Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Panno Czcigodna
Cześć Królowej Różańca św.

Różaniec w rękach niewiast

Dzisiejszy świat szydzi z Różańca, nazywając go pogardliwie: modlitwą kobiet.

W odpowiedzi na tę szyderczą nazwę podajemy tu słowa jednego z historyków Matki Bożej z Lourdes:

Czytałem w historii o wielu znakomitych mężach, otoczonych aureolą sławy, i spotkałem między nimi wielu takich, którzy nie gardzili świętą praktyką Różańca. Czytałem historię Karola V, w którego państwie słońce nigdy nie zachodziło, i wiem, iż sławny ten monarcha odmawiał różaniec. A jeśli ktokolwiek bądź przychodził z interesem podczas jego modlitwy różańcowej – nigdy on takowej nie przerywał.

Czytałem historię Ludwika XIV. I on, również odmawiał różaniec. Dnia jednego Ojciec de la Rue spotkał króla przesuwającego paciorki różańca i okazał pewne zdziwienie. – "Nie dziw się Ojcze, jest to modlitwa, której mię nauczyła moja matka, i której nie opuszczam nigdy".

Czytałem historię Glucka – nieśmiertelnej sławy muzyka – i wiem, iż on odmawiał Różaniec, a gdy śmierć nagła przecięła pasmo dni jego żywota, znaleziono w ręku jego różaniec.

Czytałem historię Mozarta – tego Raphaela muzyki – i wiem, iż odmawiał różaniec, a gdy ułożył jakieś nowe dzieło, z którego był zadowolony i które miało go uwieńczyć laurem chwały, dziękował za nie Królowej Różańca świętego.

Czytałem wreszcie życie Ojca Lacordaire, który ogniem swojej wymowy elektryzował całe masy ludu, i wiem, iż pokornie odmawiał swój różaniec, błagając Boga, by duszy jego ustrzegł od próżnej chwały.

A więc Różaniec jest zarówno modlitwą dla wielkich jak i dla maluczkich.

Jednak, chcę wykazać mimo to, iż różaniec jest w szczególności modlitwą niewiast: lecz to zamiast go poniżać, owszem podnosi i wywyższa.

Różaniec w rękach niewiast. – O! jakże on jest wzruszającą i wzniosłą modlitwą.

Dowodem tego jest następujące zdarzenie:

Lat kilka temu, zwiedzałem jedną z wiosek, gdzie niegdyś odmawiano wspólnie różaniec, w domowym ognisku. Niestety! wówczas zwyczaj ten zachowywano już w jednym tylko domu. Winszowałem tym wiernym sługom Maryi ich wierności. "Panie, odpowiedział ojciec rodziny, my również zapomnieliśmy o tym zwyczaju przodków naszych. Lecz oto, mała moja córeczka, którą posłałem na naukę do jednego klasztoru, przyjechała do nas na wakacje. Zaraz pierwszego wieczora powiedziała mi: «Ojcze! zmówmy wspólnie różaniec, zanim udamy się na spoczynek!» Zezwoliłem... I od dnia tego ani razu nie zaniedbaliśmy gromadzić się na różaniec, przed obrazem Najświętszej Dziewicy. Dziś ukochana moja córeczka już nie żyje; ale różaniec wspólny wciąż żyje; i zdaje mi się, iż ilekroć modlimy się do Maryi, ona się modli z nami. My odmawiamy różaniec na ziemi, ona odmawia go w niebie".

A ten drugi rys, czyż nie jest również zachwycający.

Pewna młoda panienka powróciwszy z pensjonatu do rodziny, niestety nie znalazła tam życia chrześcijańskiego i pobożności. Często zmuszoną była do słuchania słów bezbożnych i do patrzenia na obojętność religijną. W pensjonacie nauczyła się ona codziennie odmawiać różaniec, i w domu zachowała również tę praktykę.

Dnia jednego pracując wspólnie z matką, zachęciła ją, by przy pracy odmówiła z nią różaniec. Matka zgodziła się na to. Nazajutrz o tej samej godzinie, młoda panienka wziąwszy matkę za rękę, poprowadziła ją do swej sypialni, gdzie się znajdował pięknie przyozdobiony ołtarzyk Maryi. I znowu matka zezwoliła na wspólne odmówienie różańca. W tym właśnie czasie powrócił ojciec do domu i udał się prosto do pokoju córki – zastając ją wraz z matką odmawiające wspólnie różaniec... "Co czynicie?" zapytał. – "Odmawiamy różaniec..." brzmiała odpowiedź młodej panienki, która rzucając się na szyję ojca, dodała: "To za ciebie ojcze!" Ojciec wyszedł, by ukryć swoje wzruszenie, które wyrzucał sobie jako słabość. W kilka dni potem, dziewczę promieniejące szczęściem, klęczało u stóp ołtarza obok swych rodziców, którzy wraz z nią przystępowali do Stołu Pańskiego – a od tego dnia, wspólnego różańca w tej rodzinie, nigdy nie zaniedbano! Różaniec w ręku niewiast!... O! jakże on jest skuteczny, pożyteczny i potężny!...

Cóż bardziej wzruszającego nad to wspomnienie z Afryki, spisane przez małżonkę pewnego wojskowego.

Podczas zaburzeń, jakie miały miejsce w Afryce, mąż mój wyprawił się nocą przeciw tym wzburzonym masom dzikiego ludu, który fanatyzm i miłość ojczyzny uzbroiła męstwem i odwagą. O! straszna to była noc! Nigdy jej nie zapomnę! I jakże wśród takiej szukać spoczynku? Poleciwszy opiece Bożej moje dziecię i poruczywszy je straży wiernego Araba, skierowałam kroki moje ku pagórkowi sąsiedniemu, pokrytemu ruinami starej fortecy rzymskiej. Tam, pośród ruin o fantastycznym widoku, trzymając w dłoni broń moją, to jest różaniec, brałam modlitwą udział w walce. Szczęk broni i krzyki przeraźliwie dochodziły mych uszu z niedalekiego pobojowiska, napełniając mię przerażeniem. Różaniec jedyny powiernik mych uczuć, był w tej krytycznej chwili całym moim wsparciem. O z jakąż gorącością ducha odmawiałam go przez noc całą, drżąc o życie mojego małżonka i los mój własny!

Na koniec pierwsze brzaski dnia zajaśniały – a z dala ukazał się batalion zwycięski; powróciłam prędko do domu, gdzie niebawem mąż mój przybył, upadający od znużenia – lecz... zwycięzca. – I on również nie wątpił, iż przez różaniec miałam wielki udział w tym zwycięstwie, za przyczyną Najświętszej Dziewicy odniesionym.

Różaniec w rękach kobiet jest nie tylko modlitwą wzruszającą, lecz nader wzniosłą, jak świadczy następujący przykład:

Małgorzata de Thones licząca lat 30 – pełniła w r. 1794 obowiązki nauczycielki w swym rodzinnym mieście. – Maryja chroniła Małgorzatę w cieniu Swej opieki – i cnota jej – oraz niewinność zjednały dla niej powszechny szacunek.

Małgorzata była nieprzyjaciółką rewolucji francuskiej, ponieważ ta znowu była nieprzyjaciółką jej Boga; dotychczas Małgorzata nie znała innej broni, prócz różańca; lecz teraz w piersi jej serce uderzyło uczuciem bohaterstwa i pragnieniem stawienia oporu rewolucjonistom w imię Boga i religii; – ożywiła ona też i wielu innych podobną odwagą – lecz była to walka o nierównych siłach i częstokroć heroizm ustąpić musiał przed siłą. Małgorzata wpadła w ręce rewolucjonistów, którzy ją uwięzili i zaprowadzili do Annecy, by tam była sądzoną.

Małgorzata była zbyt dobrą chrześcijanką, by miała kłamstwem ocalić swe życie – i nie tylko przyznała, iż oskarżenie było prawdziwe, ale nadto dodała, iż częstokroć przechowywała kapłanów przed okrucieństwem rewolucjonistów.

Małgorzata skazaną została na rozstrzelanie. – Gdy odczytano wyrok, oczy jej zajaśniały radością. Udała się na miejsce, gdzie miał być wyrok wykonany krokiem pewnym i śmiałym – odmawiając różaniec. Gdy przybyła już na plac kaźni, rzekła do otaczających ją żołnierzy: "Gdy wam dam znak, strzelajcie", poczym trzymając w ręku różaniec – upadła na kolana i wzniósłszy oczy w niebo, zawołała: "Niech żyje wiara katolicka i Różaniec św.!"

Naraz wszystkie kule ugodziły w nią – i odważna chrześcijańska dziewica padła pod ich ciosem śmiertelnym – a zwłoki tej wiernej córy Różańca św. spoczęły na cmentarzu w Annecy.

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 23-27.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: