O POBOŻNOŚĆI I O MODLITWIE
Wszystkie rzeczy mają (swój) czas (1). Inny jest czas do cierpienia, a inny do modlitwy. Trzeba by mieć ciało spiżowe, aby pracować w chorobie. Gdy Bóg chce, abyśmy chorowali, uwalnia nas wtedy od pracy.
Są chorzy którzy nie tyle narzekają na dolegliwości swoje, jak raczej na to, że nie mogą służyć Panu Bogu tak jak Mu służyli w zdrowiu. Skargi wynikają z błędnego pojęcia. Skarżący się bowiem nie wiedzą, że jedna godzina spędzona w cierpieniu a miłości ku Bogu, więcej jest warta, aniżeli wiele dni pracy podjętej z mniejszym zdaniem się na Jego czcigodną wolę. Co więcej, istotna przyczyna tych narzekań tkwi w tym, że chcemy służyć Bogu, nie według woli Bożej a wedle własnego naszego upodobania.
Kiedy Bóg chce, żebyśmy chorowali, my chcemy być zdrowi. Kiedy pragnie, abyśmy Mu służyli cierpiąc: my pragniemy służyć Mu pracując. Kiedy On chce, abyśmy ćwiczyli się w cierpliwości: my chcemy wykonywać akty pokory, pobożności, oddawać się modlitwie itp. Czyli jednym słowem, wolimy zdrowie, niż chorobę; łaski Boże, niż Jego doświadczenia, a zamiast kochać samą miłość Bożą, kochamy tylko jej słodycze. Kto zaś kocha czystą miłością, kocha Go zarówno w każdym położeniu: tak w chorobie, jak i w zdrowiu; tak w przeciwności, jak i pomyślności; tak w boleści, jak i w radości. Bóg jest zawsze zarówno doskonałym i dobrym, wszystko więc co chce dla nas, zarówno jest godnym miłości; niejednostajność zaś naszej dla Niego miłości, w różnych warunkach życia, dowodzi tylko, że jej właściwie nie mamy wcale.
Pewna osoba skarżyła się przed św. Biskupem, że podczas długiej choroby nie może odprawiać rozmyślania, w którym miała wielkie upodobanie i bez którego popadła w grzeszną ociężałość. Święty dał jej taką odpowiedź: "Nie martw się, że bez rozmyślania na łóżku pozostajesz: gdyż znosić rózgi Zbawicielowe nie mniejszym jest dobrem nad rozmyślanie. Nie, zaiste, gdyż lepszą jest rzeczą być z Chrystusem na krzyżu, aniżeli nań tylko patrzeć.
Wiem dobrze że na tym łóżku tysiąc razy na dzień serce swe oddajesz w ręce Boga, a na tym już dosyć. Bądź uległą chętnie lekarzowi, a kiedy on zabroni ci jakiego ćwiczenia albo postu, albo modlitwy myślnej, lub ustnej prócz aktów strzelistych, proszę cię najusilniej przez poszanowanie i przez miłość, którą chcesz mieć ku mnie, abyś była zupełnie posłuszną, gdyż to Bóg tak rozporządził. Gdy będziesz uleczoną i należycie się wzmocnisz, powróć zwolna na właściwą swoją drogę, a zobaczysz, jak daleko na niej zajdziemy, przy pomocy Bożej".
–––––––––––
Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 332-334.
Przypisy:
(1) Ekl. III, 1.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2012
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: