Podczas wojen
Turcy – trafnie ktoś powiedział – to obóz tatarski, rozbity na europejskiej ziemi. Otóż do dzisiaj niezdobyty, po raz pierwszy rozwinął się za Mahometa II pod murami Carogrodu, zniszczył stolicę bizantyńskiego cesarstwa a w miejsce krzyża zatknął półksiężyc fałszywego proroka.
Z czasem Turcy doszli do wielkiej potęgi i stali się postrachem Europy, a nawet dążyli do podbicia jej pod swoje jarzmo. Przerażenie więc i trwoga przejęły całe chrześcijaństwo, kiedy 1571 r. sułtan Selim II z ogromnym wojskiem wyruszył na zdobycie wyspy Cypru. Ówczesny papież św. Pius V niegdyś skromny zakonnik reguły św. Dominika, utworzył przeciw nieprzyjacielowi tak zwaną "świętą ligę", to jest związek obronny, do którego przystąpiły Genua, Wenecja i Hiszpania, ale jakże słabe były to siły wobec potęgi najeźdźcy.
Dowództwo nad papieską flotą objął syn cesarza Karola V, młody lecz waleczny książę Juan de Austria a otrzymawszy od papieża różaniec i błogosławieństwo przypłynął do Lepanto, gdzie z 230 okrętami i 40.000 żołnierzami stanął przeciw 400 wiosłowcom niewiernych i 100.000 wojsku tureckiemu.
Szyderstwo, pogróżki i urągania odezwały się z okrętów niewiernych na widok tak śmiałego przedsięwzięcia ale młody wódz wiedział dobrze, że tam w górze jest Bóg potężniejszy niż hufce wrogów, rozdał więc różańce między swych żołnierzy i z modlitwą na ustach gotował się do walki.
Siódmego października, w samo południe rozpoczęła się zacięta walka, ale długo zwycięstwo na żadną się nie przechylało stronę tylko krew płynęła strumieniami i szkarłatem swym farbowała modre fale morza. Wreszcie admirał turecki Kapudan Pascha otrzymuje cios śmiertelny w głowę, szeregi niewiernych się mieszają.
Don Juan w złocistej, świątecznej zbroi z mieczem i sztandarem krzyża w dłoni rzuca się w sam środek nieprzyjaciela, za nim spieszą, nieustraszeni jak lwy, żołnierze chrześcijańscy; wkrótce jeden tylko rozlega się okrzyk:
"Victoria, victoria" – zwycięstwo, zwycięstwo i chorągiew krzyża poważnie powiewa z bisurmańskich namiotów.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
W tym samym czasie w pokojach Watykanu w gronie kardynałów usiadł stroskany papież. Na wszystkich twarzach przebijał się niepokój, wszystkie serca biły oczekiwaniem nowiny z pola bitwy, wtem papież powstał z tronu, promień radości oblał jego czcigodne, święte oblicze. – "Bracia – zawołał – módlmy się, Bóg nam dał zwycięstwo!". I ukląkł z swym dworem i dziękczynny odmówił różaniec.
–––––––––––
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 283-284.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXII, Kraków 2012
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: