ŻYWOT

 

NAJŚWIĘTSZEJ

 

MARYI PANNY

 

BOGARODZICY

 

JOHANN PETER SILBERT

 

––––––––

 

KSIĘGA CZWARTA

 

Cesarz August nakazuje spis ludu. Maryja udaje się ze swoim świętym małżonkiem do Betlejem. Wielkie utrapienie świętej familii. Syn Boży rodzi się w ubogiej stajence. Śpiewy aniołów. Pokłon pasterzy. Mędrcy ze wschodu. Maryja stawia się z dzieciątkiem Jezus w kościele do oczyszczenia. Symeon i Maryja.

 

§. III.

 

Boleść Najświętszej Panny przy obrzezaniu Jezusa

 

1. Oświecona Panna czuwała od tego czasu, jak tylko przez wcielenie Słowa przedwiecznego stała się Matką, z wielką miłością swego najświętszego serca nad tym wszystkim, cokolwiek się Jej Boskiego dziecięcia tyczyło. Przejęta wskroś uszanowaniem ku Synowi Ojca Przedwiecznego wzięła Go na swe najczystsze ręce, i wzbudziła w sobie na widok Jego heroiczne akty miłości i pokory, albowiem choć wiedziała, że Go jako swego prawdziwego Syna porodziła i jako Syna mlekiem swych piersi karmiła, uwielbiała Go jednak oraz jako swego prawdziwego Boga i Pana. Nigdy nie zapominała nieskończonej różnicy między niezmiernym Majestatem a szczerym stworzeniem, jakim była ona sama. Lecz jasne to poznanie i głębokie uszanowanie nie tylko nie przeszkadzało bynajmniej Jej przyrodzonej i nadprzyrodzonej miłości, ale owszem rozpalało Ją aż w niebieskie płomienie, które Jej serce trawiły; a ponieważ doskonale była obznajmiona z wyrokami Pisma św., często też na widok swego niezmiernie ulubionego Syna Boskiego wylewała gorzkie łzy nad owymi nieznośnymi boleściami, które Go, jak wiedziała, wkrótce czekają. Przeto też oczekiwała z uniesieniem serca macierzyńskiego owego dnia ósmego, na którym to Boskie dziecię według ustaw zakonu miało być obrzezanym.

 

2. Gdy nareszcie ten z tak wielkim ubolewaniem oczekiwany dzień nadszedł, a sprawiedliwy Józef przygotowania do przepisanego prawem obrzezania poczynił, rozpłakała się natenczas czule po macierzyńsku Panna, że Jej najukochańsze Boskie dziecię, źródło wszelkiej światłości, wśród nieznośnych boleści cechę grzeszników na siebie przyjmie, a równie truchlejąca jak niepocieszona oddała Go pod kaleczący nóż obrzezania. Jednakże Józef, jego święty opiekun pocieszał Ją tym wyobrażeniem, że to jest wola i postanowienie Ojca niebieskiego, który oto przez anioła swego nakazał, aby Mu imię Jezus dano, które imię według ustawy zakonu tylko przy obrzezaniu przyjąć może. Także poznawała Najświętsza Panna w głębi swojej duszy, że Ojciec Przedwieczny dlatego poddał Go zakonowi, aby On go nie tylko jako Najwyższy prawodawca sam uczcił, ale też i grzeszników spod jarzma zakonu i grzechu oswobodził. Uklękła zatem na kolana, ofiarowała Ojcu Przedwiecznemu swego Jednorodzonego i Jego boleść na przebłaganie Jego odwiecznej sprawiedliwości i na zbawienie grzeszników.

 

3. Atoli miłe łzy nie ustały płynąć Jej z oczu, gdy po raz pierwszy krew Jej Boskiego Syna na odpuszczenie grzechów podczas tej krwawej ceremonii płynęła; mieszała więc łzy swoje ze łzami tego niewinnego baranka; wzięła Go potem lekuchno na swoje ręce, przytulała Go mile do swego serca; nazywała Go po Jego słodkim imieniu, nie puszczała Go od siebie ni we dnie ni w nocy, i czyniła to wszystko, co tylko pełna dowcipu miłość wynaleźć może, na pokrzepienie swej słodkiej ku Niemu miłości. Boski zaś Synaczek ofiarował swemu Ojcu Przedwiecznemu swoją postać służebniczą, swoją krew przelaną i swą przejednawczą boleść w najwyższej miłości na zbawienie rodzaju ludzkiego.

 

4. Tymczasem pomnażała się ostrość zimy za każdym dniem coraz bardziej, a roztropny gospodarz, którego Pan postanowił nad swoją familią przemyśliwał o dogodniejszej gospodzie w mieście Dawidowym. Chciał bowiem w Betlejem czekać owych dni czterdziestu, po których według zakonu Mojżeszowego miało to Boskie dziecię być ofiarowane Panu w kościele w Jeruzalem, które tylko kilka mil odległe było od Betlejem. Już też po największej części porozjeżdżali się przychodniowie do domów swoich, a rzecz ta zdawała się mu łatwiejszą do wykonania. Zatem naradzał się o tym ze swoją Towarzyszką Najświętszą Panną. Ta zaś rzekła do niego: "Panie mój i oblubieńcze, tę ubogą jaskinię obrał sobie Najwyższy do wykonania wielkich tajemnic, a chociaż ona jest niedogodną, przecież w oczach Boskiej mądrości jest bogatą i wielce kosztowną; ba nawet nad nią nie masz wyborniejszego miejsca na ziemi; gdyż ona spodobała się Królowi niebieskiemu, który ją obecnością swoją najwyższą raczył poświęcić; my sami widzieliśmy tu chwałę Jego!".

 

5. Nie zdaje się żeby opowiadania pasterzy o cudach, które widzieli, wcale bezskutecznymi być miały, i możemy temu bezpiecznie dać wiarę, że oni, którzy z obfitości swego serca i z świętą żarliwością mówili, niektórych bogobojnych Izraelitów nakłonili do oglądania tych rzeczy na własne oczy i do nawiedzenia tej familii świętej w owej stajence w skale. Zdaje się, że niektórzy, co zbawienia Izraelowego oczekiwali, nawet z samego Betlejem przyszli; że na widok tak wielkiego niedostatku i braku wszystkiego w tym miejscu poruszeni, sami ofiarowali onym przychodźcom pomieszkanie w swym domu, i pomoc z tak wielką miłością, że Najświętsza Panna nie mogła się oprzeć ich naleganiu. Ale cokolwiek bądź, to przecież to pewna, co Ewangelista o mędrcach, którzy wnet potem ze Wschodu przyjechali, mówi: "I wszedłszy w dom, znaleźli dziecię z Maryją, matką Jego itd." (Mt. 2, 11).

 

–––––––––––

 

 

Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy. Przez J. P. Silbert. Przekład Ks. M. K., Lwów 1845, ss. 97-99.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXX, Kraków 2020

Powrót do spisu treści książki J. P. Silberta pt.
Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: