KAZANIE

 

NA UROCZYSTOŚĆ ZWIASTOWANIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. ANTONI LANGER SI

 

Treść: Uroczystość to najradośniejsza w dziejach naszych, bo pamiątka miłosiernego odnowienia człowieka po ciężkim upadku. Ta uchwała dobroci Boskiej będzie treścią kazania. Zastanówmy się 1) nad tajemnicą uchwały odnowienia; 2) nad jej wykonaniem. – 1. Tajemnica odnowienia człowieka jest wzniosłą i pełną pociechy, odsłaniającą wielkie doskonałości Boże mimo naszej niegodziwości, Jego dobroć, sprawiedliwość i miłosierdzie. – 2. Wykonanie tej tajemnicy jest pouczającym, dając nam lekarstwo przeciwko pożądliwości oczu, pychy żywota i ciała – i pełnym zbawiennych wspomnień ucząc nas w Maryi Matce, że tylko przez pokorę i czystość dosięgniemy naszego celu.

 

––––––––––––

 

"Oto ja służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego". Łk. I, 38.

 

Dzisiejszy dzień, najmilsi, to dzień pamiętny w Boskich dziejach rodu ludzkiego. Największe tajemnice miłości, jakie Pan Bóg w ciągu wieków uczynił ku zbawieniu ludu Swego w tym się dniu spełniły. Wedle nauki Ojców świętych w tym dniu wyszedł człowiek z rąk Stworzyciela swego ozdobiony łaską i nadziemskimi dary; w tym dniu po czteru tysiącach lat drugi Adam stworzony: Syn Boży w naszą się ubrał śmiertelną naturę; w tym dniu Chrystus Pan przeżywszy trzydzieści lat pełnych ofiar, największą spełnia ofiarę na krzyżu, przemieniając dziecię gniewu w dziecko Boże, nędznego wygnańca w dziedzica królestwa niebieskiego; w tym dniu wreszcie, kiedy dopełni się liczba wybranych, kiedy czas spłonie w przepaściach wieczności, przyjdzie Chrystus Pan ale jako zwycięzca, przyjdzie sądzić świat, uwieńczyć koroną wiecznej chwały wierne swoje zastępy.

 

Jakie dziwne podobieństwo między pierwszą a drugą tajemnicą! Oto Trójca Przenajświętsza wypełnia postanowienie swoje odwieczne. Uczyńmy człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze (1). Uczynił tak Pan Bóg, lecz niestety jakże człowiek niedługo nosił cudowny ten obraz Ojca swego niebieskiego w duszy swojej. Zwiedziony szatańską obietnicą: Będziecie jako bogowie (2), zgrzeszył, a tym samym obraz Boży przemieniony został w potworny obraz szatana. Opuścił światłą drogę prawdy Boskiej, by przy dymnej pochodni kłamstwa zstąpić do zguby wiecznej. Zguba była nieuchronna i to dla całego rodu ludzkiego, ale Pan Bóg w miłosierdziu Swoim nie dopuścił tego. Człowiek miał być łupem śmierci w tym samym momencie, w którym by się odważył przestąpić wolę Boga swego, lecz miłosierdzie Boskie podało mu zbawczą rękę. Obiecał Pan Bóg zesłanie Zbawiciela. Odkupienie atoli nie miało natychmiast nastąpić. Człowiek winien był pierwej pojąć nieszczęście grzechu swego, winien był przypatrzyć się całej przepaści, w jaką pycha go wtrąciła, miał przedtem bolesnego doznać rozczarowania względem obietnic starego węża, przedtem jeszcze złamać się musiał pod ciężarem urojonego bóstwa, tym bowiem sposobem tylko mógł poznać wielkość łaski i dobrodziejstwa, które mu odkupienie przyniosło. A ile czasu potrzebował człowiek, by uczuć swoją nędzę i poczuć potrzebę odkupienia?

 

Cztery tysiące lat upłynęły, a w całym tym ciągu czasu jakimi on nie chodził manowcami? W jakiej ciemnocie, w jakim labiryncie błędów przechodził z namiętności w namiętność, z przepaści w przepaść. Patrzcie tylko, najmilsi, na zasady religijne, panujące podówczas u wszystkich ludów, a znajdziecie źródło zepsucia pustoszącego świat. Jacy to bogowie odbierają uwielbienie i czołobitność? Oto tam nierozsądne zwierzęta i między nimi często takie, które uważano za typy głupoty. I człowiek pełen pychy oddaje im cześć; nie widzi i nie wstydzi się takiego poniżenia! A bo takich właśnie bogów potrzebował, tacy bowiem nie zrozumieją haniebnej sromoty jego obyczajów, potęgi ich karzącej obawiać się nie potrzebuje. Indziej znowu widzimy na ołtarzach innego rodzaju bogów, to już nie zwierzęta, to postacie ludzkie, ale ile tam brudów, ile nikczemności, a człowiek pełen pychy oddaje im cześć. O, bo przed takimi nie spłonie on wstydem, życie ich nie będzie dla niego wyrzutem ale zachętą i pobudką do naśladowania; sprawiedliwość ich nie przeraża go – jakże bowiem mogliby karać to, w czym sami sobie podobali? A takie pojęcie o bogach, coraz większe wytwarzało zepsucie, większą sprośność i nikczemność, tak, że Prorok Pański wołał: Nie masz prawdy i nie masz miłosierdzia, i nie masz znajomości Boga na ziemi. Złorzeczeństwo i kłamstwo i mężobójstwo i kradziestwo i cudzołóstwo wylało z brzegów, a krew się krwie dotknęła (3). Tak tedy przyszła pełność czasów, to jest pełność ludzkiej nędzy, pełność umysłowego obłędu, pełność przewrotności serca, ale zarazem i pełność miłosierdzia Bożego, zlewającego na świat nieskończone skarby łask i darów swoich. I oto Bóg w Trójcy jedyny znowu zasiada na radę; a jak przed czterema tysiącami lat Boskie postanowienie w tych zamykało się słowach: Uczyńmy człowieka na wyobrażenie i na podobieństwo nasze, tak dziś mówi: Odnówmy człowieka wedle wyobrażenia i podobieństwa naszego. Boska ta uchwała będzie przedmiotem naszego dzisiejszego rozważania. Zastanowimy się nad tajemnicą tej uchwały i tajemnicą jej wykonania; o ile ona jest wzniosłą i pełną pociechy, o ile to wykonanie nauczającym jest i pełnym zbawiennych napomnień. Oby Pan Bóg nam dał swą łaską przejąć się tak wysokimi a pocieszającymi prawdami; prośmy o to przez orędownictwo Przenajświętszej Panny, którą pozdrówmy słowy Archanioła, mówiąc Zdrowaś Maryjo.

 

 

Podnieśmy umysł i serce nasze, najmilsi do nieba, do tronu Najwyższego, podczas gdy Trójca Przenajświętsza obraduje nad uchwałą, mającą przynieść zbawienie dla rodu ludzkiego. Lecz jakże wytłumaczyć ludzkim językiem niedościgłe tajniki Boże! Pojęcia i obrazy, które język nasz przybiera, kiedy mówi o Bogu, są wprawdzie naiwne bardzo i dziecinne, pełne jednak prawdy; słabe są, nieskończenie słabe, nie domierzają niepojętej pełności Boskich doskonałości, ale rzeczywistość prawdy mają w sobie. Jako matka raduje się i cieszy z pierwszych, choć niedoskonałych wyrazów dziecięcia swego, bo jakże to szczebiotanie staje się dla niej wymownym, kiedy widzi, że przez nie dziecię chce jej wyrazić swą wdzięczność i miłość, tak również i Pan Bóg uznaje, pochwala i cieszy się, jeśli choć słabymi słowy opowiadamy wielkość Jego, wielkość Jego dobroci, wielkość Jego miłosierdzia, kiedy sławimy miłościwe Jego serce. Oto Pan Bóg ma przed Sobą świat. Co za widok! Rodzaj ludzki zapomniał swego Stworzyciela i Boga, zapomniał swego pochodzenia, zapomniał wzniosłego swego celu i przeznaczenia, prawdziwego i zaszczytnego tu na tej ziemi zadania. Świat, stawiwszy sobie środek za cel, z gorączkowym natężeniem używa sił swych i zdolności, zużywa je i nadużywa, by dojść do używania krótkiego, zmiennego szczęścia, którego skutkiem niezmiennym zguba wieczna, nędza wieczna, kara wieczna. I napełnia się serce Boskie żałością. Tyle stworzeń wywołał z niczego, przeznaczył im koronę wieczną, niepojęte wieczne szczęście – a oto wszyscy gubią się na zawsze, na wieki; mieli być upojeni strumieniami Boskiej chwały, słodyczy, a teraz mają być zatopieni w falach sromoty i boleści niezmiernej i końca nigdy nie mającej. Nie. Człowiek musi być zbawionym, moc piekielna zniszczoną i grzesznik z okrutnej niewoli szatańskiej wyrwanym: taką jest wola Pana Boga. Co za niepojęta dobroć i miłość!

 

Lecz oto staje sprawiedliwość Boża przed tronem Trójcy Przenajświętszej, by dochodzić praw swoich sponiewieranych i tak niejako się odzywa: Panie, bądź łaskawym, nieskończenie łaskawym, jednakże sprawiedliwość Twoja cierpieć nie może. Tyle obelg, tyle przestępstw i złości wymagają kary sprawiedliwej. Niech więc człowiek za grzech swój i winę da zapłatę takiej wartości, żeby była zdolną wyrównać wielkości nieskończonej i niezmiernej liczbie grzechów. Po zadośćuczynieniu Twej sprawiedliwości, po zgładzeniu winy – niech miłość i dobroć Twoja panuje bez granic i zapory. Nieskończona miłość Twego Majestatu wymaga, aby Sprawiedliwość Twoja odebrała, co się jej należy, a wtedy dopiero wylewaj hojnie strumienie dobroci Twojej na oczyszczony i pojednany rodzaj ludzki. Tak mówiła sprawiedliwość Boża w radzie Trójcy Przenajświętszej.

 

Ale oto staje miłosierdzie Boże i rzecze: Panie, gdyby człowiek musiał uczynić ofiarę, która by zupełnie wyrównała winę i zważyć ją na bezzawodnej wadze sprawiedliwości Twojej, bez nadziei na zawsze byłby zgubionym. Grzech bowiem jest naruszeniem praw Twoich co do posłuszeństwa, miłości i chwały – a ponieważ te prawa nieskończonej są godności, naruszenie ich jest obrazą Bożą, nieskończonej złości; obraza zaś nieskończona wymagałaby ofiary błagalnej, nieskończonej wartości. A skądże człowiek na taką ofiarę zdobyć się może? Taka ofiara jest niemożebną dla człowieka tak słabego i tak nędznego, który właśnie przez grzech jeszcze słabszym się stał i jeszcze nędzniejszym! Wymagać po nim takiej ofiary, jest to samo, co nieodwołalnie chcieć jego zguby. Dlatego, o Boże, dozwól miłości Swojej zapanować, przebacz według mnogości i wielkości zmiłowań Swoich, niech miłosierdzie Twoje dla rodu ludzkiego wielkim będzie, większym nade wszystkie dzieła Twoje, niech nawet góruje i nad sprawiedliwość Twoją.

 

Cóż odpowie na to miłościwe serce Boże? Czy do sprawiedliwości, czy do miłosierdzia się nakłoni? Oto mądrość Jego wynalazła sposób pogodzenia miłosierdzia ze sprawiedliwością. O Boże, woła, ratuj człowieka, ratuj go z wiecznych więzów niewoli piekielnej, bądź wielkim, nieskończenie wielkim w miłosierdziu swoim, lecz przy tym sprawiedliwość Twoja niech otrzyma pełne, doskonałe zadośćuczynienie, ofiarę błagalną znoszącą winę wszystkich grzechów całego świata. Niech miłosierdzie tryumfuje, ale jego tryumf niech będzie zarazem i tryumfem Twej sprawiedliwości. Dlatego, o Boże, zniż się do nicości Swego stworzenia, weźmij słabą jego postać, przybierz na się naturę ludzką, stań się człowiekiem, dziecięciem Adama; a jako potomek Adama, przyjmij na się winę ziemskiego i grzesznego ojca swego, weź na siebie cały ogrom grzechów wszystkich braci Twoich i za nich wszystkich bądź dla sprawiedliwości Bożej zakładnikiem, za nich wszystkich oddając ofiarę błagalną; ofiara bowiem od Ciebie tylko uczyniona nieskończoną będzie, nieprzebranej wartości, wystarczy nie tylko na zbawienie jednego świata, ale na odkupienie milionów światów. Wielkość tej ofiary uwielbi sprawiedliwość Twoja i uświetni, a zarazem w niej okaże się cała nieskończoność miłosierdzia Twego, albowiem nie ma większego zmiłowania nad złożenie z siebie blasku Boskiego Majestatu i poniżenie się do prochu ziemi, do dźwigania jarzma grzechów, a to, by odkupić i zbawić jakieś stworzenie.

 

Będzieli ten wniosek wysłuchanym lub też odrzuconym? Oto Syn jednorodzony Boga staje przed tronem Ojca swego. Ojcze, mówi, przeze mnie stworzyłeś świat i człowieka, przeze mnie ratuj go, wybaw go; ja zstąpię na ziemię, wielkość Majestatu Twego ukryję pod osłoną słabości, przybiorę postać sługi, grzesznego człowieka, poniżę się, wyniszczę, aby człowieka wywyższyć, podnieść do chwały i szczęścia Twego; wezmę na się cały ciężar grzechów jego, by je zgładzić; zadośćuczynię za nie wedle całej srogości sprawiedliwości Twojej, ręka Twego Boskiego, sprawiedliwego, świętego gniewu niech nade mną cięży, wylej na mnie cały ogrom zasłużonej kary – wszystko zniosę, byle pozyskać Ci dziecię, dziecię kochające i uszczęśliwić je Twym wiekuistym szczęściem. Teraz, Ojcze, przyszedł czas, bym wykonał dzieło; nie odrzucaj ofiary mojej, chwała Twej dobroci i miłosierdzie i sprawiedliwość tego wymagają. I Ojciec przyjął ofiarę Syna swego. A więc zamiar odkupienia powzięty, uchwała stanęła i rozległy się w Syjonie niebieskim hymny anielskie, wielbiące nieprzebraną Mądrość i Dobroć i Miłosierdzie Boże.

 

Czyż ten obraz, jaki wam tu, najmilsi, słabo naszkicowałem, jest grą tylko wyobraźni? Nie zupełną on na sobie nosi cechę prawdy, ale barwy, którymi go uwydatnić się starałem, noszą znamię tej niedoskonałości, która jest nieodłączną we wszystkich naszych pojęciach i mowach o Bogu. Jeśli chcemy pojąć czyny Boskie, wyobraźmy sobie pewne następstwa Jego myśli, życzeń i dążeń, tak właśnie, jak się dzieje w naszej duszy; ale w Panu Bogu jedna tylko jest myśl wieczna, nieskończonością swoją obejmująca wszystko, co my jako podzielone pojmujemy. I tak co do zamiaru odkupienia jest on wieczny, choć się w czasie wykonywa; nie jest owocem żadnej rady ani narady, albowiem Pan Bóg nie potrzebuje czasu ani następstwa, by widział wymagania sprawiedliwości swojej i życzenie miłosierdzia swego, a zarazem miłościwy sposób przejednania obydwojga. Prawdą jest, pełną pociechy, że Boska mądrość zadośćuczyniła zarazem żądaniom sprawiedliwości i miłosierdzia swego. Prorok Pański widział z dala cud ten miłości – i przejęty świętą radością zawołał: Miłosierdzie i sprawiedliwość dały sobie pocałunek pokoju (4). Więc najmilsi, cóżeśmy winni Panu Bogu za takie niepojęte zmiłowanie, za to, że sam chciał za grzeszne stworzenie swoje dźwigać ciężar winy i za nią tak gorzko zapłacić? Jakąż dziękczynną miłością, jakąż wzajemnością winniśmy odpłacić Jego miłości? jakąż gotowość okazać winniśmy dla Chrystusa Pana, jaką gorliwość o Jego chwałę i o wszystko, co doń należy?

 

 

Lecz jeżeli podziwienia i uwielbienia godnym jest sam zamiar odkupienia naszego, cóż dopiero powiedzieć mamy o samymże jego spełnieniu?

 

Podnieśmy znowu oczy i serce nasze do tronu Trójcy Przenajświętszej. Obraduje teraz niejako nad sposobem wykonania wielkiej ofiary. Niezliczone są te sposoby, które mądrość Boża ma w swojej mocy. Przyjęcie na się natury ludzkiej jest dla Boga poniżeniem, na opisanie którego nie ma dość wyrazów; samo to poniżenie, chociażby natura ta była ukoronowaną chwałą ziemską, otoczoną blaskiem bogactw, uświetnioną mocą i przepychem ludzkiego majestatu, to poniżenie byłoby ofiarą nieskończoną.

 

Nieme milczenie Dzieciątka Boskiego, jedno spojrzenie ocząt, w których by panowała mądrość Boska, jedna łezka byłaby ofiarą nieskończoną i wartością nieskończoną, zdolną do odkupienia świata ze wszystkich grzechów, a nie jednego tylko świata, ale tysiąca światów, niezliczonej liczby światów. Syn Boży widzi wszystkie te sposoby, a jaki z nich wybierze? może najłatwiejszy, może ten, który najmniej w sobie zawiera upokorzenia, boleści wyniszczenia? Nie, w miłości ku nam posunął się aż do ostateczności. Wybrał sobie najniższy, najboleśniejszy, najhaniebniejszy. Wybrał sobie życie pełne ubóstwa i pogardy, pełne prześladowania i upokorzeń, życie kończące się wśród zelżywości i męczarni na drzewie sromoty, wybrał sobie śmierć najhaniebniejszą, jaką tylko najwięksi, ostatni zbrodniarze umierają: śmierć krzyżową. A gdy będę podwyższony, pociągnę wszystkich do siebie (5). Dobrześ Panie powiedział, pociągnę wszystkich, ręce Twe najświętsze, które świat stworzyły, rozpięte teraz i rozkrzyżowane pociągnęły serce moje, nie mogę się dłużej opierać; od czasu, jakem poznał serce Twoje i miłość Twoją, rozbrat uczyniłem ze światem; już nie waham się teraz co do wyboru między światem, ciałem i piekłem a Tobą, między tymi skłonnościami i pociągami do uciech ziemskich, poniżających człowieka a Tobą. Tak, serce moje, któreś stworzył do miłości, Ciebie tylko miłuje i Ciebie tylko miłować pragnie. O, jeszcze więcej pociągnij mnie, jeszcze mocniej przywiąż mnie i przypnij do świętych ran swoich, do najsłodszego Serca swego, bym już w Nim na zawsze mógł się zespolić z Tobą.

 

Ojcze, mówi, gdyby odkupienie moich braci mało mnie kosztować miało, czyby to ich przekonało o mojej dla nich miłości? Czego żaden ojciec, czego żadna matka nie czyni dla dziecięcia ulubionego swego, to ja dla niego uczynię. Oto, Ojcze człowiek upadł przez pychę, przez chęć ubóstwienia samego siebie; obłęd ten odnawia się w każdym pokoleniu, trwa ciągle. Chce panować nad tym, do czego nie ma prawa, a nad tym, nad czym panować powinien, nad samym sobą zapanować nie umie. Pan rzekomy stworzenia, niewolnikiem jest samego siebie. Siebie samego uważa za ognisko, do którego wszyscy i wszystko skierowane być winno. A więc, dobija się u ludzi o znaczenie nad ludźmi; walczy zacięcie o bogactwa i posiadanie; dogadzanie zmysłom uważa za swe posłannictwo. Wszystkiego używa i wszystkiego nadużywa. Jakżebym mógł serce jego oderwać od tego ziemskiego prochu, od tego prochu znikomego, który bogactwem nazywa? jak serce jego skierować ku Tobie, jeślibym sam był otoczony blaskiem i przepychem tych dóbr ziemskich? a więc ubóstwo, ostatnie, najzupełniejsze, najdotkliwsze, będzie udziałem moim. To będzie lekarstwem na pożądliwość oczu. Pogardą i hańbą okryty będę, urąganie i pośmiewisko towarzyszyć mi będą od Betleemu aż na Golgotę i to będzie lekarstwem na pychę żywota, to jedynie może oderwać serce ludzkie od umiłowania sławy i pochwał ludzkich, od uwielbiania tego bałwana samolubstwa i pychy! Wreszcie cierpieć będę boleści i męczarnie na duszy i na ciele, aby wyrwać z serc dzieci moich miłość ku grzesznym rozkoszom, i to będzie lekarstwem na pożądliwość ciała. Chcieli być, jako jeden z nas, niech więc będą z całego serca ubodzy jako ich Bóg, pogardzeni jako ich Bóg, w boleściach jako ich Bóg.

 

Taką była ofiara, wielka ofiara, jaką Syn Boży w niepojętej miłości swojej miał nędzne stworzenie z mocy szatańskiej odkupić! Ofiara przyjęta i już się wykonywa. I oto posłuje Anioł Pański, by wybranej Matce Jednorodzonego zwiastować wszechmiłościwy zamiar Przenajświętszej Trójcy. A gdzie jest owa święta, owa błogosławiona, od wieków przewidziana, której Bóg Syna swego miał powierzyć? Dokąd Anioł Boży kieruje swą drogę? Czy pyszna potęgą Roma, czy świetne sławą i polorem Ateny są celem jego podróży? czy złote pałace Cezarów, czy urocze krużganki Hellenów ukrywają wybraną? Scypiony-li czy Homery liczyć będzie między swe pradziady? Nie. – Mało znany, a bardzo pogardzany naród, będzie Jej narodem; mało znane, a bardzo wzgardzone miasteczko, będzie miejscem Jej pobytu; mało znana dla ubóstwa, choć dobrze znana z ubóstwa będzie Jej siedziba. Naród to żydowski i miasto Nazaret posiadają tę perłę przewidzianą, przepowiedzianą i obiecaną. Pogardzony od świata, ale naród to wybrany, naród to Boży. Nieznane miasteczko, ale znanym miało pozostać na wieki. Nieznany i pogardzony domek, ale dla poznania go i uczczenia z krain ziemi dążyć doń będą. Nieznana i zapoznana Dziewica, ale błogosławioną po wiek wieków zwać Ją będą wszystkie narody. Nieznana a jednak wybrana była od wieków, od wieków przeznaczoną na matkę Najwyższego; nieznana, a jednak w ciągu tylu wieków Pan Bóg tak często zwiastował Ją w figurach prorockich i określił z wielką miłością i staraniem w dziejach ludu Izraelskiego. Uboga, a jednakże obdarował Ją Bóg obfitością skarbów swoich, bogactwami łaski swej, i na godną świątynię Syna swego uposażył. Dlatego Anioł Pański nie zna żadnego chwalebniejszego pozdrowienia dla Niej nad to: Łaskiś pełna. Co to znaczy w ustach Anioła, w ustach Boskich, bo Jego słowa przynosi Anioł, co znaczy: Łaskiś pełna? Oto znaczy niezmierną, niedościgłą pełność piękności i szlachetności duszy, niedocieczoną pełność sprawiedliwości i świętości, niezgłębioną pełność łask i cnót niebieskich. Tą pełnością Dziewica świętsza jest od wszystkich Aniołów, chwalebniejszą od Cherubinów, dostojniejszą od samychże Serafinów; skarby łask, którymi ozdobiona, przechodzą wielkością, wzniosłością i pięknością bogactwa wszystkim Świętym i Aniołom udzielone. Tą pełnością darów Bożych Przenajświętsza Panna, takim jest cudem wszechmocności, że Pan Bóg niejako w Niej swą moc wyczerpał, nic piękniejszego, nic wspanialszego nad Nią nie mogąc stworzyć.

 

Jakkolwiek w tym cudownym stroju łask wszystkie Jej cnoty są znamienite, dwie jednak nad inne celują: tym dwom winna jest swą nieskończoną godność Matki Boskiej. Podziwieniem najprzód przejmuje Jej pokora, tym bardziej, im mniej znaną była na świecie ta cnota i mało cenioną. Taką musiała być Matka Tego, który przyszedł, by świat nauczyć umiłowania pokory. Oto patrzcie najmilsi na Dziewicę – Anioł pozdrawia Ją pełną łaski, a Ona lęka się nie raduje; Anioł zwiastuje Jej godność matki Boskiej, a Ona uznaje się tylko służebnicą Pańską; Elżbieta pełna ducha Bożego uwielbia Ją jako błogosławioną nad wszystkie córy Ewy – a Maryja, pełna wdzięczności uwielbia Boga, że wejrzał na niskość służebnicy swojej. Doświadczeniem własnego serca, najmilsi, mierzmy głębokość tej pokory. Oto pełni wad i grzechów, jakże się radujemy, jakże serce drga ochoczo, kiedy usłyszymy choćby przesadzoną pochwałę, jak łatwo wierzymy każdemu pochlebstwu, jak próżnymi przechwałkami okazać byśmy chcieli naszą wyższość. A Maryja – oto Anioł zwiastuje Jej godność, nad którą sama wszechmocność Boża wyższej stworzyć nie może; Anioł oznajmuje Jej, że z pełności Ducha Świętego pocznie i porodzi Boga jednorodzonego, Syna Bożego, obiecanego Zbawiciela świata, prawdziwego Króla wszystkich narodów, którego królestwu nie będzie końca. Cóż czyni Maryja? Przy całej swej wielkiej świętości do niej słuszne miała prawo Maryja, a jednak na uniżoność swą tylko spogląda; na słowa anielskie pełne uwielbienia, jedną tylko ma odpowiedź: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. Błogosławiona pokoro! Maryja uniża się przed Bogiem i Bóg zniża się do Niej i staje się Jej Synem. O jakże dla nas drogocenna ta pokora! Uczyniła nas synami Bożymi, otworzyła nam królestwo wiecznej szczęśliwości, ukoronowała nas zaszczytnym udziałem chwały i wesela Bożego. O, najmilsi, kiedy będziem tak malutcy jak Maryja, tak uniżonymi jako Syn Boży, wtedy dopiero zacznie się prawdziwa nasza wielkość i zacność.

 

Druga ozdoba, przez którą Maryja zasłużyła sobie na godność Matki Boskiej jest niepokalane Jej panieństwo, które Boga, samą czystość i świętość, nieskalanym panieńskim ciałem przyodziać miało. Matką Bożą mogła być tylko Dziewica, panieńską Jej krasę żadna chuć cielesna skusić nie miała, pożądliwość nie miała nigdy owiać tego łona... Maryja od czterdziestu wieków była jedyną dziewicą, która kochała swą czystość, która jej za żadne dobro, za żadną godność oddać nie chciała. Przed Maryją w pojęciu żydowskim panieństwo nieustające było hańbą, ofiarowanie go Bogu było rzeczą niepodobną, niedorzeczną. Maryja była pierwsza, która miała rozumienie i odwagę, tę lilię w ofierze przynieść Bogu. Dlatego też widzimy jak stałą trwa w tym zamiarze, odrzuca nawet choć nieskończonej godności macierzyństwo Boskie; usłyszawszy, że czystość zostanie nienaruszoną, przez Ducha Świętego uświęconą, że Pan Bóg cudem Swej Wszechmocności panieństwo Jej zachowa, zezwala dopiero na obietnicę, mówiąc: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. Cudowne Słowo! W chwili, w której Maryja go wymawia, Słowo stało się ciałem. Wszechmogący stał się słabym stworzeniem – utworzony został całkiem nowy świat, świat łaski i niebieskiego błogosławieństwa – Maryja staje się nową Matką, Matką nowego żywota, przez ofiarowanie nam Tego, który jest życiem, zbawieniem wiecznym. Zamiłowanie panieństwa sprawiło, że jesteśmy dziećmi Bożymi, braćmi Chrystusowymi, dziećmi Maryi.

 

Tak więc niepojęte i nad wszelki wyraz miłosierne Miłosierdzie Boże zstępuje ku nam, przyciągane pokorą i czystością. Jako szatan przez pychę i zmysły pociągnął ludzkość w przepaść wiecznej zguby, tak Bóg ją przez pokorę i czystość z tej wydobył przepaści. Pokora i czystość, po miłości Bożej utworzyły królestwo łaski na ziemi i królestwo wiecznej chwały w niebie. Jest zaś prawo Boskie w całym stworzeniu, że to, co dało początek jakiej rzeczy, to samo ją utrzymuje i do doskonałości prowadzi. Jeśli więc przez pokorę i czystość powstało królestwo łaski, przez pokorę też i czystość utrzymuje się i przez pokorę i czystość dosięgnie celu swego, w królestwie niebieskiej chwały. Miłości zatem pokory i nam potrzeba, a stąd miłość tego na czym ona polega, czym się ożywia i żywi, miłości upokorzenia, pogardy. Radujmy się, jak mówi Apostoł (6), jeśli w oczach ludzkich jesteśmy jako plugastwa tego świata i śmiecie wszystkich. Potrzeba nam zamiłowania czystości serca, a więc uciekajmy przed tym wszystkim co by mogło przyćmić jej blask, jej piękność splamić, albo całkiem nawet ją zniszczyć. A jeśli zbyt trudno przychodzą nam te cnoty, miłujmy Maryję. Miłość Maryi streszcza w sobie wszystkie cnoty. Miłujmy Maryję jak dzieci swą drogą matkę; a nie można miłować najpokorniejszej dziewicy, niepokalanej, nie miłując czystości. A więc miłość ku Maryi! – miłujmy Ją po Bogu nade wszystko – z całego serca – w tej miłości zawiera się tajemnica naszego uświęcenia, naszego uszczęśliwienia – naszej łaski i naszej chwały wiecznej, co daj Boże. Amen.

 

–––––––––––

 

 

Kazania ks. Antoniego Langera T. J., Kraków. NAKŁADEM WYDAWNICTW APOSTOLSTWA MODLITWY. 1903, ss. 113-124. (a)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

Przypisy:

(1) Rodz. I, 26.

 

(2) Rodz. III, 5.

 

(3) Oz. IV, 1-2.

 

(4) Ps. LXXXIV, 11.

 

(5) Jan XII, 32.

 

(6) 1 Kor. IV, 13.

 

(a) Por. 1) Ks. Antoni Langer SI, a) Kazanie o Kościele. b) Kazanie na uroczystość Opatrzności Boskiej. c) Kazanie na uroczystość św. Barbary. d) Kazanie na I Niedzielę Adwentu. O miłości Pana Jezusa. e) Kazanie na uroczystość Imienia Jezus. f) Uczestnictwo św. Józefa w Krzyżu. (Kazanie pasyjne mówione w uroczystość św. Józefa d. 19 marca). g) O męce Pana Jezusa. Krzyż udziałem Boga. h) Chrystus przed sędziami. i) Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia. j) Rozwój wiary. k) Pojęcie o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów. l) Kardynał Jan Chrzciciel Franzelin i jego znaczenie w katolickiej nauce.

 

2) Ks. Marian Morawski SI, Kazanie na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.

 

3) Ks. Jan Józef Gaume, Najświętsza Maryja przed Zwiastowaniem i po Wniebowstąpieniu.

 

4) Ks. Franciszek Proschwitzer, Matka Boska w roku kościelnym. Nabożeństwo majowe w 32 rozmyślaniach.

 

(Przyp. red. Ultra montes).

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

Facultas R. P. Provincialis.

 

––––

 

Cum opus, quod inscribitur «Kazania ks. Antoniego Langera T. J.» aliquot Societatis Nostrae censores recognoverint et in lucem edi posse probaverint potestate nobis facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin, Praeposito Generali, facultatem concedimus, ut typis mandetur: si iis, ad quos pertinet, ita videbitur.

 

In quorum fidem has literas manu nostra firmatas et sigillo officii nostri munitas dedimus.

 

Cracoviae die 15 Martii a. D. 1903.

 

L. S.

Vl. Ledóchowski S. J.

 

––––––––

 

Nr. 3000.

IMPRIMATUR.

 

Ab Ordinariatu Principis Episcopi.

 

Cracoviae, die 22 Junii 1903.

 

F. Gawroński,

V. g.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 


 


©
Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXIII, Kraków 2013

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: