DUCH

ŚWIĘTEGO FRANCISZKA SALEZEGO

 

CZYLI

 

WIERNY OBRAZ MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO

 

CZĘŚĆ VI

 

O POKORZE

 

ROZDZIAŁ I

 

CECHY PRAWDZIWEJ POKORY

 

Nasz Święty zalecał, aby pokora, czy to rozu­mu, czy woli, była zawsze ożywiona miłością; ina­czej, mawiał on, będzie to cnota pogańska.

 

Pragnął Święty, abyśmy zamiłowali własną wzgardę dla przypodobania się Bogu przez owe upo­korzenia, w wyborze których nie mieliśmy żadne­go udziału. Krzyże, mówił on jeszcze, które sa­mi na siebie wkładamy, zwykle daleko więcej podobają się nam od tych, jakimi nas inni obar­czają; więcej też cenił on jedno, choćby najdro­bniejsze cierpienie, po chrześcijańsku zniesione, aniżeli wiele czynów wspaniałych i znakomitych, ale z własnego upodobania pochodzących.

 

Cierpliwe znoszenie obelg, zelżywości, poni­żeń i wzgardy, nazywał Święty kamieniem pro­bierczym prawdziwej pokory; bo przez to staje­my się podobni do Jezusa Chrystusa, który wy­niszczył i poniżył samego siebie, stawszy się po­słusznym aż do śmierci, a śmierci najzelżywszej na krzyżu.

 

Co się tyczy dobrowolnego szukania upoko­rzeń, w razie gdy one się same nie nastręczają, kładł je na drugim miejscu, jako drugorzędną cechę pokory; ponieważ miłość własna w takim razie, zbyt łatwo i niepostrzeżenie, wśliznąć się może.

 

Kochać się w upokorzeniach i wzgardzie, jak­by w największych zaszczytach, a nienawidzieć zaszczytów i pochwał tak, jak je ludzie próżni zwykli cenić i miłować: było w oczach jego zna­mieniem najgłębszej pokory.

 

Przytaczał w tym względzie św. Biskup przy­kłady z Pisma św. między innymi Mojżesza, który przekładał obelgi i wzgardę, doznawane od Izrae­litów, nad wszystkie wspaniałości i zaszczyty dwo­ru Faraona. Podobnie i Ester miała w obrzydze­niu wszystkie bogactwa i przepych, chociaż przyodziewała się nim, dla przypodobania się królowi Aswerusowi, swemu oblubieńcowi. Tak też Dawid cieszył się, że stał się przedmiotem szyderstw żony swej Michol, córki Saula, dlatego, że tań­czył przed arką Pańską. Tak apostołowie mieli sobie za największą pociechę i radość, cierpieć obelgi i zelżywości dla imienia Jezusowego.

 

Według świętego Biskupa, posłuszeństwo jest jedną z cech wybitnych prawdziwej pokory. Je­żeli jesteś posłuszny, mówił on, prędko, szczerze, bez szemrania, z radością: znak to, że jesteś prawdziwie pokorny. Bez pokory, trudno być szczerze posłusznym, gdyż posłuszeństwo będące cnotą, wymaga uległości i poddania serca. Prawdzi­wie zaś pokorny uważa siebie dla miłości Jezusa Chrystusa za sługę i poddanego i poczytuje się z Apostołem za obelgę ludzi i za pomiotło całego świata.

 

Zalecał on także wykonywać wszelką sprawę w duchu pokory i ukrywać, wedle możności, do­bre nasze uczynki przed okiem ludzkim, pragnąc, aby one jedynie Bogu były znane. Nie chciał jednak aby to miało się stać powodem skrupułów lub po­wstrzymywać od czynienia dobrze, gdyż miłował on pokorę szlachetną, wielką i odważną, nie zaś gnuśną i tchórzliwą.

 

Mawiał czasem, że nie należy nic czynić dla tak lichego względu, jakim jest chwała ludzka; ale też nie trzeba zaniedbywać dobrych czynów z obawy pochwał i sławy u ludzi. Tylko słaba głowa, dodawał, doznaje bólu od zapachu róży.

 

Zalecał nade wszystko Święty, aby nie mówić nigdy o sobie, ani dobrze, ani źle, chyba w wiel­kiej konieczności i to z największą ostrożnością. Wszelka pochwała lub nagana siebie samego, mó­wił on, pochodzi z jednego źródła próżności.

 

Chełpliwość jest tak niską wadą, że bywa od wszystkich wyśmianą i wzgardzoną; co się zaś ty­czy wzgardliwych słów względem siebie samego, jeżeli one nie pochodzą z serca głęboko przeko­nanego o własnej nędzy, to kryją w sobie najsub­telniejszą próżność; albowiem rzadko się zdarza, aby ten, kto źle o sobie mówi, istotnie tak o sobie myślał, albo szczerze pragnął żeby inni tak o nim sądzili; przeciwnie, chce on, aby go miano za pokornego, i do tego właśnie zmierzają jego słowa. Tacy ludzie stają się podobni do wiośla­rzy, obracających się plecami do miejsca, do któ­rego wszystkimi dążą siłami.

 

 

Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 176-179.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: