Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.
Bramo Niebieska
Przez Różaniec do wiary prawdziwej
Przez Maryję do prawdziwej wiary
Zmarła w r. 1889 królowa bawarska Maria, z domu cesarskiego Hohenzollern, siostra niemieckiego cesarza Wilhelma I, przeszła na łono Kościoła katolickiego. Nie było to nawrócenie z przyczyn politycznych, aby przez przejście na katolicyzm ubrać skronie swoje w koronę, bo dostojna królowa była już wtenczas wdową i matką dwóch nieszczęśliwych synów. Pod świetną koroną cierpienia duszy szronem siwizny ubieliły czoło, a złamane serce nie miało się gdzie indziej udać, jak do Ukrzyżowanego.
Aby łatwiej być wysłuchaną, modliła się królowa Maria – do Najświętszej Maryi Panny, Niebieskiej Patronki swojej.
I właśnie w tych dniach, kiedy w Niemczech uchwalono prawa majowe, mające na celu zniszczenie Kościoła katolickiego, a szalona walka przeciw kapłanom zawrzała, zwana kulturkampfem, klęczała królowa-protestantka u stóp ołtarza i wyrzekała się błędów Lutra i powróciła na łono Kościoła, który nierozważni jej przodkowie tak lekkomyślnie dla przyczyn czysto ziemskich porzucili.
Ileż jednak pierwej prób przedsięwzięto, aby ją od tego kroku odwieść.
Jednym z najcięższych ciosów, oprócz innych śmiesznych, a jednak między protestantami do dziś dnia rozpowszechnionych bajek, np. że Jezuici mają rogi na głowach a i kopyta u nóg, była następująca próba.
Pewien protestancki pastor przyszedł do królowej i z wyrazem największego przestrachu rzekł: Niechże Wasza cesarska Wysokość rozważy, że z chwilą przejścia na katolicyzm będzie musiała nawet Różaniec odmawiać!
Królowa zaśmiała się i odpowiedziała: Mój drogi – ja go już od dawna odmawiam.
Pastor przerażony oddalił się – on mniemał, że różaniec, ten zabobon znienawidzonego papizmu, odstraszy królowę od przejścia do rzymskiej wiary, a tu usłyszał, że ona już go dawno odmawia. Teraz, już dla nas stracona, pomyślał. I słusznie.
A Królowa? Jej tak dobrze było z tym różańcem, szczególniej kiedy w pięknym kościele Najświętszej Maryi Panny w Monachium klęczała przed Jej ołtarzem i koiła boleść swego serca rozważaniem najwyższej boleści Tej Najświętszej z matek.
Tu już o wpół do siódmej z rana klęczała, często przystępowała do Stołu Pańskiego a potem znowu popołudniu razem z ludem odmawiała Różaniec. I to nie tylko w niedzielę, ale nawet i w dnie powszednie, często czysty jej i donośny głos łączył się ku chwale Maryi z głosami jej poddanych. A kiedy według zwyczaju po skończonym Różańcu lud cały udawał się do kaplicy Najświętszego Sakramentu, aby odprowadzić dotychczas na ołtarzu wystawioną Hostię św. i odebrać błogosławieństwo, wtenczas można było wysoką jej postać wśród ludu zawsze obaczyć – jak szła koło baldachimu z różańcem w ręku i z okiem pobożnie w Najświętszą Hostię utkwionym.
Nieraz prawda, przybyć nie mogła do kościoła, ale wtenczas w domu o tej samej godzinie ulubiony Różaniec, klęcząc, odmawiała.
Królowa rumuńska, choć protestantka, znana pod imieniem, jakim swoje poezje podpisuje, Carmen Sylwa, towarzyszka królowej Marii za młodu, wspomina sama, jak jej miłymi były te spacery razem z królową Marią do kościoła N. M. Panny w Monachium.
(Huch. In Schatten d. Kirche. T. 5. str. 9).
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 61-63.
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: