ŻYWOT

 

NAJŚWIĘTSZEJ

 

MARYI PANNY

 

BOGARODZICY

 

JOHANN PETER SILBERT

 

––––––––

 

KSIĘGA PIĄTA

 

Ucieczka do Egiptu. – Wielkie strapienie w tej podróży, i cuda w Egipcie. – Pobyt świętej familii w tym obcym kraju. – Powrót do Nazaretu. – Dziecinny wiek Jezusa. – Dwunastoletni Jezus w kościele jerozolimskim. – Jego ukryte życie w domu swych Najświętszych rodziców.

 

§. I.

 

Herod dybie na zabicie dziecięcia Jezus. – Józef ucieka na rozkaz anioła z familią do Egiptu.

 

1. Dziwne te wieści o dziecięciu, które z Betlejem w kościele Boga izraelskiego stawiono, lotem przebiegały z ust do ust; a posępny i podejrzliwy Herod, który wszędzie miał swoich szpiegów, dowiedział się wnet, a to z powiększonymi dodatkami, że to dziecię jest owym Schiloh, którego żydzi oczekują, który ich ma spod panowania Rzymian wybawić, i swoje podboje na wszystkie narody ziemi rozszerzyć. Nadto widząc z drugiej strony, że go arabscy książęta zawiedli, nagle swój gniew wywarł i powziął ten niesłychanie straszny zamysł, żeby wszystkie chłopczęta dwuletnie i mniejsze w Betlejem i okolicy wymordować, aby jedno nie pominąć tego, którego zgładzić pragnął miecz jego.

 

2. "Ale Ten, który mieszka w niebie śmiał się z niego, a Pan szydził z niego" (Ps. 2, 4); porozdawał młodym męczennikom najświetniejsze zwycięskie korony a usunął swego Jednorodzonego zapalczywości srogiego mordercy. Wśród nocy, "ukazał się anioł Pański we śnie Józefowi mówiąc: Wstań a weźmij dziecię i matkę jego i uciecz do Egiptu, i bądź tam aż ci powiem. Albowiem będzie, że Herod szukać będzie dziecięcia, aby je zatracił!". – Strachem przejęty Józef porwał się ze snu i obudził spiesznie Maryję, która obok pościółki Boskiego dziecięcia mrzała, i oznajmił Jej owo rozkazanie Pańskie. Najświętsza Panna, Bogarodzica podniósłszy swój wzrok ku niebu, uwielbiała niezbadane wyroki Najwyższego i poddała się rozporządzeniu Jego bez najmniejszego zmieszania, powątpienia i wahania się, bez najmniejszego utyskiwania jakoby Ją wszechmocna mądrość Boga i Jego opatrzność zawiodła. Jedyną Jej prośbą było to: "Przypuść Panie na mnie samą wszystkie uciski tej gorzkiej podróży, a folguj Twemu Jednorodzonemu, mojemu Panu!".

 

3. Z wielkim pośpiechem pozbierali święci rodzice najpotrzebniejsze rzeczy i przysposobili się, jeszcze tej samej nocy do puszczenia się w drogę. Józef pocieszał Najświętszą Pannę łagodnymi słowy, Ona zaś odpowiedziała mu na to: "Mój Panie i małżonku niech nam miłym będzie ten ucisk, bo od Pana on pochodzi. Wszakże mamy z sobą Syna Bożego, czegoż tedy mamy się obawiać? Na każdym miejscu mamy z sobą nasze najwyższe dobro, skarb niebieski, prawdziwą światłość, a zatem nigdzie nie jesteśmy na wygnaniu! On jest bowiem naszym majątkiem, On naszą chlubą, On naszą ojczyzną!". – Potem przystąpiła do kolebki Boskiego dziecięcia, odkryła jego śpiące oblicze, i obudziła je tymi tajemniczymi słowy, które w pieśni Salomona czytamy: "Uciekaj miły mój, a bądź podobny sarnie i jelonkowi na górach ziół wonnych!" (Pieśń 8, 14). Łagodnie ujęła obudzone dziecię, i rzekła doń ze łzami: O najsłodsza moja miłości, najłagodniejszy baraneczku, jak cudownie ukrywasz Twoją moc przed ludźmi! Jakże mogą oni chcieć przykrość jaką wyrządzić Tobie, który ku wszystkim tak wielką pokazujesz miłość! Jakże oni mogą szukać Cię na zabicie, który przyszedłeś dać im żywot wieczny!

 

4. Już północ minęła, jak święta familia oddaliła się z Nazaretu. Gwiazdy niebieskie świeciły i wszystko we śnie leżało spokojnym. Najświętsza Panna rozważała tu podczas cichej nocy cudowne zarządzenia Boskiej mądrości, poznawała, że jeszcze nie nadszedł ów czas, w którym przedwieczne Słowo, które właśnie na swoich panieńskich rękach trzymała, moc swego Bóstwa miało objawić; że Ono przez tę pokorną a w oczach ludzi tak zelżywą ucieczkę Ojca swego przedwiecznego bardziej, niżeli przez największe cuda uwielbiało. Podziwiała więc odwieczną mądrość, która wszystkimi stworzeniami rządzi, zostawia wprawdzie ludziom ich wolną wolę, a jednak ich pewnie do celu prowadzi; że znosi cierpliwie występki i zbrodnie, które są daleko straszliwsze, aniżeli morderstwo Herodowe, i że z wielką cierpliwością poprawy grzeszników czeka; ba nawet nikomu zgoła nie odmawia łaski, skoro tylko proszą o nakłonienie swej woli do dobrego, i że cudów swej wszechmocności nie pomnaża bez potrzeby, aby nie psował porządku, który sam w naturze postanowił. A chociaż tego jasno nie poznawała, co za szczególny zamiar Najwyższy w tej ucieczce sobie założył, jednak zupełnie była przekonaną, że z wielkich tajemnic uciekać musiała, i stosowała się jak najdokładniej do tych ukrytych powodów w posłusznej miłości, Jej wiara i nadzieja stały tu mocno i nieporuszenie.

 

5. Tymczasem postępował święty patriarcha wśród troskliwości o dobro sobie powierzonych osób poważnym krokiem. Nikt nie polegał z tak wielką ufnością na Boskiej Opatrzności jak on; jednak spostrzegał, że Wszechmocny najpospolitszy sposób ludzkiej roztropności obrał sobie, ażeby swego Jednorodzonego od śmierci ocalił, i że jemu (Józefowi) starunek poruczony został, iżby tę Boską familię do nieznanego, bardzo odległego kraju zaprowadził, iżby ją tam żywił, i przy niej miejsce ojca zastępował. Nie wiedział drogi do tego kraju, ba nawet i tego nie wiedział do którego miasta ma uciekać; a żadna gwiazda nie przewodniczyła mu swym światłem, jak owym świętym mędrcom. To jedynie wiedział, że mu potrzeba będzie przechodzić przez wielkie bezdrożne i niezamieszkałe pustynie, i chociaż zupełnie poddał się był zarządzeniu Boskiemu, to jednak widział w myśli ów wielki ucisk, który czekał jego miłego wychowańca. Z tym wszystkim zachował głębokie milczenie i starał się po ojcowsku ulżyć ile możności niewygody podróży swoim ulubionym.

 

6. Z wielką roztropnością obierał święty gospodarz odległe manowce, to jest drogi od ludzkich zamieszkań dalekie, aby tym sposobem ujść wyśledzenia szpiegów Herodowych. Drogi te były ze wszech miar najuciążliwsze, gdyż częstokroć prowadziły przez urwiste skały, cierniste krzaki, i puste miejsca. Często nocowała święta familia w lesie, lub też w jakiej jaskini; często nawet pod gołym niebem, a najmilszym po tym pokrzepieniem była święta rozmowa lub spoglądanie na swe najukochańsze dziecię, dla którego zapominali często na najprzykrzejsze uciski. Gdy więc po długiej a nader mozolnej podróży przeszli byli Galileę, większą część Samarii i Judei, przyszli nareszcie do Gazy, owego niegdyś tak sławnego Filistyńczyków miasta, gdzie sobie przez kilka dni wypoczęli z drogi. Tutaj postarał się święty patriarcha o zapas, który, jak się łatwo można domyślać, składał się po największej części z suszonych owoców. Gaza była miastem ostatnim; a odtąd dopiero poczęła się srogość ich ucisku. Tu bowiem otworzyła się przed ich oczyma niezmierna pustynia piaszczysta, której sam widok strachem przejmował. Tu cała przyroda obumarła; roślin ani śladu nie widać pod tym skwarnym niebem; źródła nie znaleźć, chyba w wielkich odległościach niedostatne źródła mętnej słonej wody, która raczej pomnażała, niż gasiła pragnienie.

 

7. Zastanówmy się  myślą nad tak wielkim uciskiem tych najświętszych osób nieba i ziemi! Nie znaleźli oni tu żadnej gospody, która by im po długiej podróży dziennej mogła posłużyć za miejsce noclegu, nie pozostawało nic innego świętemu opiekunowi, jak tylko swój płaszcz na tyczkach rozpiąć, aby się pod tym, jakby pod namiotem Najświętsza Panna z Boskim dziecięciem mogła jako tako schronić. Często także, a osobliwie w dniach ostatnich, gdyż podróż przez tę pustynię piaszczystą trwała najmniej dni dziesięć, kładli się wśród dokuczającego im głodu i pragnienia, na nędzny spoczynek. A chociaż ten tak wielki ucisk i inne niepoliczone dolegliwości z największą cierpliwością i spokojnością znosili umysłu, przecież smuciło się czułe serce Najświętszej Panny z powodu ucisków świętego małżonka; ten zaś nawzajem trapił się widząc Bogarodzicę Dziewicę w wielkiej biedzie, którą przy wszelkiej usilności, pracy i staranności nie potrafił zmniejszyć; a oboje razem smucili się boleśnie nad niewygodami Boskiego dziecięcia, które prawdziwie w psalmach to o sobie powiadało: "Jamci jest ubogi i w cierpieniach od młodości mojej" (Ps. 87, 16). Bo chociaż był Synem Najwyższego, to przecież chciał jako prawdziwy człowiek całą ludzką nędzę uczuć w jej największej goryczy.

 

8. Lecz z nieskończonym upodobaniem przypatrywał się Ojciec niebieski tej ziemskiej Trójcy, która Go w ogniu tego tak ciężkiego doświadczenia zwycięską cierpliwością, miłościwą uległością, najrzetelniejszą czcią i chwałą swego serca uwielbiała. Nigdzie się tak czystą i tak prawdziwą nie okazuje złocista cnota: jak w ogniu utrapień, i nieocenione były one zasługi, których tu ta święta familia przed Bogiem nabyła. Lecz Najwyższy dopuścił biedzie tych świętych pielgrzymów dojść do ostatniego stopnia dla okazania ich cnót chwalebnych w ich najświetniejszej doskonałości, a potem pocieszył ich darami swej najsłodszej miłości. Na wstępie do tej straszliwej pustyni, wzniecił kiedyś anioł Boży na łzy Agary obfite źródło wody na pokrzepienie syna jej Izmaela, który od pragnienia już umierał (Rodz. 21, 19). Tu inny anioł uciekającego przed Izabelą i osłabionego proroka Eliasza podpłomnym chlebem tak posilił, że przeszedł tę daleką drogę przez pustynię aż do góry Bożej Horeb (3 Król. 19, 3). A oto, więksi tu byli niż prorok, więcej jak Agar i Izmael! Poezja i malarstwo wymyśliły w swoich utworach wiele rozczulających rzeczy, wiele miłych opowiada pobożna powiastka na przedstawienie nadzwyczajnej pomocy i owego pokrzepienia, które Wszechmocny swojej familii na ziemi posłał. Wnet prześliczne leśne ptaszęta swym przyjemnym śpiewem przykre znużenie Najświętszej Panny Bogarodzicy i dziecięcia Boskiego osładzają; wnet aniołowie wysokie palmy do ziemi naginają i przesmaczne ich owoce podają; wnet zielone płaszczyzny (oazy) z cienistymi drzewy, pachnącymi kwiaty i chłodzącymi źródły, znajdują się niespodzianie w najgorętszym słonecznym upale dla spoczynku i pokrzepienia, a być może, że niejedno i tak rzeczywiście było (1); temu zaś z pewnością możemy dać wiarę, że Najwyższy z większą troskliwością czuwał nad życiem swego Jednorodzonego, i Jego ukochanych rodziców, niżeli nad resztą stworzenia wszystkiego, (jeżeli się tak wyrazić wolno) i że On ich przez swych aniołów najprzyjemniejszym sposobem rozweselał, gdy ich wszelka ludzka pomoc opuściła.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy. Przez J. P. Silbert. Przekład Ks. M. K., Lwów 1845, ss. 112-118.

 

Przypisy:

(1) Orsini przywodzi w swym opisaniu życia Najświętszej Panny jedną z tych bardzo prostodusznych legend, czyli powieści, które pewien francuski rycerz z owych dobrych starych czasów ze Wschodu przyniósł, a które mianowicie w owej starofrancuskiej mowie brzmią bardzo przyjemnie. "Gdy Najświętsza Panna, Matka Boska przeszła przez pustynię i stanęła na wspomnianym miejscu, położyła dziecię Jezus na ziemi, i odeszła poszukać tu i owdzie w polu wody; lecz nie mogła znaleźć. Potem wróciła się bardzo bolesna do swego ukochanego dziecka, które na piasku rozciągnięte leżało. Atoli uderzyło ono piętą o ziemię; a oto natychmiast wypłynęło stąd źródło pełne wody, która była bardzo dobra. Rozradowała się tym Najświętsza Panna niezmiernie i dziękowała serdecznie Panu Jezusowi. Potem znowu położyła Najświętsza Panna dzieciątko, opłukała pieluszki Jezusowe w wodzie tego samego źródła i porozciągała je na ziemi dla wysuszenia. A z tej wody, która kroplami z tych pieluszek ściekała, urosło z każdej kropli małe drzewko. Drzewka te wydają balsam", itd. Z tym wszystkim przestrzega uczony Santini, aby podobnym powieściom zupełnej nie dawać wiary; albowiem najwięcej ich pochodzi od Mahometanów, i w samej rzeczy jest to nader dziwna, że jeszcze po dziś dzień Chrześcijanki i Turczynki na te miejsca chodzą wzywać tam Najświętszą Pannę na pomoc w swoich potrzebach.

 

Nareszcie po sto czterdziestogodzinnej podróży przez skwarną pustynię piaszczystą, familia święta przybyła na granicę Egiptu. Tu padli na oblicze swoje, oddali pokłon Boskiej Opatrzności, która ich prowadziła, poruczyli się na nowo jej świętej opiece i patrzali wśród głębokiego zadziwienia na ten kraj piramid, cudów i bałwochwalstwa, gdzie ich naród niegdyś w niewoli Faraonów jęczał i wzdychał, aż przez Mojżesza sługę Bożego został z niej wyzwolony.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXX, Kraków 2020

Powrót do spisu treści książki J. P. Silberta pt.
Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: