Pewien misjonarz opowiadał mi następujący szczegół ze swojej pracy apostolskiej.
Kiedy w roku 1882 miałem rekolekcje w konwikcie szlacheckim, przychodzi do mnie hrabianka Maria N. i prosi o radę, co ma czynić, aby zostać wierną swoim postanowieniom, jakie uczyniła. Oto już kończy nauki i wraca na zamek rodzicielski, a tam tyle przeszkód do życia w skupieniu, raz wraz uroczystości, przyjęcia, bale, a teraz kiedy wracam do domu jako panna na wydaniu, jeszcze więcej tego będzie.
– Mów hrabianko co dzień cząstkę różańca...
– Ależ to niepodobna...
– Jak to? więc pani będziesz miała czas co dzień długie godziny spędzać przy tualecie, na zabawach, czytaniu powieści i innych rozrywkach, a kwadrans nie możesz poświęcić Bogu?
– Ja bym to właśnie chciała uczynić, odparła zamyślona hrabianka, ale widzi Ojciec, ja taka jeszcze młoda, rwę się do życia do zabaw...
– I któż pani broni, odrzekłem, zabawa byle uczciwa również jest dobrą, ale rozważ, że życie to nie zabawa. Więc zróbmy układ, daj mi pani słowo honoru, że przynajmniej przez rok to uczynisz...
– O, co to, to nie mogę tego przyrzekać, boję się, że nie dotrzymam.
Więc wtedy zapytałem:
– A gdybyś hrabianko tak za rok od dziś umrzeć miała, czybyś to uczyniła?
Na to odpowiedziała:
– Ależ księże, cóż takie rzeczy wspominać, gdyby tak miało być, to z pewnością ani chwili bym się nie zawahała.
Ale w końcu przyparta, dała słowo – przyrzekła.
Od tego czasu już jej na oczy nie widziałem.
Aż dopiero w roku 1897, piętnaście lat później, spotykam jednego z Braci zakonnych i kiedy rozmawiamy ze sobą o rozmaitych zdarzeniach w życiu, tenże zapytuje się mnie:
– A czy ty brałeś od hrabianki Marii N. przyrzeczenie, że rok cały będzie odmawiała różaniec?
Zdziwiło mię to, ale kto opowie moje zdumienie, kiedy dowiedziałem się od niego, że właściwie ta sama przed 14 laty umarła, młoda, na zamku swego ojca, i że ten sam mój Brat zakonny był przytomny jej śmierci nader budującej i pięknej.
Z pociechą dowiedziałem się, że siostrze swej nakazała, aby mnie złożyła szczególne podziękowanie za udzieloną radę, i wyraźnie oznajmiła, że całą jej pociechą na łożu śmierci, to właśnie ten różaniec, jaki, mojej namowy słuchając, odmawiała.
– I to były ostatnie jej słowa.
Różaniec dopełnił dzieła Bożego, z tej pięknej choć za wcześnie do wieczności uleciałej duszy.
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 88-90.
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: