Wielkie bankructwo umysłowe

 

(Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie)

 

KS. WŁADYSŁAW MICHAŁ DĘBICKI

 

––––––––

 

III.

 

Kartezjusz, początkodawca nowoczesnego sceptycyzmu. Błażej Pascal. Piotr Bayle. Hieronim Hirnheim. Agryppa von Nettesheim.

 

Za ojca filozofii nowoczesnej, a zarazem i sceptycznego jej nastroju, uważać należy René Descartesa, znanego także pod łacińskim pseudonimem Kartezjusza (ur. 1596, um. 1650). Mąż ten z powodzi zwątpienia, która go porwała, uratował wprawdzie wiarę w Boga, duszę i moralność, jednakże zalecając jako nieodzowny punkt wyjścia w celu poznania prawdy fatalną zasadę: De omnibus dubitandum (należy wątpić o wszystkim), dał impuls rwistemu potokowi skrajnego sceptycyzmu, który następnie coraz szerszym płynął i płynie łożyskiem. Posłuchajmy, w jaki sposób opowiada Kartezjusz rozwój swego myślenia, które go zawiodło nad przepaść bezgranicznego sceptycyzmu.

 

"Już przed laty zauważyłem, – pisze on w swoich "Rozmyślaniach nad zasadami filozofii" (1), – ile to ja od dzieciństwa fałszów przyjmowałem za prawdę, a tym samym, jak wątpliwym jest to wszystko, co na nich opierałem. Toteż przekonałem się, że muszę raz w życiu zupełnie odrzucić wszystkie poprzednie mniemania, i zacząć znowu od pierwszych fundamentów, jeżeli pragnę utrwalić w nauce coś pewnego i stałego. Lecz zadanie to wydało mi się ogromnym, i dlatego też wyczekiwałem owych dojrzałych lat, po których odpowiedniejsze do studiów naukowych już nie następują. Ale wskutek tego zwlekałem już tak długo, że popełniłbym w końcu wielki błąd, gdybym na namyślaniu się strawił resztę czasu, który mi został do działania. Toteż dzisiaj, uwolniwszy umysł od wszelkich trosk i mając czas wolny po temu, odszukałem ustronie (2), aby poważnie i swobodnie oddać się ogólnemu burzeniu dotychczasowych mych mniemań". – – "Wszystko to, co do dziś dnia uważałem za najpewniejszą prawdę, otrzymywałem od zmysłów czyli przez zmysły. Zauważyłem jednak, iż zmysły często w błąd wprowadzają, a mądrość wymaga, abyśmy nie wierzyli tym, którzy choćby raz jeden nas oszukali. Lecz chociaż zmysły mylą nas co do bardzo małych lub też zbyt oddalonych zjawisk, o wielu jednak innych rzeczach wątpić zupełnie nie mogę, chociaż je poznaję za pośrednictwem zmysłów. Tak np. wiem za pomocą zmysłów, że znajduję się tutaj, że siedzę przy kominku w zimowej odzieży, dotykam się tego tu papieru i tym podobne. Z jakiej racji mógłbym zaprzeczyć, że posiadam te oto ręce i to ciało? Zaprzeczając temu, byłbym podobny do owych obłąkanych, których mózg skutkiem wyziewów czarnej żółci tak jest rozstrojony, iż uporczywie utrzymują, że są królami, chociaż w największej znajdują się nędzy, lub że są odziani w purpurę, chociaż są nadzy, lub że mają glinianą głowę, że są dyniami, albo wreszcie że są szklani. Lecz to są wariaci, i mnie mianoby również za szalonego, gdybym ich naśladował. Tak by się zdawało, a jednak, czyż nie jest człowiekiem, który w nocy śpi, a we dnie widzi te same rzeczy, czasem jeszcze nieprawdopodobniejsze od tych, które obłąkani widzą na jawie? Jakże często śni mi się w nocy, że siedzę sobie ubrany w tym miejscu, gdy tymczasem spoczywam na łóżku, a obok mnie leży zrzucone ubranie? Jednak teraz otwartymi oczyma patrzę na ten papier; głowa moja, którą poruszam, nie jest pogrążona we śnie; wyciągam rękę świadomie i z celem, i czuję, że śpiącemu to wszystko nie przedstawia się tak wyraźnie. Ale czyż nie przypominam sobie, że podobne myśli i we śnie w błąd mnie wprowadzały? Gdy się uważniej nad tym zastanawiam, widzę, że nie mogę na pewno odróżnić snu od jawy, a to wprawia mnie w takie zdumienie, że teraz właśnie, wskutek tego zdumienia, zdaje mi się, iż śpię". – – "Liczne doświadczenia (3) podkopały powoli wszelką ufność, z jaką wierzyłem zmysłom. I tak, wieże z daleka wydały mi się owalnymi, z bliska zaś przekonałem się, że są czworograniaste, a ogromne posągi, umieszczone na ich szczycie, patrzącemu z dołu nie wydawały się wielkimi. Wskutek niezliczonych podobnych wypadków przekonałem się, że sądy moje, oparte na zmysłach zewnętrznych, były mylne, a nawet nie tylko oparte na zmysłach zewnętrznych, lecz i na wewnętrznych. Bo i cóż może być więcej wewnętrznego aniżeli ból? A jednak słyszałem niekiedy od ludzi, którym odcięto nogę lub rękę, iż czuli ból w tych członkach ciała, których byli pozbawieni. Dlatego też zdawało mi się, że nie mogę być pewnym, iż jaki członek ciała mego cierpi, chociażbym nawet doznawał w nim bólu".

 

Do powyższych powodów zwątpienia dodał filozof francuski ten wzgląd zupełnie fałszywy, iż "nigdy (?) nie odczuwamy na jawie nic takiego, o czym nie można by mniemać, iż się tego samego dozna i we śnie". "A ponieważ, powiada (4), tego wszystkiego, czego doznaję we śnie, nie wyprowadzam od rzeczy, znajdujących się zewnątrz mnie, nie widzę tedy powodu, dlaczego mam to czynić odnośnie do wyobrażeń, doznawanych na jawie".

 

Ten krańcowy sceptycyzm, który mu narzucał przekonanie, że życie jest ciągłym snem a świat cały złudzeniem, napełnił duszę Kartezjusza prawdziwą rozpaczą. "Przez rozmyślania (o śnie i jawie), – pisze (5), – wtrącony zostałem jakby w otchłań wiru morskiego. Miotam się w tym wirze, ani dla nóg nie znajdując oparcia, ani na wierzch nie mogąc wypłynąć".

 

Po szerokim jednak i oryginalnym rozumowaniu doszedł Kartezjusz do wiary w Boga, i wiara ta wyzwoliła go z uścisków otchłani sceptycyzmu. "Widzę, – są jego słowa (6), – że pewność i prawdziwość wszelkiej wiedzy zależy wyłącznie od poznania prawdziwego Boga, a z tego wynika, że, nim poznałem Boga, nie mogłem mieć pewnej wiedzy o żadnej innej rzeczy". Gdyby sceptycy późniejsi postępowali pod tym względem tak samo jak Kartezjusz, oszczędziliby sobie i uczniom swoim wielu męczarni umysłowych i nie doszliby do sromotnego bankructwa myśli, do którego, jak zobaczymy, przyznają się z czasem coraz otwarciej i radykalniej. "Bojaźń Pańska początek mądrości" (Przyp. 1, 7).

 

Ziarna atoli bezwzględnego wątpienia, rzucone przez Kartezjusza na grunt, odpowiednio już przygotowany przez protestantyzm, szybko poczęły wydawać trujące swe owoce. Wkrótce po zgonie autora traktatu "O metodzie", znakomity matematyk a zarazem filozof, Błażej Pascal, uważający się za "wykonawcę zemsty nad rozumem", wygłosił te zdania rozpaczliwe: "Śmiać się z filozofii oto najwyższa filozofia"; "nic nie ma pewnego, tylko pyrronizm jest nie do zbicia" (7). Wprawdzie od zupełnego nihilizmu poznania ratował się Pascal wiarą, lecz jaką? Oto wiarą w prawdę... herezji jansenistów. Fakt ten, iż umysł tyle przenikliwy, jak autor "Myśli", znalazł nieco uspokojenia w tak ciasnej, marnej i niemoralnej, bo rozpaczny fatalizm głoszącej doktrynie, jaką jest herezja Janseniusza, objaśnić sobie można jedynie albo niedokładną jego znajomością pochodzenia oraz istoty tej doktryny, albo wyraźnym zboczeniem umysłowym.

 

Podobnie jak Pascal ratowało się kilku współczesnych z nim sceptyków. Nie można między nimi pominąć jednego, który wywarł wpływ bardzo znaczny na rozwój umysłowości późniejszej. Mówię o Piotrze Bayle (1647 – 1705). Ten, jak go zowią, Wolter XVII-go wieku, twierdząc, że rozum ludzki potężnym jest w przeczeniu i krytyce a lichym, gdy chodzi o pozytywne wyjaśnianie prawdy, zalecał również wiarę w bezpośrednie objawienie Boże, jako lekarstwo przeciw rozpaczy filozoficznego zwątpienia. Nie musiało być jednak szczerym to w zasadzie tak wysoce mądre zalecanie wiary, sam bowiem Bayle zmieniał ją bardzo łatwo. Urodzony w kalwinizmie, przeszedł później na katolicyzm, niezadługo wszakże wrócił do pierwotnego swego wyznania, aż w końcu został jawnym niemal ateuszem. Jego słynny, pod koniec życia wypracowany "Dykcjonarz historyczno-krytyczny" tchnie cały sceptycyzmem i złośliwą krytyką dogmatów chrześcijańskich. Odebrał on wiarę tysiącom ludzi i stał się wzorem dla późniejszej bezbożnej "Encyklopedii" D'Alembert'a, Diderot'a i innych zawziętych wrogów wszelkiej wiary.

 

Z pomiędzy pisarzów religijnych tego czasu, którzy wbrew zasadom filozofii katolickiej odmawiali wszelkiej wartości świadectwu zmysłów i rozumu, i jako antydot przeciw sceptycyzmowi szczerze zalecali wiarę, wymienić należy opata klasztoru Sion w Pradze, Hieronima Hirnhaym'a, który usiłował wykazać próżność wszelkiej wiedzy ludzkiej w obszernym dziele pod charakterystycznym tytułem: "O zarozumiałości rodzaju ludzkiego, czyli o nauk ludzkich próżnej i czczej pysze" (De typho generis humani sive de scientiarum humanarum inani ac ventoso tumore, Praga 1676). W rozbiorze poznania ludzkiego złożył Hirnhaym niezaprzeczone dowody wybitnych zdolności krytycznych, łatwo jednakże wpada w dziwactwa, paradoksy i jednostronne doktrynerstwo (8).

 

–––––––––––

 

 

Ks. Władysław Michał Dębicki, Wielkie bankructwo umysłowe. Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie naukowo-filozoficznym. Z dodaniem studium: Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych. Warszawa 1895, ss. 28-34.

 

Przypisy:

(1) Meditationes de prima philosophia. Przekład polski Ign. Karola Dworzaczka pod redakcją prof. H. Struvego. Warszawa 1885, s. 7.

 

(2) W Holandii.

 

(3) Rozmyślania, s. 80.

 

(4) L. c., s. 81.

 

(5) L. c., s. 15.

 

(6) L. c., s. 73.

 

(7) Pascal, Pensées, wyd. E. Havet'a, 1852, ss. 115 i 294. – Między różnymi pogardliwymi epitetami, nadawanymi człowiekowi przez Pascala, figurują dwa następujące: "imbécile ver de terre" i "cloaque d'incertitude et d'erreur". Zob. Le pyrrhonisme, le dogmatisme et la foi dans Pascal par Sully-Prudhomme. "Revue des deux mondes", 1890, oct. 15.

 

(8) Zob. ciekawe studium Karola Barach'a: Hieronymus Hirnhaym, 1864. – Przeszło na sto lat przed ukazaniem się książki Hirnhaym'a, wyszło w Niemczech dzieło wielce do niej podobne tytułem i treścią. Mówię o traktacie "De incertitudine et vanitate scientiarum" (O niepewności i próżni nauk. Kolonia 1527). Autor tego traktatu, Agryppa von Nettesheim, zwątpiwszy o możliwości poznania prawdy zwykłymi środkami, rzucił się w objęcia magii, alchemii i kabalistyki, i jako autor dzieła "De philosophia occulta" (O filozofii tajemnej), stał się założycielem nowoczesnego okultyzmu.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMV, Kraków 2005

 

PDF )

 

Powrót do spisu treści książki ks. Władysława Michała Dębickiego pt.
WIELKIE BANKRUCTWO UMYSŁOWE

Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: