UTARCZKA DUCHOWA

 

CZYLI NAUKA POZNANIA, POKONANIA SAMEGO SIEBIE,

I DOJŚCIA DO PRAWDZIWEJ DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

 

KS. WAWRZYNIEC SCUPOLI

 

––––––––

 

ROZDZIAŁ XIII.

 

Jak zwalczać mamy zmysłowość, co ma czynić wola aby nabyła świętego cnoty nałogu

 

Kiedy uczujesz synu, że Bóg i ciało jakby w walce, pragną wzajem zawładnąć twym sercem, następujących chwytać się masz środków, abyś nakłonił zwycięstwo na stronę Boga.

 

1. Kiedy pierwsze poruszenia chuci zmysłowych powstają przeciw rozumowi, zaraz usiłuj je potłumić, aby broń Boże, wola na nie nie przyzwoliła.

 

2. Raz potłumiwszy te poruszenia, możesz pozwolić aby odżyły, odnowiły się w duszy, abyś jeszcze silniej niż poprzednio na nie uderzył i one zupełnie zwalczył.

 

3. Dobrze by było, abyś i po raz trzeci wywołał je do walki, abyś nawykł z męstwem i pogardą one odrzucać. Uważ jednak dobrze, że tych dwóch sposobów odżywiania w umyśle swoim własnych namiętności, nie masz wcale używać pod względem chuci cielesnych, o których oddzielnie mówić będziemy.

 

4. Na koniec, ważną jest rzeczą, abyś wzbudzał w sobie akty cnót przeciwnych tym nałogom występnym, których pozbyć się zamierzałeś. Następujący przykład lepiej cię o tym objaśni.

 

Przypuszczam, że jesteś wzruszony niecierpliwością. Wnijdź zaraz w siebie samego i przypatrz co się wewnątrz ciebie dzieje, ujrzysz, że trapiące cię niezadowolenie, co powstało w niższej części duszy, usiłuje dosięgnąć woli i zawładnąć tą wyższą rozumną częścią duszy. Podług przeto pierwszego wyżej wskazanego prawidła, przyłóż wszelkiego możebnego starania, abyś powstrzymał taki zapęd, aby wola nakłonić się nie dała. I później jeszcze miej się na baczności, nie przestawaj ścierać się z wrogiem dopóki tenże pokonany, niby zamordowany, całkowicie nie podda się, nie ulegnie rozumowi. Zastanów się jednak dobrze nad zdradliwą zasadzką złego ducha. Kiedy postrzeże, że mężnie odpierasz gwałtowne namiętne napady, on sam nie tylko przestanie je rozniecać w sercu, ale nawet rozniecone będzie usiłował na pewien czas przytłumić. Albowiem jego jest zamiarem przeszkodzić, abyśmy przez silny odpór nie nabyli cnoty przeciwnej owemu nałogowi; jego następnie jest zamiarem, natchnąć w nas uczucie próżnej pychy, wprowadzić nas w uprzedzenie, że na kształt dzielnych szermierzy, w krótkim czasie zwalczyliśmy wroga. Potrzeba zatem abyś raz jeszcze wyszedł do walki, abyś przywiódł sobie na pamięć przyczyny które spowodowały niecierpliwość i zamieszanie; a kiedy one zaczną znowu wzruszać niższą część duszy, wtenczas użyj wszelkiej potęgi woli dla ich zupełnego stłumienia.

 

Ponieważ jednak mimo wielkiego wysilenia na odparcie wroga, z tej nawet pobudki, że to się podoba Bogu, uczynionego, jeszcze nie możesz być zupełnie pewnym zwycięstwa stanowczego, od ułudy wolnego, jeszcze więc raz wystąp do walki przeciw występkowi którego się pragniesz pozbyć, i obudź w sobie przeciw niemu nie tylko niechęć, ale jeszcze cały wstręt i pogardę.

 

Na koniec, nie dosyć jest zwalczyć wroga, potrzeba jeszcze duszę przezeń napastowaną, przyozdobić cnotą, nabyć świętego cnoty nałogu, a to przez wzbudzenie w sobie aktów przeciwnych swej nieporządnej zwalczonej namiętności. Na przykład: jeśli chcesz nabyć prawdziwej łagodności, słodyczy, w zdarzeniach powodujących naszą niecierpliwość, która stąd pochodzi, że nami gardzą, wówczas nie wystarcza użycie wskazanego dopiero oręża, nie wystarcza wielokrotne potłumienie natarczywej pokusy, ale potrzeba jeszcze umiłować pogardę, którą nam wyrządzają, potrzeba, abyśmy pragnęli często w tenże sam sposób, i przez też same osoby być wzgardzonymi, potrzeba, abyś silnie postanowił daleko większe pogardy znieść w cierpliwości.

 

Przyczyna zaś dla której bez wzbudzania w sobie takich aktów, przeciwnych występkowi jaki zleczyć pragniemy, nie możemy udoskonalić się w cnocie, jest jasna; wszystkie bowiem inne akty choćby bardzo skuteczne, i w wielkiej czynione liczbie, nie będąc zastosowane, nie wyniszczą zła aż do korzenia; nie zmieniając przeto przykładu, powtarzamy dalej, że chociażbyś nie zezwalał na poruszenia niechęci i gniewu który się obudza gdy ci ubliżają i tobą gardzą, a nawet potłumiał one w sposobie przez nas przywiedzionym, wiedz zawsze, że, jeżeli nie zamiłujesz wzgardy, jeśli ona nie stanie się dla ciebie przedmiotem radości, nigdy nie dojdziesz do wykorzenienia z serca nałogu niecierpliwości, która widocznie stąd powstaje, że się lękasz być wzgardzonym od świata, że masz chętkę niezłomną pozyskiwania jego względów i szacunku.

 

Tak jest, nie spodziewaj się nigdy posiadać trwałej cnoty, jeśli przez często powtarzane tychże samych cnót akty, nie wyniszczysz w sobie zdrożności im przeciwnych. Powiadam, przez często powtarzane akty, albowiem jako przez częste grzechy nabywamy ich nałogu, tak znowu przez częste tylko powtarzane ćwiczenia cnoty, przychodzimy do nabycia świętego nałogu, któryby był i doskonałym i żadnego nawet cienia nie zostawił występku. A nawet więcej potrzeba dobrych ćwiczeń do nabycia świętego w cnocie nałogu, aniżeli grzechów do złego w występku nawyknienia; bo zepsuta natura nasza więcej jest skłonna do złego, niż do cnoty.

 

Uważ dalej, ponieważ cnota jakiej pragniesz, nabywa się przez zewnętrzne ćwiczenia odpowiednie wewnętrznemu usposobieniu serca; a tak co się tyczy cierpliwości winieneś nie tylko z całą słodyczą i miłością rozmawiać z osobami, które tobie w jaki bądź sposób zawiniły, ubliżyły, lecz jeszcze czynić im wszystkie możliwe przysługi; a chociaż te zewnętrzne okazy miłości zdadzą się tobie maluczkie i słabe, i chociażby z największym przychodziły ci opieraniem się wewnątrz natury, nie zaniedbuj ich wcale, one bowiem, jakkolwiek wątłe a może i trudne, utrzymają cię w walce, i posłużą do odniesienia zwycięstwa.

 

Czuwaj pilnie nad wewnętrznym poruszeniem serca, nie przestawaj na potłumieniu najgwałtowniejszych namiętności, wyniszczaj je aż do najdrobniejszego zarodu, bo te na pozór drobne skłonności, są zwykle usposobieniem do innych, z których na koniec sam nałóg powstaje. Ileż osób co zaniedbały poskromić swe namiętności w lekkich i drobnych rzeczach, chociaż mężnie zwalczyły wszelkie wybuchy chuci nieporządnych, w chwili kiedy się najmniej spodziewały, z gwałtownością największą naciśnione zostały przez wrogów co byli na pół tylko pokonanymi.

 

Jeszcze tu jedną nader ważną dajemy ci synu przestrogę: poskramiaj się nie tylko w rzeczach dozwolonych, lecz nawet i w niezbędnych. Tym bowiem sposobem zyskasz wiele: łatwiej bowiem potrafisz się zwyciężyć w innych niepotrzebnych rzeczach, staniesz się wprawniejszym i silniejszym w pokonaniu pokus, i zarazem milszym w obliczu Pana. Mówimy tu w szczerocie duszy to co myślimy, niech cię nie zrażają synu od pracy święte ćwiczenia które tu podajemy, a które tak są potrzebnymi do dobrego urobienia głębi serca. Spełniając ochotnie i pilnie te ćwiczenia, wkrótce odniesiesz zwycięstwo nad samym sobą, uczynisz olbrzymie kroki na drodze cnoty, staniesz się duchowym nie tylko nazwą, ale skutkiem samym i prawdą.

 

Jeśli się zaś udasz inną drogą, chociażby ona wydawała się tobie najdoskonalszą, chociażbyś na niej doznawał największych ducha rozkoszy, choćbyś sądził się być w zjednoczeniu z Bogiem, bądź pewny, że ona nie doprowadzi cię do trwałej cnoty, ani poznania co to jest prawdziwa duchowość; bo ta, jakeśmy w pierwszym powiedzieli rozdziale, nie na przyjemnych, schlebiających naturze zasadza się ćwiczeniach, lecz na takich, które i naturę i jej namiętności, jej chuci nieporządne krzyżują.

 

Tą tylko krzyżową drogą, odnowiony wewnętrznie przez cnoty nabyte, człowiek przychodzi do zespolenia się wewnętrznego z swym Stwórcą i swym Zbawcą do krzyża przybitym. To jest niezawodna, że jak nałogi występne tworzą się w nas przez powtarzane czyny woli, poddającej się chuciom zmysłowym, tak znowu cnoty chrześcijańskie nabywa dusza przez wiele powtarzanych czynów woli, zgodnych zupełnie z wolą Boga, która wiedzie z cnoty do cnoty.

 

Jako wola człowieka nie jest nigdy występna, mimo całego nacisku jaki nań niższa część duszy czyni, byle tylko przyzwolenia nie udzieliła, podobnież, nie może być świętą i zjednoczoną z Bogiem, mimo całej mocy pociągającej ją łaski, jeżeli współdziałać z łaską nie będzie, nie tylko przez wewnętrzne czyny, ale nawet kiedy potrzeba, przez zewnętrzne.

 

–––––––––––

 

 

Utarczka duchowa czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej. Przez Księdza Scupoli, Teatyna. Przełożył z francuskiego X. S. U. W. C., Warszawa 1858, ss. 34-40.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMIX, Kraków 2009

Powrót do spisu treści dzieła ks. Wawrzyńca Scupoliego pt.
Utarczka duchowa

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: