RYS DZIEJÓW

 

ŚWIĘTEGO SOBORU TRYDENCKIEGO

 

KS. ANTONI BRZEZIŃSKI

 

––––––––

 

Sobór Trydencki

 

Od rozpoczęcia aż do przeniesienia do Bolonii

 

Papież po ogłoszeniu bulli konwokacyjnej na sobór, wysłał do Trydentu trzech kardynałów: Jana Marię del Monte, Marcella Cervini, Reginalda Polus którzy za swym przybyciem mało bardzo biskupów zebranych zastali. Cesarz z swej strony zwołał na dzień 24 marca 1545 r. sejm do Wormacji, ażeby protestantów przywieść do uznania soboru. Ale uznania odmówili oni, tłumacząc się tym, że papieskiego soboru w Trydencie nie mogą uważać za wolny sobór. W czasie sejmu rozdawano i rozrzucano dwa najnowsze pisma Lutra: "über die Concilien" i "Wider das Papsthum von Teufel gestiftet". Treść i wyrażenia tego ostatniego mianowicie pisma wszystkie bezeceństwa, którymi dotychczas Luter rzucał na papieża, przechodziły. Dodany był do pisma obraz wyobrażający papieża siedzącego na tronie w ornacie z uszami oślimi, i otoczonego diabłami głowę jego koronującymi, a za nogi wciągającymi go do piekła. Dobrze mówi protestant Menzel: "Luther gefiel sich in Schmähworten für welche es eigentlich keine Feder, viel weniger eine Drukkerpresse geben sollte". Rozjątrzenie przeciw papieżowi między protestantami było tak wielkie, że cesarz legatowi papieskiemu, który przybył na sejm, aby go spowodować do przedsięwzięcia surowszych środków, by sobór mógł się rozpocząć, bo mała dotychczas liczba była w Trydencie zebrana, odmowną dał odpowiedź, surowością bowiem bał się wywołania wojny domowej. Żądał nawet od legata, aby sobór znów był odroczony. Papieżowi zaś polecił oznajmić i oświadczyć, że ma zamiar sejm i kolokwium dla protestantów zwołać. Papież wskutek tego chciał przenieść sobór do Rzymu, co tak cesarza zatrwożyło, że ostatecznie dał przyzwolenie na otworzenie jego. Tak po usunięciu wszystkich przeszkód, papież postanowił otwarcie soboru na dzień 13 grudnia 1545, który dzień w trzecią Niedzielę Adwentu przypadał.

 

W wigilię otwarcia soboru był post zapowiedziany ku uproszeniu błogosławieństwa Bożego. W dzień sam legaci i wszyscy biskupi zebrani w mieście, w pontyfikalny ubiór odziani, w uroczystej procesji wyszli z kościoła Św. Trójcy, a po odśpiewaniu hymnu Veni Creator udali się do kościoła katedralnego. Tam naprzód solenna Msza św. się odprawiła, a po niej był udzielony odpust zupełny wszystkim obecnym. Kazanie zaś miał Mussus, Biskup z Mitonto, biorąc za tekst miejsce z lekcji tejże Niedzieli: Bracia! weselcie się zawsze w Panu, po wtóre mówię, weselcie się. Poczym legat przepisane sam odmawiał modlitwy, po trzykroć błogosławił Zgromadzeniu, i litanię do Wszystkich Świętych zaintonował; dalej została przeczytaną Bulla konwokacyjna, i Brewe z pełnomocnictwem dla legatów. Pierwszy prezydent soboru kardynał del Monte stawił te dwa pytania: "Placetne vobis decernere et declarare, sacrum Tridentinum et generale Concilium incipere et inceptum esse? Placetne vobis primam futuram sessionem habendam esse die Jovis post Epiphaniam, quae erit septima mensis Januarii anno D. 1546?". "Placet", odpowiedziano. Pierwsza ta sesja zakończyła się śpiewem: Te Deum, a było na niej trzech legatów, kardynał trydencki, czterech arcybiskupów, dwudziestu biskupów, pięciu generałów zakonnych, audytor z Roty Rzymskiej i posłowie króla rzymskiego Ferdynanda.

 

Lubo sobór otworzonym już został, wiele jednak było rzeczy do załatwienia na wstępie, nimby obrady porządnie mogły być prowadzone. I tak najprzód żądali Ojcowie od papieża, aby potrzebnych przy soborze urzędników nominował, iż sami nie znają dosyć członków soboru. Papież dlatego naznaczył adwokata, który praw soboru przeciw zarzutom protestantów i zamachom książąt na wolność jego miał bronić; dalej oznaczał Abbrewiatora, którego urząd jest niektóre z rozporządzeń papieskich pisać; sekretarza soboru sami Ojcowie wybrali, gdyż nominowany przez papieża nie chciał przyjąć urzędu z powodu, iż się przechylał do zdań przeciwnych Kościołowi. Nadto został obrany sędzia do sporów, jeśliby między członkami zachodziły; Aeraiusz do starań o żywność, i nareszcie Custos Concilii. Wydane zostały przepisy i reguła życia dla członków i ich służby w czasie trwania soboru. Zresztą urządzenia zwykłe dawniejszych soborów zachowane były; i tak najprzód rzecz rozbierano na kongregacjach, dalej na kongregacji generalnej, która w dekrecie podawała uchwałę poprzednią kongregacji, na sesji nareszcie dekret ten solennie był publikowany.

 

Na wstępie samym wszczął się spór, czy przełożeni zakonni mają mieć głos rozstrzygający, i które miejsce Opatom w zgromadzeniu przyznać. Postanowiono, udzielić każdemu generałowi zakonnemu głos rozstrzygający, i trzem Opatom Cassinenses zwanym, dalej prokuratorom, którzy w zastępstwie byli swych biskupów miał być dany głos rozstrzygający, aby tym sposobem biskupów zmusić, by osobiście stawili się, bo osobnym przywilejem papieskim wolno tylko było samym biskupom niemieckim dać się zastąpić; moc jednak i tego przywileju na później przez legatów odroczona została.

 

Legaci pod dniem 14 grudnia zapytali się papieża: "nescimus an tentaturi sint, computare suffragia per nationes" ("nie wiemy, czy nie pokuszą się, liczyć głosy wedle narodowości"). W Konstancji bowiem biskupi podług narodowości głosowali, aby przewyższyć głosy licznych biskupów włoskich, którzy byli kreaturami Jana XXIII, papież jednak w odpowiedzi swej zostawił rzecz tę bez rozstrzygnięcia, nie chcąc tamować wolności soboru; i znacznie później dopiero odpowiedział na to pytanie. Nieprawdą więc jest, co pisze Sarpi, że papież zakazał głosowania wedle narodowości, aby tym sposobem posługiwać się większością biskupów włoskich, których przy rozpoczęciu soboru najwięcej było.

 

Powstała potem wątpliwość względem tytułowania soboru. Biskup bowiem Martelli z Fiesoli uczynił wniosek, aby do tytułu: Sacrosanctum, oecumenicum et generale Concilium, dodane było, ecclesiam universalem repraesentans. Tego jednak zaniechano, bo tytuł w bulli konwokacyjnej był podany, bez tego dodatku, obawiano się też nowym dodatkiem, od dawniejszych soborów nieużywanym, zniechęcić protestantów.

 

Co do tych formalności, które mogą niejednego razić w zebraniu kościelnym, dobrze mówi Menzel: "Wenn man die Aengstlichkeit bedenkt, mit welcher heute die Form der Zusammensetzung und Stimmberichtigung für die weltlichen Staatsversammlungen geregelt und bewahrt wird, so kann es nicht befremden, dass das Oberhaupt der Hierarchie sich vorsah, das Concil, in welches ohnehin Misstrauen gesetzt ward, keiner feindseligen Gestaltung zu überlassen, sondern streng darauf hielt, dass Alles in der herkömmlichen und gesetzlichen Form vor sich gehe" ("Zważając na skrupulatność, której się dziś trzymają, aby skład i głosowanie w świeckich zgromadzeniach państwa urządzić i zachować, nie można się temu dziwować, że głowa hierarchii miała się na baczności, ażeby sobór, któremu i tak nie ufano, nie wydać na łup nieprzyjaznego urządzenia, i że tego ściśle przestrzegała, ażeby wszystko odbywało się w przyjęty i prawny sposób") (1).

 

Dnia 7 stycznia 1546 odprawiła się druga sesja soboru, solenną Mszą św., kazaniem i stosownymi modlitwami rozpoczęta. Poczym Kardynał Polus miał ekshortację do zebranych, pełną ducha Bożego, w której upominał do czujności, pokuty i odwagi w przeciwnościach. Przeczytane dalej zostały konstytucje papieskie, zakazujące głosowania przez prokuratorów, i Decretum de modo vivendi, et aliis in Concilio servandis, w którym oznaczone są uczynki dobre, aby nimi w czasie soboru do życia pobożnego i pokuty pobudzić, z napomnieniem, by wszyscy przemyśliwali nad sposobami zachowania czystości wiary, i naprawy obyczajów. W końcu uczynił Biskup francuski z Clermont wniosek, ażeby w modlitwach dekretem tym przepisanych oprócz cesarza, i król francuski był wspomniany; odstąpili jednak od tego żądania biskupi francuscy wskutek przeciwstawienia, że i w modlitwach Wielkiego Piątku z książąt świeckich, sam tylko cesarz jest wzmiankowany.

 

Sobór w tym czasie składał się z czterdziestu trzech osób z głosem decydującym, toteż dla tak małej liczby pierwsze narady zajmowały się głównie formalnościami, ważniejsze zaś rzeczy odłożono do czasu liczniejszego zebrania się biskupów. Dla tym gruntowniejszego rozpoznania rzeczy byli biskupi podzieleni i na trzy klasy, z osobna w mieszkaniach trzech legatów zbierali się, a rezultat ich narad podawany był w kongregacji generalnej, która ułożyła dekret do publikacji na walnej sesji.

 

Na kongregacjach 18 i 22 stycznia było pytanie rozbierane: nad czym by najprzód naradzać się należało? czy nad dogmatem lub reformą obyczajów. Tego ostatniego żądał cesarz. Papież był innego zdania iż się to sprzeciwiało dotychczasowej praktyce soborów. I rzeczywiście jak źródłem życia chrześcijańskiego jest wiara, tak też ustalenie jej artykułów było koniecznym warunkiem przedsięwzięcia naprawy obyczajów, bo inaczej reforma byłaby na kształt domu bez fundamentu, i konsekwencja bez ustalenia premissów. Na wniosek jednak legatów papież i Ojcowie zgodzili się na to, że razem miały się narady odbywać nad dogmatem, i reformą Kościoła.

 

Postanowionym także zostało na tychże kongregacjach, aby ze względu, że wielu biskupów już jest w drodze do Trydentu na następującej sesji żaden nowy dekret nie był wydany, ale za przykładem wielu innych soborów Symbol tylko Nicejski przeczytany i za dekret przyjęty.

 

Sesja III, 4 lutego 1546

 

Jak zwyczajnie Mszą św. i kazaniem rozpoczęła się, poczym nastąpiło uroczyste wyznanie wiary, przeczytaniem i przyjęciem dekretu de symbolo fidei. Trzech tylko biskupów a między nimi biskup z Fiesole pod tym tylko warunkiem chcieli dać swoje przyzwolenie na dekret, jeżeli do tytułu soboru będzie dodanym, ecclesiam universalem repraesentans, którego tytułu nie bez intencji schizmatycznej Koncylium Bazylejskie użyło. Już z tego powodu obawiali się Ojcowie go przyjąć.

 

Tak więc wspólnym wyznaniem wiary apostolskiej położony został fundament, na którym Ojcowie soboru dalsze swe dzieło mieli budować. Od ułożenia tego samego symbolu wiary, Apostołowie wędrówki i zdobycze swe święte rozpoczęli; ten symbol każdy wierny przed swym biskupem, każdy męczennik przed swą śmiercią wyznawał, a Kościół wszystek, ledwo wyszedł z swego ukrycia w katakumbach, zbiera się w Nicei, ażeby przeciw arianom regułę swego życia, podstawę swych nadziei i prawidło swej miłości w symbolu wiary wyrazić. Dwanaście wieków później Kościół przeciwko herezjom szarpiącym jego łono, tymże symbolem wiary jako puklerzem mocnym siebie i dzieci swe zastawia.

 

Kiedy tak w Trydencie Kościół wyznaniem wiary umacniał swą jedność, Niemcy zarażone herezją, coraz bardziej zanurzały się w anarchii religijnej. Tego też roku dnia 18 lutego umarł Luter, a jak całe życie tak i ostatnie jego chwile pełne były dla niego goryczy. W niezgodzie z Kościołem, w sporach z zwinglianami, kalwinistami, anabaptystami, sakramentarzami, anglikanami i z samym sobą, stawał się coraz namiętniejszy w gniewie swym. I tak w styczniu tegoż roku w gniewie rzucił takie zaklęcie przeciw zwinglianom: "Beatus vir, qui non abiit in consilio Sacramentariorum et in via Zwinglianorum non stetit, et in cathedra non sedit in Zürich". Aby załagodzić spory między familią hrabiów de Mansfeld udał się Luter do Eisleben, miasta swego rodzinnego. Na widok wieży kościelnej w Eisleben zemdlał, co, przyszedłszy do siebie, przypisał diabelskiej sztuce. Dobrze potem fetowany, zbytkiem jadła i picia sprowadził sobie chorobę śmiertelną, a tak nieprzyjaciel postu i wstrzemięźliwości umarł na niestrawność. W czasie biesiady wstawszy od stołu, wziął kredy i napisał na ścianie te straszliwe słowa "Pestis eram vivus, moriens tua mors ero, Papa" ("Zarazą byłem za życia, umierając, śmiercią twą stanę się, Papieżu"). Trzy wieki już minęły od tego czasu, a jednak z Stolicy Piotrowej rządzi jeszcze światem katolickim tenże sam papież. A kiedy wszyscy śmiali się z napisu Lutra, padł nań głęboki smutek, który go już nie opuścił. Jeden z przytomnych chciał go szklanką piwa rozweselić, a drugi w stylu Pisma św. przemówił do sąsiada. I na to Luter na kartce te pamiętne napisał słowa: "Nikt nie zrozumie Bukolik Wirgiliusza, jeśli pierwej pięć lat nie był pasterzem, nikt listów Cicerona, jeśli dwadzieścia lat sprawami publicznymi nie zajmował się, nikt nie może zasmakować w Piśmie świętym, jeśli sto lat nie rządził Kościołem z prorokami Eliaszem, Elizeuszem, Janem Chrzcicielem, Chrystusem i Apostołami. Nie chciej więc rzucać się na tę świętą Eneidę, ale w pokorze wielbij jej ślady. Bo iście myśmy żebrakami". Tak w wigilię swojej śmierci tymi słowy potępił Luter całą swą naukę, boć on każdemu w rękę dał Biblię. Tejże nocy wielkie strachy go trapiły i w nich też zakończył życie swoje (2).

 

Pallavicini, wspominając o śmierci Lutra, stawia na grobie jego pomnik pełen godności, ale i trwogą przejmujący duszę, bo charakterystyka człowieka, który tyle sprowadził nieszczęścia na Kościół i kraj własny, podana tu, strachem napełnia. Przytaczamy w całości słowa Pallaviciniego:

 

"Fecundo ingenio praeditus fuit, sed hujusmodi, ut plurimum acerbi, nihil umquam maturi protulerit: quippe ne unam quidem illius meditationem reperias, quae legentis animum expleat, et quae non magis imitetur gigantem abortivum, quam foetum perfectum. Mens quidem illi robusta, sed vastatori aptior quam aedificatori... Ipsa eruditionis affluentia usus fuerat veluti quadam imbris aestivi procella quae tellurem usquequaque obruit, nusquam ad foecunditatem imbuit... Fuit eloquens lingua et calamo, sed instar turbinis pulverem attollentis ad oculos occoecandos, non placidi fontis pellucidam aquam effundentis ad recreandos; cum in tot eius operibus ne unam quidem periodum invenire liceat, quae incultum, et agreste quiddam non prae se ferat. Audacem se praebuit, non fortem, suetus rixas initio per impetum aggredi, postea per timorem prosequi, veritus ne despicatui haberetur, neve sibi venia denegaretur. Nemo petulantior... nemo illo formidolosior, cum prope instabant pericula... Eum principes sunt secuti, sed ut ipsi ditescerent non ut illum ditarent: unde semper in egestate jacuit... Perennis permansit in posterorum memoria; sed perennitate infamiae verius quam gloriae: cum et numero frequentiores sint, et auctoritate praestantiores ii, qui hominem ut haeresiarcham detestantur, quam qui ut Prophetam venerantur" ("Płodnym był (Luter) talentem obdarzony, ale tego rodzaju, że najwięcej kwasu, a nic dojrzałego nie wydał, ani jednej albowiem z jego medytacji nie znajdziesz, któraby duszę czytającego napełniła, a któraby raczej giganta poronionego, niźli płód doskonały nie naśladowała. Miał umysł wprawdzie silny, ale odpowiedniejszy burzycielowi, niźli budującemu... Samego bogactwa nauki użył na kształt latowego deszczu gwałtownego, który ziemię zewsząd zalewa, a znikąd płodnością nie obdarza... Był wymowny językiem i piórem, ale na podobieństwo wichru, rzucającego piasek na oślepienie oczu, nie jako ciche, przezroczyste źródło rozlewające wodę ku pokrzepieniu; w tak wielkiej bowiem liczbie dzieł jego, niełatwo jeden nawet znaleźć period, któryby nie nosił na sobie coś rubasznego i gminnego. Był śmiałym, nie mężnym, nawykły, spory z początku z gwałtownością podejmować, potem z bojaźnią prowadzić je dalej z obawy, by nie był na wzgardę wystawiony, lub by mu przebaczenie nie było odmówionym. Nikt zuchwalszy..., nikt od niego bojaźliwszy, gdy niebezpieczeństwo bliskim się stawało... Za nim poszli książęta, ale aby sami się zbogacili, nie ażeby jego zbogacić, stąd zawsze był w niedostatku... Stał się nieśmiertelnym w pamięci potomności, ale nieśmiertelnością raczej hańby, niźli chwały, bo i liczbą liczniejsi, i powagą znaczniejsi są ci, którzy w człowieku herezjarsze złorzeczą, niźli ci, którzy go czczą jako proroka") (3).

 

Wróćmy do soboru. Po złożeniu wyznania wiary Ojcowie w kongregacjach przed IV sesją radzili nad ustanowieniem kanonu Pisma św. Rzecz to była wielkiej wagi, bo pierwej trzeba było fundament położyć i pole przygotować, na którym by można przyjąć bitwę z protestantami, a przy tym i budowę kościelną na tymże fundamencie założoną dalej poprowadzić. Chodziło więc Ojcom o wskazanie źródeł, z których wiara św. ma być braną. W tym celu stawione były na kongregacjach partykularnych następujące trzy pytania: 1. Czy wszystkie Księgi Starego i Nowego Testamentu mają być z osobna wyliczone i aprobowane? 2. Czy nowe dochodzenie i uzasadnienie ma poprzedzić aprobację? 3. Czy Księgi święte na dwie klasy trzeba podzielić, tj. na takowe, którymi się dogmat czyli nauka kościelna dowodzi, i które służą do zbudowania (np. Przysłowia, Księga Mądrości) i dlatego wyraźnie nie potrzebują być za kanoniczne uznane. Na pierwsze pytanie jednozgodnie zgodzili się Ojcowie. Względem drugiego dwa przeciwne wystąpiły zdania; na generalnej jednak kongregacji głosowaniem większość oświadczyła się przeciw nowym poszukiwaniom. Podobnie uchwalonym zostało, że wszystkie Księgi Pisma św. miały być uznane i przyjęte.

 

Po załatwieniu tych pytań, wytoczoną została rzecz względem tradycji jako źródła wiary, i czy wolno oprócz łacińskiego tłumaczenia Wulgaty, które od kilku wieków w Kościele ma powagę, w kazaniach i publicznych wykładach innego używać. Na Generalnej Kongregacji 26 lutego uchwalonym zostało, że wszystkie podania ustne, od Apostołów idące a w Kościele zawsze utrzymujące się, tak samo jak Pismo św. mają być czczone i poważane, iż są Objawieniem Bożym.

 

Już 20 lutego ustanowioną została osobna komisja z najznakomitszych teologów, która dwa razy każdego miesiąca miała się zbierać i w obecności legatów gruntownie wszystkie rozbierać przedmioty, nimby na kongregacjach przedłożone były. Każdemu z biskupów wolno było być obecnym, bez mieszania się jednak do dysputy, aby każdy z teologów swobodnie mógł swoje zdanie objawić. Osobna także komisja wyznaczoną została do wskazania wszystkich nadużyć co do Pisma św. i tradycji, i do zaradzenia im. Komisja ta na kongregacji 17 marca następujące wymieniła w tej mierze nadużycia: wielką niejedność i niezgodę w tłumaczeniach Pisma św., skąd idzie niepewność w prawdziwym rozumieniu słowa Bożego. Jako środek zaradczy podano, aby Wulgata uznaną została za dobre i prawdziwe tłumaczenie. 2. Aby niepoprawności i błędom tekstu zapobiec, uchwalono poprawny przedruk. 3. By samowolnemu wykładaniu Pisma św. stawić tamę, zostały reguły podane przy jego wykładzie. Przeciw przedrukom niepoprawnych wydań, a mianowicie tych, w których niewłaściwe wyjaśnienie tekstu znajduje się, postanowione zostały kary na wydawców, jeśliby bez pozwolenia ordynariatu mieli je ogłaszać.

 

Kardynał Pacheco chciał, aby nie było pozwolonym Pismo święte tłumaczyć na ojczysty język, iż z trudności zrozumienia tekstu, wiele złego powstaje. Że jednak inni Ojcowie temu się oparli ze względu mianowicie na zgorszenie, które by podobny dekret mógł w Niemczech sprawić, postanowionym zostało, żadnej wzmianki w dekrecie nie czynić o tłumaczeniach Pisma św. na nowsze języki.

 

Zresztą wnioski komisji zostały na tejże kongregacji przyjęte. Dłużej nad tą materią nie można było obradować dlatego, że dzień solennej sesji się zbliżał, i wielu też nowych biskupów do Trydentu przybyło. W wigilię więc solennej sesji, odprawiła się generalna kongregacja, na której projekt do dekretu ułożony został.

 

Sesja IV, dnia 8 kwietnia 1546

 

Na niej były publikowane dwa dekrety: Decretum de Canonicis scripturis i Decretum de editione et usu Sacrorum librorum (Dekret o pismach kanonicznych i Dekret o wydaniu i używaniu Ksiąg świętych). Pierwszy dwa podaje źródła wiary św. tj. Pismo św. i tradycję. Ażeby zaś żadnej wątpliwości nie było względem tego, które Książki mają być uważane za święte, wylicza dekret wszystkie Księgi z osobna Starego i Nowego Testamentu, a po ich wyliczeniu ogłasza następujący wyrok: "Si quis autem libros ipsos integros cum omnibus suis partibus, prout in ecclesia catholica legi consueverunt et in veteri vulgata latina editione habentur, pro sacris et canonicis non susceperit, et traditiones praedictas sciens et prudens contempserit, anathema sit" ("Jeśliby zaś kto nie miał Ksiąg tych w ich całości, z wszystkimi częściami, jako w Kościele katolickim zwykło się je czytać, a w starym powszechnym, łacińskim tłumaczeniu się znajdują, za święte i kanoniczne przyjąć, a tradycjami rzeczonymi z wiedzą i rozsądkiem pogardzi, niech będzie wyklęty"). W drugim zaś dekrecie oznaczył sobór ze wszystkich tłumaczeń Pisma św. stare i powszechne, Wulgatą zwane, za autentyczne, a zakazuje drukowania i wydawania pism treści teologicznej bez aprobaty zwierzchności duchownej, która na czele pisma ma być podaną: "nullique liceat imprimere vel imprimi facere quosvis libros de rebus sacris sine nomine auctoris, neque illos in futurum vendere aut etiam apud se retinere, nisi primum examinati probatique fuerint ab ordinario sub poena anathematis et pecuniae... Ipsa vero hujusmodi librorum probatio in scriptis detur" ("Nikomu nie ma być wolno drukować lub podawać do druku, jakie bądź książki o rzeczach świętych, bez imienia autora, ani na przyszłość sprzedawać je albo nawet przechowywać u siebie, jeśliby pierwej nie były roztrząśnięte i uznane od ordynariusza, pod karą wyklęcia i grzywny pieniężnej... Zatwierdzenie zaś tego rodzaju książek będzie dawane na piśmie"). Zakonnicy oprócz tej aprobacji winni mieć nadto aprobację swego własnego przełożonego (4).

 

W końcu zakazuje dekret używania słów i zdań Pisma św. w rzeczach śmiesznych, bajkach, zaklinaniach itd.

 

Uchwała względem oskarżenia publicznego tych, którzy nie przybyli na sobór, nie została publikowaną wskutek postanowienia legatów papieskich i na przedstawienia legata cesarskiego, co jawną niechęć i szemrania wywołało na sesji. Szemranie to, mówi dobrze Pallavicini, tak drobną sprowadzone rzeczą później było uważane za dowód wolności, której sobór używał (5).

 

Na następującą sesję został oznaczony dzień 17 czerwca 1546.

 

Cesarz, nie tracąc nadziei, że protestantów nakłoni do udziału w soborze, żądał przez posła swego Toledo, ażeby Ojcowie wstrzymali się od wyrokowania względem dogmatów wiary. Postanowionym bowiem zostało, zacząć od rozebrania dogmatów, które w związku były z nową herezją i to: od nauki o grzechu pierworodnym, na którym artykule tajemnica odkupienia spoczywa; o usprawiedliwieniu, które z grzechu pierworodnego nas oczyszcza; o sakramentach, przez które usprawiedliwieni bywamy. Papież zapytany od legatów, dał co do żądania cesarza odmowną odpowiedź, przytaczając za powód, że dekrety reformacyjne samych by tylko katolików potępiały, i że co do grzechu pierworodnego już była ugoda stanęła między katolikami a protestantami na kolokwium wormackim. Wskutek jednak żądania biskupów hiszpańskich, którzy po IV sesji licznie się zjeżdżali, ażeby wniosek cesarza przyjętym był, uchwalono z dekretem dogmatycznym wydać równocześnie dekret reformacyjny. Toteż na kongregacjach po IV sesji mianych, dwie te rzeczy razem rozbierano: o nauczaniu i kaznodziejskim urzędzie, i o grzechu pierworodnym.

 

Na kongregacji dnia 15 kwietnia radzono nad nadużyciami co do urzędu nauczycielskiego. Kardynał Pacheco wskazał na nadużycia, których się w tym względzie jałmużnicy w swych kwestach na wojny krzyżowe dopuszczają; biskup z Fiesole Martelli, wystąpił przeciw przywilejom zakonników, że mianowicie po swych kościołach klasztornych bez zezwolenia biskupiego miewają kazania, zakończył zaś gwałtowną swą mowę odwołaniem się do trybunału Bożego, jeśliby sobór słów jego nie chciał wysłuchać.

 

Rzecz tę traktowano na osobnych kongregacjach, a na kongregacji generalnej 10 maja przystąpiono już do ułożenia pojedynczych artykułów, aby nimi nadużyciom wskazanym zapobiec. Uczyniony był przy tym wniosek, by wolno było zakonnikom miewać kazania we własnych kościołach na mocy zezwolenia przełożonych zakonnych, które jednak każdego roku miało być potwierdzone od biskupa, w innych zaś kościołach nie miało im być wolno nauczać bez osobnego pozwolenia biskupiego. Kardynał Pacheco zwrócił także na kongregacji na to uwagę, że reformacji głównie o to chodzić powinno, aby biskupi w stolicach swych rezydowali, dodając, że kiedy objął biskupstwo Pampelońskie, od osiemdziesięciu lat nie było tamże w miejscu biskupa dlatego, iż w tym czasie zawsze kardynałom stolica ta bywała nadawaną. Przy głosowaniu nad tymi wnioskami biskup z Fiesole Martelli, odczytał bardzo gwałtowne pismo, wzywając w nim biskupów do bronienia swych praw przeciw przywilejom papieskim, udzielonym mianowicie zakonnikom, którzy sami wyłącznie miewają kazania i wszystkie nieomal prace biskupie przywłaszczyli sobie.

 

Na następującej generalnej kongregacji z 18 maja mowa biskupa Martelli od wszystkich surowo zganioną została, iż nią ubliżył papieżowi i soborowi zarazem. Widząc powszechne oburzenie, z łzami w oku oświadczył biskup swój żal, co też złagodziło karę, wymierzoną na niego w ten sposób, że tylko słowem mowa skarconą została wskutek wyroku papieskiego. Na tejże kongregacji mianowicie jako i na kongregacji z 20 maja rozbierano pytanie, czy należy zakonników zobowiązać do wykładania Pisma św. po klasztorach, a dnia 21 maja zastanawiano się nad tym, czy od arcybiskupów i biskupów można żądać miewania kazań, i czy proboszczom trzeba przyznać prawo do dawania pozwolenia zakonnikom na kazania w ich kościołach. Generał Augustynianów Seripando w spokojnej i gruntownej mowie wyłożył Ojcom, jako zakonnicy, nie mając zatrudnień księży świeckich, lepiej urząd kaznodziejski i z większym pożytkiem sprawować mogą, i że biskup jeśli nie jest dobrym kaznodzieją, więcej ujmy niźli chwały godności swej przynieść może; a jeżeli pewną jest rzeczą, że bez zakonników trudno się obejść na ambonie, tedy niesłuszna rzecz wolność ich ograniczać żądaniem, aby nawet w własnych kościołach nie wolno im było ust otworzyć. Wskutek tej mowy na ostatniej kongregacji generalnej dnia 16 czerwca dekret tak ostatecznie ułożono, że w obcych kościołach nie ma być wolno zakonnikom bez zezwolenia biskupa nauczać, we własnych zaś wystarcza pozwolenie przełożonych zakonnych, które jednak na piśmie wydane, ma być biskupowi przedłożone, z prośbą o błogosławieństwo.

 

Równocześnie z obradami nad dyscypliną na kongregacji 21 maja i późniejszych, rozbierano artykuł o grzechu pierworodnym, a dyskusja w tej materii toczona, dała dowody wysokiej i gruntownej nauki. Legaci starali się dyskusję zwrócić z pola rozpraw i wątpliwości szkolnych, i dlatego sobór żadnego wyroku nie wydał co do natury grzechu pierworodnego. Mimo to jednak i o tym punkcie toczyły się rozprawy i tak Pelargus, prokurator Trewirski, naturę grzechu pierworodnego nazwał brakiem pierwotnej sprawiedliwości, w której Adam był stworzony. Definicję tę negatywną, inni Ojcowie tym starali się uzasadnić, iż każdy grzech wedle nauki Tomasza z Akwinu naturą przeciwnej doskonałości określa się, i że grzech pierworodny będąc brakiem sprawiedliwości, jest jednak rzeczywistą substancją, podobnie jak choroba w ciele. Dalej rozbierano sposób przechodzenia grzechu pierworodnego na potomków Adamowych, a dla wyjaśnienia jak kara może dziedziczyć się, użył biskup Jan Fonseca następującego przykładu: król daje w lennictwo słudze swemu i potomkom jego ziemię pod warunkiem zachowania wierności; jeśli się zaś przeniewierzy, on i potomkowie tracą ziemię i nikt dlatego na niesprawiedliwość króla słusznie żalić się nie może. Do wyjaśnienia, iż wina Adamowa na wszystkich przechodzi jego potomków, biskup Paschalis podał podobieństwo z św. Tomasza z Akwinu wzięte: "Podobnie jak członki ciała wspólnie z duszą grzeszą, lubo rozumu i woli nie mają, dlatego, że służą duszy w uczynkach grzesznych, tak samo i dzieci w Adamie zgrzeszyły, ponieważ on cały rodzaj ludzki, który w nim był objęty do grzechu pociągał", "in Adamo ab ipsius peccati macula naturam contaminatam, contra vero in nobis a naturae macula nos ipsos contaminari" ("w Adamie została natura skażoną zmazą samego grzechu, przeciwnie zaś w nas, z zmazy natury, idzie własne nasze skażenie") (6). Trzeci punkt tyczył się skutków grzechu pierworodnego. Bertranus biskup wyłożył tę rzecz w ten sposób, iż człowiek oprócz przyrodzonych otrzymał i nadprzyrodzone dary sprawiedliwości i świętości, które po grzechu pierworodnym utracił.

 

Na następujących kongregacjach rozprawiano o środkach, którymi się grzech pierworodny leczy, a jako środek podany został chrzest w połączeniu z zasługami Chrystusa i łaską uświęcającą. Niektórzy z Ojców żądali, aby w dekrecie i wiara jako środek podana była, większość jednak nie chciała się zgodzić na to dlatego, że przy Chrzcie dzieci, nie może być mowy o wierze. Traktowano dalej, mianowicie ze względu na naukę Lutra, iż grzech i po Chrzcie pozostaje lubo nie bywa policzony, o skutkach chrztu św. jako zmazuje całkiem winę grzechu w człowieku. Biskup z Matery wskazał przy tym na to, jak nauka Lutra sprzeciwia się nawet zasadom prawnym, wedle których wierzyciel, odpuszczając dług, i dług sam znosi "debitum remissione creditoris extingui" – dług ustaje, z zwolnieniem od niego wierzyciela. – Na potwierdzenie tego zdania użył biskup z Matoli wyrazu: regeneratio, odrodzenie, który wyraz nowe życie w ochrzczonym i nowy stan duszy oznacza. Przeciw Lutrowi, który grzech pierworodny konkupiscencją czyli pożądliwością nazwał, i z trwania pożądliwości w ochrzczonym, grzechu trwającego po Chrzcie uczył, Ojcowie wyrokami Pisma św. dowodzili, iż pożądliwość sama nie jest grzechem, jeśli wola i przyzwolenie nie przystąpi, wedle słów Jakuba św. (I, 14. 15): "Unusquisque tentatur a concupiscentia sua abstractus et illectus. Deinde concupiscentia cum conceperit, parit peccatum" ("Lecz każdy bywa kuszony od własnej pożądliwości pociągniony i przynęcony. Zatem pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech") i nauki Augustyna świętego: "Quod si illa concupiscentialis inobedientia, quae adhuc in membris moribundis habitat, praeter nostrae voluntatis legem quasi lege sua movetur; quanto magis absque culpa est in corpore non consentientis, si absque culpa est in corpore dormientis" ("Ponieważ owo nieposłuszeństwo pożądliwe, które aż dotąd w członkach śmiertelnych przemieszkiwa, wbrew prawu woli naszej, jako własnym sobie prawem poruszonym bywa; o ile więcej dlatego bez winy jest w ciele nieprzyzwalającego, że i w ciele śpiącego jest bez winy"). Że zaś Apostoł sam często pożądliwość grzechem nazywa, to wedle innych słów Pisma św. ma się pod figurą rozumieć, podobnie jak o samym Chrystusie jest powiedzianym, iż się dla nas stał grzechem, bo często skutek imieniem przyczyny bywa oznaczony, i tak ciało umarłe nazywamy imieniem tego, do którego za życia należało.

 

Sobór, jak się wspomniało, nie podał właściwego określenia natury grzechu pierworodnego, podobnie też nie wydał wyraźnego wyroku o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, ale po prostu tylko orzekł, że wyrok jego o grzechu pierworodnym nie ma się tyczyć Najświętszej Maryi Panny, i że w tym względzie konstytucja Sykstusa IV nie pozwalająca nauczać, iż grzechem śmiertelnym jest wierzyć w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny, ma mieć znaczenie.

 

Sesja V, dnia 17 czerwca 1546

 

Na tej sesji najprzód publikowany był Decretum de peccato orginali (Dekret o grzechu pierworodnym). Było zaś obecnych wielu nowych prałatów i książąt kościelnych, a mianowicie sześćdziesięciu sześciu głosujących prałatów tj. czterech kardynałów, dziewięciu arcybiskupów, czterdziestu ośmiu biskupów, dwóch opatów i trzech generałów zakonnych. Pomiędzy nowoprzybyłymi było dwóch równie nauką jak i cnotami słynących w świecie katolickim: Hieronim Vida biskup a słynny poeta, i Ludwik Lippomani, który w wielu sprawach był na posła i do Polski wysłany, a który za Juliusza III prezydował soborowi.

 

Dekret o grzechu pierworodnym pod każdym względem wielkiej był wagi. Reformacja albowiem w języku kościelnym znaczy powrót do zdrowia, ażeby zaś zdrowie przywrócić, trzeba przede wszystkim poznać chorobę. Zwingliusz nie przypuszczał żadnej choroby w człowieku, iż mając wolną wolę, może nią dorobić się nieba; Luter przeciwnie miał tę chorobę za nieuleczoną, a iż usprawiedliwienie człowieka przypisaniem mu sprawiedliwości Chrystusowej się dzieje, tak samo, jakoby chorzy w szpitalu tym mogli być uleczeni, iż lekarz swoje własne zdrowie im na recepcie przepisze. Zwingli więc podobnie jak i Luter mogli byli zgubić swego pacjenta, trzeba więc było koniecznie dla przywrócenia człowiekowi zdrowia rozpoznać jego chorobę i opisać ją dekretem o grzechu pierworodnym.

 

Dekret ten w pięciu punktach, uwzględniając błędy Lutra, Zwingliusza i Kalwina, jako i tych, którzy zmniejszali albo powiększali znaczenie grzechu pierworodnego, brzmi w głównej treści jak następuje:

 

1. Przez grzech utracił Adam świętość i sprawiedliwość, popadł w gniew Boży, śmierć i niewolę diabła, i stan jego wedle ciała i duszy na gorszy się zamienił, "in deterius commutatum fuisse".

 

2. Przestąpienie Adamowe całemu rodzajowi ludzkiemu, jak i jemu samemu szkodę przyniosło, i nie tylko śmierć i kara, ale i grzech Adamowy na wszystkich jego potomków przechodzi.

 

3. Grzech ten Adamowy nie własną siłą człowieka, ale zasługą Jezusa Chrystusa się znosi, a zasługi tej staje się człowiek uczestnikiem przez chrzest święty.

 

4. Dzieci lubo z rodziców chrześcijańskich zrodzone, potrzebują jednak chrztu na odrodzenie się z grzechu i dlatego wedle Tradycji Apostolskiej powinny być chrzczone, "ut in eis regeneratione mundetur, quod generatione contraxerunt".

 

5. Łaską chrztu św. znosi się zupełnie wina grzechu pierworodnego, nie w ten sposób jednak, jakoby tylko nie była przyliczaną (non imputari) gdyż w odrodzonych nic nie masz, co by Bóg miał nienawidzić. Pozostaje w ochrzczonych pożądliwość, która nie szkodzi, ale owszem tych, którzy dobrze z nią wojowali do korony wiedzie.

 

Dodane było do dekretu ogłoszenie, że we względzie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny należy się trzymać konstytucji Sykstusa IV i że dekret o grzechu pierworodnym nie tyczy się świętej i Niepokalanej Maryi Panny, "Immaculatam Virginem".

 

Dekret reformacyjny składa się z dwóch rozdziałów: o wykładzie mianowicie Pisma św., i o urzędzie kaznodziejskim.

 

Rozdział I. De instituenda lectione sacrae scripturae et liberalium artium (O urządzeniu wykładów z Pisma świętego i nauk wyzwolonych) w głównej treści to stanowi: przy kościołach katedralnych i większych miast, jeśli nie masz osobnej fundacji na nauczyciela, któryby wykładał Pismo św., ma być takowa ustanowiona; przy kościołach miast mniejszych winien być przynajmniej jeden nauczyciel gramatyki, aby tym sposobem klerycy i ubożsi uczniowie przygotowani być mogli do studiów Pisma św. Podobnie po klasztorach, konwentach zakonnych i szkołach publicznych prelekcje Pisma św. mają być urządzone. Nauczycielom Pisma św. jako i uczniom służą przywileje prawa kanonicznego, iż nieobecni mogą używać dochodów swych prebend i beneficjów (7).

 

Rozdział II. De verbi Dei concionatoribus et quaestoribus eleemosynariis (O kaznodziejach słowa Bożego i o kwestarzach jałmużny) te w głównej treści zamyka przepisy: Obowiązani są arcybiskupowie, prymasowie, biskupi i inni prałaci sprawować sami urząd kaznodziejski, jeśliby zaś z słusznych przyczyn tego nie mogli uczynić, mają ku temu zdatnych ludzi ustanowić. Wszyscy pasterze dusz przynajmniej w Niedziele i święta pod zagrożeniem kary winni albo sami, albo dla słusznej przeszkody przez godnych zastępców lud wierny po prostu nauczać. Zakonnicy do nauczania w własnych kościołach potrzebują pozwolenia od swych przełożonych, które winni biskupowi przedłożyć i prosić go o błogosławieństwo. W innych zaś kościołach bez osobnego na to pozwolenia biskupiego nie wolno im będzie nauczać. Tak zwanym zaś jałmużnikom (quaestores) wcale nie wolno prawić, bez względu na jakie bądź przywileje.

 

W końcu sesji przeczytanym zostało Brewe papieskie potwierdzające dekrety, a mianowicie te z nich, które zniosły dawniejsze przywileje; potem wniesiona była skarga przeciw nieobecnym biskupom, i zakazanym zostało opuszczać sobór bez słusznej przyczyny, a za takową od soboru uznanej.

 

Wreszcie na przyszłą sesję został oznaczony dzień 29 lipca 1546. Nastąpiły jednak wkrótce potem zaburzenia w Niemczech, dla których sesja szósta w czasie zapowiedzianym nie mogła być odprawioną.

 

Kiedy bowiem w Trydencie biskupi i teologowie radzili nad artykułem o grzechu pierworodnym, cesarz przekonawszy się, że w dobry sposób protestantów nie nawróci do wiary, postanowił mieczem pokój zakłócony przywrócić, i w tym celu zawarł przymierze z papieżem 26 czerwca 1546 r. i otrzymał od niego posiłki w ludziach i pieniądzach. Z książąt protestanckich i z ligi Szmalkaldzkiej przeszli na stronę cesarza Maurycy książę Saski, Albrecht i Jan margrafowie Brandenburscy. Z swej strony liga Szmalkaldzka i Ulryk Wirtemberski z czterykroć silniejszym wojskiem stanęli przeciw cesarzowi, zajęli wąwóz Tyrolski, aby przeszkodzić połączeniu się wojska papieskiego z cesarskim.

 

Zaburzenia te wojenne w bliskości Trydentu niemałą trwogą napełniały Ojców soboru, bo można się było obawiać napaści od wojska protestanckiego; dlatego kardynałowie del Monte i Cervini prosili papieża, aby sobór na inne przeniósł miejsce. Papież jednak, nie chcąc zerwać z cesarzem, i czynności soboru nie przerywać, nie pozwolił na przeniesienie.

 

Dalej więc toczyły się obrady soboru i to nad artykułem o usprawiedliwieniu. Zaraz na wstępie, a mianowicie na kongregacji z 21 czerwca Ojcowie poznali wielkie trudności przy oznaczeniu artykułu, bo żaden sobór nic w tej mierze dotychczas nie wyrzekł, a i dawniejsi teologowie mało rzecz wyjaśnili. Ażeby więc w tak trudnej materii tym bezpieczniej postępować, postanowionym zostało na wniosek kardynała Pacheco, ażeby pierwej była rozbieraną na osobnych zebraniach przez teologów, nim wniesiona będzie na kongregacje. Na generalnej kongregacji z 30 czerwca podzielono rzecz na trzy punkty: a. Co jest usprawiedliwienie, i o ile uczynki nasze do usprawiedliwienia się przyczyniają, b. Co usprawiedliwiony czynić ma, aby się w łasce Bożej utrzymać, c. Co ma czynić człowiek, utraciwszy łaskę Bożą, aby ją odzyskać?

 

Artykuł ten po poprzednich nad nim naradach teologów, był przedmiotem ośmiu generalnych kongregacji. Jakkolwiek rozmaite były co do tego zdania Ojców tak dalece, że nawet kilku samej wierze dzieło naszego usprawiedliwienia przypisywało, w głównej jednak rzeczy zgadzali się na jedno. I tak na generalnej kongregacji z 3 lipca Arcybiskup z Matera był zdania, że uczynki dobre, lubo od łaski uprzedzającej zależą, rzeczywiście jednak naszymi uczynkami mogą być nazwane, i wyjaśnił to przykładem Zacheusza i podobieństwem o winnej macicy i latorośli, w którym Chrystus latorośli przyznaje moc wydawania owoców. "Kto we mnie trwa, a ja w nim, ten siła owoców wydaje". Na zarzut zaś, iż przyjęcie dobrych uczynków w akcie usprawiedliwienia chwałę Bożą zmniejsza, odpowiedział słowem św. Bazyliusza: "podobnie jak się Boga znieważa przestępowaniem przykazań Jego, tak Mu się cześć oddaje wypełnianiem ich". Biskup San Felice, dowodził, że wiarą samą człowiek bywa usprawiedliwiony, ale zdanie to powszechne oburzenie i gruntowne zbicie jego argumentów wywołało. Na kongregację 17 lipca przyniósł on dlatego mnóstwo książek, ażeby z nich fałszywe swe twierdzenia udowodnić. Upór jego i gwałtowność przy tym charakteru do tego nawet stopnia doszła, że dopuścił się ciężkiej zniewagi na jednym z biskupów, za co ekskomuniką i wykluczeniem z soboru został ukaranym.

 

Na kongregacji 8 lipca pomiędzy innymi biskup Musso rozróżniał w dziele usprawiedliwienia dwa akty tj. uwolnienie z stanu niełaski, co się imputacją sprawiedliwości Chrystusowej dzieje; i po wtóre nabycie sprawiedliwości co wewnętrznej łasce, a nie zewnętrznej imputacji, jak Luter nauczał, przypisać trzeba. Bóg powołuje grzeszników, a grzesznik wiarą przyjmuje powołanie, o tyle więc wiara jest początkiem, ale nie przyczyną usprawiedliwienia. – Słowo Pawła św. (Rzym. V, 1) "Będąc tedy z wiary usprawiedliwieni" Jezuita Klaudiusz Jajus wytłumaczył w ten sposób, że Apostoł chciał przez to powiedzieć, iż bez naszej zasługi bywamy usprawiedliwieni; a iż wiara, będąc donum gratuitum (darem z łaski) nie czyni nas sprawiedliwymi, ale nas wiedzie do sprawiedliwości; że zaś wiara sama nie wystarcza, dowodzą słowa Jana św. (II, 23. 24) "wielu ich uwierzyło w imię Jego, lecz sam Jezus nie zwierzał samego siebie im, dlatego, iż On znał wszystkich".

 

Te i tym podobne rozprawy punkt pierwszy artykułu wyjaśniły o tyle, że na kongregacji 13 lipca postanowiono przejść do dwóch drugich a względem pierwszego dekret sformułować. Tymczasem Arcybiskup z Korfu uczynił wniosek o przeniesienie soboru, który znalazł przyjęcie dobre, bo teatr wojny coraz do Trydentu się zbliżał, a ciągłe przemarsze wojsk obawą napełniały Ojców. Legaci jednak chcieli odroczenia a nie przeniesienia soboru. Powstał stąd spór nader gorący i osobiste nawet przemawiania się, wskutek czego kardynał del Monte uczynił prośbę do papieża o przeniesienie soboru. Papież przychylił się z zastrzeżeniem jednak przyzwolenia cesarza i pod warunkiem, ażeby pierwej ukończone były rozprawy o usprawiedliwieniu i rezydencji biskupów. Że jednak cesarz żadną miarą nie dał się do tego przywieść, dlatego czynności soboru dalej prowadzono.

 

W dalszych rozprawach nad usprawiedliwieniem dotkniętą została nauka o predestynacji, bo potrzeba było wyświecić stosunek łaski Bożej do woli ludzkiej. Niektórzy byli tego zdania, że Bóg z miłosierdzia pewną liczbę wybrał na zbawienie, i ku temu podał środki skuteczne, co się nazywa predestynacją, ci zaś, którzy ich nie otrzymują, nie mogą się dlatego uskarżać na Boga, który daje im wystarczającą pomoc, lubo ona zbawienia nie sprawuje. Przeciw temu zdaniu jednak jako bezbożnemu inni powstali, dowodząc, że Bóg wszystkich chce zbawić, i wszystkim wystarczającą do tego daje pomoc, ci zaś są wybrani, o których Pan Bóg przed wiekami przewidział, iż pomoc Jego przyjmą, drudzy zaś są potępieni. Catarinus dwa te przeciwne zdania godząc, wywodził, że Bóg pewną liczbę wybiera i dzielną osobliwie pomoc im udziela, innych równie Bóg chce zbawić, dając im wystarczającą do tego pomoc, od nich więc samych zależy zbawienie, o ile pracują wspólnie z łaską Boską, lub odrzucają ją. Pierwsi nazywają się wybrani w znaczeniu wyłącznym, drudzy zaś o tyle, o ile Pan Bóg ich wspólne działanie z łaską Bożą przewiduje.

 

Źródłem różności zdań pomiędzy Ojcami, która w ciągu trwania soboru często się powtarza, mimo to, że w pojęciach wiary samej najzupełniejsza była zgoda, były różności zdań i przekonań szkół teologicznych tego czasu. Sobór przystępując do wydania dekretu, wszystkie te subtelności teologiczne pomijał, samego określenia wiary trzymając się.

 

Na kongregacjach 27 lipca, 13 i 17 sierpnia był projekt do dekretu o usprawiedliwieniu rozbierany, a generał Augustynianów Seripando otrzymał polecenie na nowo go opracować. Przeciw jego projektowi nowemu wystąpił w uczonej rozprawie Laynez. Seripando jednak jako mężny wojownik zwolna ustępował, i wskutek tego, narady trwały kilka miesięcy i przeciągnęły się aż do następnego roku 1547. Toteż najtroskliwiej był każdy punkt, każdy zarzut roztrząśnięty, a projekt do dekretu po trzykroć na nowo opracowany. Dnia 2 grudnia rozprawy ukończono, i postanowionym zostało, w dwóch głównych częściach przedstawić dekret, tj. w pierwszej podać naukę Kościoła (Decretum), w drugiej zaś kanony i anatematy przeciw błędom, którego podziału i później się trzymano.

 

Sesja VI, dnia 13 stycznia 1547

 

Był najprzód na tej sesji ogłoszony dekret o usprawiedliwieniu, składający się z 16 rozdziałów i 33 kanonów, a których treść w krótkości jest następująca:

 

Proemium czyli wstęp: prawdziwa i zdrowa nauka o usprawiedliwieniu, jak jej Chrystus, podanie Apostołów i Kościoła św. naucza, jest:

 

Rozdz. 1. Dla zrozumienia tej nauki trzeba wyznać i wiedzieć, iż wszyscy ludzie przez grzech Adamowy synami gniewu się stali, lubo wolnej woli choć osłabionej nie utracili, a iż z tego stanu ani poganie mocą natury, ani żydowie mocą prawa Mojżeszowego, powstać nie mogli.

 

2. Tak się stało, iż Ojciec niebieski przysłał w pełności czasów swego Syna, ażeby wszyscy przezeń stali się synami Bożymi.

 

3. Lubo za wszystkich ludzi Chrystus umarł, ale ci tylko mają udział w zasłudze Jego śmierci i usprawiedliwieni bywają, którzy w Chrystusie odrodzeni są.

 

4. Usprawiedliwienie zaś bezbożnego (impii) jest to przemienienie z stanu, w którym się człowiek rodzi jako syn pierwszego Adama, do stanu łaski i synostwa Bożego przez drugiego Adama Jezusa Chrystusa, które przemienienie od czasu ogłoszenia Ewangelii inaczej się stać nie może, jak przez chrzest albo jego pragnienie (votum).

 

5. Usprawiedliwienie w dorosłych poczyna się od łaski Bożej tj. powołania Bożego, które człowieka pobudza do przyzwolenia i wspólnej pracy, lubo ją i odrzucić może. To przygotowanie do usprawiedliwienia jest koniecznym.

 

6. Samo zaś przygotowanie i przyprawienie duszy do usprawiedliwienia, dzieje się w następujący sposób w dorosłych: jeśli najprzód poruszeni łaską Bożą i wiarę słuchem przyjmując, z wolnej woli ku Bogu się skierują, mając to za prawdę, co Bóg objawił: a dalej, uznawszy samych siebie grzesznikami, z bojaźni przed Bogiem do rozważania miłosierdzia Bożego przechodzą i podnoszą się, ufając Bogu, iż im będzie miłościwym, a pobudzając się tym do obrzydzenia sobie grzechów tj. do pokuty, która ma poprzedzać przyjęcie chrztu św. Na koniec postanawiają przyjąć chrzest, nowe życie rozpocząć, i przykazania Boże wiernie zachowywać.

 

7. Po tym przygotowaniu następuje samo usprawiedliwienie, które nie jest samym tylko odpuszczeniem grzechów, ale zarazem uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka, dobrowolnym przyjęciem łaski i darów. Człowiek usprawiedliwiony z odpuszczeniem grzechów otrzymuje wiarę, nadzieję, miłość. Sama wiara bez nadziei i miłości, doskonałego połączenia z Chrystusem nie sprawia.

 

8. Co zaś Apostoł mówi (Rzym. IV), iż człowiek grzeszny przez wiarę bywa usprawiedliwiony, ma się rozumieć, iż wiara jest początkiem i fundamentem usprawiedliwienia.

 

9. Przeciw próżnej ufności heretyckiej uczy sobór, iż nikt bezpiecznie ufać nie może w swoje usprawiedliwienie, a iż fałszywie uczą, jako temu są tylko grzechy odpuszczone, który mocno wierzy, iż z nich jest rozgrzeszony. Bo jak żaden pobożny wątpić nie może o miłosierdziu Bożym, zasługach Chrystusowych, i skuteczności sakramentów, tak zważając na ułomności swoje, nikt nie może mieć z pewnością wiary, iż łaski Bożej dostąpił.

 

10. W usprawiedliwionych z dnia na dzień rośnie i mnoży się sprawiedliwość, iż z cnoty w cnotę postępują, umartwiając członki ciała, a do wiary i uczynki przydając.

 

11. Nikt jakkolwiek usprawiedliwiony, nie jest wolny od zachowania przykazań Bożych, ani nikomu nie godzi się twierdzić, jakoby niemożebną było rzeczą, człowiekowi usprawiedliwionemu wypełnianie ich. Bo Bóg łaską swą raz usprawiedliwionych nie opuszcza (8).

 

12. Nikt, póki tu żyje na tym świecie, tak sądzić nie może o tajemnicy predestynacji Bożej, iżby siebie miał mieć z pewnością za należącego do liczby wybranych, i jakoby to było prawdą, iż usprawiedliwiony więcej grzeszyć nie może. Bo tylko z wyraźnego objawienia Bożego wiedzieć można, których Pan Bóg wybrał sobie.

 

13. Podobnie nikt nie ma zbytecznie sobie ufać, iż wytrwa do końca, ale raczej ufność swoją ma w pomocy Bożej położyć, bo dar wytrwania od Boga pochodzi.

 

14. Ci zaś, którzy przez grzech łaskę usprawiedliwienia utracili, mogą ją odzyskać przez Sakrament Pokuty; to jednak powtórne usprawiedliwienie tym się różni od pierwszego przez chrzest, iż do niego nie tylko odstąpienie od grzechów, ale nadto spowiedź sakramentalna, kapłańskie rozgrzeszenie i zadosyćuczynienie jest potrzebnym.

 

15. Łaska usprawiedliwienia utraca się nie tylko niewiernością, która i wiarę gubi, ale i każdym grzechem śmiertelnym, lubo przezeń wiara się nie utraca (9).

 

16. Usprawiedliwionemu mają być przypominane te słowa Apostoła (I Kor. 15, 58) "Bądźcie stateczni, a nieporuszeni, obfitując w robocie Pańskiej zawsze (in omni opere bono), wiedząc, iż praca wasza nie jest próżna w Panu". Nasze zaś uczynki dobre uprzedza, towarzyszy, i następuje po nich owa moc i dzielność, którą Chrystus jako głowa członki, jako winna macica latorośle, usprawiedliwionego napełnia, i w ten sposób stają się one zasługami, które wypełnienie zakonu Bożego sprawiają, i żywot wieczny dają. Dobroć bowiem Boga tak wielką jest, iż to, co jest Jego darem, nam za zasługę poczytuje.

 

Wszystkie te dogmatyczne dekrety, opierają się na wyrokach Pisma św. i nauce Ojców Kościoła, mianowicie na pismach św. Augustyna, z których dosłownie często miejsca są przytaczane. Dla tym zaś wyraźniejszego oznaczenia artykułów wiary tymże dekretem objętych, sobór w 33 kanonach potępił błędy, przeciwne mu.

 

Treści ich nie przytaczamy dlatego, że w sposób negatywny to podają, co pozytywnie w dekrecie jest powiedzianym. Szósty tylko kanon wyrzekł klątwę na zdanie Lutra w dekrecie nie dotknięte, tj. iż źle czynić, nie jest w człowieka mocy, ale że dobre równie jak złe, Bóg nie tylko z dopuszczenia  (permissive), ale raczej właściwie (proprie et per se) działa, tak iż równie zdrada Judasza jak i powołanie Pawła, Jego jest dziełem. W kanonie zaś dwudziestym trzecim, ten dodatek jest uczyniony, iż nikt w życiu swym całym od grzechu powszedniego ustrzec się nie może, jeśli Bóg osobnego do tego nie da daru, co o Najświętszej Maryi Pannie wierzy Kościół.

 

Po przeczytaniu dogmatycznego dekretu, ogłoszony był dekret reformacyjny, składający się z pięciu rozdziałów, których treść w krótkości tu podajemy:

 

1. Ufając, iż rządy nad kościołami tym tylko w przyszłości będą powierzone, którzy od pierwszej młodości i w dalszym wieku życie nieskazitelne prowadzili (quorumque prior vita ac omnis aetas, a puerilibus exordiis usque ad perfectiores annos per disciplinae stipendia ecclesiasticae laudabiliter acta) upomina ich sobór, aby czuwali nad trzódką swą. Przeciw niepilnującym swej rezydencji, odnawiają się więc wszystkie stare kanony i nadto postanawia się: jeśliby który z prałatów bez słusznej przyczyny przez sześć miesięcy ciągle miał bawić poza granicami diecezji, tedy traci czwartą część dochodów swych rocznych, za drugie sześć miesięcy drugą czwartą część utraca. O trwających zaś w uporze, ma być doniesionym pod karą Stolicy Apostolskiej.

 

2. Duchowni niższego rzędu od biskupów, posiadający beneficja, z którymi obowiązek osobistej rezydencji jest połączony, mają być bez względu na jakiekolwiek w tym względzie przywileje, do rezydencji przytrzymani. Zezwolenia zaś i dyspensy do pewnego czasu i dla słusznych przyczyn, pozostają i nadal w mocy; w tym razie jednak biskup jako delegat papieski ma się starać, aby ustanowieniem zdatnych zastępców i wyznaczeniem im stosownego dochodu, piecza około dusz nie była zaniedbaną.

 

3. Biskupi mocą delegacji papieskiej, mają karać bez względu na jakiekolwiek przywileje, występki poddanych sobie duchownych, i zakonników poza murami klasztoru przebywających.

 

4. Ma prawo biskup i inni wyżsi prałaci bez względu na jakiekolwiek przywileje, wizytować ilekroć tego uznają potrzebę, kapituły katedralne i większych kościołów, i osoby do nich należące upominać i karać. Do tej wizytacji i inni z ramienia biskupiego mogą być przeznaczeni.

 

5. Żadnemu biskupowi nie wolno, bez względu na jakie bądź przywileje, w obcej diecezji bez pozwolenia ordynariusza wykonywać pontificalia.

 

Po przeczytaniu tych dekretów, wyznaczono w końcu do odprawienia następującej sesji dzień 3 marca 1547.

 

Tak sobór postępując w swych czynnościach, coraz dalej rozwija zadanie, budując i broniąc Kościół. Dogmatycznymi wyrokami sesji szóstej chciał sobór złe w samym jego zarodzie wyleczyć. Ten był bowiem początek i źródło błędów Lutra, iż trapiony czarną melancholią, a chcąc uspokoić sumienie, wymyślił sobie pewność absolutną odpuszczenia grzechów, ażeby nią sumienie, nie uspokoić, ale raczej zagłuszyć. Nie szukał zaś tej spokojności w pokornej bojaźni, kierowanej ufnością w miłosierdzie Boże, ale wymyślił sobie nowy dogmat, iż każdy ma wierzyć, że odpuszczone mu są grzechy, iż wszyscy jesteśmy w stanie łaski, a wątpienie o tym, jest grzechem przeciwko wierze. Nauka podobna przeciwną była nauce Ojców i Doktorów Kościoła, dlatego w pysze swej odrzucił Luter powagę Kościoła, a nawet list św. Jakuba. Co Luter więc pomieszał w swej ciemnej wyobraźni, popsuł i przesadził, Sobór Trydencki rozróżnia, naprawia, i w właściwe granice sprowadza, i to nie nowymi dowodami, ale wyrokami Pisma św. i Ojców.

 

Ważne mianowicie są dekrety dogmatyczne V i VI sesji ze względu na oznaczenie łaski, wolnej woli i grzechu pierworodnego. Pedagog, polityk, prawodawca, filozof i historyk, znajdzie w nich nieprzebrane źródło prawd, wiele z tajemnic życia społecznego i religijnego wyjaśniających; każdy zaś jasną a prawdziwą w nich znajdzie filozofię życia.

 

Podobnie i w dekretach reformacyjnych głęboką widać mądrość, znajomość duszy ludzkiej, a pomiędzy wszystkimi najściślejszy panuje związek. Dekret bowiem reformacyjny V sesji, nakazuje biskupom, aby z pilnością oddawali się opowiadaniu i nauczaniu słowa Bożego; nie mogliby zaś tego obowiązku przypilnować, nie rezydując w miejscu. Sesja dlatego szósta przepisuje biskupom i wszystkim duchownym pasterstwu oddanym, rezydencję. Ażeby zaś tym pewniej te dekrety reformacyjne mogły przejść w wykonanie, przydana jest biskupom oprócz zwyczajnej ich jurysdykcji i władza papieska mocą delegacji przeciw tym, którzy by się zasłaniać chcieli egzempcjami i przywilejami. A jak sobór biskupów, tak Paweł III papież, osobną bullą zobowiązał kardynałów do rezydencji, nie pozwalając im rządzić, jak jednym tylko kościołem. Tak więc wszystkie ogniwa łańcucha hierarchicznego są naprawione.

 

A ta reforma kościelna nie na piasku, ale na silnym fundamencie była budowaną, bo szła w zgodzie z dekretami dogmatycznymi, które człowieka oświecając i do poznania istoty swej przywodząc, tym samym prowadziły i sposobiły go do naprawy. Kościół reformując, chce człowieka przywieść do życia wedle reguły pierwotnej, od Boga samego nam nakreślonej, dlatego dogmatycznymi dekretami przywodzi mu ją do poznania, aby poznawszy ją, tym skłonniejszym się okazał do odmienienia swego życia. Luter nie pojął ducha prawdziwej reformacji, bo zamiast rozjaśniać, burzył tę regułę; nie pojął go i cesarz, który z politycznych względów żądał odwleczenia wyroków dogmatycznych. Znał też dobrze sobór, że człowiek może mieć poznanie i wolę dobrego, a mimo to źle czynić, i że wiadomość sama pożądliwość tym więcej drażni. I dlatego ukazuje on człowiekowi zbawienie w łasce Bożej i w wspólnym z nią pracowaniu, środkami nadto niebieskimi i ludzkimi stara się zabezpieczyć go przed upadkiem, stawiając mianowicie na czele trzody pasterza, który ma nią rządzić i kierować, gdy wedle nauki Lutra, trzoda ma rządzić pasterzem.

 

Po sesji szóstej cesarz zaniósł skargę do papieża przeciw soborowi, że przedwczesną publikacją wyroków dogmatycznych drażni protestantów, że nie przybrał do narad celniejszych uniwersytetów, że mało wagi przywiązuje do zreformowania dyscypliny kościelnej, i że starano się sobór albo przenieść albo znieść go zupełnie. Na tak niesprawiedliwe zarzuty odpowiedział słusznie papież, iż upór protestantów, nie dający się złamać przemocą, tym mniej zamilczeniem ich błędów może być pokonany; wyroki zaś nie były przedwczesne, bo sześć miesięcy nad nimi radzono; że przywołanie uniwersytetów ubliżałoby powadze soboru, bo w rzeczach wiary jest on nauczycielem i uniwersytetów; żądanie nareszcie przeniesienia soboru zdawało mu się być uzasadnionym i tylko ze względu na cesarza na nie nie zezwolił.

 

Tak więc Ojcowie soboru nie zważając na zażalenia cesarza, czynności swoje dalej zaczęli prowadzić i to zajęciem się artykułami o Sakramentach, a z dyscypliny, o beneficjach kościelnych. Dnia 17 stycznia 1547 kardynał del Monte oświadczył zebranym, że kongregacje partykularne do artykułów wiary, pod przewodnictwem kardynała Cervini odbywać się będą, on sam zaś będzie przewodniczył w naradach nad dyscypliną. Ojcowie w rozbiorze artykułów o Sakramentach nie uważali za rzecz potrzebną zupełnego rozwinięcia i uzasadnienia tej nauki, jak przy artykule o usprawiedliwieniu, ponieważ rzecz ta gruntownie wyświeconą była przez teologów, mianowicie Piotra Lombarda i Tomasza z Akwinu, a nadto Koncylium Florenckie potrzebne w tym względzie dało wyjaśnienie. Głównie więc chodziło Ojcom o potępienie błędów w tej mierze, nowych heretyków. Lutra błąd w pojęciu Sakramentów ten był, iż Sakramentom nie przyznawał mocy, jako same z siebie sprawiają łaskę (ex opere operato) ale raczej łaskę sakramentalną uważał za owoc wiary człowieka. Gorzej jeszcze uczył Zwingliusz, biorąc je za gołe znaki i ceremonie, po których wierni wzajemnie się poznać mogą. Podobnie w miejsce siedmiu, dwa tylko Sakramenty przyjmowali. Z ich pism więc sobór wyjął 14 zdań heretyckich i przeciw nim postanowił 13 kanonów de Sacramentis in genere (o Sakramentach w ogóle).

 

Z dyskusji nad tymi rzeczami prowadzonej, najwięcej zasługuje na uwagę, spór Dominikanów z Franciszkanami o skuteczności łaski sakramentalnej i w jaki sposób w Sakramentach łaska Boża zawartą jest. Pierwsi twierdzili, że Sakramenty o tyle w sobie zamykają łaskę, iż skutecznością swą przyprawiają duszę do jej przyjęcia (nie łaskę więc właściwie ale przyczynę jej wydają), podobnie jak dłuto rzeźbiarza nie tylko służy do ociosania kamienia, ale zarazem do nadania mu pewnego kształtu. Franciszkanie przeciwnie zaprzeczali Sakramentom przymiotu działającego i dysponującego czyli przyprawiającego duszę, dlatego że same z siebie dają łaskę, nie zaś wskutek przymiotu wydawającego ją. Zarzucali oni Dominikanom przechylanie się do luteranizmu, ci znowu Franciszkanom, iż zdaniem swym, niepodobnym do prawdy, Kościół na pośmiewisko w oczach heretyków wystawiają. Był to po prostu spór dwóch przeciwnych sobie szkół teologicznych, nie można więc dla tego soborowi żadnego stąd czynić zarzutu. Obie jednak walczące z sobą strony w gruncie zgadzały się na jedno, tj. że Sakramenty łaskę zawierają i są skutecznymi jej znakami. Sobór nie wchodząc w szkolne dystynkcje, ani żadnego z zdań szkół nie potępiając, trzymał się po prostu określenia dogmatu.

 

Podobnie oznaczenie charakteru niezmazalnego w trzech Sakramentach tj. jak go sobie wytłumaczyć, i oznaczenie intencji, potrzebnej do ważnego sprawowania Sakramentów św. dłuższą od innych wywołało dyskusję.

 

Kongregacje do rozpraw nad dyscypliną, każdego dnia oprócz dni świątecznych odprawiały się; było mianowicie rozbierane w nich nadużycie, z dzierżenia kilku razem beneficjów wypływające. Mimo bowiem zakazu starych kanonów kościelnych, posiadali niektórzy z duchownych nie tylko kilka beneficjów, z którymi obowiązek rezydencji nie był połączony, ale nawet beneficja pasterskie (curata). Do tych nadużyć przyczyniły się osobliwie liczne bardzo dyspensy papieskie. Podobnie i rzecz o egzempcjach wzięta była pod rozwagę. Papież już pod dniem 13 lutego osobnym Brewe upoważnił sobór, unie probostw na mocy dyspens papieskich uczynione, odwołać i znieść, i względem egzempcji postanowić, co mu się będzie zdawało. Legaci jednak Brewe tego nie ogłosili, aby nie wywołać zarzutu, iż takiego upoważnienia sobór od papieża nie potrzebuje. Jak zaś trudno przychodzi oddalić podobne nadużycia dowodzi to, że jak tylko dowiedziano się w Niemczech, iż na generalnej kongregacji o zniesieniu egzempcji była mowa, z całych Niemiec przybyli Prokuratorowie kapituł do Trydentu z prośbami, aby im przywileje ich były pozostawione.

 

Sesja VII, dnia 3 marca 1547

 

Było na tej sesji dwóch legatów papieskich, jeden kardynał z Hiszpanii, dziewięciu arcybiskupów, pięćdziesięciu dwóch biskupów, dwóch prokuratorów, elektor Trewirski, kardynał z Augsburga, dwóch opatów, pięciu generałów zakonnych. Jednogłośnie przyjęto kanony przeciwko fałszywej nauce o Sakramentach. Było ich 13 i na następujące błędy rzucają klątwę kościelną.

 

1. Kto by twierdził, że więcej albo mniej jest jak siedem Sakramentów, albo że który z nich nie jest Sakramentem prawdziwie. 2. Iż te Sakramenty od Sakramentów Starego Zakonu niczym innym, jedno ceremoniami i zewnętrznym obrządkiem się różnią. 3. Iż tak są między sobą równe, że żaden z nich nie jest dostojniejszym od innych. 4. Iż nie są konieczne do zbawienia, a że bez nich samą wiarą może być człowiek usprawiedliwiony. 5. Iż są jedynie dla ożywienia wiary. 6. Iż łaski, której są znakiem nie zawierają i nie dają, jakoby tylko gołymi były znakami przyjęcia wiary i należenia do liczby wiernych. 7. Iż nie zawsze i każdemu udzielają łaskę, choćby je godnie przyjmował. 8. Iż nie ex opere operato ją sprawują, ale że wiara w obietnicę Bożą wystarcza do jej otrzymania. 9. Iż chrzest, bierzmowanie i kapłaństwo nie udzielają charakteru niezmazalnego. 10. Iż wszyscy chrześcijanie mają moc sprawowania słowa i wszystkich Sakramentów. 11. Iż w ministrach Sakramentów nie wymaga się intencji przynajmniej czynienia tego, co Kościół czyni. 12. Iż minister w grzechu śmiertelnym, choćby wszystko, co do istoty Sakramentu należy uczynił, sprawić (conficere) i udzielić Sakramentu nie może. 13. Iż przyjęte i zwyczajne obrządki przy Sakramentach można lekceważyć, albo bez grzechu opuścić i na inne zamienić.

 

Co do chrztu św. następujące zdania zostały potępione w czternastu kanonach.

 

1. Jeśliby kto twierdził, iż chrzest Janowy równej był mocy z chrztem Chrystusowym. 2. Iż do chrztu prawdziwa i przyrodzona woda nie jest konieczną, a iż odrodzenie z wody w znaczeniu metafory ma być branym. 3. Iż Kościół rzymski nie posiada prawdziwej nauki o chrzcie św. 4. Iż chrzest od heretyków nawet dawany w intencji czynienia, co Kościół czyni i w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nie jest prawdziwym chrztem. 5. Iż chrzest do zbawienia nie jest koniecznym. 6. Iż ochrzczony nie może choćby chciał, przez grzech łaski utracić, chyba iżby wierzyć nie chciał. 7. Iż ochrzczeni przez chrzest, do wiary tylko a nie do zachowania całego przykazania Chrystusowego są obowiązani. 8. Iż ochrzczeni wolni są od zachowania wszystkich przykazań kościelnych. 9. Iż tak ma być chrzest człowiekowi do pamięci przywiedziony, iżby wszystkie śluby, po chrzcie uczynione mocą obietnicy ze chrztu za nieważne uznał, jakoby te śluby uwłaczać miały wierze albo chrztowi świętemu. 10. Iż wszystkie grzechy po chrzcie, samym przypomnieniem albo wiarą w chrzest przyjęty, odpuszczone bywają, albo w powszednie się zamieniają. 11. Iż chrzest powtórzony być ma przy takim, który wiary Chrystusowej się zaparł. 12. Iż dopiero po dojściu do wieku Chrystusowego, lub w godzinę śmierci można chrzest przyjmować. 13. Iż dzieci po dojściu do lat rozsądku mają być powtórnie chrzczone, a iż lepiej jest, zaniechać ich chrztu, aniżeli wierzących non actu proprio (nie aktem własnym) chrzcić in sola fide ecclesiae (na samą wiarę Kościoła). 14. Iż dzieci tak ochrzczone po dojściu do lat mają być pytane, czy za ważne to uznają, co ich rodzice chrzestni w imieniu ich przy chrzcie przyrzekli.

 

Następujące błędy przeciw Sakramentowi Bierzmowania w trzech kanonach zostały potępione:

 

1. Iż bierzmowanie chrzczonych próżną jest ceremonią, nie zaś prawdziwym sakramentem. 2. Iż obrażają Ducha Świętego, którzy krzyżmu bierzmowania, moc pewną przypisują. 3. Iż właściwym (ordinarius) ministrem nie jest sam biskup, ale i każdy inny prosty kapłan.

 

Dekret reformacyjny

 

Składa się z 15 rozdziałów, a na samym wstępie ważne bardzo jest położone zastrzeżenie w tych wyrazach "salva semper in omnibus sedis apostolicae auctoritate" ("bez ujmy na zawsze we wszystkim, powagi Stolicy Apostolskiej"). Dowodzi ono i uszanowania ku Stolicy Apostolskiej i mądrości Ojców zebranych, bo każde prawo wydaje się ze względu na zachodzące okoliczności, i żadne wszystkich możebnych wypadków przewidzieć nie może. Tą więc klauzulą dana jest najwyższej władzy kościelnej moc, tłumaczenia w razie potrzeby prawa, lub dyspensowania od niego. Dekret sam brzmi w treści:

 

1. Na rządcę kościołów katedralnych, mogą ci tylko być brani, którzy z prawego małżeństwa pochodzą, wieku są dojrzałego, poważnych obyczajów i w naukach biegli. 2. Nikomu nie wolno więcej nad jeden kościół metropolitalny lub katedralny posiadać razem. 3. Niższe beneficja kościelne, mianowicie curata tj. z pasterstwem połączone, mają być dawane ludziom godnym i zdatnym, i którzy rezydując, pasterskie obowiązki sami sprawować mogą. Kollacja inaczej uczyniona ma być unieważnioną, a Kolator podlega karom przepisanym. 4. Kto by kilka beneficjów curata, albo incompatibilia (niezgodne) wbrew przepisom kanonów kościelnych chciał lub miał posiadać, winien je utracić. 5. Ordynariusze mają żądać od tych, którzy kilka beneficjów curata albo incompatibilia posiadają pokazania dyspens, i przeznaczeniem zdatnych wikariuszów i stosownej pensji o to się postarać, ażeby piecza około dusz żadnej nie ucierpiała szkody. 6. Unie wieczne, które od czterdziestu lat około, są uczynione, mogą być roztrząsane od ordynariusza na mocy delegacji papieskiej, a które z nich potajemnie są wykonane, mają być zniesione. Te zaś które od tego czasu wprawdzie przyzwolenie otrzymały, ale nie przeszły jeszcze w wykonanie, jeśli bez słusznych przyczyn się stały, mają być uważane za uczynione w sposób oszukaństwa (per subreptionem). 7. Beneficja curata, które wskutek śledztwa wykażą się, iż na zawsze są w unii z kościołem katedralnym, kolegialnym, klasztornym albo innym jakim instytutem pobożnym, ma ordynariusz rokrocznie wizytować, i ustanowieniem zdatnych wikariuszów o to się starać, aby piecza około dusz w niczym nie ucierpiała. 8. Ordynariusze mocą delegacji papieskiej mają rokrocznie kościoły nawet egzemptowane wizytować i nad tym czuwać, aby potrzebne reparacje były wykonane, i piecza około dusz dobrze była sprawowaną. 9. Wyniesieni na godność przy większych kościołach, mają konsekracji nad czas prawem przepisany, nie odwłóczyć. 10. Nie wolno kapitułom w czasie wakansu infra annum (w ciągu roku) wydawać pozwolenia do święceń albo dimissorialiów, z wyjątkiem dla tych, którzy tego dla otrzymanego albo spodziewanego beneficjum potrzebują koniecznie. 11. Pozwolenie do udzielenia święceń przez każdego biskupa, ma być za nieważne uznane, jeśli nie zachodzi słuszna przyczyna, dla której właściwy ordynariusz święceń nie mógł udzielić. 12. Pozwolenia do odłożenia święceń po upływie roku, nie służą. 13. Nikt bez względu na jakiekolwiek przywileje nie może być instytuowany, jeśli pierwej od ordynariusza nie był wyegzaminowany, z wyjątkiem tych, których uniwersytety albo kolegia naukowe prezentują. 14. Sprawy cywilne egzemptowanych, należą przed forum biskupów jako delegowanych Stolicy Apostolskiej. 15. Ordynariusze mają nad dobrym zarządem szpitali nawet egzemptowanych, czuwać.

 

Z siedemdziesięciu trzech członków soboru, pięćdziesięciu dziewięciu głosowało za bezwarunkowym przyjęciem tego dekretu reformacyjnego, inni wystąpili z niektórymi zarzutami; i tak pięciu z nich żądało, aby dekretem, wzbraniającym posiadania więcej beneficjów, i kardynałowie byli objęci; dwóch nie chciało się zgodzić na klauzulę: "salva semper in omnibus auctoritate apostolica". Kilku z Hiszpanów skarżyło się na to, że rzecz o egzempcjach, którymi władza biskupów tak bywa ograniczoną, nie jest rozstrzygniętą, a za najszkodliwszą z tych egzempcji uważali tę, iż biskup względem członków własnej kapituły jurysdykcji swej wykonywać nie może. Mimo tej opozycji siódmej tylko cząstki soboru, dekret powyższy przez większość był przyjęty.

 

Nareszcie na następującą sesję dzień 21 kwietnia oznaczony został, nadzwyczajny jednak wypadek przyspieszył ją, aby przeniesienie soboru postanowić.

 

–––––––––––

 

 

Rys dziejów Ś-go Soboru Trydenckiego. Skreślił X. Antoni Brzeziński. (Przedruk z Tygodnika Katolickiego). Grodzisk, NAKŁADEM I CZCIONKAMI DRUKARNI TYGODNIKA KATOLICKIEGO. 1863, ss. 25-64.

 

Przypisy:

(1) Menzel, Geschichte der Deutschen, II, 434.

 

(2) Rohrbacher, Histoire universelle de l'Église catholique. Paris 1852, t. 24, p. 30 et seq.

 

(3) Pallavicini, Vera oecumenici Concilii Tridentini historia, 17, 10, n. 1.

 

(4) Że ten dekret tyczy się nie samego tylko Pisma św. ale i wszystkich ksiąg treści religijnej dowodzi treść ustawy Soboru Lateraneńskiego za Leona X, na którą się sobór w nim odwołuje, gdzie w ogóle jest mowa o każdym piśmie: "nullum librum aliquem".

 

(5) Pallav., VI, XVI, 5.

 

(6) Pallav., VII, 8, 5.

 

(7) Przy katedrach metropolitalnych miał być w tym celu osobny Kanonikat dla kanonika theologalis ustanowionym. Ta ustawa w Niemczech nigdy w życie nie przeszła. We Włoszech zaś wykłada się ludowi Pismo św. dotychczas.

 

(8) Słowa te wymierzone przeciw heretykom, którzy z jednego miejsca Pisma św. mówiącego iż sprawiedliwy upada, uczynili wniosek, że sprawiedliwy przykazania wypełniać nie może.

 

(9) Luter twierdził, że samo nas tylko niedowiarstwo potępia.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXIII, Kraków 2013

 

( PDF )

 

Powrót do spisu treści książki ks. A. Brzezińskiego pt.
Rys dziejów świętego Soboru Trydenckiego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: