O POBOŻNOŚĆI I O MODLITWIE
Znajdują się osoby, które się tak zniechęcają do modlitwy, że zaniedbują ćwiczenia się w niej, nie dlatego, aby napotykały w niej zbyt wiele trudności, ale ponieważ, jak same powiadają, są niewiernymi w wykonywaniu zrobionych postanowień. Z obawy więc niewypełnienia tych postanowień, nie czynią ich zupełnie, a zarazem opuszczają i samą modlitwę.
Nasz Święty uważał to za niebezpieczną zasadzkę wroga zbawienia. Czeka się, mówił on, rok cały, dla zebrania kłoska zboża, który wydać powinno ziarnko wrzucone w ziemię dwanaście miesięcy przedtem; czeka się wiele lat na jabłko, na które ziarnko dziś się sieje. Dlaczegóż byśmy więc nie umieli użyć nieco cierpliwości dla doczekania się owocu modlitwy?
Nie należy więc nigdy opuszczać ćwiczenia się w modlitwie, chyba dla oddania się zajęciom niecierpiącym zwłoki, a wtedy jeszcze, trzeba ją nagradzać częstymi aktami strzelistymi. Co więcej, nie należy nigdy zaniedbywać czynienia postanowień w modlitwie.
Jakkolwiek bowiem nie zawsze one się wypełniają i zdarzyć się może, że zaraz przy pierwszej sposobności o nich zapomnimy, są to wszakże nasionka, które puszczają korzonki w sercu naszym i wydadzą na koniec wyborny swój owoc, wtedy nawet, kiedy, być może, już o nich zupełnie zapomnieliśmy.
Zresztą, chociaż byśmy przez te postanowienia pobudzili się tylko do odwagi w wykonywaniu rzeczy duchownych, już sama ta dobra wola choć często bezpłodna, jest sama w sobie dobrą a przez to przyjemną Bogu, który wyrozumiewa myśli nasze z daleka, i odkrywa drogi nasze i ścieżki (1). Choćbyśmy zatem, na podobieństwo tych młodych ludzi, co uczą się konno jeździć, lub bronią władać, nie robili nic więcej, tylko ćwiczyli się w sztuce walczenia z szatanem i namiętnościami: jeszcze by to ćwiczenie było znakomicie pożytecznym. Ten, który dziś ucieka z placu, mówił pewien mąż starożytny, może jeszcze mężnie walczyć w innej potrzebie.
Nie należy tedy nigdy tracić odwagi. Przeciwnie, mówmy w każdym czasie z Prorokiem: W Panu ja ufam; jakoż mówicie duszy mojej: uciekaj na górę jako wróbel? (2) Czemuś jest smutna duszo moja? i czemu mię trwożysz? Miej nadzieję w Bogu, bo Mu jeszcze wyznawać będę, zbawienie twarzy mojej, i Bóg mój (3).
–––––––––––
Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 330-331.
Przypisy:
(1) Ps. 138, 3.
(2) Ps. 10, 1.
(3) Ps. 41, 12.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2012
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: