KS. ANTONI KRECHOWIECKI
DOKTOR TEOLOGII
––––––––
"Ecclesia
locuta, causa finita est", – to arcykatolickie godło i mnogie,
najgruntowniejsze a wszechstronne rozprawy o dogmacie nieomylności papieskiej,
wydane po jego ogłoszeniu i przedtem, uwolnić by nas mogły całkiem od ponownego
traktowania przedmiotu tego, gdyby nie świeże, heretyckie wystąpienia znanych
doktorów monachijskich, z taką uciechą głoszone w liberalnych i niedowiarczych
pismach, z takim tryumfem rozsyłane telegrafem po wszystkich krańcach świata.
Wiadomo, iż
główną pobudką, co popchnęła dr. Döllingera do oporu przeciw nieomylności
Papieża, mają być, według niego, wielkie niebezpieczeństwa, grożące nowożytnym państwom z powodu
nowego dogmatu, a racja znów usprawiedliwiająca bunt jego, polegać ma na tym,
iż orzeczona przez Sobór Watykański nieomylność przeciwną jest historii.
Profesor monachijskiego uniwersytetu gotów jest dowieść tego wobec biskupów
niemieckich i wzywa ich, aby się w tym celu zgromadzić chcieli.
Zanim pokrótce
odpowiemy na jedno i drugie, wyznać wprzód musimy, iż sądziliśmy, że po
odwoływaniach się od Papieża źle poinformowanego do Papieża oświadomionego
należycie, od Papieża do Soboru, przerwie się już i zakończy łańcuch apelacji,
dla tych co najmniej nawet chcą słuchać! Gdy tymczasem Döllinger wyprowadził
nas ze złudzenia, apelując od Soboru Watykańskiego do zgromadzenia biskupów
niemieckich. Odwoływać się od uchwał Soboru powszechnego do powagi partykularnego
Soboru – to idea tak szczególna, zaprawdę, iżbyśmy jej ani przypuścić
mogli. Toteż wyznajemy, iż przeszła wszelkie oczekiwania nasze.
Przechodzimy
następnie do przesądzenia mniemanych pobudek oporu dr. Döllingera, który
rozmijając się zgoła z naśladowanym jak sam twierdził uprzednio przykładem
uczonych swoich współziomków, jak Hefele, Dieringer i Reusch; – mogąc przy tym
dokładnie rozważyć ostateczny koniec tych wszystkich, co zacząwszy od Tertuliana
aż do ks. de Lamennais, odrzucali uchwały Kościoła, nie waha się dziś pobudzać
i upoważniać niejako rząd bawarski do rokoszu przeciw wyrokom Soboru.
Döllinger wie o
tym dobrze z historii, iż herezje nie ostałyby się były śród ludów, iż
protestantyzm np. nie byłby się przyjął w Niemczech, gdyby go nie wsparła
cywilna władza, gdyby rządy nie podjęły się czynnej opieki tak zwanej reformy,
a ucisku katolicyzmu.
Cóż znaczy, iż
sam schlebia on obecnie ministrom bawarskim, przepowiada im jakieś
niebezpieczeństwa, które wyniknąć mają z ogłoszenia nieomylności papieskiej;
jakby zresztą ci, którzy godni są chlubnego miana katolików, już jej nie
wyznawali stale, a czekali raczej na placet ze strony panów Lutza lub De
Falco?
Ale mniejsza już
o to, – wejdźmy w głąb samej kwestii. Rzeczą niewątpliwą jest, iż Döllinger
mówiąc o państwie i prawach jego, ma na widoku państwo katolickie. Owóż
katolickie państwo, sprzeciwiając się ogłoszeniu dogmatu nieomylności, tym
samym zapiera się katolicyzmu i całej przeszłości swojej; boć nie idzie tu już
o opór przeciw uchwałom Papieża, lecz przeciw wyrokom dogmatycznym Soboru
powszechnego, którym dotychczas każde państwo katolickie przynosiło uległość,
pod grozą herezji i odstępstwa. A tak środki świeże, natchnione przez
Döllingera ministerstwu Bawarii, gwałcą konstytucję, historię i wiarę
bawarskiego ludu. Zresztą, środki te nie sąż jawnym zdeptaniem zasad swobody
sumienia i tolerancji wyznań ze strony księdza-profesora i ministra, którzy ją
w charakterze liberałów głoszą? A obawa odrodzenia się średniowiecznych walk
między Papiestwem a Cesarstwem nie jestże iście dziecinną, a raczej pretekstem
niezaszczytnym wcale dla głębokiej rozwagi Niemców i prawości obu koryfeuszów
dzisiejszego oporu?
Ale przejdźmy do
przyszłych uchwał nieomylnego Papieża. Już z samego orzeczenia wiadomo, że
papieska nieomylność nie odnosi się wcale do kwestyj politycznych,
administracyjnych, w których wyniknąć mogą nieporozumienia między duchowną a
świecką władzą, lecz ściąga się tylko do rzeczy wiary i obyczajów: de fide
et moribus. Obowiązkiem więc było dr. Döllingera, jako historyka i teologa,
przypomnieć ministrom bawarskim, iż z uchwał o wierze i obyczajach nie mogą
żadne wyniknąć niebezpieczeństwa dla władz cywilnych; chyba wtedy, gdyby się im
chciały opierać za przykładem bizantyńskich cesarzy. Nadużyć znów
powagi w tej mierze lękać się nie można tam, gdzie jest nieomylność. Dwa te
pojęcia: nieomylności i nadużycia wykluczają się społem. Kto nadużywa, ten jest
widocznie omylnym. Owóż katolicy wszyscy, po zapadłej uchwale Soboru, wyznają,
iż Papież w kwestiach obyczajów i wiary jest nieomylnym. Nieomylnym jest
Papież, jak nieomylny Kościół. Kościół nie nadużył powagi swojej, w kolei
wszystkich przeszłych wieków, – nie nadużyje jej i Papież w przyszłości. Wszak
jeden i drugi mają zapewnioną asystencję Ducha Świętego, bez której nie mogliby
być nieomylnymi.
A więc pomoc
Ducha Świętego i przeszłość cała zastrzega od obawy nadużyć i błędów. – Zresztą
ni Papież ni Kościół nie wpływają na wiarę lub obyczaje ludów siłą miecza,
przemocy, lecz siłą przekonań i pobudek moralnych, a w imię niezłomnych zasad
tradycji chrześcijańskiej.
Niepodobna więc
pojąć nawet, jakie by stąd niebezpieczeństwa grozić mogły państwu; jak znów, z
drugiej strony, zrozumieć niepodobna, jak ostać by się mogła swoboda sumienia i
tolerancja wyznań tam, gdzie Głowa Kościoła krępowana jest w prawie ogłaszania
prawd i zasad wiary.
Döllinger
uchodzi za pierwszego historyka Niemiec. Tym lepiej niech zaglądnie do dziejów,
a te go nauczą, iż w długiej wieków chrześcijańskich kolei, papieże znacznie
więcej ogłosili uchwał w sprawach wiary i obyczajów, niż Sobory; że ludy i
rządy katolickie zawsze je przyjmowały z uległością i nikt ich nie odrzucał,
nie odszczepiając się zarazem od katolickiego Kościoła. Jeśli więc dotychczas
tyle wyroków papieskich żadnego niebezpieczeństwa nie zgotowało państwom, czyż
można przypuścić, aby je przynieść miały ich ustawy przyszłe dlatego tylko, iż
zostaną przyjęte nie już jako zasady czy nauki
katolickie, ale jako katolickie dogmaty? Historia przeszłości,
– powtórzymy tu znowu, – powinna by oświecić co do przyszłości, a przy tym
pouczyć, juk smutną dolę zgotowały sobie rządy tam, gdzie jak np. we Francji
bronić chciały jansenizmu lub zasad 1789 roku wbrew uchwałom Stolicy
Apostolskiej!
Döllinger jest
także nieco teologiem; a przeto powinien by ostrzec pseudo-liberałów
bawarskich, iż odtrącając nieomylność papieską, nie uchylają tym bynajmniej
mniemanych niebezpieczeństw, lecz je tylko opóźniają, o kilka lub kilkanaście
tygodni. Wiadomo bowiem, iż według powszechnej, jednomyślnej teologów nauki,
wyznawanej we wszystkich czasach, przed ogłoszeniem dogmatu nieomylności,
uchwały Papieskie wydane ex cathedra miały jednaką moc i powagę z
ustawami powszechnych Soborów, skoro nastąpiło zgodzenie się katolickich
pasterzy, czyli rozproszonego po świecie Kościoła. Owóż, przy dzisiejszej
rączości komunikacji, jakżeby łatwo było pozbierać te głosy i skonstatować tym
owo moralne przylgnienie ze strony biskupów? A tak, co do niebezpieczeństw
mniemanych sprawdziłoby się tylko znane niemieckie przysłowie: "Aufgeschoben
ist nicht aufgehoben", albo nasze ludowe: "co się przewlecze, to
nie uciecze!".
W końcu,
niepodobna tej jeszcze nie zrobić uwagi, iż rządy nowożytne, co dzierżąc w ręku
swym siłę, nie troszczą się wcale o uchwały dogmatyczne Soborów, ilekroć tego
ich interes czy wygoda wymaga, śmiesznymi by się okazały, zaprawdę, gdyby się w
istocie lękały dogmatycznych orzeczeń bezbronnego Papieża. Döllinger może więc
śmiało podejrzewać, iż ministrowie bawarscy i w ogóle pseudohichliberały szydzą sobie z cicha w najlepsze ze
swojego opata i profesora, choć mu przyklaskują głośno, z wielką uciechą
febronianów, jansenistów, racjonalistów, bałwochwalców państwowych i sekt
wszystkich przeciwnych katolicyzmowi. Natomiast każdy, nie już wierzący
katolik, ale zdrowego rozsądku człowiek, uznać musi, że biedny kanonik,
pobudzając słowem i przykładem swoim rząd bawarski do oporu przeciw dogmatowi
nieomylności papieskiej, depcze tym konstytucję, historię i wiarę ojczyzny
swojej, przeczy własnym zasadom swobody sumienia i religii, wymyśla
niebezpieczeństwa próżne, niemożebne, dziecinne, którym wierzyć nie mogą, w
gruncie, ci nawet, którzy na pozór zdają się je przypuszczać. Döllinger, w
zaślepieniu pychy, podając nieprzyjaciołom Kościoła wymarzone preteksta do
poniżenia i pokrzywdzenia go w podstawie jego, w prawach i prerogatywach
Stolicy Świętej, gwałci jawnie sumienie, a jeśli zbiera chwilowe oklaski, to
tylko, by tym rychlej zagrzebał dobre imię swoje u katolików, a nawet i u
własnych pochlebców, którzy – jeśli jeno na umyśle przytomni – nie potrafią
cenić pyszałka, co rozum swój przekłada ponad uchwałę Najwyższego Pasterza i
wszystkich Ojców Soboru, zgromadzonych na wspólną naradę w sprawie Bożej a
przemawiających w imię Bożego natchnienia!
Tyle co do
mniemanych pobudek smutnego wystąpienia dr. Döllingera. Popatrzmy teraz na
rację, którą chce on usprawiedliwić swój rokosz.
* * *
Powiedzieliśmy na
wstępie, iż racja, którą dr Döllinger wytłumaczyć chce bunt swój przeciw
Kościołowi, polega na tym, iż nieomylność Papieża ma być, zdaniem jego,
przeciwną historii.
Tymczasem, dość
na chwilę z rozwagą zaglądnąć do niej, by się przekonać dowodnie, iż badana bez
febroniańskich uprzedzeń, ona nie tylko nie przeczy dogmatowi naszemu, lecz
owszem, jawnie potępia twierdzenia bawarskiego profesora. Toteż nie będziemy tu
przedstawiać licznych jej a promiennych świadectw w tej mierze; nie zamierzamy
przeglądać z kolei pojedynczych kart jej lub faktów, praca taka przechodząca
zakres Przeglądu,
byłaby dziś zbyteczną, po tylu wyczerpujących dziełach i rozprawach w kwestii
naszej wyjaśniających ją wszechstronnie, i co do zasady samej, i pod względem
jej dziejowego wśród upłynionych wieków pochodu.
Wobec jawnie
fałszywych a gołosłownych twierdzeń monachijskiego doktora, którym zresztą
własne jego, dawne prace kłam niewątpliwy zadają, ograniczymy się tylko na
zatwierdzeniu następujących, historycznych pewników:
1. Nieomylność
papieska była w najdawniejszych nawet czasach Kościoła, zasadą wyznawaną przez
znakomitą większość Ojców św. i Teologów, a zatem mogła być dogmatycznie
orzeczoną przez Watykański Sobór.
2. Nieomylność
Stolicy Świętej była nauką praktycznie przestrzeganą i
szanowaną w kolei wszystkich wieków; mogła więc tym bardziej zyskać teraz
ostateczne określenie ze strony Kościoła.
Co do punktu pierwszego, sądzimy, iż pokrzywdzilibyśmy srodze dr.
Döllingera, gdybyśmy na chwilę choćby przypuścić chcieli, że go wraz z nami nie
wyzna, że go nie udowodnił sam po wielekroć w znanych i słusznie cenionych pismach
swoich. Dość przypomnieć słynną
jego "Introdukcję do nauki
historii Kościoła", w której przytoczywszy rozliczne świadectwa w tym
względzie, jak np. znakomite słowa jednego z najgłębszych znawców nauki Ojców
św. i Doktorów Kościoła, św. Augustyna, wyrzeczone do pelagian: "Roma
locuta est, lis est finita", – autor tak dalej powiada: "Mógł
więc śmiało Bonifacy Papież, następca Zozyma (418-422 r.) pisać do Biskupów
wschodu, iż wyrok ogłoszony przez Stolicę Apostolską jest nienaruszalny, i że ktokolwiek się mu sprzeciwia, tym samym
odrywa się od łona Kościoła" (1).
Po tym wszystkim, być nie może, aby nieznane były Döllingerowi lub niepamiętne zdania Ojców świętych w sprawie nieomylności papieskiej.
Co do twierdzeń i opinii Teologów, i te niemniej znać i pamiętać musi
uczony profesor, gdyż nie tajno nikomu, kto jako tako, byle na serio,
przyglądał się kwestii, iż tam nawet, gdzie przeciwne występowało zdanie, np.
we Francji, znakomita większość broniła tej koniecznej prerogatywy Stolicy Świętej.
Oto co głosi w tej mierze, nie Włoch lub Jezuita, nie namiętnie okrzyczany
jakiś zwolennik dogmatu, ale znany w uczonym świecie ks. Laforet, rektor i
profesor Lowańskiej wszechnicy, a to na długo jeszcze przed świeżą burzą,
wywołaną w czasie obrad Soboru: "Rzeczą pewną jest, iż opinia przeciwna
nieomylności Papieża wyznawaną jest zaledwie przez niektórych teologów, podczas gdy powszechne zdanie za
nią przemawia. I rzeczywiście, rozliczne ustępy Pisma świętego, najliczniejsze
wyroki Ojców, praktyka Kościoła, natura i doskonałość organizacji
chrześcijańskiej stwierdzają nam i jawnie wykazują tę prawdę" (2).
Powtarzamy, iż nie piszemy tu księgi całej, ni rozprawy w kwestii przeczonego dogmatu: stąd też nie możemy wdawać się w liczne wywody, cytacje. Wskazujemy zresztą pewnik, któremu ani Döllinger, ani żaden świadom dziejów Kościoła, a przytomny na umyśle antyinfallibilista, bez zaprzeczenia historii i samemu sobie zaprzeczyć nie zdoła. A odwołując się doń, w imię rozsądku i sumienia, pytamy: czyż nie mógł i nie miał prawa Kościół zbadać ostatecznie, a pod kierunkiem Ducha Bożego orzec, jako objawioną i dogmatyczną naukę o nieomylności Papieskiej? I czyniąc tak, czyż zaparł się wiekowej tradycji swojej; czy raczej nie zastosował się wiernie do podania Ojców i ogólnego teologów zdania? Przejdźmy teraz do punktu drugiego.
W
rzeczywistości, w praktyce, nauka ta katolicka była już niejako dogmatyczną, a
Sobór Watykański głosząc ją i orzekając stanowczo, wycisnął tylko pieczęć
niewzruszonej powagi, nadał nieodwołalny charakter temu, co było wierzonym
praktycznie i wykonywanym od wieków; Sobór podniósł tylko, że się tak wyrażę,
dogmat praktyczny do godności i charakteru dogmatu naukowego. Oto kilka pobieżnych dowodów tej
ścisłej prawdy.
Historia
świadczy:
1) Że od
początku chrześcijańskiego Kościoła: od pierwszych jego wieków potępieni przez
Papieża w rzeczach wiary i obyczajów, byli zawsze uważani za wyłączonych z
Kościoła. Wie o tym najlepiej Döllinger, który wyznaje, że Bonifacy, następca
Zozyma Papieża mógł śmiało pisać do Biskupów wschodu, iż wyraz ogłoszony przez
Stolicę Apostolską jest nieodwołalny i że ktokolwiek mu się sprzeciwia, odrywa
się tym samym od łona Kościoła (3).
2) Że wiele
błędów różnych poczytywano zawsze jako herezje jakkolwiek potępione
były tylko przez samego Papieża. Wie dobrze o tym Döllinger, który zna
niechybnie dzieje jansenistów, Bajusa, kwietystów itd. i który sam pisze:
"Piotr, biskup z Rawenny, radził Eutychesowi, aby uległ przede wszystkim
wyrokowi, jaki miał Papież ogłosić co do jego nauki... i święty Maksym mówił Pyrrusowi,
iż jeśli pragnie uwolnić się od pomówienia o herezję, powinien co rychlej
przebłagać Stolicę Rzymską i z nią się pogodzić, a wtedy wszyscy przyjmą
go jako prawowiernego" (4).
3) Że wszyscy prawi katolicy przyjmowali zawsze i
szanowali, jako dogmatyczne wyroki papieskie w rzeczach wiary i
obyczajów; a sprzeciwiali się im ci tylko, którzy byli już,
albo stawali się heretykami. Wie o tym Döllinger, któremu znana jest historia
starożytnych herezyj i sekt wieku przeszłego.
4) Że, począwszy
od czasów apostolskich aż do Fenelona lub ks. de Lamennais, skoro tylko
powstawał spór jakiś, dogmatyczny w Kościele, udawano się wnet po
rozstrzygnięcie i wyrok do Stolicy Świętej. Ten był uważany za katolika, kto
tej decyzji ulegał, przeciwnie zaś, ktokolwiek jej się opierał, ściągał na
siebie winę i miano heretyka. Wiedzą o tym wszyscy znający historię, a więc
niechybnie wie o tym i Döllinger.
5) Że od
pierwszych naszego Kościoła stuleci, w kwestiach wiary, Biskupi i wierni
wszyscy odwoływać się musieli do orzeczeń Papieża. Rzecz to nie tajna dla dra
Döllingera, jak świadczy jego własna Introdukcja, którą tu wciąż przytaczamy; jak
świadczą znane mu dobrze piękne słowa św. Innocentego I, Papieża (wybr. w 402
r.) wyrzeczone do Milewitańskiego Synodu: "Ilekroć tylko poruszane są
kwestie wiary, sądzę, iż wszyscy bracia nasi spół-biskupi powinni się odnosić
tylko do Piotra (nonnisi ad Petrum... referre debere), jak to obecnie
uczyniliście".
6) Że sami
heretycy usiłowali zawsze pochwycić w jakikolwiek sposób, przychylne sobie
zdanie ze strony Apostolskiej Stolicy i reskrypt jej poczytywali za
dostateczny, aby spór był skończony – lis finita – jak świadczy św.
Augustyn przeciw pelagianom. Być nie może, aby nie wiedział o tym Döllinger,
któremu znane są dokładnie chytre zabiegi Sergiusza patriarchy Konstantynopola
i innych heretyków, przedsiębrane w celu podejścia i zwiedzenia Papieża.
7) Że wyroki dogmatyczne Soborów powszechnych uważane były zawsze za
nieodwołalne lub odwołalne w miarę potwierdzenia lub odrzucenia ze strony
Stolicy Świętej; Döllinger świadczy o tym wyraźnie
w swej Introdukcji (5).
8) Że
nieomylność papieska była już od wieków zapisywaną w księgach nawet
liturgicznych. Wie o tym Döllinger, skoro tylko w istocie przeglądał i badał pisma tych, którzy
kwestię niniejszą wyłożyli obszernie: mianowicie dzieła kardynałów: Orsi,
Petitdidiera, Balleriniego, Muzzarellego, Henryka Klee – uczonego kolegi
swojego itp.
9) Że na koniec
żaden z Papieży nie pobłądził nigdy w orzeczeniach ex cathedra kwestii
wiary lub obyczajów. Świadczy o tym sam Döllinger, który w Introdukcji
swojej nie śmie obwinić o to nawet Honoriusza Papieża (6).
Oto są niektóre historyczne a niezaprzeczone dowody naszej prawdy. Przestając na nich, możemy zapytać dra Döllingera: jakim prawem i jak śmie twierdzić, iż historia przeczy dogmatowi nieomylności papieskiej? I nie jestże to wyraźnie przeczyć samemu sobie i gromadzonym przez siebie w dotychczasowej świetnej pracy, dziejowym świadectwom? Nie jestże to jawnie kompromitować dobrą sławę swoją wobec wszystkich prawdziwie uczonych, (czytelnik domyśli się, iż nie myślimy tu wcale o dr. Gilewskim i studentach krakowskich!) gorszyć nieuczonych a służyć sprawie nieprzyjaciół Kościoła i chrześcijaństwa? Toteż gdy pierwsi wraz z wszystkimi prawdziwymi katolikami smucą się w spółczuciu braterskim i boleją nad postępkiem bawarskiego profesora, – radują się tylko i wychwalają niedowiarkowie i niedouczki. Ale krótka radość ta, i nietrwałe przechwałki! Przeminie rychło niesforna ta wrzawa, zniknie pozorny tryumf czy uwielbienie, zgaśnie bez śladu, jak zgasły pochodnie krakowskiego fakelcugu, zapalone na cześć rzekomej "umiejętności" (sic! wyraz adresu) a na przekór "najazdowi zuchwałości", – a nie przeminie dogmat nieomylności, jak nie przeminie żadne słowo, które wyszło z ust Bożych.
Ks. A. Krechowiecki,
Dr Teologii.
–––––––––––
Artykuł z czasopisma "Przegląd Lwowski", Rok pierwszy (1871). Tom I. (Wydawca i Redaktor X. Edward Podolski). Lwów 1872, ss. 527-530; 605-608. (a)
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; ilustracja od red. Ultra montes).
Przypisy:
(1) Introdukcja itd. period 2,
rozdział 5, §. 39.
(2) Dissertatio historico-dogmatica de
methodo theologiae, sive de auctoritate Ecclesiae Catholicae tamquam regula
fidei Christianae, scripsit N. J.
Laforet S. T. L. et in univers. cath. philos. professor. Lovanii 1849,
pag. 183 et seq.
(3) Jak wyżej.
(4) Introd. loc. cit.
(5) Lib. et loco cit. §. 36.
(6) Intr. §. 36.
(a) Por. 1) Ks. Dr Antoni Krechowiecki, a) Errata historii co do Papiestwa w kolei wszystkich wieków. Studium krytyczne. b) Nauki niedzielne. Skład Apostolski według Ewangelii i Ojców Kościoła.
2) Ks. Franciszek Hettinger, Nieomylność Papieża.
3) a) Mały katechizm o Nieomylności Najwyższego Pasterza. b) Mały katechizm o Syllabusie.
4) "Tygodnik Soborowy", a) Biskupi wobec Soboru i Papieża. b) Zamiary masonerii co do Soboru. Matriarchinie Soboru. c) Nieomylność papieska i niemiecka teologia.
5) Ks. dr Maciej Sieniatycki, a) Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna. b) Zarys dogmatyki katolickiej. c) System modernistów. d) Modernistyczny Neokościół. e) Problem istnienia Boga. f) Dogmatyka katolicka. Podręcznik szkolny. g) Główne zasady etyki Kanta a etyka chrześcijańska. h) Modernizm w książce polskiej.
6) Ks. Piotr Semenenko CR, a) O Wierze. b) O nieomylności Kościoła. c) O gorszeniu się z prawdy Bożej. d) Poza Kościołem nie ma zbawienia. e) Skład Kościoła. f) O Chrystusie w Kościele. g) Męka i śmierć Jezusa Chrystusa Pana naszego. Chrystus zelżony w Kościele. h) Papież zawsze ten sam jest formalnie, co i materialnie (Papa semper idem sit formaliter qui et materialiter).
7) Ks. Jacek Tylka SI, a) Dogmatyka katolicka. b) Traktat o Kościele Chrystusowym. c) O obojętności, czyli indyferentyzmie w rzeczach religii. d) O własnościach religii. e) O cnotach heroicznych.
8) P. Ferdinandus Cavallera SI, Thesaurus doctrinae catholicae ex documentis Magisterii ecclesiastici.
9) Ks. Walenty Gadowski, Nauka Kościoła. Wybór orzeczeń dogmatycznych Kościoła katolickiego i jego praw kanonicznych.
10) Akta i dekrety świętego powszechnego Soboru Watykańskiego (1870), Pierwszy projekt Konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony Ojcom do rozpatrzenia (Acta et decreta sacrosancti oecumenici Concilii Vaticani (1870), Primum Schema Constitutionis dogmaticae de Ecclesia Christi Patrum examini propositum).
11) Bp Michał Nowodworski, a) Papież Liberiusz. b) Honoriusz papież. c) Janseniści. d) Wiara i rozum. e) Liberalizm.
12) Józef kard. Hergenröther, Rzekome błędy i sprzeczności Papieży.
13) Ks. Piotr Skarga SI, a) O świętej monarchii Kościoła Bożego i o pasterzach i owcach. Kazanie na wtórą Niedzielę po Wielkiejnocy. (De Sancta Ecclesiae Dei Monarchia et de Pastoribus et Ovibus. Concio pro Dominica secunda post Pascha). b) O kąkolu heretyckim i diabelskiej wolności religijnej (De haeretica zizania et diabolica libertate religiosa). c) O jedności Kościoła Bożego pod jednym pasterzem i o greckim i ruskim od tej jedności odstąpieniu, oraz Synod Brzeski i Obrona Synodu Brzeskiego.
14) Bp Władysław Krynicki, a) Dzieje Kościoła powszechnego. b) Sobór Watykański. c) Zasady modernizmu.
15) Ks. Zygmunt Golian, Moderantyzm a ultramontanizm.
16) Ks. Umberto Benigni, Ultramontanizm.
17) Ks. Antoni Tauer, Gallikanizm. (Gallikańskie swobody).
18) Ks. Augustyn Arndt SI, Ignacy Doellinger. (Ignaz von Döllinger. Eine Charakteristik von Dr. Emil Michael S. J.).
19) "Przegląd Lwowski", a) Kongres omylników w Monachium. b) Rozmowy kanclerza Bismarcka. c) Döllingeryzm w Krakowie. d) Wobec wypadków krakowskich.
20) "Tygodnik Katolicki", Wybryki w Krakowie.
21) "Dwutygodnik Diecezjalny Wileński", Nauka Ojców Kościoła Wschodniego o władzy papieskiej.
22) Ks. Ignacy Domagalski, Papieska władza duchowna nad światem gwarantem wolności rządów i ludów.
23) Ks. Józef Stanisław Adamski SI, Stanowisko Papieży w Kościele Chrystusowym.
(Przyp. red. Ultra montes).
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMV, MMXIX, Kraków 2005, 2019
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: