ŻYWOT

 

NAJŚWIĘTSZEJ

 

MARYI PANNY

 

BOGARODZICY

 

JOHANN PETER SILBERT

 

––––––––

 

KSIĘGA PIERWSZA

 

Wezwanie. – Chrystus cel stworzenia. – Maryja w myśli Boga od wieków. – Tajemnica wcielenia Syna Bożego aniołom objawiona. – Niewiasta obleczona w słońce. – Odłączenie światłości od ciemności. – Upadek człowieka i proroctwo o Niewieście, co ma głowę wężowi zetrzeć. – Dalsze przepowiedzenia i figury. – Rodzice Panny. – Jej niepokalane poczęcie i narodzenie. – Jej chwalebne imię. – Jej ofiarowanie i życie Jej w kościele Jerozolimskim.

 

§. II.

 

Doświadczenie aniołów przez objawienie wcielenia Syna Bożego

 

1. Gdy zaś moment w wyroku Boskim naprzód naznaczony był nadszedł, a myśl odwieczna Boga uwidocznioną być miała, mówi Pismo święte: "Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię, a ziemia była pusta i próżna, a ciemności były nad głębokością, a Duch Boży unaszał się nad wodami. I rzekł Bóg: Niech się stanie światłość, i stała się światłość; i ujrzał Bóg światłość, że była dobra, i przedzielił światłość od ciemności, i nazwał światłość dniem, a ciemności nocą. I stał się wieczór i zaranek, dzień jeden!" (Rodz. 1, 1-5). Przedziwna głębokość mieści się tu w tych słowach, a wielkie tajemnice wykrywają w nich oświeceni Ojcowie. Albowiem to niebios utworzenie, z którym się czas począł, obejmowało zarazem wszystkie istoty niebieskie; owo nieprzeliczone mnóstwo duchów, o których stworzeniu Pismo święte gdzieindziej żadnej wzmianki nie czyni. Przeto też mówi pisarz tejże Boskiej Księgi: "Ziemia była próżna". Nie tak on mówi o niebie, albowiem tam jaśniały anielskie natury. Dla pojęcia, oświecenia, wolności, nieśmiertelności i pierwiastkowej łaski, w którą je Stwórca przybrał, były one jasną światłością, były okiem stworzenia, przeznaczone do wiecznej chwały. Atoli były i one jeszcze w drodze, i miały sobie tę chwałę zasłużyć pokornym poddaniem się woli Najwyższego. Musiały się pierwej potykać i zwyciężać wiernością, miłością i posłuszeństwem, nim się im sama świątynia otworzyła, nim otrzymały niebieski wieniec zwycięstwa w wiecznej radości.

 

2. Wzniosłą, atoli na Piśmie opartą jest ta myśl Ojców świętych, że Najwyższy swoich aniołów przez doświadczenie pokory prowadził. Byli oni utworami bez ciała, pierwiastkami stworzenia, jasnymi światłami, szczerymi duchami, które nic wspólnego nie miały z cielesnym przyrodzeniem. Spoglądały na nieskończoną Boga istotę, w miarę tego światła, jakie im Majestat Przedwieczny udzielił, uznawając Go jawnie za swego najwyższego Pana. Z tym wszystkim przywodzi Pismo te słowa: "Oto ci, którzy Mu służą, nie są stali; i w aniołach swoich znalazł nieprawość"; i znowu: "Niebiosa nie są czyste przed oczyma Jego" (Job. 4, 18; 15, 15). Albowiem wiele, ba nieporównanie więcej tych niebieskich duchów uznało zaraz przy pierwszym obudzeniu się swej wiedzy, że swoje istnienie, swoją piękność i swoją błogosławioną światłość Najwyższemu są winni, zatem podnieśli swe oczy ku Niemu; przez co zostali silnie pociągnieni do miłości Jego, i zapalili się do wypełnienia woli Jego, upodobania w wiernej wdzięczności. Inne duchy przeciwnie obróciły swoje wejrzenie podziwiające na siebie same, rozradowały się pięknością swoją, spoczęły w niej i przeszły od tego podziwienia samych siebie i rozkoszy do upodobania w sobie samych i do nagannej próżności. Wprawdzie oddawały one przy tym cześć Najwyższemu, jako swemu Panu i Stworzycielowi, atoli nie czyniły tego tak, jako tamci, z sprawiedliwej i wdzięcznej miłości, ale dlatego, że się lękały wszechmocności Twórcy. Lecz przez to poczęła w nich światłość powoli ciemnieć, ich ochota do sprawiedliwości stała się słabszą; ogień łaski Boskiej począł stygnąć w ich sercu, i nachylali się nieznacznie do swego upadku.

 

3. W ciągu tego pielgrzymowania od ciemnego do jasnego i uszczęśliwiającego widzenia Boga, poznali aniołowie w świetle objawienia, że Bóg jeszcze inne rozumne natury, lubo niższego rzędu, ma do tego samego wysokiego celu utworzyć, aby one Go, jako swego Twórcę i jako swe dobro przedwieczne poznawały, bały się Go, miłowały i uwielbiały; widziały także, iż Bóg ma być na te rozumne stworzenia – ludzi – nadzwyczajnie łaskawym, ba nawet że druga Boska osoba Trójcy Przenajświętszej ma się stać człowiekiem; że tęż ludzką naturę w jedną połączy osobę, i że one same tego przyszłego Boga-człowieka, nie tylko jako Boga, ale też jako człowieka za swego Króla uznawać, chwalić, czcić, i Jemu służyć mają: tak jest, że one właściwie tylko dla Niego samego są stworzone, ażeby jako służebnicy dwór tegoż niebieskiego Króla tworzyły. Poznawały także zarazem w tej Boskiej światłości, że wiele z tych ludzi wyrównają im w cnocie; że Matka zaś Boga-człowieka ich wszystkich bez porównania zaszczytami, cnotami, miłością i zasługami przewyższy; oprócz tego, że to miało do ich obowiązków należeć, iżby Ją jako swoją królowę uwielbiały i Jej jako takiej służyły.

 

4. Widok ten napoiwszy wiernych aniołów święta radością, uniósł ich do najwyższego podziwienia i zadziwienia; podziwiali zatem wszechmocną dobroć swojego Twórcy: zaśpiewali pieśń na pochwałę Panu; oddali pokłon tajemnicom Najwyższego w pokorze najgłębszej, rozpalili się miłością ognistą ku wcielonemu Bogu i Jego Najświętszej Pannie Matce, i popisywali się gotowością, że te rozumne stworzenia, które zarówno z nimi miały być z niczego wyprowadzone, do poznawania i wiecznej miłości ich Boga, z najgorętszym zapałem usiłować będą ochraniać. Lecz przeciwnie jeden z najwyższych cherubów, jaskrawo świecący jak jutrzenka, gniewem się zapalił przeciw temu wywyższeniu natury ludzkiej nad naturę anielską, i natchnął swymi hardymi myślami wielką liczbę innych, którzy się do niego przyłączyli. I wszczął się spór pomiędzy anielskimi duchami.

 

5. "A oto ukazał się znak wielki na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, a księżyc pod Jej nogami, a na głowie Jej korona z gwiazd dwunastu!" (Apok. 12, 1). W tym wielkim znaku, który widzieli wszyscy aniołowie, ukazano im Najświętszą Pannę Matkę Syna Bożego; spostrzegli w tym znaku ludzką naturę w swojej najwyższej doskonałości, i poznali, że prawica Wszechmocnego w tej Niewieście cudowniejszą bez porównania była, aniżeli we wszystkich istotach stworzenia; gdyż Ją wszystkimi swymi darami i łaskami przybrał i odznaczył. Na ten widok pycha Lucyfera zamieniła się w zajadłość; albowiem jeżeli Bóg chciał stworzenie jakie na tę najwyższą wynieść dostojność, to on takowej domagał się dla siebie, jako jeden z najpiękniejszych i najdostojniejszych duchów; wybuchnął przy tym w straszliwe bluźnierstwa; nazywał rozporządzenia Pańskie, którymi natura ludzka nad naturę anielską była wywyższoną, nierozumnymi, niesprawiedliwymi, mówiąc: "Wstąpię na niebo, nad gwiazdy Boże wywyższę stolicę moją; usiędę na górze testamentu, na stronach północnych. Wstąpię na wysokość obłoków, będę podobny Najwyższemu!" (Iz. 14, 13 i dalej).

 

6. Zaprawdę był to znak wielki, co wierność niebieskich duchów doświadczał, i począł światłość od ciemności oddzielać. Czyści aniołowie swą uległością pokorną, miłością ognistą i zupełną zgodnością z wolą Najwyższego, stawali się coraz zacniejszymi, silniejszymi, i Bogu podobniejszymi; gdy tymczasem Lucyfer ze swoim wojskiem stawał się coraz szkaradniejszym i potworniejszym. Postępował od pychy do wyniosłości, od złości do złośliwości tak dalece, że go rozjątrzona jego zazdrość w sprośnego przeistoczyła smoka. Przeto też mówi dalej Pismo: "I ukazał się drugi znak na niebie; a oto smok wielki rydzy (ognioczerwony), mający siedem głów i rogów dziesięć, a na głowach jego siedem koron, a ogon jego ciągnął trzecią część gwiazd niebieskich, i zrzucił je na ziemię. A smok stanął przed niewiastą, która miała porodzić, aby, gdyby porodziła, pożarł syna jej". Wtedy to stała się owa wielka bitwa na niebie, o której w Księdze Objawienia czytamy: "Michał i aniołowie jego walczyli z smokiem, i smok walczył i aniołowie jego. Lecz nie mogli ci przeciwko tamtym nic wskórać; ani miejsce ich dalej znalezione jest na niebie, i zrzucon jest on smok wielki, wąż starodawny, którego zowią diabłem i szatanem... i zagrzmiał głos wielki na niebie mówiący: Teraz się stało zbawienie i moc i królestwo Boga naszego i zwierzchność Chrystusa Jego" (Apok. 12, 3-4. 7-10).

 

7. Tym ci to sposobem została światłość od ciemności na wieki odłączoną. "I rozgniewał się smok na niewiastę, i szedł, aby walczył z drugimi z nasienia jej" (Apok. 12, 17), jako złe duchy zwykły walczyć kłamstwem i chytrością, i pokonał też mnóstwo wielkie rodzaju nowego; wplątał ich w swój rokosz przeciwko Najwyższemu; kazał się im uwielbiać i pociągnął ich z sobą na przepaść wieczystą.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy. Przez J. P. Silbert. Przekład Ks. M. K., Lwów 1845, ss. 5-9.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści książki J. P. Silberta pt.
Żywot Najświętszej Maryi Panny Bogarodzicy

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: