Wielkie bankructwo umysłowe

 

(Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie)

 

KS. WŁADYSŁAW MICHAŁ DĘBICKI

 

––––––––

 

X.

 

Walka Kościoła Katolickiego z racjonalizmem. Draper. Wolnomyślicielstwo jako całopalenie rozumu (sacrifizio dell' intelletto). Lekceważenie wiedzy w obozie liberalnym. Sceptycyzm, pesymizm i mizantropia Aleksandra Humboldta. Zakończenie.

 

Jednym z najczęstszych i najzłośliwiej wyzyskiwanych zarzutów przeciw Kościołowi Katolickiemu jest ustawiczna jego walka z racjonalizmem w przeróżnych tej doktryny przejawach. Kościół, mówią jego nieprzyjaciele, był zawsze maczugą na światło, wiedzę i postęp, zawsze tłumił żywotność myśli i badań naukowych. Nie trzeba zaiste być ani "ultramontaninem" ani księdzem, dość jest być bezstronnym znawcą historii sceptycyzmu, żeby dojść do przekonania zupełnie przeciwnego. Na czyimże gruncie: katolicyzmu czy racjonalizmu rozwinęło się zwątpienie o możliwości poznania jakiejkolwiek prawdy? kto, jeśli nie racjonaliści, usiłują zabić wszelką wiedzę i pewność, uznając je za mamidło, za okłamywanie samego siebie i uczone nieuctwo? Tak pod względem umysłowym jak i moralnym Kościół był zawsze potęgą zachowawczą; kto więc kocha naukę, kto ceni dobrodziejstwa cywilizacji i kogo nie zaślepił fanatyzm doktrynerski, winien, chociażby nie był katolikiem, oddać tę sprawiedliwość Kościołowi.

 

Draper w znanym pisemku swoim o zatargach między rozumem a wiarą, przytoczywszy odnośne dekrety Soboru Watykańskiego, wyraża się brutalnie, iż Kościół w swoich orzeczeniach wymaga ni mniej ni więcej tylko: żeby rozum "zgłupiał na rzecz chrześcijaństwa rzymskiego" (1). Gdyby pamflecista amerykański znał historię nowoczesnego sceptycyzmu, gdyby się zastanowił poważnie i bezstronnie nad konsekwencjami liberalnego myślenia, musiałby przyznać, że właśnie racjonalizm, będący przedmiotem gorącej jego apologii, wymaga bez ogródek najfatalniejszego "zgłupienia" rozumu. Bo, pytam każdego zdrowego na umyśle człowieka, co jest łatwiejszym i rozumniejszym: czy przyjąć wszystkie dogmaty katolickie i uwierzyć we wszystkie cuda biblijne, czy też traktować poważnie teorię sceptycyzmu, że życie jest snem a świat złudzeniem? Możnaż rozumnym nazwać twierdzenie Berkeley'ów, Hume'ów, Kant'ów, Helmholtz'ów, Huxley'ów, Mill'ów i Taine'ów, że esse znaczy percipi, że wszystko w świecie jest wytworem mej jaźni, że poza moim umysłem nie istnieją ludzie, nie istnieją miasta, drzewa, rzeki, oceany i góry, że byt tego wszystkiego zależnym jest niewolniczo od bytu mej świadomości, że gdy wpadnę w omdlenie albo w sen głęboki, cały świat istnieć przestaje? – Kiedy jechać, to już sanną..... A więc przede mną nie było nic: nie było gwiazd i planet, nie było ani Greków i Rzymian, ani Napoleona i Karola Wielkiego; ani wojen krzyżowych, ani rewolucji francuskiej! Wszystko to czekało na moje narodziny, albo raczej na pajęczą robotę mego umysłu, wszystko to "ja" stworzyłem! Ja zbudowałem wszystkie koleje żelazne, wszystkie piramidy, katedry, pagody i meczety, ja jestem autorem Iliady, Eneidy, Boskiej i Nieboskiej Komedii; ja skomponowałem wszystkie opery Mozarta i Rossini'ego, jam wyrzeźbił i wymalował wszystkie arcydzieła plastyczne, ja poczyniłem wszystkie bez wyjątku odkrycia naukowe!! Racjonalizm w swych wnioskach ostatecznych prowadzi do najpotworniejszych, jakie tylko pomyśleć można, niedorzeczności, zabija naukę, wystawia jej pracowników na srom i pośmiewisko, odstręcza od rozmyślań i badań. Zarzucane katolikom sacrifizio dell' intelletto jest właśnie racjonalizmu kwintesencją i nieuniknionym postulatem. Na zapytanie: co to jest wolnomyślicielstwo? odpowiedzieć by można bez żadnej przesady: całopalenie rozumu...

 

Gdybyście, czytelnicy, to, com w tej chwili napisał, spotkali nieprzygotowani, moglibyście widzieć w mych słowach fanatyczne oszczerstwo. Lecz, kończąc ten spokojny i względnie długi swój wykład o sceptycyzmie nowoczesnym, mam prawo wymagać, aby me zdanie uważane było za prawdę rzetelną, acz smutną i gorzką...

 

Nie będzie zbytecznym nadmienić tu jeszcze, iż wyraźne potępienie i lekceważenie nauki, a nawet cyniczne drwiny z wysiłków umysłowych w celu poznania prawdy nie są zgoła rzadkością w obozie liberalnym, którego karmą duchową jest racjonalizm i pogarda dla wiary. Hipolit Taine nazywa wiedzę "powolnym inteligentnym samobójstwem" (2). "Kto w XIX-tym wieku wyżej ceni honor i rozum, kto bardziej pragnie posiadać te przymioty niż nagie plugawe pieniądze, ten może nadzwyczaj jest mądry, ale w głupocie nie ma sobie równego" – pisze Oskar Blumenthal, liberalny pisarz niemiecki (3). – "Myśl moja – są słowa profesora uniwersytetu genewskiego Edwarda Rod'a (4), – porusza się w próżni, brak jej punktu oparcia, brak skrzydeł do lotu. Nigdy nie wstąpię w ślady tych wielkich umysłów, które jednym rzutem chciały ogarnąć całokształt rzeczy i streścić go w jednej syntezie. Nie mogę również zmusić się do cierpliwych badań analitycznych, których zbyt małe wyniki nie nęcą mnie zgoła. – – Zresztą po co pisać książki, po co przemawiać do ludzi? Dowodzić nie ma czego: niepewność panuje wszędzie, dzisiejsza prawda przeczy wczorajszej; dwaj świadkowie nie są w stanie opowiedzieć jednego i tego samego faktu w sposób jednakowy. Niczego również odkryć nie można: ludzkość, odkąd potrafi wyrażać swe myśli, przeżuwa tylko stare idee, które między jej zębami utraciły swoją soczystość i są dzisiaj tylko jałowym pożywieniem bez smaku". "Gdyby – mówi w którymś miejscu Schopenhauer – istniała w świecie rzecz taka, której by naprawdę pożądać było warto i za którą nawet bezmyślne tłumy oddałyby chętnie swe srebro i złoto, tą rzeczą byłaby odrobina światła, mogąca trochę rozjaśnić straszną tajemnicę życia, w którym wszystko jest ciemne, nawet boleść i nędza". – "Doświadczył z pewnością smutku i bolesnego znękania każdy, ktokolwiek spragnione usta zbliżył do krynic nowożytnej nauki", – pisze Włodzimierz Zagórski, wkładający w usta fantazyjnego swego bohatera (5), którego "zawiodła umiejętność, gdy badał świata spraw zawiłość", następujący pesymistyczny monolog:

 

Więc obróciłem żądz płomienność,

By poznać mądrość, umiejętność,

I szał i głupstwo i namiętność,

Czy próżnia mianem ich czy plenność?

 

Lecz, gdym na szalę wziął rozwagi

To, co stanowi treść żywota,

Złud oczom zmierzchła mym pozłota

I świat był nędzny, szary, nagi.

 

I odleciało mnie wesele,

Jak ptak wiosenny, gdy śnieg prószy,

I siadła żałość na mej duszy,

Płacząc w urojeń mych popiele.

 

Bo ten, co mnoży plon mądrości,

Mnoży plon smutku i wątpienia,

A kto plon mnoży doświadczenia,

Mnoży plon wstrętu i gorzkości!

 

Według Renana, usilna praca dla zdobycia prawdy ma tę samą wartość moralną, co np. nałóg pijacki, rozpusta, morfinomania itp. Rozbierając "Pamiętnik" (Journal intime) Amiela, tak pisze, między innymi, smutnej pamięci negatywista i cynik francuski (6): "Amiel zapytuje z niepokojem: Co człowieka zbawia? To oczywiście (odpowiada Renan), co dla każdego jest podnietą i motywem do życia. Środki zbawienia nie są jednakie dla wszystkich. Jedni znajdują zbawienie w cnocie, inni w zapale do prawdy (l'ardeur du vrai), inni w zamiłowaniu do sztuki, inni w ciekawości, ambicji, podróżach, kobietach i bogactwie; na stopniu zaś najniższym w morfinie i alkoholu". Wielkim człowiekiem, "najpiękniej używającym swego geniuszu", jest, zdaniem autora "Ksieni de Jouarre", ten, kto umie wpoić najwięcej iluzji, kto "oszukuje jednostki dla dobra ogólnego" (7). – A czyż mało jest liberalnych uczonych, którzy w głębi duszy ukrywają przed ogółem dręczącą ich rozpacz umysłową i nie mają odwagi powiedzieć tego, co Aleksander Humboldt wyznał o sobie? "Po osiemdziesięciu latach usiłowań i badań, – pisze uwielbiany autor "Kosmosu", – widzę, żem niczego nie osiągnął i niczego nie zbadał (Nichts erstrebt und Nichts erforscht). Dla myśliciela zagadką jest wszystko. Względnie szczęśliwymi mogą być tylko ludzie płytkiego umysłu" (8).

 

* * *

 

Dość już tych wyznań, hipotez i teoryj. Nagromadziłem ich w swym wykładzie dużo a pracowicie tym kierowany przekonaniem, że, pisząc o sprawie tak wielkiego znaczenia jak nowoczesny sceptycyzm naukowo-filozoficzny, mam obowiązek dostarczyć czytającym nie ogólników bezbarwnych, lecz dowodów i faktów. Wymowa tych ostatnich jest tak jaskrawą, że tylko uprzedzenie doktrynerskie może nie widzieć, jakie z nich należy wyprowadzić wnioski.

 

Szyller dał wyraz swojej wyniosłej niechęci względem Chrystianizmu w znanym frazesie, że zadaniem liberalnej cywilizacji nowożytnej jest "z chrześcijan zrobić na powrót ludzi". Oj, ci "ludzie" cywilizacji liberalnej! Kto zna nie tylko dodatnie cechy i sceniczne efekty tej cywilizacji, ale i stronę zakulisową, kto się wtajemniczył w całą jej prozę i grozę, ten, jeżeli czym, to przede wszystkim "ludźmi", wymarzonymi przez niemieckiego poetę, zachwycać się nie będzie. Sam Szyller niewątpliwie rozdarłby szaty na widok stanu rzeczy, którego jesteśmy świadkami. Cóż bowiem widzimy w dziedzinie kultury wolnomyślnej śród przodujących postępowi narodów? Na szczycie naukowego Olimpu mamy krańcowych sceptyków, iluzjonistów i halucynantów, nie tylko drwiących ze wszystkiego, co wieki uważały za nietykalne i święte, ale wątpiących nawet o rzeczywistości świata zmysłowego, którego badaniu poświęcili życie; literaturę i sztukę plugawi bezwstyd lub zanieczyszczają chwasty potwornego dziwactwa; rój sprzedajnych i cynicznych dzienników żyje kłamstwem z dnia na dzień, polując przede wszystkim na łatwowierność ludzką, na reklamę i pokup; kult mamony, przewrotność, szalbierstwo i frymark bezprzykładnych dosięgają rozmiarów; z pustką w umysłach i sercach, bez zasad, bez celów moralnych i bez hamulca stąpają miliony istot ludzkich, wyziębłe, jakby zmartwiałe; szpitali dla obłąkanych nigdzie nie jest dosyć, więzienia przepełnione, domy gry i szynkownie w stanie kwitnącym, liczba samobójstw wzrasta z każdym rokiem; – a ponad tym wszystkim, a raczej pod tym wszystkim, na zezwierzęconych nizinach społecznych, zieje zniszczeniem i mordem stugłowa hydra anarchii...

 

Takimi są chrześcijanie, przerobieni w "ludzi!".

 

Cóż tedy czynić? Jaka na złe rada?

 

Rada jest jedyna, prosta i jasna, niezrównanie żywotna, choć bardzo już stara. Trzeba, aby przemądrzała uczoność nowoczesna, pomnąc na przestrogę św. Pawła: "sapere ad sobrietatem", starała się odzyskać stracony zdrowy rozsądek i bojaźń Bożą, będącą początkiem prawdziwej mądrości, trzeba aby społeczeństwa powróciły szczerze do zasad Ewangelii. Iluzjonistów i halucynantów należy przerobić w trzeźwo myślące istoty, cynikom zamknąć usta, a Szyllerowskich "ludzi" przetworzyć w chrześcijan.

 

Niemoc bezwzględnego racjonalizmu wobec najżywotniejszych zagadnień świata i życia jest oczywistą dla każdego spokojnie i głębiej myślącego człowieka. Jego bezsilność w sprawie zaspokojenia moralnych potrzeb ludzkości również nie ulega wątpieniu. "Wiedza ludzka, – pisze ze smutkiem w swojej "Spowiedzi" Leon hr. Tołstoj, – nie umiała mi wytłumaczyć niczego. Na jedynie zajmujące mnie pytanie: dlaczego żyję? odpowiadała mi mądrościami, które mię wcale nie obchodziły". Kult wyłączny rozumu, z pominięciem lub pogwałceniem wymagań sumienia i serca, subiektywizm, oparty na zasadzie absolutnie wolnego rozbioru i krytyki, prowadzą do nihilizmu poznania i do ruiny wszelkich zasad etycznych. Tylko głęboka wiara w Boga i powagę Jego Kościoła, tylko katolicki obiektywizm zaprowadza równowagę w umysłach, krzepi charaktery, uszlachetnia dusze, wskazuje cel życia, nadaje wartość jego zabiegom i walkom.

 

Przykładać nóż sceptycyzmu do największych skarbów moralnych ludzkości, do wiary w dobrą i sprawiedliwą Opatrzność, we wzniosłe zagrobowe przeznaczenie człowieka, w potrzebę walki ze złymi skłonnościami, w nagrodę i karę za czyny, – że wymienię te tylko dogmaty Religii katolickiej, – jest to i grzeszyć ciężko przeciw Duchowi Świętemu i wyrządzać krzywdę uznojonym w boju życia współbliźnim i niemałą okrywać się śmiesznością. Kto po zapasach z problematami istnienia mówi jak Faust Goethego, ów "biedny głupiec" mimo swego doktorskiego dyplomu:

 

I cóż my wiemy? Nic, nic, o katusze!

Myśl ta spali moją duszę –

 

kto z Piłatem Ponckim pyta ironicznie: co to jest prawda? albo, naśladując Pyrrona, woła wyniośle: udèn horizo (niczego nie twierdzę stanowczo), ten w krewkich zapędach swoich przeciw jasno określonym zasadom przypomina poniekąd hidalga z La Manchy.

 

Eter na eterze eterem malowany – oto jest obraz wiedzy sceptycznej, zdobytej mozolnie przez racjonalizm bezwzględny. Takim bogactwem imponować nie można...

 

"Z dawien dawna tylko ograniczona wiedza, zadowolona sama z siebie, nienawidziła i pogardzała Religią" (9). Tymi słowy rozsądku i bezstronności, czyniącymi zaszczyt myślicielowi, który je wypowiedział, zamykam swą pracę. Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha.

 

–––––––––––

 

 

Ks. Władysław Michał Dębicki, Wielkie bankructwo umysłowe. Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie naukowo-filozoficznym. Z dodaniem studium: Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych. Warszawa 1895, ss. 118-128.

 

Przypisy:

(1) Dzieje stosunku wiary do rozumu. Przekład J. Karłowicza, 1882, s. 399.

 

(2) Vie et opinions de M. F. Th. Graindorge, 1883, s. 317.

 

(3) Allerhand Ungezogenheiten. Lipsk 1875.

 

(4) La course à la mort, 4-e èd., 1891, s. 101.

 

(5) Król Salomon, poemat liryczny w 3-ch pieśniach. Warszawa 1887, ss. 9 i 31.

 

(6) Feuilles détachées. Wyd. 8-e, 1892, s. 382.

 

(7) Dialogues et fragments philosophiques. Wyd. 3-e, 1886, s. 45.

 

(8) A. v. Humboldt, Memoiren. Cytuję według F. Mainländer'a, Die Philosophie der Erlösung, 1879, s. 210. – Do skutków liberalizmu należy nie tylko skrajny sceptycyzm lecz i ostateczny pesymizm oraz mizantropia. Rażącym tego dowodem, między tylu innymi, jest tenże Humboldt, który, mimo swej prześwietnej kariery, nadzwyczaj ponuro patrzał na świat i ludzi. W ustępie, z którego wzięta jest powyższa cytata, czytamy takie np. zdania: Ich verachte die Menschheit in allen ihren Schichten. Das ganze Leben ist der grösste Unsinn. Ich halte das Heirathen für eine Sünde, das Kindererzeugen für ein Verbrechen. Ich sehe es voraus, dass unsere Nachkommen noch weit unglücklicher sein werden als wir etc. etc. Niechże wobec tego zechce kto jeszcze dowodzić, że wolnomyślicielstwo uszczęśliwia i humanitarnie usposabia!

 

(9) Wilhelm Wundt, Wykłady o duszy ludzkiej i zwierzęcej. Przekład polski. II, 341.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMV, Kraków 2005

 

PDF )

 

Powrót do spisu treści książki ks. Władysława Michała Dębickiego pt.
WIELKIE BANKRUCTWO UMYSŁOWE

Rzecz o nowoczesnym skrajnym sceptycyzmie

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: