O CIERPLIWOŚCI
"Kto się uskarża, ten grzeszy", było przysłowiem naszego Świętego. Ale zdanie to trzeba zrozumieć w tej myśli, w jakiej ono było mówione. Rozumiał on przez uskarżania się tego rodzaju żale, które podobne są do szemrania i stają się przez to grzesznymi. Miłość własna zwykle jest niesprawiedliwą: powiększa ona niepomiernie doznane przykrości, dobierając najjaskrawszych barw do odmalowania ich czasem w rzeczach tak drobnych, że za nic poczytalibyśmy to sobie, gdybyśmy coś podobnego innym wyrządzali.
Oto, co potępiał Święty.
Nie miał on za złe dochodzenia sądowego krzywdy, uczynionej na majątku, na zdrowiu lub na czci; ale chciał, aby to działo się ze spokojem i bez wszelkiej namiętności.
W sławnym dziele swoim, Filotea, poświęcił on cały rozdział dla okazania, że bronienie własnej dobrej sławy środkami słusznymi, bynajmniej nie sprzeciwia się ani pokorze, ani miłości. Ale taka jest słabość i ułomność ludzka, że nawet przed sądem trudno jest bardzo zachować się z pomiarkowaniem i spokojem. Stąd urosło przysłowie, że w stu funtach procesów, trudno jest znaleźć łuta miłości.
Co się tyczy chorób, chciał nasz Święty, ażeby powiedzieć po prostu i szczerze swoje cierpienia tym, którzy nam mogą przynieść ulgę. Bóg bowiem Sam jest Stwórcą lekarstw i On Sam zaleca czcić lekarza (1).
Oto, co w tym przedmiocie mówi nasz Święty w Filotei. "Gdy będziesz chorą, ofiaruj wszystkie boleści, dolegliwości i niemoce twoje w służbę Chrystusowi Panu, i błagaj Go, aby je raczył przyjąć i domieścić do męki Swojej przenajświętszej, którą za ciebie i dla ciebie podjął. Słuchaj lekarza, przyjmuj lekarstwa, mięsa i inne leki, dla miłości Bożej, wspominając na żółć, którą Zbawiciel nasz przyjął dla miłości naszej. Pragnij wyzdrowieć dla służenia Bogu; ale nie wzdrygaj się usychać z posłuszeństwa Jemu i bądź gotową umrzeć, jeśli Mu się to podoba; abyś tym rychlej chwaliła i posiadała Boga na wieki" (2).
Oprócz tych dwóch okoliczności: sądu i choroby, mniemał święty Biskup, że uskarżanie się nie tylko jest niepożytecznym ale jeszcze zwykle bywa niesłusznym i niepomiarkowanym. Zresztą, jakkolwiek cierpienia nasze pochodziłyby z przyczyn niesłusznych i złośliwych: potrzeba mieć jednak zawsze w pamięci najpierwszą przyczynę, to jest wolę Bożą, która używa jednych i drugich, dopuszczając je na nas albo dla naszej poprawy, albo dla pobudzenia nas do postępu na drodze cnoty; inaczej bowiem skargi nasze i użalenia się zwracają się niejako przeciwko Bogu.
Osoby, otaczające świętego Biskupa, w jego ostatniej chorobie, twierdziły, że nigdy nie słyszały z ust jego żadnej skargi.
Mówił on po prostu, co go bolało, bez wszelkiego powiększania lub zmniejszania, zdając się zresztą na lekarzy, spełniając ich zlecenia i przyjmując wszystko z ochotą, a nawet z widoczną radością.
Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 167-169.
Przypisy:
(1) Ekli. XXXVIII, 1. 12.
(2) C. III, rozdz. 3.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: