DUCH
ŚWIĘTEGO FRANCISZKA SALEZEGO

CZYLI

WIERNY OBRAZ MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO

CZĘŚĆ II
O MIŁOŚCI BOŻEJ

ROZDZIAŁ XVII
MIŁOŚĆ BOGA DARZY DUSZĘ WIELKIMI POCIECHAMI. – PRZYKŁAD

Jeżeli kiedy na tej ziemi, Bóg doświadcza duszę sprawiedliwego, nie zostawia jej nigdy bez słodkich pociech wśród udręczeń. "Gdybyś wiedziała, mówił raz nasz Święty do pewnej zaufanej osoby, jak się Bóg obchodzi z mym sercem, dziękowałabyś za to dobroci Jego". I mnie mówił on często to samo, lubo innymi słowy, a mianowicie: "O jako dobry jest Bóg Izraela, dla dzieci swoich prostego serca, gdyż On jest takim i dla tych, którzy są tak nędznymi, nieczułymi na Jego łaski i tak przywiązanymi do ziemi, jak ja jestem! Jako Duch Jego jest słodki dla dusz, które Go miłują i które Go szukają ze wszystkich sił swoich. Zaiste, imię Jego jako balsam wylany. Nic też dziwnego, że tyle dusz mężnych postępuje za Nim z tak gorącym pośpiechem, z taką żywą radością. O! jakże wielu rzeczy uczy nas łaska Boża i jak słodkie są jej światłości!"

"Drżę niekiedy z bojaźni, mówił dalej święty Biskup, ażeby mi Bóg nie zapłacił rajem na tym świecie. I tak: właściwie mówiąc nie wiem co to jest przeciwność; nie znałem nigdy niedostatku; dolegliwości ciała doznawane niekiedy nie zasługują nawet na nazwę cierpień; potwarze są zaledwie cieniem krzyża, rozpraszają się bowiem, nie zostawiając po sobie śladu. Nie dosyć na tym, Bóg obsypał mię doczesnymi i duchownymi dobrami; opływam we wszystkim, a jednak pozostaję nieczułym! Żyję w potwornej niewdzięczności!

Ach! proszę Cię, pomóż mi dziękować za to Bogu. Wspomagaj mię twymi modłami, abym uniknął strasznego nieszczęścia i nie zmarnował bezpożytecznie tak wielkich darów. Bóg zna moją słabość i dlatego obchodzi się ze mną jak z dziecięciem, karmiąc mię samymi słodyczami; ale kiedyż dozwoli mi żyć nieco pod krzyżem, bo przecież aby z Nim królować w chwale, potrzeba wprzód z Nim cierpieć i umierać!"

"O, mówił dalej, jakimże to jest dobrem żyć i pracować jedynie w Bogu i w Bogu samym się weselić. Odtąd, za pomocą łaski Bożej, nie chcę być niczym dla nikogo, ani też nikt dla mnie, inaczej tylko w Bogu i dla Boga samego. Mam nadzieję w Bogu, że to wykonam, gdy się głęboko przed Nim upokorzę. Niech żyje Jezus! już mi się zdaje, że wszystko jest niczym prócz Boga samego, w którym i dla którego kocham coraz bardziej dusze moich bliźnich".

"Ach! kiedyż to nastąpi, że miłość przyrodzona ze krwi, ze stosunków, z wzajemnego pociągu, albo z wdzięczności płynąca zostanie oczyszczoną przez doskonałe posłuszeństwo, poddaną najczystszej miłości upodobania Bożego! Kiedyż przyjdzie do tego, że miłość własna nie będzie więcej pragnąć ani obecności, ani oświadczeń, ani oznak zewnętrznych, ale pozostanie spokojną i zupełnie nasyconą nieodmienną pewnością, jaką jej daje Bóg w swojej wieczności! Cóż może przydać obecność do tej miłości, która się poczęła w Bogu, którą On sam utrzymuje i pomnaża? Jakichże oznak stałości można wymagać w tej jedności, której Bóg sam twórcą. Ani zbliżenie, ani oddalenie, nie mogą mieć żadnego wpływu na gruntowność miłości, której Bóg sam jest początkiem i końcem".

Gdym słuchał tych słów z ust Świętego, serce moje płonęło ogniem miłości, jak niegdyś serca uczniów idących do Emaus. O! kiedyż nadejdzie ta szczęsna chwila, że będziemy kochać w niebie miłością nieodmienną i nieprzerwaną Tego, który nas ukochał miłością wieczną i którego miłosierdzie pociągnęło nas do tej miłości!

Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 78-80.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: