CHARAKTERYSTYKA I HISTORIA
niektórych wyrazów

Reklama

(Ogłoszenie z pewnym naciskiem czyli upomnienie się)

Wyraz ten przyszedł do nas z zagranicy, z rozwinięciem się dziennikarstwa i towarzyszących mu inseratów czyli ogłoszeń. Reklama tym się różni od zwykłego ogłoszenia, że wysoko podnosi i zaleca przedmiot ogłaszany. Słowa i frazes zastępują dawniej używany bęben i trąbę. Atoli nie zawsze miejsce jej na ostatniej stronicy dziennika, wciska się ona i w inne jego rubryki. Autorami reklam nie zawsze bywają dziennikarze, częściej osoby interesowane, aby czy na swoją osobę, czy na książkę, czy na wynalazek lub wyrób fabryczny, czy na firmę zakładu swojego zwrócić uwagę publiczną. Jest to sposób jak inny polecenia swego towaru, wszakże musi on być nierównie dzielniejszy od zwykle praktykowanych, kiedy na ogłoszenia i reklamy wykładane bywają nieraz ogromne summy. Podobnie industrie jak: łańcuszki galwaniczne, pigułki Morisona, revalenty Anateryny aż do loteryjnych wyrachowań von Orlice, niczemu, tylko reklamie i codziennemu przypominaniu się zawdzięczają swoje szalone powodzenie, które, jak wszystko, przemija, z czasem ustępując miejsca nowej spekulacji, aby ta dalej czerpała w głębokiej studni łatwowierności ludzkiej.... Mundus vult decipi, ergo decipiatur na tej psychologicznej prawdzie, jak na litej opoce wznoszą się gmachy spekulującej szarlatanii.

Jest inny jeszcze odcień reklamy, którą się posługuje próżność towarzyska lub naukowa i tak: taki co chce, aby nazwisko jego było światu znajome, zostawia w najpierwszych domach swoje bilety; gubi je na balach publicznych, w teatrach, w salach obrad, w kawiarniach – wszędzie. Stara się od czasu do czasu umieszczać w dziennikach wiadomości o swoim wyjeździe do wód lub stolic, na które zwrócona w tej chwili uwaga, co mu bynajmniej nie przeszkadza siedzieć w ciepłym pokoju, aby po upływie kilku tygodni znowu zwiastować swój szczęśliwy powrót.

Inny, któremu się zdarzyło rozmawiać z pierwszym ministrem, o pogodzie lub deszczu, telegrafuje o tym do którego z dzienników i daje do zrozumienia, że niezawodnie czeka go teka ministerialna – a lubo innym telegramem z własnym podpisem odwołuje lub prostuje tę wieść, zawsze zręczna ta reklama tak usposabia opinię, że ta choć sobie oczy przeciera, na pół już wierzy w polityczną znakomitość reklamisty.

Naukowa próżność używa tego samego sposobu z tą różnicą, że czasem sama, częściej przez zobowiązanych raporterów dziennikarskich, dostarcza wiadomości o zrobionych przez siebie odkryciach, które acz niewiele odkrywają, zawsze nazwisko odkrywacza robią interesującym, gdyż więcej domyślać się każą niż jest w istocie. Drobne spory naukowe, o przedmiot nie obchodzący nikogo, głosy na różnych zebraniach, których niezbędnym musi być członkiem, wystąpienia a propos des bottes ze zdaniem pięknie cechującym szlachetny sentyment – wszystko to daje sposobność do reklamy, i spotykasz się z nazwiskiem uczonego po różnych dziennikach i przeglądach, szczególniej zamiejscowych. Hałas zrobiony około nazwiska gdzieś daleko, podnosi go w miejscu i daje mu tęgość i bukiet wina, które wysłane cienkuszem, wraca z podróży poza ekwator, nektarem.... Taka jest cudowna moc zręcznej reklamy, tej reklamy, która mimojazdem, jakby od niechcenia mówiąc o jakim obojętnym przedmiocie, wtrąca nazwisko z tym skromnym dodatkiem: Pan X., nieobecny w naszym mieście, nie wyrzekł o tym swego zdania, więc spór uczony pozostaje w zawieszeniu.... I wisi dotąd, chociaż pan X. dawno powrócił. – Ale mniejsza o zdanie, kiedy reklama udała się. Reklama ma wielkie podobieństwo z drożdżami; jak na tych rośnie ciasto, tak na niej wyrastają sławy.
 

Fragment artykułu z "Przeglądu Lwowskiego", Rok trzeci (1873). Tom VI. (Wydawca i Redaktor X. Edward Podolski). Lwów 1873, ss. 299-300. (Cały art. pt. Charakterystyka i historia niektórych wyrazów na ss. 293-306. Zob. Wstecznik – Wstecznictwo).
(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: