Nieważne co "oni" mówią – nie wszyscy czcimy tego samego Boga

 

KS. KEVIN VAILLANCOURT

Redaktor The Catholic Voice

 

(Nota redakcyjna: W świetle poczynionej ostatnio przez sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych i wysłuchanej bez sprzeciwu wzmianki na temat "sali medytacji" [patrz artykuł na str. 6 czerwcowego The Catholic Voice (*)] pożytecznym wydaje się przypomnienie poniższego artykułu omawiającego mit, jakoby wszyscy czcili tego samego Boga).

 

Odwiedził mnie niedawno sąsiad i w toku naszej dyskusji jakimś sposobem pojawiło się następujące stwierdzenie na temat tego jak w innych religiach oddają Bogu cześć. "Cóż", – rozpoczął – "jest tylko jeden Bóg, tak więc bez względu na to jak inne religie Go sobie wyobrażają, wszyscy wyznajemy tego samego Boga". Nie mogłem się z tym zgodzić i powiedziałem mu to. Często musiałem ćwiczyć swą cierpliwość w kontaktach z tym sąsiadem, człowiekiem, na którym lata uczęszczania do soborowego kościoła odcisnęły niezwykłe piętno. Musiał on przesiąknąć zarówno naukami fałszywego ekumenizmu, tak często serwowanymi z ambon niegdyś katolickich kościołów, jak również znosić w tych kościołach fałszywą formę kultu wnoszącą swój przyczynek do wytworzenia ekumenicznego stanu umysłu. W tej nieważnej liturgii pozwalał sobie modlić się w taki sposób jak gdyby mieszkańcy całego świata tworzyli Mistyczne Ciało Chrystusa, do tego stopnia, że on, jak również miliony innych katolików obecnie wierzą, że nabożeństwa niekatolików są jedynie inną formą wyrazu czci oddawanej temu samemu Bogu. Ostatecznie, czyż to nie tego nauczano na Vaticanum II?

 

Niebezpieczny sofizmat

 

Smutne jest patrzeć jak katolicy, którzy powinni być przekonani o wyłączności prawd swej Wiary, tak szybko popadają w błąd indyferentyzmu – poglądu, że w oddawaniu Bogu czci jedna religia jest równie dobra, co inna. Na długo przed ogólnoświatowym upadkiem zdrowej katolickiej myśli spowodowanym przez fałszywy sobór lat 60-tych, papieże ostrzegli nas przed groźnymi konsekwencjami tego błędu. Widzicie oto, że jeśli katolik nie jest mocno i niewzruszenie przeświadczony w swym umyśle i sercu o wyłączności prawd nauczanych od czasów apostolskich przez Kościół rzymskokatolicki, to daje się zwieść fałszywemu, sofistycznemu rozumowaniu indyferentystów. Takie sofizmaty – fałszywe rozumowanie pod przykrywką intelektualnej prawdy albo postępów myślenia – są niebezpieczne i codziennie możemy się z nimi spotkać. Oto kilka z nich:

 

• Ciało kobiety jest jej własnością i może z nim robić co zechce, a więc to czy dokona aborcji czy nie jest kwestią indywidualnego wyboru;

 

• Biblia jest Słowem Bożym i jako taka jest jedyną zasadą wiary. Jeśli jakiejś nauki nie można znaleźć w Biblii to nie pochodzi ona od Boga;

 

• Kościół katolicki przeciwstawia się nauce i intelektualnym poszukiwaniom. Potępienie Galileusza dowodzi, że Kościół w ogóle nie wie, o czym jest mowa toteż powinien zostawić naukę uczonym;

 

• Chrystus nie założył Kościoła opartego na zasadach i hierarchicznej strukturze. Chciał, żeby Jego naśladowcy posiadali swobodę oraz wolność i nie byli krępowani wielością praw wytworzonych przez człowieka. "Struktura" Kościoła została wynaleziona po czwartym stuleciu i nie jest tym, co zamierzał Chrystus.

 

• Historia Kościoła katolickiego pokazuje, że ludzie często plamili chrześcijański model życia. Dlatego też nie wiemy już czego nauczali Apostołowie, a zatem pozostaje nam samodzielne poznawanie tego, czego nauczał Jezus Chrystus oraz to że żadna religia nie ma monopolu na Prawdę.

 

Te przykłady są wystarczające do wykazania mojej tezy: sofizmat zawiera pewien element prawdy opakowany w intelektualne pomieszanie dotyczące jakiejś nauki Kościoła katolickiego. A zatem sofista odrzuca wszelkie wcześniejsze wyobrażenia katolika na temat "prawdy" (że to wyłącznie on posiada wiedzę o tej prawdzie) wywołując u słuchacza wątpliwości na temat tego co w przeszłości uważał za prawdziwe. Kiedy wątpliwość się zakorzeni, następnym krokiem jest zobojętnienie na nauczanie Kościoła katolickiego. "To tylko ludzka opinia" – powie nowy uczeń indyferentyzmu, "a więc wszystko jedno, w co ty albo ja wierzymy. Będę respektował to, w co wierzysz oraz to, że masz prawo w to wierzyć. Tak samo ty musisz szanować moje wierzenia. Nikt nie ma monopolu na prawdę". I tym sposobem kolejny wierzący katolik popada w błąd i zaczyna wywierać wpływ na rodzinę i przyjaciół według opisanego schematu rozumowania.

 

Rzeczywistość Objawienia

 

Powróćmy więc do punktu wyjściowego: Czy wszyscy czcimy tego samego Boga? Indyferentny katolik odpowie na to pytanie następująco: Ponieważ możemy wykazać, że Bóg istnieje i jeśli tylko ktoś uznaje fakt Jego istnienia i modli się do Niego jako Najwyższej Istoty, to w takim razie nie ma znaczenia w jaki sposób Go czci albo nazywa, ponieważ jest to ta sama forma czci oddawana temu samemu Bogu. "Dlatego też" – konkluduje obojętny katolik – "nie ma znaczenia, do jakiej religii człowiek należy, jeżeli tylko czci Najwyższą Istotę, czy Boga".

 

Lecz taka odpowiedź nie jest katolicka. W rzeczywistości, prawidłowa odpowiedź na nasze pytanie brzmi: "Jeżeli wszyscy nie oddajemy Bogu czci, w taki sposób w jaki On chce być czczony, to w takim razie nie czcimy tego samego Boga. I jeżeli nie czcimy tego samego Boga, to wtedy wszystkie inne bóstwa są fałszywymi wyobrażeniami Prawdziwego Boga. Czyni to wszystkie inne religie fałszywymi i niezdolnymi z samej ich istoty do doprowadzenia swych wyznawców do zbawienia".

 

Jest to dosadne stwierdzenie, ale niesie z sobą świadectwo setek lat nauki katolickiego Kościoła poczynając od czasów apostolskich. Ponadto jest to jedno z podstawowych zasad nauki apologetycznej, z którą wszyscy katolicy powinni być obznajomieni i powinni umieć z niej korzystać broniąc swej Wiary. Oto jak na gruncie apologetyki dochodzimy do zrozumienia tej zasady o oddawaniu Bogu chwały "w duchu i w prawdzie":

 

• Kiedy ktoś broni tej zasady (że wszyscy nie czcimy tego samego Boga), to po pierwsze zakłada się, że wszystkie strony wierzą w istnienie Boga takiego jakim się daje On poznać z natury jako istota: duchowa, wszechmocna, wszechwiedząca, wszystkich miłująca i wszechobecna;

 

• Następnym logicznym założeniem jest to, że zwykła wiedza o istnieniu Boga wypływająca z zasad natury nie wystarcza nam by Go poprawnie rozpoznać. Na przestrzeni ludzkich dziejów, plemiona i całe narody posiadały wyobrażenie Najwyższej Istoty, cały czas fałszywie identyfikując Go ze słońcem, księżycem, częścią dzieła stworzenia, itd. A zatem wiedza człowieka o tym, jaki jest Bóg sam w Sobie jest ułomna, o ile Bóg bezpośrednio nie objawi człowiekowi szczegółów Swego istnienia;

 

• Bóg przekazał nam objawienie w niepełnej formie w Starym Testamencie, a następnie w sposób pełniejszy (jednakże nadal nie całkowicie ostateczny) wraz z nadejściem Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus głosił, że jest Bogiem i przekazicielem tego Objawienia, czego dowiódł Swoimi cudami i proroctwami. Dlatego nie mamy żadnej wątpliwości – jak o tym pisze św. Jan Ewangelista – że "ten, który ma świadectwo Jezusa Chrystusa ma świadectwo Boga Samego".

 

• Istnieją dwa aspekty tego Objawienia Jezusa Chrystusa, które odróżniają Boga chrześcijan od wszystkich innych bóstw, a mianowicie: że Bóg istnieje w trzech Osobach Boskich (Trójcy Przenajświętszej) oraz że przez Chrzest zostaliśmy powołani do stania się dziećmi Boga Ojca. Człowiek bez Objawienia nie jest zdolny do poznania tego rozumienia Boskiej natury (Trójcy), a więc wszelkie próby poznania Boga i oddawania Mu chwały bez znajomości faktów podanych w Objawieniu Pana Jezusa Chrystusa czynią wszystkie inne formy kultu Boga fałszywymi;

 

• I wreszcie, to Objawienie jest więcej niż wystarczająco dobrze znane na całym świecie, co sprawia, że bardzo niewielu ludzi może powoływać się na nieznajomość Objawienia. Innymi słowy, nikt nie ma wymówki dla oddawania czci Bogu w jakiś inny sposób aniżeli ten, w jaki On życzy sobie abyśmy to czynili. Ci, którzy opierają się temu Objawieniu robią to narażając swe dusze na niebezpieczeństwo, ponieważ opierają się prawdziwemu Objawieniu Samego Boga i w swojej formie kultu pozostają w całkowitym nieposłuszeństwie wobec Jego nakazów.

 

Ks. Kevin Vaillancourt

 

––––––––––

 

 

Artykuł powyższy ukazał się w czasopiśmie "The Catholic Voice" z czerwca 2008 r., OLG Press, 3914 N. Lidgerwood St., Spokane, Washington 99201-1731 USA. ( www.thecatholicvoice.org )

 

Tłumaczył Mirosław Salawa

 

Przypisy:

(*) Zob. Ks. Kevin Vaillancourt, Wizyta Benedykta XVI w Ameryce i Organizacji Narodów Zjednoczonych. (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: