O MIŁOŚCI BLIŹNIEGO
Dobrzy gospodarze utrzymują że chować pawie w domu, na wsi, jest
rzeczą bardziej szkodliwą, jak pożyteczną. Jakkolwiek bowiem ptaki te niszczą
szkodliwe owady, jednak ta korzyść nie wynagradza strat, jakie gospodarstwu
przynoszą.
To samo dzieje się często z gorliwością, która jest zwykle
gwałtowną, napomina natarczywie i chciałaby wykorzenić wszelkie błędy. To
jednak nie wystarcza do osiągnięcia celu. Jeżeli żywość gorliwości nie jest
miarkowaną roztropnością, to sprowadza zawsze złe następstwa zamiast dobrych.
Bywa czasem gorliwość przykra i surowa, która niczemu nie
przebacza i powiększa najmniejsze winy. Przesadza ona nie tylko w ocenieniu
złego, ale i w środkach do jego naprawy, podobna do złego lekarza, co zamiast
ulżyć choremu, pogorsza stan jego.
Bywa znowu gorliwość niedbała i tak słaba, że zezwala na wszystko
pod pozorem miłości. Nie wie ona albo wiedzieć nie chce, że miłość, która znosi
wszystko, co nas osobiście obraża, nie powinna pobłażać temu, co się
sprzeciwia chwale Bożej.
Wreszcie bywa gorliwość, połączona zawsze z rozsądkiem i umiejętnością – i taka tylko jest prawdziwą. Gorliwość ta unika wszelkich ostateczności i idzie za tą nauką: inter utrumque vola, medio tutissimus ibis, tj. że najbezpieczniej jest trzymać się drogi środkowej.
Wybacza ona niektóre rzeczy albo pokrywa chwilowym milczeniem, aby
je poprawić skutecznie we właściwym czasie i miejscu; strofuje zaś i karci
inne natychmiast, gdy spodziewa się poprawy, nie opuszczając ani zaniedbując
niczego, co może służyć do utrzymania albo pomnożenia chwały Bożej.
Ta gorliwość łagodna i umiarkowana, jest bez porównania
skuteczniejszą, aniżeli owa ostra i porywcza.
Nigdy żadna gorliwość nie była tak potężną jak gorliwość
Zbawiciela, która podbiła cały świat pod jarzmo Jego posłuszeństwa; a jednak
prorok Izajasz, chcąc charakteryzować tę Boską siłę naszego Odkupiciela, nazywa
Go nie lwem z pokolenia Judy, ale barankiem panującym na ziemi (1).
Duch
Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K.
Ś. T., Warszawa 1882, ss. 113-115.
Przypisy:
(1)
Iz. XVI, 1.
Kraków 2006
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: