KS. PIOTR XIMENES
––––––––
Błogosławione oczy, które widzą co wy widzicie. Bo powiadam wam, iż wielu Proroków i Królów żądali widzieć, co wy widzicie, a nie widzieli, słyszeć co wy słyszycie, a nie słyszeli. Nie do samych to Apostołów stosował Pan Jezus tę mowę swoją, lecz i do nas, którzy do używania równego im szczęścia przypuszczeni jesteśmy. Widzieli oni wprawdzie Pana Jezusa w ciele, lecz równie krył im Bóstwo swoje pod postacią człowieka, tak też i my widzimy Pana Jezusa utajonego w Najświętszym Sakramencie, kryjącego się nam pod obłokiem chleba. Słyszeli nauki Pana Jezusa, lecz i my odbieramy je równie z ust Jego słuchając Ewangelii świętej, która nie jest czym innym, jak zebraniem słów i nauk samegoż Zbawiciela Jezusa Chrystusa. O jakże wielkie jest szczęście nasze, to szczęście, które było celem upragnień, tylu świętych Proroków i Królów. Umiejmy go cenić i korzystajmy z niego, a to w dwojaki sposób, najprzód zanosząc najgorętsze modły przed ołtarze Pańskie, na których Zbawiciela Jezusa Chrystusa istotnie obecnym w Najświętszym Sakramencie być wierzymy, i znajdując żywą i czułą rozkosz przebywać u nóg Jego, a przy tym słuchając prawdziwie z upodobaniem i z korzyścią słów Ewangelii świętej, wiedząc je być słowami tego łaskawego Zbawiciela, który z Nieba zstąpił dla rozmawiania z ludźmi i objawienia im woli Ojca swojego.
A oto niektóry biegły w zakonie powstał kusząc Go, a mówiąc: Nauczycielu! co czyniąc, dostąpię dziedzictwa wiecznego? A Pan Jezus rzekł do niego: w zakonie co napisano? jako czytasz? On odpowiedziawszy, rzekł: Będziesz miłował Pana Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkich sił twoich, i ze wszystkiej myśli twojej, a bliźniego twego jako siebie samego. Zapytanie tego chytrego podstępcy chcącego podejść i podchwycić Pana Jezusa, stało nam się bardzo korzystnym i pożytecznym, gdyż odpowiedź Chrystusa Pana wskazała nam najdoskonalej drogę do Nieba i nauczyła nas jako na miłości Boga i na miłości bliźniego nasze uświęcenie i nasze wieczne zbawienie polega, gdyż cóż powiedział dalej Pan Jezus: Dobrze odpowiedziałeś, toż czyń, a będziesz żył. To jest żył na ziemi w łasce Boga, i żył na wieki w Niebie w chwale Ojca Przedwiecznego.
A on chcąc się sam usprawiedliwić, rzekł do Jezusa: a któż jest mój bliźni? Ten człowiek nie mający ochoty wypełnić tego przykazania, chciał znaleźć pozór do przestąpienia go w udanej niewiadomości; lecz cóż mu Pan Jezus za przypowieść powiedział? słuchajmy jej z uwagą.
Pewien człowiek zstępował z Jeruzalem do Jerycha, i wpadł między zbójców. Ta cała przypowieść ma wielkie swoje znaczenia duchowne, i my ją w tym względzie uważać będziemy. Ten napadnięty od zbójców podróżny, wyobraża człowieka, który bywszy w łasce Boskiej, i przez to samo mieszkańcem niebieskiej Jerozolimy, zstępuje do Jerycha, to jest zniżać się zaczyna ku ziemi, przez zamiłowanie rzeczy światowych i zmysłowych. Wpada między zbójców, to jest w moc diabelską, którzy czynią zasadzki, i napadają potajemnie człowieka, używając pośrednictwa świata i własnego ciała naszego dla zepsucia nas, tak przykładem ludzi światowych i bezbożnych jako też podżeganiem w nas złych skłonności naszych.
Którzy go też złupili i rany zadawszy odeszli, na poły umarłego zostawiwszy. Łupią oni i obdzierają istotnie z jej bogactw duszę, ci przeklęci czarci, gdy różnymi sposobami szukają osłabienia w niej miłości Boskiej i innych darów Ducha Przenajświętszego wyzuwając ją z jej cnót, z czystości, z cierpliwości, z pokory, a częstokroć z wiary i nadziei, szkodząc jej ile mogą swymi złośliwymi poduszczeniami i pokusami. Zadają rany, a tymi ranami, są złe i szkodliwe skutki, jakie grzech w duszy człowieka zostawiać zwykł, to jest ślepota przyćmionego umysłu, gdyż im więcej człowiek grzeszy, tym mniej stan duszy swojej poznaje i złość swoją widzi; osłabienie dobrej woli i statecznego przedsięwzięcia unikania grzechu, gdyż skoro sobie tylko człowiek jedno przykazanie Boskie przestąpić pozwoli, to mu i wszystko złe i najgorsze z łatwością popełniać przychodzi; rozprzężenie namiętności, gdyż skoro tylko diabeł choć małym otworem do serca wśliznąć się dokaże, tak zaraz Panem jego się staje, i człowieka do największych bezprawiów przywieść jest w stanie. I zostawili na poły umarłego. Zostawiony na wpół umarłym jest człowiek, którego wiara się chwieje, a miłość Boska w sercu jego stygnie. Do tak opłakanego stanu zwykł czart przywodzić serce, które wpaść w moc jego nieszczęście spotyka. Chrońmy się pilnie ulec mu, by też i w najmniejszej rzeczy, byśmy w sidła jego uwikłani podobnego losu nie doznali.
I zdarzyło się, że niektóry kapłan zstępował tą drogą, a ujrzawszy go minął; także i Lewita, będąc podle miejsca, widząc go minął. Kogóż wyobraża ten obojętny kapłan i Lewita? Oto ludzi, którzy zajęci własnymi interesami, nad innymi się wcale nie litują, i na ich los obojętnie patrzą, lub też ludzi, którym się zdaje, że dosyć jest strzec się własnego niebezpieczeństwa, a nie innych ratować.
Samarytan zaś niektóry idąc, przeszedł wedle niego, i ujrzawszy go, miłosierdziem wzruszony jest. Ten litościwy Samarytan wyobraża Syna Bożego, któren zstąpiwszy z Nieba na ziemię, stał się jakby podróżnym idącym w daleką drogę, uważanym był od wielu za nikczemnego Samarytana, a ujrzawszy nędzę naszą, ulitował się nad nami.
A przybliżywszy się, zawiązał rany jego, nalawszy oliwy i wina. Otóż i w tym podobnym jest stan grzesznika do stanu tego skaleczonego ewangelicznego, nie mógłby równie wstać o swojej mocy i iść ku Panu Jezusowi, gdyby go łaska Boska do Pana Jezusa nie pociągała i nie zbliżała. Każden, który przystępuje do Sakramentów świętych, który do Boga się szczerze nawraca, który życie pobożne zaczyna, nie czyni tego sam z siebie, ale przez pociąg niewidomej łaski Boskiej, która niewidzialnie w sercu jego działa. Ach, ileż razy i nas Pan Jezus tym sposobem do siebie pociągał, a my stawali się nieposłusznymi wewnętrznemu głosowi Jego. Związał mu rany, obmywając i tamując krew by więcej nie szła, co w duchownym względzie znaczy, nie tylko ustania złej czynności, lecz oraz przywiązania do grzechu. Nalał oliwy i wina, istotnie to Chrystus Pan zniósł z Nieba w ustanowieniu Najświętszych Sakramentów, jakby w naczyniu jakim, oliwę gojącą rany duszy, niepojętego miłosierdzia swojego, i wino wzmacniające miłości swojej. Bez tej oliwy i bez tego wina nigdy by dusze nasze z swych niemocy uleczonymi być nie mogły.
A włożywszy go na bydlę swoje, prowadził do gospody i miał pieczę o nim. Postępuje sobie Chrystus Pan dotychczas podobnie z nędznym człowiekiem. Wziął najprzód na się grzechy całego narodu ludzkiego, a przy tym i teraz każdemu w szczególności dopomaga łaską swoją w słabości jego do dokonania dzieła zbawienia swojego. Bierze go z drogi, na której leżał, to jest usuwając od niego okazje do grzechu, wprowadza do gospody Kościoła świętego, i ma o nim staranie jako Ojciec najczulszy o swe dziecię. Nie opuszcza nigdy Pan Bóg tych, którzy się raz do Niego nawrócili. Wszyscy ludzie mają prawo do opieki miłosierdzia Boskiego, lecz szczególniej ci, którzy Boga nad wszystko kochają i Jemu samemu szczerze podobać starają się.
A nazajutrz wyjąwszy dwa denary, dał gospodarzowi, i rzekł: miej staranie o nim, a cokolwiek nad to wydasz, oddam tobie. Nazajutrz, to jest gdy nadszedł dla Chrystusa Pana czas wracania do Nieba skąd był wyszedł, zapłacił gospodarzowi dwa denary zobowiązując go, aby miał staranie, o skaleczonym, to jest ustanowił na miejsce swoje kapłanów, widocznych zastępców swoich, i opatrzył ich w lekarstwa duchowne pomocne do uzdrawiania chorób dusznych grzeszników. Te dwa denary są to nauka i władza, którymi Chrystus Pan Kościół swój obdarzył. Nauka, gdyż kapłanom zostawiona jest tłumaczyć nam prawo Boskie; władza, gdyż im udzielona jest moc szafowania świętymi Sakramentami, odpuszczenia grzechów, karmienia nas chlebem anielskim. Upomina gospodarza łaskawy Samarytan, aby miał jak największą pieczę o skaleczonym, obiecując mu zapłatę; równie też i Chrystus Pan nakazując kapłanom, jak największe staranie o grzesznikach, przyrzekł im hojne wynagrodzenie, tak wielka jest troskliwość Jego o zbawienie nasze. Kończy Chrystus Pan tymi słowy: Któryż z tych trzech zda się tobie być bliźnim onemu, co był wpadł między zbójców? A on rzekł: ten, który uczynił miłosierdzie nad nim. I rzekł mu Jezus: idźże i ty czyń podobnie. Chce Pan Jezus abyśmy się równie między sobą wspomagali i ratowali obopólnie w potrzebach naszych, tak co do duszy jak co do ciała, naśladując względem siebie miłość Chrystusa Pana ku nam, a możemy być pewni, że tę miłość naszą ku bliźnim Chrystus Pan nam kiedyś hojnie wynagrodzić raczy. Nic nie ma straconego przed Bogiem, szklanka wody podana w Imię Boskie ubogiemu, nie minie nam bez nagrody. Że dobremu, łaskawemu i hojnemu w swej zapłacie Panu służymy, przekonamy się kiedyś o tym, byleśmy się póki żyjemy, w służbie Jego nie lenili.
–––––––––––
Krótki wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom II. Stanisławów 1848, ss. 54-59.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIV, Kraków 2014
Powrót do spisu treści
Krótki wykład świętych Ewangelii
na niedziele i święta całego roku
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: