HISTORIA POWSZECHNA

 

Św. Augustyn. Pelagianizm. Św. Hieronim

 

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Młodość Augustyna; jego nawrócenie się i pisma; doktryna Pelagiusza; literatura starożytna i Kościół; Wulgata; język łaciński.

 

Ogromny wpływ na literaturę i całe życie umysłowe Wieków Średnich wywarł św. Augustyn. – Urodził się on w Tagaście, miasteczku numidyjskim (13 listopada 354). Ojcem jego był Patrycjusz poganin a matką Monika chrześcijanka. Patrycjusz żywy, porywczy, lekceważący wierność małżeńską, ciągle zajęty interesami familijnymi, mocno przekonany o niedorzeczności bałwochwalstwa, był człowiekiem zupełnie obojętnym pod względem religijnym ale za to chciwym bogactw, godności i znaczenia. Monika zaś, pełna cnót, była ozdobą płci swojej. Cierpliwością, modlitwą, napomnieniami tkliwymi nie tylko pozyskała męża dla Kościoła, ale nadto wielce się przyczyniła do pojednania z Bogiem długo błądzącego syna. Posiadał bowiem Augustyn, obok wielkich zdolności i szlachetnego pragnienia prawdy, ognistą wyobraźnię i krew gorącą. Według zwyczajów ówczesnych poświęcony on został jako katechumen tylko znakiem krzyża i soli a chrzest miał dopiero później otrzymać. Pierwsze nauki pobierał Augustyn w mieście rodzinnym, do języka greckiego wszakże nie miał ochoty, za co nieraz bywał karanym, lecz zachwycał się Wirgiliuszem i Terencjuszem. Ojciec chciał widzieć syna mówcą i adwokatem, i posłał go na dalsze kształcenie się do miasta Madaury, gdzie zepsute obyczaje pogańskie zgubnie wpłynęły na budzące się namiętności młodzieńca. Ukończywszy studia w Madaurze, Augustyn rok następny spędził w domu i po śmierci ojca jako 17-letni młodzian udał się do Kar­taginy. Współubiegała się wówczas Kartagina z Aleksandrią i Antiochią nie tylko pod względem bogactw i przepychu lecz i w pie­lęgnowaniu sztuk pięknych i nauk. Kultura rzymsko-grecka od da­wna już wyparła w Afryce kulturę krajową, lecz żar charakteru punickiego całemu życiu w Kartaginie szczególną nadawał barwę. Chrystianizm istniał tu obok poganizmu a sekty chrześcijańskie z szczególną zawziętością na ziemi afrykańskiej występowały. Nadto panowało tu wielkie zepsucie obyczajów, jak to zwykle bywa w miastach portowych. Pośród tego chaosu moralnego znalazł się młody Augustyn, łaknący prawdy, rozgłosu i używania. Wkrótce odznaczył się on wymową swoją i wiadomościami; pewnego razu otrzymał nawet za swój poemat publiczną nagrodę z rąk prokonsula; lecz rychło poddał się wpływowi lubieżnych widowisk tea­tralnych tudzież rozpustnych towarzyszy i za ich przykładem wybrał sobie nałożnicę, z którą w 19 roku życia miał syna Adeodata. Zwykła natura zapewne zmarniałaby w tym upędzaniu się za rozgłosem i rozkoszami zmysłowymi, lecz nad Augustynem opieka Boża czuwała. Zaginione dziś dzieło Cycerona, Hortensius, wzbu­dziło w nim wstręt do życia takiego, jakie dotąd prowadził, za­przysiągł więc on sobie, że tylko mądrość odwieczną będzie miło­wał. Nie zaspokoiły go wszakże kategorie Arystotelesa, które mu miały zagadkę bytu rozwiązać; nie podobało mu się także Pismo św. dla prostoty wyrażeń swoich. Aby więc zadowolić niespokojne żądze umysłu swego, chwycił się Augustyn zasad manicheizmu (zob. wyż. str. 348) i przez dziewięć lat pozostawał w tym obłędzie. Boleśnie cierpiała nad tym szlachetna jego matka, poczytując już syna za straconego. Pewien biskup wszakże, przed którym Monika smutek swój odkryła, rzekł do niej: "Syn, za którego tyle łez płynie, nie może zginąć". Po ukończeniu studiów uczył Augustyn retoryki najpierw w Tagaście a potem w Kartaginie, w 29 zaś roku życia udał się za poradą przyjaciół do Rzymu, aby tam obrać sobie zawód, odpowiedniejszy jego zdolnościom. Rzym nie podobał mu się; w Mediolanie potrzebny był wtedy profesor retoryki i na rekomendację Symmacha posadę tę syn Moniki otrzymał. Tu Augustyn spotkał Ambrożego i chodził często na jego kazania, aby poznać jego talent krasomówczy, lecz niepostrzeżenie posiew prawdy wpadał mu do duszy. W ślad za synem przybyła Monika do Mediolanu; obecność jej wzmocniła wpływ kazań Ambrożego. Nic nie mogło już zaspokoić Augustyna, ani zaszczyty, ani bogactwo ani widoki świetnego ożenienia się; dusza jego pragnęła prawdy, a nie posiadając jej jeszcze, ciężkiego doznawała udręczenia. Rozczytywanie się w Platonie natchnęło go lepszą otuchą a Listy apostoła Pawła przyśpieszyły jego nawrócenie. Z niezrównaną pięknością opowiada Augustyn w swoich Wyznaniach, jak mu obrzydło całe to życie światowe, jak mu własne serce wydawało się skalanym i zdziczałym, jak łzami zalewając się, wołał do Boga o ratunek: "O Panie, czyż zawsze na mnie zagniewanym będziesz? Zapomnij o dawnych moich występkach! Dopókiż powtarzać będę: jutro, jutro! Dlaczegóż nie rzeknę: dzisiaj! Czemuż w tej chwili nie położę końca mym cierpieniom?" I wnet usłyszał on słodki głos z wysoka: "Bierz, czytaj!" Biegnie tedy do przyjaciela Alipiusza, u którego Biblię zostawił, otwiera ją i natrafia na słowa św. Pawła do Rzymian: "Uczciwie chodźmy nie w biesiadach i pijaństwach, nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i zazdrości; ale się obleczcie w Pana Jezusa Chrystusa, a starania o ciele nie czyńcie w pożądliwościach". W tych słowach poznał Augustyn głos Boga, który się do niego zbliżył i dodał mu siły do poświęcenia się na zawsze służbie Bożej. Burze ustąpiły z jego duszy, rozwiał się mrok zwątpienia, łagodne światło pokoju zajaśniało w jego sercu. Nic go już nie przywiązywało do świata. W kwietniu 387 biskup Ambroży udzielił chrztu świętego Augustynowi, jego synowi tudzież jego przyjacielowi Alipiuszowi. Po zrzeczeniu się posady profesora retoryki, Augustyn z matką i kilku przyjaciółmi udał się do swego domu, położonego we wsi Cassiciacum, pod Mediolanem, i tam używał wytchnienia po długich i silnych wzruszeniach. Rozmowy, jakie tu Augustyn prowadził, posłużyły mu za pobudkę do napisania kilku traktatów filozoficznych. W jego rozprawie Przeciwko akademikom (Contra academicos) niedorzeczność sceptycyzmu jest daleko lepiej udowodniona niż u Cycerona; człowiek, powiada Augustyn, powinien poznać prawdę, gdyż nie masz szczęścia jak tylko w posiadaniu prawdy. Pisma O życiu szczęśliwym (De beata vita), Soliloquia, De ordine, świadczą o równie wielkim zapale Augustyna do wiary jak i do wiedzy: szczęście polega na posiadaniu Boga; Boga posiadać znaczy to spełniać Jego wolę. Wszystkie formy poznawania są to tylko stopnie, po których człowiek wznosi się ku Bogu.

 

Z myślą zostania mnichem udał się Augustyn w drogę do kraju rodzinnego. W Ostii zachorowała i umarła Monika; najgorętsze jej pragnienie spełniło się, gdyż syn jej poznał prawdę. Augustyn wzniósł jej w swoich Wyznaniach (Confessiones) wspaniałej piękności pomnik. Z jaką tkliwością wspomina on tu ostatnie rozmowy, które z nią w Ostii prowadził, rozmowy, w których dusze matki i syna ponad sprawy ziemskie się unosiły, biegnąc ku źródłu mądrości przedwiecznej.

 

W Rzymie, gdzie Augustyn na niejaki czas się zatrzymał, aby poznać tamtejsze urządzenia zakonne, napisał on traktat De quantitate animae. W traktacie De magistro, biorąc za punkt wyj­ścia wrodzone idee Platona, dochodzi Augustyn do twierdzenia, z którym później Malebranche wystąpił, o bezpośredniej wewnę­trznej obecności Boga w duchu naszym. Idee są to odwieczne pier­wiastki bytu, stałe i niezmienne, nie powstają one ani nie przemijają; podług nich zaś kształtuje się wszystko, co powstaje i przemija; tylko rozum może je dostrzegać, jeżeli dusza człowieka jest czystą i je­żeli zdrowym jest jego wzrok wewnętrzny. Te wzory odwieczne wszelkiego istnienia mieszczą się w duchu Bożym i przez nie Bóg pozostaje w związku z nami.

 

W pismach swoich, De moribus ecclesiae catholicae i De moribus manichaeorum, Augustyn dowodzi niedorzeczności herezji manichejskiej i wykazuje, że ustanowieniu Kościoła świat zawdzięcza nie tylko zaprowadzenie kultu Boga prawdziwego lecz także rady­kalną zmianę całego ustroju życiowego i postęp całej ludzkości. Z doktryny manichejskiej wyprowadza on wszystkie wnioski, do jakich jej wyznawcy obłudnie przyznać się nie chcieli. Powróciwszy do Tagasty 388, sprzedał Augustyn swoje posiadłości, pieniądze rozdał ubogim a dla siebie zatrzymał jeden tylko majątek, w którym z towarzyszami zakonne pędził życie, oddając się ćwi­czeniom ascetycznym i pracy naukowej. Tu zaczął on pisać traktat O muzyce, w którym mówi o Bogu jako o źródle sztuki i wszelkiego piękna. Wszystko u Augustyna zmierza ku religii i wszelkie dociekanie rozumowe kończy się modlitwą. Prawda, dobro i piękno są to tylko objawy Boga, które wskazują na niego i ku niemu prowadzą. Omnis pulchritudinis forma unitas est. W rozprawie De vera religione przechodzi Augustyn wszystkie systematy religijne i filozoficzne, dowodzi ich niedostateczności i pokazuje, że prawdziwa religia znajduje się tylko w Kościele. W jedności rozumu z wiarą upatruje on różnicę między filozofią starożytną i chrześcijańską.

 

Potem przez pewien czas spoczywało pióro Augustyna, śmierć syna o ciężką boleść go przyprawiła. Sława pobożności i nauki Augustyna wkrótce szeroko się rozeszła, stąd też gdy r. 391 nawiedził on przypadkiem miasto Hipponę (Hippo regius, dzisiaj Bona), wybrany został na pomocnika tamtejszego biskupa, sędziwego Waleriusza. Wtedy przyjął także święcenie kapłańskie i jako kaznodzieja z niezmordowaną gorliwością nauczał już to w języku łacińskim, już w punickim, a po śmierci Waleriusza został jego następcą 395. Zdumiewającą odtąd Augustyn rozwinął działalność. Niezmordowany był w nauczaniu; jego mowy porywały serca słuchaczów; a wszakże skarży się biskup Hippony, że jego słowa nie dorównywają miłości jego serca, że usta zbyt wolno się poruszają, podczas kiedy myśli z szybkością błyskawicy przebiegają jego duszę.

 

Kiedy Alaryk zajął Rzym, poganie przypisywali nieszczęście to Chrześcijanom i pomście bogów rozgniewanych. Augustyn odpowiedział na te zarzuty w kazaniach swoich i w dziele De civitate Dei, które jest jakby mową pogrzebową nad Imperium Rzymskim lecz w którym wypowiada on przekonanie, że Rzym pozostanie na zawsze duchową stolicą odrodzonej ludzkości. Za impulsem, danym przez Augustyna, napisał hiszpański ksiądz Orozjusz swoje Moesta mundi, pierwszą historię powszechną (zob. t. I, str. 19).

 

W dziejopisarstwie starożytnym wielką odgrywa rolę pierwiastek poetyczny i retoryczny; chrześcijańska zaś historiografia przede wszystkim szuka prawdy i jest uniwersalną. Jako religia tradycji, Chrystianizm sprzyjał rozwojowi dziejopisarstwa; dość tu wymienić pisma Nowego Testamentu, akta męczeńskie, żywoty świętych. Już u Justyna, Klemensa, Tacjana, Orygenesa przeziera rozległy na dzieje pogląd tudzież idea jedności i rozwoju rodzaju ludzkiego. Euzebiusz, biskup Cezarei (315 – 340), napisał historię powszechną od stworzenia świata do 325 r., i historię Kościoła do 324. Augustyn kreśli pierwszą filozofię historii; miał on na myśli opowiedzenie dziejów powszechnych lecz spełnienie tego zamiaru przekazał Orozjuszowi.

 

Nadto był Augustyn gorliwym obrońcą Kościoła przeciwko heretykom i groźnym ich przeciwnikiem przy wszystkich dysputach publicznych. Z Hippony panował on potęgą ducha swego nie tylko nad Afryką ale i nad całym światem chrześcijańskim. A ciężkie były to czasy dla Kościoła; w Afryce Donatyści tylu niemal mieli biskupów swoich co i prawowierni. Donatyzm (zob. wyżej str. 223), który był wznowieniem nowacjanizmu, uczył, że niemoralni księża nie mają prawa udzielania sakramentów, że żaden grzesznik nie może być cierpianym w Kościele, dziewiczej oblubienicy Chrystusowej. Donat, biskup kartagiński (od 313 r.), dał temu stronnictwu fanatycznemu jego nazwę i organizację, chłopi maurytańscy (circumcelliones, quia circum cellas rusticorum vagabantur) bili się w obronie Donatyzmu. Manichejczycy mieli tu stron­ników nawet między ukształceńszą klasą ludności; Augustyn na dysputach i w pismach swoich wykazywał całą niedorzeczność ich doktryny. W rozprawie Contra Faustum bronił on wolnej woli, bez której człowiek dobrym być nie może. Na pytanie manichejczyków, dlaczego człowiek cierpi od urodzenia, dlaczego jest nie­szczęśliwym, nim stał się winnym, Augustyn odpowiedział, wskazując na grzech pierworodny, który tak zepsuł naturę ludzką, że odtąd tylko złe ona wydaje a dobro jest dziełem łaski Bożej. Bi­skupów donatystowskich pokonał biskup Hippony podczas wielkiej, trzydniowej dysputy w Kartaginie 411, a jego argumentacja i po­waga skłoniła wiele gmin heretyckich do połączenia się z Kościołem. Tłumy wszakże fanatyków, ludzi najniższego stanu, z orę­żem w ręku wystąpiły w obronie Donatyzmu, mordowały kapła­nów, napadały na kościoły katolickie. Pomimo tego wstawiał się za nimi Augustyn, aby ich nie karano śmiercią, lecz wraz z życiem czas im do pokuty pozostawiono.

 

Najbardziej wszakże zaprzątała Augustyna walka z pelagianami. Pelagiusz, mnich z Brytanii, uciekłszy 402 r. przed bar­barzyńcami do Italii, wystąpił w Rzymie jako kaznodzieja, przy czym zaczął polemizować przeciwko dogmatom chrześcijańskim. Główny nacisk kładł on na wolną wolę człowieka i jego siłę moralną, i, trzymając się doktryny Orygenesa, popadł w sprzeczność z dogmatem o grzechu pierworodnym. Pelagiusz (właściwe jego nazwisko było Morgan) znał języki łaciński i grecki i odznaczał się porywającą wymową. W Rzymie połączył się z nim Celestiusz, niegdyś adwokat, potem mnich, który wkrótce stał się "rzecznikiem i wodzem zastępu pelagiańskiego", Pelagiusz zaś bardziej na uboczu się trzymał i niekiedy nawet miarkował zapędy swego sojusznika. R. 411 obaj uciekli przed Gotami do Afryki, gdzie poznali Augustyna; Celestiusz pozostał w Kartaginie, Pelagiusz zaś udał się na Wschód. Już 412 Kościół afrykański uznał ich doktrynę za heretycką.

 

Pelagiusz dowodził, że nauka o grzechu pierworodnym nie zgadza się ze sprawiedliwością Bożą, gdyż jakim sposobem mógłby Bóg poczytywać nam grzechy przez innych popełnione? zdaniem jego, nauka ta służy tylko do usprawiedliwienia naszej słabości moralnej. Natura, mówił Pelagiusz, nic nie utraciła ze swojej siły pierwotnej, i może sama przez się wznieść się ku Bogu; nowonarodzony znajduje się w takim samym stanie, w jakim Adam wyszedł z rąk Stwórcy, równie będąc zdolnym do złego i do dobrego. Grzech nie jest skutkiem natury lecz czynem wolnej woli a zmysłowość powstaje skutkiem przyzwyczajenia się do grzechu; człowiek może sam przez się stać się sprawiedliwym i do tego nie potrzebuje żadnej nadzwyczajnej łaski od Boga (Deus me hominem fecit, justum me ipse facio); łaską jest, podług niego, zdolność człowieka czynienia dobrze, prawo dane mu od Boga, przykład i nauka Chrystusa, światło, oświecające ducha. Jest to mniej więcej teoria Rousseau'a, podkopująca cały Kościół. Skoro bowiem nie było upadku całej ludzkości w Adamie, to Chrystus nie jest Odkupicielem; człowiekowi wystarcza niezłomna jego wola czynienia dobrze, związek między Chrystusem i człowiekiem ustaje, religia we właściwym znaczeniu tego wyrazu nie istnieje. Pozostaje tylko suchy deizm, który zaiste nie tchnąłby nowego życia w ludzkość.

 

Czym był Atanazy wobec arianizmu, tym był Augustyn dla pelagianizmu. Biskup z Hippony powiada, że człowiek wyszedł z rąk Boga doskonałym na duszy i na ciele, i gdyby trzymał się drogi cnoty, to cnota stałaby się mu przyzwyczajeniem a grzech byłby dlań niemożliwością (potuit non peccare zamieniłoby się na non potuit peccare). Upadli wszakże pierwsi nasi rodzice a z nimi upadł cały rodzaj ludzki; natura ludzka jest odtąd skażoną, odtąd człowiek podlega grzechowi, chorobom i śmierci; wolna wola skierowaną jest odtąd do złego, i dlatego wszyscy popadliśmy w potępienie wieczne i tylko miłosierdzie Boże nas ratuje. Łaska jest darmową (gratia vero, nisi gratis est, gratia non est); zbawienia dostępujemy przez Chrystusa; zgubieni są wszyscy, co o Chrystusie wiedzieć nie chcieli. Przez łaskę poświęcającą otrzymuje człowiek wiarę a przez łaskę czynną – siłę do czynienia dobrze.

 

Zbijanie doktryny Pelagiusza zaprzątało Augustyna do ostatnich chwil życia. Herezja ta została potępioną na powszechnym soborze w Efezie 431, lecz dodać także należy, że i nie wszystkie wywody Augustyna były uznane przez Kościół. – Kasjan z Marsylii, uczeń Jana Chryzostoma, dowodził, że wskutek upadku Adama osłabła wprawdzie siła moralna w człowieku lecz nie wygasła; był to tak zwany semipelagianizm. Umarł Augustyn podczas oblężenia Hippony przez Wandalów 28 sierpnia 430 r. Dzieła jego wielki wpływ wywarły na następne wieki; Anzelm, Tomasz z Akwinu, Descartes, Leibnitz, Bossuet dalej rozwijali jego myśli. Około roku 427 Augustyn zajął się przeglądem wszystkich dzieł swoich, zwłaszcza początkowych pism filozoficznych, które zawierały zdania niekiedy jednostronne i niedojrzałe. Owocem tego przeglądu były Retractationes, Odwołania, w dwóch księgach. (a)

 

Drugim olbrzymem duchowym lecz w innym kierunku był Hieronim, nie tyle nauczyciel wiary ile jej obrońca, nazywany "lwem polemiki chrześcijańskiej". Urodzony w Strydonie w Panonii (Strygowa albo Strydowa na granicy teraźniejszej Styrii) około 330 r., udał się on do Rzymu dla ukończenia studiów i tu pobierał nau­ki pod kierunkiem gramatyka Donata i retora Wiktoryna (1).

 

Gorliwie pracował on nad filozofią i wymową, lecz często także odwiedzał katakumby a pośród uczuć, jakie ich widok budził w młodzieńcu, wiara powoli budzić się w Hieronimie zaczynała. Pomimo jednak swego zapału do wiary św. i nauki, nie zdołał on oprzeć się ułudom namiętności, jak o tym ze szczerym żalem sam później opowiedział. Nasłuchawszy się wielu swoich przyjaciół, którzy wykształcili umysł swój w podróżach, zapragnął Hieronim zwiedzić obce kraje, a nade wszystko poznać osobiście ludzi, których znał dotąd z ich dzieł lub ze sławy. Udał się więc do Trewiru, gdzie przepisał dzieła św. Hilarego i gdzie po celtycku się nauczył. Wróciwszy do Rzymu, otrzymał chrzest za papiestwa św. Liberiusza, potem przebywał w Akwilei, którą opuścił 372 r., poczym odbył podróż na Wschód, przebiegł Trację, Pont, Bitynię, Galację, Kapadocję i dotarł do ostatnich granic Cylicji, przebywał w Antiochii, 374 udał się na pustynię Chalcis, gdzie czas spędził na gorącej modlitwie, czytaniu Pisma św. i pracy ręcznej. Pomimo ciągłego zajęcia skarży się on, iż w tej ogromnej i milczącej pustyni nie dawały mu pokoju wspomnienia jego dawniejszych uciech, iż łudzące ich obrazy ustępowały z jego myśli dopiero, kiedy ze łzami rzucał się do stóp krzyża. Hieronim doszedł tu do przekonania, że cel, do którego zmierzał, nie może być osiągnięty gwałtem i w niepokoju lecz że potrzeba do niego dążyć powoli, nie ustając ani na chwilę. Tu także zaczął się on uczyć języka hebrajskiego, a w Jerozolimie kształcił się w nim dalej pod kierunkiem żyda Bar-Aminy. Miał Hieronim ze sobą wielki zbiór książek, które przepisał był dla siebie w Rzymie. Obok dzieł religijnych posiadał on dzieła Cycerona, Plauta i innych. W Antiochii 379 r. został wyświęcony na kapłana, poczym przebiegł pustynie Syrii i Palestyny, nie rozstając się wszakże z arcydziełami greckiej i łacińskiej mowy.

 

Tertulian i niektórzy inni mężowie Kościoła mówili: "W Chrystusie posiadamy prawdę i nie potrzebujemy żadnej innej nauki". Inni zaś a na ich czele Klemens Aleksandryjski, utrzymywali: "Filozofia nie szkodzi życiu chrześcijańskiemu, gdyż była ona darem udzielonym od Boga Grekom i jako nauka pomocnicza może służyć do umocnienia wiary". W podobny sposób przemawiali Justyn, Orygenes, Bazyli, Grzegorz i Augustyn. Przebywając w Betleemie, objaśniał Hieronim Wirgiliusza, liryków i tragików starożytnych a mnichom kazał przepisywać traktaty Cycerona.

 

Kościołowi więc zawdzięcza nauka przechowanie arcydzieł literatury klasycznej. Nawet poganie ówcześni mało już nimi się zajmowali. "Kto czytuje teraz Arystotelesa?, powiada Hieronim, kto się zaprząta Platonem?" Po krótkim pobycie w Konstantynopolu, udał się Hieronim z biskupami wschodnimi na sobór do Rzymu 382 r., gdzie papież Damazy okazywał mu największe zaufanie. W miarę jak rosła wziętość Hieronima, powiększała się też liczba udających się do niego po wykład różnych miejsc Pisma św. Między tymi duszami, szukającymi chciwie prawdy, odznaczały się niektóre bogobojne niewiasty, uznające w nim świętego i natchnionego mistrza; kilka tych kobiet udało się nawet za nim później do Betleem, ażeby pod jego przewodnictwem poświęcić się zupełnie Bogu. Hieronim podczas swojego pobytu w Rzymie usiłował zaszczepić tam zamiłowanie życia ascetycznego i wziął się do tego z takim zapałem, iż surowe jego nauki zrobiły mu wielu nieprzyjaciół nie tylko między ludźmi świeckimi lecz i pośród duchowieństwa. Dlatego po śmierci papieża Damazego opuścił on Rzym 385 i udał się na Wschód, aby tam się poświęcić wyłącznie pracy naukowej. Betleem, kolebka zbawienia świata, wydało mu się miejscem najwłaściwszym dla jego zamiarów. Zanim je­dnak tu osiadł, zwiedził całą Ziemię świętą dla nabycia dokładnej znajomości miejsc, przyrody kraju i obyczajów jego mieszkańców, co było nader potrzebnym dla jego prac następnych.

 

Na żądanie papieża Damazego zajął się Hieronim krytycznym poprawieniem tekstu Itali tj. oczyszczeniem go od błędów, jakie się wskutek przepisywania do tego przekładu zakradły (2). W ten sposób powstał nowy łaciński przekład Pisma św., zwany Wulgatą, w którym Hieronim tchnął ducha języków hebrajskiego i greckie­go w mowę łacińską.

 

Ozanam (Oeuvres complètes II, 226) pięknie i trafnie powiada: "Troisty geniusz daje się dostrzegać w dziejach starożytnych: geniusz Wschodu, to jest duch kontemplacji i symbolizmu, usiłujący odczytać w naturze mowę Stwórcy, innymi słowy geniusz poezji, gdyż czym jest poezja, jeżeli nie spozieraniem na rzeczy ziemskie, myślą Bożą natchnionym? Po wtóre, geniusz grecki, geniusz spekulacji i filozofii, który wytworzył ścisłe terminy do oznaczania wszy­stkich kombinacyj myśli ludzkiej. W końcu, duch łaciński, geniusz czynu, prawa, panowania. Jeżeli cała cywilizacja dotychczasowa w tym, co było w niej dodatniego, miała przejść do nowych ludów, jeżeli z duchowego dziedzictwa ludzkości nic nie miało zaginąć, to nieodzowną było rzeczą, aby się przechowały trzy te geniusze, aby duch Wschodu, Grecji i Rzymu stał się niejako duszą rodzących się ludów. W języku łacińskim znalazł Kościół wyborne narzędzie do kierowania wielką społecznością, lecz mowa czynu musiała teraz stać się także mową spekulacji filozoficznej; potrzeba było, aby język łaciński nabrał brakujących mu przymiotów, aby jednoczył w sobie ścisłość terminologii greckiej z blaskiem wschodniego symbolizmu". Tego właśnie dokonał Hieronim w Wulgacie. W młodości z zamiłowaniem oddawał się on greckim i łacińskim studiom, w Betleemie wtajemniczył się w ducha Wschodu. Tym sposobem powstała Wulgata, którą słusznie Kościół szczycić się może. Hieronimowi wszakże chodziło przede wszystkim o wierne oddanie myśli, a potem dopiero o wytworność, harmonię mowy i czystość gramatyczną. Język łaciński wzbogacił się mnóstwem nieznanych mu przedtem obrotów; odtąd może już on służyć do najsubtelniejszych rozpraw filozoficznych. Idea wieczności przeszła do niego ze Wschodu a ścisłość filozoficzna z Grecji. Niegdyś skarżył się Cyceron, że nie może dokładnie oddać po łacinie dialogów Platona, teraz język łaciński obfituje w terminy abstrakcyjne: spiritualis, carnalis, sensualis, salvare, justificare; odtąd będzie on wspólną mową ludów nowych, mową na­uki, scholastyki, prawa i poezji. Nie będzie to wprawdzie język Cycerona, lecz mowy cycerońskiej używała tylko mała, na greckiej literaturze wykształcona część społeczeństwa rzymskiego. Staro­dawna łacina z jej twardymi dźwiękami, z jej krótkimi, jednozgłoskowymi wyrazami była mową ludu, który miał zdobyć sobie panowanie nad światem, który nie mógł wiele czasu tracić na za­przątanie się kwestiami filozoficznymi. Później dopiero pod wpływem kultury greckiej uszlachetniła się mowa łacińska, Cyceron układał wytworne, pięknie zaokrąglone periody, Horacjusz wpro­wadził rytmy i metry helleńskie. Lecz lud nie wzniósł się do tej wysokości. Już Cyceron skarży się na upadek języka łacińskiego a Kwintylian powiada (Institutionis oratoriae 1, 6), że często cały teatr i cała publiczność w cyrku mówią po barbarzyńsku. Napisy w katakumbach świadczą, jak lud prosty mało się troszczył o rząd przyimków. Błędnym jest więc dowodzenie, że Chrystianizm zepsuł mowę łacińską, na odwrót, ocalił on ją od upadku, ożywił i przechował do dni naszych.

 

Hieronim, prosty zakonnik w Betleemie, stał się jakby środkowym punktem świata chrześcijańskiego. Znakomitego rodu niewiasty rzymskie zakładały w Betleemie klasztory, uczyły się i pracowały pod jego kierunkiem; dla nich przetłumaczył Hieronim homilie Orygenesa. Z Italii, Hiszpanii i Afryki przybywali uczeni i zasięgali jego rady. Kiedy Alaryk zdobył Rzym, emigracja do Judei przybrała ogromne rozmiary. Wiadomość o klęsce Rzymu wywarła na samego Hieronima głębokie wrażenie; święty ten mąż nie mógł się od łez wtedy powstrzymać. Do tego przyłączyły się inne smutne wypadki; zdobycie stolicy przez Wizygotów ośmieliło ludy barbarzyńskie do napadania na granice Imperium, Sa­racenowie wkroczyli do Judei. Nadto Pelagiusz znalazł stronników w Jerozolimie i chciał uczynić z kolebki Chrześcijaństwa współzawodniczkę Rzymu. Kiedy Hieronim wystąpił przeciwko doktrynie Pelagiusza, tłum ludu wyruszył z Jerozolimy do Betleemu i spa­lił część klasztoru, w którym Hieronim zamieszkiwał. Jeszcze na łożu śmiertelnym kazał Hieronim sobie czytać i dyktował do osta­tniego tchnienia; umarł on 420 r. (b)

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM III. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ PIERWSZA: IMPERIUM RZYMSKIE. KOŚCIÓŁ I GERMANOWIE. ISLAM. CZASY KAROLA WIELKIEGO I JEGO NASTĘPCÓW. SŁOWIANIE. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1880, ss. 372-383.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy literowe od red. Ultra montes).

 

Przypisy:

(1) Nie istniała już wówczas swoboda nauczania jak za dawnych czasów, szkolnictwo znajdowało się pod kontrolą rządu, władze rządowe czuwały nad uczącą się młodzieżą. Prawo Walentyniana z 370 r. orzekało, że młodzieńcy, chcący kształcić się w Rzymie, powinni na to otrzymać pozwolenie władz swojej prowincji, że po przybyciu do Rzymu mają zameldować cenzorowi miesz­kanie swoje i studia, jakie sobie obierają; cenzor mógł ich, jeżeli uznał to za potrzebne, skazywać na karę chłosty i ze stolicy do miejsca zamieszkania wypędzać. Co miesiąc cenzor donosił o sprawowaniu uczącej się młodzieży władzom prowincjonalnym i w osobnym raporcie przedstawiał cesarzowi tych, którzy najbardziej się kwalifikowali do zajęcia posad publicznych. Od czasów Juliana bowiem nikt nie mógł być gramatykiem, retorem i w ogóle nauczycielem publicznym bez zatwierdzenia rządowego; liczba zaś posad publicznych była wielką, gdyż każde miasto miało swoją szkołę, w Tuluzie np. było nie mniej jak 30 gramatyków. Profesorowie byli dobrze opłacani. Wyższe studia w Rzymie dzieliły się na trzy części, na gramatykę, retorykę i jurysprudencję. Nadto specjalne szkoły prawa istniały w Konstantynopolu i w Berycie. Lecz znamieniem ówczesnych zajęć naukowych jest zgrzybiałość ducha; świat starożytny nic już nowego nie wydaje z siebie i zbiera tylko dorobki przeszłości. Niejako encyklopedię wiedzy napisał 470 r. w Rzymie Marcianus Capella w dziele swoim pt. De nuptiis Mercurii et Philologiae (O zaślubinach Merkuriusza z Filologią). Bożek wymowy zaślubia tu boginię słowa; Merkury daje narzeczonej swojej 7 służebnic: gramatykę, retorykę, dialektykę, arytmetykę, geometrię, astronomię i muzykę, a każda z nich wierszem lub prozą opowiada wiadomości swoje i usługi, jakie ludziom okazuje.

 

(2) Pierwszy i najdawniejszy łaciński przekład Biblii, powszechnie używany na Zachodzie przed św. Hieronimem, nazywał się Itala (domyśl. versio). Początku Itali oznaczyć nie można z całą dokładnością, lecz zdaje się, że odnieść ją należy już do I wieku.

 

(a) Zob. Ks. Adam Gerstmann, Św. Augustyn jako teolog, duszpasterz, człowiek.

 

(b) Zob. Abp Ignacy Hołowiński, Mistrzowie słowa. Św. Hieronim.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVII, Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: