ŻYWOT
NAJŚWIĘTSZEJ
BOGARODZICY
JOHANN PETER SILBERT
––––––––
KSIĘGA TRZECIA
Wewnętrzne oświecenie Najświętszej Panny i przygotowanie Jej do tajemnicy wcielenia Syna Bożego, o którym Jej anioł święty zwiastował. – Podróż Najświętszej Panny do Elżbiety i Jej pobyt u niej. – Narodzenie Jana Chrzciciela. – Powrót Najświętszej Panny do Nazaretu, gdzie Ją Pan ciężkim doświadczeniem prowadzi. Anioł ukazuje się świętemu Józefowi we śnie.
§. IV.
Pobyt Najświętszej Panny w Hebron
1. O jak miłą i łagodną, jak prawdziwą i nierozerwaną jest owa święta przyjaźń, która mocnym węzłem Boskiej miłości jest zawiązana! Często w czasie pobytu Najświętszej Panny rozmawiały te dwie święte Panie o Boskich tajemnicach; a coraz jaśniej i dokładniej poznawała Elżbieta z mowy swej świętej siostrzenicy, jak nadzwyczajne łaski odebrała od Boga. Zdumiewała się nad niebieską mądrością, która się we wszystkich Jej słowach przebijała, a z każdym dniem wzrastało jej uszanowanie i podziwienie. Święta miłość jest zawsze usłużną i czynną jako ogień, gdy sobie właściwy żywioł wynajdzie. Lecz jeśli ten duchowny ogień nie ma żadnego paliwa, to sobie go sam szuka. Mądra ta nauczycielka dusz świątobliwych prowadzi je do wielu wynalazków, do cnót rzadkich, cnót wymyślnych, i nie daje im nigdy próżnować.
2. Zatem też te obie Panie święte, gorliwie starały się jedna drugą w uczynkach miłości uprzedzać. Pewna bardzo pobożna dusza, która się rozmyślaniu słodkiego dziecieństwa Jezusowego z czułą miłością oddawała, jest tej myśli, że matka Boskiego Zbawcy tak się uniżyła, iż pieluszki i obwiązki świętego poprzedziciela własną ręką szyła; Elżbieta zaś takowe z wielką pobożnością schowała; albowiem miały one w sobie szczególną skuteczność poświęcenia tego błogosławionego dziecięcia. Jakoż była bardzo troskliwa ta święta Pani w uprzedzaniu Najświętszą Pannę Bogarodzicę, we wszystkich rzeczach, gdyż Ją nie tylko jako swoją krewną czule kochała, ale też i z uszanowaniem poważała Jej godność, do której Ją wyniósł Najwyższy. Lecz przez tę ciągłą zażyłość, przez te pełne łaski rozmowy z Najświętszą Panną, pomnażała się także co dzień w świątobliwości Elżbieta, zwłaszcza gdy źródło wszelkiego poświęcenia w swoim domu mieściła. Nieraz obydwie były w swych rozmowach świętych aż do niebieskich zachwyceń podniesione, i poczynały wychwalać Boga i wielkie Imię Jego. Tym sposobem upłynęły trzy miesiące, które Maryja w tym szczęśliwym domu spędziła tak prędko, jakby jeden dzień krótki.
3. Czyli zaś Maryja pozostała aż do narodzenia świętego Chrzciciela w domu arcykapłana Zachariasza, o tym ani zapewniać, ani też tego zaprzeczać nie możemy; albowiem o tym mniemania Ojców i teologów są podzielone. Ewangelista święty to tylko mówi: "Maryja mieszkała z Elżbietą, jakoby trzy miesiące, i wróciła się do domu swego". Dorozumiewają się tu niektórzy, że delikatna panieńska wstydliwość Maryi nie dozwalała na to, ażeby miała czekać na rozwiązanie swojej podeszłej ciotki; do tego że się obawiała także, ażeby się nie stała uciążliwą bytnością swoją domowi, który natenczas wielorako był zatrudniony z powodu narodzin syna. Nareszcie czysta i skromna Panna tak bardzo lubiła samotność, że się nie mogła znajdować pomiędzy tak licznymi krewnymi i wesołymi gośćmi na tej uczcie, którą z okoliczności narodzenia i obrzezania poprzedziciela Pańskiego odprawiano. Jakoż potrzeba przyznać, że te powody nie są bezzasadne.
4. Z tym wszystkim odpowiadają inni (pomiędzy którymi znajduje się Orygenes, święty Ambroży, wielebny Beda, i niektórzy pisarze znakomici naszego czasu), że niepodobna, ba nawet wpadałoby to w oczy, gdyby ją Najświętsza Panna, która przez tak długi czas bawiła w domu swoich krewnych, teraz nagle i niespodzianie w czasie obawy największej a to bez ważnej przyczyny do tego niewczesnego a pośpiesznego odjazdu, opuściła. Było nawet, mówią oni, zwyczajem, że się wszystkie małżonki (niewiasty) z pokrewieństwa do położnicy schodziły, i z nią się weseliły z przyczyny jej szczęśliwego połogu; jak to także i w Ewangelii według świętego Łukasza widzimy, że się ich liczne grono przy tejże uroczystości znajdowało. Wprawdzie nie zwykły córki, jeszcze panny, dawać się widzieć na takich biesiadach; atoli Maryja była już zamężną w oczach swoich krewnych, ba nawet była też już w ciąży; nie mogło Ją zatem Jej dziewictwo, które dotąd tajemnicą było, od tego wymawiać, iżby nie miała matce nowonarodzonego dać powszechnie przyjętego dowodu swej o niej pamięci. Z tym łączy się jeszcze i to, że Duch Boży dla poświęcenia Jana pobudził Ją, aby dom Zachariasza odwiedziła; przeto zdaje się, że w nim tak długo bawić musiała, dopóki tego świętego poprzedziciela Boskiego swego Syna nie ujrzała, dopóki go do serca nie przytuliła i nie pobłogosławiła.
5. Święty Łukasz Ewangelista opowiada wprawdzie odejście Najświętszej Panny przed narodzeniem się świętego Chrzciciela a poprzedziciela Pańskiego, atoli bywa to nieraz u Ewangelistów, czego też wszyscy tłumacze Pisma świętego dowodzą, że oni późniejsze historyczne wypadki pierwej przytaczają, aniżeli te, które się przed nimi stały, zwłaszcza natenczas, gdyby im przyszło swoje opowiadanie przez to przerywać, jak to tu właśnie co każdy widzi, stać by się było musiało. A dopieroż gdy przypuścimy, że Maryja, (co później zobaczymy) po zmartwychwstaniu Pańskim, na większą chwałę Boga i swego jednorodzonego, Ewangelistom wiele wiadomości o tajemnicy poczęcia i narodzenia się Jezusa Chrystusa udzieliła, to zaledwie można by to zaprzeczać, że te cudowne wypadki w domu Zachariasza kapłana najwłaściwiej należą do tych wiadomości, których Najświętsza Panna udzieliła; albowiem pozdrowienie Elżbiety, chwalebny hymn Maryi, narodzenie się świętego Chrzciciela, sprzeczka krewnych o jego imię, nagłe a cudowne rozwiązanie się języka niemego Zachariasza i jego pochwalny śpiew prorocki, są tak dosłownie i dokładnie skreślone, że pominąwszy objawienia Ducha Przenajświętszego, który piórem Ewangelistów władał, tylko naoczny świadek mógłby tak opisać.
6. Więc nie pierwej pożegnała się Najświętsza Panna z tą błogosławioną familią, aż gdy nowonarodzonego proroka i więcej jak proroka na swych panieńskich rękach ponosiła i pobłogosławiła. Nie bez najczulszego podziękowania pożegnała się ze świętym kapłanem Zachariaszem, nie bez obfitych łez z jego świętą małżonką, i opuściła ten dom, napełniony wonnością swych cnót świętych, swej niebieskiej rozmowy, najbogatszych darów łaski, którymi go Jej Boskie Dziecię ubłogosławiło, a rozmyślając o cudach wszechmocnego Boga powróciła nazad do spokojnego Nazaretu.
–––––––––––
Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy. Przez J. P. Silbert. Przekład Ks. M. K., Lwów 1845, ss. 77-80.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXX, Kraków 2020
Powrót do spisu treści książki J. P. Silberta pt.
Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: