O CZYSTOŚCI
Na początku mego Biskupiego urzędowania, żaliłem się naszemu Świętemu, że dwie cnoty walczą między sobą w sercu moim. Spytał mię tedy ze zwykłą swoją dobrocią, które to były cnoty. Odpowiedziałem mu że miłość i czystość.
Miłość, mówiłem, pobudza mię do wspomagania bliźniego: zdrowego lub chorego, lub bogatego, młodego, czy starego, bez względu na jego wiek, na płeć i na stan; każe mi ona widzieć Boga jedynie we wszystkim i wszystko w Bogu. Czystość zaś przeciwnie, nie pozwala mi nigdy zapominać o tym, że skarb swój nieoceniony noszę w naczyniu glinianym i że skarb ten łatwo utracić można pod naciskiem różnych pokus. Dlatego to każde niemal wejrzenie trwoży czystość, każde słowo lekkie przestrasza ją; wszystko jest dla niej podejrzanym: śmierć, towarzystwo, dobry stół, lekkie czytanie i wszelkie uciechy. Postępuje ona jako ten podróżny, co obciążony złotem i kosztownościami, musi przebywać las osławiony rozbojami, i kryje się za najmniejszym szelestem.
Cóż czynić w takiej niepewności? Jak pogodzić z sobą dwie tak na pozór sprzeczne cnoty?
Oto prawdziwie niebiańska i anielska odpowiedź, jakiej mi wtedy udzielił św. Biskup.
Trzeba, powiedział mi, odróżnić osoby, postawione w pewnej godności, obowiązane z tego powodu mieć staranie o drugich, od tych, którzy pozostając w życiu prywatnym, mają obowiązek kierować tylko samymi sobą.
Pierwsi powinni czystość swoją oddać pod straż miłości, a jeżeli ta jest prawdziwą, stanie się bezpieczną tarczą ich czystości. Osoby zaś prywatne, uczynią lepiej, gdy miłość swą oddadzą pod straż czystości, postępując zawsze bardzo ostrożnie i nie narażając się na niebezpieczeństwo pokus.
Przyczyna tej różnicy jest ta, że przełożeni zmuszeni z urzędu swego narażać się na niebezpieczeństwa, nie odłączne od ich obowiązków, czynią to z konieczności, nie zaś przez zuchwalstwo i dlatego mogą zawsze liczyć na pomoc łaski Bożej odpowiednio do tych potrzeb; gdy tymczasem osoby zwykłe wystawiając się na podobne niebezpieczeństwa, postępowałyby lekkomyślnie i zuchwale i dlatego nie zasługiwałyby na pomoc tejże łaski, albowiem napisano jest: kto miłuje niebezpieczeństwo, nie zaś kto się na nie naraża: w nim zginie (1).
–––––––––––
Duch świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 251-252.
Przypisy:
(1) Ekli. III, 27.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2010
Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: