––––––––
VIII.
Powrót do filozofii Kanta. Odrodzenie skrajnego idealizmu. Fryderyk Albert Lange. Antoni v. Leclair. Jan Rehmke. Wilhelm Goering. Maksymilian Drossbach. Przyrodnicy i matematycy-idealiści: Czermak, Leyden, Brücke, Rokitansky, Gauss, Riemann, Fryderyk Zöllner. Skrajny idealizm w dzisiejszej Francji. Jerzy Lyon. H. Barnout. K. Flammarion. Amiel. Ackermannowa. Paweł Gibier. Sceptycyzm buddyjski. Ignoramus, ignorabimus i dubitemus Du Bois Reymond'a. G. Milhaud.
Panowanie materializmu i wielka ruina moralna, grożąca z tego powodu społeczeństwom, wywołały, jak wiadomo, ogromną literaturę filozoficzną, której celem było pokonanie tej zarówno niebezpiecznej i ułudnej jak płytkiej doktryny. Przypuszczano ataki do materializmu ze wszystkich możliwych stanowisk: zbijano go faktami, logiką i postulatami etycznymi. Niektórym anty-materialistom przyszła w tej walce myśl nieprawdopodobna a jednak rzeczywista, myśl szukania sojuszu i oręża w filozofii... Kanta. Hasło: "Z powrotem do Kanta!" (auf Kant zurück), wyrażone naprzód, jeśli dobrze pamiętam, przez Ottona Liebmann'a, poczęło rozbrzmiewać w świecie filozoficznym, szczególniej niemieckim. Wiemy, czym jest filozofia królewieckiego wszechburzyciela i sceptyka. Jest to solipsyzm i absolutny iluzjonizm. Można tedy wystawić sobie cały komizm argumentacji, opartej na takich np. twierdzeniach autora "Krytyki czystego rozumu" (1): "Rzeczy zewnętrzne (ciała) są tylko zjawiskami, a więc niczym innym (mithin auch nichts Anderes), tylko rodzajem moich wyobrażeń, których przedmioty są czymś jedynie dzięki tym wyobrażeniom; oddzielone zaś od wyobrażeń, są niczym (von ihnen abgesondert nichts sind)"; – "materia we wszystkich swoich postaciach i odmianach jest niczym więcej tylko zjawiskiem, czyli naszym wewnętrznym wyobrażeniem (nichts als blosse Erscheinung, d. h. Vorstellung in uns)"; "rzeczywistość zjawisk zewnętrznych zawarta jest tylko w spostrzeżeniu (tj. w czynności umysłowej) i żadnym innym sposobem realną być nie może" itd. itd. Materialiści z uśmiechem wzruszali ramionami na taką argumentację neo-kantystów i pod tym względem znajdowali aprobatę ze strony tych wszystkich swoich przeciwników, którzy nie przestali wierzyć w istnienie świata zewnętrznego niezależnie od ludzkiego umysłu.
Najgłośniejszym w naszych czasach "apostołem kantyzmu", jak go nazywa biograf Herman Cohen (2), jest słynny historyk materializmu Fryderyk Albert Lange. Dla niego również "świat zmysłowy jest produktem naszej organizacji (die Sinnenwelt ist ein Product unserer Organisation)" (3). "Materia ze swymi siłami nie jest czymś samoistnym obok nas, ale wytworem (Ausgeburt) naszego własnego ducha, którego prawa i czynniki odbijają się w tych pozornie obcych nam rzeczach. Materia jest naszym wyobrażeniem" (4). Nic dziwnego, że poczytując świat zewnętrzny za nieistniejący realnie produkt wyobraźni, a zatem, mówiąc jasno, za halucynację, uważa też Lange życie człowieka za rodzaj ciężkiej sennej zmory. Des Leben schweres Traumbild sinkt und sinkt und sinkt (5).
Z tego samego stanowiska napada filozof z Pragi czeskiej, Antoni von Leclair, na "realizm nowoczesnego przyrodoznawstwa", wystawiając go jako niedorzeczność "w świetle krytyki poznania, utorowanej przez Berkeley'a i Kanta" (6); to samo głosi wielu innych filozofów i przyrodoznawców. Jan Rehmke w dziele "Świat jako spostrzeganie i pojęcie" (7), tylko krańcowy idealizm uważa za teorię krytyczną. Wilhelm Goering (8) dowodzi, że "to, co dotychczas zwano światem zewnętrznym, jest tylko (nur) częścią nas samych", że o tym wątpić nie można, "tak samo jak nie podobna zaprzeczyć pewnikom matematycznym", że "nie ma nic fałszywszego nad mniemanie, iż niezależnie od nas istnieją góry, lasy, miasta i ludzie", wszystko to bowiem istnieje w naszym umyśle. Maksymilian Drossbach twierdzi najwyraźniej (9), iż my stwarzamy różnobarwny i wielokształtny świat zjawisk (wir schaffen die bunte gestaltenreiche Erscheinungswelt); "on jest naszym skutkiem, my jego przyczynami"; że "zjawiska i ciała świata są tylko naszymi stanami umysłowymi (nur Gemüthszustände), nie mającymi żadnej obiektywnej egzystencji"; że "całe nasze poznawanie świata, oparte na doświadczeniu, jest tylko czczym pozorem i oszukaństwem (leerer Schein und Trug)". Przyczynowość zjawisk, zdaniem Drossbach'a, jest niczym więcej, "tylko subiektywnym wyobrażeniem, tak samo jak i świat zjawisk"; – "łudzimy się, sądząc, że dane zjawisko może być przyczyną drugiego, gdyż wszystkie przemiany zjawisk odbywają się tylko w naszym umyśle; łudzimy się, mniemając, że zjawiska są rzeczami, istniejącymi obiektywnie (wir täuschen uns, wenn wir glauben die Erscheinungen seien objectiv bestehende Dinge)" itd. itd.
Takiemuż krańcowemu idealizmowi hołdują, oprócz już wymienionych, znakomici przyrodnicy: Czermak, Leyden, Brücke, E. Hering i Rokitansky, który w mowie akademickiej o samodzielnej wartości wiedzy (10) podnosi zdanie Schopenhauera, iż "przed Kantem głowa istniała w przestrzeni, po Kancie przestrzeń istnieje w głowie". "Przedmioty – powiada słynny przywódca wiedeńskiej szkoły lekarskiej, znanej ze swego sceptycyzmu w terapii, – nie czekają na podmiot poznający, jako coś danego, ale są uwarunkowane (bedingt) przez podmiot", to znaczy, że istnienie świata zależne jest od istnienia naszej świadomości. "Mózg – są również jego słowa (11) – podrażniony przez siły, wychodzące z bezzjawiskowych atomów (von erscheinungslosen Atomen), nadaje kształt rzeczom i tworzy przestrzeń, w której mu się rzeczy ukazują; do rzeczy zaś należy także – własne nasze ciało". W tymże sensie wyrażają się matematycy Gauss i Riemann, oraz astronom Fryderyk Zöllner (12). Gorliwy neo-kantysta, Otton Liebmann, tak zwanym realistom poznania, czyli wszystkim, którzy w imię zdrowego rozsądku wierzą w istnienie świata zewnętrznego, zarzuca "ograniczoność" (Bornirtheit) i "filisterstwo" (Philistrosität). "Realizm – jego zdaniem (13) – podobny jest do astronomii Ptolemeusza, która obieg słońca około ziemi uważała za niewątpliwy dlatego, że tak nam mniemać każe świadectwo – wzroku".
W ostatnich czasach krańcowy idealizm czyli iluzjonizm absolutny znalazł znowu adeptów i w "pozytywnej" Francji. Z jego obroną wystąpił tam niedawno Jerzy Lyon, profesor filozofii przy paryskiej Szkole Normalnej, w traktacie łacińskim: "An idearum philosophiae repugnet qui vocatur sensus communis" (Czy idealizmowi sprzeciwia się tak zwany zdrowy rozsądek?, Paryż 1888).
Według tego sceptyka, będącego autorem obszernego dzieła o idealistach angielskich w wieku XVIII-tym, nie tylko formy wszelkiego doświadczenia, przestrzeń i czas, są niczym więcej tylko formami naszego "ja", nie tylko wszystkie kategorie umysłowe, jak np. substancji i przyczyny, wypływają z naszej świadomości, ale zarazem wszystkie bez wyjątku szczegóły i zjawiska świata są naszymi tworami. – Takież paradoksy głosi bezbożny pisarz H. Barnout, były redaktor czasopisma "L'Athée" w swoim "Ostatnim słowie wszystkiego" (Le dernier mot de tout, 1890), gdzie rozdział drugi nosi tytuł: "Nicość fizyczna materii", trzeci zaś: "Idealizm czyli o jedynym istnieniu idei, jako wniosek z nicości fizycznej materii i nicości wszystkiego, co stąd wypływa". "Romanse – zdaniem Barnout'a – są co najmniej równie prawdziwe jak rzeczywistość" (14). Idealistą w znaczeniu filozoficznym jest także Kamil Flammarion. W swoich "Rêves étoilés" powiada on: "Wszystko, co widzimy, jest tylko pozorem (n'est qu'une apparence) i w "Lumen": "Rzeczy nie są tym, czym nam się przedstawiają, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie" (15). Filozof genewski Amiel miewał również ataki idealizmu. "Duch mój, pisze on w swoim "Journal intime", jest jakby czczą ramą, obejmującą zatarte obrazy; wydaje mi się on skrzynką do zjawisk, podmiotem bez określonej indywidualności. Fantasmagoria duszy kołysze mnie, niby joga (pustelnika) indyjskiego; wszystko staje się dla mnie dymem, parą, iluzją, nawet własne me życie". – "Wszelka cywilizacja jest jakby snem, trwającym lat tysiąc, w którym niebo i ziemia, natura i historia ukazują się w świetle fantastycznym i przedstawiają dramat, wytworzony przez halucynacje duszy". "Jestem jakby widmem, które spostrzegamy, lecz którego uchwycić nie można. Choć jeszcze nie umarłem, jestem już upiorem. Inni ludzie wydają mi się mamidłami sennymi, tak samo jak ja jestem mamidłem dla innych" (16). – Znana poetka pesymizmu L. Ackermann'owa swoje "Myśli samotnicy" (Pensées d'une solitaire) kończy tymi słowy sentymentalnego iluzjonizmu: "Kiedy rozmyślam, że się przypadkiem znalazłam na tej kuli ziemskiej, unoszonej w przestrzeni siłą katastrof niebieskich; gdy widzę, że mnie otaczają istoty równie znikome i niezrozumiałe jak moja osobistość, istoty, które gonią za urojeniami, – uczuwam dziwną sensację marzenia sennego. Zdaje mi się, żem kochała i cierpiała we śnie, że wkrótce również we śnie zakończę swe życie. Śnię – takim będzie ostatnie me słowo". – Streścił całą tę mądrość lekarz paryski, znany spirytysta Paweł Gibier, który powołując się na Berkeley'a, Hume'a i Kanta, częstuje swych czytelników "pewnikiem" następującym: Im głębiej jesteśmy przekonani o rzeczywistym istnieniu czegokolwiek, tym silniejszemu ulegamy złudzeniu; nic nie istnieje rzeczywiście; jesteśmy ustawicznie oszukiwani przez pozory rzeczy (17).
Daremnie niektórzy krytycy wołali do neo-kantystów: Ludzie! co wy robicie? idąc tą drogą idealizmu czyli iluzjonizmu, możecie wprawdzie zaimponować materializmowi, ale zarazem wykopujecie grób wszelkiej wiedzy istotnej, wszelkiej pewności! Z kimże wy walczycie według waszej teorii? Nie z realnie żyjącymi i piszącymi książki Vogt'ami i Büchner'ami, ale z waszymi własnymi wyobrażeniami, z upiorami waszej fantazji... Fanatycy kantyzmu odpowiadali niezmordowanie: Von Kant zu Kant (18), wir müssen auf Kant zurück! itp. – tak dalece do bałwochwalstwa skłonna jest ludzka natura. "Wielkość człowieka – pisał Rehmke (19) – mierzy się trwałością jego wpływu na pokolenia następne... Sto lat ubiegło od czasu, gdy Emanuel Kant oddał filozoficznemu ogółowi swoją "Krytykę czystego rozumu" i wielkość tego męża udowodnioną została trwałością jego wpływu. Rewolucję, której on dokonał na polu filozoficznym, porównać można z jej siostrą, w kilka lat później narodzoną w dziedzinie politycznej. Błogosławionymi skutkami tej rewolucji filozoficznej cieszy się pokolenie dzisiejsze; im bardziej jesteśmy świadomi tych skutków, tym głębszą staje się cześć nasza dla wielkiego Kanta".
Czytając tego rodzaju panegiryki, których krocie znaleźć można w literaturze niemieckiej, pyta się człowiek mimo woli: kto to pisze? czy jacy urlopnicy z domu obłąkanych, czy naiwne dzieci, powtarzające bezmyślnie oklepaną frazeologię, czy też wyrafinowani amatorowie mistyfikacji i drwin z publiczności? Więc Kant, który potęgę swojej krytyki zużył przede wszystkim na dowodzenie, że cała wiedza ludzka jest zamkiem powietrznym, zbudowanym z samych podmiotowych iluzji, więc on, który żądzą prawdy trawionym umysłom pokazał – darujcie wyrażenie – figę nihilizmu poznania, obwiniętą w bardzo przejrzyste muśliny wielomówstwa, więc ten burzyciel wszelkiej pewności, ten "Allzermalmer" ma być dobroczyńcą rodzaju ludzkiego? Biednyś ty, stokroć biedny, wykolejony rozumie! (20).
Ci atoli uczeni, którzy się zdołali wybić spod despotyzmu frazesów i którzy nie dają się hipnotyzować urokiem głośnych imion, ci wyznają otwarcie, że ani Kant, ani stu Kantów zagadki świata nie rozwiążą im nigdy; że kto nie ufa rozumowi naturalnemu czyli zdrowemu rozsądkowi, a nadto, nie uznaje nadprzyrodzonych źródeł poznania prawdy, ten skończyć musi na ostatecznym zwątpieniu o istotnej i pozytywnej wartości wiedzy.
Tak właśnie postąpił, między innymi, Du Bois Reymond, słynny fizjolog berliński. W kilku znanych powszechnie przemówieniach publicznych powtarzał on głośno swoje sceptyczne przekonanie, że o zasadniczych tajemnicach świata nie wiemy nic, że nigdy o nich nic wiedzieć nie będziemy, że więc dlatego na świat spozierać należy "z wyżyn (!) pyrronizmu". To jego: ignoramus et ignorabimus, wywołało burzę protestów. Odpowiadając na nie w traktacie "O siedmiu zagadkach świata" (21), czytanym na uroczystym posiedzeniu pruskiej Akademii Nauk, pyrronista berliński "ignoramus" (nie wiemy) zastąpił przez dosadniejsze "dubitemus!" (powątpiewajmy!), a na rozprawie swojej umieścił następującą krańcowo sceptyczną dewizę: "Potwierdzam dzisiaj swoje wyznania z tym większą gotowością, że, ponieważ od owego czasu daleko więcej czytałem, daleko więcej rozmyślałem i jestem dzięki temu bardziej wykształcony, większe jeszcze dzisiaj mam prawo utrzymywać, że – nie wiem nic" (22).
–––––––––––
Ks. Władysław Michał Dębicki, Wielkie bankructwo umysłowe. Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie naukowo-filozoficznym. Z dodaniem studium: Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych. Warszawa 1895, ss. 89-101.
Przypisy:
(1) Kant, Kritik der reinen Vernunft, wyd. Kehrbach'a, s. 312 i następne.
(2) W przedmowie do 4-go wydania Geschichte des Materialismus Lange'go.
(3) Geschichte des Materialismus, IX i 727 (w przekładzie polskim II, 399).
(4) Geschichte des Materialismus. Przedmowa Cohena.
(5) Tamże, s. 416.
(6) A. v. Leclair, Der Realismus der modernen Naturwissenschaft im Lichte der von Berkeley und Kant angebahnten Erkenntnisskritik, Prag 1879.
(7) Die Welt als Wahrnehmung und Begriff. Berlin 1880.
(8) Goering, Raum und Stoff. Ideen zu einer Kritik der Sinne. Berlin 1876, ss. VII, 23 et passim.
(9) Ueber die scheinbaren und wirklichen Ursachen des Geschehens in der Welt. Halle 1884, ss. 10, 17, 23.
(10) Ueber den selbstständigen Werth des Wissens.
(11) Zur Mechanik des Gehirnbaues. Wien 1874, s. 6.
(12) Naturwissenschaft und christliche Offenbarung. Leipzig 1881, s. 104.
(13) Zur Analysis der Wirklichkeit, s. 138.
(14) Les romans sont au moins aussi vrais que la réalité, s. 63.
(15) Barnout, l. c., s. 64.
(16) Zob. A. Chevrillon, Dans l'Inde, 1891, s. 173.
(17) "Rien n'existe réellement... Nous sommes incessament trompés par 1'apparence des objets, en sorte qu'on peut avancer comme une sorte d'axiome que l'illusion la plus forte est ce que nous appelons réalité". Gibier, Analyse des choses, ss. 27 i 28. – Psychiatria zna rodzaj chorób umysłowych, zwany "obłędem przeczenia". Jeden z chorych, obserwowany przez d-ra Arnauda, wyrażał się zupełnie jak Gibier: "Wszystko jest tajemnicą, wszystko jest złudzeniem, nic nie istnieje rzeczywiście". (Zob. F. L. Arnaud, Sur le délire des négations. "Annales medico-psychologiques", 7-me serie, t. 16, p. 387), – W Indiach istniała na początku naszej ery sekta buddyjska tak zwanych Madiamików, która również głosiła podobne niedorzeczności skrajnego iluzjonizmu. W traktacie pt. "Prajnaparamita" (Doskonała Wiedza) taki np. znajduje się ustęp: Budda miał raz powiedzieć: "Rzeczy, o Sariputro (nazwisko jednego z uczniów), nie istnieją tak, jak się wydaje przywiązanym do nich zwykłym nieoświeconym ludziom". Sariputra rzekł: "Jakże więc istnieją rzeczy, o Mistrzu?". Budda odpowiedział: "Istnieją one w taki jedynie sposób, że właściwie nie istnieją. Ponieważ zaś nie istnieją, zwać je należy Awidia, tj. nieistniejącymi. Do nich są przywiązani zwyczajni nieoświeceni ludzie, którzy sobie wyobrażają, że przedmioty w rzeczy samej istnieją, gdy tymczasem, żaden z nich nie istnieje". Potem zapytał Budda świętego ucznia Subuti: "Jak sądzisz, Subuti, czy złudzenie jest jedną rzeczą a cielesność drugą? Czy złudzenie jest jedną rzeczą a uczucie drugą? wyobrażenie drugą? kształt drugą? poznanie drugą?". Subuti odpowiedział: "Nie, panie!". Wówczas rzekł Budda: "Natura złudzenia czyni rzeczy tym, czym one są. Dzieje się to w taki sposób, o Subuti, jak gdyby jaki zręczny czarodziej lub uczeń czarodzieja pokazał na rozstajnych drogach mnóstwo ludzi, i, pokazawszy ich, kazał im znowu zniknąć". (Zob. H. Oldenberg, Buddha, Berlin 1890, s. 259). Zresztą buddyzm w ogóle, podobnie jak i cała niemal filozofia i mitologia indyjska, przejęty jest sceptycyzmem i nihilizmem do głębi. Z tego powodu uczeni zowią go czasem "religią nicości". – W Japonii do niedawna miała zwolenników sekta tak zwanych Seppiów, która wyszła, jak się zdaje, także z łona buddyzmu i nauczała, że ziemskie życie jest marzeniem sennym, że śmierć jest snem twardym bez żadnych marzeń i że człowiek budzi się do rzeczywistości dopiero w raju. Nowy rząd Japonii, od r. 1868 reformujący w swym państwie wszystko, a więc i stosunki religijne, zabronił szerzenia tej sekty. (Silbernagl, Der Buddhismus, 1891, s. 150).
(18) Motto na dziele Ludw. Noiré: Grundlegung einer zeitgemässen Philosophie.
(19) Die Welt als Wahrnehmug und Begriff, Vorrede.
(20) To bałwochwalcze uwielbienie dla Kanta nie mogło oczywiście pozostać bez odpowiedniej reakcji. Jako jeden z wybitniejszych tej reakcji objawów wymieniam jędrnie i jasno napisaną książkę Henryka Gartelmann'a pt. Sturz der Metaphysik als Wissenschaft. Kritik des transc. Idealismus Immanuel Kants. Berlin 1893.
(21) Die sieben Welträthsel. Vortrag gehalten in der öffentlichen Sitzung d. könig. Acad. d. Wies. Berlin 1884.
(22) Paryska "Biblioteka filozofii współczesnej" wydała świeżo traktat z tendencją bardzo sceptyczną pt. "O warunkach i granicach pewności logicznej" (Essai sur les conditions et les limites de la certitude logique). Autor G. Milhaud, prof. matematyki w Montpellier, doktor ès lettres, oświadcza, że celem jego dzieła jest: "dowieść, że umysł winien wyrzec się wszelkiej pewności logicznej w zakresie rzeczywistości" (renoncer à toute certitude logique dans le domaine du réel, s. 237), i że tę pewność należy odnieść do liczby urojeń ludzkości (au rang des chimères de 1'humanité, s. 237). Nauki matematyczne, zdaniem Milhaud'a, winny się "zrzec pretensji do powiększenia naszej wiedzy o rzeczywistości drogą dowodzeń czysto logicznych" (s. 41), w dowodzeniach tych bowiem "nie wychodzą one z zakresu fikcji i wobec rzeczywistości grają zawsze rolę tylko «dobrze ułożonego języka»" (d'une langue bien faite). Jakże pogodzić te ostatnie twierdzenia Milhaud'a chociażby tylko ze znanym powszechnie faktem, że astronomowie Leverrier i Adams, niezależnie jeden od drugiego, za pomocą dedukcji matematycznych oznaczyli dokładnie położenie, masę, czas obiegu naokoło słońca i drogę planety Neptuna, lubo jej przedtem nie widzieli nigdy? – Autor jest widocznie głęboko dotknięty chorobą negacji. Zaraz na początku przyznaje się do czysto subiektywnego idealizmu. "Duch, powiada, nie może wyjść sam z siebie: jedyną jego wiedzą są stany jego wewnętrzne, które w nim budzi świat rzeczy. Gdy zaś usiłuje «wyjść z siebie», tj. widzieć poza wrażeniem i pojęciem coś zewnętrznego, do czegóż wówczas dochodzi, jeśli nie do utworzenia sobie jeszcze jednego pojęcia?". Biorąc ściśle takie założenie, trzeba by dojść do wniosku, że zamiast świata całego istnieje tylko... pan Milhaud i jego stany świadomości! Jest to więc, jak widzimy, znana nam dobrze kołowacizna solipsyzmu, grasująca epidemicznie w umysłach przedstawicieli nowoczesnej nauki i filozofii.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści książki ks. Władysława Michała Dębickiego pt.
WIELKIE BANKRUCTWO UMYSŁOWE
Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: