DUCH

ŚWIĘTEGO FRANCISZKA SALEZEGO

 

CZYLI

 

WIERNY OBRAZ MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO

 

CZĘŚĆ V

 

O CIERPLIWOŚCI

 

ROZDZIAŁ XI

 

PRZYKŁAD CIERPLIWOŚCI W NIESPRAWIEDLIWYM UCISKU

 

Nasz Święty poręczył znaczną sumę za pe­wnego szlachcica, przyjaciela i powinowatego swe­go. Gdy nadszedł czas wypłaty, wierzyciel zgłosił się do Świętego, żądając wypłaty długu. Święty ze zwykłą swą słodyczą przedstawił mu, że ten szlachcic posiada daleko większy majątek od sumy, która się od niego należy, że zatem kapitał jest zupełnie pewny i że jedynym powodem tej zwłoki była nieobecność dłużnika, znajdującego się na służbie wojskowej przy swoim księciu, je­żeli więc zechce on być cierpliwym i zgodzi się na pewną zwłokę, będzie zupełnie zaspokojonym.

 

Wierzyciel, czy dlatego że znajdował się w wielkiej potrzebie, czy też ze złego humoru, nie zadawalając się bynajmniej tymi, tak słusznymi uwagami, upominał się znowu, nalegał na­tarczywie, wszędzie narzekał i utyskiwał. Święty Biskup prosił go, aby dał mu nieco czasu dla na­pisania do dłużnika, obiecując mu zupełne zadość­uczynienie. Wierzyciel jednak odrzucił szorstko tę propozycję i posunął się przy tym do najniestowniejszych wyrzutów.

 

Panie, rzekł wtedy święty Biskup z niezró­wnaną łagodnością, wszak jestem twoim pasterzem; czyż miałbyś serce, zamiast karmić mię, jako mo­ja owieczka, odjąć chleb od ust moich? Wiesz do­brze, że nie jestem zbyt zasobny i że szczupłe posia­dam dochody na moje utrzymanie. Sumy, o którą mię niepokoisz, nie miałem nigdy w rękach mo­ich i tylko z miłości, poręczyłem za przyjaciela; ale jeżeli chcesz mię uważać za istotnego swego dłużnika: mam cokolwiek ojczystych dóbr, te ci oddaję; każ wreszcie sprzedać moje sprzęty, zu­pełnie zdaję się na twoją wolę. O jedno cię tyl­ko proszę: kochaj mię dla miłości Boga i nie obrażaj Go gniewem, nienawiścią i zgorszeniem. Wię­cej nic od ciebie nie żądam.

 

Człowiek ten odpowiedział na to, że wszystkie te słowa są jedynie dymem i święconą wodą dworactwa; poczym znowu hałasował i miotał wszel­kiego rodzaju obelgi i złorzeczenia. Święty pozo­stał nieporuszonym, owszem przyjął te zniewagi jakby błogosławieństwa. Jednakże boleśnie do­tknięty ciężką obrazą Bożą, żeby mu odjąć co prędzej okazję do grzeszenia, rzekł do niego: Panie, widzę, że moje nieroztropne poręczenie stało się przyczyną pańskiego gniewu: chcę tedy dołożyć wszelkiego starania, aby dług twój zaspokoić.

 

Pomimo wszystkiego, zapewniam cię, że cho­ciażbyś mi jedno oko wyłupił, patrzałbym jednak na ciebie pozostałym z tym samym uczuciem, jak patrzę na najlepszego z moich przyjaciół.

 

Wierzyciel, jakkolwiek zawstydzony, odcho­dził jednak mrucząc i wymawiając uszczypliwe słowa; święty Biskup zaś pospieszył z zawiadomieniem o tym co zaszło, do owego szlachcica, prosząc, aby go co prędzej uwolnił od tak gnie­wnego wierzyciela.

 

Człowiek ten wreszcie uczuł swoją winę i bła­gał pokornie o przebaczenie. Święty Biskup przy­jął go z otwartymi ramionami, okazywał mu na­dal tkliwą miłość i nazywał go swoim pojedna­nym przyjacielem.

 

 

Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 161-163.

 


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: