O POBOŻNOŚĆI I O MODLITWIE
Powinieneś o tym wiedzieć, mówił mi pewnego razu św. Biskup, że można być bardzo nabożnym a jednak bardzo złym.
– Tak, odpowiedziałem, jeżeli nabożność ta jest obłudną.
– Nie, nie, odparł, ja mówię o prawdziwej nabożności.
Nie mogąc sam rozwiązać tej zagadki, prosiłem Świętego, aby mi wyjaśnił myśl swoją.
– Pobożność, rzekł mi wtedy, jest z natury swojej cnotą moralną i nabytą: jest to więc cnota wypływająca z tej, którą nazywamy religią, podobnie jak religia znów ma swoje źródło w jednej z czterech cnót kardynalnych, zwanej sprawiedliwością. Wiemy zaś dobrze, że wszystkie cnoty moralne a nawet cnoty teologiczne wiara i nadzieja: mogą się znajdować w duszy jednocześnie z grzechem śmiertelnym. Cnoty te pozbawione miłości, która stanowi ich formę, treść i życie, są zaprawdę niedoskonałe i martwe, ale niemniej jednak istnieją one w tym stanie śmierci.
Jeżeli można być prorokiem, jakim był Saul, Balaam i Kajfasz, jeżeli można i cuda czynić, jak powiadają o Judaszu, że je czynił; jeżeli można mieć tak mocną wiarę, żeby i góry przenosiła, rozdać wszystkie majętności ubogim, cierpieć nawet męczeństwo a nie mieć miłości, która czyni sprawiedliwymi (1): jednym słowem, jeżeli można być wierzącym, miłosiernym, cierpliwym, mężnym w tak wysokim stopniu, jakośmy powiedzieli, a przy tym być niewolnikiem pychy, zazdrości, nienawiści, niepowściągliwości itp. występków: możnaż się dziwić, że nabożność może się połączyć z niegodziwością i znaleźć się rzeczywiście w duszy skądinąd występnej?
– Któż tedy jest prawdziwie pobożny? – zapytałem go jeszcze.
– Powiadam ci, odrzekł mi na to, że z tymi występkami pobożność nie jest prawdziwą – ale martwą.
– A ta pobożność martwa, jestże pobożnością prawdziwą?
– Tak zaiste, jak ciało martwe jest prawdziwym ciałem.
– Ale, zarzuciłem, to prawdziwe ciało, nie jest już prawdziwym człowiekiem.
– Prawda, odparł, że to już nie jest człowiek cały i doskonały, ale jednak jest to prawdziwe ciało człowieka umarłego.
Tak też i pobożność bez miłości jest pobożnością rzeczywistą, ale martwą. Jest ona o tyle rzeczywistą, o ile rzeczywistą być może pobożność bezduszna i martwa, ale nie jest taką, jaką być powinna pobożność ożywiona i prawdziwa. Przez miłość człowiek staje się dobrym, a przez nabożeństwo nabożnym. Straciwszy więc miłość, traci zarazem i dobroć i staje się złym; ale może jednak pozostać nabożnym. Podobnie jak przez grzech śmiertelny nie traci człowiek zarazem wszystkich cnót nawyknieniem dobrym nabytych i grzechowi temu wprost przeciwnych; nie traci nawet wiary lub nadziei, chyba przez grzech niedowiarstwa lub rozpaczy.
Nasz św. Biskup tegoż samego naucza w rozdz. I Drogi do życia pobożnego.
–––––––––––
Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 301-303.
Przypisy:
(1) I Kor. XIII.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2011
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: