ŻYWOT

 

PANA NASZEGO

 

JEZUSA CHRYSTUSA

 

SYNA BOŻEGO

 

JOHANN PETER SILBERT

 

––––––––

 

§. XIV. Mędrcy ze Wschodu

 

1. Co pobożni pasterze o tym niebieskim zjawieniu Aniołów, o ich przemiluchnym śpiewie, i o narodzeniu mesjasza w ubogiej stajence rozpowiadali, było zapewne nader zdolne do sprawienia wrażenia na wszystkich mieszkańcach Betlejemu i okolicy jego. Lecz niestety! nie widzimy tego, żeby ich te rzeczy choć cośkolwiek obeszły, ani nam też ewangeliczna historia nie świadczy, że nowonarodzonemu Zbawcy jakąś cześć okazali, albo Go przynajmniej odwiedzili. Przeciwnie przyszli pod ten sam czas mędrcy ze wschodu do Jerozolimy i badali się nader troskliwie o nowonarodzonym Królu żydowskim. Jak się nie bez przyczyny zdaje, byli ci książęta, których Ewangelia także magami zowie, arabskimi Emirami; albowiem przepowiadali święci prorocy: "Przed Nim padać będą murzynowie;... Królowie arabscy i Saby przywiozą upominki" (Ps. 71, 9. 10). "Z wielbłądami przyjdą z Madianu i Efy i z Saby, złoto i kadzidło przynosząc, a chwałę Panu opowiadając" (Iz. 60, 6).

 

2. Ci magowie, co byli w wschodnich krajach wielce poważani, oddani umiejętnościom, szczególnie gwiazdarstwu, przechowywali pierwotne nauki odziedziczone; albowiem narody onych krain pochodziły od Abrahama z Cethury. Cała starożytność jest tego rozumienia, że im ono proroctwo Balaama nie było niewiadomym: "Wznijdzie gwiazda z Jakuba i powstanie laska (sceptr, berło) z Izraela!" (Liczb 24, 17); na widok zaś nowej gwiazdy, która przed ich oczyma tak jasno świeciła, poznali zaraz to zjawisko jako gwiazdę Jakuba: wspólnie się naradzali nad tym dziwnym zjawieniem i postanowili temu nowonarodzonemu Królowi hołd przynależny oddać. Jakkolwiek bądź, to pewne, że nową gwiazdę widzieli, a wewnętrznym światłem pociągnięci, za tym Boskim natchnieniem pospieszyli.

 

3. Wybrali się tedy w drogę, pokonali wszelkie trudności podróży; przyszli za szczęśliwym przewodnictwem niebieskiej gwiazdy do Jeruzalem, wywiadywali się tam i mówili: "Gdzie jest, który się narodził Król żydowski? Albowiem widzieliśmy gwiazdę Jego na wschód słońca i przyjechaliśmy pokłonić się Jemu!" (Mt. 2, 2). – Zadziwiało to zapewne, że cudzoziemcy z dalekich krajów przyjść musieli, aby lud izraelski nauczyli, że się już jego Król narodził! Ale jeszcze bardziej zadziwia to, co następuje. – "A usłyszawszy król Herod, zatrwożył się i wszystka Jerozolima z nim" (Mt. 2, 3). – Że Herod, król bezbożny drży nawet przed cieniem, przed nowonarodzonym dziecięciem, nietrudno pojąć; lecz dlaczego trwoży się Jerozolima, a cała Jerozolima, która jednak bardziej cieszyć by się była powinna i radować z narodzenia Zbawcy, którego przez tak długie wieki z upragnieniem czeka? – Ach! nie pokazujeż już teraz ten myślenia sposób tego nieszczęśliwego ludu, co on kiedy potem uczyni?

 

4. Lecz cóż czyni Herod? – Każe natychmiast zwołać kapłanów i w Piśmie uczonych, i wywiaduje się od nich z wszelką starannością, gdzie się miał mesjasz narodzić. Ci też to poważnie, ale najozięblej szukają po świętych Księgach, i najwyraźniej powiadają mu proroctwo Micheaszowe, mówiąc: "W Betlejem judzkim!" (Mich. 5, 2). – A oto! on już niezmiennie postanawia tego nowonarodzonego króla sprzątnąć z tego świata. Przemawia bowiem do niego ciemne przeczucie, że to dziecię może zapewne być mesjaszem, Królem Izraela, który o tym czasie był oczekiwanym. Zawołał tedy ten chytry książę świątobliwych mędrców do siebie, wywiaduje się dokładnie, kiedy by im się ta gwiazda ukazała; posyła ich potem do Betlejem i mówi z złośliwą obłudą: "Idźcie a wywiadujcie się pilnie o dzieciątku, a gdy znajdziecie, oznajmicie mi, abym i ja przyjechawszy pokłonił się jemu" (Mt. 2, 8).

 

5. Zapewne uczuli ci świątobliwi mędrcy serdeczną radość z tej tak wielkiej pobożności króla, i winszowali sobie za nadto szczęścia, że ich Opatrzność obrała za posłanników tej pociesznej nowiny. Pożegnali się zatem u króla, w myśli dopełnienia jego świątobliwego życzenia, i udali się niezwłocznie drogą do Betlejem. – Któż tu nie zastanowi się nad nieczułą oziębłością tych kapłanów, nauczycielów zakonu i ludu dla swego Odkupiciela, swego mesjasza, swego Króla, który był oczekiwaniem wszystkich wieków, końcem całego zakonu i proroków, i od którego sami wszelkiego dobra spodziewali się? Ani jeden z nich nie przyłączył się do tych pobożnych i mądrych książąt; ani nawet z ciekawości, bo o pobożnej ochocie, o tęskliwej miłości już ani myśleć nie można!

 

6. Przecie ich, lubo im nikt nie towarzyszył z Izraela, gwiazda, którą na niebie zobaczyli, do stóp ich Króla przyprowadziła: "A oto gwiazda, którą byli widzieli na wschód słońca, szła przed nimi, aż przyszedłszy stanęła nad miejscem, gdzie było dziecię" (Mt. 2, 9). – Któż kiedy skreśli błogą radość, i uniesienie tych świątobliwych książąt, kiedy zobaczyli to Boskie dziecię? Wewnętrzne bowiem światło Ducha Przenajświętszego ukazało im zapewne przepadzistą tajemnicę, która tu ukrytą była; poznali oni odwieczną mądrość w osłonie niemowlęctwa, Syna Bożego w synaczku panny; całe ich serce gorzało ogniem świętej miłości; nie tylko padli przed Nim na twarz, ale nadto poddali Mu serce swoje z największą szczerością, wiernością i miłością. Ale cóż to za dziecię, które na niebie przez gwiazdy, na ziemi przez proroków o sobie znać daje, które z kolebki swojej królów z dalekich wschodnich krajów, do siebie przywołuje i uwielbiać się im każe, które pysznych uczonych Pisma wpośród światła zostawia w ślepocie; a którego życie bezbożnego nawet na tronie niepokoi: a które serca swych czcicielów najsłodszą napawa pociechą?

 

7. Nie przestali oni atoli na tym uwielbieniu i miłości, ofiarowali Mu także dary według zwyczaju wschodnich krajów, gdzie nikt bez podarku przed królem nie śmie się pokazać. Przynieśli Mu zatem złoto, kadzidło i mirrę. Jakoż i przy tych darach daje się postrzegać udział Ducha Przenajświętszego; bo chociaż te upominki były płodami ich kraju, to jednak głęboka tajemnica pod nimi się ukrywała! Albowiem ofiarowali Mu złoto jako swemu Królowi, kadzidło jak swemu Bogu; mirrę zaś jako człowiekowi, i wypełnili przez to dosłownie cokolwiek prorocy o królestwie, Bóstwie i świętym człowieczeństwie mesjasza byli przepowiedzieli.

 

8. Zasługuje tu także na uwagę bezbożna ślepota Heroda! On bowiem albo wierzył, że dziecię to jest istotnie od Boga przyobiecanym mesjaszem, albo też nie wierzył. Jeżeli nie wierzył, cóż miał za przyczynę lękać się tego niewinnego dziecięcia? i do czegoż się miało przydać o zemstę wołające tyraństwo powszechnego dzieciobójstwa? Jeżeli zaś wierzył, jakże mógł natenczas myśleć, że zniweczy zamiary Najwyższego, którego szczególniejsza opieka nad tym nowonarodzonym Królem Izraela czuwała, którego on zabić w błędliwej myśli sobie ułożył? – Lecz Pan wszelkiego żywota naigrawał się z niego; posłał swego Anioła, który świątobliwych mędrców upomniał, jego zdradliwe układy im wyjawił, i dał tę przestrogę, aby do Heroda nazad nie wracali, ale raczej nazad inną drogą do swojej krainy powracali.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna Bożego. Przez J. P. Silberta. Przekład Ks. M. K., Lwów 1844, ss. 32-36.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści dzieła J. P. Silberta pt.
Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna Bożego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: