(Legenda)
Brzydki pająk!... On śmiał sprzeciwiać się Najświętszej Pannie, smucić małą Maryjkę...
Przyszła Niebios Królowa dziewuszką była jeszcze maluchną, gdy w domu swoich rodziców przy kołowrotku siadywała często. Ni Jej starsi nie uczyli tej roboty, ni Jej u drugich nie widziała Maryjka, a przecież, niby stara gospodyni, prześlicznie przędła dzieweczka długie nici cieniuchne. I chociaż było to dziecko i jeno się w prządkę bawiło, podziwiały te nitki wszystkie baby ze sąsiedztwa...
A Maryjka skromnie spuszcza oczęta, słysząc tyle pochwały, tyle podziwu i dalej siedząc koło proga cichutko, kręci kołowrotek raźnie i zręcznie i przędzie białe niteczki...
Rychło dziwy były większe. Cud, dzieweczka z długich nitek utkała sama płócienko i zrobiła sobie drobnymi rączkami koszulinek białych parę dla siebie, a potem i sukienkę.
Bieda w domu: więc rodzicom dziecko pomogło!
Ale prządka pilna nie porzuciła jeszcze wrzeciona, siadła znowu do swojego kołowrotka i nici przędzie i przędzie. Praca idzie prędziutko, jak gdyby spieszno dziecinie było. Warczy kołowrotek aż się oczy świecą dziewuszce, aż Jej płoną liczka rumieńcem jabłuszka... Z wiatrem jesiennym idzie Maryjka w zawody: on tyle liści zeschłych z drzew nie zmiecie, ile Ona uprzędzie nici...
Wtem przerwała się robota.
Oto w kącie izby siedział pająk, który ciągle przypatrywał się prządce z ciekawością wielką. Teraz zaś odezwał się z szyderstwem:
– I ja tak potrafię!
– Nie potrafisz, mój pajączku, siedź więc sobie cicho w kącie, a mnie nie przeszkadzaj...
A ledwo to rzekła Maryjka, porwały się Jej nici, bo na chwilę odwróciła się do pająka. A ten, jeszcze bardziej szydząc, zawołał z kąta:
– Potrafię i zobaczysz, że uprzędę nitkę i cieńszą i dłuższą od twojej, przekonaj się tylko...
Tak pyszniąc się i sprzeciwiając panience, tylko Jej w robocie przeszkadzało brzydkie pajączysko, bo Maryjka raz po raz odwracała się do niego i odpowiadała mu na jego szyderstwa, a tymczasem porwały się wszystkie nitki. Więc się rozpłakała rzewnie, serdecznie, śliczna Maryjka maleńka, łzami oblewając kołowrotek:
A tu pająk, śmiejąc się z kąta, wołał w głos:
– Popatrz, popatrz, jaka to nić moja!...
I spojrzała przez łzawą mgłę dziewuszka, a zobaczywszy, że pająk uprządł nić dłuższą i cieńszą od Jej nici białej, jeszcze się bardziej zasmuciła i rozżaliła, zanosząc się od płaczu.
– Co ja teraz pocznę?... Biedne moje sierotki, zima nadchodzi, a ja nic nie mam płótna na koszulki!...
Na to z nieba zleciało mnóstwo aniołów, każdy z wrzecionem w ręce, prócz jednego, który niby jako wódz między gromadą żołnierzy inaczej wyglądał, lśnił się cały od złota, a ogromnymi skrzydły srebrzystymi przewyższał wszystkich.
Ten właśnie pochyliwszy się nad Maryjką, pocieszał łagodnymi słowy zapłakane dziecko, poczym zwrócił się do pająka, mówiąc groźnym głosem:
– Pan Bóg przeze mnie ukarze cię za to, żeś się pysznił i wywyższał nad Jemu miłe dziecko, które poważyłeś się zasmucić... Za karę musisz odtąd aż do skończenia świata prząść ciągle nici na calutkiej ziemi, a nigdy końca nie będzie twojej robocie, którą będą we wzgardzie mieli ludzie, nienawidząc cię wiecznie...
Przeklęty zaraz skrył się w cieniutkiej przędzy pajęczej, a w izbie, gości z nieba pełnej, ruch zrobił się duży. Anieli z wrzecionami, gdy za chwilę opuszczali ziemię, zostawili Maryjce taką moc nowej przędzy, że dało się z tych nici anielskich utkać tyle łokci bielutkiego płótna, ile liści zżółkłych wiatr z drzew postrącał na całym świecie. Zima jeszcze nie nadeszła ze swym mrozem i śniegiem, a mała Maryjka przyodziała w koszulki i sukienki wszystkie na ziemi sierotki biedne opuszczone...
Nie zapomniała święta Dzieweczka o swych sierotkach i później: co rok jesienią sama z własnej przędzy tkała płócienka dla nich na koszulki, kaftaniczki, na sukienki ciepłe. I kiedy dorosła potem, okrywała Dziewica co rok na zimę wszystkie sierotki ubogie – dopóki Pan nie wybrał Jej na Jezusa Matkę świętą. Natenczas przez lat trzydzieści wyręczali w tym Maryję niebiescy anieli, którzy po śmierci Jej Syna ustąpili miejsca Przenajświętszej Prządce.
Wreszcie w Niebo wziął Bóg Maryję.
I tam od wieków ta Niebios i ziemi Królowa obok Pana tronu siedzi na swym tronie.
A ilekroć zadmie wicher jesieni i zacznie z drzew strząsać liście zeschłe, słońcem wyzłacane, bierze Przenajświętsza Prządka w rękę swą wrzeciono i przędzie pilnie, przędzie spiesznie białe nitki na płótno, z których anieli szyją koszulinki dla sierót na ziemi opuszczonych ubogich, Opiekunka biednych, nieszczęśliwych, okrywa zziębnięte sierotki, które ma w pieczy szczególnej.
I wtedy to, gdy Matka Boża Prządka pracuje w niebie przy kołowrotku, zawsze spadnie kilka strzępków Jej srebrzystej nici na ziemię, żeby babom wiejskim, odmawiającym Różaniec, przypomnieć, jako czas zakrzątnąć się koło przędziwa.
Gdy już zaś ukończy Maryja Prządka swą jesienną pracę w niebie, schodzi po promyku słonecznym na ziemię na dni kilkoro.
I idzie przez góry i doliny, polem i łąkami ze złotym w ręku wrzecionem, cudownie przez drogę przędząc nić jedwabną, z której znów robi koszulki, ile razy na miedzy wśród roli usiądzie, gdy Ją nóżki święte zabolą...
A kędy ziemię przejdzie Prządka z Nieba, tam na dni kilkoro robi się jasno, słonecznie i ciepło, niby latem; tak grzeje i świeci ona Gwiazdka, której na imię Maryja... A w powietrzu unoszą się śnieżne białe, srebrzyste strzępki nici, porwane wiatrem z wrzeciona Przenajświętszej Prządki; przypominają one pajęczynę na oną pamiątkę, jak to pająk sprzeciwiać się ośmielił przyszłej Matce Pana Jezusa.
A w te koszulki, po drodze zrobione na ziemi, przyodziewa Maryja w wigilię Zaduszek na wszystkich cmentarzach sierotki zmarłe i pochowane bez chrztu świętego.
Kazimierz Kalinowski.
–––––––––––
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 381-384.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: