Ś. P. KSIĄDZ ZYGMUNT GOLIAN (1)

 

BP MICHAŁ NOWODWORSKI

 

––––––

 

D. 21 lutego w Wieliczce, ostatecznym miej­scu swej pracy, zmarł ten rozgłośnego imienia i wielkich zasług kapłan, jeden z najdzielniejszych życiem i słowem głosicieli i obrońców prawdy Bo­żej w naszym społeczeństwie. To czego św. Paweł domagał się od pierwszych wyznawców Chrystusa w Rzymie: "proszę was bracia przez miłosierdzie Boże, abyście wydawali ciała wasze ofiarą ży­jącą, świętą, przyjemną Bogu, rozumną służbę waszą", to ś. p. Zygmunt zostając ka­płanem spełniać postanowił całym życiem, i teraz, gdy już ten piękny żywot dokonany, powiedzieć możemy, że spełnił doskonale.

 

Znaliśmy go blisko; przez dość znaczny prze­ciąg czasu patrzyliśmy na jego codzienne życie, i wtedy już wydał nam się on, jako urzeczywi­stnienie słów św. Pawła "hostia vivens", "ofiara ży­jąca". A wydał nam się takim i swym życiem ściśle ascetycznym i swym gorącym duchem mo­dlitwy, a przede wszystkim tym ogniem wiary świętej, który go palił i ku służbie słowa świętego pędził, bez wszelkiego względu na siebie, na swój niewywczas, na swoje słabe, ciągłą tą służbą star­gane siły.

 

Ludzie bez wiary, a tym bardziej przeciwnicy wiary Chrystusowej, poczytywali go za fanatyka a niechęć swoją lub nienawiść wiary przenosząc na jej wymownego i żarliwego głosiciela, nie za­niedbywali żadnego środka, aby zbezcześcić dobre jego imię i sparaliżować wpływ, jaki wywierało na masy wiernych jego wiarą natchnione słowo.

 

Z mężem tak głębokiej wiedzy filozoficznej i teologicznej, jak ś. p. ks. Zygmunt Golian, orężnicy "wolnej myśli" nie próbowali spotkania na polu myśli; ale za to niestrudzeni byli w pociskach zza płota, czy to w formie ulotnych wierszyków błazeńskich, czy formalnych paszkwinad, czy też wreszcie w urządzaniu burd demonstracyjnych, które jednak dla ich autorów i wykonawców koń­czyły się zazwyczaj konfuzją wywoływanych nimi objawów sympatii i czci ze strony wiernych Ko­ścioła synów. Przez długie lata przedmiotem szcze­gólnej nienawiści będąc ze strony różnego rodzaju ale dość licznych nieprzyjaciół Kościoła, i w tym wydawał się nam "ofiarą żyjącą", że wszystkie miotane weń przez nich pociski odczuwał żywo, nie dlatego, że w niego wymierzane, lecz, że szły one z nienawiści prawdy Bożej i przeciwko tej praw­dzie były ostatecznie skierowane. Jego osobistość niczym tu była dla niego.

 

Ale "orężnikom wolnej myśli" hałasem, jaki sami około jego imienia robili, udało się do tego imienia przyczepić pojęcie jakiegoś ducha niepoko­ju i zaciekłej bezwzględnej nietolerancji, i pojęcia takie narzucić tym, którzy bliżej osoby świątobli­wego tego i rozumnego kapłana nie znali, ani też na bujne a błogosławione owoce pracy jego nie patrzyli. Tym się też tłumaczy, że najwyższym sferom rządowym galicyjskim nie był on sympa­tyczny, i że te, pomimo najżyczliwszej woli władz du­chownych, na żadne wyższe stanowisko w Kościele go nie dopuściły. Nie martwiło go to jednak ani nie zabolało, gdy z długo zarządzanej przez siebie infulacji Panny Maryi, ustąpić musiał na probostwo w Wieliczce. Nie dla siebie, ani dla hono­rów i świetnych prebend był on kapłanem. Na każdym stanowisku chciał tylko wedle sił swoich służyć Temu, dla którego poświęcił się na "ofiarę żyjącą". I jak wprzód był znakomitym profesorem akademickim i znakomitym kaznodzieją stołe­cznym, tak w końcu był znakomitym proboszczem w małej mieścinie. Głęboki, uczony teolog i apo­logeta był tu przewybornym nauczycielem i prze­wodnikiem maluczkich Chrystusowych. Pomału też uciszały się niechęci, tak zawzięcie przeciwko niemu pobudzane; nawet dawniejsi nieprzyjaciele i przeciwnicy poczęli oddawać sprawiedliwość cno­cie i charakterowi tego dzielnego robotnika Boże­go. W ostatnich latach około jego imienia wy­tworzyła się cisza; ale do wiekuistego pokoju prze­szedł on nie z wypoczynku po długich trudach ży­wota. Do ostatniej chwili, do ostatniej choroby, był on czynnym, niestrudzonym pasterzem. I ta właśnie działalność żarliwa, nie pomna nic na cia­ło, a zapatrzona tylko w potrzeby swoich owie­czek i w Tego, do którego ich prowadziła, powaliła go na łoże, z którego już nie powstał. Doko­nała się więc "ofiara żyjąca" Bogu na chwałę, – a zatem sobie na zbawienie; oby, jak największej liczbie na zbudowanie!

 

––––––

 

Z biograficznych dat ś. p. Zygmunta Goliana po­dajemy następujące. Ur. 1824 r. w Alwerni pod Krako­wem; ukończywszy wydział teologiczny w Krakowie kształcił się w Lowanium i w Rzymie; wyświęcony na kapłana 1849. Jego Ekscel. Z. S. Feliński, ówczesny Arcybiskup Warszawski, powołał go 1862 na profesora teologii dogmatycznej w b. Akademii Duchownej warszawskiej. Stanowisko to zajmował aż do zwinięcia tej akademii w 1867, poczym przeniósł się do Kra­kowa, gdzie został koadiutorem przy kościele archiprezbiterialnym Panny Maryi, a następnie administrato­rem tegoż kościoła; r. 1881 został proboszczem w Wie­liczce. Z tytułów, będących znakami jego prac i zdol­ności, miał: doktorat teologii, misjonarstwo apostolskie, radcostwo kurii biskupiej, członkostwo akade­mii rzymskiej dei Quiriti, członkostwo byłego towa­rzystwa Krakowskiego Przyjaciół nauk; z honorowych zaś: prelaturę domową Jego Świątobliwości Papieża, kanonię honorową płocką i obywatelstwo miasta Wieliczki. W piśmiennictwie kościelnym zostawił następujące prace: Kazania niedzielne, świętalne, pasyjne i majo­we. Kraków 1858; Kazania, t. I. Kraków 1871; Kazanie na pogrzebie ś. p. Heleny z Turnów, generałowej Dembińskiej, miane w kościele oo. Kapucynów. Kraków 1860; Kazanie na pogrzebie ś. p. Elżbiety z hr. Wielopolskich hr. Wielopolskiej, miane w kościele oo. Reformatów. 1859; Pociecha dla dusz chrześcijańskich, czyli nabożeństwo zaduszne przez Kościół przepisane, wiernie tłumaczone Officium defunctorum, poprzedzone traktatem o czyśćcu św. Katarzyny Genueńskiej. 1854. Słowo o prawdziwym zje­dnoczeniu. 1860; Słowo w ruinach kościoła św. Trójcy. 1858. Wiele broszur polemicznych w obronie Kościoła, jak: Nieprzyjaciele sprawy papieskiej w Polsce. Kraków 1860, 2 wyd. t. r.; Kilka słów o doczesnej władzy Papieża. Adres katolików krakowskich i skarżąca go protestacja. 1861; Baczność katolicy. 1860; Baczność katolicy i słowo o prawdziwym zjednoczeniu. Dwie broszury w sprawie pa­pieskiej, wyd. drugie pomnożone. 1861; List do Prze­glądu Powszechnego lwowskiego. 1861; Moderanci wobec Kościoła. Lwów 1871; Modlitwy za Ojca św., 1860; Nie­przyjaciele sprawy papieskiej stawieni wobec prawdy dzie­jowej. Rozbiór broszury p. t. "Papież i Polska". 1860; Kilka słów o doczesnej władzy Papieża. 1860. Tłumaczył Taulera, Ustawy duchowe. Kraków 1852 (2); Wentury, Nie­wiasty ewangeliczne. Kraków 1855–56. Redagował Ty­godnik Soborowy, pismo zawierające sprawozdania z posie­dzeń soborowych. Kraków 1870, nr. 20 (3). W piśmie naszym z 1863 i 1864 pomieścił siedm artykułów o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Panny p. t. Czy niesłuszna jest wiara katolicka w Niepokalane Poczęcie N. Panny, jak utrzymuje Zwiastun Ewangeliczny. Tłumaczył także Danta ostatnią pieśń cz. 1 Piekła (w "Czasie", dodatku 1857 r.).

 

Ks. M. N.

 

––––––––––

 

 

Artykuł z czasopisma "Przegląd Katolicki". Rok dwudziesty trzeci. Dnia 5 marca 1885 r., Nr 10. Warszawa 1885, ss. 145-146.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy od red. Ultra montes).

 

Przypisy:

(1) Zob. 1) O. Zdzisław Bartkiewicz SI, Krótki rys życia śp. ks. Zygmunta Goliana. 2) Ks. Franciszek Eberhard SI, Kazanie wygłoszone na nabożeństwie żałobnym za duszę śp. X. Zygmunta Goliana.

 

(2) Zob. Jan Tauler OP, Ustawy duchowe.

 

(3) Zob. Z "Tygodnika Soborowego", Biskupi wobec Soboru i Papieża.

 


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: