DUCH
ŚWIĘTEGO
FRANCISZKA SALEZEGO
CZYLI
WIERNY OBRAZ
MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO
CZĘŚĆ I
O CNOCIE
I O DOSKONAŁOŚCI W OGÓLE
ROZDZIAŁ
XXIV
O DUSZACH
NAZBYT CZUŁYCH DLA SIEBIE SAMYCH
Nasz święty Biskup miał z natury usposobienie nadzwyczaj słodkie i tkliwe, ale ta słodycz jego charakteru połączona była z wielką mocą ducha. Dlatego nie lubił on dusz miękkich i zbyt czułych dla siebie, i usposobienie takie zwalczał wszędzie, gdziekolwiek je dostrzegł. Odróżniając zupełnie tę czułostkowość od słabości i ułomności, które naturze ludzkiej są jakby wrodzone, Święty miał wiele wyrozumienia dla grzeszników, a szczególniej dla tych, którzy upadli bardziej z ułomności i krewkości ciała, aniżeli z rozmyślnej złości; ale dla zbyt rozczulających się nad sobą był nieco ostrym, i surowym. Tę miękkość duszy i ciała, zarówno jak zbytnią wrażliwość, uważał za zupełnie przeciwną prawdziwej i gruntownej pobożności, ponieważ obie te wady pochodzą ze szkodliwej miłości własnej.
Zalecając innym surowość dla siebie samych, św. Biskup praktykował ją przede wszystkim we własnym życiu; nie uskarżał się też prawie nigdy na dolegliwość ciała lub ducha, jakie go dotykały.
Tym duchem mężnego znoszenia wszelkich przeciwności umiał On tak dobrze natchnąć swe córki duchowne ze zgromadzenia Wizytek, że wiele z nich znosiło najdotkliwsze nawet cierpienia, nie skarżąc się na nie, w tym przekonaniu, że wszelkie użalenie się jest oznaką pieszczenia się i zbytniej dla siebie czułości, niegodnej zakonnic, które ślubują szukać ulgi i wytchnienia tylko u stóp Ukrzyżowanego. I tak, jedna z tych zakonnic, na godzinę przed śmiercią, ściśnięta wszystkimi boleściami konania, nie śmiała nawet powiedzieć, że cierpi, z obawy, aby przez to nie obrazić naszego Boskiego Zbawiciela. Ta świątobliwa dusza, posunęła tu za daleko swą surowość; zapomniała bowiem, że sam Chrystus Pan, zawołał z krzyża: Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił? (1), i że w ogrodzie oliwnym rzekł do uczniów swoich: smutna jest dusza moja aż do śmierci (2), że więc nie każda skarga w cierpieniach jest grzechem. Niemniej jednak godną podziwienia jest ta siła duszy w utrapieniach życia, jaką Święty założyciel natchnął swe córki duchowne.
Co się tyczy chorych, wymagał On, aby ci opowiedzieli po prostu, co im dolega, nie zmniejszając choroby przez fałszywe męstwo, ani też jej nie powiększając przez pieszczenie się i gnuśność. Nadto zalecał ścisłe wypełnienie wszelkich przepisów lekarzy.
Co do smutków wewnętrznych, pewnej osobie, która się użalała ze zbytnią dla siebie tkliwością na oschłość w modlitwie, powiedział: "Przywiązujemy się zawsze do słodyczy i rozkoszy pociech, a jednak cierpkość oschłości jest dla nas pożyteczniejszą; i chociaż Piotr św. lubił górę Tabor, a pragnął uciec od góry Kalwarii, jednakże ta ostatnia nie przestanie być nam droższą, a krew na niej wylana pożądańszą od jasności okazanej na pierwszej". A zresztą, dodawał, "zdrowiej jest pożywać chleb bez cukru, aniżeli cukier bez chleba".
Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 38-40.
Przypisy:
(1) Mt. XXVII, 46.
(2) Mt. XXVI, 38.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: