według
z czwartego wydania niemieckiego
wolno przełożył
––––––––
KSIĘGA PIĄTA
O nabywaniu łaski, współdziałaniu z nią, pomnażaniu jej i zachowaniu
~~~~~~~
ROZDZIAŁ TRZECI
O bojaźni Bożej, jako o drugim przygotowaniu potrzebnym do otrzymania łaski
1. Jeżeli wdzięczne światło łaski, okazujące jej szczytność i słodkość, nie wystarcza, aby ogrzać i zmiękczyć serce grzesznika to musi ono wstrząsnąć nim mocno aż do głębin samych, objawiając mu kary i nieszczęścia straszliwe, jakie go czekają tak długo, jak długo on się znajduje poza łaską i w takim stanie pozostaje. Zwyczajną drogę, na której grzesznik łaskę uzyskuje, stanowi bojaźń Boża, bojaźń gniewu Boga i jego straszliwych następstw; żadna inna bojaźń nie ma tu znaczenia, kiedy rozchodzi się o uzyskanie łaski Bożej, gdyż inna nie stoi w żadnym związku z łaską i nie może nas skłonić do tego, abyśmy się starali o jej uzyskanie. Taką jest bojaźń przyrodzona, którą mieć możemy bez wiary i bez łaski Ducha Świętego, ale ta, chociażby była największą, nie może nas doprowadzić do królestwa łaski Bożej. Przeciwnie bojaźń niełaski i gniewu Bożego i jego następstw jest bojaźnią nadprzyrodzoną; ta bojaźń przypuszcza już w nas wiarę nadprzyrodzoną, potrzebną do otrzymania łaski i powstaje tylko wskutek tego, iż Duch Święty pociąga nas w sposób nadprzyrodzony do łaski i daje nam żywo uczuć to, co z łaską tracimy i jak straszliwie pomści się kiedyś Bóg za tę wzgardę jej okazaną. Atoli ta bojaźń jest według orzeczenia Soboru Trydenckiego darem kosztownym i potężnym Ducha Świętego. Ten to dar przenika wnętrze nasze, jakby jaki miecz potężny, przecina przemocą świętą wszystkie węzły, wiążące nas z przedmiotem grzesznej naszej miłości i unosi się ustawicznie ponad głową naszą tak długo, aż się schronimy pod płaszcz łaski i ukryjemy się w łonie Bożym. Jeżeli zatem nie odczuwamy w sobie owych potężnych działań Ducha Świętego i tak zatwardziale i nieczule żyjemy w grzechach, iż się nie troszczymy o łaskę: pochodzi to tylko stąd, iż nie chcemy dać posłuchania namowom Ducha Świętego i nie staramy się rozważać z żywą wiarą tego sądu strasznego, jaki Bóg zapowiedział zdrajcom swej łaski.
2. Aż nadto są prawdziwe te słowa wypowiedziane przez Boga samego do grzesznika: "Miłosierdzie i gniew jest u Niego, wedle miłosierdzia Jego, tak karanie Jego" (1). Podobnie jak miłosierdzie Boże jest szczytne, niezgłębione i hojne kiedy nas chce uczynić synami przybranymi przez swoją łaskę: tak musi być straszną i niezbadaną sprawiedliwość i surowość Jego nad zdrajcami łaski. Bóg wylewa na nas jako deszcz rzęsisty za pomocą łaski całą obfitość swych błogosławieństw; rozpływa się z miłości ku nam i chce się z nami połączyć jak najściślej, a wreszcie przyobiecuje nam, iż nas obsypie strumieniami szczęśliwości swojej. Atoli również powiada Pismo św., iż na grzeszników "dżdżył wojnę swoją" (2); a gdzieindziej znów: "Wykonam rozgniewanie moje na nich" (3).
Nie ma nic drażliwszego nad wzgardzoną i obrażoną miłość; im większą, delikatniejszą i słodszą była ona, tym silniejszy, sroższy i straszliwszy jest gniew, w który się przemienia, jeżeli się z niej naigrawają i nią gardzą. Dlatego to Pismo św. powiada: "A jako się przedtem radował Pan nad wami czyniąc wam dobrze i rozmnażając was, tak się będzie radował tracąc was i wywracając" (4). Bóg jest ogniem czystym o sile i mocy nieskończonej i to w równy sposób ogniem miłości i ogniem gniewu. I podobnie jak dobroczynny i miły jest ten potężny ogień miłości, kiedy nas przez łaskę najmiłościwiej przenika, ogrzewa, przemienia i uszlachetnia: tak straszliwym i okrutnym będzie także wtenczas, kiedy tych, którzy się zatwardziale sprzeciwiają Jego błogosławieństwom miłościwym, będzie przenikał, pożerał, przepalał i męczył. Podobnie bowiem jak grzech popełniany przez syna przeciw ojcu jest bez porównania obrzydliwszy i zasługuje na daleko większą karę, aniżeli grzech, jaki popełnia sługa przeciw panu swemu, tak też i grzech, jaki popełniamy, jako przybrani synowie przeciw Ojcu niebieskiemu, jest bez porównania większym i godniejszym karania, aniżeli ten, jaki popełniamy, jako słudzy i niewolnicy Boga. Nie sądźmy zatem, iż mamy się obawiać tylko tych kar, jakie postanowione są w ogóle za obrazę Boga, chociaż zapewne i te są dosyć wielkie tak, iż serce każde zastanawiając się nad nimi, musi zadrżeć i oniemieć z przestrachu i nas, skoro powołani jesteśmy do łaski, oczekują nowe i nigdy niesłychane kary, których sobie podobnie nie możemy wyobrazić, jak i owej szczęśliwości niebieskiej, jaką nam Bóg przyobiecał, jeżeli w łasce poświęcającej zejdziemy z tego świata. Dla nas to, jako dawnych synów przybranych, wykopuje Bóg przepaść równie nową i niezgłębioną, jak godność synów przybranych jest nieskończenie wysoką i szczytną. Dla nas to buduje On nowe piekło, które równie jest straszne i groźne jak Jego niebo jest wspaniałe i miłe. Dla nas to wymyśla On nowe cierpienia, nowe męczarnie, nowy ogień pożerający, który równie jest straszny i nieznośny, jak Jego rozkosze niebieskie są słodkie i miłe. I podobnie jak On używa całej wszechmocy, aby nas uczynić uczestnikami natury i szczęśliwości swojej za pomocą największego cudu, tak używa On także tej wszechmocy, aby grzesznika zasypać, również cudownie męczarniami o których się nikomu z ludzi nigdy nie śniło. Albo raczej dokonuje On na grzeszniku podwójnego cudu: raz kiedy go swoją potęgą i za pomocą innych stworzeń tak poniża i dręczy, jak to w porządku przyrodzonym miejsca mieć nie może, a po wtóre dokonuje On jeszcze innego i jeszcze straszliwszego cudu, kiedy go w sposób nadprzyrodzony utrzymuje aby nie zginął w tych strasznych cierpieniach; tak bowiem wielkie są te cierpienia, iż gdyby Bóg w cudowny sposób nie utrzymywał cierpiącego kary, tenże zostawiony przyrodzonej swej słabości w jednym momencie zniszczony by został ich srogością i wielkością. Trudno by było nam uwierzyć, iż Bóg tak strasznie kiedyś ukarze grzechy nasze i wzgardę swej łaski, gdybyśmy nie widzieli, że nawet Jego Syn jednorodzony tak wiele, tak nieskończenie wiele cierpieć musiał, jak nikt z ludzi dotąd na ziemi nie cierpiał, dlatego, aby mógł złożyć Ojcu niebieskiemu zadosyćuczynienie za grzechy nasze i uzyskać nam łaskę poświęcającą. A: "jeżeli to na zielonym drzewie czynią, cóż na suchym będzie?" (5).
3. Atoli rozum nasz jest za słaby, aby sobie mógł żywo tę karę straszliwą przedstawić; serce nasze za nędzne, aby mogło to tajemnic pełne nieszczęście według słuszności ocenić i przed nim zadrżeć z obawy. Prośmyż zatem Ducha Świętego, aby nas oświecił swoim światłem nadprzyrodzonym i aby nam dozwolił spojrzeć w te piekielne przepaści i błagajmy Go usilnie o to, aby swą łaską obudził w nas świętą i mocną ich bojaźń. Módlmy się do Niego gorąco, aby przeszył tą bojaźnią serce i członki nasze; oby On to sprawił, abyśmy się już niczego więcej nie bali, jak tylko niełaski i gniewu Bożego i abyśmy się spieszyli unikać Jego sądu straszliwego przez natychmiastowy i stanowczy powrót do łaski. Obawiamy się nieraz tak bardzo nieszczęść doczesnych i przyrodzonych, jakie nas tutaj na ziemi spotykają i zezwalamy często na utratę łaski lub na wstrzymanie się od jej pozyskania, bylebyśmy tylko mogli uniknąć tych nieszczęść nam grożących. O ileż bardziej zatem powinniśmy drżeć i truchleć przed nieszczęściami wiecznymi i nadprzyrodzonymi właśnie dlatego, że ich obecnie nie odczuwamy, nie widzimy i pojąć ich nie możemy! Właśnie bowiem ta ich niepojętość jest dowodem ich wielkości niewysłowionej i niezbadanej, oraz ich potęgi i siły niewysłowionej; ona jest dowodem, iż wszelkie nieszczęścia przyrodzone przygniatające swoim ciężarem wszystkich ludzi tutaj na ziemi nawet w przybliżeniu nie dorównują najmniejszym z tych cierpień wiecznych.
O zastanawiajmy się nad tym często, jak to straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego; pamiętajmy zawsze, według rady Ducha Świętego na rzeczy ostateczne, a na wieki nie zgrzeszymy; jeżeli byśmy zaś zgrzeszyli, to natychmiast opłakujmy grzechy nasze i starajmy się o odzyskanie łaski, która jedynie może nas zachować od straszliwej zemsty Boga sprawiedliwego.
Bojaźń przed nieuniknionym i nadchodzącym gniewem Bożym nie cierpi żadnej zwłoki i nie dozwala nam ani na chwilkę wypocząć, dopóki się jej nie pozbędziemy. W każdej bowiem chwili unosi się miecz zemsty Bożej nad głową naszą; w każdej chwili możemy umrzeć a wtedy jesteśmy na wieki w rękach Sędziego sprawiedliwego.
Nadto nie wiemy, czy później, jeżeli jeszcze żyć będziemy, odzyskamy łaskę Boga tak łatwo i tak pewnie. Gdy bowiem łaska zależy więcej od pomocy nadprzyrodzonej Boga samego, której nie mamy według upodobania i na zawołanie nasze (6), aniżeli od wolnej woli naszej, to nie możemy nic pewnego powiedzieć o naszym nawróceniu późniejszym. Z każdą chwilą kiedy znajdujemy się w stanie niełaski Bożej, stajemy się coraz więcej niegodnymi łaski Jego, ponieważ ją sobie tak mało cenimy i ponieważ nią gardzimy. Ta wzgarda jest tym większą, im dłuższy czas trwamy w stanie grzechu śmiertelnego. Takie postępowanie ze strony naszej musi wreszcie zerwać nić miłosierdzia Bożego, wskutek czego musi nam Bóg odmawiać coraz bardziej swej łaski i w końcu dopuścić, abyśmy coraz głębiej w błocie grzechów grzęźli, a wreszcie zginęli. O jak wielu teraz po niewczasie w piekle opłakuje, iż łaskami obfitymi od Boga im udzielonymi tak długo gardzili i lekceważyli je sobie, iż odkładali swoje nawrócenie na czas późniejszy. O zadrżyjmy, dopokąd tutaj na ziemi jesteśmy, wobec takich niezbadanych wyroków Opatrzności Boskiej! Podobnie bowiem jak Opatrzność bogatą i obfitą jest w błogosławieństwa dla nas, jeżeli się jej ustawicznie trzymamy, tak straszliwą i niezgłębioną jest, jeżeli przed nią uciekamy a nawet się z niej naśmiewamy. Starajmy się zatem, dopokąd czas mamy z bojaźnią i ze drżeniem o zbawienie nasze. Obawiajmy się straszliwych kar wiecznych, drżyjmy przed niezbadanymi wyrokami Bożymi, bójmy się lekkomyślności i niewierności naszej i nie odkładajmy ani na moment naszego pogodzenia się z Ojcem niebieskim, abyśmy kiedyś mogli być wolni, na Jego łonie przebywając, od wszelkiego złego.
–––––––––––
Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 556-564.
Przypisy:
(1) Ekli. XVI, 12. 13.
(2) Job. XX, 23.
(3) Ezech. VI, 12.
(4) Powt. Prawa XXVIII, 63.
(5) Łk. XXIII, 31.
(6) Rozumie się w takiej mierze, aby dojść do zbawienia, bo do tego potrzeba łaski skutecznej, na którą człowiek przez grzechy swoje bynajmniej nie zasługuje – owszem zasługuje raczej na to, by Bóg go jego grzechom pozostawił. (Przyp. tłumacza).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXXV, Kraków 2025
Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: