Skuteczność Różańca św.
Dwie panie w mieście zamieszkałe postanowiły użyć pięknego dnia październikowego na daleką wycieczkę w okolicę. Ponieważ nieprzewidziane zdarzenie przeszkodziło w urzeczywistnieniu ich zamiaru, przedsięwzięły tylko krótką wycieczkę do pobliskiej wioski. Przybywszy na miejsce, wysiadły z powozu, żeby drogę z powrotem odbyć piechotą. Szły więc wąską ścieżyną, pięknie po obu stronach wysadzoną wysmukłymi topolami. Po lewej stronie ujrzały stromą spadzistość, po prawej rwący strumyk górski, na którym mnóstwo różnokolorowych liści płynęło. Długo ze smutkiem spoglądały za ulatającymi liśćmi. Widok ten nasuwał im poważne myśli; w tym płynącym strumyku widziały mnóstwo wspomnień z dawnej przeszłości. Zielone liście przypominały żywione nadzieje; żółte, gorzkie i przykre zawody – czerwone, dowody trwałej, czystej przyjaźni – brudne zaś przypominały im tak wiele chwil, godzin i dni utraconych.
W końcu milcząc, udały się w dalszą drogę. Właśnie miały przechodzić przez most, gdy z dala ujrzały biedną kobietę, wspartą na kiju, która, jak się zdawało, chciała z nimi mówić. Wstrzymały się i czekały przybycia z trudem zbliżającej się kobiety. Przedstawiała ona widok godny litości. Miała na sobie brudną, podartą suknię, fartuszek jedwabny, poszarpany, a na szyi starą jedwabną chustkę. Około jej okrągłej, niegdyś zapewne pięknej twarzy, powiewały krótkie, rozpuszczone włosy. Brunatne, kiedyś pewnie pełne wyrazu oczy, patrzyły teraz nieśmiało dokoła siebie. Jej nos o szlachetnym wykroju – usta, ozdobione pięknymi ząbkami, skrzywiły się okropnie, gdy z natężeniem wymawiała te słowa: "Proszę o jałmużnę, gdyż od czasu, jak przeszłego roku piorun we mnie uderzył, przez co cała lewa moja strona ubezwładnioną została, znajduję się w okropnym położeniu. O! nie odmawiajcie mojej prośbie – zlitujcie się nade mną". Tak błagała biedna kobieta, podczas gdy twarz jej gorącymi zalana była łzami.
Chociaż obie panie ubolewały nad biedną kobietą, postanowiły najpierw zbadać położenie potrzebującej. Nazajutrz podano dowiadującym się następujące, smutne wiadomości:
Eleonora Th. rodem z Włoch, pochodziła z niemieckiej rodziny. Rodzice jej wcześnie umarli – prowadząc niestałe życie w obcym kraju. Jako sierota została odesłaną do rodzinnej wioski – gdzie wkrótce wyrosła na piękną panienkę. Młoda dziewczyna za wiele jednak przywiązywała wagi do swej piękności i zaczęła się stroić. Olśniony pięknością 18-letniej Eleonory pewien młody rzemieślnik pojął ją za żonę. Lecz w krótkim czasie pożałował swego wyboru. Spodziewał się znaleźć w niej cnoty cichej gospodyni, a ona zostawszy matką, zaniechała nawet opieki nad swoim dziecięciem. Maleństwo, przyzwyczajone do żebraniny, zostało moralnie i fizycznie zaniedbane. To, co ono wyżebrało, obracała Eleonora na zakupienie sukien, gdy zaś pieniądze z jałmużny nie wystarczały, wówczas przyszła jej pokusa do kradzieży. Początkowo zwalczała tę pokusę, lecz po krótkim czasie, poddała się jej. Ponieważ pierwsze jej kroki w tym względzie nie zostały wykryte, więc brnęła coraz głębiej. W końcu wszystkie jej kradzieże wyszły na jaw, a ją aresztowano. Można sobie wyobrazić boleść i oburzenie jej męża, który nie przeczuwając nic złego, pracował całymi dniami poza domem. Po wyznaczonym czasie kary, powróciła nieszczęsna kobieta do domu i chociaż nie odważyła się więcej na kradzież, jednak jej zachowanie nie było wcale godne uszanowania.
To głęboko zasmuciło obie panie, które widziały, iż darem pieniężnym zamiast pomóc nieszczęśliwej, mogły jej zaszkodzić. Ponieważ zaś pragnęły z całego serca dać jej przynajmniej dowód swej miłości, zapytały, czy różaniec nie sprawiłby jej przyjemności, a gdy nieszczęśliwa z wdzięcznością go przyjęła, uważały to za dobry znak, bo kto jeszcze ochotnie modli się do Maryi – ten nie jest zupełnie zepsutym.
Zima minęła – ziemia uwolniwszy się z kajdan lodowych, powstaje do życia, przyodziewa się w zieleń i kwiecie. Obie panie wybrały się znowu do powyżej wspomnianej wioski. Na tym samym miejscu spotkały znowu chorą Eleonorę, której nędzna postać stanowiła przeciwieństwo z przyrodą. Wyobraźmy sobie miłe zdziwienie pań, gdy kobieta zamiast prosić powtórnie o jałmużnę, ponowiła swoje dziękczynienia za otrzymany różaniec, a pokazując go, zapewniała, że odmawia codziennie, przy czym zbolałe jej serce znajduje ulgę. Panie, które pożałowania godnej kobiecie wyświadczyły tym podarunkiem wielkie dobrodziejstwo, przyjęły tę małą oznakę poprawy jawnogrzesznicy z wdzięcznością i czcią dla Jezusa i Maryi.
Często jest w tym wola Boga, żebyśmy jako narzędzia Jego starali się rozniecić iskierkę dobrego w duszy bliźniego, nie zaś, żebyśmy ostrym słowem ją gasić mieli.
Następnie wdały się obie panie w dłuższą rozmowę z biedną kobietą i wypytywały się jej, czy ona jako szwaczka, nie mogłaby teraz zająć się jakąś ręczną robotą. Gdy ona jednak zapewniała, że wskutek ubezwładnionej ręki wydaje się jej to niemożebnym, radziły jej, żeby robotę kamieniem przyłożyła i w ten sposób próbowała szyć. Obiecały jej zatem przysłać kilka prześcieradeł do obrębiania. Jeszcze tego samego dnia otrzymała je Eleonora i starała się jak najlepiej wykonać. Zamiast zapłaty za pracę, otrzymała też same prześcieradła, które z widoczną wdzięcznością przyjęła. Po kilku dniach wykończyła nową robotę. Tak upłynęło kilka tygodni, gdy doszła do naszych znajomych wieść niespodziewana, że Eleonora popadłszy w nową chorobę, przyjęła na własne żądanie Najświętszy Sakrament i z ufnością w miłosierdzie Boże, z poddaniem się Jego woli rozstała się ze światem.
Był to wzruszający widok, tę niegdyś piękną Eleonorę, widzieć teraz na lnianych prześcieradłach w śmiertelnej sukni – trzymającą w rękach różaniec. Bóg udzielił niewątpliwie łaski tej biednej duszy; gdyż serdecznie żałowała za grzechy całego życia, a Maryja, której pomocy codziennie modlitwą różańcową wzywała, wyjednała jej poznanie i szczerą pokutę.
O jak dobrą jest Maryja!
–––––––––––
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 375-378.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXV, Kraków 2015
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: