Janseniści

 

BP MICHAŁ NOWODWORSKI

 

Treść: 1. Ojcowie i pierwsi przywódcy jansenistów: a) Janssen, b) Du Vergier (St. Cyran) i jego c) Petrus Aurelius, d) Arnauld i jego dzieło "O częstej komunii", e) Barcos i jego teza o dwóch głowach Kościoła. 2. Nauka Augustinusa Janseniuszowego. 3. Dzieje jansenizmu. 4. Quesnel. 5. Bulla Unigenitus i jej oponenci. 6. Odszczepieństwo utrechtskie, (zob. Utrecht).

 

1. Sekta przewrotnych obłudników, którzy, choć podkopywali życie Kościoła w najgłębszych jego posadach, nigdy od Kościoła odłączyć się nie chcieli, ani swoich zasad otwarcie nie wyznawali. Nazwę swoją mają od Janseniusza, jednego ze swoich ojców, ale właściwym wynalazcą i rodzicem całego kłamstwa jansenistowskiego jest Jan Du Vergier de Hauranne.

 

a) Korneliusz Janseniusz (Cornel Janssen), synowiec egzegety biskupa Gandawy († 1576), syn rzemieślnika, ur. 27 października 1585 w Arkoy, w hrabstwie Leerdam, uczył się w Utrechcie i Lowanium (1602). Przyjacielskiej doświadczając od jezuitów pomocy, Janseniusz wielkim był ich wielbicielem i chciał wstąpić do ich zakonu, ale nie został przyjętym. Jezuici upatrzyli w jego charakterze niezwykłą pychę i chytrość, wszakże nie przestali okazywać swojej przychylności, poradzili mu podróż do Francji, celem odpoczynku i poratowania zdrowia, osłabionego nadmierną pracą, dali mu pieniędzy i list rekomendacyjny do księdza Coton, spowiednika króla Henryka IV. Janseniusz oburzony odmową, roznosił swoje żale na jezuitów po mieście. Przełożony kolegium Hadriana w Lowanium, stary doktor Jansson, uczeń Michała Bajusa (zob.), wyzyskując żal młodzieńca, podburzył jeszcze jego niechęć przeciwko jezuitom, przedstawił mu ich jako wrogów nauki św. Augustyna o łasce, i dlatego radził mu, że najlepiej pomści się na nich, gdy poświęciwszy się badaniu tej nauki, wznowi ją w Kościele. Janseniusz z zapałem zabrał się do pracy i postanowił życie swoje poświęcić na zwalczanie zakonu jezuitów i na wznowienie Bajusowej nauki o łasce. Ciągła praca nad św. Augustynem nadwątliła znów silnie jego zdrowie, tak, iż w końcu 1604 r. dla wytchnienia udał się do Paryża, gdzie spotkał się z b) Janem Du Vergier de Hauranne, ur. 1581 w Bayonnie, z zamożnej rodziny kupieckiej. Dionizy Petau (zob.), który przed wstąpieniem do zakonu jezuitów mieszkał w Paryżu, w jednym domu z Janem Du Vergier, nazywa go człowiekiem niespokojnym, próżnym, ambitnym, dziwacznym, a w sobie zamkniętym. Prawdopodobnie Janseniusz znał się z du Vergierem już w Lowanium, gdzie ten ostatni także uczył się teologii i 26 kwietnia 1604 bronił tam tez, w których dedykacji swemu biskupowi Bertrandowi d'Eschaux wychwala jezuitów w sposób uderzająco przesadny i dlatego zdradzający już fałsz jego myśli. Nieznane są bliżej szczegóły życia tego człowieka z owych czasów, ani pobudki, jakie go skłoniły do przyjęcia stanowiska wrogiego przeciwko Kościołowi. Jak zaś był ambitnym i zarozumiałym młodzieńcem, przekonywa okoliczność, że w Sorbonie wyzwał wszystkich doktorów na dysputę z całego św. Tomasza, czego jeszcze nigdy nie bywało w rocznikach sorbońskich. Odwołany z Paryża do domu, z powodu interesów familijnych, dwa lata przepędził w Cantipret, swojej wiejskiej posiadłości, w zupełnym odosobnieniu, następnie zaprosił do siebie Janseniusza, i tu wspólnie pracowali z taką usilnością, iż matka Jana częstokroć ubolewała, że syn jej tym ciągłym ślęczeniem nad książkami zamęczy i siebie i dobrego Holendra. Biskup Bayonny dał Du Vergierowi bogate probostwo, a następnie kanonikat z dyspensą od chóru. W tych czasach napisał Du Vergier swoją Question royale, którą wydrukował 1609 w Paryżu, a której powodem była rozmowa na dworze króla Henryka, prowadzona nad pytaniem: czy w otoczonej przez nieprzyjaciela fortecy godziłoby się królowi, przywiedzionemu do ostateczności, zabijać swoich żołnierzy na pokarm? Bp Bayonny obecny tej rozmowie zapewniał, że ma w swojej diecezji teologa, który jako powaga może to pytanie rozwiązać. Król był ciekawy zdania tego teologa i biskup podał Du Vergierowi kwestię do rozwiązania. Du Vergier, który mógł rozprawiać o wszystkim, napisał rzecz, której się wstydzili nawet janseniści. Autor prawi tu o przeróżnych przedmiotach, wikła kwestię i wreszcie dowodzi, że samobójstwo nie tylko jest godziwym, ale w niektórych razach koniecznym. Choć tedy nazywał się "uczniem św. Augustyna", albo jego dzieła O mieście Bożym nie znał, albo też znając, w zupełnej stawał z nim sprzeczności, co już wskazuje na ów fałsz w jego charakterze, jaki w całym jego dalszym życiu panował. Na jego starania Janseniusz został rektorem nowo erygowanego kolegium w Bayonnie, które miejscowy biskup pierwotnie chciał oddać jezuitom.

 

Pomiędzy Du Vergierem a Janseniuszem trwał ścisły związek przyjacielski, nierozerwany ich rozłączeniem, gdy 1617 r. Du Vergier udał się do Poitiers, gdzie otrzymał opactwo Saint-Cyran (i dlatego też pospolicie odtąd tym tytułem nazywany), a Janseniusz powrócił do Lowanium i rozpoczął prelekcje o Piśmie św., przy czym jednak nie zaniedbywał studiować ciągle św. Augustyna, z myślą usprawiedliwienia Bajusa i zawstydzenia "dogmatyki scholastycznej", panującej w szkołach jezuickich. Wówczas już odzywał się niekiedy Janseniusz tajemniczo pomiędzy przyjaciółmi, że z czasem wystąpi z takimi swoich badań rezultatami, jakie świat zdejmą "zdumieniem". Gdy St. Cyran przybył 1621 r. z wizytą do Janseniusza, uradzono, że ten ostatni napisze dzieło dogmatyczne, a St. Cyran opracuje dawną organizację kościelną; oba zaś dzieła miały wzajemnie zostawać z sobą w tak ścisłym związku, jak dusza z ciałem. Że zaś przewidywano, iż dogmatyczna część pracy ulegnie losowi pism Bajusa, przeto postanowiono, iż wydaną będzie dopiero po śmierci autora; tymczasem zaś postanowiono werbować zwolenników dla "wielkiej świętej sprawy". I gdy St. Cyran zjednywał sobie przyjaciół we Flandrii, Janseniusz korzystał z podróży do Madrytu, podjętej w interesie uniwersytetu lowańskiego przeciwko jezuitom, ażeby we Francji i w Hiszpanii sondować umysły. W Hiszpanii o mało z tego powodu nie dostał się w ręce inkwizycji. Na zalecenie swego opiekuna, arcybiskupa mechlińskiego Jakuba Boonen, został Janseniusz 1630 r. profesorem Pisma św. w uniwersytecie lowańskim i poczytywany był za ozdobę tej szkoły. Napisana przezeń 1635 r. satyra na królów francuskich, pt. Mars gallicus, ponieważ Hiszpania była wówczas w wojnie z Francją, przyczyniła się do wyniesienia go na biskupstwo Ypern w Niderlandach (1636 r.), na jakim krótko zasiadał, bo umarł 6 maja 1638 r. R. 1640 w Lowanium (a 1641 – 1643 w Rouen) wyszło jego dzieło pt. Augustinus, sive doctrina s. Augustini de humanae naturae sanitate, aegritudine, medicina, adversus pelagianos et massilienses, tribus tomis comprehensa. Pomimo przeszkód, stawianych ze strony jezuitów, którzy dobrze pojmowali smutne stąd następstwa, dzieło to wyszło z aprobatą, tak kościelną jak świecką. W dniu swojej śmierci poddawał wprawdzie Janseniusz dzieło to swoje pod sąd Stolicy Apostolskiej, ale objawił zarazem zdanie, iż nie sądzi, aby tam cokolwiek ulegać potrzebowało poprawie.

 

Du Vergier przeżył swego przyjaciela. R. 1623 Sebastian Zamet, biskup Langres, powierzył mu kierownictwo klasztoru żeńskiego Port-Royal, w pobliżu Paryża się znajdującego. Ojcowie jansenizmu dążyli do pozyskania sobie jakiego zakonu, ponieważ zakonnicy walczą zwykle z jak największą stałością w obronie raz przyjętych przez siebie doktryn. Wzorowy klasztor pod kierunkiem Du Vergiera przyszedł wkrótce do upadku. Pod pozorem nowej, niesłychanej jeszcze dotąd doskonałości, zaprowadził on naprzód nowe nabożeństwo, różaniec do Najświętszego Sakramentu, w którym Chrystus nie był wcale czczony jako Bóg-Człowiek, ale jako Bóg dla człowieka nieprzystępny i zbyt wielki, aby się cokolwiek zajmował człowiekiem. Zakonnice tedy musiały się modlić o to, aby się nimi nie zajmował, aby o nich zapomniał. Dla odstręczenia zakonnic od częstszej spowiedzi, uczył je, że w dawnych czasach nie spowiadano się z grzechów powszednich; że grzechy te nie przedstawiają materii do rozgrzeszenia; że przy grzechach cięższych nie ma potrzeby wymieniania liczby ani okoliczności; że rozgrzeszenie na nic się nie przydaje bez skruchy doskonałej, udzielenie zaś rozgrzeszenia przed zadosyćuczynieniem przez pokutę jest wielkim nadużyciem; że kapłan nie rozgrzesza, a tylko oświadcza, iż grzechy są odpuszczone; że do odpuszczenia grzechów daleko więcej znaczy komunia niż spowiedź. Do komunii zaś wymagał on nadludzkiej doskonałości: wszelka opieszałość czyniła człowieka niegodnym do komunikowania i długą pokutą należało się wprzód w takim razie do niego usposobić. Zdaniem jego, większą było doskonałością wstrzymywać się długo od komunii i czuć głód za nią, aniżeli przystępować do stołu Pańskiego; pożądanie komunii wyżej należało cenić aniżeli rzeczywistą komunię. Stosownie do tych jego nauk, zakonnice Port-Royalu całymi latami czuły głód za Najświętszym Sakramentem i większa ich część umierała bez wiatyku, z owym tylko głodem. Prawie takiej samej czystości wymagał on do słuchania Mszy św. co i do komunii. Za niegodnego do odprawiania Mszy św. uważał on księdza, gdy ten przed Mszą zajmował się nauką lub czytaniem; wszelki zaś grzech przeciwko czystości zupełnie w oczach jego znosił kapłaństwo. Rozumie się, że szerzył on przy tym doktrynę Janseniusza o łasce, której następstwem były jego doktryny o praktykach pobożności.

 

Najpożądańszym dla St. Cyrana łupem była ksieni klasztoru Angelika Arnauld, o której dawniejszy jej spowiednik św. Franciszek Salezy mówił, że dusza jej żyje w ciągłych podskokach. Angelika była córką adwokata parlamentu paryskiego Antoniego Arnaulda, znanego ze swych filipik przeciwko jezuitom. Po śmierci tego adwokata (1626) żona jego i kilka córek, a później i pięć córek jego najstarszego syna Roberta wstąpiły do klasztoru Port-Royal. Przez Angelikę pozyskał St. Cyran całą rodzinę Arnauldów dla swojej sprawy. Niebawem i męscy członkowie tej rodziny oddali się St. Cyranowi. Antoni le Maitre, wnuk adwokata parlamentu, jeden z najgłośniejszych mówców parlamentu, będąc już radcą stanu porzucił świetną karierę, aby "łaską dotknięty" czynił pokutę pod kierownictwem St. Cyrana; podobnież zrobili: brat jego Szymon Sericourt (1638), Izaak de Sacy, Robert Arnauld, po śmierci swojej żony, wreszcie najmłodszy i najzdolniejszy syn adwokata parlamentu i dziedzic całej jego nienawiści dla jezuitów Antoni Arnauld, człowiek ambitny, zacięty, który, w skutek swojej gwałtownej wymowy i niepospolitej przy tym uczoności, stanął niebawem na czele jansenistów. Gdy zakonnice przeniosły się 1638 do Paryża (do klasztoru Port-Royal de Paris), mężowie ci zajęli dotychczasowy ich klasztor za Paryżem (Port-Royal des Champs), gdzie wkrótce zebrało się i więcej podobnie myślących, jak Singlin, po śmierci St. Cyrana spowiednik zakonnic, doktor Hamon, książęta Luinez i Liancourt i inni; Pascale, Nicole, Lancelot i inni zostawali w ścisłym stosunku z tym pobożnym związkiem.

 

W Port-Royal wstawano rano o godzinie trzeciej, po wspólnej modlitwie porannej wszyscy całowali ziemię z pokory. Klęcząc słuchano następnie czytania jednego rozdziału z Ewangelii i jednego z listów św. Pawła, poczym odmawiano znowu modlitwy. Posty kościelne ściśle zachowywano. Dwie godziny przed i dwie po południu poświęcano pracy ręcznej w ogrodach, otaczających klasztor. Książęta zajmowali się tu oraniem, pleceniem koszyków itp. Pod kierownictwem Lancelota zakwitła szkoła i pensjonat w Port-Royal. Du Vergier był duszą całego tego zgromadzenia, a z jaką chytrością dzieło swoje prowadził, stąd się pokazuje, że gdy jednemu księdzu zbyt otwarcie plany swoje objawił, następnie, dla zamknięcia mu ust, poszedł do niego do spowiedzi i spowiadał się z tego, że go chciał uwieść i wprowadzić w herezję. Z tego swojego, zręcznego, jak nazywał, czynu, chełpił się sam później przed przyjaciółmi. Knowania jego nie uszły jednak uwagi Richelieugo, który kazał go 15 maja 1638 wtrącić do więzienia, skąd wyszedł dopiero po śmierci kardynała (16 lutego 1643), ale i sam umarł niebawem (11 października t. r.).

 

c) Całą nienawiść przeciwko hierarchii kościelnej wylał Du Vergier w książce swojej, wydanej 1632 bezimiennie pt. Petrus Aurelius de hierarchia ecclesiastica. Jak Janseniusz pod imieniem św. Augustyna fałszował naukę o łasce, tak St. Cyran pod drugim tegoż świętego imieniem (Aurelius) postanowił skrzywić naukę o hierarchii kościelnej, a mianowicie walczyć przeciwko Piotrowi, czyli Papieżowi. Okazję do tego dzieła dał spór wikariusza apostolskiego w Anglii Ryszarda Smitha, biskupa chalcedońskiego, z misjonarzami apostolskimi tegoż kraju (Henr. Morus, Historia provinciae Anglicanae Societatis Jesu, Audomari 1660, p. 457). I misjonarze i wikariusz apostolski mieli swoją jurysdykcję z jednego źródła; Smith jednak nie chciał jej przyznać misjonarzom i windykował sobie prawa takie, jak gdyby był biskupem diecezjalnym, dopóki Urban VIII przez breve z 10 maja 1631 sporu na rzecz misjonarzy nie rozstrzygnął. Żywy udział w tym sporze brał St. Cyran i, ponieważ nie zaspokoiła go wcale decyzja papieska, napisał swoje owo dzieło. Pod pozorem obrony praw biskupich rozwija on tu zasady, prawie całkiem z dzieła Marka de Dominis (zob.) wzięte; godność biskupią stawia na równi z godnością papieską, synodom prowincjonalnym przyznaje znaczenie takież, jak synodom powszechnym, a nadto jeszcze, proboszczom przypisuje te same prawa w parafii, co biskupowi w diecezji, i dlatego proboszczów nazywa małymi biskupami; podług niego kapłaństwo utraca się w skutek każdego ciężkiego grzechu; biskup rezygnujący z swojej diecezji traci zarazem z jurysdykcją i charakter biskupi; Piotr i Paweł są dwiema głowami Kościoła, które razem wzięte stanowią jedną głowę, i prymat nie w jednym tylko koncentruje się Piotrze. Takie nauki zawiera książka, o której St. Cyran ze szczególną skromnością sam zapewniał, że od 600 lat świat lepszego nie widział dzieła. Poplecznicy autora umieli tak dobrze zalecać jego dzieło, jako znakomitą apologię episkopatu, że Antoni Godeau, biskup z Grasse, na zgromadzeniu duchowieństwa francuskiego wystąpił z wezwaniem o popieranie tej książki, w skutek czego 27 kwietnia 1641 na nowy jej druk uchwalono zasiłku 9000 franków. Król wszakże nakazał areszt i konfiskatę całego nakładu, a i duchowieństwo, dowiedziawszy się o nazwisku autora, aprobację swoją cofnęło. Że dzieło to pełne jest inwektyw przeciwko jezuitom, dowodzić nie potrzeba; mówi on tam o nich takim np. stylem: "canes sunt, furiosi sunt, haereticis in omnibus similes" etc. Przejęty tą nienawiścią, na łożu śmierci rzekł do lekarza: "powiedz jezuitom, niech nie tryumfują; zostawiam po sobie dwunastu mocniejszych niż ja" (J. W. Eberl, Jansenisten und Jesuiten im Streite über die oftmalige Communion, Regensburg 1847, p. 12).

 

Najmocniejszym zaś pomiędzy tymi mocnymi był wspomniany już wyżej d) Antoni Arnauld. Jemu pozostawił St. Cyran swoje myśli i swoje pisma o częstej komunii. Co duchowny ojciec Port-Royalu przeprowadził praktycznie w murach klasztoru i w kółkach dam dystyngwowanych, to Arnauld miał pismami swymi teoretycznie ugruntować. Książka też jego De la frequente communion (Paris 1643) najwięcej się przyczyniła do rozszerzenia jansenizmu we Francji. Podobnie jak wszyscy rewolucjoniści kościelni, Arnauld rozpoczyna od jeremiady nad upadkiem karności kościelnej, osobliwie w szafarstwie sakramentu pokuty. Podług niego dawniej wszystkie grzechy wielkie, czy to publiczne, czy skryte gładziły się pokutą publiczną. Istotną zaś częścią tej pokuty było oddalenie od stołu Pańskiego. Z tego względu Kościół odmawiać miał sakramentów skazanym na śmierć, ponieważ ci nie mieli już czasu do pokuty. Z tych zasad wnosi, że i dziś pokuta długa i ciężka poprzedzać powinna komunię; nie jest jednak za przywróceniem pokuty publicznej, ale zaleca spowiednikom, ażeby rozgrzeszenie odkładali na czas długi, w celu tym lepszego przysposobienia ludzi do stołu Pańskiego "wzdychaniem i pożądaniem". Za najwyższą doskonałość uchodziło wytrwanie w takim stanie "wzdychań, pożądania i głodu" aż do końca życia. Nawet komunia wielkanocna wydała się później "uczniom Augustyna" zbyt wielką poufałością z Bogiem. A że spełnienie pokuty przed komunią jest, podług Arnaulda, przykazaniem Bożym, Kościół zaś od tego przykazania odstąpił, przeto, zdaniem jego, w rzeczach moralności i karności nie był nieomylnym i z postępem czasu coraz więcej wyradzać się będzie ze swej pierwotnej czystości. Różnymi krętymi drogami pozyskał Arnauld aprobatę swego dzieła od 16 biskupów, z których jednak żaden go nie czytał, i od 20 doktorów Sorbony. Upowszechnieniu dzieła odpowiadały fatalne jego skutki. Petavius, który w końcu tegoż samego roku kończył swoje odparcie dzieła Arnauldowego (Petau, De la pénitence publique), powiada, że truciznę tego dzieła lepiej czuć można w działaniu, niż dokładnie ją wyświecić w teorii. Uczęszczanie do sakramentów św. zmniejszyło się znacznie w wielu parafiach. Działy się takie wypadki, że skazywano kobietę na publiczną pokutę za tajemną niewiarę małżeńską, w skutek czego mąż na zawsze porzucił żonę. W diecezji Sens niejaki Duhamel "proboszcz wzorowy", w języku jansenistów nazywany jeszcze "całownik dusz", zaprowadził w swojej parafii wszystkie stopnie pokuty publicznej. Siedemnastoletniej jednej dziewczynie kazał boso, jako pokutnicy, tak długo przed drzwiami kościoła stać, iż wreszcie zapadła z tego powodu w ciężką chorobę i umarła. Były to wyborne środki do zniechęcenia ludzi do kościoła i do sakramentów św. Niestety! niektórzy biskupi, nie dosyć oświeceni i przezorni, dali się uwieść i rady Arnaulda wzięli za zdania rzeczywistej pobożności. Niebawem zobaczymy ich jako silnych popleczników jansenizmu.

 

e) W dziele St. Cyrana Petrus Aurelius, podobnie jak i w książce Arnaulda "O częstej komunii", była wzmianka o dwóch głowach Kościoła: Piotrze i Pawle; biskup Lavaux de Raconis wystąpił przeciwko tej nowej nauce; wówczas siostrzeniec St. Cyrana Marcin de Barcos († 1678), rozwijając dalej tę myśl w wielu swoich pisemkach, nazywał biskupa oszczercą i przeniewiercą swemu urzędowi biskupiemu. Podług Barcosa, tak Piotr jak Paweł otrzymali całą pełność władzy duchownej, niezależnie jeden od drugiego, jakkolwiek oba razem stanowili jedną głowę Kościoła, podobnie jak Romulus i Remus dwoma byli królami, jedno stanowiąc królestwo. Papież jest następcą obu głów i dziedzicem ich władzy. Nasuwało się tedy pytanie, czyby nie mogło być razem dwóch prawowitych Papieży jednocześnie i czy tym sposobem cały prymat nie byłby podkopany? Zajęcie się żywe tą kwestią we Francji spowodowało św. Wincentego a Paulo do podania jej (4 października 1646) pod sąd Rzymu; niebawem Innocenty X zawyrokował (29 stycznia 1647), że teza o dwóch głowach Kościoła jest heretycką. Ale w intrydze jansenistowskiej nie tyle wrogie stanowisko względem hierarchii kościelnej i poniewierka św. sakramentów, ile nauka o łasce na pierwszym stała planie: na niej gruntowały się ich praktyki religijne, a dla jej obrony służyły ataki na podkopanie hierarchii w jej kamieniu fundamentalnym, w prymacie Piotra. Wracamy tedy do dzieła Janseniusza, około którego toczy się głównie cały spór jansenistowski.

 

2. Pierwsza część Janseniuszowego Augustyna przedstawia dzieje pelagianizmu; druga traktuje o łasce pierwszego człowieka, o aniołach, o stanie natury upadłej, o stanie natury czystej; trzecia ma za przedmiot łaskę Chrystusa Zbawiciela. Ogólne stanowisko teologiczne Janseniusza poznać można już z następującego wyjątku, z jego wstępu do księgi drugiej: De ratione et auctoritate in rebus theologicis: "Wielu już, zamiast Zbawiciela i płynącego zeń życia, podawało utwór własnej fantazji, lub czczą jaką abstrakcję. Nikt jednakże nie wyniszczył tak dalece wszelkiej myśli chrześcijańskiej, nikt nie odarł tak z siły i bogactwa imienia Jezusowego, nikt nie podkopał tak korzeni wiary, jak Pelagiusz. A stało się to jedynie w skutek nieszczęsnego wpływu filozofii Arystotelesowej. Ale i teraz filozofia ta zagnieździła się w teologii i zrodziła nową scholastykę, pozbawioną zupełnie ducha chrześcijańskiego. Nikt teraz nie może uchodzić za teologa, kto się wprzód długo nie zajmował dialektyką i metafizyką. Wprawdzie filozofia przyczynia się do zaostrzenia sądu i jest ćwiczeniem umysłowym, ale nie wystarcza bynajmniej do zgłębienia i wyrozumienia tajemnic Bożych. Filozofia to uczyniła łaskę Bożą zależną od skinienia ludzkiej woli; ona to nadała ludzkiej woli zupełne nad wszystkim panowanie i w niej upatruje dostateczną zasadę wszystkich dzieł dobrych przed i po Chrystusie. Filozofia jest matką wszystkich herezji. Ale i moralność chrześcijańska doświadczyła wpływu nowożytnej pelagiańskiej scholastyki. Stosując się do słabości ludzkiej, uczyniła ona sumienie tak luźnym, że do wprowadzenia w życie swobodniejszych jeszcze reguł moralności potrzeba tylko tego, aby ludzie byli gorszymi. Już sama ta zasada na wszystko pozwala, która głosi, że można iść za mniej przypuszczalnym zdaniem, wręcz przeciwko zdaniu uważanemu za prawdziwe. Bo i czegoż to nie można uważać za przypuszczalne? Gdy niedawno temu pewien sumienny człowiek nie mógł odważyć się na czyn, za którego przypuszczalnością nie przemawiała żadna powaga, rzekł mu jeden z magistrów nowej szkoły: śmiało tylko działaj! a już tym samym czyn będziemy uważali za przypuszczalny. Tych niebezpieczeństw scholastyki uniknąć możemy jedynie wówczas, gdy trzymać się będziemy zasad złożonych w Piśmie św., w soborach i w pismach Ojców Kościoła, a głoszonych przez Kościół katolicki. Prawdziwej zaś nauki i prawdziwego ducha Kościoła katolickiego żaden z Ojców nie przedstawia tak czysto i jasno, jak święty Augustyn, wybrane to naczynie łaski, którego, pod względem głębokiego wnikania w tajemnice Boże, porównać można tylko z świętym Pawłem, – wielki teolog, który przewyższa znacznie wszystkich innych Ojców w nauce tak świeckiej jak i świętej, przez którego też i wielki Tomasz z Akwinu doszedł do głośnej sławy swojej. Ale, o Boże! jakże późniejsi zeszpecili go do niepoznania! Biorąc za kryterium swoją nowożytną, na zasadach pogańskiej filozofii złataną teologię, wytykają oni na każdym kroku błędy w wielkim tym nauczycielu Kościoła. Co się mnie zaś tyczy, gdy, za wskazówką nauczycieli moich uniwersyteckich, dwadzieścia lat pilnie badałem tego wielkiego teologa i gdy go dwadzieścia razy przeczytałem, aby naukę jego, w pismach scholastyków na kawałki rozszarpaną, do organicznej przywrócić całości, wydziwić się nie mogę nad tym, jak dalece poprzekręcano jego słowa i myśli i jak poprzypisywano mu twierdzenia, jakie on sam wielokrotnie zbijał. Zdaje mi się też, że wielką bardzo zasługą dla sprawy chrześcijańskiej jest odkrycie w tym względzie prawdy, osobliwie też w kapitalnej nauce o łasce".

 

Nauka Janseniusza o łasce, oparta niby na św. Augustynie, jest następująca: Bóg, jako miłość, tj. jako siebie samego udzielająca Istota, musiał stworzyć tak aniołów jak i pierwszego człowieka zupełnie doskonałymi, to jest, iż człowiek nie tylko był niewinnym faktycznie, ale świętym z natury swojej, tak, iż łaska pierwotna była człowiekowi przyrodzona, istotna i leżała już w jego stworzeniu, a wcale nie była tylko darem naddanym, jak chce nauka katolicka. I wolność człowiecza nie wahała się pierwotnie pomiędzy dobrem a złem; była ona pozytywną, polegającą na poddaniu swym Bogu, bo kto kocha, sam przez się poddaje się ukochanemu. Wolność była pełnością posiadania siebie. A ponieważ świętość pierwotna należała, podług Janseniusza, do natury człowieka, przeto przez grzech natura ludzka została zniweczona, człowiek utracił zupełnie zdolność poznawania rzeczy Bożych, nie poznaje już odtąd nawet naturalnych przykazań Bożych i wpada całkowicie pod panowanie złego. Wolność jego jest tylko czysto formalna, zbywa jej zupełnie na sile wykonania. Tylko z bojaźni, z pychy, albo dla rozkoszy ziemskiej opiera się ona grzechowi, a zatem przeciwko grzechowi stawia ona grzech tylko. Jeżeli czyni dobrze, nie czyni tego w dobrej myśli. Taki stan człowieka mógł być usunięty tylko przez łaskę Chrystusową. Łaską pierwiastek Boży wnika lecząco (gratia medicinalis) w życie ludzkości, wyswobadza skrępowaną wolę i wzmacnia ją na nowo do czynu. Łaska zaś działa zawsze z nieprzepartą siłą i zawsze jest zwycięską. Znosi ona samowolę tylko, ową po upadku powstałą pozorną wolność, ale nie znosi prawdziwej wolności, ponieważ sama jest wolnością, przeciwieństwem wszelkiego zewnętrznego przymusu. Gdy Pismo św. mówi o łasce, po której nie nastąpił odpowiedni skutek, nie była to łaska dostateczna (gratia sufficiens) szkoły, ale tylko pewien rodzaj niższy łaski, jakieś lekkie łaski tchnienie (gratiae lenis afflatus), wywołujące jedynie jakieś słabe w dobrem upodobanie (velleitas). Wyrażenie, że Bóg chce, aby wszyscy byli zbawieni, rozumie się nie o wszystkich jednostkach, ale o wszystkich społecznościach, o zbiorowych masach żydów, pogan, niewolników, wolnych, dorosłych, dzieci itp.; ze wszystkich tych klas niektórzy będą zbawieni, a mianowicie przeznaczeni: tylko za tych Chrystus umarł.

 

Janseniusz nie zauważył, że nauka jego o łasce, a mianowicie twierdzenie, że kto uległ pokusie, ten oczywiście nie miał łaski, z gruntu podkopuje moralność. Ściśle też biorąc, nie mógł Janseniusz utrzymać zasługi dobrych uczynków. Do panteizmu zaś prowadziła jego nauka o słodkiej radości, o świętym rozkoszowaniu (delectatio), które, jako działanie łaski, jako sprawiedliwość, nie było żadnym stanem, ani działaniem duszy, ale wnikaniem w nas Boga samego. Zwolennicy Janseniusza utrzymywali, że to rozkoszowanie wewnętrzne, jakkolwiek z drugiej strony mieli je za rzadki dar tylko wybranych, uzdalnia człowieka do komunii św. i że każdemu odmawiać należy rozgrzeszenia i komunii, kto czyni pokutę z bojaźni kar piekielnych (attritio, nie contritio). Stworzenie, jeżeli nie chce zawinić w pożywaniu niebieskiego pokarmu, powinno wyczekiwać na wzywanie łaski. Tym ostatnim następstwem swej nauki o środkach zbawienia objawiał się jansenizm w życiu naprzód, jako niezwykła, nadzwyczajna pobożność; szczególniej zaś polem tego jego objawu był wyżej wspomniany klasztor Port Royal.

 

3. Następnego roku po wydaniu Augustyna Janseniuszowego, dekret inkwizycji rzymskiej (1 sierpnia 1641) pomieścił go w liczbie dzieł zakazanych. Uniwersytet lowański nie chciał uznać tego dekretu. Urban VIII Papież wydał tedy 6 marca 1642 bullę "In eminenti", w której zakazuje czytania dzieła Janseniuszowego, ponieważ, wbrew zakazowi Pawła V z dnia 1 grudnia 1611 r., traktowano tam bez pozwolenia inkwizycji o kwestiach łaski, ponieważ wznawiano tam wiele zdań Bajusowych. Niektórzy biskupi belgijscy i uniwersytet lowański, z rektorem Sinnichem na czele, nie chcieli publikować tej bulli, dopóki im tego nie nakazał król hiszpański 1651 r. Względem zaś Boonena, arcybiskupa mechlińskiego, i Antoniego Triesta, biskupa gandawskiego, których doradcami byli: Libertus Fromond i Henryk Calenus, zwolennicy i wydawcy dzieła Janseniuszowego, musiał Papież uciec się (19 grudnia 1652) do suspensy i interdyktu, dopóki się wreszcie ci dwaj prałaci wyrokowi papieskiemu nie poddali (1653). Lepiej powodziło się jansenistom we Francji, jakkolwiek bulla była tu wcześniej publikowaną (11 stycznia 1644) niż w Belgii, a w cztery dni po tym opublikowaniu fakultet teologiczny zakazał obrony zdań Bajusowych, potępionych przez Piusa V i Grzegorza XIII. Wprzód jeszcze (1642 i 1643) miał Izaak Habert trzy kazania przeciwko dziełu Janseniusza, ale Arnauld wielki, jak go nazywano, wystąpił przeciwko nim gwałtownie, w pismach: Apologie de Jansenius et de la doctrine de St. Augustin expliquée dans son livre contre trois sermons de M. Habert, 1644, i Seconde apologie pour M. Jansenius, 1645. W Sorbonie znalazło się też wielu "zwolenników św. Augustyna", jak się chcieli nazywać stronnicy nowej partii; nie zważali oni na zakaz i uczyli dalej zdań Bajusa i Janseniusza, ponieważ Papież nie potępił w szczególe żadnej propozycji z "Augustyna". Mikołaj Cornet, syndyk fakultetu, przedstawił wówczas (1 lipca 1649) Sorbonie do roztrząśnięcia i osądzenia pięć zdań, wyjętych z Janseniuszowego Augustyna. Cały Port Royal, wszyscy "uczniowie i uczennice św. Augustyna" poruszyli się żywo i 60 doktorów zwróciło się z prośbą o pomoc do parlamentu. Parlament zakazał (5 października) wszelkich dalszych w tej sprawie kroków. Czego tedy nie mogła zrobić Sorbona, zrobili biskupi francuscy, gdy ich 88 podało (12 kwietnia 1651) Papieżowi owe pięć zdań do osądzenia. Jedenastu biskupów nie chciało przyłączyć swego głosu do tego przedstawienia, z powodu że wyrokowanie Rzymu, poprzedzające zdanie Kościoła gallikańskiego, przeciwiłoby się tak zwanym swobodom gallikańskim.

 

Papież wyznaczył 20 kwietnia 1651 kongregację z 5 kardynałów i 13 asesorów do zbadania sprawy. Jedenastu owych biskupów i janseniści wysyłali do Rzymu swych posłów, starających się o to, aby rozpatrywanie sprawy przenieść do Francji, albo wreszcie przynajmniej, aby im przyznano prawo do dyskutowania, jak to miało miejsce w kongregacji de Auxiliis pomiędzy dominikanami a jezuitami. Nie zgodzono się jednak w Rzymie ani na jedno, ani na drugie; dano im wszakże wobec owej kongregacji i w obecności Papieża publiczną audiencję, na której mieli długie mowy aż do późnej nocy.

 

Dnia 31 maja 1653 Innocenty X wydał bullę "Cum occasione", potępiającą pięć następujących propozycji Janseniusza: 1) Niektóre przykazania Boże są dla sprawiedliwych nawet usiłujących je spełniać niepodobne do spełnienia, odnośnie do sił, jakie obecnie mają: brak im bowiem łaski do tego, aby były możliwe (tj. że gdyby człowiek miał łaskę, która zawsze jest skuteczną i zwycięską, nie grzeszyłby nigdy; że zaś i sprawiedliwi grzeszą niekiedy, przeto nie mają łaski, tj. że są przykazania niepodobne do zachowania); 2) Wewnętrznej łasce w stanie natury upadłej oprzeć się nigdy nie podobna (tj. że łaska jest zawsze zwycięską); 3) Do zasługi i winy w stanie natury upadłej nie jest nieodzowną w człowieku wolność od konieczności, lecz wystarcza wolność od przymusu (tj. czyny dobre zasługują na nagrodę, złe na karę, zasługa zaś i wina presuponują wolność woli; łaska zaś zmusza człowieka do dobrego, a brak jej zmusza go do złego, przeto dla wolności człowieczej dosyć jest, jeżeli nie cierpi ona żadnego przymusu zewnętrznego; konieczność wewnętrzna nie znosi tej wolności); 4) Semipelagianie przypuszczali konieczność łaski wewnętrznej uprzedzającej do szczegółowych czynów, nawet do początku wiary, i w tym byli heretykami, że łaskę tę poczytywali za taką, iż jej wola ludzka mogła być posłuszną lub nieposłuszną (tj. ponieważ łaska jest prawdziwie dostateczną i zwycięską, przeto heretyckim jest zdanie, utrzymujące, że się jej oprzeć można. Takiego zdania byli semipelagianie, a zatem byli heretykami); 5) Semipelagiańskim jest zdanie, że Chrystus za wszystkich ludzi umarł, albo krew przelał (tj. kto utrzymuje, że Chrystus dla wszystkich umarł, ten twierdzi, że Chrystus dla wszystkich pozyskał łaskę, co by znaczyło, że potępieni mogli opierać się łasce, pozyskanej im przez Chrystusa, takie zaś zdanie jest semipelagiańskie, a zatem etc.).

 

Król francuski nakazał 1 lipca publikację tej bulli. Zebrani wówczas w Paryżu biskupi wysłali do Papieża podziękowanie 15 lipca 1653, ale do pozyskania tego aktu dziękczynnego trzeba było całej zręczności kardynała Mazariniego, ponieważ duchowieństwo francuskie, obałamucone gallikanizmem, stanęło już na fałszywym stanowisku, jakie wybornie wyzyskiwać umieli janseniści. W Sorbonie wszakże i w fakultecie teologicznym zaregestrowano (1 sierpnia i 1 września) bullę jednomyślnością.

 

Dla jansenistów bulla ta była gromem niespodzianym: łudzili się oni nadzieją, że pięć owych propozycji nie ulegnie potępieniu. Zanosiło się na rozdwojenie wewnętrzne pomiędzy nimi: jedni bowiem skłaniali się do spełnienia swych zapewnień o posłuszeństwie dla Stolicy Świętej i zamyślali o poddaniu się wyrokowi papieskiemu, inni zaś chcieli apelować do soboru powszechnego. Zebrało się 32 uczniów św. Augustyna na naradę, co czynić. Antoni Arnauld, wielki doktór jansenistowski, wyprowadził braci z kłopotu, podawszy radę, aby pięć owych propozycji potępić, zgodnie z Papieżem, ale przy tym zaprzeczyć, aby propozycje te znajdowały się w książce Janseniusza, a gdyby się tam znajdowały, utrzymywać, że są potępione w innym znaczeniu, nie zaś w znaczeniu św. Augustyna (cf. Bolgeni, Fatti dommatici, Roma 1795, 3 v. I, 33 podaje nader ciekawe opowiadanie Thomassina, który był na tym zebraniu). Nieuczciwość tego wykrętu była tym więcej oburzającą, że Innocenty X wyraźnie w bulli swej powiedział, że zdania potępione wzięte są z Janseniusza. Przeciwko też temu wykrętowi 38 biskupów, na zgromadzeniu 28 marca 1654, oświadczyło w deklaracji przesłanej Papieżowi, że zdania te są Janseniuszowe i że w tym znaczeniu były potępione, w jakim rozumiał je Janseniusz. Papież 29 września wydał dekret, którym, chwaląc biskupów za ich gorliwość, wyraźniej jeszcze niż poprzednio oznajmia, że zdania te potępione są w tym znaczeniu, w jakim się znajdują w Augustynie Janseniuszowym.

 

Jansenistowska intryga rozwinęła się dalej, w skutek następującego wypadku. Księciu Liancourt odmówiono w kościele św. Sulpicjusza (luty 1655) rozgrzeszenia, z powodu jego związku z jansenistami. Antoni Arnauld napisał natychmiast dwa listy w obronie księcia. W drugim z tych listów dowodził on: 1) że w pięciu owych propozycjach chodzi o fakt, czy Janseniusz je podawał; o takich zaś (dogmatycznych) faktach Kościół nie mógł decydować nieomylnie, ponieważ nie są one prawdami objawionymi. W ocenieniu zaś zdań samych Kościół jest nieomylny, ponieważ jest to kwestia dogmatu czyli prawa (quaestio juris). 2) Co się tedy tyczy Janseniusza, Kościół może co najwyżej domagać się milczenia przez uszanowanie dla swej powagi. 3) Św. Piotr zgrzeszył, ponieważ nie dostawało mu łaski. Sławna jansenistowska maksyma o rozróżnieniu prawa od faktu wystąpiła teraz w najpełniejszej swej formie. Najprzód utrzymywali janseniści, że pięć zdań owych były rzeczywiście zdaniami Janseniuszowymi, ale że były katolickie jak najzupełniej; następnie przyznali, że są heretyckimi, ale że nie są zdaniami Janseniusza, i że są w innym znaczeniu podanymi; teraz wreszcie, że Papież nie może o tym decydować, czy zdania te są faktycznie zdaniami Janseniusza. Nieuczciwość ta groziła rozdwojeniem pomiędzy uczniami św. Augustyna. Pascal, mniejszy od Antoniego Arnaulda dyplomata, oburzony był na tego ostatniego, że ten owe pięć propozycji nazywał heretyckimi. Angelika Arnauld, jedna z przedniejszych owych modnych wówczas dam teologizujących, które żartobliwie nazywano matkami Kościoła, wiele musiała podejmować trudu, aby duchowe swe córki uspokajać co do haniebnych tych wykrętów. Skutek pokazał, że Antoni Arnauld, ówczesny przewodnik jansenistów, jakkolwiek mniej szlachetnie, ale głębiej i zręczniej umiał rachować niż inni. Jego tylko wykrętem utrzymywało się kłamstwo, że zatrzymując herezję, można było należeć do Kościoła, i że jansenizm istnieje tylko w głowach egzaltowanych jezuitów, że jest bajką, złudzeniem i strachem na dzieci.

 

Przeciwko temu listowi podano 4 listopada 1655 skargę do Sorbony. Przeciwko tej skardze zaprotestował patron jansenistów St. Amour, wychodząc z tego tytułu, że już 27 sierpnia sam Arnauld posłał swój list, corpus delicti, do Papieża; na ten raz patron jansenistów nie wahał się naruszać "swobód gallikańskich" i oczekiwać wyroku papieskiego, zanimby Francuzi coś o rzeczy wyrzekli. Gdy protestacja ta nic nie pomogła, 60 doktorów zaapelowało tanquam ab abusu do parlamentu; ale i to nic nie pomogło, bo parlament nakazał Sorbonie roztrząśnięcie sprawy. Rzecz toczyła się w Sorbonie od 7 grudnia 1655 do 31 stycznia 1656, co do Arnoldowego rozróżnienia faktu i prawa. Dnia 14 stycznia 1656 większością 130 doktorów przeciwko 68 uznano za gorszące i przewrotne twierdzenia tyczące faktu, a mianowicie, jakoby 5 owych zdań potępionych nie znajdowało się w Janseniuszu, jakoby były one nie w jego znaczeniu potępione i jakoby tym sposobem wystarczało milczenie religijne. Podobnież tezę o św. Piotrze potępiono 31 stycznia jako heretycką. Wreszcie, 1 i 24 marca, Arnaulda, a z nim 60 doktorów, którzy nie chcieli przyjąć tej decyzji, wyłączono z fakultetu teologicznego i z Sorbony. Zgromadzenie 40 biskupów i 27 zastępców biskupich podobnież potępiło 1 września 1656 Arnoldowe rozróżnienie faktu i prawa, nakazało, pod zagrożeniem kar kościelnych, publikację bull Innocentego X i oświadczyło, że Kościół wyrokuje również nieomylnie o faktach, gdy te nieodłącznie z wiarą są połączone, jak i o samej wierze.

 

Gdy biskupi uchwały te swoje przesłali do Rzymu, Papież Aleksander VII wydał 16 października 1656 bullę Ad sanctam Beati Petri Sedem (Bull. Rom. VI, 46), w której zatwierdza bulle swego poprzednika i wyraźniej jeszcze oznajmia, że pięć propozycji wyjęte są z dzieła Janseniusza i że potępione są w znaczeniu ich autora, czego zaprzeczać mogą tylko naruszyciele pokoju publicznego i synowie złości. Bulla ta na zgromadzeniu duchowieństwa francuskiego przyjęta była (17 marca 1657) z uszanowaniem, przy czym dodano jej formularz do podpisania duchowieństwu. Formularza tego, przecinającego wszelkie wykręty, nie chcieli podpisywać janseniści i zapełniali Francję książkami i broszurami przeciwko bullom i formularzowi. Na nowym tedy zebraniu biskupi ponowili (1 lutego 1661) obowiązek podpisywania formularza, król nakazał (13 kwietnia) jego przyjęcie i fakultet teologiczny przyjął go (2 maja) do przysięgi promocyjnej. Wszakże, biskupi nawet niektórzy wzdragali się z podpisem, a Pavillon, biskup z Alet, pod ekskomuniką zakazał swemu duchowieństwu podpisywania formularza. Wezwane do podpisania zakonnice obu klasztorów (bo w przeciągu tego czasu niektóre zakonnice z paryskiego Port Royal przeniosły się do zamiejskiego Port Royal des Champs) wymawiały się swoją niewiadomością i nieznajomością teologicznych subtelności, jakkolwiek niewiadomości swojej nie chciały poddać pod wyrok Stolicy Świętej. Gdy na nowe wezwanie (1663) arcybiskupa paryskiego Perefixe'a odpowiedziały odmową, 12 zakonnic przeniesiono (sierpień 1664) do innego klasztoru, a gdy i ten środek nie podziałał na pozostałe ich towarzyszki, wszystkie zakonnice oporne, w liczbie 60 i 12 konwersek, oddzielono od małej liczby uległych i pod ścisłą strażą przeprowadzono do Port Royal des Champs, gdzie traktowane były jako ekskomunikowane (1666).

 

W ciągu tych zajść janseniści utrzymywali ciągle, że Papież nie wymagał żadnego podpisu i że niechętnym patrzył okiem na formularz; dlatego na prośbę króla wydał Aleksander VII, 15 lutego 1665, nową bullę Regiminis Apostolici, z formularzem, na który podpisywać się miały wszystkie osoby duchowne. Król sam udał się do parlamentu, gdzie 29 kwietnia t. r. bulla ta została zaregestrowaną, jakkolwiek janseniści przez Le Telliera przedstawili mu 15 uwag, wykazujących, że tym krokiem uznaną być miała nieomylność papieska. Wszyscy biskupi przyjęli ten formularz, ale Mikołaj Pavillon, biskup z Alet, do swego listu pasterskiego z dnia 1 czerwca 1665 dodał, że wiara rozciąga się tylko do prawd objawionych; czy zaś książka jaka zawiera herezję, czy autor chciał uczyć w znaczeniu heretyckim, Kościół nie może decydować nieomylnie, ale i takim decyzjom należy się posłuszeństwo milczenia i uszanowania. Za biskupem z Alet poszło trzech innych biskupów, a mianowicie: Mikołaj Choart de Buzanval, biskup z Beauvais, Henryk Arnauld z Angers i Fr. Caulet z Pamiers. Papież potępił 18 stycznia 1667 cztery listy pasterskie tych biskupów, a 27 kwietnia mianował 9 biskupów sędziami tych czterech biskupów winowajczych. Ale partia jansenistowska, poparta przez czterech biskupów, podniosła głowę. Wzmogły się intrygi na dworze królewskim, w salonach, w parlamentach i w Sorbonie. Dziewiętnastu biskupów ujęło się za czterema męczennikami jansenistowskimi i w liście (1 grudnia 1667) do nowego Papieża Klemensa IX przedstawiało mu, że obwinieni biskupi powiedzieli to samo, czego uczą Baronius, Bellarmin i Pallavicini, a mianowicie, że o faktach ludzkich Kościół nie może sądzić z pewnością absolutną. Czterej biskupi uzuchwaleni takim poparciem, puścili (25 kwietnia 1668) w obieg list, którego nadęty, doktorski ton zdradzał swego autora Antoniego Arnaulda (ap. Jo. Gerbais, De causis majoribus, p. 361..., gdzie także znajduje się drugi, dłuższy i gwałtowniejszy jeszcze list do króla). List ten miał na celu zaprzeczenie Papieżowi prawa sądu nad biskupami francuskimi. Król gwałtownie rozgniewał się na biskupów i, z pewnego rodzaju namiętnością, popędzał przeciwko nim proces, ale na dworze mieli oni potężnych a chytrych przyjaciół, szczególniej ministrów: Lyonne'a i Le Telliera. Tym ostatnim udało się pozyskać od króla oświadczenie, iż poprzestanie na porozumieniu się czterech biskupów z Papieżem. Podług tego planu, biskupi mieli podpisać formularz Aleksandra VII, za co uwolnieni być mieli od cenzur; warunki zgody z Papieżem miały być tylko ustnie wymienione, do traktowania sprawy nie miał być przypuszczony żaden jezuita i biskupi nie mieli być obowiązani do publicznego odwołania swych listów pasterskich.

 

Gdy nuncjusz Bargellini został dla tego planu pozyskany, dwaj biskupi: D'Estrée, biskup z Laon, i Felix Vialart, biskup z Chalons, w zupełnie tajemnych rokowaniach z Papieżem umieli go sobie tak pozyskać, iż ten sądził, że z uczciwymi ludźmi miał do czynienia. Papież zażądał, aby formularz podpisało i całe duchowieństwo owych czterech diecezji. W tym celu czterej biskupi zebrali synody diecezjalne, gdzie spisano protokół podpisu formularza, a biskupi dopisali od siebie, iż "potępienie pięciu propozycji dotyczy wiary i jest kwestią prawa, co się zaś tyczy faktu, wymaganym jest tylko milczenie z uszanowania". Poczym przesłali 1 września do Papieża zawiadomienie, iż bez restrykcji wszelkich i szczerze podpisali żądaną formułę. Nadto, nalegano z Francji na Papieża bardzo usilnie, aby na tym oświadczeniu poprzestał, tak, iż ten wreszcie w swym breve z 28 września, napisanym do króla Ludwika XIV, oświadczył, iż z zakończenia tej sprawy jest zadowolony. A gdy w Rzymie poczęto podejrzewać szczerość podpisu, Vialart i Antoni Arnauld zapewniali Papieża (3 grudnia 1668), że wszystko dokonane było z najzupełniejszą, dziecięcą szczerością i że w protokółach zawiera się nauka katolicka tak czysta, jak w Baroniuszu, Bellarminie, Petawiuszu, Pallavicinim, i jak w samych nawet bullach papieskich, dotyczących tej sprawy. Na wszystkie te zapewnienia wydał Papież (19 stycznia 1669) dwa brevia: jedno do pośredników: Gondrina, arcybiskupa z Sens, i do biskupów z Laon i z Chalons, drugie do czterech owych biskupów opornych, którym przebacza, ponieważ poddali się konstytucjom poprzednich Papieży i przyjęli formularz Aleksandra VII "ponieważ od tego nie dałby on żadnej dyspensy". Rzeczywiście Klemens IX zwolnił tylko biskupów od kar kanonicznych i od obowiązku odwołania, ale janseniści, nazywający tę łaskę papieską pokojem Klemensowym, głosili, że Papież cofnął wyroki swoich poprzedników i że zaakceptował milczenie z uszanowania względem decyzji papieskiej, co do faktu znajdowania się propozycji potępionych w dziele Janseniusza, jakkolwiek Papież nic nie wiedział o dodatku, napisanym na protokóle podpisu czterech biskupów. Oszustwem tedy swoim janseniści wyszli niby zwycięzcami z całej sprawy formularza, wybili medal na pamiątkę pokoju Klemensowego, w myśl czterech owych biskupów zewsząd nadsyłali swoje poddanie się wyrokowi Stolicy Apostolskiej i zewnętrznie uchodzili za członków Kościoła, od którego sercem byli najzupełniej oderwani. Tak postąpiły też 14 lutego 1669 i zakonnice z Port Royal, poczym arcybiskup paryski Harlay przypuścił je do sakramentów. Opustoszałe budynki pustelników w Port Royal des Champs napełniły się znowu mieszkańcami. Robert d'Andill'y Arnauld, Antoni Arnauld, Sacy, Nicole, Tillemont, Ste-Marthe, Bourgois i inni powrócili do dawnej siedziby, nowe przeciwko Kościołowi knując zdrady. Czasy dla jansenistów zaświtały przyjaźniejsze. Arnauld de Pomponne, syn Roberta Arnaulda, został 1671 ministrem spraw zagranicznych; Nicole i Arnauld pismami swymi przeciwko kalwinom ściągnęli na siebie przyjazną uwagę katolików.

 

Pokój wszakże pustelników Port-Royalu zakłócony został sporem o regalia (zob.); dwaj tylko biskupi mieli odwagę stanąć w tym sporze po stronie Papieża przeciwko Ludwikowi XIV, obadwaj zaś ci biskupi sprzyjali jansenizmowi. Ściągnęło to znowu na jansenistów niełaskę króla. "Tylko tych ludzi znajduję jeszcze na mojej drodze, muszę tę intrygę przydusić", mówił król 1679 r. Arnauld, nie chcąc się wypierać uczestnictwa w oporze owych dwóch biskupów i widząc z tego powodu zagrożone swoje bezpieczeństwo osobiste, uciekł (1679) z Nicole'em do Brukseli, a następnego roku do Holandii, gdy Nicole powrócił do Francji. Ale i w Holandii nie miał Arnauld pokoju, gdy w jednej broszurze swojej wystąpił za przywróceniem katolicyzmu w Anglii, a Wilhelma z Oranii nazywał "nowym Absalonem, nowym Herodem, nowym Kromwelem". Po usunięciu dwóch głównych przywódców, innych mieszkańców Port-Royalu rozpędzono, zakazano przyjmowania nowicjuszek zakonnicom, a pensjonarzy odwieziono do domu (1679); pozostałe zakonnice pozostawiono na wymarcie. Ale pomimo tych niefortunnych kolei przywódców i mieszkańców Port-Royalu, jad jansenizmu, dzięki zręcznemu wyzyskiwaniu pokoju Klemensowego, rozszedł się szeroko. Pod koniec XVII w. na uniwersytecie lowańskim gorliwie uprawiano "augustianizm", jak go nazywali janseniści. Van Espen (zob. Espen) używał tam wówczas wielkiej wziętości. Namiestnik Belgii Maksymilian Emmanuel, elektor bawarski (1692 – 1706), sprzyjał jansenistom, podobnie jak jego lekkomyślny brat, elektor arcybiskup koloński, którym podług swej woli obracał ulubieniec jego baron Karg, zapalony jansenista. Prześladowani we Francji, gromadzili się janseniści szczególniej w Holandii i stamtąd działali za pomocą piśmiennictwa. W Wiedniu książę Salm, pedagog, a później doradca cesarza Józefa I, popierał doktryny jansenistowskie. Do Hiszpanii nawet doszła ta zaraza przez kilku uczonych zakonników. Weszło już w modę uczoność łączyć z jansenizmem. W Rzymie nawet kardynał Casanate, założyciel biblioteki kazanateńskiej, przyczyniał się pomału do wyrobienia zdania, że uczoność musi nosić na sobie odcień jansenizmu. We Francji pewna liczba biskupów sprzyjała ciągle jansenizmowi, skrycie, gdy ten był prześladowany przez rząd, jawniej, gdy srogość rządowa przechodziła. Zakon maurynów (zob. Maurus) tak dalece zarażony był jansenizmem, że Klemens XI zamyślał już o jego kasacie. Więcej jeszcze duch opozycji i liberalizmu kościelnego zakradł się pomiędzy oratorianów francuskich. Przede wszystkim starali się janseniści jadem swoim zaprawić pobożność chrześcijańską i w tym celu wydali wiele książek do nabożeństwa. Odznaczył się w tego rodzaju pracach Gerberon (zob.) i Mikołaj Letourneur, jeden z głównych fabrykantów racjonalistowskiego brewiarza paryskiego.

 

4. Ponad innymi wszakże góruje oratorianin Paschalis Quesnel (ur. 1634, † 1719), ojciec "małego Kościoła wybranych", składającego się z fanatycznych jansenistów. Za niepodpisanie formularza Aleksandra VII z 1665 r. skazany był Quesnel, przez arcybiskupa paryskiego, (1681), na wygnanie do Orleanu, ale już poprzednio zyskał on sobie rozgłośne imię, wydaniem 1671 swojego "Streszczenia moralności chrześcijańskiej, czyli uwag moralnych" (Abrégé de la morale de l'Evangile, ou pensées chrétiennes sur le texte des quatre Evangélistes), a 1675 dzieł św. Leona Wielkiego, z uwagami i rozprawami, pisanymi zupełnie w duchu Dominisa, co sprawiło, że Klemens X wydania tego zakazał czytać (22 czerwca 1676). Quesnel odpowiedział gniewnym protestem, gdzie oburza się, że jakaś kongregacja mnichów, pod prezydencją czerwono ubranego kleryka, ośmiela się zakazywać dzieł, jakie biskupi zaaprobowali. Ubolewa też, że podobny los spotkał wyborne, jak mówił, dziełko: "Monita salutaria Beatae Virginis Mariae ad cultores suos indiscretos" (przedruk ap. Fleury, Historia Ecclesiastica jako przedm. LXIII t.), podkopujące cześć Najświętszej Panny (cf. tej Encyklopedii VI, 117). Wygnany z zakonu 1684 r., przybył Quesnel 25 lutego 1684 do Brukseli, gdzie w ukryciu wspólnie z Arnauldem działał przeciwko Kościołowi, dopóki Arnauld nie zakończył życia na jego ręku (8 sierpnia 1694), niepojednany z Kościołem i zostawiwszy swoją przeciwko niemu protestację. Umierając, serce swoje przekazał zakonnicom Port-Royalu, a kierownictwo partii Quesnelowi, który odtąd przyjął nazwę ojca przeora. Quesnel odkryty w swojej kryjówce, wraz z swoim nowym współpracownikiem Gerberonem (zob.), został 30 maja 1703 uwięziony; zdołał jednak 12 września uciec i schronić się do Amsterdamu. W Brukseli pracował Quesnel głównie nad rozszerzeniem i uzupełnieniem swoich Uwag moralnych; mała ta książeczka, wydana 1671, obejmująca tylko tekst 4 Ewangelii, z bardzo krótkimi uwagami, miała aprobatę Vialarda, biskupa z Chalons. W wydaniu 1687 Uwagi moralne wyszły już w 3 tomikach i obejmowały cały Nowy Testament; nowe wyd. 1692, ze zmienionym nieco tytułem: Le Nouveau Testament en françois, avec des réflexions morales sur chaque verset (Paris), wyszło już w 4 t. in-8. Aprobata biskupa Vialarda (zmarłego już 1680) przedrukowywaną była przy każdym z tych nowych wydań, choć mnożyły się w nich stopniowo błędy, i tak, gdy pierwsze, stosunkowo niewinne jeszcze wydanie, zawierało 5 błędów, drugie liczyło zdań błędnych 53, a trzecie 101. Język tego dzieła pobożny i pełen namaszczenia przewybornie służył do szerzenia pomiędzy wiernymi trucizny, stopniowo pomnażanej i tak dobrze ukrytej, że bystrego trzeba było oka na jej obnażenie. Na 2870 stronic wydania z 1692, zdania błędne, zebrane razem, zapełniają zaledwie 20 stron. W r. 1694 poczęły się podnosić skargi przeciwko temu dziełu. Fromageau, doktor Sorbony, wynalazł w nim 199 zdań, które by poprawić należało; przyjaciele też Quesnela pisali doń z Rzymu, że dzieło jego nienajlepszej tam używa opinii. Okazję do troskliwego rozpatrzenia tego dzieła podało nowe jego wydanie 1695, z aprobatą Ludwika Noailles, biskupa z Chalons.

 

Gdy Noailles został arcybiskupem paryskim, wyszedł w Mons 1696 "Wykład wiary katolickiej o łasce i przeznaczeniu" (Exposition de la foi catholique touchant la grâce et la prédestination), napisany przez zmarłego już 1678 Marcina Barcos. W dziele tym wyraźnie zawierało się pięć potępionych zdań janseniuszowskich, i dlatego Innocenty XII potępił je 8 maja 1697. Noailles wprzód jeszcze wydał 20 sierpnia 1696 przeciwko temu dziełu dekret, w którego redakcji wielki udział miał Bossuet. Wówczas Gerberon, wydawca owego dziełka, ogłosił 1697 bezimiennie krótką historię jansenizmu, z szyderczymi uwagami nad dekretem Noaillesa. Boleśniej jeszcze dotykało arcybiskupa inne pismo z 1698 r. pt. Problème ecclésiastique proposé: à qui l'on doit croire etc., gdzie autor jego pyta drwiąco, komu wierzyć: biskupowi Noailles z Chalons, który 1695 r. aprobował "Nowy Testament" czy też arcybiskupowi paryskiemu Noailles, który 1696 potępia "Wykład wiary". Jansenistowskie bowiem doktryny zawierały się tak dobrze w dziele Barcosa, jak i w "Nowym Testamencie" Quesnela. Długo podejrzewano jezuitów o autorstwo tego pisemka, przypisywano je Daniel'owi, Doucin'owi, Soatre'mu, i dopiero 1703 pokazało się, że autorem jego był jansenista Thierry de Viaixnes, benedyktyn kongregacji św. Witona. Noailles nie dał żadnej odpowiedni na ów Problem, ale parlament potępił go 29 stycznia 1699, a niebawem (2 czerwca 1700) potępił to pismo i Innocenty XII. W obronie arcybiskupa, Bossuet wykazał, że Problem jest paszkwilem, że pomiędzy "Nowym Testamentem" a pomiędzy "Wykładem" wielka zachodzi różnica; wszakże w pierwszym z tych dzieł wytknął miejsca zasługujące na usunięcie lub zmianę. Jansenistowscy radcy arcybiskupa ogłosili to pismo Bossueta, z pominięciem krytyki "Nowego Testamentu" i, w ogóle, pozwolili sobie w nim na odmiany, które żywo oburzyły Bossueta. Gdy zażądano nowej aprobaty "Nowego Testamentu" z 1699, Bossuet, po naradzie z arcybiskupem, napisał długą rozprawę, która miała być, jako przedmowa, umieszczona w nowym wydaniu; przy tym dodany był wykaz 120 miejsc, mających być zmienionymi. Ale na umieszczenie takiej przedmowy nie chciał się zgodzić ani Quesnel, ani Noailles, który uważał to za hańbiące go odwołanie poprzedniej swej aprobaty; wszakże, dla nowej edycji odmówił swego zatwierdzenia. Przedmowa Bossueta pozostała niedrukowana, i dopiero po jego śmierci dostała się w ręce Quesnela, który wydrukował ją, opuściwszy rozdział zawierający krytykę jego dzieła, i to pod fałszywym jeszcze tytułem: "Usprawiedliwienie Uwag moralnych" (w dziełach Bossueta, ed. Gauthier, t. 23, p. 185 tytuł ten brzmi: Avertissement sur le livre des Réflexions morales etc). Tymczasem poruszoną została kwestia ulubionego jansenistom milczenia przez uszanowanie, względem decyzji kościelnych i zewnętrznego im tylko poddania się.

 

Ażeby przeciąć drogę wszelkim wybiegom jansenistowskim, biskupi belgijscy dołączyli 1692 r. dwa dodatki do formularza Aleksandra VII. Przeciwko tym dodatkom zaprotestował fakultet lowański. Obie strony wyprawiły do Rzymu swoich posłów. Ze strony fakultetu wysłany był Hennebel, jeden z najznakomitszych jansenistów w Lowanium. Dnia 28 stycznia 1694 wydał Innocenty XII dekret, w którym nakazuje bezwarunkowe podpisanie formularza i potępienie 5 zdań w naturalnym znaczeniu ich brzmienia. Breve do biskupów belgijskich z 6 lutego 1694 było tej samej treści, ale zabraniało im wszelkich dodatków. Hennebel, zatrwożony obrotem sprawy, pisał o przegranej do swoich braci belgijskich. Ale Quesnel znalazł radę. Papież, mówił on, żąda potępienia naturalnego znaczenia owych pięciu zdań, bez względu na Janseniusza, u którego zdania te nie znajdują się w naturalnym znaczeniu, a zatem Papież skasował dekrety swoich poprzedników. Nie chciał Quesnel zwracać na to uwagi, że Innocenty XII wyraźnie potwierdzał postanowienia Innocentego X i Aleksandra VII. Powstała tedy wielka radość między jansenistami, którzy dziękowali nawet Papieżowi za jego postanowienie. Ale radość była niedługa, bo 24 listopada 1696 wydał Innocenty XII breve, w którym się dziwi, iż są ludzie utrzymujący, jakoby on miał usunąć konstytucję i formularz Aleksandra VII, gdy, przeciwnie, jak najzupełniej je zatwierdza i w swej sile utrzymuje.

 

Janseniści przegrali u Papieża, ale myśleli, że wygrają przed sądem opinii publicznej. Do tego miał im służyć głośny wypadek sumienia. Pewien jansenista, udający się za spowiednika jednego księdza, podał starannie opracowanych (przez Petitpieda, Anquetila i Perriera) siedem pytań wielu doktorom Sorbony, z prośbą o odpowiedź. Pomiędzy tymi pytaniami było jedno, czy godziło mu się rozgrzeszać swego penitenta, który jest dobrym katolikiem i pięć zdań potępia w tym znaczeniu, w jakim potępił je Innocenty XII w swoim breve do biskupów belgijskich, a nie sądzi, aby Janseniusz miał tych zdań nauczać, i dlatego zachowuje w tym punkcie religijne milczenie? Czterdziestu doktorów, a pomiędzy nimi i Aleksander Natalis, wpadli w łapkę: ponieważ wypadek taki nieraz miał miejsce i Kościół go nie potępił, przeto doktorowie odpowiedzieli, iż ksiądz ów powinien być rozgrzeszony. Pytanie było podane sekretnie i decyzja też była sekretna, ale jansenistom właśnie nie szło o sekret i ogłosili pytanie i odpowiedź, wraz z podpisami, pt. Cas de conscience proposé par un confesseur de province... résolu par plusieurs Docteurs de la Faculté de théologie de Paris. Wypadek ten żywo zainteresował opinię publiczną. Klemens XI potępił decyzję 12 lutego 1703, a 13 lutego pisał do króla i do arcybiskupa paryskiego (Clementis XI Epistolae et brevia, Romae 1729, p. 150), pobudzając ich do energicznego wystąpienia przeciwko umysłom rewolucyjnym "aby wreszcie władza królewska poskromiła tych, względem których daremnie wyczerpuje się cierpliwość Kościoła". Podejrzewano i arcybiskupa paryskiego, że dobrze wiedział wprzód o całej sprawie owego wypadku sumienia i że nawet obiecał ją popierać; przynajmniej, gdy mu to zarzucano w pismach publicznych, zarzutu tego nigdy nie zaprzeczył (Gueranger, Institutions liturgiques II, 172).

 

Bossuet chciał ułatwić arcybiskupowi wystąpienie przeciwko decyzji doktorów Sorbony, skłaniając ich do odwołania owej decyzji. Naprzód odwołał ją Aleksander Natalis, po nim w marcu 1703 odwołało ją 27 doktorów, a wreszcie i wszyscy inni, z wyjątkiem czterech. Ale Noailles już 22 lutego odważył się na potępienie decyzji 40 doktorów. Krok ten arcybiskupa rozdrażnił tak dalece Quesnela, iż w liście swoim do niego pisał: "Nie łudźmy się, szanowny panie, mitra i pastorał nie dają rozumu i rozsądek pod czapką biskupią jest zawsze zawodnym rozsądkiem!". Tego rodzaju zapamiętałe wybuchy nie mogły ochronić jansenistów od przegranej w tym razie. Uniwersytety: lowański (10 marca 1703), Douay (10 lutego 1704) i Sorbona (1 września 1704) wydały podobnież wyrok potępienia. Król skazał na wygnanie doktorów upornych w swym zdaniu pierwotnym. Papież chwalił (10 kwietnia 1703) królowi, że karę tę wymierzył na Eliasza Dupin, człowieka "nequioris doctrinae" (Clem. XI Ep., p. 163). Główny cios wreszcie całej owej sofistyce o religijnym milczeniu i zewnętrznym poddaniu się wyrokom kościelnym zadała bulla Vineam Domini z 16 lipca 1705. Bulla ta wręcz oświadcza, iż owo milczenie nie wystarcza (obsequioso illo silentio minime satisfieri), ponieważ nie tylko ustami, ale i sercem należy potępiać nauki Janseniusza. Bullę tę przyjęło zgromadzenie kleru francuskiego 21 sierpnia, a 31 sierpnia król ogłosił ją jako prawo państwa. Tylko zakonnice Port-Royalu stawiły opór i nie chciały podpisać się bez klauzuli żadnej na bullę Vineam Domini, jak tego domagał się arcybiskup, który niedawno co jeszcze nazywał ten klasztor przybytkiem niewinności. Na żądanie króla, Papież 27 marca 1708 udzielił pozwolenie zniesienia klasztoru, w skutek czego 29 października 1709 zakonnice były wywiezione do innych klasztorów i, żeby przeszkodzić pielgrzymkom jansenistowskim, budynki zostały 1710 z ziemią zrównane, a pochowane tu ciała zmarłe poprzenoszone na inne cmentarze.

 

Tymczasem "Nowy Testament" Quesnela był przedmiotem ciągłych rozbiorów i krytyk. Niektórzy biskupi zakazali go surowo w swoich diecezjach (1703 – 1707). Zuchwałe odpowiedzi jansenistów i wyzywające przechwałki samego Quesnela, że nikt mu nic niebezpiecznego nie wykaże w jego dziele, ściągały na nie coraz baczniejszą uwagę. Wreszcie 13 lipca 1708 wydał Klemens XI breve "Universi dominici gregis", zakazujące, pod klątwą, przechowywać, czytać i drukować to dzieło. Że jednak breve nakazywało egzemplarze tego dzieła spalić, powstała stąd specjalnie francuska trudność, bo drażliwy parlament był zdania, że we Francji on tylko sam może skazywać książki na spalenie. Breve nie zostało przyjęte. Janseniści radowali się i dowcipkowali z tego chybionego ciosu. Arcybiskup Noailles od 1695 przechylił się całkowicie na stronę jansenistów. Boileau, Duguet, generał oratorianów De la Tour, Le Noir i Renaudot umieli go dobrze wyzyskiwać w interesach swej partii. Wszakże sam Ludwik XIV radził arcybiskupowi, aby potępił dzieło Quesnela. Arcybiskup już zgadzał się, ale niebawem znowu zmienił zdanie. Król, podobno za radą Fenelona, prosił wówczas Papieża o wydanie bulli, potępiającej dzieło Quesnela. Noailles w przekonaniu, że bulla ta nie przyjdzie do skutku, zapewniał, że, jak tylko się ona pokaże, da świetny przykład najzupełniejszego posłuszeństwa Papieżowi. Ale król rzecz wziął na serio i dlatego swemu posłowi w Rzymie kardynałowi de la Tremouille polecił (12 grudnia 1711) prosić Papieża, aby bulla nie zawierała żadnych wyrażeń: jak motu proprio, z pełności władzy, z pewnej wiadomości itp., które by mogły razić zbyt drażliwe uszy francuskie i tym sposobem zrodzić trudności, z jakimi spotkało się wyżej wspomniane breve. Podobnąż prośbę przesłało do Rzymu wielu biskupów francuskich. Papież polecił rozpatrzenie dzieła. Gdy Noailles zmiarkował, że się na bullę rzeczywiście zabiera, chcąc wyjść z fałszywego położenia, postanowił sam uprzednio potępić dzieło Quesnela, co było dlań tym łatwiejsze, że już król 11 listopada 1711 cofnął urzędowe pozwolenie drukowania tegoż dzieła. Ale gdy Rollet, generał minimów, i La Chausse pisali wciąż z Rzymu, że do bulli nie przyjdzie, Noailles zmienił zdanie. W tym przekonaniu pisał (22 lipca 1712) i Quesnel do Papieża, że gdy mu tylko wskażą fałszywe zdania, natychmiast je odwoła. Później (22 września) pisał znów do Papieża, z prośbą, aby wezwano go do Rzymu, iżby mógł ustnie rzecz swoją przedstawić. Ale nie było żadnej tego potrzeby, bo nie szło tam o jego osobę, lecz o jego książkę, a tę miano w Rzymie i umiano ją dobrze, bez pomocy autora, wyrozumieć.

 

5. Dnia 8 września 1713 wydaną została bulla "Unigenitus", potępiająca "Nowy Testament" Quesnela. Wymieniała ona szczególniej 101 zdań, jako zasługujących na odrzucenie. Zdania te były tak zestawione, że z nich okazywał się cały system zgubnej nauki nowych jansenistów. Podzielić je można na trzy klasy: pierwsza obejmuje 43 pierwszych zdań, traktujących o łasce i przeznaczeniu; w tych też zdaniach zawiera się głównie pięć potępionych zdań janseniuszowskich. Następnych 28 zdań traktuje o cnotach wiary, nadziei i miłości, o bojaźni i przeciwnych im występkach: tu wypowiedziany ów radykalny błąd jansenizmu o dwojakiej miłości, która człowieka niepokonalnie ciągnie do Bożych lub do ziemskich rzeczy. Ostatnich 30 zdań traktuje o sakramentach, o karności i o Kościele: powtarza się w nich najzupełniejszy richeryzm (zob. Richer), przenoszący władzę kościelną do ludu. W ogóle, znosi Quesnel całą istotę Kościoła i zaprzecza jego widzialności. Bulla ta, przyjęta w całym świecie katolickim bez żadnej trudności, wywołała we Francji, skutkiem intrygi jansenistowskiej, długie zawikłania. Wyszczególnione w tej bulli zdania błędne potępione były razem (in globo), jako fałszywe, gorszące, przewrotne, błędne, bezbożne, heretyckie itp., bez szczegółowego oznaczenia cenzury na każde zdanie z osobna. Janseniści uchwycili się tej okoliczności, dowodząc, że bulla nie jest dlatego dogmatyczną, że nie jest regułą wiary, lecz tylko dyscyplinarną, dlatego może być odmienioną i wystarcza względem niej posłuszeństwo zewnętrzne.

 

Na zebraniu duchowieństwa, zwołanym 16 października 1713 celem publikacji bulli, Noailles z 8 biskupami nie chcieli przyjąć bulli, utrzymując, iż jest ona ciemną, i że dlatego przed przyjęciem potrzebuje wyjaśnienia; i gdy 5 lutego 1714 wszyscy inni biskupi wysłali podziękowanie do Papieża, Noailles i jego wspólnicy wysłali z swej strony list do Papieża, z prośbą o objaśnienie swej bulli. Ludwik XIV zagniewany na oponentów, nakazał parlamentowi zaregestrować bullę 15 lutego, czego jednak dopełniono w sposób ubliżający dla Papieża, bo z zastrzeżeniami swobód gallikańskich, praw i jurysdykcji biskupich. Gdy 1 marca Sorbona z rozkazu królewskiego miała także bullę zaregestrować, został wręczony doktorom list pasterski Noaillesa, świeżo w drukarni odbity i jeszcze mokry, jakkolwiek nosił datę 25 lutego. W liście tym arcybiskup mówił, że bulla jest ciemna, że po jej objaśnienie zwrócił się do Papieża i dlatego, pod karą suspensy, zabrania bez swego pozwolenia przyjmować tej bulli, lub robić z niej użytek. Sorbona nie dała się zastraszyć, jako zostająca pod bezpośrednią jurysdykcją papieską, i jakkolwiek stronnicy arcybiskupa: Vitasse, Leger, Habert, Dupin i inni wysilali się na przeprowadzenie rozporządzenia arcybiskupiego, wszakże większość 97 doktorów przeciwko 31 zadecydowała zaregestrowanie bulli, którą tymczasem przyjęło jeszcze 72 biskupów, którzy się przyłączyli do 40 biskupów, jacy już ją przyjęli na zgromadzeniu kleru. Tylko 7 biskupów zachowało milczenie, tak, iż wraz z poprzednimi biskupami opozycyjnymi wszystkich ich było 15.

 

Papież miał zamiar wystąpić surowo, a mianowicie Noaillesa, jako kardynała, pociągnąć do Rzymu do odpowiedzialności. W tej myśli pisał (8 maja) do króla i do nuncjusza w Paryżu. Król nie był temu przeciwny, ale zbierał owoc tak silnie popieranych przez siebie swobód gallikańskich, które nie pozwalały na sądzenie biskupów w Rzymie inaczej, jak dopiero w drugiej instancji. Gdy porozumiewania się z arcybiskupem do niczego nie przywiodły, zaproponował król przez swego posła (4 stycznia 1715) zwołanie soboru narodowego. Papież jednak propozycji tej był przeciwny, bo wiedział, że przy nieskończonych formalnościach, jakim by sobór ten był poddany we Francji, sprawa wątpliwy mogłaby przybrać obrót; posłał tedy (26 lutego) królowi do użycia dwa brevia do kardynała: jedno łaskawe i ojcowskie, które miało być wówczas tylko podane, gdyby Noailles podawał pewną nadzieję uległości; drugie surowe i groźne, które znów królowi nie podobało się, ponieważ zawierało niektóre wyrażenia, niemiłe uszom gallikańskim; sobór zaś narodowy uważał za tak dobry środek, iż dawał do zrozumienia, że gotów go zwołać bez papieskiego zezwolenia. Po długich tedy układach Klemens XI zgodził się na to, że naprzód miały być do oponentów wyprawione brevia, nakazujące im uległość; gdyby zaś to nie poskutkowało, wówczas wezwani być mieli przed sobór narodowy, który miał ich sądzić. 11 sierpnia otrzymał król tę odpowiedź, ale zaraz powstały nowe trudności: parlament zauważył, że niesprawiedliwą byłoby rzeczą pociągać biskupów do odpowiedzialności, skoro dotąd nie wiadomo jeszcze, czy bulla jest regułą wiary, ponieważ nie jest jeszcze pewną zgoda na nią wszystkich biskupów świata. Ludwik XIV chory chciał jeszcze udać się do parlamentu, aby tam złamać opór jansenistowski, gdy śmierć (1 września 1715) przeszkodziła mu do tego kroku i postać rzeczy zmieniła się na korzyść wichrzycieli kościelnych.

 

Książę Filip Orleański, regent państwa, nie był jansenistą, ani nie sprzyjał wichrzycielom, ale rozpustny, uganiający się za rozkoszami, nie miał czasu na rozpatrzenie historii całego sporu i sądził, że cały hałas pochodził z tego, iż z jednej i drugiej strony brano rzeczy za ostro. Wziął tedy na siebie rolę pośrednika. Noailles prawie obiecał mu, że w ciągu miesiąca bullę przyjmie, i książę był zachwycony, że łagodnością tak łatwo udało mu się zrobić to, czego Ludwik XIV nie mógł dokazać pomimo tylu usiłowań. Noailles został prezesem tajnej rady i tym sposobem pozyskał wpływ przeważny na obsadzanie biskupstw. Sekta podniosła głowę. Pojawiło się mnóstwo pisemek, krytykujących i wyśmiewających bullę "Unigenitus". W Sorbonie mieli janseniści przewagę, gdy syndykiem został Jacek Ravachette. 5 grudnia 1715 uchwalono tam, że dekret przyjęcia bulli 5 marca 1715 był fałszywy i podrobiony, ponieważ owego dnia miało miejsce tylko zaregestrowanie a nie przyjęcie; nakazano więc dekret ten usunąć, a 22 doktorów, protestujących przeciwko temu, wyłączono z fakultetu. Inne uniwersytety francuskie poszły za przykładem Sorbony, a gdy biskupi występowali przeciwko uniwersytetom, parlamenty ujmowały się za nimi. Bunt wzmagał się z dniem każdym. Papież obawiał się wystąpić z całą surowością prawa, aby, urażeni tym sposobem o swe swobody gallikańskie, niektórzy biskupi francuscy nie powiększyli liczby oponentów. Postanowiwszy tedy nie zatwierdzać na przyszłość biskupów, którzy by bulli nie zaprzysięgli, wysłał (1 maja 1716) Papież dwa listy do regenta, z których w jednym go prosi, aby Noaillesa i drugich biskupów skłonił w przeciągu dwóch miesięcy do uległości, w przeciwnym bowiem razie arcybiskupowi odejmie godność kardynalską i względem wszystkich do surowszych weźmie się środków. W drugim liście ubolewa, że wszystkie spory duchowne we Francji poddawane są pod decyzję rady, której Noailles był prezesem.

 

Regent, idąc za radą arcybiskupa, wysłał do Rzymu jansenistę Chevaliera, wikariusza generalnego z Meaux, który miał Papieżowi przedstawiać wątpliwości co do bulli Unigenitus. Posła tego jednak Papież nie przypuścił na posłuchanie, a rokowania jego z kardynałami skończyły się na niczym. Z polecenia papieskiego starsi trzech stopni kardynałowie, próbując jeszcze ostatecznie drogi pokojowej, napisali do Noaillesa list bardzo serdeczny (16 listopada 1716), w którym go wzywali do przyjęcia bulli. Ponieważ jednak Papież mało miał nadziei w powodzenie tego listu, przeto pisał (23 listopada) nadto do księcia Orleańskiego, że, gdy wszystkie środki łagodności nie pomagają, Stolica Święta zamierza wystąpić energicznie i spodziewa się w tym względzie pomocy regenta. Do Sorbony zaś wysłał (18 listopada) bullę, odejmującą jej wszystkie przywileje papieskie. W trzecim zaś breve (20 listopada) do biskupów akceptujących bullę, utwierdzał ich Papież w wytrwałości, zapowiadał, że bulla żadnych dalszych objaśnień nie potrzebuje i nie otrzyma, i przestrzegał, aby sami do robienia jakich objaśnień nie przystępowali. Zaledwie brevia te przysłane były do Francji, prokuratorowie kleru, w imię regenta, zakazali (12 grudnia) biskupom ich przyjęcia i nakazali natychmiastowe odesłanie rządowi. Z tym samym zleceniem wystąpiły i parlamenty, na mocy jakoby starego prawa francuskiego, że bulle i brevia nie mogły być przyjmowane bez poprzedniego placetu. Wielu biskupów posłuchało tego rozkazu. Proboszczowie miasta Paryża i diecezji paryskiej wystosowali do arcybiskupa adres (15 grudnia 1716), zachęcający go do oporu przeciwko bulli. Profesorowie Sorbony udali się (12 stycznia 1717) procesjonalnie do arcybiskupa, oświadczając mu swoje usługi, dopóki trwać będzie na swojej drodze. Wielu dobrze myślących chciało drogą dysput z oponentami skłonić ich do zgody i uległości. Za zgodą regenta, a staraniem kardynała de Rohan, zebrało się w pałacu kardynała na początku 1717 r. 33 biskupów akceptantów, celem porozumienia się z biskupami oponentami. Konferencje skończyły się na tym, że 1 marca czterech biskupów: Piotr de la Broue († 1720) z Mirepoix, Karol Joachim Colbert († 1738) z Montpellier, Piotr de Langle († 1724) z Boulogne i Piotr Soanen († 1740) z Senez, oświadczyło, iż przeciwko bulli "Unigenitus" zakładają apelację do soboru powszechnego (ap. Fleury, tom 69, p. 456); 5 marca ciż apelację swoją oznajmili uroczyście Sorbonie, która do aktu tego radośnie przyłączyła się. Regent biskupom apelującym kazał natychmiast wyjechać z miasta, a syndyka Sorbony skazał na wygnanie do Bretanii.

 

Biskupi akceptanci podali do regenta skargę (8 marca 1717) na zuchwałość uniwersytetów, niektórych kapituł i proboszczów, i dopraszali się o pomoc przeciwko nowoprotestantom, niepokojącym umysły, szczególniej licznymi swymi broszurami. Ale zaraza apelacji szerzyła się szybko: zakładały ją uniwersytety i dziewięciu jeszcze jansenistowskich biskupów. Brakło tylko jeszcze do tej liczby Noaillesa, który wszakże był naówczas głównym całego zamieszania sprawcą. Papież chciał jeszcze próbować, czy nie da się wzruszyć serce arcybiskupa i napisał doń w Wielki Czwartek (25 marca) list własnoręczny bardzo tkliwy (Clementis XI Brevia, p. 2226), ale zanim list ten nadszedł, Noailles apelację swoją podpisał (3 kwietnia) i potajemnie złożył w archiwum swojej kancelarii. O odpowiedzi, jaką po długim ociąganiu się wyprawił (8 maja) do Ojca Świętego, ten wyrzekł do kardynałów, że jest ona tylko satyrą bulli i otwartym wypowiedzeniem posłuszeństwa i obojętności nawet na kary kościelne.

 

Janseniści tymczasem sprawę swoją popierali i pieniędzmi. Dla interesów sekty zostawił jeden z dawniejszych przywódców Piotr Nicole († 1695) oratorianinowi Fouquetowi fundusz 40000 liwrów, jaki, na cześć posługaczki Nicole'a Peretty, nazywano boîte à la Perette. Fundusz ten powiększał się z rozmaitych źródeł, a między innymi rocznym podatkiem, jaki w tym celu nałożyło na siebie wielu duchownych we Francji i w Belgii; prócz tego, Delore i Servien, dwaj sekretarze arcybiskupa paryskiego i biskupa z Chalons, podając się fałszywie za ich pełnomocników, wydrwili od bankierów 1800000 liwrów, a choć za to później dostali się do więzienia, pieniądze wsiąkły już w roboty jansenistowskie. Szczególniej kupowano za te pieniądze apelantów pomiędzy kanonikami, proboszczami, licencjatami, adwokatami i ksieniami. Kto publicznie bronił jednej z 101 tez Quesnela, otrzymywał 500 liwrów nagrody; suto wynagradzany był kanonik, któremu udało się przeciągnąć na stronę sekty kapitułę. Wszakże handel ten dusz szedł dosyć ciężko, bo przez 2 lata zaledwie 1800 dusz zaprzedało się sekcie. Biskup z Montpellier nie mógł kapituły swojej skłonić do zaregestrowania jego apelacji, żaden też z proboszczów jego diecezji nie chciał odczytać tej apelacji, i gdy w jednym kościele kazał ją odczytać w swojej obecności, wszystek lud wyszedł z kościoła. Biskupi z Mirepoix i z Pamiers nie mogli także znaleźć apelantów w swoich diecezjach; podobne trudności mieli i inni. Sekta utrzymała się tylko i wzmocniła słabością Noaillesa. Przeszło 10 lat około niego kręci się cała sprawa apelantów. Nie był to żaden fanatyczny sekciarz, owszem, przyznać mu należy wiele dobrych przymiotów serca, pewną pobożność, a nawet i żarliwość kościelną. Zapędził się on tak daleko na drodze buntu przeciwko Kościołowi z próżności, z dziecinnego samolubstwa, że się przyznać nie chciał, że raz zbłądził, że źle zrobił, iż zaaprobował dzieło Quesnela. Z tej słabości jego charakteru korzystali sekciarze i, raz wziąwszy go w swoje ręce, nie pozwalali na cofnięcie się.

 

Po daremnych jeszcze kilku próbach złamania uporu arcybiskupa, Papież 8 marca 1718 dekretem inkwizycji potępił apelację czterech biskupów, jako odszczepieńczą i heretycką, a apelację arcybiskupa jako odszczepieńczą i herezji przyjazną. Parlamenty francuskie wystąpiły przeciwko temu dekretowi, kasując go, jako pochodzący od nieuznanej kongregacji, a prześladując każdego, kto występował publicznie w obronie bulli i dekretów papieskich. W obawie tedy, aby dalsza łagodność nie doprowadziła do formalnego odszczepieństwa, bullą Pastoralis officii z 28 sierpnia 1718 Klemens XI ekskomunikował apelantów, jakkolwiek nie wyszczególniał ich z imienia. Deklaracje, apelacje, protestacje posypały się gradem ze strony jansenistów. Liczba sekciarzy wprawdzie nie była wielka, ale za to nadrabiali ruchliwością i krzykliwością. Ponieważ wielu biskupów nową bullę natychmiast ogłosiło, parlamenty skazywały na spalenie ich listy pasterskie. Noailles, pobudzany przez biskupów akceptantów, robił połowiczne kilkakrotnie kroki zgody, ale zawsze powstrzymany przez doradców, cofał się na dawne swe względem Kościoła stanowisko.

 

Śmierć Klemensa XI (19 marca 1721) ożywiła nadzieje jansenistów: zdawało im się, że nowy Papież da się ująć pochlebstwem, siedmiu tedy ich biskupów przesłało (9 czerwca 1721) list do Innocentego XIII, przedstawiając mu potrzebę skasowania bulli Unigenitus, w interesie pokoju kościelnego. Papież potępił zuchwały ten list, a nadto gorzko skarżył się (24 marca 1722) królowi na odszczepieńcze knowania owych biskupów.

 

Gdy po wczesnej śmierci Innocentego XIII, tron papieski zajął Benedykt XIII, dawniej kardynał Orsini, rozpoczęły się nowe rokowania z arcybiskupem, psute ciągle demonstracjami, oszustwami i perswazjami jansenistów. Biskupi domagali się od rządu opieki prawa przeciwko wichrzeniom apelantów i, wreszcie, udało się im zebrać synod prowincjonalny w Embrun (16 sierpnia 1727), gdzie jeden z najradykalniejszych jansenistów Soanen, biskup z Senez, za swój list pasterski, w którym potępia bullę Unigenitus, a zaleca czytanie dzieła Quesnela, został (20 września) zasuspendowany od wszystkich funkcji biskupich i kapłańskich i pozbawiony jurysdykcji, dopóki nie odwoła i nie potępi swego listu. Papież pochwalił i zatwierdził (17 grudnia) postępowanie synodu, król obiecał swoją opiekę w wykonaniu jego wyroku. Nie pomogły na nowo wzniecone apelacje i protestacje adwokatów dwunastu biskupów jansenistowskich. Soanen musiał się udać na wygnanie do opactwa Chaise-Dieu w Owernii, dokąd pielgrzymowali sekciarze, aby "więźnia Chrystusowego" uczcić; po śmierci (1740) pomieszczony w kalendarzu kościoła utrechtskiego, jako cudotwórca.

 

Noailles tymczasem, zrażony przewrotnością sekciarzy, stracił do nich zaufanie; krewni namawiali go do pogodzenia się ze Stolicą Świętą, a do tych przyłączyli się i ludzie jedną z nim dotąd idący drogą, jak oratorianin de la Tour, kanonik Couet i kanclerz d'Aguesseau. Wreszcie, 11 października 1728 podpisał dokument, którym z zupełną uległością przyjmuje bullę Unigenitus, a dzieło Quesnela i 101 zdań tak potępia, jak je potępił Papież. Janseniści puszczali jeszcze w obieg, tak za życia jak i po śmierci Noaillesa (4 maja 1729), fałszywe wieści i pisma o jego wytrwałości w poprzednim uporze, ale fałsz niebawem był obnażony. Jansenizm stracił swoją silną podporę w arcybiskupie Noailles, inni oporni biskupi poszli za jego przykładem i bezwarunkowo przyjęli bullę; tylko biskupi z Montpellier, Auxerre i Troyes obstawali przy swojej apelacji, podobnie jak i niektórzy zakonnicy. Wielu jansenistów wyniosło się do Holandii.

 

Złamana i obnażona w swoich intrygach, rzuciła się teraz sekta do nowego sposobu poprawienia swej sprawy. Miały jej ku temu służyć mniemane cuda. Na cmentarzu św. Medarda w Paryżu, przy grobie żarliwego apelanta diakona Franciszka de Paris, zmarłego 1727, miały się dziać cudowne uleczenia (cf. Vie de M. François de Paris, Utr. 1729; Relation des miracles de St. Par. avec un abrégé de sa vie, Brux. 1731; Montgeron, La verité des miracles, Par. 1737; Mosheim, Dissertationes ad historiam ecclesiasticam pertinentes II, 307...). Wielu wpadało tam w dzikie ekstazy i spazmy, które miały odpowiednio na lud oddziaływać. Sekta okrywać się poczęła śmiesznością, jansenistów nazwano konwulsjonistami. Gdy, dla położenia końca tej szarlatanerii, król kazał zamurować cmentarz, apelanci prowadzili dalej swoje dzieło w domach prywatnych, przy czym ziemia, wzięta z grobu rzekomego świętego, miała zastępować nieprzystępny cmentarz.

 

R. 1746 Beaumont, arcybiskup paryski, wydał rozporządzenie, aby umierającym nie dawać sakramentów, jeżeli nie okażą przez kartkę spowiedniczą (billet de confession) z własnej parafii, że przyjęli bullę Unigenitus; apelanci bowiem mieli swoich własnych spowiedników i tylko dla pogrzebów wzywali pod koniec życia spowiedników katolickich. I gdy 1752 jeden z proboszczów, na mocy rozporządzenia arcybiskupiego, odmówił sakramentów pewnemu umierającemu, parlament skazał proboszcza na karę pieniężną i zagroził arcybiskupowi zaaresztowaniem dochodów, jeżeliby "podobne zgorszenie" raz jeszcze się powtórzyło. Arcybiskup odpowiedział parlamentowi, że ze swego urzędu duchownego nie ma potrzeby składać mu rachunku. Za przykładem arcybiskupa poszli inni prałaci, parlamenty zaś inne krajowe poszły za przykładem parlamentu paryskiego, w nich bowiem kryły się i wichrzyły resztki jansenizmu francuskiego. Król stanął po stronie biskupów i, gdy zawikłanie doszło do najwyższego stopnia, biskupi wraz z królem prosili Papieża o decyzję. Papież zatwierdził rozporządzenie arcybiskupa paryskiego, ale stosować je polecił tylko do znanych notorycznie przeciwników bulli Unigenitus. Cf. tej Encyklopedii II, 143.

 

6. Przytłumiony we Francji, w Holandii uorganizował się jansenizm w oddzielny Kościół, zob. Utrecht. Zob. Rapin, Histoire du jansenisme; Lafiteau, Istoria della costituzione Unigenitus, trad. dal francese d'Inn. Nuzzi, corredata di annotazioni etc., Roma 1794, 3 v. in-4; Sainte Beuve, Port-Royal, 1840 2 t.; Fontaine, Mémoires pour servir à l'histoire de Port-Royal, Cologne 1738; H. Reuchlin, Geschichte von Port-Royal, Hamburg 1839 – 1844, 2 v.; Melch. Leydecker, De historia jansenismi libri VI, Trajecti ad Rhenum 1695; De Marandé, Inconvéniens d'estat procédans du jansénisme, Paris 1654; Relation juridique de ce qui s'est passé a Poitiers, Poitiers 1654; jest to na rozkaz królowej Anny napisana o jansenistach wiadomość przez Jana Filleau, adwokata królewskiego w Poitiers. Filleau początek jansenizmu wywodzi tu ze sprzysiężenia sześciu osób, dokonanego w Bourgfontaine. Osobami tymi, które pierwszymi tylko literami są oznaczone, miały być: Du Vergier de Hauranne, Korneliusz Jansen, Filip Cospeau, dr. Sorbony, późniejszy biskup w Nantes i Lisieux, Jan Piotr Camus, Robert Arnauld d'Andilly † 1674 i Szymon Vigor † 1624. Wiadomość o owym sprzysiężeniu podaje Filleau od pewnego kapłana, który był siódmym w tym spisku. Celem spisku było postawienie deizmu na miejsce Kościoła, środkami miało być: 1) zatamowanie źródła życia chrześcijańskiego, przez utrudzenie przystępowania do sakramentu pokuty i eucharystii; 2) poniewieranie w opinii tych księży, którzy by nie dali się wciągnąć do służenia interesom sprzysiężenia; 3) zamiana monarchicznej organizacji Kościoła na arystokratyczną, jako środek osłabiający przeciwnika. Janseniści przypisywane sobie sprzysiężenie burgofonckie (za którym przemawia i Marandé) nazywali diabelskim wymysłem, wszakże uderzającą jest rzeczą, że nie napisali żadnego kategorycznego odparcia owego wymysłu. Gdy w 100 lat później jezuici zebrali fakty dziejów jansenistowskich w dziele La réalité du projet de Bourg-Fontaine, Paris 1758, 2 v. (łacińskie tłum. wyszło 1764 w Augsburgu), ugrupowawszy je w pewien porządek wykazywali, że wszystkie zabiegi jansenistów odpowiadają programatowi, podanemu 1654 r. przez Jana Filleau, i tym sposobem sprawdzają rzeczywistość spisku burgofonckiego, parlament paryski kazał 21 kwietnia 1758 spalić to dzieło. Karol Clémencet (zob.) napisał przeciwko temu dziełu 1143 stronnic, pt. La vérité et l'innocence victorieuses de l'erreur et de la calomnie, Cologne 1758, 2 v., gdzie mówi o Ojcach Kościoła, o jezuitach itp., ale nie zbija twierdzenia, że janseniści postępowaniem swoim stwierdzali podejrzenie o działaniu podług naprzód przyjętego przeciwko Kościołowi planu. Lucchesini, Historia polemica Jansenismi, 1711. Cf. R. Bauer, Geschichte der Auflehnung gegen die Päpstliche Auctorität (w "Stimmen aus Maria-Laach" IV, 265... 331... VI, 17... 147... VII, 167... 492...).

 

Bp Michał Nowodworski

 

–––––––––––

 

 

Artykuł z: Encyklopedia Kościelna podług Teologicznej Encyklopedii Wetzera i Weltego z licznymi jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich osób wydana przez X. Michała Nowodworskiego. Tom VIII. (Ibas. – Jezuaci). Warszawa. W DRUKARNI CZERWIŃSKIEGO I SPÓŁKI, ulica Śto-Krzyzka Nr 1325. 1876, ss. 537-561 (hasło: Janseniści). (1)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

APPROBATUR.

 

Vladislaviae die 5 Januarii 1876 anno.

 

Vincentius Epp.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy:

(1) Por. 1) O. Marian Morawski SI, Dogmat Łaski. 19 wykładów o porządku nadprzyrodzonym. 2) Sac. Bernardus Jungmann, Institutiones Theologiae dogmaticae specialis. Tractatus de Gratia. 3) Ks. Jacek Tylka, Dogmatyka katolicka. 4) O. Jan Jakub Scheffmacher SI, Katechizm Polemiczny czyli Wykład nauk wiary chrześcijańskiej przez zwolenników Lutra, Kalwina i innych z nimi spokrewnionych zaprzeczanych lub przekształcanych. 5) O. Zdzisław Bartkiewicz SI, Święty Alfons Maria Liguori Doktor Kościoła. 6) Ks. Zygmunt Chełmicki, Błażej Pascal. 7) Ks. Władysław Szcześniak, Moralność jezuicka. (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: