Święty Biskup przytaczał czasem z przyjemnością to zdanie Seneki: O! ubóstwo, jak wielkim dobrem jesteś, ale dobrem, na którym się ludzie nie znają! Co do mnie, dodawał, wprawdzie kocham ubóstwo, bo któżby nie kochał cnoty, tak umiłowanej przez Chrystusa Pana, iż była ona nieodstępną towarzyszką całego Jego ziemskiego życia; a jednak, prawdę mówiąc, nie znam jej z bliska i mogę o niej mówić tylko ze słyszenia.
Podobno jeszcze trudniej, rzekłem, przyszłoby ci mówić o bogactwach mając tak szczupłe dochody! Święty powiedział mi na to słowy tegoż filozofa: szczęśliwe ubóstwo, kiedy jest wesołym! Co więcej, nie może się ubóstwo nazwać cnotą ewangeliczną, jeżeli jest ponurym i smutnym. Apostołowie zarówno radowali się w niedostatku, jak i w cierpieniach, które znosili dla Jezusa Chrystusa.
Duchowny, mówił on, (co św. Paweł mówi o każdym chrześcijaninie), który mając pożywienie i okrycie, nie zadawala się jednak tym: niegodzien jest imienia kapłańskiego; niegodzien, aby Bóg stał się cząstką dziedzictwa jego. Biskupstwo moje czyni mi tyle, ile biskupstwo toledańskie; zyska mi ono niebo albo piekło, tak jako i tamto swemu posiadaczowi, wedle tego, jak obaj spełnimy obowiązki naszego powołania.
Największy to zysk, mówił jeszcze ze św. Pawłem, pobożność z przestawaniem na swoim (1).
Moje dochody wystarczają mi na moje potrzeby; co by zaś było nadto, byłoby zbytecznym. Ci, którzy mają więcej, na to tylko mają, aby mieli więcej ludzi u dworu swego; a tak nie dla siebie mają dochody, ale raczej dla służących, którzy zwykle jedzą tylko dobrze i nic nie robią dla chwały Bożej.
Kto ma mniej, mniejszy też zda rachunek Bogu z tego. Kto nie ma nazbyt, mniej ma do rozdania, a zatem i nie tak wiele trudu w obmyślaniu, komu należy dać, gdyż Król chwały chce, aby Mu służono roztropnie.
Jako jest dobrym środkiem przeciwko wyniosłości uważać na tych, którzy są niżej od nas postawieni; tak też jest wybornym przeciwko łakomstwu baczyć często na uboższych. Zwykle ubóstwo nasze okazuje się dopiero przez porównanie.
Żeby się zbogacić w krótkim czasie i z małą pracą, nie trzeba gromadzić dostatków do dostatków, ale zmniejszać swoją chciwość. Ten nigdy nie będzie miał dosyć, kto się nie kontentuje tym, czego sama potrzeba wymaga.
–––––––––––
Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 204-205.
Przypisy:
(1) I Tym. VI, 6.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2008
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: