w całej pełni wiecznym odkupieniem ludzkości) (nowość) Antoni Małecki, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Karta z dziejów Uniwersytetu Krakowskiego. ( PDF ) (W pierwszych dniach lipca 1448 roku ujrzał się Uniwersytet Krakowski w nader trudnym położeniu. Całe grono członków tego ciała naukowego zostało zawezwane przed króla. Salę tronową zapełnił świetny tłum dworzan królewskich, świeccy senatorowie i dostojnicy królestwa, biskupi prawie z całej Polski i Litwy, kapituła katedralna i co tylko było znakomitego w stolicy. Na tronie zasiadł młody, od roku zaledwie królem polskim koronowany Kazimierz Jagiellończyk. Obok niego – zajął miejsce odpowiednie swojej godności Legat papieski. Wszystko wskazywało na to, że chwila to uroczysta i że chodzi o rzecz jakąś niepowszedniego znaczenia. Kiedy na dany znak poważne grono akademików, z kilkudziesięciu osób złożone, z schylonymi czołami przybywało przed ten majestat najwyższej władzy: utkwili w nich wzrok wszyscy obecni z natężoną ciekawością, a na wielu twarzach wyczytać było można i inne jeszcze, górujące nad ciekawością uczucia – współczucie, obawę, niechęć. Król przyjął przybywających z zachmurzonym obliczem. Zostali zapytani mistrzowie Szkoły Głównej Krakowskiej, dlaczego sami jedni w całym królestwie odmawiają posłuszeństwa papieżowi Mikołajowi V? Zabrał głos na to jeden z ich grona, prawdopodobnie rektor owego roku, mistrz Jakub, doktor teologii i równocześnie przełożony stradomskiego św. Jadwigi klasztoru Bożogrobców Jerozolimskich. Oświadczył w imieniu Uniwersytetu, w słowach pokornych wprawdzie, ale stanowczych, że gdyby Mikołaja za papieża uznali, to by działali wbrew przekonaniu i sumieniu swojemu. Albowiem Akademia Krakowska zajęła wraz z całym katolickim światem, a mianowicie z wszystkimi uniwersytetami, stanowisko po stronie Soboru Bazylejskiego i uważa sobie za obowiązek konieczny, wytrwać na tym stanowisku. Ojcem świętym, przez Sobór Bazylejski za papieża uznanym, jest Feliks V, któremu i oni także zaraz po jego wyniesieniu w posłuszeństwo się oddawszy, pragną dochować tej wierności do końca) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła. - O łzach za grzechy i gotowości wypełnienia woli Bożej. ( PDF ) (Kościół święty, nie bez przyczyny uroczystość tych dwóch wielkich Apostołów Piotra i Pawła w jednym dniu święci; bo imiona ich tak są nierozdzielne, jak nierozdzielne były ich prace, trudy i zasługi względem religii, jak nierozdzielne były ich serca, przejęte tą samą gorliwością o zbawienie ludzi. Pierwszy z nich był głową Kościoła naszego i klucznikiem nieba, a drugi nauczycielem narodów, który rozniósł wiarę Jezusa po całym świecie. Wszakże, chociaż ci dwaj Apostołowie tak wysokie zajęli miejsce w Kościele Chrystusowym, to jednak mimo blasku cnót, mieli oni nim się nawrócili pewne ułomności które ich do nas jako grzesznych ludzi zbliżają. Piotr św. pewnego razu zaparł się był Chrystusa, a św. Paweł prześladował Kościół i jego wyznawców; wszakże błędy swoje tak wielkimi naprawili cnotami, że się później stali wielkimi świętymi. O św. Piotrze mówi Ewangelia, że gdy Pan Jezus w przedsionku u Arcykapłana spojrzał na niego, a wtedy kur po raz trzeci zapiał – Piotr przypomniawszy sobie przepowiednię, za grzech swój ciężki zapłakał (Łk. 22, 62). O Pawle świętym piszą Dzieje Apostolskie, że gdy jechał do Damaszku prześladować chrześcijan, nagle cudownym światłem olśniony spadł z konia i posłyszał głos z nieba: "Szawle! Szawle, czemu mnie prześladujesz?". A na zapytanie: "Kto Ty jesteś Panie?" otrzymał odpowiedź: "Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz!". Wtedy Paweł ze drżeniem i zdumieniem odpowiedział: "Panie, co chcesz, abym uczynił?" (Dz. Ap. 9, 1-6). Otóż właśnie, owe łzy gorzkie św. Piotra, i ową gotowość św. Pawła czynienia co mu Bóg zalecił, postanowiłem obrać za przykład godny naśladowania. I mówić będę: 1-o O łzach św. Piotra i o łzach naszych. 2-o O gotowości św. Pawła służenia Bogu, i czy my go w tym naśladujemy) (nowość) Św. Robert kard. Bellarmin SI, Biskup, Doktor Kościoła. Wykład Nauki Chrześcijańskiej, ułożony z rozkazu Klemensa VIII Papieża. ("UCZEŃ. Na co czynimy Znak Krzyża Świętego? NAUCZYCIEL. Najprzód, na okazanie iż jesteśmy Chrześcijanami to jest żołnierzami Najwyższego Wodza naszego Chrystusa: bo Znak Krzyża Świętego, jest jakby znamię lub barwa, i odróżnia żołnierzy Chrystusowych od wszystkich nieprzyjaciół Kościoła Świętego, to jest pogan, żydów, turków, i wszystkich kacerzów. Nadto, czynimy Znak Krzyża Świętego, dla wzywania pomocy Bożej we wszystkich sprawach naszych; bo przez ten Znak wzywamy pomocy Trójcy Świętej, przez Mękę Zbawiciela naszego: dlatego to dobrzy Chrześcijanie zwykli czynić Znak ten zaraz po przebudzeniu się, wychodząc z domu, siadając do stołu, idąc na spoczynek, i przed wszelką pracą. Na koniec, czynimy Znak Krzyża Świętego, na uzbrojenie się przeciwko wszelkim pokusom szatańskim; bo szatan lęka się niezmiernie Znaku tego, i przed nim ucieka. Często też przez Znak Krzyża Świętego, człowiek ochrania się od wielu niebezpieczeństw tak duszy jako i ciała, jeśli go czyni z wiarą i ufnością w miłosierdzie Boże, i w zasługi Chrystusa Pana naszego", – ss. 12-13) (nowość, djvu) Ks. Ignacy Mioduszewski. Praktyczne objaśnienia zasad wiary i obowiązków moralnych. ("WSTĘP. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Na wieki wieków. Amen. Kochany Bracie, czytelniku! 1. Miły sercu obowiązek spełnię, gdy z tobą mówić będę o prawdziwym szczęściu człowieka, jako o najważniejszej sprawie duszy naszej. Każdy bowiem roztropny, tak pomyślnej doli dostąpić pragnie, a zasadza się ona na pozyskaniu łask Bożych i spokoju sumienia za życia i na otrzymaniu wiecznej nagrody po śmierci. To zaś szczęście jedynie zależy od akuratnego spełnienia następującego warunku: ażeby człowiek, wedle możności, Pana Boga poznał, – całym sercem i duszą Go umiłował, – przez całe życie wiernie Mu służył; – wszystkich zaś ludzi, jako Jego dzieci a swych braci, na równi z sobą ukochał. Za ochotne i dokładne dopełnienie tego warunku, duszę naszą czeka nieomylna nagroda w niebie; za niedopełnienie zaś tego, spotka ją wieczna kara w piekle. Z jednej więc strony zachęta nagrody, a z drugiej – pogróżka kary wiecznej, pobudzają nas do pilnego zastanowienia się nad swymi obowiązkami. 2. Obowiązki nasze inne są względem Pana Boga, – inne względem nas samych, – a inne względem bliźnich naszych. Przeto wszelkie niedbalstwo, odnoszące się do poznania tych obowiązków, aby je można było należycie wypełniać, jest rzeczywistym nieszczęściem człowieka, którego nikt rozumny sobie nie życzy. Dlatego też, ja, kapłan Chrystusowy, jakoby twój ojciec duchowny i brat starszy, mam obowiązek i prawo dopomóc ci w rozpoznawaniu woli Pana Boga i w urządzaniu podług niej życia swego; zechciej tylko z tych nauk i rad moich pilnie korzystać. Bo chociaż nic nowego ci nie powiem, tylko to objaśnię, co Pan Bóg nam objawił, a Kościół św. do wierzenia podał, jednakże te moje uwagi, rady i przestrogi, z innych dzieł zaczerpnięte, wielce ci pożyteczne być mogą, jeśli je uważnie odczytasz, dobrze zrozumiesz i do nich w życiu stosować się zechcesz. Jak z posianego ziarna wtedy tylko jest korzyść, gdy się przyjmie, urośnie i plon wyda, tak samo z wszelkiej nauki. Wiara objawiona i zdrowy rozsądek tego po nas wymagają, żebyśmy dokładnie zrozumieli przyczynę swego życia i ostateczny cel jego. A dotąd nie pojmiemy tego, dopóki nie będziemy wiedzieć: czym jest Pan Bóg, Stwórca wszystkich rzeczy, – czym jest człowiek, stworzenie Jego, – jaka jego zależność od swego Stwórcy, – w co on ma wierzyć, – czego się spodziewać, – co czynić, – czego się wystrzegać, – czyli słowem, jak on ma w życiu postępować, aby prawdziwego szczęścia dostąpił. Rozjaśnienie więc tych pytań i podanie praktycznego sposobu do urządzenia życia, jest zadaniem tej mojej książki", – ss. 1-2) (nowość, djvu) Sac. Cyriacus Michael Petroccia. Lux et Pax in Synthesy Dogmatica. Lectiones resumptae in Tractatus: De Deo Uno - De Deo Trino - De Deo creante et elevante - De Novissimis - De Verbo Incarnato - De Gratia Christi - De Virtutibus infusis et donis Spiritus Sancti. ("De Gratia Christi. Caput IV. De gratia in ordine ad agentem. 1. – Contra Novatores, qui, procedentes ex errore destructionis liberi arbitrii quoad res spirituales, a peccato originali peractae, consequenter docuerunt: hominem sub influxu gratiae nullam exercere libertatem sed necessario trahi; contra Iansenistas, qui ad eamdem conclusionem devenerunt asserentes: gratiam efficacem esse vehementem delectationem caelestem cui resisti non possit; contra quoslibet praedeterministas vel deterministas, qui nisi verbis, re profecto negant hominem sub influxu gratiae efficacis constitutum non posse non agere, quod idem est ac necessario agere; cum Conc. Trid. (Sess. VI can. 4) dicimus «Si quis dixerit liberum hominis arbitrium, a Deo motum et excitatum, nihil cooperari assentiendo Deo excitanti atque vocanti, quoad obtinendam iustificationis gratiam se disponat ac praeparet; neque posse dissentire si velit, sed veluti inanime quoddam nihil omnino agere, mereque passive se habere, anathema sit». Hic evidenter agitur de libertate hominis constituti sub influxu gratiae, in sensu composito cum ea «A Deo motum et excitatum» – et quidem gratiae efficacis, sub hac enim gratia libertatem negabant Novatores, contra quos Trid. decretum latum est; et praeterea constat ex verbis «cooperari assentiendo Deo» quod nonnisi de homine constituto sub influxu gratiae efficacis intelligi possunt. – Omnem autem dubii et discutiendi possibilitatem tollunt haec verba Eccl. (XXXI, 8-10). «Beatus vir qui inventus est sine macula, et qui post aurum non abiit, nec speravit in pecunia et thesauris... qui potuit transgredi, et non est transgressus, facere mala, et non fecit». Ubi agitur evidentissime de homine constituto sub influxu gratiae efficacis, qua sola fecit mirabilia in Ecclesia Sanctorum, ob quae laudatur ut beatus. Hic vir asseritur ita fecisse ut potuisset non facere, quod sine vero exercitio libertatis sub influxu gratiae efficacis nullimode intelligi potest; quemadmodum sine vero exercitio libertatis sub influxu gratiae nullimode intelliguntur «Ante hominem vita et mors, bonum et malum, quod placuerit ei, dabitur illi» (Eccl. XV, 18), et nullimode intelligitur ratio meriti vel demeriti in ordine salutis", – pp. 204-205) (nowość, djvu) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Bożego Ciała. - O ustanowieniu Najświętszego Sakramentu i o godnym onego przyjmowaniu. ( PDF ) (Uroczystość Bożego Ciała, nie tylko jest jedną z najwspanialszych, ale najdawniejszym świętem w Kościele Chrystusowym. Wszystkie inne uroczystości są ustanowione od Apostołów lub od Kościoła, ta zaś uroczystość była ustanowiona od samego Chrystusa na Ostatniej Wieczerzy. Ustanowienie tej uroczystości i Ofiary Mszy św., jest jedno i toż samo: skąd wypływa, że święto Wieczerzy Pańskiej i Bożego Ciała jest tak dawne jak sam Kościół. Jako bowiem Trójca Przenajświętsza jest przedmiotem istotnym i celem ostatecznym czci naszej we wszystkich uroczystościach naszej religii, tak sakrament Eucharystii, jest ofiarą ciągłą i czcią najwyższą jaka się Bogu oddaje. To właśnie było przyczyną, dla której tak nierychło ustanowiono w Kościele uroczystość szczególną dla obchodzenia tych dwóch wielkich tajemnic, ponieważ rok cały był zawsze świętem Trójcy Świętej, którą czczono i Najświętszego Sakramentu, przez który Ją czczono. W roku dopiero 1264, papież Urban IV ustanowił uroczystość szczególną Najświętszego Sakramentu dla całego Kościoła, którą potwierdzili papieże Klemens V i Jan XXII. Dzieje kościelne, jako też Bulla papieża Urbana IV stanowiąca tę uroczystość, podają nam, że Bóg cudownym sposobem objawił wolę swoją niektórym osobom pobożnym względem ustanowienia tego święta i dlatego Kościół święty obchodzi je z największą jaka być może okazałością. To noszenie publiczne na procesji Ciała Chrystusowego, to Jego wystawienie przez całą oktawę po kościołach, te szczególne hymny, śpiewy i modlitwy, wszystko to uroczystość Bożego Ciała czyni najwspanialszą ze wszystkich innych. W dniu dzisiejszym, przenieśmy się myślą na owo miejsce i w chwilę, w której Zbawiciel przepełniony miłością ku ludziom, ten cudowny Sakrament postanowił, a z samego ustanowienia jego, nauczmy się jak Go w Komunii świętej pożywać mamy; o czym będzie dzisiejsza nauka) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Trójcy Świętej. - Boska Opatrzność wszystkim się opiekuje, więc my za tę opiekę wdzięcznością Bogu odpłacać się winniśmy. ( PDF ) (Otóż, Bóg jest jeden w trzech Osobach, które są: Ojciec, Syn i Duch Święty. Każda z tych trzech Osób jest Bogiem, mimo to jednak, jeden tylko jest Bóg, bo wszystkie trzy Osoby jedną tylko mają naturę i jedno Bóstwo. Wszystkie te trzy Osoby Boskie, są odwieczne, nierozdzielne i równe sobie, nazywają się Trójcą Przenajświętszą. Bóg Ojciec jako odwieczny, nie pochodzi od nikogo. Syn Boży chociaż odwieczny, pochodzi od samego Ojca; Duch Święty także przedwieczny, pochodzi od Ojca i Syna. Bóg Ojciec jako Stwórca świata, objawił się pierwszym rodzicom w Raju, i dał im swoje przykazanie; a gdy zgrzeszyli i na cały naród ludzki nieszczęśliwe skutki tego grzechu sprowadzili, wtedy zstąpił z nieba na ziemię Syn Boży, aby przywrócić ludziom utracone szczęście. Potem Duch Święty istna miłość Ojca i Syna, przemawiał wprzód do ludzi przez proroków, potem zesłany został, aby nas oświecał i nauczał, udziela się nam w Sakramentach świętych, działa w nas łaską swoją, i przewodniczy nauce Kościoła. Lubo Bogu Ojcu przypisujemy stworzenie świata, Synowi Bożemu odkupienie, a Duchowi Świętemu uświęcenie, przez to nie wyznajemy trzech bogów, tylko jednego Boga w trzech Osobach; albowiem wszystko co się mówi o każdej Osobie Trójcy Świętej, to rozumieć należy o jednym nierozdzielnym Bogu, gdyż wszystkie dzieła, wszystkim trzem Osobom są wspólne. Samo tylko wcielenie Syna Bożego, przypisuje się wyłącznie drugiej Osobie Trójcy Świętej, bo sam tylko Syn Boży wziął naturę ludzką i stał się człowiekiem w żywocie Najświętszej Maryi Panny, ma ciało i duszę jak my. Te dwie natury Boska i ludzka, tak są ściśle z sobą złączone w Osobie Pana Jezusa, że jest On w jednej Osobie Bogiem i człowiekiem zarazem; skutkiem czego i Najświętsza Maryja Panna, słusznie nazywa się Matką Boską. Ponieważ w Jezusie Chrystusie są dwie natury: Boska i ludzka, zatem są i dwie wole: Boska i ludzka, wszakże jedna jest w Nim tylko Osoba, to jest Osoba Syna Bożego. Pan Jezus wyraźnie nam objawia tajemnicę Trójcy Świętej, gdy mówi do Apostołów: "Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody: chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego" (Mt. 28, 19); a święty Jan Apostoł wykazuje jedność Bóstwa w tych trzech Osobach, kiedy pisze: "Trzej są, którzy świadectwo dają na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są" (1 Jan 5, 7). Bóg jeden w trzech Osobach, oto treść naszej wiary, fundament naszej religii i najwspanialsza z naszych tajemnic. Wyznajemy tajemnicę Trójcy Świętej, gdy się żegnamy, mówiąc: w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Kościół Boży, użył tego znaku dla odróżnienia nas od niewiernych, a wszystkie swoje obrzędy, modlitwy i nabożeństwa, rozpoczyna i kończy od wezwania Trójcy Przenajświętszej... Wiara w tajemnicę Trójcy Świętej, powinna nas pobudzać do oddawania Bogu najgłębszej czci i wdzięczności, a rozważając Jego mądrość, wszechmocność i opatrzność, przez pobożne życie, starać się powinniśmy o pomnożenie chwały Jego. Ta nieustanna troskliwość Boga o to, aby wszystkie na świecie istoty osiągały swój cel, i w sposób najmędrszy kierowane były ku ostatecznemu przeznaczeniu swemu, nazywa się Opatrznością Boską. Ta to Opatrzność Boska wszystkim zarządza, wszystkim się opiekuje, a szczególnie człowiekiem, dlatego człowiek za te dobrodziejstwa wdzięcznością ku Bogu odpłacać się winien, i to będzie treścią dzisiejszej nauki) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Zielonych Świątek. - O miłości Boga, której oznaką jest wypełnianie Jego przykazań. ( PDF ) (Uroczystość dzisiejsza Zielonych Świątek, jest największą i najradośniejszą po uroczystości Wielkanocnej, albowiem jest, jakby dniem urodzin Matki naszej Kościoła, którego Duch Święty jest Boskim Pocieszycielem, Wszechmocnym Stróżem i Obrońcą. Ta uroczystość oznaczona była figurą zielonych świątek żydowskich, zwanych pięćdziesiątnicą. Podług Ojców świętych, ogłoszenie prawa Boskiego na górze Synaj dnia pięćdziesiątego po wyjściu Izraelitów z Egiptu, przy odgłosie grzmotów i błyskawic, było powodem do ustanowienia zielonych świątek żydowskich; zaś ogłoszenie prawa nowego, danego Apostołom przez Ducha Świętego, stanowi przedmiot dzisiejszej uroczystości... Pan Jezus przed wstąpieniem swoim do nieba, obiecał Apostołom Ducha Świętego, który wyleje na nich wszystkie dary i łaski nadprzyrodzone, a wtedy zrozumieją dokładnie te prawdy, których ich nauczał: "będziecie mi świadkami w Jeruzalem, i we wszystkiej żydowskiej ziemi i w Samarii i aż na kraj ziemi" (Dz. Ap. 1, 8). Zalecił im także, żeby się nie oddalali z Jeruzalem, lecz wyczekiwali przyjścia Ducha Świętego. Jakoż, zaraz po wstąpieniu Pana Jezusa do nieba, powróciwszy z góry Oliwnej, jedenastu Apostołów, i inni uczniowie, razem z Najświętszą Panną, około stu dwudziestu osób udali się do Jeruzalem i tam w jednym domu zostając, w gorących modlitwach, oczekiwali Pocieszyciela z niebios. I oto, dnia dziesiątego około dziewiątej godziny z rana, usłyszeli szelest wielki, jakby gwałtownego wiatru, który wstrząsnął całym domem, i dał się słyszeć po całym mieście. Ten wiatr, łączył się z płomieniami ognia, które się rozdzieliły w postaci ognistych języków i stanęły nad głową każdej osoby z tego zgromadzenia. Nie był to ogień materialny, ale były to znaki zewnętrzne skutków, które Duch Święty sprawował wewnętrznie w każdym z uczniów i w sercu pierwszych chrześcijan, napełniając ich darami swymi. Dziś na procesji, na stacji w środku kościoła, śpiewa się hymn: Veni Creator, czyli Przyjdź Duchu Święty. Przez ten obrządek naśladujemy Apostołów z Najświętszą Maryją Panną i innymi uczniami zgromadzonych w wieczerniku, błagających o zstąpienie Ducha Świętego. Na końcu procesji, kapłan śpiewa po trzykroć: "Weźmijcie Ducha Świętego; których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone". Powtarzając te słowa Zbawiciela wyrzeczone do Apostołów, Kościół święty, przypomina szczególniejszą łaskę Ducha Świętego, udzieloną biskupom i kapłanom do rozgrzeszania w sakramencie pokuty... Chrystus Pan uczy nas w dzisiejszej Ewangelii sposobu, jakim każdego czasu zdołamy zaprosić Ducha Świętego, aby zamieszkał w duszach naszych. Mamy miłować Boga, Stwórcę i Pana naszego. Serce, które miłuje Boga, jest prawdziwym kościołem Ducha Świętego. Pan Jezus mówi: "Jeśli mnie kto miłuje, będzie chował mowę moją, i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy" (Jan 14, 23) i tymi słowy wskazuje nam prawdziwy sposób miłowania Boga. Opierając się tedy na tych słowach Zbawiciela, zamierzyłem wyłożyć wam, że przez wypełnienie woli Bożej czyli Jego przykazań, okażemy iż prawdziwie miłujemy Boga) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na Poniedziałek Świąteczny. - O miłości Boga dla ludzi i o ich niewdzięczności względem Boga. ( PDF ) (Miłość Boga ku ludziom ujawnia się jeszcze lepiej w zamiarze, w jakim Bóg dał Syna swego światu. Nie posłał Go bowiem jako surowego Sędziego dla ukarania ludzi, lecz jako potężnego Pośrednika, któryby dla nich otrzymał przebaczenie. "Bo nie posłał Bóg Syna swego na świat, aby sądził świat, ale iżby świat był zbawiony przezeń". Świat nie zasłużył na taką miłość Bożą; pierwsi ludzie Adam i Ewa stali się Bogu nieposłuszni, i wszyscy ludzie którzy od nich pochodzą stali się synami gniewu i zatracenia. Świat więc zasłużył na potępienie a Bóg mu posłał odkupienie; umiłował ludzi, którzy Go nie miłowali, i dał im to co miał najdroższego – jednorodzonego Syna swego. Aniołów nie miłował Bóg tyle co ludzi. "Aniołom – mówi Piotr święty – którzy zgrzeszyli nie przebaczył, ale powrozami piekielnymi ściągnionych do piekła podał na męki, aby na sąd byli zachowani" (II Piotr. 2, 4). Lecz ludziom którzy są niżsi od aniołów, przebaczył i posłał im Syna swego. Nie w innym celu posłał Bóg Syna swego, tylko żeby ludzi postawił w możności zbawienia się. "Kto wierzy weń, nie bywa sądzony; lecz kto nie wierzy, już osądzony jest, iż nie wierzy w imię jednorodzonego Syna Bożego". Tu się zastanówmy, co nam czynić potrzeba, ażebyśmy z przyjścia Jezusa na świat, odnieśli korzyść zbawienną. Trzeba nam weń wierzyć ale wiarą żywą, wiarą, taką która działa przez miłość. Przez wiarę, rozumie się tu całe prawo które Jezus ogłosił. Jeżeli będziemy żyć według przepisów wiary i wiernie Bogu służyć, wtenczas słuszną możemy mieć nadzieję, że nie będziemy potępieni, bo nie będzie w nas żadnej winy, przez którą zasługiwalibyśmy na potępienie. Lecz kto nie wierzy, ten już jest potępiony, on sam siebie pozywa do sądu, sumienie jego staje się dla niego oskarżycielem. Przed Bogiem, który widzi niepokutę niedowiarków, nie ma prawa do zbawienia, kto nie wierzy w jednorodzonego Syna Bożego. Jeżeli wielu ludzi ginie, nie w Bogu tego przyczyna, gdyż Bóg uczynił wszystko, żeby ludzie mogli być zbawieni. Ludzie więc sami są przyczyną swego potępienia, bo czynią to co ich od zbawienia oddala, o czym w drugiej uwadze) (nowość) Ks. Alban Stolz, Doktor Teologii. Rady i przestrogi na całe życie. Pamiątka dla młodzieży męskiej przy ukończeniu szkół. ( PDF ) (1. Naprzód jesteś obowiązanym trzymać się wiary świętej katolickiej. Niezmierne to szczęście dla ciebie, żeś w tej wierze pouczony i wychowany; ona jest bowiem najdroższym skarbem, jaki możesz mieć w tym życiu ziemskim. Ale skarb ten, za który miliony męczenników oddały swe życie, możesz łatwo utracić przez lekkomyślność. Strzeż się więc towarzystwa i rozmowy z ludźmi bez wiary; oni są zwykle niesumiennymi i żyją w grzechach, a starają się dla zagłuszenia swego sumienia drugich do niedowiarstwa skłonić – lub są zarozumiałymi, chcą się czymś od innych wyróżnić; gdy jednak nie mają gruntownej wiedzy ani cnoty, odróżniają się niedowiarstwem. Nie czytaj książek ani gazet nieprzyjaznych wierze i Kościołowi, bo one są jako wilki, które przywdziewają na siebie owczą skórę oświaty i postępu. Gdy będziesz miał kiedy wątpliwość co do jakiej prawdy wiary, zapytaj się swego spowiednika, bo w dzisiejszych czasach znajduje się wiele ludzi niedouczonych, którzy usilnie starają się wiarę świętą podkopać i stłumić, i którzy prześladują pobożnych katolików kłamstwem, szkalowaniem i szyderstwem; potrzeba ci więc mieć siłę ducha, abyś się nie dał zwyciężyć przez względy na korzyść lub stratę; potrzeba mieć odwagę, abyś się nie bał ludzkich gróźb ani wstydził ludzkich szyderstw, ale okazywał się zawsze i wszędzie gorliwym katolikiem. – Zapisz sobie w pamięci słowa św. Apostoła Pawła: "Bojuj dobry bój wiary, dostępuj żywota wiecznego, do którego jesteś wezwan". Wyznawaj to i okazuj czynem, gdy tego chwała Boża wymaga, że jesteś z ciałem i duszą katolikiem i chcesz nim być do śmierci. Abyś w tym postanowieniu mógł wytrwać, schowaj sobie na pamiątkę swój katechizm i odczytuj go ustępami w każde święto. Gdzie idzie o taki skarb jak wiara, tam żaden trud, żadna ofiara nie jest za wielka) (nowość) Ks. Alban Stolz, Doktor Teologii. Niezapominajki. Rady i przestrogi na całe życie dla młodzieży żeńskiej. ( PDF ) (1. Przez Chrzest święty stałaś się dziecięciem Boga – przez Komunię św. została twoja dusza Jego oblubienicą; tj. Pan Bóg miłuje cię nieskończenie więcej, niż najlepszy człowiek swoje dziecię, swego brata, przyjaciela lub oblubienicę miłować zdoła, i dlatego właśnie chce Pan Bóg, abyś i ty Go nawzajem miłowała nad wszystko, aby twoja dusza była zawsze piękną, czystą i godną mieszkać z Nim w niebie. – Chociażby się twe ciało zestarzało, dusza powinna zostać zawsze młodą, piękną, ukochaną oblubienicą Pana Jezusa przez całe życie i na wieki. 2. Przede wszystkim powinnaś się starać, abyś białej szaty swej duszy tj. jej niewinności i świętości otrzymanej we Chrzcie i Komunii św. nigdy nie splamiła. Unikaj więc towarzystwa takich osób, które nie mają wiary, które lekkomyślnie mówią, żartują lub zbyt śmiałe są w swoim postępowaniu – a gdyby kto się ośmielił zachowywać się nieskromnie w twej obecności, okaż mu swoje oburzenie. – Szanuj w sobie godność oblubienicy Chrystusowej i nie trać jej dla przypodobania się śmiertelnemu człowiekowi, który wkrótce zgnije w grobie. Nie bądź też skorą do tańca, bo członki Chrystusowe nie tańczą. 3. Bądź czysta przez wzgląd na swoją godność, iżeś świątynią Bożą – w ubiorze zaś bądź obyczajną i skromną. Nie ubieraj się wytworniej, niż inne bogobojne dziewice twego stanu. Nie staraj się odróżnić od nich, aby zwrócić na siebie czyjąś uwagę, albo komuś się przypodobać. Chęć odznaczania się strojem, podobania się i wszelkiego rodzaju próżność są brzydkimi wadami, które pokryją twoją duszę jakby trądem i uczynią Boskiemu Oblubieńcowi obrzydłą. Czyliż nie przenosisz Pana Jezusa, który za ciebie umarł na krzyżu i do ciebie zstąpił w Komunii św. nad wszystkich ludzi? I cóż ci pomogą ludzie przy śmierci i w wieczności?) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. - O ważności słowa Bożego i o obowiązku słuchania go. ( PDF ) (Po zmartwychwstaniu swoim, Pan Jezus pozostawał jeszcze na ziemi przez czterdzieści dni, w ciągu których obcując często z Apostołami, wiele z nimi raczył mówić o królestwie niebieskim, i wyuczył ich wszystkiego co do ustanowienia i rozszerzenia Kościoła potrzebnym było. Dziś na początku Mszy odbywa się procesja na pamiątkę drogi Zbawiciela z uczniami na górę Oliwną. Gdy Pan Jezus wstępował do nieba, uczniowie oddawali Mu pokłon głęboki i polecali się Jego opiece; potem ukazali się aniołowie i pocieszając ich oznajmili, że Jezus Chrystus przyjdzie kiedyś powtórnie na sąd. Przeto w czasie procesji, na stacji w środku kościoła, w śpiewie zanoszą się błagalne modły do Zbawiciela: "aby wejrzał na pokorne sługi swoje, i bronił ich od szatańskiej napaści, a gdy przyjdzie sądzić świat, aby raczył się zmiłować nad grzesznymi i do wiecznej przypuścił ich nagrody". Na końcu procesji kapłan trzymając krzyż w ręku, po trzykroć ogłasza Wniebowstąpienie, powtarzając słowa Zbawiciela, którymi zapowiedział odejście swoje: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, Boga mojego i Boga waszego" (Jan 20, 17)... Pan Jezus odchodząc do nieba, zlał na Apostołów wielkie posłannictwo rozkrzewiania wiary. "Idąc tedy – wyrzekł do nich – na wszystek świat, opowiadajcie ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie: a kto nie uwierzy będzie potępion" (Mk 16, 15-16). Z tych słów poznali oni, że nie królestwo świata, ale królestwo Boga, prawdy i cnoty mają rozszerzać. Poznali ważność posłannictwa swego, że ewangelię, czyli słowo Boże mają ogłaszać całemu światu. I o tym to obowiązku opowiadania ewangelii włożonym na Apostołów i ich następców będzie dalsza nauka; czyli o ważności słowa Bożego, i o obowiązku chrześcijan słuchania go) (nowość) List pasterski Biskupów austriackich. Znaki czasu: niedowiarstwo, indyferentyzm i praktyczny materializm. ( PDF ) (Nie o wiele lepszą, jak zupełne niedowiarstwo jest i obojętność w wierze, stawianie wszystkich religij na równi czyli indyferentyzm. W naszym czasie ubogim w wiarę rozszerzyło się po wszystkich klasach społeczeństwa, mianowicie zaś w tak zwanych stanach wykształconych, mniemanie, że na religijnej wierze i jej treści mało zależy; rzeczą główną, mówią, jest zachowanie się moralne. Jeżeli człowiek zachowuje się względem bliźniego uczciwie i dobrze, jeżeli obowiązki swoje jako obywatel państwa wypełnia wiernie, nie idzie wtedy o jego poglądy religijne. Cóż rzeczecie wierni Katolicy na takie zasady, głoszone dzisiaj w rozmowach, po gazetach i w książkach w sposób najjawniejszy? Bóg posyła na świat swego jednorodzonego Syna jako światłość świata, jako jedynego nauczyciela ludzi, jako ich Odkupiciela i Wybawcę od grzechu, od nędzy i śmierci, jako Założyciela Kościoła do sprawowania dalszego dzieła Odkupienia i oto ma być rzeczą obojętną, czy się naukę tego Posłannika Boskiego przyjmuje lub nie przyjmuje, czy się uczestniczy lub nie uczestniczy w Jego dziele Odkupienia, czy się poddaje Jego Kościołowi, lub się Mu odmawia wiary i posłannictwa? Czyż indyferentyzm taki nie jest wzgardzeniem religii Jezusa Chrystusa, krzyczącą niewdzięcznością względem Zbawiciela? Zaprawdę! obojętność względem wszelkiej religii, stawianie na równi religij wszystkich, mieści już w sobie i niedowiarstwo. Albo czyż nie jest to niedowiarstwem, jeżeli Bóg kazał ci się trzymać Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, a ty odpowiadasz: nie! wszystkie religie są sobie równe!?) (nowość) Ks. Edward Kosibowicz SI. Kazanie na II Niedzielę po Wielkanocy. ( PDF ) (Przyszedł Dobry Pasterz i poznały Go Jego owieczki. Poznały Go po tym geście miłości i miłosierdzia, którym leczył, wskrzeszał i rozgrzeszał; poznały Go po tym słowie, którym porywał od brudu i nędzy na wyżyny najszlachetniejszych poświęceń: Błogosławieni ubodzy... cisi... czystego serca... płaczący... głodni i prześladowani... Poznały Go po tym spojrzeniu, którym sięgał głębin duszy i rozpraszał w niej wszelkie zarzuty i życiowe zastrzeżenia, a od sieci, roli czy bankierskiego stolika słał na ciernisty gościniec apostolskiej pracy. Poznały Go i po tych łzach współczującego wzruszenia, które wymknęły się nie tyle z oczu, ile z serca, nad mogiłą przyjaciela. Poznały przede wszystkim moc Jego miłości, gdy konał na samotnej skale, a i w godzinie swej najstraszniejszej udręki umiał jedynie przebaczać i błogosławić. Dobry to Pasterz, bo nie żałował trudu ni ofiary, cierpiał i nie oszczędzał swych sił, umierał za miliony, bo umiłował je bez granic i miary. A kiedy po znoju ziemskiego pasterzowania odchodził do swego Ojca, to i wtedy ostatnie słowa pociechy skierował do swej owczarni, iż nie zostawi jej na sierocej doli, nie wyda w ręce najemników, ale pasterzować jej będzie wszechmocny, choć niewidzialny, gromadzić będzie owieczki po opłotkach i rozłogach życia, by cała ludzkość zebrała się w jednej owczarni pod opieką Jego, jedynego, Boskiego Pasterza. Odszedł a jednak pozostał, pasterzuje dalej, przyciąga swą ofiarną miłością miliony dusz. Szedł z nimi na rzymskie areny, gdzie okrucieństwo tyranów targało na krwawe strzępy ciała męczenników, by wyzwolić nieśmiertelne dusze. Wśród ryku zgłodniałych zwierząt, poprzez dym żywych pochodni źrenice męczenników dostrzegały Dobrego Pasterza, wychodził do nich z wawrzynem zwycięstwa, uśmiechnięty i promienny: Quo vadis Domine?... Poznawały Jego głos i konały w ekstazie nieziemskiego szczęścia. Szedł z nimi w ciągu wieków ulicami paryskiej komuny, odwiedzał kazamaty londyńskiego Toweru czy moskiewskiej czerezwyczajki, ponad lufy karabinów przyciągał spojrzenie bohaterskiego syna Meksyku, Ojca Pro, a okrzyk ludzkiego przerażenia zamieniał na okrzyk nadludzkiego triumfu. Dobry, Boski Pasterz pociągał swoje owieczki z cichego tabernakulum w mrocznych katakumbach, posilał je swym ciałem, poił swą krwią, wśród morza brudu, wyuzdania oraz egoizmu budził dusze promienne, które jak ewangeliczny zaczyn, przetworzyły pogański świat. Z podziwem patrzano na Chrystusową owczarnię, a nawet nie rozumiejąc jej ideałów wyznawano głośno: "Patrzcie, jak ci się kochają!". Miłość bezgraniczna Dobrego Pasterza pociągała i jednoczyła dusze, zapalała je apostolskim ogniem. Cóż dziwnego, iż w katakumbach i na pomnikach najstarszej chrześcijańskiej sztuki jawi się tak często postać i symbol Dobrego Pasterza. Nie znikł On jednak i z romańskich świątyń czy gotyckich tumów, z renesansowych i barokowych kościołów, gdyż centrum ich stanowi wszędzie to samo tabernakulum, z którego pasterzuje swą miłością i swym miłosierdziem Chrystus. Zna On swoje owieczki a i one nieomylnie Jego głos poznają. Głos prawdy, która przemawia sumieniem, głos objawionej nauki, której strzeże Kościół, głos miłosierdzia i łaski, która płynie z Sakramentów świętych. Tak było w ciągu wieków, tak jest i dzisiaj, gdyż Chrystus, Dobry Pasterz, ten sam wczoraj i dziś, ten sam i na wieki) (nowość) Ks. Edmund Stabryła SI. Kazanie na uroczystość Królowej Korony Polskiej. - Najświętsza Maryja Panna Uzdrowieniem chorych. - Opiekunką rodziny. - Chwałą i dźwignią narodu polskiego. ( PDF ) (Doprawdy, wychowywać i urabiać tak kapryśne, lekkomyślne i niesforne dziecko, jakim był naród nasz w ostatnich trzech wiekach swego bytu niepodległego i nie tylko nie zrazić się do niego, ale okazywać mu tyle prawdziwie macierzyńskiej cierpliwości, dobroci, słodyczy i miłości, tak go bronić i osłaniać – tego dokonać mogło tylko Serce Tej, która jest Matką samego Boga-Człowieka i Współodkupicielką rodzaju ludzkiego! Maryja też w gruncie rzeczy nigdy nas nie opuściła. Ona jak księżyc świeciła stale na naszym niebie i rozpraszała ciemności zwątpienia, jak jutrzenka poiła serca nadzieją w tę straszną prawie lat 150 trwającą noc niewoli. Ona nam zastępowała Matkę-Ojczyznę. A skoro tylko wybiła godzina na naszym zegarze dziejowym, ledwie pierzchła noc niewoli i naród polski z radością powitał wzejście dnia wyzwolin – Ona osłania go przed piorunami zawieruchy bolszewickiej i spełnia Cud nad Wisłą... I tak jak ongi, spełniło się w naszych czasach, że Maryja to najpewniejsza nasza dźwignia i ostoja. Obyż spełniło się jeszcze to drugie, by Maryja stała się chwałą narodu naszego w chwili jego szczęścia. Albowiem "szczęśliwe narody, które taką mają historię, jak Polska – powiedział niegdyś nuncjusz polski, Pignatelli (późniejszy papież Innocenty XII), – szczęśliwszego od was nie widzę państwa, gdyż wam jedynym zechciała być Królową Maryja, a to jest zaszczyt nad zaszczyty i szczęście niewymowne – obyście to tylko zrozumieli sami". O tak, czas już najwyższy, abyśmy to wreszcie zrozumieli sami i czynili wszystko, by sobie i narodowi naszemu wyjednać i zapewnić jak największe względy i łaski Królowej naszej Maryi. Historia, najdrożsi, jest mistrzynią życia. Błędy i grzechy naszych przodków, ich przewiny względem najlepszej Matki i Królowej naszej, Maryi, niech nam, ich potomkom, posłużą za naukę i przestrogę. Służmy Bogu tak wiernie i czcijmy Maryję gorąco, tak, jak to czynili święci polscy; więc nie tylko słowem, nie tylko językiem, lecz przede wszystkim czynem życia swojego. Cnota Polaków poza Polakami (Sarmatorum virtus veluti extra ipsos) – mówili cudzoziemcy o naszych przodkach. My dziś dowieść powinniśmy, że nas stać nie tylko na wzniosłe porywy w chwilach krytycznych i przełomowych, nie tylko na czyny bohaterstwa na polu chwały, lecz i na dzieła prawdziwe twórcze i wielkie w stosunkach rodzinnych, społecznych i prawno-państwowych. A tylko z Bogiem, tylko w zgodzie z prawdami wiary Ojców i z zasadami moralności chrześcijańskiej, tylko w przymierzu i pod opieką Królowej Korony Polskiej dokażemy rzeczy wielkich i tak przyspieszymy Jej i narodu całego dzień chwały i szczęścia) (nowość) Św. Bonawentura Biskup, Doktor Kościoła. Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty (uzupełniono) Św. Bonawentura Biskup, Doktor Kościoła. Żywot... Jezusa do grobu złożenie. (Po pewnym przeciągu czasu, gdy już i noc nadchodziła Józef uprasza przenajświętszą Pannę, żeby dozwoliła owinąć ciało przenajświętsze w płachty i pogrzebać. Lecz trudno Jej było zgodzić się na to, i rzekła: "Nie odbierajcie Mi, Moi drodzy, tak prędko Syna, albo Mnie razem z Nim do grobu złóżcie". I to mówiąc płakała łzami utulić się nie dającymi; wpatrywała się w rany to rąk, to nóg, to boku; w jedną po drugiej; to znowu w oblicze i głowę, i widziała pokłucie od cierni; zauważała brodę powyrywaną, twarz krwią skrzepłą i plwocinami pokrytą: głowę z włosów obnażoną, i nie mogła dość się napatrzyć i napłakać. Przypuszczam zaś, że Zbawiciel podczas męki miał włosy powyrywane a zwłaszcza z brody, bo chociaż o tym Ewangelistowie nie wspominają, gdyż nie każdy szczegół wymienili, jest atoli wyraźny tego dowód w innym miejscu Pisma świętego. Izajasz bowiem w osobie Zbawiciela przemawiając powiada: Ciało Moje dałem bijącym, a policzki Moje rwającym (Iz. 50, 6), to jest wyrywającym włosy z brody) (nowość) Św. Bonawentura Biskup, Doktor Kościoła. Żywot... Matki Bolesnej powrót z Kalwarii do mieszkania. (Widząc, że już czas był wracać do miasta, Józef z Arymatei rzekł do przenajświętszej Panny: "Pani moja, proszę Cię w imię Boga, i dla miłości Syna Twojego a mojego Mistrza, jeśli łaska, racz zamieszkać w domu moim; wiadomo mi bowiem, że własnego nie masz. Chciej przeto mój za Swój poczytywać, gdyż wszystko moje Twoim jest". A toż samo powtórzył i Nikodem. Otóż jak litują się nad Matką Bolesną! Bo też Królowa niebios, nie ma gdzie by głowę skłoniła, a właśnie gdy nadeszły dla Niej dnie żałoby, i wdowieństwa, gdyż Pan Jezus był dla Niej i synem i oblubieńcem, i ojcem i matką i całym szczęściem; a więc ze śmiercią Jego wszystko postradała. Prawdziwą jest wdową i sierotą a pozbawiona przytułku. Wszelako, dziękując z pokornym ukłonem za ofiarowane Jej schronienie, Maryja odpowiada, że ponieważ Janowi w opiekę oddaną została, więc od niego należy stanowić w tej mierze. Powtórnie tedy proszącym żeby u nich zamieszkała, oświadczył Jan, że chce zaprowadzić przenajświętszą Matkę na górę Syjońską, do domu w którym Mistrz ich wieczerzał z uczniami dnia poprzedzającego, i tam z Nią zamieszkać. Wtedy Józef i Nikodem, pokłoniwszy się przenajświętszej Pannie, i oddawszy cześć grobowi, odeszli, a inni jak wspomina o tym Ewangelia przy grobie usiedli (Mt. 27, 61). Gdy zaś noc już zapadała, rzekł Jan do przenajświętszej Panny: "Nie wypada nam dłużej tu pozostawać i w nocy wracać do miasta: jeśli więc łaska, Pani moja, odejdźmy". Wtedy przenajświętsza Panna podniosła się, uklękła, i grób ucałowała błogosławiąc go i mówiąc: "Synu Mój, nie mogę dłużej być z Tobą; poruczam Cię Ojcu Twojemu". A wzniósłszy oczy do nieba przydała z wielkim rozczuleniem i ze łzami: "Ojcze przedwieczny, polecam Ci Syna i duszę Moją, którą tu przy ciele Jego zostawiam". Poczym zaczęli schodzić z góry. Gdy pod krzyż nadeszli, najprzód uklękła Matka Boża i oddała cześć krzyżowi, mówiąc: "Na nim spoczywał Syn Mój, i na nim jeszcze są ślady krwi Jego". A podobny pokłon ) (nowość) Św. Bonawentura Biskup, Doktor Kościoła. Żywot... Rozpamiętywanie tego co zaszło z przenajświętszą Panną i będącymi z Nią niewiastami przez dzień Wielkiej Soboty. (W dzień Sobotni, przenajświętsza Panna i towarzyszące Jej niewiasty, wraz z Janem zamknąwszy się w domu, od rana nigdzie nie wychodzili. Zbolali, zasmuceni jako sieroty ciężko strapione, siedzieli razem milczący, bezustannie na myśli mając świeżo zaszłe wypadki, i tylko od chwili do chwili spoglądali jedno na drugie, jak to zwykłym jest wielką klęską dotkniętym. Wtem zakołatano do drzwi, co bardzo ich przeraziło; gdyż wszystko ich przerażało i w ciągłej byli niepewności. Jednakże Jan do drzwi poszedł, a ujrzawszy i poznawszy Piotra rzekł: "Piotr przyszedł", a przenajświętsza Panna na to: "Otwórz mu". Wchodzi więc Piotr zawstydzony, z płaczem wielkim i szlochaniem, a wtedy i wszyscy płakać poczęli, i przez chwilę nikt od smutku i płaczu słowa wyrzec nie był w stanie. Następnie przychodzą z kolei i inni uczniowie, a także spłakani. Owoż, napłakawszy się do woli, zaczęli rozmawiać o Panu i Mistrzu najdroższym. Rzekł Piotr: "Wstyd mi i wstyd wielki! nie powinien bym ust w waszej obecności otwierać, ani ludziom pokazywać się na oczy; albowiem Pana mojego, który mnie tak miłował, nikczemnie odstąpiłem i zaparłem się". Podobnież i inni bijąc się w policzki ze skruchą i łzy wylewając, sami się oskarżali, że najdroższego Pana swego tak słabodusznie odstąpili. Wtedy rzekła przenajświętsza Panna: "Mistrz dobry i Pasterz wierny odszedł od nas; i pozostaliśmy jakoby sieroty: lecz mam niezachwianą nadzieję, że Go wkrótce odzyskamy, a wiecie że dobrotliwym jest Syn Mój i że was bardzo miłował. Bądźcie więc pewni, że się łatwo da przebłagać, i chętnie wam odpuści wszelką urazę czyli winę. Taka zaś z dopuszczenia Ojca przedwiecznego była zawziętość wrogów na Niego, i tak dalece przemogło zuchwalstwo złych ludzi, że nie moglibyście byli przynieść Mu pomocy, chociaż byście byli przy Nim. A więc uspokójcie się") (nowość) S. Bonaventura Episcopus, Doctor Ecclesiae. Meditationes Vitae Christi (uzupełniono) S. Bonaventura Episcopus, Doctor Ecclesiae. Meditationes... Hora Completorii. (Post aliquam morulam, cum nox appropinquasset, rogat Joseph Dominam, ut permittat eum volvi linteaminibus, et sepeliri. Ipsa contendebat, dicens: Nolite, amici mei, tam cito filium meum accipere, vel mecum ipso sepelite. Flebat autem lacrymis irremediabilibus, aspiciebat vulnera manuum et lateris, modo unum, modo aliud; aspiciebat vultum ejus, et caput, et videbat spinarum puncturas, depilationem barbae, faciem et sputis et sanguine deturpatam, et caput tonsum; et de fletu et aspectu non poterat satiari. Legitur autem in quadam scriptura, quod Dominus devotae suae revelavit, quod ipse tonsus fuit capillis, et depilatus barba; sed Evangelistae non scripserunt omnia. Et quidem quod ipse fuit tonsatus, vel sicut est, nescio probare per scripturam, sed de depilatione barbae potest probari. Dicit enim Isaias in persona Domini (Isa. L, 6): Corpus meum dedi percutientibus, et genas meas vellentibus) (nowość) S. Bonaventura Episcopus, Doctor Ecclesiae. Meditationes... Meditatio post Completorium. (Volens autem Joseph redire in civitatem post officium sic completum, dicit Dominae: Domina mea, ego vos deprecor propter Deum, et propter amorem filii vestri et magistri mei, si placet, ut divertatis in domum meam; scio enim, quod domum propriam non habetis; utamini mea ut vestra, quia omnia mea vestra sunt. Similiter et Nicodemus. O qualis compassio! Regina coeli non habet ubi caput suum reclinet; et hos dies lugubres et viduitatis suae sub alieno tecto ducere oportebit. Vere dies viduitatis sunt isti, quia Dominus Jesus erat ei filius et sponsus, pater et mater, et omne bonum; et omnia simul, eo mortuo, perdidit. Vere vidua est et derelicta, et, quo divertat, non habet. Tunc ipsa se inclinans humiliter, et gratias agens, respondit se esse commissam Joanni. Quibus Joannes adhuc eam rogantibus, respondit, quod volebat eam ducere in montem Sion, in domum in qua magister coenavit heri sero cum discipulis, et ibidem stare cum ea volebat. Illi vero inclinantes se Dominae, et adorantes sepulchrum, abierunt; et isti, ut Evangelium dicit (Matth. XXVII, 61), remanserunt sedentes contra sepulcrum. Appropinquante autem nocte, dicit Joannes Dominae: Non est honestum hic nimis morari, vel de nocte in civitatem redire. Et ideo, si vobis placet, Domina, recedamus. Tunc Domina surgens et genuflectens sepulcrum amplexatur, benedicensque sepulcrum, dicit: Fili mi, non possum amplius stare tecum; ego recommendo te Patri tuo. Sublevatis etiam oculis in coelum, dicit cum lacrymis et affectu magno: Pater aeterne, recommendo vobis filium, et meam animam, quam dimitto. Et recedere tunc coeperunt. Cum autem venerunt ad crucem, ibi genuflexit ipsa et adoravit crucem, dicens: Hic requievit filius meus, et hic est pretiosissimus sanguis ejus. Similiter et omnes fecerunt. Cogitare namque potes, quod ipsa prima fuit, quae crucem adoravit) (nowość) S. Bonaventura Episcopus, Doctor Ecclesiae. Meditationes... Meditatio de Domina et sociabus; de sabbato. (Mane autem sabbati, stant in domo, januis clausis, Domina et aliae sociae una cum Joanne afflicte et dolorosae, tanquam orphanae et plenae moerore, non loquentes, sed memorantes sedebant simul, aspicientes se mutuo raptim, sicut contingere consuevit magna pressura et calamitate gravatis. Pulsatum autem fuit ad ostium, et timebant, quia omnia timuerunt; securitas enim eorum discesserat. Tamen Joannes ibat ad ostium, et aspiciens cognovit Petrum, et dixit: Petrus est. Et Domina: Aperias ei. Ingreditur igitur Petrus verecunde cum singultibus magnis, et fletibus; et tunc omnes plorare coeperunt, nec verbum loqui poterant prae moerore. Postea veniunt successim et alii discipuli etiam plorantes. Tandem cessantes a fletu, incipiunt de Domino suo loqui. Dicit ergo Petrus: Ego verecundor in meipso, nec deberem in conspectu vestro loqui, vel hominibus apparere, quia Dominum meum, qui me tantum diligebat, sic reliqui et negavi. Similiter et alii cum percussione palmarum, lacrymarumque effusione, seipsos redarguebant, quia Dominum suum dulcissimum sic reliquerant. Tunc dicit Domina: Magister bonus et pastor fidelis recessit a nobis, et nos remanemus velut orphani; sed spero firmiter, quod cito rehabebimus ipsum: et vos scitis, quia benignus est filius meus, et vos multum diligebat. Non dubitetis, quia bene reconciliabitur, et libenter remittet omnem offensam, sive culpam. Tantus autem fuit, permissione Patris, furor contra eum, et ita praevaluit malorum audacia, quod non potuissetis eum juvare, etiam existentes cum eo: et ideo nolite turbari) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na Niedzielę Przewodnią. - Kiedy bojaźń przed ludźmi jest dobrą, a kiedy grzeszną. ( PDF ) (Mamy się bać ludzi tam, gdzie byśmy nie bojąc się ich, obrazili Pana Boga; mamy się znowu nie bać tam, gdzie bojąc się ich, znowu byśmy obrażali Pana Boga, bojąc się Go mniej niż ludzi. Kto ma bojaźń Bożą w duszy, kto słucha głosu swego sumienia, kto nie zatyka uszu na napomnienia kapłanów, lecz słucha pilnie ich nauk, – ten pewnie będzie wiedział, kiedy się ma bać ludzi, a kiedy się ich nie bać. Kto pragnie swą uczciwość do śmierci zachować, żyć i umierać w wierze, do której go Pan Bóg powołał, kto nie chce znać zbrodni i występków, komu żal marnować życie na grzechach, kto chce szczerze zbawić duszę i dorobić się nieba, kto łaskę Boga wysoko ceni i za nic w świecie nie chce jej postradać, – ten niezawodnie będzie się lękał ludzi bez wiary, ludzi rozwiązłych, fałszywych, podłych, będzie się lękał zbliżać do nich, aby się nie powalać błotem zbrodni i ohydy, w którym leżą. Kto uznaje świętość Pana Boga, kto wierzy w Jego sprawiedliwość, w nagrodę i karę po śmierci, komu miła jest prawda i słuszność, kto się rozmiłował w cnocie, kto chce pozostać uczciwym i wiernym Bogu, chociażby mu przyszło być ubogim, cierpieć prześladowania, znosić szyderstwa, i wszystko co posiada na ziemi utracić, aniżeli utracić Boga: taki nie uniży czoła przed podłością, nie sprzeda się zbrodniarzom, nie będzie potakiwał występkom innych, nie zlęknie się zepsutego świata, nie odstąpi od wiary, nie odstąpi od swej uczciwości. Taki będzie walczył przeciw złemu i pełnił wolę Pana Boga, choćby mu przyszło całe lata trawić we łzach i cierpieniu, bo wtedy znajdzie pociechę w czystym sumieniu. Daj Boże, aby taka bojaźń i takie męstwo napełniło serce każdego chrześcijanina! Natchnij Duchu Święty Boże serca wiernych świętą bojaźnią grzechu, i udziel daru męstwa, aby się bronili statecznie przed zepsuciem tego świata, i aby żyjąc cnotliwie na tej ziemi, otrzymali wieczną nagrodę! Wy zaś bracia moi, nie zapominajcie, że gdy kiedykolwiek doznacie w życiu słusznej bojaźni wobec zgorszeń występnego świata, uzbrajajcie się przeciw złemu wiarą w Boga i pamięcią na śmierć i sądy Boże. Nie zapominajcie! że Bóg w nagrodę wierności waszej, stanie w pośrodku was, udzieli swej łaski i pokoju duszy słodszego nad wszystkie rozkosze świata. Jak Chrystus zmartwychwstały pozdrowił uczniów, mówiąc: "Pokój wam!", tak Bóg powie i do was: Pokój wam, wierni słudzy! Pokój wam w życiu, pokój w skonaniu, pokój duszom waszym na całą wieczność. Amen) (nowość) Dr Kazimierz Krotoski. Savonarola w świetle najnowszych badań. ( PDF ) (Ogółem biorąc przeważa zdanie, że Savonarola był mężem niepospolitych zdolności, nieposzlakowanej prawości, lecz fantastą zarazem i pełnym przesady; jego największym błędem było wmieszanie się do spraw politycznych i nieposłuszeństwo wobec papieża. Zamiary jego przynajmniej w pierwszych latach publicznej działalności były uczciwe i czyste, później dał się swej nieokiełznanej fantazji porwać daleko poza granice obowiązków zakonnika i kapłana. Stał się przywódcą frakcji politycznej i politycznym fanatykiem, żądającym publicznie wyroku śmierci na wszystkich nieprzyjaciół rzeczypospolitej; to musiało sprowadzić jego upadek. Pod względem dogmatycznym Savonarola w teorii przynajmniej pozostał zawsze wiernym Kościołowi, w praktyce wszakże reprezentował antykościelne dążności, zaprzeczając Stolicy Apostolskiej władzy karania i nosząc się z planami soboru, które w razie udania się, koniecznie do nowej schizmy doprowadzić musiały. Niezawodnie na usprawiedliwienie go służy fakt, że we Florencji i w Rzymie, ba nawet we Włoszech, panowały fatalne stosunki moralne, że sponiewieranie godności papieskiej w osobie Aleksandra VI dosięgło swego szczytu. Z tym wszystkim Savonarola w swej żarliwości i gorliwości w naprawianiu obyczajów nie tylko posunął się do najbezwzględniejszych wycieczek przeciwko małym i wielkim, ale zapomniał zupełnie o nauce Kościoła, że grzeszne, zbrodnicze życie przełożonych, nawet i papieża, jego władzy w zasadzie nie nadweręża. Był głęboko przekonany o swym posłannictwie i duchu proroczym, dowiódł wszakże niebawem, że duch, który go porywał, nie pochodził z nieba, albowiem probierzem Boskiego posłannictwa jest przede wszystkim pokorne posłuszeństwo wobec władzy najwyższej przez Boga ustanowionej: tej pokory Savonarola nie posiadał. "Przeceniał siebie – twierdzi kardynał Newman – i podniósł się przeciw władzy, której nikt zaczepić nie może bez szkodzenia sobie. Nieposłuszeństwem nie przeprowadza się pożytecznych reform; to nie była droga do nawrócenia Rzymu lub Florencji") (nowość) O. Hieronim Savonarola OP. Rozmyślanie z Psalmu 50. ("Nieszczęśliwy jestem i wszelkiej pozbawion pomocy. – Obraziłem Niebo i ziemię. Gdzież obrócę kroki? Wskażesz mi kto postępowania drogę? Do kogóż się ucieknę? Któż będzie miał nade mną zlitowanie? Dla ciężkich grzechów moich nie śmiem podnieść oczu ku Niebiosom. Na ziemi, gdzie stałem się powodem zgorszenia przytułku nie znajduję. Cóż więc zrobię? Azaliż będę rozpaczał? Broń mnie Boże! Bóg mój pełen miłosierdzia, Zbawiciel mój mnie miłuje. U Boga samego zatem będę szukał schronienia. On nie odepchnie istoty na Jego podobieństwo stworzonej. Jako przejęty boleścią i smutkiem ja do Ciebie przychodzę, Boże pełen miłości, boś jeden jest moją nadzieją – Tyś ucieczką moją – ale gdy ku Tobie oczu podnieść nie śmiem – jakżeż przemówię do Ciebie? Otóż roztoczę pełne boleści słowa, będę błagał Twego miłosierdzia i rzeknę: Zmiłuj się nade mną Boże, według wielkiego miłosierdzia Twego", – ss. 3-4) (nowość, djvu) Jakub Debout. Grzechy zaniedbania. ("WSTĘP. W rachunku sumienia pomijamy zazwyczaj grzechy, które popełniamy przez zaniedbanie, nie zdajemy sobie z nich sprawy. Wystarczy nam świadomość, żeśmy nie popełnili czynu występnego. Jesteśmy więc katolikami z imienia, nie z czynu. Uważamy bowiem etykę chrześcijańską jedynie za umartwienie, nie za nieograniczone pole działania, jakim jest w istocie; za szaniec, nie za drogę do rozwoju; za hamulec, nie za swobodę porywów, za barierę, nie za odskocznię. Sądzimy, że gniew Boży ściga wyłącznie naszą bezbożność czyli grzechy przeciw przykazaniom, obowiązek zaś czynienia dobrze uważamy za sprawę dość nieokreśloną, mniej więcej dowolną, o którą nie trzeba się troszczyć. W rezultacie określamy mianem dobrego katolika pana, który idzie na Mszę św. w niedzielę, pości w piątek, urządza święcone i nie daje specjalnego powodu do obmowy. Doskonałym katolikiem nazywamy pana, który przyjmuje nadto u siebie swego proboszcza i bierze udział w procesjach. «Katolikiem, jakich oby było jak najwięcej» nazywamy takiego pana, który w zaciszu swego gabinetu zwalcza «nieprzyjaciół wiary» i zdrożne poglądy. Aniołami zaś i świętymi nazywamy panie, które, choć przypięły oznaki religijnego stowarzyszenia na modnie skrojonej sukni, nie przestają ani na chwilę być światowymi gąskami. Utarło się wśród nas mylne przekonanie, że spełniając najmniejszy uczynek pobożny lub miłosierny czynimy nierównie więcej, niż tego wymaga nasz obowiązek, a już z całą pewnością wykonujemy w najdoskonalszym stopniu wszystko, co do nas należy. Religię naszą, – czy to, co nią nazywamy – ograniczamy do ciasnego kręgu przewidzianych obrzędów oraz zakazów, co najwyżej do pewnych wymogów społecznych czy towarzyskich. W ten sposób nie pozwalamy jej wykroczyć poza obręb szablonu społecznej sfery lub partii politycznej. Słowem – nie rozumiemy, że wszystkie grzechy, które popełniamy uczynkiem pochodzą w istocie rzeczy z bezczynu, tkwią w nim i dlatego właśnie są grzechem", ss. 5-6) (nowość, djvu) W. O. Stanisław Solski SI. Intencja na post. ( PDF ) (Będę pościł przez dni czterdzieści, wstrzymując się od pokarmów zakazanych, raz na dzień jedząc w miarę potrzeby, i to nie wcześniej, niż około południa. Intencja postu mego ta będzie: Nie dla oka ludzkiego, nie żeby się ludzie nie gorszyli, nie dla oszczędzenia wydatków, nie dlatego, że inni też poszczą, nie dla samych tylko korzyści doczesnych, nie dla samego tylko odpuszczenia grzechów, nie dla samego tylko wypłacenia się z mąk czyśćcowych. Ale z miłości Pana Boga, na większą chwałę i upodobanie Jego, aby naśladować Pana Jezusa, poszczącego na pustyni, Błogosławioną Matkę Jego i Świętych, aby zadość uczynić przykazaniu, aby pomścić na sobie grzechy moje, aby się stać sposobniejszym do życia rozumnego i nadprzyrodzonego, aby ujarzmić ciało i pożądliwość pod panowanie duszy, aby sobie zjednać łaski potrzebne do zbawienia, szczególnie, aby się we mnie pokazała dzielność męki Pańskiej i boleści Matki Najświętszej pod krzyżem, aby otrzymać oglądanie Pana mego zaraz po śmierci, bez mąk czyśćcowych, aby poratować tę duszę w czyśćcu, która miała największe nabożeństwo do męki Pana Jezusa i do bolesnej Matki Jego, aby okazać się posłusznym synem Kościoła Chrystusowego, aby zawstydzić upór i nieposłuszeństwo heretyków, aby stwierdzić moją wspólność z wszystkimi Świętymi, którzy szczerze żyjąc na ziemi, szczerze pościli, i z wszystkimi wybranymi, którzy teraz żyją, lub żyć będą aż do skończenia świata, stosując moją intencję do ich intencji, a moją łącząc z ich intencją) (nowość) Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. - O pysze i o środkach do jej znoszenia. ( PDF ) (Kościół święty, obchodzi dziś uroczystość dwóch razem tajemnic: Wcielenia Syna Bożego i Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, które to cudowne zdarzenia opowiem wam w krótkości. Bóg Przedwieczny w nieprzebranym miłosierdziu swoim, po upadku pierwszych rodziców naszych, postanowił przez Syna swego zbawić świat. Prorocy z natchnienia Bożego przepowiedzieli, że Syn Boży, miał wziąć na siebie ciało człowieka i narodzić się z Panny, jak o tym wyrzekł Bóg do Achaza: "Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwą imię Jego Emanuel" (Iz. 7, 14), co znaczy Bóg z nami. Cały świat oczekiwał z upragnieniem Wybawiciela i naprawcy rodu ludzkiego. Święci patriarchowie i prorocy wołali do Boga: "Niebiosa spuśćcie rosę, obłoki wydajcie Sprawiedliwego, ziemio otwórz się i zrodź nam Zbawiciela". Żyła podówczas w miasteczku Nazaret święta Dziewica z królewskiego domu Dawida Najświętsza Maryja Panna. W pierwszej młodości swojej uczyniła Bogu ślub panieńskiej czystości; potem idąc za głosem objawionej sobie woli Boga, poślubioną została św. Józefowi, który także uczynił ślub czystości i wiernie go dochowywał. Bóg w wyrokach swoich postanowił, aby Najświętsza Panna miała męża, nie przestając być dziewicą; gdyż chciał, aby tajemnica wcielenia Syna Bożego była ukryta przed światem do pewnego czasu, – i aby pod osłoną małżeństwa została ocaloną sława Najświętszej Panny, i aby Maryja w świętym Józefie miała obrońcę swej panieńskiej czystości. Pan Bóg, przeznaczając Ją na matkę Syna swego, dał Jej świętość odpowiednią takiej godności. Jako nieskończona jest godność macierzyństwa Bożego, tak i świętość Matki Boskiej tak jest wielką, że po świętości Boga, żadnej większej nad nią przedstawić sobie niepodobna... Dwie natury Boska i ludzka, zjednoczone zostały w jednej osobie Syna Bożego. Boskie macierzyństwo Maryi, zamyka w sobie wszystkie Jej pochwały. Powiedzieć tylko, mówi św. Anzelm, że Najświętsza Maryja jest Matką Boga, jest to wynieść Ją nad wszystkie wielkości. Bo ta godność macierzyństwa Boskiego, jest jakby podstawą wszystkich Jej przywilejów; stąd pochodzi Jej Niepokalane Poczęcie, to panieństwo bezprzykładne, ta pełność łask bez miary, ta wielkość Jej cnót. Lecz przeważnie w dzisiejszej uroczystości, jaśnieje niezrównana pokora Maryi. Maryja zawstydza naszą pychę, którą abyśmy z serc naszych wyrzucić mogli, okażę w dzisiejszej nauce: szkaradność pychy, i podam środki na wykorzenienie tego występku) (nowość) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Franciszek-Bergoglio jest kacerzem, który nigdy nie został kanonicznie wybrany na papieża. ( PDF ) (Jakże to tragiczne, że mamy dzisiaj wielu katolików, którzy dostrzegają herezje Franciszka-Bergoglio, a mimo to nie wyciągają właściwych wniosków. Jego herezje nie ograniczają się tylko do indyferentyzmu religijnego i fałszywego ekumenizmu – jak to widać w niedawnej wspólnej deklaracji z wielkim imamem Ahmedem el-Tayebem, że Bóg chce pluralizmu i różnorodności religii na świecie – ale dotyczą także aprobaty dla przyjmowania Eucharystii przez cudzołożników ("adhortacja apostolska" Amoris laetitia) i uznania związków homoseksualnych (trans-płciowy "mężczyzna" z partnerką przyjęci w Watykanie przez Franciszka-Bergoglio i publicznie się z nim fotografujący; aprobata dla deklaracji Synodu o Rodzinie, że homoseksualiści mogą wnieść pozytywny element do wspólnoty chrześcijańskiej; i wreszcie jego stwierdzenie o homoseksualistach: "kimże jestem, żeby osądzać?"). Człowiek, który rzekomo ma być głową Kościoła nie wierzy w szóste i dziewiąte przykazanie Boże?!? Franciszek-Bergoglio nie jest przypadkiem grzesznego papieża, któremu katolicy muszą być nieposłuszni. Jest on publicznym heretykiem, który nigdy nie został wybrany na papieża i jako publiczny heretyk nigdy nie mógł być prawdziwym papieżem. Jest to kwestia prawa Boskiego. Zgodnie z prawem Boskim, publiczni, jawni heretycy są wykluczeni z urzędu papieskiego) (nowość) Ks. Dr Piotr Stach. Święty Augustyn w walce z heretykami. ("«Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze a wewnątrz są wilkami drapieżnymi» (Mt. 7, 15). Ta przestroga, wypowiedziana przez Chrystusa do zebranych rzesz ludu żydowskiego na górze błogosławieństw, odnosiła się nie tylko do ówczesnych fałszywych nauczycieli, to jest do uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy swymi błędnymi naukami odwracali naród wybrany od uznania Jezusa z Nazaretu za prawdziwego Mesjasza, lecz miała mieć również praktyczne zastosowanie po wszystkie czasy i wśród wszystkich narodów, które z biegiem czasu przyjmą Jego prawdziwą naukę. Że tak jest w rzeczywistości, o tym wiemy doskonale z historii Kościoła katolickiego. Widzimy z niej niemal namacalnie, z jakim trudem torować sobie musiała prawda objawiona drogę wśród różnych opinij, schlebiających zepsutej naturze ludzkiej. Począwszy bowiem od okresu apostolskiego aż po ostatnie czasy, pojawiali się często w Kościele zgodnie z zapowiedzią Zbawiciela różni fałszywi nauczyciele, zwani heretykami, sekciarzami czy odszczepieńcami, którzy szerzeniem błędnych poglądów religijnych rozbijali jego jedność i wewnętrzną spoistość. Zdawało się kilkakrotnie w ciągu wieków, że potężne ruchy heretyckie doprowadzą nawet do zniszczenia Kościoła katolickiego, lecz Opatrzność Boża, która w szczególniejszy sposób czuwa ciągle nad nim, w najcięższych chwilach przychodziła mu zawsze z pomocą i ratunkiem. Jedną z przeróżnych form pomocy Bożej udzielonej Kościołowi było pojawianie się w porę wielkich i świętych mężów, którzy występowali energicznie w jego obronie i przechylali po długich nieraz walkach szalę zwycięstwa na jego stronę. Do tego rodzaju obrońców prawdziwej wiary i Kościoła katolickiego należy niewątpliwie św. Augustyn. Od czasu swego nawrócenia i chrztu w r. 387 aż do śmierci w r. 430, a więc przeszło 40 lat walczył on z niezwykłym poświęceniem z wrogami wiary, to jest z żydostwem, pogaństwem, a zwłaszcza z czterema wielkimi herezjami, które zagrażały Kościołowi katolickiemu w ogóle a Kościołowi afrykańskiemu w szczególności. Były to mianowicie herezje manichejczyków, donatystów, pelagian i arian... W niniejszej pracy, na podstawie lektury dzieł Augustyna w wydaniu Migne'a, jako też dostępnej mi literatury, poruszę następujące sprawy związane z herezją i odszczepieństwem w Kościele: przedstawię w pierwszym rozdziale najpierw określenie herezji i schizmy według św. Augustyna, następnie wskażę na źródło i przyczynę herezyj, na szkody, jakie wyrządzają Kościołowi, na znaczenie herezyj w życiu Kościoła, dotknę później ważnej kwestii, czy heretycy poza Kościołem osiągnąć mogą zbawienie, dalej, co należy czynić, aby nie dopuścić do powstania i do rozwoju herezji, w jaki sposób trzeba pracować nad pozyskaniem heretyków dla Kościoła, jak postępować ma Kościół względem swych nieposłusznych dzieci, czy należy używać wobec nich środków przymusowych, aby ich koniecznie przywieść do upamiętania i do porzucenia błędów. W zakończeniu podam wreszcie parę uwag dotyczących wielkiej miłości Augustyna względem Kościoła Chrystusowego i naszego również stosunku tak względem niego jako też względem jego przeciwników", – ss. 5-6, 12-13) (nowość, djvu) W. O. J. P. Caussade SI. Zdaj się na wolę Bożą! ("ROZDZIAŁ XII. Bóg zapewnił duszom wiernym zwycięstwo pełne chwały nad potęgą świata i piekła. Ukrywając się pod pozorami słabości, działanie Boże zwiększa zasługę dusz wiernych, a tryumf jego jest niewątpliwy. Dzieje świata są dziejami tej walki, jaką świat i piekło wydały od początku duszom oddanym wiernie działaniu Bożemu. Wszelkie korzyści tej walki zdają się być po stronie pychy, a jednak pokora zwycięża zawsze. Tajemnica przestępstw wszelkich, ukazana we śnie Nabuchodonozorowi pod postacią posągu, złożonego ze złota, spiżu, żelaza i ziemi, przedstawia dziką mieszaninę czynów zewnętrznych i wewnętrznych książęcia ciemności; przedstawia je także potwór, wychodzący z przepaści na początku wieków, stający do walki z człowiekiem wewnętrznym i duchownym. Wszystko, co się za dni naszych dzieje, jest dalszym ciągiem tej walki; jedne po drugich zjawiają się potwory, przepaść pożera je i wyrzuca na powrót; zaczęta w niebie walka między św. Michałem i Lucyferem trwa dotąd. Serce tego księcia ciemności, pyszne i zazdrosne, stało się źródłem nieprzebranym wszystkiego złego. W niebie zbuntował on aniołów jednych przeciw drugim, a na ziemi ugania się za tym, aby wywołać coraz to nowych zbrodniarzy na miejsce tych, których piekło pożarło. Szatan jest wodzem nieposłusznym Bogu, jest to na wywrót wzięta tajemnica porządku Bożego. Jest to porządek czyli raczej nieład szatański; jest on tajemnicą, gdyż pod pięknymi pozorami ukrywa niezmierne i nieuleczalne nieszczęścia. Od Kaima aż do tych bezbożników, którzy dziś świat pustoszą, wydawszy wojnę Bogu, wszyscy źli, byli władcami potężnymi, robili wiele hałasu w świecie, a świat im się kłaniał. Postać zwodnicza i tajemnicza osłania owe zwierzęta, wychodzące z przepaści dla wywrócenia porządku Bożego; lecz ten porządek Boży, który jest także tajemnicą, przeciwstawia tym potworom ludzi prawdziwie wielkich i potężnych, dla zadania im śmiertelnego ciosu, a w miarę jak piekło coraz to nowych wysłanników swoich na świat wyrzuca, niebo także zsyła nowych bohaterów, nowych szermierzów. Porządek Boży zwyciężał zawsze; kto po jego stronie stanął, ten tryumfował z nim razem i szczęśliwym jest na wieki; niesprawiedliwość nie zasłoniła nigdy odstępców; śmierć im dała za zapłatę – a śmierć wieczną. Pod chorągwią bezbożności każdy mniema, że jest niezwyciężonym! Ale przeciw Bogu nie ma zwycięstwa! Gdyby świat cały i całe piekło stanęły przeciw jednej duszy, spokojną ona być może, jeżeli się oddała porządkowi Bożemu. Jakkolwiek pozory potęgi bezbożności są olbrzymie: głowa ze złota, ciało srebrne, spiżowe, żelazne, wszystko to jest błyszczącym prochem, marą znikomą, którą lada wietrzyk rozwieje! Jakże cudownie przedstawia nam Duch Święty dzieje wieków! Tyle przewrotów społecznych, wstrząsających światem; tylu wielkich ludzi, przychodzących w blasku i jak gwiazdy świecących nad drugimi; tyle wydarzeń osobliwych, – wszystko to, jak sen Nabuchodonozora, niknie po przebudzeniu, zostawiwszy zaledwie ślad w myśli, którą zajmowały. Zgroza ta dopuszczona jest dlatego tylko, aby wyćwiczyła w odwadze dzieci Boże, a gdy te już złożyły dowody swego męstwa i zwyciężyły, Bóg sprząta wroga i nowych powołuje zapaśników. Ten żywot bojowania jest widowiskiem, napełniającym nieustającą radością niebo; jest on ćwiczeniem świętych na ziemi i pogromem piekła. A więc wszystko, co opiera się porządkowi Bożemu, służy tylko na utwierdzenie Jego chwały; sługi fałszu stają się niewolnikami sprawiedliwości, a działanie Boże ze szczątków Babilonu buduje niebieską Jerozolimę", – ss. 102-105) (nowość, djvu) Ks. Józef Stanisław Adamski SI. Życie nadprzyrodzone duszy ludzkiej. ( PDF ) (Łaska, to Bóg, co przychodzi do nas, jak ogień wchodzi w żelazo, które rozpala, przenika i czyni do siebie podobne. Łaska to Bóg, co przychodzi do nas, jak światło wnikające w ciało przeźroczyste, któremu udziela swych własności. Łaska, to Bóg, który w nas wyraża Swe podobieństwo, jak pieczęć podobiznę swą zostawia w wosku; czyli lepiej jak artysta wyraża charakter swych myśli w materii, którą obrabia, z tą różnicą, że charakter Boski, który się nam udziela jest żywy i czyni nas żywymi obrazami Istoty Bożej. Łaska, to Bóg, nadający duszy naszej formę Boską. Bóg żyje w duszy jak dusza w ciele. Dusza, mówi św. Augustyn, jest życiem ciała, a życiem duszy jest Bóg. Łaska to Trójca Najświętsza w nas mieszkająca. Ojciec nas rodzi i swym aktem rodzicielskim święci zaręczyny nasze z Przedwiecznym Słowem. Słowo nas zaślubia w światłości i schodzi aż do głębin naszej istoty, którą kojarzy z swym życiem. Duch Święty daje nam namaszczenie swej Osoby, znamię swych doskonałości, zadatek wiekuistej szczęśliwości i rozlewa w nas jakby rzekę wszystko użyźniającą – świętą miłość. Bóg! Bóg w nas i Jego nieskończona natura i niewysłowiony prąd Jego życia: Oto łaska) (nowość) Johann Peter Silbert. Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy (uzupełniono) Johann Peter Silbert. Żywot Najświętszej Maryi... Księga piąta. §. IV. Maryja i Józef znajdują Jezusa w kościele między nauczycielami zakonu. (Zdaje się, że Jezus owe trzy dni, podczas których Go święci rodzice szukali, wśród nauczycieli Izraela nauczając przepędzał, noce zaś na modlitwie w kościele trawił. – Znajdowało się w niezmiernym i przepysznym gmachu kościelnym kilka krużganków, to jest sal wielkich, gdzie doktorowie, nauczyciele izraelscy i Pisma uczeni zgromadzali się, i tamże swoje roztrząsania nad księgami i szczególnymi miejscami Pisma miewali. Naokoło nich zgromadzali się z ludu ciekawi, którzy ich słuchali, i którym także było wolno swoje wątpliwości odkrywać, ba nawet zarzuty czynić. – Mądrość Przedwieczna w ludzkiej postaci, Jezus, który przewidywał, jakie zapytanie sporne będzie rozbierane, i jak wiele dla dobra ludu i samych nawet nauczycieli Pisma od skutku tego roztrząsania zawisło, wszedł sam do ich grona. Albowiem tak mówi Ewangelista: "Jezus siedział w pośrodku doktorów i słuchał i pytał ich. A zdumiewali się wszyscy, którzy Go słuchali, rozumowi i odpowiedziom Jego") (nowość)Ks. Józef Osiecki. Kazanie na uroczystość Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. - O złości grzechu obmowy i o koniecznej potrzebie zreparowania krzywd bliźniemu poczynionych przez potwarz i kłamstwo. ( PDF ) (W dniu Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, odbywa się procesja z zapalonymi świecami, na wyrażenie radości, że Jezus Chrystus, prawdziwa światłość świata, zajaśniał narodowi ludzkiemu. Przed procesją poświęcają się tu świece, które u nas zowią gromnicami, bo Jezus pogromił dusznego naszego nieprzyjaciela, oświecił nas Boską swoją nauką i zapewnił chwałę w niebie. Stąd bliskiemu skonania chrześcijaninowi, daje się w rękę zapaloną gromnicę, aby on ożywiwszy w sobie wiarę i ufność ku Zbawicielowi, nie lękał się śmierci, ale raczej ze św. Symeonem pragnął umrzeć, aby wiecznie już być z Chrystusem... To pewna, że Bóg dając ludziom język – chciał – abyśmy mowy i języka na chwałę Boga i zbawienie bliźnich używali; abyśmy rozmowy moralne i budujące prowadzili; ale ze wstydem patrzymy, jak ten język wywraca zamiary Opatrzności, rozsiewa niezgodę między ludźmi, rozrywa węzły przyjaźni, dzieli serca rodziców od dzieci, napada na honor i sławę, i nic nie ma – czego by język ludzki nie oczernił, nie sponiewierał z obrazą Boga i krzywdą bliźniego. Cóż to jest obmowa? Obmowa będzie wtedy, kiedy kto o bliźnim swoim to co widział lub słyszał, innym bez potrzeby opowiada, cudze grzechy i błędy rozgłasza; wyjawia winy, usterki i wady ukryte bliźniego. Tacy ludzie są zwykle głupi, gadatliwi i złego serca, a komu miła spokojność, niech się ich strzeże. Obmówca dlatego że jest głupi więc nie ma o czym lepszym mówić, tylko o tym co gdzie widział lub słyszał; a że jest gadatliwy – stara się o to – aby wiele widział i słyszał, aby miał o czym gadać, i tak z jednego domu do drugiego swoje wiadomości roznosi, przez co jad niezgody i kłótni między ludźmi rozsiewa. Potwarcą jest ten, który na niewinnego jaką zbrodnię kładzie i to udaje między ludźmi za rzeczywistą prawdę; a to jest ciężki grzech przeciw ósmemu przykazaniu Boskiemu: "Nie mów przeciw bliźniemu twemu fałszywego świadectwa") (nowość) P. Anselmus Stolz OSB. Manuale Theologiae Dogmaticae. - De Ecclesia. Caput V. De civitate Dei. 1. De Ecclesiae catholicitate. 2. De Ecclesiae ad societatem civilem relationibus. ( PDF ) (Catholicitatem Ecclesiae intelligunt auctores moderniores multi de universalitate propagationis ad omnes populos. Ecclesia est catholica, "quoniam in omni gente, populo, natione, sexu, condicione longe lateque patet". De hac nota iam antiqui auctores egerunt, probantes contra haereticos (praesertim S. Augustinus contra Donatistas) Ecclesiam Christi debere esse universalem, cum apostoli ad omnes gentes missi sint; unde pars haeretica Donati – sic S. Augustinus – non potest esse vera Christi Ecclesia, cum in Africa tantum exsistat. Quomodo tamen catholicitas Ecclesiae salvaretur, si maior pars fidelium ab ea deficeret, immo si Ecclesia (quod absurdum forsitan non est) ad unam provinciam restringeretur? Respondet M. Cano (De locis theologicis, 4, 6, ad 13): "Satis est Ecclesiam semel in toto mundo esse fusam, ut etiam tum vere catholica dicatur. Nempe eadem Ecclesia est, eandemque fidem tenet, quam apostoli in universa terra vulgarunt". Similiter S. Robertus Bellarminus (De notis Ecclesiae, 4, 7). Alii respondent, hypothesim fidem christianam tali modo decrescere esse impossibilem. Alii loquuntur de universalitate spirituali Ecclesiae seu de universalitate iuris, quae nunquam deerit, et ex qua resultat universalitas extensionis, quae tamen deficere posset. Ad quaestionem solvendam recurrendum est ad significationem originalem vocis καθολικόϛ. Ad rem est textus S. Irenaei (Adversus haeraeses, 3, 11, 8): "Quoniam enim quattuor regiones mundi sunt, in quo sumus, et quattuor principales spiritus (καθολικα πνεύματα) et disseminata est Ecclesia super omnem terram, columna autem et firmamentum Ecclesiae est Evangelium et Spiritus vitae, consequens est, quattuor eam habere columnas undique flantes incorruptibilitatem et vivificantes homines.... Et propter hoc quattuor data sunt testamenta catholica (καθολικαι διαθηκαι) humano generi". Catholicus videtur hic significare id, quod totam speciem replet; praeter id, quod catholicum nominatur, aliud huius speciei non datur. Notio composita "Ecclesia catholica" prima vice adhibetur a S. Ignatio in Ep. ad Smyrnenses (8, 2): "Ubi comparuerit episcopus, ibi et multitudo sit, quemadmodum ubi fuerit Christus Jesus, ibi catholica est Ecclesia". Cf. inscriptionem Martyrii S. Polycarpi: "... omnibus ubique terrarum sanctae et catholicae Ecclesiae paroeciis". Terminus "Ecclesia catholica" primarie videtur hic significare Ecclesiam unice veram, unicam, quae omnibus patet. Unde significatio originalis sic explicari potest: Ecclesia catholica est Ecclesia, quae pro omnibus ut unica societas salutis exsistit; praeter eam alia non datur, et omnes homines eam sequi tenentur... Ecclesia universalis et visibilis, monarchice gubernata, relationem ad societatem civilem necessario habet; multa enim Ecclesiae praecepta vitam socialem et practicam tangunt. Intendens omnes homines ad unitatem regni Dei colligere, Ecclesia plurimum impeditur per maximas diversitates nationum et populorum, quae unitati hominum obsunt. Constitutio imperii alicuius universalis, in quo perfecta unitas generis humani, per peccatum amissa, restitueretur, est impossibilis et contra Dei voluntatem. Est impossibilis, quia exigeret destrui proprietates nationales multarum gentium; est contra Dei voluntatem, quia Deus hanc unitatem ut gratiam specialem regni Dei hominibus est collaturus. Haec gratia in unitate Ecclesiae quodammodo iam possidetur. Unde genus humanum in duas dividitur civitates: Dei nempe et mundi huius, quarum prima fideles, altera infideles omnium temporum continet. Ex dictis relationes Ecclesiae, in qua unitas generis humani quodammodo iam reparatur et homines ad civitatem Dei coguntur, ad societatem civilem diiudicari debent. Recentiores Romani Pontifices (imprimis Leo XIII in Litteris encyclicis "Immortale Dei") relationes inter Ecclesiam et societatem civilem sequenti modo magis determinant: 1. Ecclesia et societas civilis non sunt separandae; "constat quippe, pertimesci ab impudentissimae libertatis amatoribus concordiam illam, quae semper rei et sacrae et civili fausta exstitit et salutaris" (Dz 1867). Unde maxime in rebus mixti iuris concordia est appetenda (Dz 1870)) (nowość) Abp Szymon Marcin Kozłowski, Metropolita Mohylewski. Kazanie na święto Trzech Królów. O obowiązku uczenia się Religii i zgubnych skutkach pochodzących z zaniedbania tej powinności. ( PDF ) (Uroczystość dzisiejsza zowie się Świętem Zjawienia Pańskiego, bo przedmiotem jej jest potrójne objawienie Bóstwa Chrystusowego, dokonane, według podania, jednego dnia, to jest 6 stycznia, lubo nie w jednym roku. Najprzód, w osobie świętych trzech Królów, Mędrców Wschodu, objawił Chrystus Pan Bóstwo swoje narodom pogańskim, i wezwał je do wiary swojej, nauczającej znajomości prawdziwego Boga. Po wtóre, Bóstwo Jezusowe objawione zostało Żydom, kiedy wnet po chrzcie Chrystusa Pana w Jordanie, otworzyły się nad Nim niebiosa, Duch Święty w postaci gołębicy zstąpił nań, i dał się słyszeć głos Boga Ojca o Jezusie: "Ten jest Syn mój miły, w którymem upodobał sobie" (Mt. 3, 17). I po trzecie, w dniu dzisiejszym Jezus Chrystus przez pierwszy publiczny cud zdziałany w Kanie Galilejskiej objawił nieskończoną swoją, albowiem Boską wszechmocność i chwałę. Wszystkie te trzy tajemnice, Kościół nasz święty rozpamiętywa w nabożeństwie swoim w ciągu oktawy tej uroczystości; lecz dzisiaj szczególniej obchodzi pamiątkę powołania naszego do wiary, czyli pamiątkę zjawienia się Chrystusa świętym trzem Królom, którzy utajonego w ciele ludzkim Boga, jakby skarb w ziemi ukryty całemu światu objawili, i bałwochwalcze narody do wiary i uznania Boga prawdziwego za sobą pociągnęli, i dlatego zowią się pierwiastkami narodów, czyli pogan. Względnie do nas, są oni jakby drzwiami, przez które weszliśmy do Kościoła Chrystusowego; stąd powstał zwyczaj pisania na drzwiach domu trzech krzyżów i pierwszych liter imion świętych trzech Królów, Kaspra, Melchiora i Baltazara. Błogosławieni ci Mędrcy i Królowie, skoro ujrzeli proroczą gwiazdę wskazującą obiecanego Mesjasza, i skoro uczuli w sobie działanie łaski Bożej, jakby drugiej niewidomej gwiazdy, wnet szukali Zbawiciela, znalazłszy oddali Mu należny pokłon, i ofiarowanymi darami Go uczcili... Jak Mędrcy za przewodnictwem cudownej gwiazdy, tak my przez poznawanie i pełnienie wiary Chrystusowej mamy nieustannie dążyć do Boga w czasie doczesnej pielgrzymki. Stosownie przeto do ducha uroczystości, przypominającej nam obowiązek okazywania należnej czci i wdzięczności ku Bogu za nieocenione dobrodziejstwo powołania nas do wiary prawdziwej, zastanówmy się dzisiaj nad obowiązkiem dążenia do Boga przez coraz dokładniejsze poznawanie Go przez wiarę, czyli nad potrzebą uczenia się Religii Jezusa Chrystusa, i zwróćmy uwagę na zgubne skutki, wynikające z zaniedbania tej powinności) (nowość) P. Fr. Carolus Thil OESA. Exercitatio theologica de locis, seu fontibus Theologiae Christianae. De Ecclesia Christi. De summa Catholicae Doctrinae circa veram Christi Ecclesiam. ( PDF ) (Ex his autem intelligitur primo, quomodo in particulari statuta et definitiones Conciliorum generalium vocantur statuta et definitiones Ecclesiae, tametsi, revera non procedant, nisi a Pastoribus Ecclesiarum particularium, idest ab Episcopis: nempe quia isti cum Romano Pontifice simul in Concilium congregati Ecclesiam universam repraesentant. Intelligitur secundo, quomodo ipsa singularia decreta de fide, et moribus Romanorum Pontificum dicuntur decreta Ecclesiae: nam cum Romano Pontifici in persona Petri, cujus ille successor est, a Christo singulariter collata fuerit potestas pascendi agnos et oves suas (Joan. cap. 21, vers. 15-17) et impositum onus generale confirmandi fratres (Lucae cap. 22, v. 32) propterea Romanus Pontifex repraesentat per se totam Ecclesiam, et potest sensu non malo etiam absolute Ecclesia nominari, ita quidem, ut quaecunque in scholis tradi solent de Ecclesia universim, singulari hoc titulo, nimirum propter plenitudinem potestatis Apostolicae, possint et debeant suo quaequae modo, etiam enuntiari de Romano Pontifice. Intelligitur tertio, quomodo Summus Pontifex, et reliqui inferiores Ecclesiarum Rectores universim vocantur, et vocandi sint Ministri Ecclesiae; nimirum ita vocantur non utique, quia sacramenta administrant, et reliqua perficiunt officia singulis propria, nomine, et auctoritate accepta ab Ecclesia, quatenus haec est societas fidelium, ut quidam falso arbitrantur, sed quia hanc ipsam fidelium societatem, sive Christi Ecclesiam docent, regunt, atque gubernant, nomine, et auctoritate accepta a Christo ipso, unusquisque in gradu suo, secundum propriam vocationem et ordinem, quem in Hierarchia Ecclesiastica tenet, et occupat. Quia autem diversae sunt sectae, et societates, quae se Christianas nominare amant: sicuti sunt primo haereticorum omnium v. g. Lutherana in Germania, Calvinistica in Helvetia, Protestantica in Anglia, Arminiana in Hollandia, et aliae alibi. Et secundo etiam illae Schismaticorum, ut Moscovitica, Rutena, et Graeca etc., hinc, ut vera Christi Ecclesia a societatibus istis discernatur, de fide tenendum est ex Concilio generali Constantinopolitano I cujus auctoritatem permulti etiam Pseudochristiani admittunt, quod nulla societas possit esse vera Ecclesia Christi, nisi fuerit una, Sancta, catholica, et Apostolica. Deinde de vera ista una, Sancta, catholica, et Apostolica Ecclesia de fide quoque tenendum est, quod extra illam salus aeterna obtineri nullo modo possit: unde S. P. Augustinus in sermone de gestis cum Emerito inquit: Salutem nemo habere potest nisi in Ecclesia catholica; extra Ecclesiam totum potest, praeter salutem; potest habere honorem, potest habere Sacramentum, potest cantare alleluja, potest respondere amen; potest Evangelium tenere; potest in nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti fidem habere, et praedicare, sed nusquam nisi in Ecclesia catholica potest salutem invenire. Praeterea de eadem Ecclesia credendum est, quod in fide et morum doctrina errare non possit, et quod usque ad mundi finem visibilis existere, et perdurare debeat... Tertio neque haeretici publici, neque schismatici manifesti, neque Apostatae a fide, sunt membra verae Ecclesiae Christi: nam de haereticis publicis ait Paulus in Epist. ad Titum cap. 3, v. 10: Haereticum hominem post unam, et secundam correptionem devita, sciens quia subversus est, qui ejusmodi est, et delinquit, cum sit proprio judicio condemnatus. Profecto autem vitandus ab Ecclesiae membris nullam potest habere cum illis communem societatem: ergo haeretici publici non sunt membra verae Ecclesiae: idem patet de schismaticis manifestis: siquidem manifesti dici non possunt, nisi quia in aperto charitatem scindunt, et detrectant legitimis Pastoribus debitam obedientiam: ex quo fit, quod hoc ipso ab Ecclesia separati existant; unde tam de istis, quam de haereticis S. P. Augustinus in lib. de Fide, et Symbolo cap. 10 pronuntiat dicens, Quapropter nec haeretici pertinent ad Ecclesiam catholicam, quae diligit Deum, nec schismatici, quoniam diligit proximum. Apostatae autem ejurant sua sponte, et abjiciunt ex animo deliberato, sicuti fidem, ita etiam omne vinculum Religionis, ac proinde ad Ecclesiam Christi, quae religionem nutrit, et fovet, tanquam membra ejus, pertinere amplius non possunt) (nowość) P. Fr. Carolus Thil OESA. Exercitatio theologica de locis, seu fontibus Theologiae Christianae. De Ecclesia Christi. De Notis verae Ecclesiae Christi. Propositio IV. Nota quarta distinctiva verae Ecclesiae, est, quod sit Apostolica primo ratione doctrinae, et secundo ratione suae originis, id est in perpetua, et non interrupta Pastorum suorum successione ab Apostolis. ( PDF ) (Deinde nihil notius est, quam quod populis occidentalibus omnibus, sicuti Christus, ita etiam Evangelium ipsius, et cum Evangelio omnia Christianae fidei mysteria, cujusmodi sunt praesertim Missae sacrificium, et sacramenta, non in alia lingua primitus innotuerint, et annuntiata sint, quam in latina, ac propterea quod usus linguae latinae in illis celebrandis, et in Orationibus publicis universim absolvendis, in tota occidentali Ecclesia antiquissimus sit, et jam ab ipsis Apostolis atque ab immediatis illorum successoribus solemniter consecratus; ex quo manifeste consequitur, quod usus linguae vernaculae in Psalmodia, in Missa, in administratione Sacramentorum, et in publica oratione universim, non tam veram, quam falsam potius, ab Apostolis minime institutam, et propterea abortivam Christi Ecclesiam denotare videatur, eo ipso, quia in celebratione mysteriorum Ecclesiae, non antiquam, et a primitiva Ecclesia ex Apostolorum institutione derivatam, Sanctis Ecclesiae Patribus probatam, observantiam, sed novam, et primis Christianis non usitatam in Ecclesiam introducere convincitur: ac proinde adversus haereticos, qui usum istum in Ecclesiam, praesertim in Missae celebratione introducere pertentant, merito prorsus Concilium Tridentinum Sess. 22 definivit: Non esse conveniens, ut Missa lingua vernacula celebretur; quanquam etiam istud hic praetermittendum non est, quod lingua vernacula in celebratione mysteriorum potest esse aeque communis apud sectas omnes, quae falso verae Ecclesiae Christi nomine gloriantur; ut per se patet, ergo nota ista a Luthero excogitata est etiam indifferens ad quamvis Ecclesiam significandam, ut adeo non possit veram a falsis discernere. Itaque generatim notae caracteristicae, quae scilicet, et notiores sunt, quam Ecclesia, omnibus obviae, et manifestae, et a Christo ipso institutae, et quae propterea simul sumptae veram Christi Ecclesiam ab omni alia palam secernunt, aliae non sunt, quam illae superiori capite jam memoratae, nimirum quod vera Christi Ecclesia debeat esse simul, una, Sancta, Catholica, et Apostolica, et quidem eo sensu, quem mox declarabimus. Dictum est autem simul sumptae: nam licet nulla ex praedictis notis, maxime eo sensu, quo mox explicabimus, alicui ex falsis christianorum sectis vere, et proprie conveniat, ac proinde etiam quaelibet ex illis seorsim spectata, capax quoque sit veram Christi Ecclesiam certo quodam modo manifestare, eamque a falsis secernere, nihilominus ut eadem evidenter discernatur, necesse est, ut omnes simul concurrant; neque satis est ad concludendum, quod societas aliqua sit vera Christi Ecclesia, si ostendatur, v. g. quod sit una, sed requiritur, ut ostendatur etiam, quod simul sit Sancta, Catholica, et Apostolica... Quod vera Christi Ecclesia debeat esse Apostolica primo ratione suae doctrinae, evidens est, et consentiunt etiam haeretici: nam vera Christi Ecclesia stare non potest sine sincera doctrina Christi; atqui sincera doctrina Christi alia non est, neque esse potest quam illa, quae tradita fuit ab Apostolis, quibus munus docendi a Christo commissum fuit, dum eis dixit: docete omnes gentes (Math. cap. 28, v. 19); deinde quod debeat esse Apostolica ratione originis suae, idest in continuata, et non interrupta successione Pastorum suorum ab Apostolis manifestissimum est: nam vera Christi Ecclesia debet utique originem suam habere ab illis, quibus commissum, ac attributum fuit jus fundandi, et instituendi Ecclesias: atqui jus istud commissum, et attributum fuit solis Apostolis, nam illis solis dixit Christus: euntes in mundum universum praedicate Evangelium omni creaturae (Marci cap. 16, v. 15). Praeterea Christus Dominus ita instituit Ecclesiam suam, ut voluerit, quod eadem regeretur, et gubernaretur a Pastoribus, quos ipse constituerat usque ad consumationem saeculi: etenim ut ait Paulus in Epistola ad Ephes. cap. 4, v. 11, Christus, quosdam quidem dedit Apostolos... quosdam Pastores, et Doctores, ad consummationem sanctorum in opus ministerii, in aedificationem corporis sui, donec occurramus omnes in unitatem fidei, et agnitionis Filii Dei: quod autem in doctrina Apostolica, et in successione Pastorum non interrupta ab Apostolis collocari debeat ratio verae notae, seu signi distinctivi, quo vera Christi Ecclesia a falsis omnibus Christianorum sectis discerni valeat, evidentissimum est ex eodem Apostolo, nam loco modo laudato vers. 14 affirmat a Christo praeter Apostolos, et Prophetas atque Evangelistas datos esse Pastores, et Doctores, ut jam non simus parvuli fluctuantes, et circumferamur omni vento doctrinae in nequitia hominum, in astutia ad circumventionem erroris. Profecto enim si haec postrema Apostoli verba jungantur cum illis, quae supra protulimus, clare videbitur, Pastores, et Doctores datos a Christo, sicut Apostolos, Prophetas, et Evangelistas in opus ministerii, in aedificationem corporis Christi, et quidem eousque, donec occurramus omnes in unitatem fidei, quae manifeste ostendunt, et commendant non solum doctrinam Apostolicam, sed etiam continuatam successionem Pastorum in eo quod ait, donec occurramus omnes, et praeterea quoque rationem signi distinctivi in eo, quod inquit: ut jam non simus parvuli fluctuantes... deinde quod pertinet ad Lutherum, Calvinum, Zuvinglium, et si qui alii sunt hujus generis haeretici, qui scilicet in Ecclesia baptizati, et legitime ordinati, ad munus aliquod Ecclesiasticum in sinu illius obeundum charactere aliquo insigniti fuerunt, utique isti omnes habuerunt originem ab Apostolis, a quibus sacra ordinatio, et missio apostolica universim suum habet principium: verum sicut ex vi ordinationis eorum non acceperunt aliam missionem, et successionem, quam praedicandi, et docendi doctrinam Ecclesiae Christi ab Apostolis ipsis acceptam, ita etiam dum novam doctrinam ab Ecclesia damnatam, scienter, et pervicaciter spargere ausi sunt, et propterea anathemate damnati, et ab Ecclesia juxta praeceptum Domini (Math. cap. 18, v. 17) inter ethnicos, et publicanos rejecti, ad eandem redire noluerunt, amiserunt hoc ipso originem, et missionem illam, quam in sacra ordinatione per successionem Apostolicam acceperant: atque per novam doctrinam ab Apostolis minime acceptam fabricaverunt sibi novam originem, quae ab ipsis suum sumpsit exordium, ita ut merito de singulis dici possit, quod de Novatiano pronuntiat S. Cyprianus in Epist. ad Magnum dicens: exiit Novatianus, in Ecclesia non est, et apostolica traditione contempta, nemini succedens, a seipso ortus est: ex quibus etiam istud intelligitur quod ad salvandam successionem non interruptam ab Apostolis satis non est habuisse originem Apostolicam, sed requiritur etiam ut successio ista conjuncta semper maneat cum apostolica doctrina, ad hoc ut origo Apostolica haberi merito, valeat pro nota distinctiva verae Ecclesiae Christi) (nowość) Abp Szymon Marcin Kozłowski, Metropolita Mohylewski. Kazanie na dzień Obrzezania Pańskiego. O potrzebie umartwienia i o Imieniu Jezus. ( PDF ) (Dwie Tajemnice przypomina Ewangelia, któreśmy dopiero słyszeli: obrzezanie Dzieciątka, i nadane mu Imię Jezus; Kościół św. podaje nam obie do rozważania w uroczystości dzisiejszej. Obchodząc święto Bożego Narodzenia, głównie zastanawialiśmy się nad głębokością miłości i dobroci Boga, nad nieprzebranymi bogactwy Jego miłosierdzia: iż dla nas zstąpił z nieba na ziemię i stał się podobnym nam człowiekiem, aby przysposobił nas za synów swoich. Dzisiejsza uroczystość szczególniej rozpamiętywa tę prawdę, że Jezus Chrystus dlatego przyszedł na świat, aby nas zbawił, abyśmy oswobodzeni zostali z niewoli grzechu i śmierci przez uczestnictwo w zasługach Jego cierpień i męki. Jezus Chrystus poddał się dzisiaj pod uciążliwe prawo Starego Zakonu, aby nas z pod niego oswobodził; cierpieć dziś zaczął, iżby nam wesele przywrócił. Nie obowiązuje już nas prawo Mojżesza, albowiem ono było tylko figurą Chrystusowego prawa, było tylko cieniem przyszłych rzeczy. Ukazało się światło: cień zniknął; prawda się pojawiła: ustało podobieństwo. Dopełniając dzisiaj obrządku, który był godłem chrztu, gładzącego grzech pierworodny, tym samym przyjął na się postać grzesznika. I zaraz został nazwany Jezusem, to jest Zbawicielem: bo zaczął przelewać za grzeszników krew, którą już do ostatka oddał na krzyżu. Taka to jest wysoka godność duszy naszej! "Patrz, woła Augustyn św., za jaką cenę kupił, a zobaczysz co kupił". Tak więc, Nauczyciel Najświętszy, oświecający każdego człowieka na ten świat przychodzącego, Prawodawca od którego Mojżesz odebrał prawo, i który zapisał prawo na sercach wszystkich ludzi, stał się posłusznym dziś Zakonowi; Najwyższy Sędzia, przenikający serc skrytości, wydał na siebie wyrok tak srogi. Dlaczegoż to uczynił? Oto, abyśmy kochali Go jako naszego Nauczyciela; ulegali Mu, jako naszemu Prawodawcy, i lękali się jako sprawiedliwego Sędziego; stał się posłusznym, aby nas posłuszeństwa nauczył; dokonał dziś Zakon Stary, a ustanowił Nowy. Przyjął, jak się wyraża Apostoł, obrzezanie ciała, a dał obrzezanie serca, w duchu nie w literze (Rzym. 2, 29)) (nowość) Abp Szymon Marcin Kozłowski, Metropolita Mohylewski. Kazanie na dzień Bożego Narodzenia. O Tajemnicy Bożego Narodzenia i nauce wypływającej z jej rozważania. ( PDF ) (Narodzenie Jezusa Chrystusa, czyli przyjście na świat Syna Bożego w ciele ludzkim, jest tajemnicą objawu niepojętej miłości Boga ku ludziom. Bo zaiste, była to niewysłowiona i zdumiewająca miłość, przez którą Bóg zesłał światu Odkupiciela, aby przezeń wszystkich ludzi, pomimo całej ich niegodności, mógł przysposobić za synów swoich i przywrócił im przez grzech utracone prawo do dziedzictwa w chwale niebieskiej. Przeto Kościół św. rozważając tę prawdę, w zachwycie radości i podziwu słowy Pisma św. tak się odzywa: "Tak Bóg umiłował świat, iż Syna swojego jednorodzonego dał, aby wszelki który wierzy weń nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3, 16). W stworzeniu z niczego świata szczególniej się uwydatniła potęga Boga; Opatrzność rządząca tymże światem jest nieustającym dowodem Jego mądrości; sprawiedliwość Jego w zupełności zostanie wyświecona w dniu sądu powszechnego; nieprzebraną zaś swoją dobroć i miłość szczególniej objawił Bóg przez tajemnicę wcielenia Syna swojego. Albowiem wówczas tylko kiedy Bóg tak dalece się uniżył, iż stał się podobnym nam człowiekiem a nawet małym dzieciątkiem, ludzie zaczęli pojmować tę nieskończoną Jego miłość i pobudzać się do wzajemnej ku Niemu miłości. A ponieważ człowiek zwykle stara się poznać to co pokocha: przeto od chwili przyjścia na świat Jezusa ludzie z większą gorliwością zaczęli szukać poznania prawdziwego Boga, i w miarę tej znajomości oddawali Mu cześć należną i w tym znajdowali prawdziwe szczęście, pełne zaspokojenie pragnień swej duszy stworzonej na obraz i podobieństwo Boże. Dlatego przy narodzeniu Chrystusa Pana dało się słyszeć śpiewanie Duchów niebieskich: "Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli" (Łk. 2, 14). Druga osoba Trójcy Przenajświętszej, jednorodzony Syn Boski biorąc ciało swe z ciała przeczystej dziewicy Maryi, nie przestając nigdy być prawdziwym Bogiem stał się razem i prawdziwym człowiekiem, a tym samym został bratem naszym, bo kością z kości naszej i ciałem z naszego ciała. Jakże więc słusznie możemy się weselić z tak chwalebnego wywyższenia i niepojętego dostojeństwa ludzkiej naszej natury, którą jako już nierozdzielnie połączoną z naturą Boską w jednej Boskiej osobie Jezusa, czczą i wysławiają Aniołowie i wszystkie stworzenia) (nowość) "Przegląd Kościelny". Monizm - nowa religia. ( PDF ) (Zbadanie materii jest tedy zbadaniem Boga, a zatem jest nauka religią i odwrotnie religia nauką. Monizm jest łącznikiem obu. Jakież tedy, pytamy się, są główne artykuły wiary, nauka moralna, dogmatyka i moralna tej religii? Czy potrzeba i tam wierzyć? Czy jest wyznanie wiary, chociaż i nie apostolicum, ale może Haeckelianum, na które przysięgać trzeba? Ależ i dzisiejsza nauka przyrodnicza ma swoje artykuły wiary a więc i jej religia, monizm. I otóż uzasadnienie. W badaniu przyrody jest granica. Tę granicę pociągnęła niedoskonałość naszych organów poznania. Powstają więc "luki, które empiryczne badanie przyrody w budowie nauki otworem pozostawić musi". Aby te luki zatkać, trzeba do hipotez się uciec. I chociaż nie mamy na to dowodów, to jednak musimy je zużyć, o ile nie sprzeciwiają się rozumnemu poznaniu przyrody. Takie rozumne hipotezy są naukowymi artykułami wiary. Tak wedle monistycznego katechizmu przyszłości... W tej religii jest Spinoza uważany za pierwszego arcynauczyciela Kościoła – Goethe pierwszym teologiem i moralistą. I Shakespeare'a chce Haeckel reklamować dla tej nowej religii; jednakże później musi sobór monistyczny to rozstrzygnąć, ponieważ niektóre głowy przewrotne za katolika go uważają. W świątyni nie można nikomu pomnika do dzisiaj postawić. Haeckel poleca Fryderyka II Hohenstaufę i Fryderyka Wielkiego. Obok ostatniego stanie i Wolter. Darwina pamięci przeznaczą święto. Tu występuje już Haeckel widocznie jako szarlatan religijny; jego monizm to zwyczajny pył uliczny, a książki objaśniające i uwielbiające ten system to apoteoza Darwina i wyniesienie ponad wszystko nauk przyrodniczych. Jean Paul powiedział kiedyś: "Eubulides wynalazł siedem fałszywych konkluzji, każda namiętność wynajduje ich siedem razy siedem". W nieprzyjaciołach chrześcijaństwa wre prawdziwa namiętność, aby mu z pod nóg usunąć podstawy i wszystko, co aż dotąd za prawdziwe przyjęte zostało, przedstawić za nierozumne. Jakiego gwałtu dlatego na logice się dopuszczają, jak dławią niemiłosiernie zdrowy rozum, to pokazał Haeckel, kiedy swoją nową religię utworzył. Do tego samego celu, co Haeckel, do panteistycznego jednolitego poznania natury, przychodzi inny filozof, Fryderyk Paulsen. I on oddaje prawdziwą filozofię na służbę monizmowi. Haeckel trochę niezgrabnie wziął się do dzieła, Paulsen ostrożniej i delikatniej, dlatego trudniej jest odkryć jego sofizmaty. Woluntarystyczna filozofia, tak brzmi nowy wynalazek z apteki filozoficznej. Nie dotyka ona chrześcijaństwa, a budzi apetyt do monizmu... My zaś na to wszystko powtarzamy z Cyceronem: Nihil est tam absurdum, quod non ab aliquo philosophorum dicatur) (nowość) Ks. Benedict Hughes CMRI. Neomaltuzjanie: Forsowanie mitu przeludnienia. ( PDF ) (Krótko mówiąc, Malthus twierdził, że wzrost liczby ludności prowadzi do ubóstwa, nędzy i głodu. Krytycy podkreślają jednak, że nie przewidział on korzyści płynących z rodzącej się rewolucji przemysłowej. Mechanizacja rolnictwa prowadziła do coraz większej produkcji żywności, która mogła wyżywić rosnącą populację. Bez względu na to, współcześni maltuzjanie nadal podtrzymują przekonanie, że rosnąca liczba ludności na świecie doprowadzi do katastrofy. Dwudziesto- i dwudziestopierwszowiecznych neomaltuzjan jest legion. Paul Ehrlich był jednym z nich. W 1968 roku wydał książkę zatytułowaną The Population Bomb (Bomba demograficzna), w której przepowiadał zagładę świata. Twierdził, że wzrost liczby ludności spowodowałby jedynie na całym świecie głód i pogorszenie stanu środowiska. Ubolewał nad ciągłym wzrostem liczby ludności. Prawda jest jednak taka, że prognozy Ehrlicha okazały się fałszywe – i to wszystkie! Nawet kraje (takie jak Chiny), które wprowadziły kontrolę liczby ludności, teraz zachęcają do jej wzrostu. W swojej książce Ehrlich daje rady, co należy zrobić, aby powstrzymać wzrost populacji, w tym takie rzeczy jak dodawanie "doraźnych środków sterylizujących" do wody lub podstawowych produktów spożywczych. Zachęcał do opracowania "lepszych środków antykoncepcyjnych" oraz do stosowania aborcji, a także pragnął wprowadzenia nowych przepisów nakazujących prowadzenie w szkołach edukacji seksualnej. Jeśli chodzi o jego neomaltuzjańskie przewidywania, że globalna klęska głodu jest tuż za rogiem, to Ehrlich całkowicie się pomylił. Wiele badań wskazuje na to, że choć głód nie został wyeliminowany ze świata, jego przyczyną jest zawsze niestabilność polityczna, a nie globalny niedobór żywności. Odpowiedzialni dziennikarze przyznali, że główną przyczyną niedożywienia i głodu jest polityczna korupcja, a nie przeludnienie. Sam Paul Ehrlich pozostał niewzruszony, odmawiając przyznania się do wielu swoich błędnych przewidywań i fałszywych założeń. Jak zauważył jeden z dziennikarzy, The Population Bomb jest "jedną z najbardziej spektakularnie absurdalnych książek, jakie kiedykolwiek opublikowano") (nowość) Ks. Zygmunt Storchenau SI. Wiara Chrześcijanina jaką być powinna. ("A więc chrześcijańska wiara musi być, w najwyższym stopniu, stałą i niezachwianą. Jest to wymaganie jej Boskości, jest to jej znamię istotne i wyłączne, bez którego ona od razu przestaje być Boską i przeradza się w czysto ludzką, naturalną, przed Bogiem zasługi pozbawioną. Ale skądże bierze się taka jej stałość? Z pewnością nie od zewnętrznych dowodów wiarygodności Objawienia, albowiem te po prostu nie wykluczają możliwego narzucania wątpliwości, chociażby nierozsądnych i głupich. Ona pochodzi z wewnętrznej i sobie właściwej pobudki, z nieomylnej powagi Boga, który za pośrednictwem Objawienia, do ludzi przemawia. Ponieważ jest metafizycznie jasnym i pewnym, że Bóg, jako pierwsza, nieskończona i istotna Prawda i Mądrość, gdy przemawia, zawsze prawdę mówi i na żaden sposób nigdy nieprawdy mówić nie może, dlatego, z powodu Boskiego świadectwa, o tej wielkiej prawdzie jasno przekonany rozum, tak silnie, tak niewzruszenie przystaje na objawioną przez Boga tajemnicę, że, ani jakąś wątpliwością, ani obawą, ani chwiejnością nie daje się od niej na żaden sposób odwieść. Wprawdzie nie od samego rozumu to pochodzi, albowiem tenże rozum chciałby we wszystko wejrzeć, a że objawionych tajemnic nie przenika, dlatego żadna jasność poglądu nie zmusza go do ich przyjęcia, jak to, przy jasnych i ze siebie zrozumiałych zasadach naturalnego poznania, się dzieje. Ale on je przyjmuje, na rozkaz wolnej i przez nadprzyrodzoną łaskę Zbawiciela obudzonej, pobudzonej i wspomaganej woli, ta zaś, gdy z najwyższą moralną pewnością poznał, że Bóg tajemnicę rzeczywiście objawił, od wszelkich innych myśli go odciąga i ku rozmyślaniu nieomylnej Boskiej powagi go zwraca, kieruje i przyciąga. I wtenczas, jakoby opanowany i ujęty podziwem, z całą energią i stałością przystaje na objawioną tajemnicę, jako na najpewniejszą, niewątpliwą prawdę. A tak, gdy dotychczas wyświeciliśmy konieczną stałość wiary chrześcijańskiej, odnośnie do jej przyczyn, przypatrzmy się teraz jej skutkom, które są nadzwyczajnie wielkiej wagi. Jak długo tylko ktoś jedną jedyną objawioną prawdę, np. nierównorzędność wszystkich chrześcijańskich religii, albo jedynie zbawiającą siłę katolickiej wiary uporczywie zaprzecza, a nawet w sercu swoim świadomie i umyślnie wątpliwości dopuszcza, traci wiara swoją istotną stałość, a człowiek z góry wpojoną sobie cnotę wiary i z tego powodu on, w oczach wszystko widzącego Boga, który serca i nerki przenika, od razu przestaje być chrześcijaninem, chociaż u swoich bliźnich jest nim, co do nazwy i pozorów. Jakże więc ostrożnie powinien się Chrześcijanin zachowywać, jak troskliwie serce swoje strzec przed pokusami, które z zewnątrz i wewnątrz go nagabują! Ale czy u dzisiejszych Chrześcijan znaleźć można taką baczność, taką troskliwość? Ach! u jak niewielu! u jak niewielu!", – ss. 60-61) (nowość, djvu)O. Jean Baptiste Lemius OMI. Katechizm o modernizmie według Encykliki Ojca Świętego Piusa X "Pascendi Dominici gregis". ("P. – Jaki to pierwszy obowiązek Pan nasz Jezus Chrystus włożył na Namiestnika Swego? O. – Ojciec Św. Pius X odpowiada: «Poruczony Nam od Boga urząd pasterski nad owczarnią Chrystusową obejmuje przede wszystkim zadanie, określone przez Chrystusa, zachowania jak najczujniej skarbu wiary, przekazanej wiernym, przed nowymi, niekościelnymi pojęciami i zarzutami nieprawej nauki». P. – Czy czujność ta była zawsze potrzebną? O. – «Tej czujności Najwyższego Pasterza potrzeba ludowi katolickiemu po wszystkie czasy; za sprawą bowiem nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego nie zbywało nigdy na ludziach ‘mówiących przewrotności’ (Dz. Ap. XX, 30), ‘próżnomównych i zwodzicieli’ (Tyt. I, 10), ‘błądzących i w błąd uwodzących’ (II Tym. III, 13)»", – s. 1) (nowość, djvu) P. Giovanni Battista Lemius OMI. Catechismo sul modernismo secondo l'Enciclica "Pascendi Dominici gregis" di Sua Santità Pio X. ("D. Qual'è il primo dovere assegnato da N. S. al Sovrano Pontefice? R. S. S. Pio X ci risponde: «L'officio divinamente commessoci di pascere il gregge del Signore fra i primi doveri, imposti da Cristo, ha quello di custodire con ogni vigilanza il deposito della fede trasmesso ai santi, ripudiando le profane novita di parole e le opposizioni di una scienza di falso nome». D. Questa provvidenza fu sempre necessaria in ogni tempo? R. «Questa provvidenza del Supremo Pastore non vi fu tempo che non fosse necessaria alla Chiesa cattolica: stanteché, per opera del nemico dell'uman genere, mai non mancarono uomini di perverso parlare (Act. XX, 30), cianciatori di vanità e seduttori (Tit. I, 10), erranti e consiglieri agli altri di errore (II Tim. III, 13)»", – p. 13) (nowość, djvu) P. Anselmus Stolz OSB. Manuale Theologiae Dogmaticae. - De Ecclesia. ("Catholicitatem Ecclesiae intelligunt auctores moderniores multi de universalitate propagationis ad omnes populos. Ecclesia est catholica, «quoniam in omni gente, populo, natione, sexu, condicione longe lateque patet». De hac nota iam antiqui auctores egerunt, probantes contra haereticos (praesertim S. Augustinus contra Donatistas) Ecclesiam Christi debere esse universalem, cum apostoli ad omnes gentes missi sint; unde pars haeretica Donati – sic S. Augustinus – non potest esse vera Christi Ecclesia, cum in Africa tantum exsistat. Quomodo tamen catholicitas Ecclesiae salvaretur, si maior pars fidelium ab ea deficeret, immo si Ecclesia (quod absurdum forsitan non est) ad unam provinciam restringeretur? Respondet M. Cano (De locis theologicis, 4, 6, ad 13): «Satis est Ecclesiam semel in toto mundo esse fusam, ut etiam tum vere catholica dicatur. Nempe eadem Ecclesia est, eandemque fidem tenet, quam apostoli in universa terra vulgarunt". Similiter S. Robertus Bellarminus (De notis Ecclesiae, 4, 7)", – pp. 55-56) (nowość, djvu) "Traditio". Neokościół w USA ponownie zmienia swój "obrzęd inicjacji" (dawniej chrzest). Status tych "inicjacji" zmienił się z wątpliwych w 1972 roku na prawdopodobnie nieważne w 2021 roku. ( PDF ) (Neokościół jest tak pogmatwany – i z pewnością nie jest katolicki. Na swoim półrocznym spotkaniu 18 listopada 2021 roku Konferencja Katolickich [sic] Biskupów USA – porzuciwszy "chrzest", o którym wielokrotnie wspomina Pismo Święte – po raz kolejny zmieniła obrzęd tego, co od 1972 roku nazywa "inicjacją". W tymże roku zmieniono tradycyjny, ważny sakrament chrztu na coś, co nazwano "obrzędem inicjacji", tak jakby dana osoba była przyjmowana do masonerii, a nie otrzymywała sakrament. Sakrament ten stał się w związku z tym wątpliwy, nawet bardziej wątpliwy niż protestanckie chrzty, które katolicki Kościół uznawał za ważne, choć świętokradcze i niedoskonałe – wtedy i tylko wtedy – gdy użyta została biblijna forma sakramentu (Ego te baptizo in nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti – Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego). Obecnie biskupi modernistycznego neokościoła porzucili nawet swój wymyślony "obrzęd inicjacji" i zastąpili go przypuszczalnie nieważnym (fałszywym) nowym "porządkiem inicjacji". Nawet sam neokościół przyznaje, że wielu jego prezbiterów używa nieważnych, niebiblijnych formularzy, ale nie wydaje się, aby powstrzymywał swoich renegatów) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Ewolucja dogmatu w modernizmie. ( PDF ) (Wszak wiemy, że w symbolu nie ma już żywego objawienia, lecz martwa jego skorupka! Któż ręczy, że tę skorupkę podobnym uczuciem jak poprzednik, wypełnić potrafi następca? Więc gdzież tu jedność i ciągłość i trwałość? Gdzie tu może być mowa o rośnięciu i rozwoju? Ta trudność nie uszła uwagi teologów modernizmu. Zrozumieli i oni, że w ich teorii rozwój depozytu wiary od pierwszej chwili rozbić się musi o niemożliwość przekazania z rąk do rąk rozwijającego się pierwiastka, przekazania, które tak pięknie, tak głęboko nazwano w Kościele katolickim tradycją. Uciekli się więc do innego tłumaczenia. Nie mogąc utrzymać ciągłości rozwoju za pomocą czynników ludzkich, wprowadzili w grę czynnik nadziemski. W myśl modernizmu, jak to już mówiliśmy wyżej, objawienie nie skończyło się z apostołami; Duch Święty i dzisiaj przemawia do każdej duszy, nie tylko głosem łaski, ale i światłem objawienia. Gdzież więc będzie przyczyna jedności i ciągłości rozwoju religijnego uczucia w ludzkości? Choć objawienie, jako odczucie indywidualne, z konieczności pozostanie na dnie duszy każdego z osobna, choć wszystkie symbole zewnętrzne budzić je będą w sposób bardzo niedoskonały i u różnych różny, objawienie katolickie będzie szło drogami rozwoju i nie straci jakiejś ogólnie pojętej identyczności, bo jest owocem jednego i tego samego Ducha, który je tchnie we wszystkie serca, a tchnie coraz to doskonalej i pełniej. Cóż powiedzieć o tego rodzaju teorii? Czy tak pojęty rozwój objawienia byłby możliwy w myśl innych planów Boga względem ludzkości, tego nie wiem; z zasadniczymi podstawami katolicyzmu, stoi on w absolutnej sprzeczności. Bo chociaż wedle nauki katolickiej Duch Święty nigdy nie przestaje czuwać nad ziarnem prawdy Bożej rozwijającym się w Kościele i rozwoju tego ziarna nie przestaje wspomagać światłem i ciepłem swej łaski – katolikowi trzeba wierzyć, że mimo całej tej opieki, nie udziela już Duch Boży ludzkości ani jednego promyka nowego, publicznego objawienia. Katolikowi trzeba wierzyć, że ze śmiercią ostatniego apostoła całe objawienie publiczne, jakiego spodobało się Bogu udzielić światu, jest nieodwołalnie zamknięte i że cały poapostolski Kościół nie ma już innego zadania, jak raz otrzymany depozyt wiary z rąk do rąk wiernie przekazywać i przekazując rozwijać. Stąd zaś wypływa konsekwencja, którą istotnie stwierdza cała nauka kościelna, zwłaszcza przeciw protestantom, że przekazywanie czyli tradycja, to jeden z najistotniejszych czynników katolicyzmu. A jeżeli tak jest, to objawienie, które jest tego przekazywania przedmiotem, musi mieć wewnętrzny sobie jedności i ciągłości pierwiastek, czyli musi należeć do sfery rozumowej i rozwijać się po drogach rozumowych. Przerzucając objawienie do sfery uczuć i wrażeń, zburzyli moderniści same podstawy tradycji katolickiej, a z nią podkopali i ewolucję dogmatyczną. Nie zadowolili się jednak zburzeniem podstaw. Lubo zasadnicze usunięcie objawienia ze sfery rozumowej, już najzupełniej wystarczało do uniemożliwienia wszelkiego dogmatycznego rozwoju, nie poprzestając na tej radykalnej opozycji, usiłują nadto moderniści wytrącić z rąk Kościoła i narzędzie, którym po wszystkie czasy dokonywało się dzieło ewolucji. Co to za narzędzie? Jest nim, zastosowana do objawienia, filozofia. Nie ulega bowiem wątpliwości, że nie tylko w epoce rozkwitu scholastyki średniowiecznej, ale i w epoce Ojców Kościoła filozofia była tym warsztatem, na którym przerabiano objawienie w dokładne formuły dogmatyczne. Zrazu nie był to jeszcze jakiś określony system, była to raczej prosta filozofia zdrowego rozumu i prawidłowej ludzkiej mowy, dopiero z biegiem wieków, po pewnej oscylacji, przechylono się w stronę jednego systemu. Po wszystkie czasy jednak uważano w Kościele, że do danych objawienia i można i powinno się stosować rozumowe prawdy i zasady. O tym zastosowaniu filozofii do wiary, modernizm nic słyszeć nie chce) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Objawienie i dogmat w teologii katolickiej a w teologii modernizmu ( PDF ) (nowość) Ks. Jan Rostworowski SI. Objawienie i dogmat w teologii katolickiej a w teologii modernizmu. Część pierwsza. ( PDF ) (Abstrahując na razie od subtelniejszych kwestii i pozostając w najogólniejszych pojęciach, dogmat w sensie katolickim jest to po prostu prawda objawiona przez Boga. Bo Kościół wie i wierzy, że pozaświatowy, rozumny, osobowy Bóg przemówił do ludzkości, nie tylko mową dzieł swoich, nie tylko wewnętrznym światłem łaski, ale słowem, które sam włożył w usta swych wysłanników, przede wszystkim Chrystusa Pana, a po Nim apostołów. Ze śmiercią ostatniego apostoła, zewnętrzne słowo objawienia Bożego zamilkło już na zawsze, tak, że od tej chwili przybytku prawd objawionych nie było i nigdy nie będzie. Zostało dla świata jedno tylko zadanie: strzec pilnie skarbu słów Bożych, czyli jak św. Paweł go nazywa "depozytu wiary" i nie tylko strzec, ale go coraz głębiej poznawać, rozwijać, różniczkować, by przez to coraz głębiej go wszczepiać w intelektualne i praktyczne życie ludzkie, a z nim wnosić w ludzkość nadprzyrodzone światło i siłę. Tę funkcję strzeżenia i rozwijania słowa Bożego sprawuje z ustanowienia Chrystusa Pana nieomylny urząd nauczycielski katolickiego Kościoła. Od chwili wielkiej swej misji "idąc nauczajcie", idzie Kościół przez wieki podając wierze ludzkości zawsze to samo słowo Boże, które usłyszał na początku, ale podając je w formie coraz doskonalszej, bardziej sprecyzowanej i dobitnej. Jeżeli Kościół w ciągu tej wiekowej misji nauczycielskiej od czasu do czasu uroczyście określał, że ta a ta prawda wchodzi w zakres objawienia Bożego, to ta prawda z dogmatu w sensie szerszym, stawała się dogmatem w sensie ścisłym. Do takich dogmatów w sensie ścisłym, a więc prawd objawionych przez Boga i uroczyście określonych przez Kościół, należy np. po Soborze Efeskim macierzyństwo Boże Najświętszej Panny, po Soborze Watykańskim nieomylność papieża, po roku 1854 Niepokalane Poczęcie itp. Kiedykolwiek jednak przyszła, czy przyjdzie do skutku tego rodzaju uroczysta definicja dogmatyczna, jest ona jedynie orzeczeniem, że to a to, w tej lub owej formie przez Chrystusa lub apostołów powiedział Bóg, że więc tę prawdę uważać mamy za objawione słowo Boże. Już z tego krótkiego szkicu katolickich poglądów na objawienie i dogmat, wypływa najoczywiściej, że oba te pojęcia we wszystkich swych stadiach należą do sfery rozumowej. Przedmiot objawienia jest sam w sobie obiektywną prawdą; jest stwierdzeniem tej prawdy objawiające słowo Boże, któremu w umyśle człowieka odpowiada rozumowe prawdy uznanie; rozumowy proces wyjaśnienia i precyzowania pojęć prowadzi do ostatecznej definicji, która znowu jest spekulatywnym twierdzeniem i niczym więcej. Dla serca ludzkiego z całą gamą jego wrażeń, uczuć, nastrojów, stworzył Bóg inną stronę nadprzyrodzonego porządku, cały świat łaski i darów odnoszących się do woli – objawienie jest światłem odnoszącym się do rozumu. I darmo powoływać się w tej kwestii na jakąś identyczność aktów poznania i miłości. Najprymitywniejsza analiza aktów psychicznych uczy nas z wszelką pewnością, że co innego jest chcieć, co innego poznawać. Otóż objawienie według nauki katolickiej wprowadza nas w świat nadprzyrodzony ze strony rozumu, łaska, ze strony woli. Inaczej w teologii modernizmu. Ona zaczęła od tego, by wyzuć objawienie i dogmat z rozumowego charakteru. I nie mogła postąpić inaczej. Teren intelektualny tak sprzyja jasności, precyzji, wyraźnemu zakreśleniu konturów, że na nim niepodobna dokonać dzieła podstawienia nowych wartości pod formuły dogmatyczne. By to się udało, dogmat musiał być zepchnięty na pole wrażeń, uczuć i czynu. Na ten więc punkt skierowano najsilniejszy atak. Loisy pociągnął do szturmu pozytywną drogą krytyki biblijnej; Blondel i Le Roy wytoczyli filozoficzne działa; Laberthonnière i Tyrrell podjęli walkę w imię teologii i pobożności chrześcijańskiej) (nowość)Ks. Jan Rostworowski SI. Objawienie i dogmat w teologii katolickiej a w teologii modernizmu. Część druga. ( PDF ) (Modernistom, jednym słowem, podoba się Pan Bóg współczesnej niechrześcijańskiej myśli o wybitnie panteistycznym pokroju, co nie z zewnątrz dźwiga ku sobie człowieka przez objawienie i łaskę, ale z wewnątrz, jakby rodzaj siły żywotnej, pędzi go i prze do rozwoju. Zapominają jednak, że z tym pojęciem Boga chrześcijańskie objawienie absolutnie upada. Bo chrześcijanie wierzą wprawdzie, że Bóg działa w każdym człowieku i w całej ludzkości, wierzą z tego powodu, że jest rodzajem objawienia księga dziejów, jak jest rodzajem objawienia sama już księga przyrody – ponadto jednak wierzą i wierzyć muszą, że właściwe, nadprzyrodzone objawienie chrześcijańskie było i być musiało tym bezpośrednim wkroczeniem Bożym, którego kilka sposobów opisaliśmy powyżej. Te sposoby wszakże bynajmniej nie są jedyne. One w dziejach objawienia podrzędne zajmują miejsce i dlatego dotknęliśmy ich tylko mimochodem. Historia świata zna inne wkroczenie Boże, daleko dziwniejsze od wizji proroczych, od głosów słyszanych z nieba. Objawienie, które tworzy samą treść i główną podstawę naszej wiary, to słowa, które padały z ust ludzkich, ale były najrzeczywiściej słowami Boga. "Jednorodzony Syn, który jest na łonie Ojcowskim, On opowiedział" (Jan. 1, 18). Bóg stał się człowiekiem i z pełnej Bożej wszechwiedzy napełniwszy wiedzą umysł swój ludzki, ludzkimi usty, w ludzkich pojęciach podał światu naukę Bożą. A czego On nie dopowiedział, to po Jego wniebowstąpieniu objawił apostołom, zesłany przezeń Duch Święty, który wedle obietnicy miał ich "wprowadzić we wszelką prawdę". (Jan. 14, 26; 15, 26; 16, 13. Dz. Ap. 2, 4. I Piotr. 1, 12). Tak więc istotnie, nie "od Boga z chmur przemawiającego", ale od Boga w ludzkim ciele chodzącego po ziemi, przyjął świat "gotową" naukę objawioną; nie było mowy o jej powolnym tworzeniu w głębi dusz ludzkich "pracowitym wysiłkiem myśli". I z tym otrzymaliśmy już punkt wyjścia zasadniczo różny od punktu wyjścia modernistów. Po wniebowstąpieniu Chrystusa i śmierci ostatniego z apostołów mamy już złożoną na ziemi, objawioną przez Boga prawdę, prawdę Bożą, lecz przyobleczoną w ludzkie pojęcia i słowa) (nowość) Ks. Benedict Hughes CMRI. Okupowany przez modernistów Watykan kończy z tolerancją wobec prawdziwej Mszy. Refleksje nad tzw. motu proprio "Traditionis custodes". ( PDF ) (Rezydujący na Watykanie od śmierci Jego Świątobliwości Papieża Piusa XII moderniści nie dbają o łacińską Mszę trydencką. Jest ona dla nich odrażająca. Niedługo po zakończeniu Vaticanum II, Paweł VI narzucił wiernym "Nowy Porządek" Mszy, ku wielkiej konsternacji milionów pobożnych katolików, którzy widzieli, czym ona jest w istocie – protestanckim nabożeństwem upamiętniającym "Wieczerzę Pańską"... Wydając swoje motu proprio Traditionis custodes 16 lipca, Bergoglio całkowicie zniweczył efekty Summorum Pontificum. To z pewnością nie było niespodzianką. W ciągu swojego ośmioipółletniego "pontyfikatu" Franciszek-Bergoglio dał wiele oznak swojej pogardy dla tradycyjnej liturgii katolickiego Kościoła. W rzeczywistości, to była tylko kwestia czasu... Można sobie tylko wyobrazić konsternację tych półtradycjonalistów, którzy chcą "jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko". Innymi słowy, chcą mieć łacińską Mszę trydencką (która jest dziedzictwem prawdziwego Kościoła katolickiego), pozostając jednocześnie częścią soborowego kościoła z jego fałszywymi papieżami i protestancką liturgią. Jakże ironiczny jest tytuł pisma Franciszka-Bergoglio. Traditionis custodes tłumaczy się jako "strażnicy tradycji"! Co za zniewaga udawać, że jest się wiernym tradycji, podczas gdy dąży się do zniszczenia prawdziwej Mszy. Cóż za kpina!) (nowość) "Róża Duchowna". Za przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św. (uzupełniono) "Róża Duchowna". Co mówią o różańcu kapłani i biskupi. ("W różańcu św. mamy zarazem modlitwę uwielbienia, dziękczynną i błagalną". "Różaniec św. to najlepszy katechizm, naucza on bowiem nie tylko prawd wiary naszej świętej wiernie i w całości, lecz także ożywia je przez modlitwę". "Ile razy modlę się na różańcu, stają w myśli mojej owe wieczne prawdy, które są życiem mojej duszy. Każda z nich przewyższa mądrość wszelkich uczonych tego świata i więcej światła wlewa w mą duszę niż wszelkie rozprawy mędrców". – Ks. biskup Martin. "Dałby Bóg, aby wszyscy chrześcijanie jak najgorliwiej garnęli się do Różańca św. Miły Boże – jakby przez to wzrosła wiara katolików, jakby wiele zyskała na tym miłość chrześcijańska; jakby rozkrzewiły się cnoty, zasługi, i objawy chrześcijańskiego życia: jako to pobożność, pokój, zgoda i duch jedności braterskiej – jednym słowem jedna by była wiara umysłów i jedność zbożnych uczynków". – O. Justyn Miechowita OP. – "Dziś, kiedy wiara upadła, wielu ludzi nie zna wcale, a inni odmawiają bardzo rzadko różaniec; za to też Pan Bóg już nie tak nam błogosławi i Najświętsza Panna nie tyle zlewa łask na nas, jak dawniej. Dawniej panie i panienki po dworach odmawiały codziennie różaniec, za to przeniczka się rodziła w polu piękna i dukaty mierzono garncami; dziś się bawią, grają na fortepianie, mówią po francusku ale dukatów, ba nawet papierów braknie. Dawniej mieszczaństwo po kościołach śpiewało różaniec na dwa chóry: mężczyźni tworzyli chór jeden, a niewiasty drugi: dziś większa cywilizacja, różańca się wstydzą i już go nie śpiewają. Ale za to dawniej Żydzi mieszkali na ulicy żydowskiej, a domy w rynku należały do chrześcijan; dziś żydzi zakupili kamienice w rynku, a nas posłali na przedmieścia. Mój Boże, czy też kiedy będzie lepiej? Oj nie będzie, dopóki nie wrócimy do wiary i zwyczajów ojców". – Ks. Mrowiński SI. "Każda tajemnica w różańcu, to jakby pochodnia, co rozjaśnia ciemności rozumu i serca naszego. Ale weź pochodnię w rękę, ale rozmyślaj o tych tajemnicach a wnet się cały odmienisz. I doświadczysz na sobie, czego i król Dawid doświadczył i powiesz jak on: W rozmyślaniu moim zapala się ogień. Ogień Bożej miłości zapali się i w sercu twoim. Bo zresztą różaniec bez rozważania tajemnic to nie różaniec". – Ks. Puchalski) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Cuda i ich znaczenie w dziejach Objawienia ( PDF ) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Cuda i ich znaczenie w dziejach Objawienia. Część pierwsza. ( PDF ) (Cud w ścisłym tego słowa znaczeniu jest faktem istotnym i jawnym, podpadającym pod zmysły, którego zdziałanie przewyższa wszelki porządek i wszelką siłę natury. Jest to więc czyn, którego przyczyna sprawcza (causa efficiens) nie da się odnaleźć w dziedzinie sił i możności stworzeń; ale której szukać trzeba w potędze i działaniu bezpośrednim Stworzyciela. Nie każda jednakże bezpośrednia czynność Boża w swym stworzeniu tworzy cuda. Wiele bowiem czynności bezpośrednich Boga, tak w porządku naturalnym jak i nadnaturalnym, bez ustanku zachodzi w naturze stworzonej, a mimo to należy do zwyczajnego ładu świata. I tak np. zachowanie i utrzymywanie istnienia stworzeń (conservatio), zwykła i ciągła pomoc, udzielana stworzeniu przy każdym jego działaniu, czyli tak zwany concursus, samo stwarzanie dusz i wlewanie ich w ciała siłami przyrodzonymi itp. nie liczą się do cudów. Do istoty cudu należy bezpośrednia czynność Boża, występująca ze zwykłego porządku rzeczy od Boga ustalonego. Dwojaki więc element stanowi istotę cudu: bezpośrednie działanie Boga w stworzeniu, do jakiego nie uzdolniają go siły przyrodzone, i działanie Boga przekraczające granicę zwykłego porządku, który tak stworzenie w swych czynnościach, jak Bóg sam w nim i z nim działający zachowuje. Jeśli więc mówimy o człowieku, że cud uczynił, nie znaczy to, jakoby człowiek siłą własną od Boga spotęgowaną, albo siłą nową od Boga mu udzieloną, był jego sprawcą, ale że Bóg użył człowieka za narzędzie, aby niewidzialna czynność Jego wszechmocy, uwydatniła się w widzialnym współdziałaniu człowieka) (nowość)Ks. Antoni Langer SI. Cuda i ich znaczenie w dziejach Objawienia. Część druga. ( PDF ) (Czy można mieć pewność o historycznej rzeczywistości cudu, o ile on jest faktem podpadającym pod zmysły? Pewność tę bez wątpienia mieć można. Cud bowiem, jako fakt historyczny, nie różni się w niczym od innych historycznych faktów i jako taki do udowodnienia swej rzeczywistości nie wymaga ani liczniejszych ani pewniejszych świadectw, jak każdy inny historyczny wypadek. Wystarczają tu świadkowie wiarogodni, tj. tacy, którzy sam fakt naocznie widzieli, i ani w zbadaniu tego sami siebie, ani w opowiadaniu o nim nas omylić nie mogli. Że Łazarz w czwartym dniu po śmierci na głos Chrystusa z grobu powstał, jest to fakt tego samego rodzaju, jak jego choroba lub śmierć. A do przekonania się o rzeczywistości tego faktu zupełnie zbyteczną byłoby rzeczą wymagać albo głębszej nauki, albo bystrzejszej pojętności, albo większego wytężenia zmysłów, niż do jakiegokolwiek materialnego zjawiska. Masy ludu przypatrujące się wskrzeszeniu Łazarza mogą być zupełnie wiarogodnymi tego faktu świadkami. Bo czyż podobna było im wątpić, że śmierć Łazarza, który już cztery dni leżał w grobie i cuchnąć nawet zaczynał, nie była pozorną, lecz rzeczywistą? A po wskrzeszeniu mogłyż te masy ludu choćby na chwilę zwątpić o nowym życiu tego człowieka, którego widzieli na głos Chrystusa wychodzącego z grobu, owszem prześladowanego nawet przez Faryzeuszów, czyhających na jego zgubę. W poznaniu i uznaniu takiego faktu przypuszczać złudzenie – to już niedorzeczność oczywista. Że zaś pisarze, którzy fakt ten nam przekazali, uwodzić nas nie mogą, rzecz to nie mniej widoczna. Pisma ich bowiem pojawiły się w czasie, kiedy żyli jeszcze Żydzi, którzy cudu tego naocznymi będąc świadkami, byliby niezawodnie kłam zadali uczniom Chrystusowym, gdyby ci w swym sprawozdaniu pokusić się chcieli o jakiekolwiek oszustwo. Jeśli więc nieprzyjaciele Chrystusa nie odważyli się na to, toć znak to niechybny, że wskrzeszenie Łazarza prawdziwym było faktem. Czyż godzi się zatem, świadectwo ze wszech miar wiarogodne odrzucać dlatego jedynie, że sam fakt zdaje się sprzeciwiać prawom przyrody, a raczej przewyższać jej siły? Taki sposób postępowania wtedy tylko logicznym nazwać by można, gdyby bezwarunkową było prawdą, że skutek nie mający swej przyczyny w czynnikach widzialnego świata, zgoła istnieć nie może. Przeciwnie zaś, jeśli prawdą jest bezwarunkową, że poza tym światem jest inna nieskończenie wyższa przyczyna, której świat wszystkie swe siły i prawa i ciągłe swe zachowanie i sam byt swój nawet ma do zawdzięczenia – to taki sposób dowodzenia, wobec tej pozaświatowej przyczyny wszechprzyczyn, jest czczym tylko i niedorzecznym frazesem... Jak sama istota faktu, tak też i okoliczności jasno ukazują Boski jego charakter. Św. Tomasz wylicza pięć takich szczegółowych okoliczności czyli warunków: skuteczność, trwałość, pożytek, sposób i cel (efficacia, duratio, utilitas, modus et finis). W istocie cud prawdziwie Boży nosi na sobie widoczne piętno Wszechmocności, która niczyjej nie potrzebując pomocy, ani żadnego współudziału sił naturalnych, nad wszystkimi panuje potęgą swojej woli i dzieła swoje z niczego wyprowadza do bytu, a zatem tyle działa, ile chce. Wszelki zaś czyn demoniczny pozbawiony jest tego charakteru i z niczego nic wyprowadzić nie zdoła. Duch stworzony uskutecznia swe dzieła za pomocą sił naturalnych, które koniecznie są mu potrzebne. Nie działa więc tyle ile chce, ale ile Bóg mu pozwala i siły przyrodzone bądź jego osobiste, bądź przedmiotowe, dopuszczają. Czym są np. czary Faraona obok cudów Bożych jeśli nie jawnym dowodem, że w tych widoczny jest palec Boży, w tamtych kuglarstwo szatana i jego pomocników. Czyny Boskiej wszechmocy mają dalej trwałość odpowiednią Bożej mądrości i dobroci. Łazarz nie umarł zaraz po wskrzeszeniu, ale żył jeszcze długo, jako wymowny świadek Bóstwa Pana swojego. Ślepy od urodzenia nie stracił zaraz cudem odzyskanego wzroku, ale dopóki żył, zachował dar Chrystusowy. Takie są czyny Boże – czyny zaś demoniczne są tylko chwilowe złudzenia zmysłów, albo krótko trwająca igraszka kombinacją sił fizycznych wywołana. Nadto widoczna jest i różnica w celu. Bo cel cudów Bożych w porządku moralnym i religijnym najświętszy jest i najwznioślejszy: tj. pobudzenie rozumu do wiary, a woli do świętości obyczajów wedle zasad tej wiary. Celem zaś dzieł demonicznych jest odstępstwo od wiary i cnoty, niemoralność, przyjęcie fałszywych doktryn o Bogu i stosunku człowieka do Niego, słowem najzupełniejszy rozbrat z Bogiem. Cuda Boże są zawsze dobrodziejstwem dla człowieka, objawem nieskończonej dobroci i miłosierdzia Bożego, a nigdy marnym, ostentacyjnym popisywaniem się przed ludźmi, nie mającym żadnego związku z prawdziwymi ich potrzebami bądź fizycznymi, bądź moralnymi. Cuda Boże nigdy nie są igraszką dla nasycenia ciekawości, tylko dobrodziejstwem dla złagodzenia nędzy ludzkiej. A czyż dzieła szatana, nieprzejednanego wroga naszego, mogą pochlubić się tym charakterem dobroczynności? Prawda, że i on niesie pomoc ludziom, ale tylko do zaspokojenia ich namiętności. Taka zaś pomoc to nie dobrodziejstwo, ale sidła, którymi on człowieka do wiecznej zguby pociąga) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Cuda i ich znaczenie w dziejach Objawienia. Część trzecia. ( PDF ) (Sama nienawiść, z którą się miota na cuda dzisiejsza filozofia materialistyczna, nie gdzie indziej ma swe źródło, jak tylko w tej właśnie sile cudów, że stwierdzają niemylnie religię od Boga objawioną. Materializm nie chce uznać Boskiej religii, panteizm odrzuca objawienie nadnaturalne – nowy protestantyzm, który opanował racjonalistyczne związki protestantów (Protestanten-Verein) wyrzeka się Chrystusa, prawdziwego Boga – a wszyscy unitis viribus występują przeciw cudom; jedni przeczą ich możliwości, inni możebności rozeznania ich od działalności natury – bo cuda dowodzą jasno, że oprócz natury jest inna sfera przyczyn, od której sam świat zależy – bo cuda dowodzą, że istnieje objawienie prawd niedościgniętych przez rozum ludzki – bo cuda dowodzą, że Chrystus jest Synem Bożym. Słowem, boją się cudów, bo cuda zburzyłyby wszystkie te piękne ich systemy z takim mozołem nie rozumu, ale imaginacji zbudowane, zniszczyłyby wszystkie te urojenia namiętnościom tak pożądane, które miały zastąpić na zawsze wszelką religię objawioną. Judicia tua credibilia facta sunt nimis, mówi król prorok, mając przed oczyma te Boskiego objawienia znamiona; cóż dziwnego, jeśli walka nienawistna przeciwko nim zaślepiła rozum i zatwardziła serce tych nowych faryzeuszów tak dalece, ut videntes non videant et intelligentes non intelligant. Wszystkim tym zamachom na możebność i znaczenie cudów przeciwstawia Kościół św. nieomylny swój wyrok: Jeśliby kto rzekł, że objawienie Boże nie staje się wiarogodnym przez znaki zewnętrzne, i że przeto każdy człowiek powinien się skłaniać do wiary powodowany wewnętrznym tylko przekonaniem, albo prywatną inspiracją – niech będzie przeklęty!) (nowość) Ks. Antoni Langer SI. Cuda i ich znaczenie w dziejach Objawienia. Część czwarta. ( PDF ) (W mowie Bożej, jak się ona nam przedstawia w ciągu wieków, dwojaki się mieści element, ogłoszenie zewnętrzne prawd i tajemnic Bożych, które się dzieją przez usta posłańców, niby przez widzialne organa, i dzieła wszechpotęgi, przez które nadaje Bóg znamię swojej Boskości temu obwieszczeniu ludzkiemu. Podobnie jak król nie tylko przez usta swych posłów przemawia, ale przepychem jakim ich otacza, znać daje, że słowa ich jego są rozkazem; tak samo Bóg nie tylko wolę swoją objawia nam przez swoich apostołów, ale zarazem otacza ich arsenałem swojej potęgi, aby wykazać i stwierdzić Boski charakter ich mowy. Dlatego to Tomasz św. mówi: "Bogobojny wierzy człowiekowi, nie o ile on jest człowiekiem, ale o ile Bóg przezeń mówi, o czym przekonać się można z nieomylnych oznak (cudów)". Posłańcy Boży stają jako świadkowie prawdy Bożej im powierzonej, ale nie sami tylko, bo Pan Bóg "społem z nimi świadectwo składa przez znaki i cuda i rozliczne moce i rozdawanie Ducha Świętego według woli swojej" (Żyd. II, 4). Cuda więc są częścią istotną Boskiej mowy, przez którą On nam w przebiegu wieków swoje tajemnice i prawa obwieszcza. Mowa ta Jego leży w zakresie nadnaturalności, a cud w tym porządku jest niezbędnym elementem do jego istoty i do jego piękności harmonijnej. Z podniesieniem człowieka do stanu nadprzyrodzonego i cały świat zmysłowy został niejako wciągnięty w tę sferę. Przez to samo, że ciało nasze ma zmartwychpowstać i niebieskiej chwały zażywać, cała materia, która w ciele ludzkim niejako streszczona jest, dziwnie wywyższoną została. Łaska Boża, która się przez święte Sakramenty udziela sercom ludzkim, przenosi owe widzialne i zmysłowe znaki w sferę nadprzyrodzoności. Słowem, w celu i rozlicznych środkach, które się odnoszą do nadprzyrodzonego życia człowieka, bierze udział natura widzialna. Inaczej, gdyby w źródle tego życia wyższego, tj. we wierze pominiętym był zupełnie świat materialny, brakowałoby w szeregu tych wywyższeń nadnaturalnych ogniwa łączącego. Tak jest – w dziełach wszechmocy przekraczających zakres natury, które nam wiarę, jako "rozumną służbę" umożliwiają, uwydatnia się niby zmysłowo całe wywyższenie człowieka, które we wierze zaczyna kłaść owe wielkie fundamenty, na których się wznosi cały gmach świętości i chwały w niebiesiech. Cała natura, wedle rozrządzenia Stwórcy, służy człowiekowi nie tylko w życiu jego ziemskim, ale zarazem i w tym życiu niebieskim, które na tej ziemi ma prowadzić, aby dostać się do królestwa wiekuistego. Nadnaturalna działalność Boża w podniesieniu człowieka przelewa się i na naturę materialną, wciągając ją do współudziału w tej pracy, która w cudach ma swój początek, a w chwale wiecznej dopełnienie. Cud więc nie sprzeciwia się Boskim przymiotom, ale najpiękniej dostraja się do tego porządku, który mądrość Boża ustanowiła, aby człowieka uczynić zdolnym i godnym wiecznego życia na łonie Bożym) (nowość) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Nieomylność katolickiego Kościoła ( PDF ) (Atrybut nieomylności Urzędu Nauczycielskiego Kościoła oznacza jego niezdolność i niemożność popełnienia przez niego błędu, gdy poucza Kościół powszechny w sprawach wiary i moralności... Powodem tego obszernego wyjaśnienia kościelnej cechy nieomylności jest to, że jest to najsilniejszy argument przeciwko kościołowi soborowemu Vaticanum II. Albowiem jakże mógł katolicki Kościół wiernie, konsekwentnie i nieomylnie nauczać tej samej wiary przez 1900 lat, a następnie, podczas Vaticanum II nagle zaproponować, fałszywe doktryny potępione wcześniej przez poprzednich papieży i sobory (np. ekumenizm i wolność religijną)? Jakże mógł katolicki Kościół nieustannie odnawiać bezkrwawą Ofiarę Kalwarii w Mszy Świętej, a następnie nagle zastąpić ją luterańską "pamiątką Ostatniej Wieczerzy"? Jakże mógł katolicki Kościół w swoim ustawodawstwie tak stanowczo zakazywać działań międzywyznaniowych i międzykomunijnych (intercommunion), jako sprzyjających indyferentyzmowi religijnemu, a potem nagle uchylić te ustawy i zezwolić na takie przedsięwzięcia? Czy mamy przypuszczać, że Duch Święty, Duch Prawdy nagle "zmienił zdanie" i zezwolił na istnienie sprzeczności w sprawach wiary, Mszy i powszechnych praw Kościoła? Czy mamy zakładać, że Chrystus nagle opuścił swój Kościół i pozwolił mu popaść w błąd i herezję? Jednak to przede wszystkim kwestia nieomylności dzieli tych, którzy nazywają się tradycyjnymi katolikami. Niektórzy tradycyjni katolicy odrzucają błędy fałszywego ekumenizmu i wolności religijnej Vaticanum II, nową protestancką pamiątkę Ostatniej Wieczerzy – Novus Ordo Missae – oraz herezje Nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego (1983), a mimo to upierają się, że autorzy tych błędów są nadal przedstawicielami Chrystusa tu na ziemi. W rzeczywistości mówią oni, że żywe Magisterium Kościoła zbłądziło i wprowadziło większość katolików w błąd i nadal w błąd wprowadza. Taki wniosek nie jest niczym innym jak zaprzeczeniem nieomylności Kościoła. Nie może być żadnych wątpliwości, że kościół soborowy zbłądził. Nie tylko w 1965 roku na zakończenie Vaticanum II, ale także przez ostatnie trzydzieści lat w swoim zwyczajnym, powszechnym magisterium. Ujmując jeszcze jaśniej – ten soborowy kościół nie jest Kościołem katolickim!) (nowość) Bp Oliver Oravec. Bergoglio - wielka kara na całą ludzkość! ( PDF ) (Dlaczego Bergoglio nie jest katolikiem, a tym bardziej papieżem? Wymienię tylko niektóre z jego czynów, które łatwo zweryfikować i które większość ludzi dobrze zna: 1. Jako "kardynał" zezwolił dwóm homoseksualistom na adopcję dziecka. Jeden z "mężczyzn" stał się "kobietą" dzięki operacji. 2. Zawsze popierał księży, którzy się żenili i odchodzili od kapłaństwa. 3. Jego konsekracja "biskupia" nie była zgodna z dekretem Piusa XII. 4. Często prosi o błogosławieństwo świeckich i niekatolickich "duchownych". Ostatnio prosił o błogosławieństwo np. anglikańskiego "duchownego" Welby'ego, a papież Leon XIII wyraźnie nauczał, że anglikanie nie mają ważnych święceń. 5. Jest bliskim przyjacielem liberalnego rabina żydowskiego, który popiera cywilne związki homoseksualne i który w obecności Bergoglio wielokrotnie wyrażał swoje oczekiwanie na "mesjasza", a Bergoglio milczał. 6. Pozwolił kobiecie będącej w cudzołożnym związku przyjmować "komunię". 7. Nie ma problemu z udzielaniem "komunii" znanym proaborcyjnym politykom, takim jak Biden i Pelosi) (nowość) Lucjan Siemieński. Dzieje narodu polskiego (Wieczory pod lipą) (uzupełniono) Lucjan Siemieński. Wieczory pod lipą. Wieczór XXVIII. (My się kłócimy, a nieprzyjaciel nas grabi. – Samuel Zborowski przez wdzięczność dla Batorego popiera go na elekcji. – Batory obrany, ale musi się żenić ze starą panną. – Jako król upodobał sobie Zamojskiego. – Miasto Gdańsk dostało naukę. – Iwan wpada do Inflant. – Król gotuje się na wojnę. – Co to byli za jedni Kozacy. – Dobre wojsko przybyło nam z Kozakami. – Iwan tchórz. – Batory mężny sam idzie przeciw Moskalom. – Połock zdobyty. – Co dokazał jeden prosty Mazur pod Wielkimi Łukami?) (nowość) Ks. Benedict Hughes CMRI. Religia islamu: zagrożenie dla zachodniej cywilizacji. ( PDF ) (Katolicy, którzy kochają Boga i kochają dusze, powinni szczerze pragnąć nawrócenia muzułmanów. Nie jest to jednak łatwe do osiągnięcia. Głównym tego powodem jest to, że islam staje się sposobem na życie dla swoich wyznawców. Wpływa na każdy aspekt życia... Kardynał Lavigerie założył w XIX wieku zgromadzenie księży zwane Białymi Ojcami. Było to zgromadzenie księży i braci, początkowo prawie wyłącznie pochodzących z Francji, którzy pracowali nad nawróceniem dusz w Afryce. Islam dominuje w północnej części kontynentu, więc misje wśród muzułmanów były zajęciem wielu księży misjonarzy. Kardynał powiedział im, że muszą być przygotowani na wrogość i zatwardziałość... W XIII wieku św. Franciszek z Asyżu gorąco pragnął nawracać muzułmanów. W tym celu w 1219 roku udał się do Egiptu, mając nadzieję na nawrócenie sułtana, który był pod wrażeniem kaznodziejstwa św. Franciszka, ale nie nawrócił się... Św. Tomasz z Akwinu napisał mistrzowskie dzieło obalające wszystkie błędy Mahometa i jego religii. Summa contra Gentiles nie jest tak dobrze znana jak jego Summa Theologica, niemniej jednak stanowi znaczący wysiłek zmierzający do nawrócenia tych dusz... Z drugiej strony Vaticanum II uczy czegoś zupełnie innego... Biorąc pod uwagę to oficjalne nauczanie soborowego kościoła, nie powinno dziwić, że "święty" Jan Paweł II pocałuje Koran; lub że ten sam Jan Paweł II zaprosi imamów do przybycia do Asyżu, aby modlić się z nimi o pokój na świecie; albo że "papież" Franciszek zaprosi duchownych muzułmańskich do Watykanu na wspólną modlitwę; lub że "kardynał" Nichols publicznie poprze Ramadan podczas epidemii koronawirusa! Ale prawdziwy Kościół Katolicki i jego Papieże mówią zupełnie inaczej. "Królem bądź tych wszystkich, którzy jeszcze błąkają się w ciemnościach pogaństwa lub islamizmu, i racz ich przywieść do światła i królestwa Bożego" (Papież Pius XI, Akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa). Niech to zawsze będzie naszą modlitwą i naszym gorącym pragnieniem!) (nowość) * * * * * * * * * * * *
Wybrane
teksty z poprzednich
aktualizacji:
(20, 10 lipca 2021) "Traditio". Neokonserwatyści neokościoła lamentują, gdyż zdali sobie sprawę z dalekosiężnych konsekwencji wywołanych decyzją Franciszka-Bergoglio o rozmontowaniu miejsc odprawiania Nowej Łacińskiej Mszy (New Latin Mess) oraz "indultowych" grup, takich jak Bractwo Św. Piotra ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Uchwały i wyroki świętego Soboru Watykańskiego za Piusa IX 1869-1870 zebranego krótko wyjaśnione, wraz z obszernym a prostym wykładem artykułu Wiary "O nieomylnym nauczycielstwie Rzymskiego Papieża" przez X. Dra Józefa Krukowskiego, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Święty Sobór Watykański. Nauka świętego Kościoła o Wierze katolickiej ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Święty Sobór Watykański. Nauka świętego Kościoła o świętym apostolskim Prymacie ( PDF ) Ks. Dr Józef Krukowski, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prosty wykład artykułu Wiary "O nieomylnym nauczycielstwie Rzymskiego Papieża" na dziesięć pytań rozłożony ( PDF ) (29 czerwca 2021) Ks. Benedict Hughes CMRI. Nieuniknione podziały na widoku publicznym. "Dobrzy funkcjonariusze" kontra "źli funkcjonariusze" w soborowym kościele ( PDF ) (24 maja 2021) Ks. Józef Krukowski, Doktor św. Teologii. Kazanie na Poniedziałek Świąteczny 1894. O sprawach Ducha Świętego działającego w Kościele świętym ( PDF ) Ks. Józef Krukowski. Kazanie na Poniedziałek Świąteczny 1895. O łaskach i darach szczególnych Ducha Świętego udzielonych świętym Apostołom ( PDF ) Ks. Józef Krukowski. Kazanie na Poniedziałek Świąteczny 1896. O wielkiej miłości Boga ku ludziom i dlaczego wiele ludzi nie miłuje Boga - i jakie stąd skutki? ( PDF ) Ks. Józef Krukowski. Kazanie na Poniedziałek Świąteczny 1897. O wierze świętej - jej potrzebie i pożytkach - o skutkach z jej utraty i środkach jej zachowania ( PDF ) (30, 20, 13, 4 kwietnia 2021) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Błogosławione zmiany liturgiczne Papieża Piusa XII ( PDF ) "Traditio". Czytelnik pyta: "Czy sakramenty (?) neokościoła Novus Ordo są ważne, czy są nieważne (fałszywe), ponieważ nieważni są prezbiterzy-szafarze neokościoła?" ( PDF ) Ks. Jan Rostworowski SI. Tajemnica jedności katolickiej ( PDF ) Ks. Benedict Hughes CMRI. Moralne bankructwo modernistycznego neokościoła ( PDF ) Ks. Józef Krukowski, Doktor św. Teologii. Kazanie na Wielkanoc 1895. Chrystusowa chorągiew trumfu i wesela ( PDF ) Ks. J. Krukowski. Homilia na Poniedziałek Wielkanocny (1893 r.). (Osnuta na "Catena aurea" św. Tomasza z Akwinu i komentarzu Korneliusza a Lapide) ( PDF ) Ks. Józef Krukowski, Doktor św. Teologii. Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny 1894. O trzech zachodach słońca w życiu ludzkim ( PDF ) Ks. Józef Krukowski, Doktor św. Teologii. Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny 1896. Dwóch uczniów błędy - i cnoty - a dobroć Chrystusa ku nim ( PDF ) Ks. Józef Krukowski. Kazanie na Poniedziałek Wielkanocny 1897. Dwoje nawiedzeń grobu Chrystusowego przez niewiasty i przez Piotra i Jana ( PDF ) (31, 23, 16, 9, 5 marca 2021) Ks. Józef Krukowski, Doktor św. Teologii. Dwanaście kazań, po cztery na największe uroczystości Pana Jezusa i jedna homilia na Poniedziałek Wielkanocny "Traditio". Czytelniczka pyta: "Czy tradycyjny katolik może polecać przyjęcie chrztu w kościele Novus Ordo?" ( PDF ) Św. Franciszek Salezy, Doktor Kościoła. Wskazówki i Rady na każdy dzień roku Bp Dawid Pilchowski SI, Doktor św. Teologii. Sto uwag krótkich a ważnych myślącym o swym zbawieniu do roztrząśnienia podanych Ks. Józef Bojarski. Historia Focjusza, apostoła schizmy moskiewskiej, greckiej i innych wschodnich narodów, oparta na świadectwach współczesnych pisarzy greckich, czerpana z dzieł francuskich i innych Ks. Konstanty Czaykowski SI. Recenzja książki: "Historia Focjusza, apostoła schizmy moskiewskiej, greckiej i innych wschodnich narodów, oparta na świadectwach współczesnych pisarzy greckich, czerpana z dzieł francuskich i innych". Wydał własnym nakładem Ks. Bojarski Ks. Dr Diodor Kołpiński. O powrót Rosji do Kościoła Katolickiego ( PDF ) Ks. Prof. Dr Marian Morawski SI. Encyklika Leona XIII "Immortale Dei" i liberalizm. (Teoria liberalna a chrześcijańska o państwie) ( PDF ) Ks. Jan Pawelski SI. Ostatni z dynastii więźniów watykańskich ( PDF ) M. Maria Dominika CMRI. W 60 rocznicę śmierci papieża Piusa XII ( PDF ) (27, 20 lutego 2021) "Traditio". Po anty-soborze Vaticanum II Kościół katolicki przekształcono w sprotestantyzowany neo-kościół. Zdjęcia opowiadają niezaprzeczalną historię tej metamorfozy lepiej niż tysiąc słów ( PDF ) Ks. Benedict Hughes CMRI. Kult Czternastu Świętych Wspomożycieli ( PDF ) (27, 20, 6, 1 stycznia 2021) Ks. Prof. Dr Marian Morawski SI. Referat o szkole katolickiej. (Wygłoszony na Wiecu katolickim w Krakowie) ( PDF ) Ks. Karol Antoniewicz SI. Listy w duchu Bożym do przyjaciół. List I ( PDF ) Św. Ignacy Loyola. Maksymy. (Przetłumaczył Ks. Aleksander Jełowicki) ( PDF ) Ks. Aleksander Jełowicki. Listy duchowne. List do Stanisława Tarnowskiego. Osobne słowo o katechizmie Bellarmina ( PDF ) Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz. Kazanie na uroczystość Trzech Króli. (W Katedrze Warszawskiej) ( PDF ) Ks. Józef Kalasanty Mętlewicz. Kazanie na uroczystość Nowego Roku. (U XX. Dominikanów w Warszawie) ( PDF ) TRADYCJA PRZECIW HEREZJOM | O MODERNIZMIE WSPÓŁCZESNYM | ŻYCIE CHRZEŚCIJAŃSKIE | HISTORIA, LITERATURA, FILOZOFIA | NOWOŚCI
* * * * * * * * * * * * ARTYKUŁY I KSIĄŻKI W FORMACIE PDF ORATIONES ET MEDITATIONES DE MYSTERIIS FIDEI. MODLITWY I ROZMYŚLANIA O TAJEMNICACH WIARY PISMO ŚWIĘTE I HISTORIA BIBLIJNA ŚW. TOMASZ Z AKWINU I INNI DOKTORZY KOŚCIOŁA KATECHIZMY KATOLICKIE I NAUKI KATECHIZMOWE ŻYDZI, POGANIE, APOSTACI, HERETYCY I SCHIZMATYCY POZA ARKĄ ZBAWIENIA! F. J. Holzwarth. Historia
powszechna. Jezus Chrystus, Zbawiciel świata ( PDF )
F. J. Holzwarth. Historia powszechna. Odrodzenie ludzkości ( PDF ) Kodeks
Prawa Kanonicznego.
Papież Pius IV. Wyznanie
Wiary katolickiej ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Św. Pius X, Papież. Przysięga antymodernistyczna ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Papież Urban VIII, Papież Benedykt XIV. Wyznanie Wiary dla chrześcijan wschodnich ( PDF ) Ecclesiae Magisterium. Św. Pius X, Papież. Encyklika Pascendi dominici gregis o zasadach modernistów ( PDF ) Ecclesiae
Magisterium. Papież
Pius XI. Encyklika
Mortalium animos.
O
popieraniu prawdziwej jedności religii ( PDF )
Ecclesiae Magisterium. Uchwały i wyroki świętego Soboru Watykańskiego za Piusa IX 1869-1870 zebranego krótko wyjaśnione, wraz z obszernym a prostym wykładem artykułu Wiary "O nieomylnym nauczycielstwie Rzymskiego Papieża" przez X. Dra Józefa Krukowskiego, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego ( PDF ) Ks. Paweł Smolikowski CR. Katechizm sporny. (Rozprawa z sceptykami, z racjonalistami, z indyferentnymi i z heretykami) ( PDF ) O. Jan Jakub Scheffmacher SI. Katechizm polemiczny czyli Wykład nauk wiary chrześcijańskiej przez zwolenników Lutra, Kalwina i innych z nimi spokrewnionych, zaprzeczanych lub przekształcanych ( PDF ) Ks. Zygmunt Chełmicki. Ojców naszych Wiara Święta (mały katechizm) ( PDF ) Św. Robert kard. Bellarmin
SI, Biskup, Doktor Kościoła. Katechizm mniejszy czyli Nauka Chrześcijańska krótko zebrana ( PDF )
Św. Robert kard. Bellarmin SI,
Biskup, Doktor Kościoła.Wykład
Nauki Chrześcijańskiej. (Katechizm większy) ( PDF ) Ks. Józef Deharbe SI. Katechizm rzymsko-katolicki ( PDF ) Ks. Jan Domaszewicz. Ze skarbnicy wiedzy teologicznej. Studium dogmatyczne na podstawie św. Tomasza, Doktora Anielskiego ( PDF ) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dogmat łaski. 19 wykładów o porządku nadprzyrodzonym ( PDF ) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dziewięć nauk o Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła ( PDF ) Ks. Marian Morawski SI, Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Filozofia i jej zadanie. (Wydanie czwarte) ( PDF ) O. Tilmann Pesch SI. Chrześcijańska filozofia życia Potępienie herezji liberalizmu. Mały katechizm o Syllabusie ( PDF ) Potępienie gallikanizmu. Mały katechizm o Nieomylności Najwyższego Pasterza ( PDF ) Ks. Jacek Tylka. Dogmatyka katolicka. Traktat o Kościele Chrystusowym Ks. Piotr Semenenko CR. O
nieomylności Kościoła ( PDF )
Ks. Franciszek Hettinger. Nieomylność Papieża ( PDF ) Z "Rycerza Niepokalanej". Dlaczego
wierzę (47
artykułów apologetycznych)
Henryk Hello. Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik. Wolność sumienia - wolność wyznania - wolność prasy - wolność nauczania ( PDF ) Henryk Hello. Syllabus w wieku XX ( PDF ) O. Mikołaj Jamin OSB. Myśli Teologiczne
odnoszące się do błędów współczesnych. O jedności prawdziwej religii
Ks. Dr Andrzej Dobroniewski. Modernizm i moderniści ( PDF ) Ks. Andrzej Macko. Znaczenie encykliki o modernizmie ( PDF ) Ks. Dr Maciej Sieniatycki. Modernistyczny Neokościół ( PDF ) Ks. Anthony Cekada. Tradycjonaliści, nieomylność i Papież ( PDF ) Bp Mark A. Pivarunas CMRI. Sedewakantyzm ( PDF ) "The Reign of Mary". Stanowisko Teologiczne Zgromadzenia Maryi Niepokalanej Królowej (CMRI) ( PDF ) Ks. Józef Stagraczyński. Historia
biblijna. Męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa
O. Paweł Segneri SI. Kazanie o Bóstwie Chrystusowym ( PDF ) O. Mikołaj Łęczycki SI. Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego i kilka innych rozważań pobożnych ( PDF ) O. Jan Tauler OP. Ustawy duchowe. Dzieło z XIV wieku ( PDF ) Św. Piotr Alkantary. Pokój duszy ( PDF ) Ks. Wawrzyniec Scupoli. Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (PDF)
Bp Jan Piotr Camus. Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego Św. Alfons Maria Liguori, Biskup i Doktor Kościoła. O wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich pragniemy ( PDF ) O. Fryderyk William Faber. Postęp
duszy, czyli wzrost w świętości
O. Gabriel Paláu SI. Katolik uczynkiem i prawdą (73 artykuły formacyjne) Bp Michał Nowodworski. Kilka
słów Ojców i Nauczycieli Kościoła dla tych,
którzy szemrzą w przeciwnościach
i cierpieniach ( PDF )
Abp Józef Bilczewski. List pasterski o czci Najświętszej Maryi Panny Ks. Zygmunt Łoziński, Biskup Piński. Królowa Korony Polskiej ( PDF ) Ks. Zygmunt Golian. Konferencje majowe. Rozmyślania na każdy dzień maja ( PDF ) Ks. Kazimierz Buczkowski. Psalmy Dawida na język polski wierszem przełożone. (Wydanie drugie)
Ks. Adam Gerstmann. Święty Augustyn jako teolog, duszpasterz, człowiek ( PDF ) Ks. Jakub Balmes. Fanatyzm i indyferentyzm, ich źródła i następstwa ( PDF ) Ks. Aleksander Lakszyński. Masoneria i karbonaryzm wobec zdrowego rozumu i społeczeństwa podług własnych słów masonów, oraz w pracy niniejszej cytowanych a na jej końcu przytoczonych źródeł niewątpliwych ( PDF ) "Przegląd Powszechny". T. W. "Człowiek" Ernesta Hello ( PDF ) Ks. Władysław Michał Dębicki. Wielkie
bankructwo umysłowe. Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie
naukowo-filozoficznym. Z dodaniem studium: Koniec wieku XIX-go pod
względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych ( PDF ) Ks. Antoni Langer SI. Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia ( PDF ) Ks. Jan Badeni SI. Życie św. Ignacego Loyoli, założyciela zakonu Towarzystwa Jezusowego ( PDF ) Kardynał M. Wiseman. Fabiola. Powieść z czasów prześladowania chrześcijan w roku 302 * * * * * * * * * * * *
Ultra montes
(www.ultramontes.pl)
LATINITAS | MARIOLOGIA | MSZA ŚW. I KAZANIA | KSIĄŻKI W FORMACIE DJVU | KSIĄŻKI W PDF | CYTATY ULTRA MONTES | "Pod sztandarem Niepokalanej" Redaguje kolegium: Mariusz Gruszeczka, Michał A.Nowak, Mirosław Salawa. Współpraca: Iwona Olszewska. Kontakt: poczta@ultramontes.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone. Kraków 2004-2024 Omnia ad honorem Omnipotentis Dei et Ecclesiae Romanae! Wszystko na cześć Boga Wszechmogącego i Kościoła rzymskiego! OMNIA SUB CORRECTIONE S. MATRIS ECCLESIAE. |