Bergoglio o Żydach i ateistach
Modernistyczny relatywizm prawdy dogmatycznej (1)
(Artykuł z września 2013)
–––––
Drodzy katolicy,
"Żydzi zachowali swoją wiarę w Boga". To słowa Bergoglio
skierowane do włoskiego ateisty, dziennikarza Eugenio
Scalfari, który pogratulował
Bergoglio "encykliki" o
wierze (całkiem możliwe, że
ten ateista jest jedyną osobą na świecie, która przeczytała ją w całości,
o ile rzeczywiście to zrobił). Ta reakcja na list Scalfariego
została opublikowana 7 sierpnia we Włoszech, a następnie na całym świecie. Najbardziej znana jest z tego, co Bergoglio mówi
o ateistach, ale nie
powinniśmy przemilczeć tego heretyckiego komentarza
na temat "wiary" Żydów.
Całe zdanie Bergoglio brzmi
tak: "Wraz
z apostołem Pawłem mogę powiedzieć, że nigdy nie osłabła wierność Boga wobec
przymierza zawartego z Izraelem i że przez okrutne doświadczenia minionych
stuleci Żydzi zachowali swoją wiarę w Boga".
Czy Żydzi wierzą w
prawdziwego Boga? Nie, nie wierzą. Nie mamy tu
na myśli Żydów, którzy przez niezawinioną ignorancję,
uważają, że czczą prawdziwego Boga, i którzy pragną czcić
prawdziwego Boga. Mówimy o religii żydowskiej obiektywnie.
Powszechną nauką płynącą z Pisma
Świętego jest to, że Żydzi
generalnie odpadli od prawdziwej wiary przez
odrzucenie Chrystusa jako prawdziwego
Mesjasza i jako Syna
Bożego.
Pismo Święte jest jednoznaczne:
"Jeśli ja sam siebie chwalę, niczym jest chwała
moja. Jest Ojciec mój, który mię uwielbia, o którym wy powiadacie, że jest
Bogiem waszym, a nie poznaliście go; ale ja go znam" (Jan VIII, 54-55).
"Rzekli mu więc: Gdzież jest twój Ojciec?
Odpowiedział Jezus: Ani mnie nie znacie, ani Ojca mojego; gdybyście mnie znali,
to byście zapewne i Ojca mego znali" (Jan VIII, 19).
"Ten jest antychrystem, kto zaprzecza Ojca i
Syna. Każdy, kto zaprzecza Syna, nie ma ani Ojca; kto wyznaje Syna, ma i
Ojca" (I Jan. II, 22-23).
"A każdy duch, który rozrywa Jezusa, nie jest z
Boga i ten jest antychryst" (I Jan IV, 3).
Istnieją ponadto liczne
przypowieści Chrystusa odnoszące się do odstępstwa Żydów wynikłego z odrzucenia Go jako prawdziwego Mesjasza.
Zupełnym fałszem jest zatem mówienie, że
Żydzi "zachowali swoją wiarę w Boga", ponieważ przedmiotem boskiej wiary,
która jest cnotą wlaną
przez Boga, może być jedynie Boska prawda. Błąd
nie może być przedmiotem Boskiej wiary, tzn.
nie możemy uwierzyć z pomocą Boskiej wiary w coś sprzecznego z nauczaniem Kościoła katolickiego.
Jest to prawdą, i to bez względu na wszelkie działania w "dobrej wierze"
lub z "dobrymi intencjami". Chociaż nieprzezwyciężalna
niewiedza (ignorantia
invincibilis) może uwolnić
od winy nie przyjęcia wiary katolickiej,
to nie może uczynić przedmiotem Boskiej wiary czegoś sprzecznego z Boskim objawieniem.
Analogicznie, nasze umysły, opierające się na
fundamentalnych regułach rozumowania,
nie zdołają zobaczyć ani zrozumieć
czegoś, co przeczy tym podstawowym
zasadom. Na przykład, kwadratowe
koło jest dla
naszego intelektu bezsensownym pojęciem. Nie możemy go znać, bo jest wewnętrznie sprzeczne. Tak więc umysł nie może przystać z pomocą Boskiej wiary na coś sprzecznego
z objawieniem.
Jakiekolwiek błędy przyjęliby
i wierzyli w nie niekatolicy, to czynią to według
ludzkiej wiary. Wyznają je w oparciu o autorytet jakiegoś człowieka, a nie autorytet
Boga.
Bóg dzisiejszych Izraelitów nie jest Bogiem
Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Tenże prawdziwy Bóg,
którego czcili w Starym Testamencie
ma Syna, Pana
naszego Jezusa Chrystusa, który jest Zbawicielem świata.
Odrzucając Chrystusa, Żydzi ukształtowali sobie nowego i fałszywego
boga.
Ten fałszywy bóg nie może
być przedmiotem boskiej wiary. Herezją Bergoglio
jest to, że nazywa "wiarą"
to, co obiektywnie jest odstępstwem. To
tak, jakby Mojżesz – po zejściu z
góry Synaj widząc Izraelitów oddających cześć złotemu cielcowi – powiedział: "Żydzi zachowali swoją wiarę w Boga". W rzeczywistości, apostazja Żydów odrzucających Chrystusa
była gorsza niż ich apostazja przy czczeniu cielca.
Według Bergoglio, ateiści znajdują usprawiedliwienie
W tym samym liście do włoskiego dziennikarza,
Bergoglio złożył następujące oświadczenie dotyczące ateistów:
"Przede wszystkim, można zapytać czy Bóg
chrześcijan przebacza tym, którzy nie wierzą i nie poszukują wiary. Biorąc pod
uwagę, że – co jest sprawą kluczową – miłosierdzie Boga nie ma granic to, jeśli
ktoś z sercem szczerym i skruszonym prosi o zmiłowanie, w przypadku tych,
którzy nie wierzą w Boga, sprawa polega na słuchaniu swojego sumienia. W gruncie rzeczy, słuchanie i podporządkowanie się mu oznacza podjęcie
decyzji o tym, co jest
postrzegane jako dobre lub złe. Dobro lub zło naszego
zachowania zależy od tej decyzji".
To stwierdzenie jest obciążone zarówno herezją jak i błędem.
Herezją jest to, że ateista może osiągnąć usprawiedliwienie bez nadprzyrodzonej
wiary. Jest to sprzeczne z orzeczeniem Soboru Trydenckiego.
Ateista to – z definicji – ktoś odrzucający istnienie
Boga, nawet mimo tego, że daje się On poznać naturalnym światłem rozumu. Sobór
Watykański w 1870 roku zdefiniował jako dogmat, że istnienie Boga jest dostępne
dla rozumu, cytując świętego Pawła: "Gdyż niewidzialne Jego przymioty, od
stworzenia świata, przez zrozumienie tych rzeczy, które są uczynione, bywają
poznane, wieczna też moc Jego i Bóstwo; tak że nie mogą być wymówieni" (Rzym.
I, 20). Święty Paweł odnosi się do bałwochwalców, którzy nie rozumieją duchowości
i jedności Boga, chociaż te Boskie atrybuty są bezpośrednio dostępne dla
naturalnego światła rozumu. W związku z tym, nie mogą być wymówieni,
tzn. nie mogą powoływać się na nieprzezwyciężalną ignorancję, która jest niezawiniona
i uwalnia od grzechu.
Jeśli tak jest w przypadku bałwochwalcy, to cóż
powiemy o ateiście? Bergoglio próbuje wykazać, że ateista negując istnienie
Boga, mógłby działać z "czystym sumieniem" tj., mógłby przeczyć
istnieniu Boga z powodu nieprzezwyciężonej i usprawiedliwionej niewiedzy. Jeśli
działa w "dobrej wierze" – twierdzi Bergoglio – to może uzyskać od
Boga przebaczenie.
Bergoglio poważnie sprzeniewierza się katolickiej
nauce o sumieniu. Prawdą jest, że sumienie, które jest obiektywnie w błędzie,
lecz błądzi w dobrej wierze, usprawiedliwia z grzechu błądzącą osobę. Jest
również prawdą, że człowiek musi słuchać błądzącego sumienia, pod warunkiem,
że jego niewiedza nie jest zawiniona przez niego samego. To ostatnie zastrzeżenie ma
kapitalne znaczenie.
Zilustruję to przykładem. Chirurg, mający wykonać
amputację nogi jest po sumiennej weryfikacji absolutnie pewien, że musi być
usunięta lewa noga pacjenta X. Bez żadnej własnej winy i bez możliwości
dowiedzenia się o tym, dochodzi do zamiany pacjenta X na pacjenta Y. Pacjent Y
ma mieć usuniętą prawą nogę. Jeśli w tej sytuacji chirurg amputuje lewą nogę
pacjenta Y, uważając – bez żadnej winy z własnej strony – że operuje pacjenta
X, to dokona tego okropnego czynu z
czystym sumieniem i dlatego jest wolny od winy.
Jednakże, inny chirurg, który ma właśnie operować
pacjenta, nie jest pewien czy należy amputować lewą czy prawą nogę. Myśli
sobie: "To zbyt kłopotliwe by dowiadywać się teraz, o którą to nogę chodzi;
jestem prawie pewien, że to prawa noga". Okazuje się, że nie ma racji. W
takim przypadku, działa w świadomej niewiedzy, ponieważ przez zwyczajną rzetelność
mógł jej uniknąć. Takie sumienie nie jest normą ludzkiego działania i dlatego
zostanie pociągnięty do odpowiedzialności i uznany winnym tego czynu. Chociaż nie
miał żadnych złych zamiarów wobec pacjenta, to wyrządził szkodę działając w
świadomej niewiedzy.
Wracamy więc do naszego pytania: Czy ateista może
działać w nieprzezwyciężalnej niewiedzy dotyczącej istnienia Boga? Odpowiedź
brzmi: absolutnie nie. Nie
jest możliwe, aby nie wiedzieć o istnieniu Boga, tak samo jak jest niemożliwe
by być nieświadomym podstawowych zasad rozumowania, albo tego, że 2 + 2 = 4.
Ateista to ktoś świadomie odrzucający prawdę
poświadczoną przez całą ludzkość od Adama i Ewy: istnienie Boga. W tej kwestii
nie ma możliwości, aby mówić o niewinności lub niezawinionej niewiedzy. Jest
możliwe, że ludzie mogą błądzić przez niezwyciężoną niewiedzę dotyczącą jakichś
Jego atrybutów, lecz nie mogą bez winy błądzić, jeśli chodzi o Jego istnienie i
Jego duchowość.
Ponadto, Bergoglio znowu przejawia poważne braki
inteligencji, ponieważ jeśli ateista działa w dobrej wierze – jak sam mówi – to
nie musi prosić o wybaczenie. Nie musimy spowiadać się z win popełnionych w dobrej
wierze, chociaż obiektywnie były one grzeszne, ponieważ nieprzezwyciężona
niewiedza uwalnia od grzechu, choć nie
usprawiedliwia zła, które czynimy. Nieprzezwyciężona niewiedza
chirurga nie czyni z amputacji niewłaściwej nogi czegoś dobrego.
Natura sumienia
Sumienie nie jest jakąś specjalną zdolnością naszych
umysłów umożliwiającą dostrzeżenie moralnej prawdy. Jest to natomiast jedynie
osąd naszego intelektu dotyczący słuszności bądź niesłuszności czynu, którego
mamy właśnie dokonać. Jest to zastosowanie prawa moralnego do tego, co mamy
właśnie zrobić. Sumienie uzyskuje informacje od prawa moralnego i stosuje je do
indywidualnych czynów.
Jak ateista stosuje prawo moralne, jeśli nie wierzy w
Boga? Jak może istnieć prawo moralne, jeśli nie ma Boga? Kto jest ustawodawcą, jeśli nie ma Boga? Dlaczego jesteśmy zobowiązani robić cokolwiek,
jeśli nie ma Boga?
Jeśli nie ma Boga, to dlaczego niewłaściwym miałoby
być opuszczenie Mszy w niedzielę i zamiast tego pogranie w golfa?
Mówienie, że ateista jest usprawiedliwiony przez to, że
słucha się swego sumienia to jakby mówić, że można coś zmierzyć bez istnienia
obiektywnego środka miary, tj., linijki. W Paryżu, na przykład, jest
przechowywany w bezpiecznym miejscu standardowy metr, na którym opiera się cały
system metryczny. Jeśli nie ma ostatecznego i niezmiennego wzorca miary, to
wszystkie pomiary i wszystkie linijki na świecie tracą swoje znaczenie. To samo
można powiedzieć o sumieniu pod nieobecność Boga. Staje się ono bez znaczenia,
ponieważ nie ma żadnego prawa moralnego albo reguły, do której można by
porównać czyn, jakiego się właśnie chce dokonać.
Nadprzyrodzona wiara jest absolutnie konieczna do
usprawiedliwienia i zbawienia
Bergoglio stwierdza w tym oświadczeniu, że osoba,
która nie ma cnoty nadprzyrodzonej wiary może być usprawiedliwiona, tzn., może
być w porządku przed Bogiem, może być bez grzechu. Ateista z definicji nie ma
wiary. Jak może uzyskać to usprawiedliwienie? Odpowiedź Bergoglio: słuchając
swojego sumienia.
Przekonaliśmy się, że jego stwierdzenie jest
absurdalne, ponieważ sumienie jest dla ateisty niemożliwością. Absurdalność
jest jednakże najmniejszym z jego problemów, ponieważ jest herezją twierdzić, że bez nadprzyrodzonej wiary można zostać
zbawionym.
Sobór Trydencki głosi:
"Kiedy św. Paweł mówi, że człowiek jest
usprawiedliwiony «przez wiarę» i «bez żadnej zasługi», to należy te słowa rozumieć tak, jak je stale i zgodnie Kościół
katolicki przyjmował i wyjaśniał. Dlatego mówi się, że jesteśmy usprawiedliwieni
przez wiarę, ponieważ «wiara jest początkiem naszego zbawienia», fundamentem i
korzeniem wszelkiego usprawiedliwienia; «bez niej niemożliwą jest rzeczą
podobać się Bogu»" [podkreślenie dodane].
Czytelnik powinien zwrócić uwagę na zobowiązanie,
jakie Sobór nakłada na tę interpretację, co świadczy o uroczystym charakterze
magisterium. Końcowy cytat pochodzi z Listu świętego Pawła do Żydów XI, 6.
Ponadto, Sobór Watykański w 1870 roku ogłosił:
"Ponieważ «bez wiary niemożliwą jest rzeczą
podobać się Bogu» i dostąpić uczestnictwa Jego synów, dlatego nikt nie
otrzymuje bez niej usprawiedliwienia ani też nie osiągnie życia wiecznego,
jeżeli w niej «nie wytrwa aż do końca» [Mt. X, 22; XXIV, 13]".
"Jeśli kto przeczy istnieniu jedynego,
prawdziwego Boga, Pana i Stwórcy rzeczy widzialnych i niewidzialnych – niech
będzie wyklęty".
"Jeśli ktoś powie, że jednego i prawdziwego Boga,
Stwórcę i Pana Naszego, nie można poznać ze stworzeń w sposób pewny przy pomocy
naturalnego światła rozumu – niech będzie wyklęty".
Ta deklaracja Soboru i jego uroczyste anatemy uderzają
zarówno w ateistę, którego nie może usprawiedliwić niewiedza oraz w Bergoglio,
który próbuje umieścić w niebie nieposiadającego nadprzyrodzonej wiary ateistę.
Wniosek: Bergoglio
jest publicznym heretykiem, a ateiści
idą do piekła.
"Absolutna" prawda Bergoglio jest względna
W tym samym liście do ateisty, Bergoglio stwierdza:
"Po drugie, pyta mnie Pan, czy myśl, wedle której
nie ma żadnego absolutu, a więc również absolutnej prawdy, lecz tylko seria
prawd względnych i subiektywnych, jest błędem lub grzechem. Na początek, nie
mówiłbym, nawet w przypadku wierzących, o prawdzie «absolutnej» w tym sensie,
że absolutne jest to, co jest oderwane, co pozbawione jest wszelkiej więzi...
Otóż, prawda jest relacją! Jest to tak prawdziwe, że każdy z nas pojmuje i
wyraża prawdę, wychodząc od siebie: od swojej historii i kultury, od sytuacji,
w której żyje, itd. Nie znaczy to jednak, jakoby prawda była subiektywna i
zmienna. Oznacza to, że dana jest nam wyłącznie jako droga i życie".
Mamy oto kolejny dowód na występujący u Bergoglio brak
podstaw edukacji połączony z ograniczonym umysłem. Sam termin absolutny
oznacza coś nieposiadającego żadnego związku z czymkolwiek innym. Względny
jest jego dokładnym przeciwieństwem i wskazuje, że coś podlega jakiemuś
porządkowi albo relacji z czymś innym. Dlatego coś nie może być jednocześnie
zarówno absolutne jak i względne i to w tym samym aspekcie.
Powyższe starania Bergoglio, aby coś mogło istnieć na
dwa sposoby, tzn., absolutna prawda, która jest zależna od naszej kultury,
historii i działalności – to czysty modernizm. Ponad sto lat temu
modernistyczny filozof Blondel wyłożył teorię głoszącą, że coś nie jest
prawdziwe dla nas dopóki nie wprowadzimy tego w czyn.
Jeśli prawda jest absolutna, to jaki wpływ na nią może
mieć kultura i historia? Co ma do tego sposób życia? Woda zawsze będzie H2O,
w każdej kulturze i czasie i to bez wzglądu jak jej będziemy używać. To samo
można by powiedzieć o 2+2 = 4 i o wszystkich dogmatach Kościoła katolickiego.
Koncepcja, że dogmaty są uwarunkowane przez kulturę i historię została
potępiona przez świętego Piusa X w encyklice Pascendi.
Trzeba również zdawać sobie sprawę, że modernista
wierzy w historycyzm. System ten przyjmuje wszystkie dogmatyczne formuły
pochodzące z przeszłości, lecz "pojmuje" je w ich "historycznym
kontekście". Oznacza to na przykład, że dogmatyczna formuła mogła być
rozumiana w jeden sposób na Soborze Trydenckim, jednak teraz może być już
rozumiana w inny sposób.
To nic innego jak tylko kiepskie maskowanie
relatywizmu prawdy. A ponadto, jest to herezja.
Wszystko to wywodzi się z Vaticanum II
Proponowane przez Bergoglio rozgrzeszenie ateisty, opierające się na
"prawości" jego "sumienia", jak również jego nonsensowna
analiza "absolutnej" prawdy wypływają jako bezpośrednie wnioski z
tego, co zostało wyrażone
w dokumencie Vaticanum II o
wolności religijnej – Dignitatis humanae.
Ponieważ ekumenizm był zdeklarowanym celem modernistów
przy zwołaniu i przejęciu Vaticanum II,
to koniecznym było ugruntowanie relatywizmu jako filozofii i myśli przewodniej
Kościoła. Jakże bowiem Kościół katolicki mógłby wprowadzać ekumenizm skoro
głosi, że jego dogmaty są prawdami absolutnymi, do których wszyscy muszą
przylgnąć pod groźbą wiecznego potępienia?
Relatywizm, z drugiej strony, to zabójca dogmatu,
działający równie szybko i skutecznie jak aerozolowy rozpylacz do zwalczania
insektów. Relatywizm przyzwala na ekumenizm i ponadto dopomina się
wolności religijnej, tzn., pierwszeństwa sumienia przed obiektywnymi dogmatami.
Innymi słowy, wszystko – łącznie z Bogiem – musi szanować nakazy ludzkiego
sumienia, ponieważ te nakazy są rezultatem prawdy – takiej, jaką widzi to sumienie.
Dlatego też nikt, nawet Bóg, nie ma prawa was
przymuszać, jeśli podążacie za nakazami własnego sumienia. Taka doktryna czyni
z sumienia autora prawdy, a z nieznajomości prawdziwej wiary nawet nie przyczynę
tłumaczącą winę, ale zamiast tego przyczynę uzasadniającą.
Według nieszczęsnej nauki Vaticanum II,
człowiek dostępuje usprawiedliwienia myśląc, co tylko mu sumienie dyktuje i
żadna ludzka władza nie ma prawa przymuszać go do innego postępowania, skoro
właśnie od Boga uzyskał prawo do wprowadzania w życie nakazów sumienia.
Zarzut: Jesteśmy zobowiązani słuchać się naszego sumienia,
inaczej grzeszymy. Dlatego mamy prawo robić to, co nam dyktuje nasze sumienie.
Odpowiedź: Mamy obowiązek słuchać naszego sumienia, to prawda,
lecz ludzkie sumienie, czy to prawidłowo czy też nieprawidłowo uformowane, nie
ma żadnego wpływu na obiektywną moralność czynu. Sumienie niewłaściwie
ukształtowane, jak wyżej wspomniałem, nie usprawiedliwia czynu i nie tworzy
samoistnie prawa do popełnienia złego uczynku. Wszelkie prawo ma oparcie w Bogu
i Bóg nie może udzielić prawa do uczynienia czegoś, co jest obiektywnie złe,
ponieważ byłoby to sprzeczne z Jego istotą, albo w pewnym analogicznym sensie,
"sprzeczne z Jego sumieniem".
Doktryna relatywizmu, razem z jej szpetną córką –
wolnością religijną, jest niczym innym jak tym, co szatan obiecywał Adamowi i
Ewie: "będziecie jako bogowie, znając dobre i złe". Nie będziecie już
dłużej podlegać Bogu jako waszej Pierwszej Prawdzie i ostatecznemu celowi, lecz
sami będziecie rozstrzygać, co jest właściwe, prawdziwe i dobre, bez żadnego
oglądania się na kogoś innego. Sami dla siebie będziecie prawem. Będziecie
Absolutem, z którym wszystkie inne rzeczy są związane.
"Ośmielam się powiedzieć, że nigdy Kościół nie
miał się tak dobrze, jak dzisiaj. Kościół nie upada: jestem pewien, jestem
pewien!"
Jest to wypowiedź Bergoglio pochodząca ze spotkania z
duchowieństwem diecezji rzymskiej w Bazylice św. Jana na Lateranie, 16
września 2013 roku. Jest tak absurdalna,
że nie wymaga komentarza. To tylko jeszcze jedna wskazówka jak niewiarygodnie ograniczony jest ten człowiek.
Może powinien przeczytać The Wanderer, który przytacza wyniki sondażu Irish Time mówiącego, że
tylko 37.5% irlandzkich studentów katolickich "wierzy w Boga" i że
83.5% uważa, że przerwanie ciąży powinno być legalne. W 2011 roku 84.16% całej
populacji przyznawało, że jest katolikami, podczas gdy tylko 57.8% studentów to
potwierdzało. 61% stwierdziło, że nie bierze udziału w lokalnych ceremoniach
religijnych i czynnościach, podczas gdy ci, którzy odpowiedzieli
"tak" przyznali, że uczestniczyli w nich tylko jeden do trzech razy w
roku. Tylko 32.2% wierzy, że Komunia Święta to Ciało i Krew Chrystusa. Tylko
13.7% przyznało, że wyznaje religię z powodu mocnej wiary.
Ale Kościół "nigdy nie miał się tak dobrze, jak dzisiaj".
(...)
Jednakowoż jedno jest pewne, to mianowicie, że Bergoglio ma program
reform, który sprawia, że poprzedni "papieże" Novus Ordo
wyglądają przy nim jak ministranci.
Wasz
szczerze oddany w Chrystusie,
Bp Donald J. Sanborn
Artykuł z: "Most Holy Trinity Seminary Newsletter", September 2013. (2)
Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(1) Tytuł od red. Ultra montes.
(2) Por. Bp Donald J. Sanborn, a) Jorge Bergoglio. Nasz najlepszy argument na istnienie wakatu Stolicy Apostolskiej. b) Bergoglio wypowiada wojnę tradycjonalistom. c) Jorge Bergoglio, liturgiczny progresista i skrajny ekumenista o marksistowskich tendencjach. d) "Kanonizacje" Jana XXIII i Jana Pawła II. e) Konklawe przegranych i manipulacje Ratzingera co do Vaticanum II. f) "Sobór Watykański II" – największa katastrofa w historii świata. g) Rozkład religii Novus Ordo. h) Sprzeczność Vaticanum II z nauczaniem Kościoła katolickiego. i) Sprzeciw wobec zmian soborowych a niezniszczalność Kościoła. j) Perspektywa pojednania FSSPX z modernistami.
2) Mario Derksen, Habemus Bergoglio. Antypapież Franciszek i soborowy kościół.
3) Ks. Marian Morawski SI, Asemityzm. Kwestia żydowska wobec chrześcijańskiej etyki.
4) O. Parteniusz Minges OFM, O religii żydowskiej po ustanowieniu chrześcijaństwa.
5) Ks. Adam Kopyciński, Bezwyznaniowy.
6) Ks. Antoni Langer SI, Pojęcie o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów.
7) Ks. Maciej Sieniatycki, a) Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna. b) Zarys dogmatyki katolickiej. c) Modernistyczny Neokościół.
8) Ks. Stanisław Miłkowski, O modernizmie.
9) Ks. Antoni Brzeziński, Rys dziejów świętego Soboru Trydenckiego.
10) Św. Pius V, Papież, Katechizm Rzymski według uchwały świętego Soboru Trydenckiego.
11) Kardynał Gousset, Arcybiskup w Reims, Teologia moralna dla użytku plebanów i spowiedników.
12) P. Christianus Pesch SI, De differentia fidei in catholicis et in asseclis sectarum.
(Przyp. red. Ultra montes).
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIII, Kraków 2013
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: