––––––––
Pomiędzy Morzem
Tyrreńskim a białymi szczytami Apenińskimi, u stóp siedmiu pagórków, zmywanych
falami Tybru, pewnego dnia rozbitki Eneasza znaleźli głowę zakrwawioną;
zapytana o to wyrocznia zapewniła ich, że śmiało mogą na tym miejscu budować
swą siedzibę, bo to pomyślna wróżba: że ich miasto stanie się stolicą świata.
Tak założono Rzym. Od znalezionej głowy (caput) nazwany jest Kapitol,
ognisko światowej potęgi Romy. W osiemset lat później od innej głowy miał się
stać Rzym stolicą niezrównanie rozleglejszego, duchowego państwa, jakim jest
Kościół Chrystusowy na ziemi.
W roku 795 od
założenia Rzymu, w drugim roku panowania Klaudiusza cesarza, pewien
cudzoziemiec z kosturem w ręku wchodził do tego miasta, które podówczas było
jakby muzeum wszystkich przesądów, bazarem wszelkiej rozpusty; powolnym krokiem
szedł po drodze apenińskiej, wiodącej na Forum.
Doszedłszy do
tego serca stolicy, człowiek ów wsparł się na swej lasce, zaczął wodzić
wzrokiem wokoło siebie. Przed jego oczyma dumnie wznosiło się Kapitolium,
strzelając w obłoki trofeami tysiącznych zwycięstw, świata łupami; w
niewielkiej oddali wynurzał się pałac cezarów, w jego głębi ukazał się
człowiek, zaledwie godny tej nazwy, który jednym słowem, jednym skinieniem
poruszał miliony ludzi. Nasz cudzoziemiec na widok przepychu, jaki Rzym przed
nim roztaczał, wzniósł oczy ku niebu i na moment skupił się w sobie. Gdyby w
tej chwili Cezar zstąpił z swego tronu i zapytał tego cudzoziemca, którego
wschodni strój zdradzał ziemię ojczystą: "Cóż ty wśród Rzymian czynić
zamyślasz?", Żyd ten w swym barbarzyńskim narzeczu byłby mu odpowiedział:
"Cesarzu, ty dzierżysz w swym ręku berło świata, przodkowie twoi uczynili
z tego miasta stolicę najpotężniejszego państwa, jakie kiedy było na ziemi;
twoje legiony we wszystkich kierunkach przerzynają ziemię, na wszystkich
krzyżują się drogach. Na świecie nie masz nic większego od ciebie, nad twoje miasto,
nad twe legiony nic potężniejszego. Otóż obok twojego tronu ja zamierzam
umieścić moją stolicę i założyć państwo, które rozszerzy się poza Ren i Eufrat,
państwo, które nie będzie miało innych rubieży jak świata krańce, – innych
granic jak kres czasu". Gdyby wtedy Cezar, przyjmując z uśmiechem
wynurzenia tego Żydowina, zapytał go: "I czymże zamyślasz przeprowadzić
swój plan i zamienić go w czyn?" – nasz cudzoziemiec byłby mu z tym samym
spokojem i z tą samą zimną krwią odpowiedział: "Cezarze, ty królujesz mieczem,
krew ludów spoiła i utwierdziła państwo twoje; co do mnie, ja nie dzierżę innego oręża prócz mego kostura, ręce moje
nie nauczyły się przelewać krwi, przychodzę tu sam, bezbronny, bez pieniędzy,
bez znaczenia, ale przychodzę tu, niosąc w mych ustach i w sercu moim słowo
potężniejsze niż twój miecz, niż twoje legie, niż twoje światowładne państwo.
Słowo to przed dwunastu laty powiedział mi człowiek, który był Bogiem, –
powiedział mi je wtedy, kiedy ja, ubogi rybak, naprawiałem sieci nad brzegiem jeziora
w mojej ojczyźnie. On, który jest Bogiem, rzekł do mnie, który byłem niczym: «Tyś
jest Piotr, opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój». Oto, co mi On
przekazał: słowo, a tym słowem ja podbiję świat pod moje panowanie, a państwo
to będzie państwem Chrystusa, państwem Boga".
Gdyby Klaudiusz,
który, według świadectwa Swetoniusza, był bardzo podejrzliwy, usłyszał podobne
słowa, wychodzące z ust tego Żydowina, niezawodnie rozśmiałby się, i – po
ludzku mówiąc – byłoby to chyba jedynie słuszną odpowiedzią. Toteż ani Rzym ani
Cezar zrazu nie zwracają uwagi na tego przybysza, pozostawiają mu swobodę
działania. Atoli od
czasu do czasu dziwne jakieś wieści dochodzą do uszu pana świata. Wszelako były
to pogłoski, niezdolne zakłócić jego snu, jego rozkoszy. Bo też politycy
uspokajali go: "To pochodzi ze Wschodu, wkrótce wyjdzie to z mody".
Uczeni, a z nimi Tacyt, mówili: "Jest to zabobon, nie więcej godny uwagi
jak wiele innych". Wszelako pewnego dnia, po dwudziestu pięciu latach, Cezar spostrzegł, że człowiek ten wielkie czyni
postępy, coraz więcej zdobywa zwolenników. Cezarem był wtedy Neron. Okrutny ten
Cezar obmyślił sposób skończenia z owym cudzoziemcem i z jego nauką. Środkiem
niezawodnym miała być jego sromotna śmierć: – przybicie do krzyża.
Nieprzeliczone tłumy
towarzyszyły temu przybłędzie, jak mówiły, wstępującemu z krzyżem na jedno z
siedmiu wzgórz rzymskich, Janiculum, podobnie jak jego mistrz na wzgórze
Kalwarii. Heroiczny nasz starzec o jedną błaga katów łaskę, mianowicie: by go
ukrzyżowali głową na dół, – nie czując się godnym umrzeć jak jego Mistrz-Bóg.
Oto wróżba
innej, nadziemskiej wielkości Rzymu. Głowa Księcia apostołów jest dziś na
ołtarzach; dzięki tej głowie Rzym stał się głową chrześcijańskiego świata,
ogniskiem chrześcijańskiej cywilizacji i kultury, którą świat zawdzięcza
następcom św. Piotra, papieżom.
Papiestwo
rozpoczęło dzieje swoje, tak bogate w społeczne zasługi, od krwawego
męczeństwa; było to pod pewnym względem rzeczą naturalną.
Bo cóż widzimy w
ewangelii przy genezie wielkiej instytucji papiestwa? Podwójne świadectwo:
świadectwo wiary i świadectwo miłości. Piotr wyznaje Jezusowi Chrystusowi wiarę
swoją i swą miłość, a Jezus nadaje mu dostojność, na jaką zasłużyła jego wiara
i jego miłość. Cóż atoli jest najwyższym tego podwójnego świadectwa wyrazem?
Świadectwo krwi. Nikt bowiem nie dowodzi lepiej swej wiary i swej miłości, jak
dając temu, którego wyznaje i temu, którego miłuje, krew swoją, swoje życie.
Zatem co papiestwo wyznało usty i sercem w Cezarei Filipowej i nad brzegiem tyberiadzkiego
jeziora, to wyznało krwią na wzgórzu Janiculum. Ale, co tam krwią wyznało,
wyznawać nie przestało przez trzy pierwsze wieki: od jednego cezara do drugiego
trzydziestu papieży powtarza w obliczu świata to wzniosłe świadectwo; krwią
swoją utwierdzają Stolicę Piotrową, a z nią tron i ołtarz Chrystusa; wszystko
bowiem, co wielkie, co trwałe na ziemi, co doniosły ma mieć skutek w
przyszłości, opiera się i umacnia krwią, we krwi, – nie rozlewem krwi drugich, –
nie krwią prześladowania, lecz krwią ofiary i męczeństwa.
Ile razy coś
wielkiego pod słońcem miało być założonym, nie obeszło się bez krwi rozlewu.
Zwyczajnie krew przelana dawała początek narodowościom i państwom, krew
przelana ugruntowała prawdę i sprawiedliwość wśród ludzi; krew męczenników przelana
nie za doktryny filozoficzne, lecz za dogmaty objawione, rozwinęła religię na
ziemi, rozszerzyła chrystianizm, a z nim cywilizację na świecie. W tym tkwi
właśnie wielka papieży męczenników zasługa i wobec Boga Jezusa i wobec
społeczeństw ludzkich. Toteż papiestwo, które miało być czymś największym i
najtrwalszym na ziemi, co największe miało położyć zasługi wobec rodu
ludzkiego, czerpać nie przestanie we krwi ofiarnej swej siły i swej
niepożytości. Od Nerona do Decjusza, od Decjusza do Dioklecjana widzimy tych
heroicznych starców, przekazujących sobie z ręki do ręki z pasterską laską
Piotrową świadectwo krwi; a kiedy ostatni z nich, Euzebiusz, zakończy szereg
tych ofiar, papiestwo wyjdzie z tego krwawego chrztu promienne i czyste, nosząc
na swym czole, obok chwalebnych blizn, najszlachetniejszą koronę męczeństwa.
Trzy wieki
męczeństwa, oto świetny początek papiestwa, oto heroiczne zapoczątkowanie
posłannictwa namiestników Chrystusowych: rozszerzania wiary Chrystusowej i
cywilizowania narodów na etyce ewangelicznej.
Czym jest papież
dla Kościoła a przez Kościół dla świata? Na to pytanie daje odpowiedź jedno z
arcydzieł w bazylice św. Piotra w Rzymie, w którym wysilił się geniusz
chrześcijański: posąg Księcia apostołów. Posąg ten krystalizuje nadziemską
wielkość i dziejowe znaczenie Piotra, zawsze żywego w osobie namiestników
Chrystusowych na ziemi.
Piotr siedzi na
stolicy jako mistrz i nadprzyrodzona światłość świata, co uplastycznia słowo
Zbawiciela: Potwierdzaj bracią twoją. Piotr podnosi swą prawicę i
błogosławi urbi et orbi, miastu i światu, – wyobraża to pełność
arcykapłańskiej jego dostojności, przelanej nań słowy Chrystusa: Chrzcząc je (narody). Nareszcie Piotr dzierży klucze
królestwa niebieskiego, godło zwierzchniczej nad Kościołem władzy, nadanej mu
słowem: Tobie dam klucze królestwa niebieskiego.
Trzy te
przywileje, zwane w teologii nauczanie (magisterium), urzędowanie
(ministerium) i rozkazywanie (imperium),
tworzą duchową tiarę namiestników Chrystusowych na ziemi. Ta potrójna korona
iście Boskim opromienia ich blaskiem i czyni każdego papieża jakby widzialnym
Zbawicielem świata. Na mocy tych przywilejów papież może wyrzec o sobie to, co
Syn Boży zdumionej powiedział ludzkości: Jam droga, prawda i żywot; nikt nie
idzie do Boga jak tylko przeze mnie.
Toteż nadziemski
ten majestat po wszystkie wieki przywoływał i przywołuje narody do stóp
widzialnego, w osobie papieża, Chrystusa, jak ongi trzech Mędrców-królów do
betlejemskiego przywiódł Jezusa. A tak iści się przez wieki i pokolenia
wspaniałe Izajasza proroctwo: I będą chodzić narodowie w światłości Twojej,
a królowie w jasności wzejścia Twojego... moc poganów (narodów) przyjdzie
do Ciebie (1). Wszystko co lepsze, co w ludzkości
godniejsze odrodzenia, zbliżać się nie przestanie do Piotra, od dwudziestu
stuleci na rzymskiej zasiadającego stolicy.
Czym bowiem był
i jest Kościół Chrystusowy dla świata, tym był on i jest przez papieża,
dzierżącego zwierzchniczą nad Kościołem władzę, – stanowiącego dla swego
przywileju nieomylności ostatnią w kwestiach, dotyczących dogmatu i etyki
chrześcijańskiej, instancję, – rozlewającego nadprzyrodzone pomoce łaski na
tych, którzy żyją w zjednoczeniu z Kościołem i należą do ciała lub ducha
Kościoła. Syn Boży nie tylko oparł na papieżu swój Kościół, ale
tak ściśle z nim go zespolił, że uczynił z nich jedność: "Papież i Kościół
to jedno" – powiedział głęboko św. Franciszek Salezy.
Po co ta
jedność? Dla nadania Kościołowi piękności i trwałości. Piękność tkwi w
rozmaitości przedmiotów – tu osobników, narodów, – w jedności zharmonizowanych.
Trwałość wykwita z jedności, z jednolitości, która nadaje przedmiotom
niezniszczalność. Bóg wcielony, Chrystus, napełnił papieża nadziemskim światłem
i nadprzyrodzonym życiem, jakby jakąś Boską elektrycznością, a potem rozkazał: promieniuj
władzę, światło, łaskę; wszelka władza w Kościele moim z twojej
wypływać będzie; wszelkie światło nadprzyrodzonej wiary z twojej światłości
tryskać nie przestanie; wszelkiej łaski w Kościele moim nagromadzonej ty
będziesz szafarzem, za twoim pośrednictwem ona na ludzkość spływać będzie. W
ten sposób jak swoje Boskie światło skupił Zbawiciel w swym żywym pryzmacie,
papieżu, tak i zdroje swych niebiańskich darów przelał w ich życiodajną
krynicę, jaką jest papież.
Wszystko więc
idzie z papieża; on stwarza dalej i rozszerza Kościół, – z Kościoła i przez
Kościół oświeca i uświęca dusze, społeczeństwa, ludy, narody, jest on węgłem,
podwaliną Kościoła – zatem i rodu ludzkiego, który w zamysłach Chrystusa winien
wejść w skład Kościoła. Toteż jak nie masz zbawienia poza Chrystusem, tak i
poza Jego namiestnikiem – dla tych, którzy z zawinioną świadomością nie
pozostają w łączni z papieżem.
Czym jest papież
dla Kościoła, a pośrednio dla świata, ujawnia zwierzchnicza jego działalność
jak i gwar świata.
Cóż czyni papież
przez wszystkie chrześcijańskie stulecia?
Odpowiedź na to
daje nam historia Kościoła.
Wyposażony
władzą najwyższą nad wiernymi i nad biskupami, papież nie przestaje rozkazywać
ziemi i otwierać nieba. On pierwszy na soborze apostolskim w Jeruzalem zabiera
głos, pierwszy głosi poganom ewangelię, czyni pierwszy cud na świadectwo swej
wiary. Oto pierwsze zarysy jego wiekuistego działania.
Odtąd Piotr, pod
którymkolwiek imieniem swego następcy, potępia wszystkie herezje; czuwa nad obyczajami zarówno jak
nad czystością wiary. Kościół, zgromadzony na soborach, nie posiada innej
powagi krom Piotrowej, innego organu krom ust Piotrowych, innego podpisu krom
jego ręki. Z wyżyn swej stolicy on sam przewodniczy tym duchowym sejmom, które
od Nicejskiego aż do Watykańskiego zostały powołane rozkazem papieża.
Wszystkie sobory
sądziły i orzekały tylko przez zatwierdzenie papieża, podawały całemu światu
wyroki wiary, opieczętowane nieomylną pieczęcią rybaka Piotra. Papież żyje,
rządzi, panuje w dziedzinie prawdy i moralności. Nigdy papież nie zachwiał się
wobec niesprawiedliwości, nie zdradzi swego posłannictwa. Papież przez wieki
często był biczowany, więziony, palony, krzyżowany, ale z objęć śmierci
wychodzi zawsze jeszcze pełniejszy życia i nieśmiertelności. Wielokrotnie
pisano, mówiono, że papież już pogrzebany, a on, jak Jezus zmartwychwstały, w
obliczu historii dowiódł, że zgon jego jest kłamstwem. Piotr, zawsze
powracający do życia, zmienił 268 razy swe rysy, swe imię, ale ewangelia
pozostała nienaruszona w jego ręku, w sercu niezłomna nadzieja, a powaga
niepożyta jego stolicy. Z tą samą zawsze władzą naucza, karci, karze, czy
maluczkich czy głowy ukoronowane od dziewiętnastu wieków. Jego encykliki
dosięgają wszystkich, budzą miłość lub nienawiść świata. Papież, wierne ucho
Chrystusa, mówi, powtarza to, co mu nakazano, czym go natchniono. Żywe ogniwo
zawsze żywego łańcucha, namiestnik Chrystusa nieporuszony w niezmiennej wierze,
widzi dziś jak przed dziewiętnastu wiekami płynące, znikające u swych stóp
dynastie, państwa, wierzenia przelotne, fałszywe zasady, rzekome postępy, czcze
zdobycze. Pojmujemy ten spokój granitowy papieża. On zamieszkuje wyższe sfery
światłości i prawdy. W łonie jedności, której jest centrem, Bóg czuwa z nim i
dlatego wiara jego nigdy nie ustaje. W jego ręku widzimy te same klucze, z jego
ust słyszymy te same nauki, i czy związuje czy rozwiązuje, wyroki, ustami jego
wypowiedziane, nie uroniły nic ze swej Boskiej powagi i swych straszliwych skutków. Jest
to zawsze Kościół w swej głowie, Piotr w swym następcy, Bóg w swym namiestniku.
Teraz, jak niegdyś, Piotr mówi przez usta Benedykta XV, a sprawa osądzona:
"Roma locuta, causa finita" (2).
Co mówią o papieżu? Posłuchajmy gwaru świata. Imię jego jest
w ustach wszystkich, błogosławione lub znienawidzone. Apostolskie jego listy
zaprzątają dziennikarstwo, narody, panujących, niepokoją władców świata...
Mówią o nim w akademiach, w szkołach, w zgromadzeniach ludów, najwięcej może w
lożach masońskich, w związkach wolnej myśli.
Świat obecnej
doby poniewolnie jest zmuszony zatrzymać się przed tym znakiem przeciwieństwa,
postawionym wśród narodów, jak piramida wśród ruchomego piasku Egiptu. Ludzie
naszej epoki urządzili sobie życie w ten sposób, by je wieść w obojętności
religijnej i umierać bez wstrząśnień religijnych, bez dogmatu, bez troski o
naukę Kościoła. Ludzie, liberalizmem owiani, wyciągają jedną rękę ku niezbożnym
a drugą ku chrześcijanom, dziękując niebu, że się narodzili w wieku tolerancji
i światła!... Płonne rachuby, – mimo swe zastrzeżenia, muszą oni zrobić wybór:
albo oświadczyć się za – albo przeciw papieżowi. Ojciec święty, jak Chrystus,
to istota przedziwna, jedyna, niezrównana; on napełnia świat, opanowuje
stulecia; trzeba nań patrzeć, słuchać go, czy idąc za prądem praktycznego
ateizmu, czy za natchnieniem wiary; trzeba albo mu bluźnić z bluźniercami, albo
trwać w jego posłuszeństwie i miłości z Kościołem katolickim.
Namiestnik
Chrystusa żyje, panuje. Gdyby powstała jakaś wątpliwość co do jego istnienia,
co do jego władzy, wiecznie trwać mających, inny, więcej uderzający dowód
rozwiałby nasze wątpliwości: Niezbożni nie powstają przeciw królowi, który
kieruje kościołem anglikańskim, – ani przeciw carowi, rządzącemu Kościołem
schizmatyckim, ani przeciw patriarsze greckiemu, który otrzymuje inwestycję od
sułtana: – nie, – tych wrogowie Chrystusa, tych dziennikarstwo żydowskie i
liberalne pozostawia w spokoju. Atoli od dziewiętnastu wieków ileż nie pisano,
nie miotano złorzeczeń, bluźnierstw na papieży! Proroctwo Chrystusa iści się w
naszych oczach. Za dni naszych zaczepiają papieży w imię światła i postępu,
zaprzeczają im inicjatywy w wielkich przedsięwzięciach, a jednak wszystkie
niemal dzieła cywilizacji im świat zawdzięcza, co niebawem wykażę. Skąd ta
oczywista różnica? Skąd tyle gwałtów, podstępów przeciw Głowie katolicyzmu, a
taka obojętność wobec schizmy, herezji, wobec samego ateizmu? O, bo tutaj
wszystko przeraża złe sumienie, tu wszystko pochodzi z nieba, przejawia
Mściciela, Sędziego, Boga. Co ludzkość obchodzą te "papiestwa",
wczoraj zrodzone, skazane na odmiany lub zniknięcia, które człowiek stworzył
dla swej ambicji czy przyjemności? Te instytucje, czysto polityczne, są tylko
parodią religii Chrystusowej. Niechaj sobie żyją, wegetują, panują czy
umierają, – to zwykły los rzeczy ludzkich. Ale w papieżu widzą wrogowie
chrystianizmu głowę Kościoła, jego podwalinę, jego centrum, jego uosobienie, jego
życie. Rzym to twierdza, którą zburzyć koniecznie należy. Papież, to wróg,
którego zwyciężyć trzeba! Niechaj on upadnie, a wszystko runie. On kluczem
sklepienia, jego ruina sprowadzi ruinę całej budowy Chrystusowej, a wtedy
nastąpi koniec Kościoła i jego wieczystych obietnic!
Oto walka
wypowiedziana papiestwu. Jest w tej walce pewne szczególne znamię. Podczas gdy
na wszystkie błędy, najpotworniejsze nawet, niezbożność patrzy z obojętnością,
toleruje a nawet szacunkiem je otacza, – patrzmy, jak huczy potok nieustannych
złorzeczeń przeciw papieżowi, w naszym nawet stuleciu. Wiek nasz wszystkie
przyjął kulty, wszystkie uczcił bogi, otworzył wszystkie świątynie, a sam tylko
naczelnik religii katolickiej nie może doznać dla siebie tolerancji, jakiej
doznają muzułmanie, poganie, ateusze! Chełpi się nasz wiek tym, że daleko
odstąpił od fanatyzmu i prześladowań religijnych, a w rzeczy samej najsroższym
jest fanatykiem i prześladowcą, gdy idzie o Kościół, o papieża. Jakaż to
pouczająca sprzeczność! Snadź czują wrogowie Kościoła, że uderzają w jego
opokę.
O ten kamień
węgielny, o to kowadło rozpryskiwały się i rozpryskiwać się muszą wszystkie
zuchwałe młoty! Ta walka i ten opór są w istocie czymś zdumiewającym. Jakim
sposobem papież mógł się ostać mimo tylu pocisków? Skąd ta zaciekłość przeciw
osobie, przeciw władzy, przeciw dziełom i rządom papieża? Jedno słowo wszystko
tłumaczy. Jest on namiestnikiem Boga. Przeciw niemu nienawiść pozostaje
bezsilna, wojna atoli toczy się wieczna.
Aż do końca
wieków papiestwo pozostanie wśród świata, podobnie jak Jezus, na znak
przeciwieństwa między dobrymi a złymi. Aż do ostatniego dnia róść będzie poczet
świętych, wiernych, uczonych... którzy papiestwu oddawać będą cześć, miłość i
uwielbienie, z drugiej strony poczet sofistów, tyranów, którzy ich prześladować
nie przestaną. A zastęp pierwszy, zapoczątkowany przez męczenników,
kontynuowany poprzez wieki przez doktorów, biskupów, uczonych... nie skończy
się aż w ostatniej walce, kiedy Enoch i Eliasz, przedstawiciele starego prawa,
zstąpią na ziemię, by dać świadectwo ostatniemu papieżowi, przedstawicielowi
Nowego Prawa.
Starożytność pogańska
wymarzyła sobie olbrzyma, który na swoich barkach dźwigał wszystek ciężar świata. Było to
poetyczne urojenie. Ale urojenie to przybrało kształty
rzeczywistości. Chrystus-Bóg stworzył chrześcijańskiego Atlasa w osobie swego
namiestnika, który dla lepszego uwypuklania cudu po największej części jest
starcem, nie mającym innej siły jak swej
słabości, innej potęgi jak odblasku Boga na swoim czole, któremu ludzkość, zawsze wolna i w możności przeciwienia
się, jest przecież posłuszną, słowom jego nie zaprzecza. Zaiste, jest to cud,
przechodzący wszelkie ludzkie pojęcia.
Gdyby Chrystus
uczynił był tylko to jedno, to więcej aniżeli z powodu tych wszystkich ślepych,
których nagle uzdrowił, więcej aniżeli z powodu tych umarłych, których wskrzesił i tych burz,
które rozkazem uciszył: my dla tego jednego cudu, trwającego od dwóch tysięcy
lat, musielibyśmy uznać Go Bogiem.
Widziałże kiedy
świat dynastię królów, której by jedynym celem było szerzenie znajomości i
miłości Boga? Większość panujących myśli tylko o sobie i o swej dynastii; –
najlepsi myślą o swym kraju; któryż myśli o ludzkości? A szczególniej, któryż
sięga ponad jej doczesny interes? Szczytem zabiegów nawet największych władców
jest szerzenie tego, co się nazywa cywilizacją. Ale któż myśli o duszach? Kto
myśli o Bogu? Kto myśli o podniesieniu tego biednego plemienia ludzkiego, tak
poniżonego, tak lgnącego do ziemi, – o skierowaniu ku niebu jego dążności?
Nikt, tylko jedna Stolica Apostolska, która do zdumionej woła ludzkości: Jam
droga, prawda, żywot. Prawda nieomylna, rozwidniająca zmroki umysłu,
– droga pewna do umoralnienia serc ludzkich, – żywot, krynica,
przelewająca z Boga życie nadprzyrodzone w dusze. Toteż ród ludzki, byle nie
był zaślepiony, nieskończone Odkupicielowi winien podzięki za Boską instytucję
papieży i powinien by czcić na klęczkach tę jedyną na świecie dynastię, której
w znacznej mierze i swoją ziemską zawdzięcza cywilizację, a wyłącznie swe
nadprzyrodzone przeobrażenie.
O. Józef
Stanisław Adamski SI
–––––––––––
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono;
ilustracje od red. Ultra montes).
Przypisy:
(1) Iz. LX, 3. 5.
(2) Św. Augustyn.
(a) Por. 1) Ks. Dr Antoni Krechowiecki, a) Errata historii co do Papiestwa w kolei wszystkich wieków. Studium krytyczne. b) Nauki niedzielne. Skład Apostolski według Ewangelii i Ojców Kościoła. c) Nieomylność papieska w stosunku do historii i państwa.
2) Ks. Franciszek Hettinger, Nieomylność Papieża.
3) a) Mały katechizm o Nieomylności Najwyższego Pasterza. b) Mały katechizm o Syllabusie.
4) "Tygodnik Soborowy", a) Biskupi wobec Soboru i Papieża. b) Zamiary masonerii co do Soboru. Matriarchinie Soboru. c) Nieomylność papieska i niemiecka teologia.
5) Ks. dr Maciej Sieniatycki, a) Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna. b) Zarys dogmatyki katolickiej. c) System modernistów. d) Modernistyczny Neokościół. e) Problem istnienia Boga. f) Dogmatyka katolicka. Podręcznik szkolny. g) Główne zasady etyki Kanta a etyka chrześcijańska. h) Modernizm w książce polskiej.
6) Ks. Piotr Semenenko CR, a) O Wierze. b) O nieomylności Kościoła. c) O gorszeniu się z prawdy Bożej. d) Poza Kościołem nie ma zbawienia. e) Skład Kościoła. f) O Chrystusie w Kościele. g) Męka i śmierć Jezusa Chrystusa Pana naszego. Chrystus zelżony w Kościele. h) Papież zawsze ten sam jest formalnie, co i materialnie (Papa semper idem sit formaliter qui et materialiter).
7) Ks. Jacek Tylka SI, a) Dogmatyka katolicka. b) Traktat o Kościele Chrystusowym. c) O obojętności, czyli indyferentyzmie w rzeczach religii. d) O własnościach religii. e) O cnotach heroicznych.
8) P. Ferdinandus Cavallera SI, Thesaurus doctrinae catholicae ex documentis Magisterii ecclesiastici.
9) Ks. Walenty Gadowski, Nauka Kościoła. Wybór orzeczeń dogmatycznych Kościoła katolickiego i jego praw kanonicznych.
10) Akta i dekrety świętego powszechnego Soboru Watykańskiego (1870), Pierwszy projekt Konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony Ojcom do rozpatrzenia (Acta et decreta sacrosancti oecumenici Concilii Vaticani (1870), Primum Schema Constitutionis dogmaticae de Ecclesia Christi Patrum examini propositum).
11) Bp Michał Nowodworski, a) Papież Liberiusz. b) Honoriusz papież. c) Janseniści. d) Wiara i rozum. e) Liberalizm.
12) Józef kard. Hergenröther, Rzekome błędy i sprzeczności Papieży.
13) Ks. Piotr Skarga SI, a) O świętej monarchii Kościoła Bożego i o pasterzach i owcach. Kazanie na wtórą Niedzielę po Wielkiejnocy. (De Sancta Ecclesiae Dei Monarchia et de Pastoribus et Ovibus. Concio pro Dominica secunda post Pascha). b) O kąkolu heretyckim i diabelskiej wolności religijnej (De haeretica zizania et diabolica libertate religiosa). c) O jedności Kościoła Bożego pod jednym pasterzem i o greckim i ruskim od tej jedności odstąpieniu, oraz Synod Brzeski i Obrona Synodu Brzeskiego.
14) Bp Władysław Krynicki, a) Dzieje Kościoła powszechnego. b) Sobór Watykański. c) Zasady modernizmu.
15) Ks. Zygmunt Golian, Moderantyzm a ultramontanizm.
16) Ks. Umberto Benigni, Ultramontanizm.
17) Ks. Antoni Tauer, Gallikanizm. (Gallikańskie swobody).
18) Ks. Augustyn Arndt SI, Ignacy Doellinger. (Ignaz von Döllinger. Eine Charakteristik von Dr. Emil Michael S. J.).
19) "Przegląd Lwowski", a) Kongres omylników w Monachium. b) Rozmowy kanclerza Bismarcka. c) Döllingeryzm w Krakowie. d) Wobec wypadków krakowskich.
20) "Tygodnik Katolicki", Wybryki w Krakowie.
21) "Dwutygodnik Diecezjalny Wileński", Nauka Ojców Kościoła Wschodniego o władzy papieskiej.
22) Ks. Ignacy Domagalski, Papieska władza duchowna nad światem gwarantem wolności rządów i ludów.
23) Ks. Józef Stanisław Adamski SI, a) Łaska Boża czyli podniesienie człowieka do porządku nadprzyrodzonego. b) Siła łaski uczynkowej: dostatecznej i skutecznej. Skuteczność łaski uczynkowej w systemie tomistów i molinistów. c) Tajemnice w religii. d) Kilka uwag o sumieniu i wykład psalmu "Miserere".
(Przyp. red. Ultra montes).
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVI, MMXIX, Kraków 2006, 2019
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: