CHARAKTERYSTYKA I HISTORIA
niektórych wyrazów
Nie było już Towarzystwa Jezusowego, kiedy ta nazwa weszła w obieg, stosowana do ludzi pozornie pokornych, łagodnych, świątobliwych, a w istocie podstępnych, nieszczerych i mściwych. Jezuita miał zluzować hipokrytę. Dawano jeszcze nazwę Jezuity, jeżeli kto używał niegodziwych środków dla dopięcia dobrego lub komuś dogodnego celu. Takie przywiązywano znaczenie do wyrazu Jezuita. Wyraz ten w czasach istnienia zakonu nigdy nie był używany w tym sensie, chyba w ustach różnowierców, na których zakon ten był biczem. W XIX dopiero wieku zaczęto szafować tą nazwą w pisanej i potocznej mowie – atoli godne uwagi, iż żaden z naczelnych pisarzy naszych, czy wierszem, czy prozą, nie posługiwał się tym wyrazem, chociaż popularna lokucja sama cisnęła się pod pióro. Zdaje się, że skrupuł sumienia narodowego głębszy i delikatniejszy u nich, brzydził się tym wyrobem dysydenckiej i libertyńskiej nienawiści.
W ojczyźnie Wujków, Warszewickich, Skargów, Sarbiewskich i tylu innych znakomitości tego zakonu, niewdzięczny ten wyraz nie mógł się urodzić z tym piętnem, jakie teraz nosi. Piętno to, wypalone żelazem wrogów Kościoła, przyswoiliśmy sobie bez żadnej przyczyny i posługujemy się nim bezmyślnie, lubo nie bez cudzej krzywdy. Jeżeli była pora na Jezuitę (w obelżywym znaczeniu), to po skasowaniu zakonu, ale nikt nie wyrwał się z tym słowem, owszem, oburzenie było na Stolicę Apostolską, że się dała użyć do tej intrygi; członków rozwiązanego zgromadzenia uważano za ofiary niesprawiedliwości. Skądżeż się wzięła ta nazwa i kiedy?
Zdaje mi się, że kolebką jej jest Warszawa w epoce rządów pruskich. Był w Getyndze profesor historii Heeron, powaga swego czasu; on to napisał rozprawę, w której z wielką zręcznością dowodził, że Polska dlatego upadła, bo nie przyjęła protestantyzmu. A że w owym czasie wiele młodzieży naszej słuchało kursów na tym uniwersytecie, więc i pomysł ten, przyniesiony do kraju, łatwo czepiał się umysłów dość już skrzywionych, tak libertynizmem encyklopedystów, jak presją protestanckiego rządu. Takie usposobienie zastało Księstwo Warszawskie, a rozmnożenie lóż masońskich pewnie nie przyczyniło się do zmodyfikowania tej nienarodowej myśli, która raz obałamuciwszy uczeńsze głowy, nasuwała logiczne wnioski: Polska upadła, bo nie przyjęła protestantyzmu. Któż temu przeszkodził? nikt tylko Jezuici – a zatem jasna konkluzja, że Jezuici zgubili Polskę. Odkrycie to pojawiło się najpierw w pismach traktujących o literaturze, gdzie upadek nauk przypisano Jezuitom i ich szkołom, a upadek Rzeczypospolitej brakowi oświecenia, chociaż niejeden na własne oczy widział w praktyce to, co zamknął w jednym wierszu Krasicki:
"Mądry przedysputował, ale głupi pobił".
Powagą uczonych zaprotegowane kłamstwo, stało się zdawkową monetą popularnego sposobu mówienia.
––––––––––
Fragment artykułu z "Przeglądu Lwowskiego", Rok trzeci (1873). Tom VI. (Wydawca i odpowiedzialny redaktor ks. Edward Podolski). Lwów 1873, ss. 296-297. Cały art. pt. Charakterystyka i historia niektórych wyrazów na ss. 293-306 (*).
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(*) Zob. inne fragmenty z tego artykułu: 1) Reklama. 2) Tradycja, (czyli podanie). 3) Ultramontanin, ultramontanizm (ultra montes). 4) Wstecznik – Wstecznictwo. (Przyp. red. Ultra montes).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: