––––––––
Wiktusia wracała do domu od ciotki gdy spotkała na drodze dwóch chłopców, z których jeden ciągnął na sznurku małego pieska, a drugi bił go niemiłosiernie.
Żal się zrobiło dziewczęciu biednego zwierzęcia, więc ujęła się za nim i zapytała:
– Za cóż wy bijecie tego psa?
– Nie chce iść – odpowiedział jeden.
– A cóż to, nie można psa obić – złośliwie dodał drugi.
– To się wy nie boicie, żeby was Pan Bóg ukarał za dręczenie zwierzęcia, które wam nic nie winno – rzekła dobra dziewczyna i pogłaskała psa ręką.
– Kiedyś taka dobra, to sobie go weź – nie potrzebujemy chować darmo próżniaka.
– Wezmę go, żebyście się nad nim nie znęcali. – I nie zważając na śmiechy chłopców, wzięła pieska na ręce i zaniosła do domu.
Matka Wiktusi była ubogą wdową, ale pomimo tego nie wypędziła psa, skoro się dowiedziała, jakim sposobem dostał się córce. Piesek chował się ładnie i przywiązał się bardzo do dziewczyny, która go przytuliła. Odprowadzał ją codziennie do szkoły i z radością witał zawsze, gdy powracała do domu.
W kilka miesięcy później, w jesieni wybuchnął w sąsiednim domu groźny pożar w nocy i tak prędko się szerzył, że w mgnieniu oka ogarnął także cały dach tej chatki w której mieszkała Wiktusia z matką. Biedna kobieta, przebudzona blaskiem jaskrawym, wyskoczyła oknem z płonącego domu, ale w przerażeniu zapomniała obudzić córkę, która spała najspokojniej, nie przeczuwając nawet grożącego jej niebezpieczeństwa. Kto wie, co by się było z nią stało, gdyby Pan Bóg, który czuwa nad dobrymi dziećmi, nie był jej zesłał wybawcy.
Pies wyskoczył razem z wdową z izby przez okno, ale skoro zobaczył, że Wiktusi nie było na dworze, wrócił tym samym otwartym oknem do izby, wskoczył na łóżko dziewczyny, i szczekał głośno i ciągnął ją za włosy, aż się obudziła. Dziewczyna zobaczywszy ogień, byłaby nie wiedziała sama z przestrachu, co robić, ale pies szarpnął ją za koszulę i przyprowadził do otwartego okna, przez które szybko wyskoczyła i umknęła strasznej śmierci w płomieniach.
Jakże gorąco dziękowały Panu Bogu obydwie z matką za cudowne prawie ocalenie! Odtąd jeszcze bardziej polubiła Wiktusia swojego pieska, skoro się przekonała, że i on potrafi być wdzięcznym.
–––––––––––
"Niedziela". Tygodniowy dodatek bezpłatny. Nr 42. Katowice, dnia 15-go października 1927, s. 4. (1)
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(1) Por. 1) "Niedziela", a) Modlitwa Pańska. b) Szlachetna wdowa.
2) "Róża Duchowna", Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św.
3) O. Ludwik Fanfani OP, Różaniec Najświętszej Panny Maryi. O odmawianiu Różańca św. (De Rosario Beatae Mariae Virginis. De Rosarii recitatione).
4) Ks. Józef Deharbe SI, Katechizm rzymsko-katolicki.
5) Św. Franciszek z Asyżu, a) Laudes (Pochwały). b) List do wiernych (Epistola ad fideles). c) Canticum fratris Solis vel Laudes creaturarum. Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń. d) De vera et perfecta laetitia. O prawdziwej i doskonałej radości. e) Salutatio Beatae Virginis. Pozdrowienie do Błogosławionej Dziewicy.
6) Św. Alfons Liguori, Biskup i Doktor Kościoła, a) Uwielbienia Maryi (De Mariae gloriis). b) Nauka o Różańcu świętym. c) O wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich pragniemy.
(Przyp. red. Ultra montes).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIX, Kraków 2019
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: