DUCH
ŚWIĘTEGO
FRANCISZKA SALEZEGO
CZYLI
WIERNY OBRAZ MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO
CZĘŚĆ III
O MIŁOŚCI
BLIŹNIEGO
ROZDZIAŁ
I
ROZMAITE
SPOSOBY KOCHANIA BLIŹNIEGO
Trojakiego jest rodzaju miłość bliźniego: miłość naturalna, miłość naturalna połączona z nadprzyrodzoną i wreszcie miłość czysto nadprzyrodzona.
Łatwo jest zaszczepić miłość nadprzyrodzoną na płonce miłości przyrodzonej, to jest: kochać dla Boga tych, których już kochamy dla nich samych; ale nie tak łatwo jest kochać miłością wyłącznie nadprzyrodzoną, która sama jedna tylko jest doskonałą.
Alboż jest w tym co złego, spyta kto, kochać bliźniego z powodu dobrych przymiotów, jakie się w nim znajdują? Bynajmniej, ponieważ na tym polega przyjaźń, ale będzie to tylko miłość czysto naturalna, bo nie mająca w sobie tego, co stanowi istotę chrześcijańskiej miłości. Możemy kochać bliźniego dla niego samego i dla Boga zarazem, co ma miejsce wtedy, gdy kochając przyjaciela, dobroczyńcę lub człowieka cnotliwego, nie stawimy go bynajmniej ani wyżej nad Boga, ani na równi z Bogiem, ale go zarazem z Nim kochamy. Ten sposób kochania bliźniego jest najzwyklejszy, ale wcale nie najdoskonalszy. Mało jest dusz, które by kochały miłością wyłącznie nadprzyrodzoną, to jest, które by kochały w bliźnim tylko Boga samego i wolę Jego świętą, nakazującą nam kochać go. Jest to najwyższy stopień miłości bliźniego, właściwy tylko tym duszom, które uczyniły już znaczny postęp w doskonałości. Na tym stopniu znajduje się miłość nieprzyjaciół i tych bliźnich, którzy są dla nas wstrętnymi. "Powinniśmy, mówi nasz Święty, mieć zawsze serce pełne dobroci i słodyczy dla naszych bliźnich, ale szczególniej wtedy, gdy oni są nieznośni i wstrętni; natenczas bowiem kochamy ich jedynie przez poszanowanie i posłuszeństwo woli Bożej: im ono jest zupełniejsze, tym doskonalszą jest nasza miłość".
Taka czysta, bo z Boga wyłącznie płynąca, miłość bliźniego jest trudną do okazania nie tylko względem nieprzyjaciół i nieznośnych nam osób, ale w równym prawie stopniu trudno nam jest wykonać ją względem przyjaciół i dobroczyńców nawet.
Tak przecież rzadko kochamy ich miłością czystą, to jest, wolną od wszelkiego względu na samo stworzenie. Może kto nam powie: jak to, więc aby kochać bliźniego miłością czystą, jedynie ze względu na Boga, trzeba by nie uznawać jego cnót i zalet albo zapomnieć o jego dobrodziejstwach? Bynajmniej, trzeba tylko miłość i wdzięczność za to wszystko odnosić głównie do Boga, jako jedynego źródła i dawcy wszelkiego dobra i piękna. Komuż bowiem człowiek cnotliwy zawdzięcza swe cnoty, jeżeli nie Temu, który jest nazwany Bogiem cnót? Któż znowu dał człowiekowi środki i dobrą wolę do czynienia dobrze, jeżeli nie Ten, od którego pochodzi wszystko dobro i wszelki dar doskonały? (1). Kochać więc bliźniego dlatego, że jest cnotliwym i dobrym, odnosząc jego cnoty i dobrodziejstwa do Boga, który jest pierwszym ich źródłem, znaczy to: kochać go w Bogu, czyli jaśniej mówiąc, znaczy to kochać Boga w bliźnim, to jest kochać czystą, chrześcijańską miłością.
Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 81-83.
Przypisy:
(1) Jak. I, 17.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: