Było to w jesieni 1865 r. – pisze jeden kapłan z Franklinu w Ameryce – "gdy, jak zwykle odmówiłem różaniec święty, aby za pośrednictwem Maryi pozyskiwać i ratować dusze. W tym dniu miałem udać się do odległej stacji w celu odprawienia nabożeństwa. Odprawiłem tam Mszę św. lecz zapomniałem spożyć pozostałe święte komunikanty i chciałem zabrać takowe do domu, aby je w kościele złożyć do puszki. Już przygotowano mi wóz, na którym miałem udać się do Franklinu, gdy wiedziony jakimś wewnętrznym natchnieniem, postanowiłem raczej pieszo i samotnie odbyć tę niezbyt odległą, bo tylko trzygodzinną drogę. I pokazało się niebawem jak Boska Opatrzność i miłosierdzie Maryi zwykły ratować oddane im dusze! Skoro bowiem, wybrawszy najkrótszą drogę, może z godzinę uszedłem wychodzi do mnie z nędznej chaty, około której prowadziła droga – pewien Holenderczyk z małym dziecięciem na ręku, i ze łzami w oczach błaga, abym raczył zaopatrzyć świętymi Sakramentami jego umierającą żonę. «Nie mogłem – dodał – udać się po księdza dla tego maleństwa i chorej żony, których opuścić mi się nie godziło».
Gdy wszedłem do chaty, chora trzymała w ręku różaniec św. i z ostatnim uśmiechem wesela, na trupiobladej twarzy, z widocznym wytężeniem wszystkich sił swoich, tonem radości, którego nigdy nie zapomnę, odezwała się do mnie:
«A więc przecież nie na darmo spodziewałam się, ani na próżno ufność mą położyłam w Maryi; Ona – mówiłam sobie – nie opuści mnie, co więcej, Ona nie może pozwolić na to, żebym bez Sakramentów świętych umarła! Jakiś głos wewnętrzny mówił mi: Tak jest, z pewnością nie opuści cię Maryja przy śmierci, skoroś Jej tak często wzywała w życiu. Gdy koniec mój nadchodził, pełna otuchy modliłam się na różańcu, i oto! cudownie przywołany kapłan przechodzi koło naszej chatki, bo tak chciała Maryja, Matka miłosierdzia!».
Potem przyjęła umierająca z wielkim nabożeństwem święte Sakramenta, a w kilka chwil, jeszcze podczas mej obecności i wśród słów pociechy religijnej, jakie do niej mówiłem, z sercem przejętym najgłębszą wdzięcznością ku Maryi – słodkie Imię Jej wymawiając – skonała szczęśliwie".
(Salzburger Kirchenblatt, 1873, S. 262).
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 92-93.
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: