O POSŁUSZEŃSTWIE
O POSŁUSZEŃSTWIE PRZEŁOŻONYCH
– Mój Ojcze, zapytałem św. Biskupa, czy przełożeni mogą wykonywać cnotę posłuszeństwa?
Odpowiedział mi:
– Mogą oni wykonywać ją daleko lepiej i z większą dla siebie zasługą, aniżeli ich podwładni.
Ta odpowiedź zadziwiła mię, prosiłem więc o jej objaśnienie.
– Ci, co są obowiązani do posłuszeństwa, mówił, podlegają zwykle tylko jednemu przełożonemu, którego rozkazów wyłącznie słuchać powinni. Przełożeni zaś nie będąc niczym skrępowani, mogą być posłusznymi nawet wtedy, gdy rozkazują. Jeżeli bowiem rozkazują podwładnym tylko dla wykonania posłuszeństwa rozkazowi Boga, który dając im zwierzchnictwo nad innymi, chciał, aby im rozkazywali: wtedy same ich rozkazy, będą aktem posłuszeństwa.
Tego rodzaju posłuszeństwo powinno być wykonywane nawet przez samych monarchów; Panem ich bowiem jest tylko Bóg, któremu obowiązani są zdać rachunek ze wszystkich spraw swoich. Dodajmy do tego, że nie ma na świecie tak wielkiej potęgi, która by nie uznawała nad sobą – nawet tu na ziemi, jakiejkolwiek zwierzchności, przynajmniej w porządku duchownym i ze względu na kierownictwo sumienia.
Ale jest jeszcze daleko wyższy stopień posłuszeństwa, na który postąpić mogą wszyscy przełożeni, idąc za radą św. Piotra, który mówi: Bądźcież tedy poddani wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu dla Boga (1).
Przez to posłuszeństwo powszechne czynimy z siebie wszystko dla wszystkich dla pozyskania wszystkich Jezusowi Chrystusowi (2); przez nie uważając każdego bliźniego, bez względu na jego osobę, za naszego zwierzchnika, czynimy się sługami wszystkich dla Jezusa Chrystusa.
Św. Biskup wykonywał to posłuszeństwo z całą ścisłością, i dlatego wobec każdego, z kim rozmawiał, zachowywał się tak, jakby względem swego przełożonego. Przyjmował on każdego; nie unikał z nikim rozmowy, każdego słuchał cierpliwie, rozbierając najdrobniejsze szczegóły, poddawane jego sądowi. W czasie rozmowy z kimkolwiek prowadzonej, nie okazał on nigdy najmniejszego znaku znudzenia, niepokoju, albo zniecierpliwienia, chociażby natręctwo było wielkim i strata czasu bardzo dotkliwa.
W takich razach miał zwyczaj mówić:
"Bóg tak chce, Bóg tego po mnie wymaga; czegóż mi więcej potrzeba? Kiedy się zajmuję jedną sprawą, nie jestem obowiązany myśleć wtedy o drugiej. Istotą wszystkich naszych czynów powinna być najświętsza wola Boża, poza którą jest tylko zamieszanie i ucisk".
–––––––––––
Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 371-373.
Przypisy:
(1) I Piotr II, 13.
(2) I Kor. IX, 22.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2013
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: