CZEŚĆ MARYI

 

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA

DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. JAKUB GÓRKA

 

CZĘŚĆ IV.

 

NAUKI NA ŚWIĘTA MATKI NAJŚWIĘTSZEJ

 

IX. Na Matkę Boską Bolesną

 

Boleści Maryi

 

"Z kim Cię porównam albo komu Cię przypodobam, córko Jerozolimska? Wielkie jako morze skruszenie Twoje. Kto Cię zdoła uleczyć?". Tr. Jer. II, 13.

 

Cieszyć się z wesołymi, a płakać z płaczącymi poleca Apostoł święty (1). To zresztą wynika z przykazania o miłości bliźniego. Tym więcej to nas obowiązuje, kiedy cierpią ci, którzy są z nami złączeni bliskimi węzłami pokrewieństwa, powinowactwa czy przyjaźni.

 

Gdy matka cierpi, syn nie może się cieszyć. Ganić by go należało, gdyby patrzył obojętnym okiem na jej smutek, gdyby z nią nie płakał, zwłaszcza, gdyby sam był powodem jej boleści.

 

A oto my jesteśmy przyczyną śmierci Jezusa Chrystusa, a więc także z naszej winy Maryja Panna ponosi straszne boleści i smutki na Golgocie. Gdyby matka ziemska z miłości ku mnie oddała swego syna na śmierć, a gdybym ja się śmiał na ten widok, gdybym nie współbolał z tą matką, jak potworna byłaby to rzecz, jak strasznie zraniłbym serce tej czułej dobrodziejki?

 

O ileż więcej powinniśmy się smucić w tym wielkim tygodniu i rozpamiętywać mękę Jezusa Chrystusa i boleści Maryi Panny, których przyczyną były grzechy nasze? O, zastanawiajmy się nad morzem cierpień, które zalewały serce ukochanej Matki niebieskiej, a czyńmy to w tym celu, byśmy Ją umiłowali całą duszą za Jej niezmierzoną dobroć i miłość.

 

1. Prorok Jeremiasz płacze gorzko na gruzach zburzonej Jerozolimy i mówi ten wielki miłośnik ludu swego: "Z kim cię porównam, albo komu cię przypodobam, córko jerozolimska? Wielkie jako morze skruszenie twoje. Kto cię zdoła uleczyć?" (2). Gruzy, zgliszcze, śmierć i głód panowały w tym mieście, kiedy je zburzyli wrogowie. Na ulicach leżały niepochowane trupy starców, młodzieńców, dziewic i dziatek niewinnych. Widok to był okropny i rozdzierający serce Proroka.

 

Maryja Panna u stóp krzyża stoi, zalana morzem smutku i ponosi w duszy te same boleści, które cierpiał Syn Jej umiłowany w ciele swym. I słusznie do Niej powyższe słowa Proroka stosuje Kościół święty. A powodem smutku Maryi złości nasze. I czyż wobec tego możemy obojętnie przypatrywać się Jej boleści?

 

Kiedy na wojsko Dawida spadła kara Boża za pychę królewską, kiedy nieubłagana śmierć dziesiątkowała szeregi i żołnierze padali jako muchy, albo jako trawa polna pod ostrą kosą, na ten widok król, który zawinił, uczuł ogromny żal i wołał do Boga, aby przeciwko niemu obrócił swój miecz i zagniewanie, bo lud ten jako owce cierpi niewinnie (3). I my z całego serca powinniśmy wołać na widok ukrzyżowanego Zbawcy i Jego Boskiej Matki, stojącej pod krzyżem: Jezusie i Maryjo, wyście niewinni, my zdrajcy, my grzeszni ludzie, nam się należały te katusze, ten krzyż, te oszczerstwa, te bicze i ciernie, ta sromotna śmierć. Ale dobry Zbawiciel nas oszczędza, bo człowieka bez granic umiłował i dlatego mówił do oprawców w nocy czwartkowej, gdy Go przyszli pojmać w ogrodzie Oliwnym: Puśćcie tych braci moich, niech idą spokojnie. "Dopuśćcie tym odejść" (4). Krępują też jednorodzonego Syna Bożego, a winni odchodzą. O niech będzie błogosławione miłosierdzie Twoje, Zbawicielu nasz drogi, na wieki!

 

Nas uwalnia Jezus, lecz nie przepuszcza swej Matce, wystawia Ją na cierpienia, nie oszczędza Jej gorzkiego kielicha.

 

2. Dlaczegoś, Panie, tę najlepszą Matkę dzisiaj tak bardzo zasmucił? Bo chcesz aby Ona zasługami przewyższyła wszystkie niewiasty, jak prześcignęła wszystkie łaską, otrzymaną z dobroci Twej nieskończonej. "Wiele córek zebrało bogactwa; Tyś przewyższyła wszystkie" (5). Wielu Świętych opuściło dla Pana Boga wszystko na świecie, wzgardzili bogactwami, zaszczytami i wygodami życia, wielu Męczenników poniosło dla Stwórcy najstraszniejsze katusze. Ale Maryja Panna na Kalwarii więcej cierpiała, przewyższyła wszystkich Męczenników i dlatego zwie się ich Królową. Kto Cię więc, Maryjo, pocieszy w Twym opuszczeniu, w Twym smutku nad miarę? Wiele cierpiała matka Tobiasza, kiedy syn jej poszedł w daleką krainę, do miasta Rages i długo nie wracał. Codziennie wybiegała z domu na wzgórze, śledziła pilnie, czy nie idzie i z sercem smutnym wracała do domu, szlochając i narzekając w wielkiej tęsknocie, bo syna nie widziała, który był pociechą rodziców, podporą ich starości, jedyną nadzieją i szczęściem (6).

 

Najświętsza Dziewica widziała, jak pojmano Jezusa, widziała zaciekłość wrogów, a stąd słusznie wnosiła, że Go już nie puszczą. Jakaż przeto Jej boleść straszna i okrutna! Jezus o całe niebo dla Niej droższy, niż był Tobiasz dla swej matki, a zresztą ta niewiasta nie straciła nadziei; ufała, spodziewała się, że jeszcze syna zobaczy, choć czasem zwątpienie zakradało się do jej duszy, czy nie utonął, czy go nie pożarły dzikie zwierzęta, czy się nie roztrzaskał gdzieś na skałach, czy nie wpadł w ręce zbójców.

 

Matko Bolesna, Matko Zbawiciela, Tyś stokroć więcej cierpiała od matki Tobiasza, bo Jezus był dla Ciebie droższy, Ty byś Go nie oddała za niebo i ziemię. Tylko miłość ku nam sprawiła, żeś Go wydała na okrutną śmierć!

 

3. "Z kim Cię porównam albo komu Cię przypodobam, córko jerozolimska?". Czy może z Abrahamem, któremu rozkazał Bóg ofiarować na górze Moria jedynego syna, Izaaka? Prawda, wiele musiał cierpieć ten święty i posłuszny starzec, kiedy szedł na oną górę. Ale tu Bóg zadowolił się jego gotowością i posłuszeństwem bez granic, ostatecznie inną sobie upatrzył ofiarę, a syn Izaak wrócił żywy. Nie tak było z Maryją. Bóg widział Jej Serce posłuszne, widział, jak zgodziła się ochoczo na śmierć Syna swego. I poszła z Jezusem na Kalwarię w niemej boleści, towarzyszyła Mu, kiedy ciężkie niósł drzewo, lecz już nie zstąpiła z Nim, zostawiła Go na tej górze martwego, w zimnym grobie Go pochowała, kiedy Go zdjęto z drzewa krzyżowego.

 

4. "Z kim Cię porównam albo komu Cię przypodobam, córko Jerozolimska?". O Najświętsza Dziewico, czy ktoś cierpiał tyle co Ty? Może Cię położę na równi z Matką Machabeuszów, przed której oczyma w jednym dniu zgładzono wszystkich siedmiu synów? Straszna była boleść tej dzielnej niewiasty. Ale ta Machabejka mogła przynajmniej pocieszać i podnosić na duchu umierających synów. Maryja zaś słyszy koło krzyża wściekłe bluźnierstwa i krzyki, widzi piekielną nienawiść, a słowa pociechy nie może przesłać najdroższemu Zbawicielowi. "Wielkie jako morze skruszenie Twoje" – o Królowo Męczenników! Jak dna morskiego nie zbada i nie zgłębi oko ludzkie, tak nie pojmie człowiek morza cierpień, które ponosi u stóp krzyża Maryja Panna. Jest Ona z dobroci Bożej morzem i niezrównaną głębiną doskonałości, więc także będzie morzem boleści, przepaścią smutku.

 

5. Gdy po stracie męża i synów wracała Noemi do kraju rodzinnego, wyszły na jej przywitanie znajome i nazywały ją po dawnemu Noemi czyli Piękną. A na to odezwała się ta wdowa: Nie nazywajcie mnie Piękną lecz Mara czyli gorzką, bo Najwyższy napełnił mnie gorzkością. Wyszłam od was bogatą, a oto wracam ubogą (7). Daleko słuszniej Maryja Panna mogła w ten sposób mówić bo więcej utraciła, niż owa biblijna Noemi. Bóg napełnił Ją boleściami i dał Jej wypić kielich najokropniejszych goryczy.

 

Dlaczego, o Panie, tak bardzo dotknąłeś tę umiłowaną córkę? Co Ona, owca niewinna, złego uczyniła?

 

6. Niezbadane wyroki Boże! Przez co świat zginął, przez to odrodzić się musi. Oto mąż i niewiasta zgubę mu przynieśli w raju, u stóp zakazanego drzewa, po którego owoce wyciągnęli rękę. Mąż i niewiasta, jak zgubili ludzkość nieposłuszeństwem, tak ją dźwignąć muszą posłuszeństwem. Grzechu Adama i Ewy, ileś ty kosztował Jezusa i Maryję!

 

Gdybyśmy mogli pojąć miłość Maryi ku Jezusowi, moglibyśmy również pojąć Jej boleści dzisiaj.

 

Przedstawmy sobie w duszy, jak Ona niegdyś klękała u kołyski śpiącej Boskiej Dzieciny, jak adorowała maleńkiego Jezusa, jak gorąco błagała Boga, aby mogła godnie spełnić obowiązki Matki względem Zbawiciela świata.

 

Ta sama miłość była teraz katem dla Maryi. Każda rana, zadana Chrystusowi przez okrutnych siepaczy, była włócznią, przeszywającą Jej serce. Każdy policzek, każdy bicz, każde uderzenie młota były sztyletami dla Serca tej najczulszej i najlepszej Matki.

 

Niechże będzie błogosławione miłosierdzie Twoje, o Panie za te wszystkie rany i boleści, które dla nas poniósł Jezus, a zarazem i Matka Jego! Ach, nie siedm mieczów, ale tysiące zraniło Jej Serce! Krople morza, piasek na jego wybrzeżu, gwiazdy na niebie nie mogą iść w porównanie, choć niezliczone, z cierpieniami, które dla nas poniosła ta Matka Bolesna!

 

7. Przypatrzmy się, co cierpiały Jej zmysły na Kalwarii. Pierwsza Ewa przyglądała się z ciekawością owocowi zakazanemu, czuła z tego powodu przyjemność. Nowa Ewa stoi pod krzyżem, pod drzewem kalwaryjskim i widzi nieopisane boleści Syna swego, widzi Jego rany, widzi Krew spływającą na ziemię i pokutuje za brak umartwienia, którego w raju dopuściła się pierwsza niewiasta.

 

Ewa zapuściła się w rozmowę z wężem piekielnym, słuchała ciekawie jego słów, okazała się gadatliwą; za to Maryja milczy pod krzyżem, stoi w niemej boleści i słyszy przerażające głosy, wrzawę, bluźnierstwa i szyderstwa wrogów Jezusowych. A coś uczuła Maryjo, kiedy Jezus konał? Na golgockim pyle Uczeń miłości wije się w boleściach, wielka pokutnica, Magdalena, z płaczem krzyż obejmuje, a tylko Najświętsza Dziewica stoi u stóp krzyża w cichej, niezmiernej boleści. Woda goryczy, burza cierpień dociera aż do głębin Jej Serca. A w duszy tej uciśnionej Matki może dosłyszelibyśmy słów żalu: "O Panie, Tyś umarł na krzyżu, a ja mam jeszcze tułać się na ziemi? Czemuż me serce nie pękło z boleści, czemuż wraz z Tobą nie skonałam?".

 

8. Zapadła cisza wieczorna, lud począł się rozchodzić, zostały tylko na Kalwarii przy boku Maryi Panny: Maria Magdalena, dwie Marie i Jan Apostoł. Nie wiedziała ta święta gromadka, co ma począć, jak zdjąć święte Ciało, bo krzyż wysoki, gwoździe grube, a oni słabi. Wtem zbliżają się żołnierze dla połamania goleni ukrzyżowanym, aby prędzej pomarli. Co uczuły na ten widok święte niewiasty? Jeszcze nie dosyć wrogom, jeszcze nowe cierpienia chcą zadać Sercu Maryi. Ponieważ Chrystus już skonał, więc żołnierz Longin włócznią otworzył bok Zbawiciela, a z niego wypłynęła krew i woda, powstał z niego Kościół, matka nasza, jak z boku pierwszego Adama, pogrążonego we śnie, powstała Ewa, matka żyjących. Z bokiem otwartym Zbawiciela otwiera się niebo, zamknięte przez grzech. Cherubin, strzegący bram raju z płomienistym mieczem w ręku, ustępuje i znika na zawsze. Bramy niebieskie otwierają się dla ziemskich tułaczy. Nowa arka przymierza, chroniąca od wiecznego potopu, otwiera się przez śmierć Jezusa, a jest nią Kościół święty, który ratuje od zagłady człowieka i przewozi go do życia szczęśliwego po wzdętych i szalonych bałwanach tego świata.

 

9. Kiedy nowy smutek zalał serca tej świętej gromady na widok przebicia włócznią boku Chrystusowego, oto zbliżył się tajny uczeń Jezusa, Józef z Arymatei, a z nim był Nikodem. Dawniej lękali się żydów; po śmierci Zbawiciela trwoga zniknęła, ustąpiła małoduszność. Józef poszedł do Piłata i prosił o wydanie ciała Jezusowego dla sprawienia Mu uczciwego pogrzebu. Ze zdziwieniem odzywa się Piłat: Czy już umarł Jezus? – Pytasz, czy On umarł? Czy nie wiesz, jak delikatne było Jego ciało? Najmniejsze z cierpień, które poniósł, byłoby śmierć Jego sprowadziło, gdyby Go Bóstwo nie podtrzymywało. Nie wiesz, ile wycierpiał u słupa, gdzie Jego ciało błogosławione sieczono niemiłosiernie rózgami? Również nie wiesz, co ucierpiał, kiedy niósł na ramionach krzyż i jakie rany Mu zadano przy ukrzyżowaniu. Gdybyś to widział, nie dziwiłbyś się wcale, że tak rychło zakończył życie.

 

Widzą ich niewiasty zbliżających się z orszakiem ludzi i przyborami do pogrzebu. Prawdopodobnie nowy lęk uczuły w duszy. Jan św. uspokaja Najświętszą Pannę, mówiąc: Nie bój się Matko, ja ich znam; oni należeli potajemnie do Zbawiciela. – Na widok Maryi wołają teraz: Daruj nam, Matko, żeśmy przedtem byli małoduszni. Żal nam tego; teraz przynajmniej pogrzeb sprawimy Jezusowi. Pozwól, Matko najmiłościwsza, na ten akt miłości i wdzięczności względem zmarłego Mistrza. Wszystko mamy z sobą: czyste prześcieradło, mirrę i maści do zabalsamowania Ciała, drabiny dwie do zdjęcia Go z krzyża.

 

10. Przypatrzmy się teraz, jak się odbywa ceremonia pogrzebu Chrystusowego. Tu nie powinno nikogo zabraknąć. Do łoża umierającego człowieka garną się ludzie. Chodźmy jeszcze z uwagą pod krzyż Chrystusa i do Jego grobu, bo stąd wielką odniesiemy korzyść.

 

Krzyż był wielki, piętnaście stóp wysoki, wzniesiony na skale wyżłobionej. Czciciele i przyjaciele Jezusa ustawiają po jego stronach dwie drabiny. Jedni uwalniają ręce od gwoździ, drudzy podtrzymują święte ciało. Z trudem wydobyto grube i tępe gwoździe z rąk. Mówią niektórzy pisarze, że przy ukrzyżowaniu przywiązywano piersi i ramiona powrozem, aby gwoździe nie poszarpały całkowicie rąk, gdyby na nich spoczywał ciężar ciała. Kiedy z rąk usunięto gwoździe, objął Nikodem skrwawione ciało, podczas gdy inni wydobywali gwóźdź ze stóp Zbawiciela. Najświętsza Panna bierze w swe ramiona zmarłego Syna. Płacze wierna gromada na widok poszarpanych członków Zbawiciela i na widok Bolesnej Jego Matki. Dotyka Maryja cierni, które jeszcze pozostały w głowie, choć koronę już usunięto. Włosy Chrystusa pełne krwi, ręce Jego poszarpane, oczy zgasły, twarz najcudniejsza, zachwycająca pięknością Aniołów, zeszpecona, język, który tylu pocieszył, a nikogo nie zasmucił, teraz martwy. Przeto Maryja mówi: Moja harfa wydaje jęki i narzekania, muzyka w płacz i łzy się zamieniła.

 

Jan, ukochany uczeń, mówi: Panie i Mistrzu mój, do kogo się zwrócę z moimi wątpliwościami? Kto mi udzieli rady? Kto mnie pocieszy? Wczoraj wieczorem głowę mą złożyłem na Twej piersi, a teraz Twa święta zraniona głowa na mej spoczęła piersi! – Zaś Magdalena takie zawodzi żale: O miłościwy Panie, kto mi teraz przyjdzie z pomocą? Kto mnie bronić będzie, gdy który faryzeusz szemrać pocznie? Ty, o Panie, ująłeś się za mną, gdy siostra moja mówiła do Ciebie, dlaczego jej w pracy nie pomagam, Tyś za mnie dał jej odpowiedź.

 

Święta pokutnica zrasza łzami stopy Chrystusa i jęczy boleśnie, że aż litość na jej widok ogarnia człowieka. Prawdopodobnie Aniołowie niebiescy również przyłączyli się do gromady świętej, opłakując gorzko śmierć swego Pana i Stworzyciela.

 

11. I pochowano Boskiego Mistrza w grobie. Maryja Panna idzie jeszcze tam, gdzie stał krzyż i pada na kolana, cześć oddaje świętemu drzewu. O jak różny dzień ten dla Niej od owego, kiedy Jej Anioł zwiastował, że zostanie Matką Syna Bożego! Teraz samotną wdową ta Matka narodów (8). Po dniu Zwiastowania zaśpiewała radosny hymn dziękczynny, bo duch Jej rozradował się w Bogu, Stworzycielu (9). Według św. Augustyna, Chrystus w tym samym dniu umarł, w którym nastąpiło niegdyś Wcielenie Jego.

 

12. W tym dniu smutku i boleści Maryja Panna mówi niejako do nas: Grzeszniku, patrz, jak cię umiłowałam, ile dla ciebie poniosłam boleści i smutku.

 

Ona teraz jest Orędowniczką naszą i modli się za nas niewdzięcznych: Przebacz im, Panie, obsypuj łaskami, dopomagaj w potrzebach, wysłuchaj ich wołanie, rozweselaj, błogosław!

 

Jezus Chrystus spoczywa w grobie; wszedł ten arcykapłan prawdziwy do namiotu nie we krwi zwierząt, ale we krwi własnej, jak mówi św. Paweł: "Ale Chrystus, stawszy się najwyższym Kapłanem dóbr przyszłych, przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką uczyniony, to jest nie tego stworzenia: ani przez krew kozłów albo cielców, ale przez własną krew wszedł raz do Świątnicy, znalazłszy wieczne odkupienie" (10).

 

13. Wraca Maryja do wieczernika, a serce Jej przy grobie zostało.

 

Tu pyta św. Jana: Gdzie moi synowie, twoi bracia? Nie spocznę, aż ich zobaczę. Wtedy dopiero nieco się ukoję, gdy uczniowie mego Syna tutaj się zbiorą.

 

A na to Jan: Matko, kto się przyjść odważy? Wszyscy pouciekali, gdy Twego Syna pojmano. Piotr się Go zaparł, wstyd nie dozwoli im przybyć. – Nie mów tak, Synu mój! Sprowadź ich tu. Przyrzekam im przebaczenie u Syna mego.

 

Biegnie więc Jan w stronę sadzawki Siloe i znajduje po drodze kilku uczniów. I nadsłuchuje dalej i słyszy, jak od jaskini przedostaje się do jego uszu skarga: O podły zdrajco, wiarołomco! I tyś grzeszny śmiał uciekać i zostawić Mistrza w rękach nieprzyjaciół? (11)

 

Zbliża się Jan ku miejscu, skąd wydobywały się te jęki i mówi: Uspokój się, Bracie, bo nasza dziewicza Matka kazała cię wołać. – O nie pójdę! Czyż śmiałbym pokazać się ludziom, a tym bardziej Matce mego Mistrza? Wszak ja bojaźliwie uciekałem. – Zamilknij, Bracie, Pan ci przebaczy. Czyż nie znasz Jego miłosierdzia? Jego Matka przyrzekła wyjednać ci u Niego przebaczenie. Chodź, nie wstydź się!

 

Idzie dalej Jan i słyszy płacz Piotra, który mówi z głośnym jękiem: Niewierny, podły i kłamliwy ze mnie grzesznik! Trzy lata spędziłem z Panem, tak mi dobrze było w Jego towarzystwie, a ja się zaklinałem że Go nie znam! Uląkłem się głosu służącej. Przecież miecz mi nie groził, ani wojska uzbrojone nie stały obok na mą zgubę. Co uczyniłeś, nieszczęsny!

 

A na to Jan: Chodź, Bracie, bo nasza Matka cię woła!

 

Nie ruszę się stąd! Tu życie zakończę. Me oczy staną się nieustannymi krynicami łez. Te ręce będą katem dla mnie, sam się pomszczę za mój grzech. Tu nie przestanę do końca życia pokutować. – Chodź, Piotrze. Nie mów w ten sposób; przecież znasz dobrze Mistrza. Czemuż tak mało jeszcze Mu ufasz? Chodź, nie wstydź się, Matka cię woła, wejdź z Nią w przyjaźń, a wyjedna ci przebaczenie.

 

I szukał dalej Jan i znalazł wszystkich uczniów i sprowadził ich do wieczernika, do Matki Jezusowej. Oni padli przed Nią na kolana i mówili: Dziewicza Matko, oto tchórze! Wszyscyśmy uciekli i opuściliśmy Mistrza naszego. Tyś jedynie została, Tyś wierna, a my wiarołomni! Wyjednaj nam, Matko, przebaczenie!

 

14. I tak wszyscy całą noc i dzień następny rozważają, zebrani przy Maryi Pannie, jak ukrzyżowano Jezusa: rozmowa ich nie zwracała się do innego przedmiotu.

 

Jan, umiłowany uczeń Jezusa, który na wszystko patrzał, tak mówił do nich: O gdybyście byli widzieli Bracia, jak Go do słupa wiązano! O gdybyście byli widzieli, jak Go cierniem koronowano! O gdybyście byli widzieli, jak z trudem niósł na swych błogosławionych ramionach krzyż i jak za Nim haniebnie wołano, jakby za zdrajcą! O gdybyście Go byli widzieli na krzyżu, jak Jego oblicze pokrywała śmiertelna bladość, jak Mu łzy płynęły z oczu, jak krew zalała głowę, jak śmiertelny pot pokrywał nawet Jego ręce i nogi i jak wśród wielkich boleści oddawał ducha swego Ojcu!...

 

W ten sposób spędzili noc. I my to czyńmy; otoczmy Maryję Pannę, pocieszajmy Ją i płaczmy z Nią. A za to ta Matka zasmucona tak bardzo na ziemi, odpłaci nam w niebie i będzie się wstawiała za nami do Syna. Ona w smutkach pocieszy i przyjdzie z pomocą w uciskach i potrzebach naszych. Ona wyjedna nam łaskę Bożą i szczęśliwość wieczną.

 

–––––––––––

 

 

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 390-401.

 

Przypisy:

(1) Rzym. XII, 15.

 

(2) Treny II, 13.

 

(3) II Król. XXIV, 17.

 

(4) Jan XVIII, 8.

 

(5) Przyp. XXXI, 29.

 

(6) Tob. X.

 

(7) Rut I, 20.

 

(8) Treny I, 1.

 

(9) Łk. I, 47.

 

(10) Żyd. IX, 11. 12.

 

(11) To się nie odnosi do Piotra św. (Przyp. wyd.).

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2024

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: