O! życie ludzkie, ileż ty bolesnych tajemnic kryjesz w sobie!
Na zewnątrz dla oczu ludzkich jest sława, są bogactwa, dostatki a może i okrzyk: jacy szczęśliwi! ale do serca nie patrz, tam są tylko łzy!
Jeden z takich właśnie życiowych dramatów, odgrywał się w domu hetmańskiego potomka, noszącego nawet jego imię, Stanisława Koniecpolskiego. Poślubił on córkę hetmana koronnego, Dymitra Wiśniowieckiego, Eugenię.
Księżna nie miała jednak dlań serca. Z początku były małe nieporozumienia, potem dysharmonia uczuć, wreszcie – szczera nienawiść.
Eugenia za słaba, by wspólnie mogła żyć z człowiekiem, którego nie kochała; opuściła dwór męża i powróciła do rodzinnego domu.
Lecz cóż się dzieje!
W maju 1682 r. bezwiednie spotykają się przy cudownym obrazie Maryi.
I patrzy na nich Niepokalana! Życie Jej było przecież pasmem ofiary! W spomnieniu Swym niesie przypomnienie tej wielkiej prawdy, że cierpienie jest zasadą chrześcijańskiego życia na ziemi, że miłość pojęta nie jako rozkosz, ale poświęcenie, osłodzić może gorycz doczesnego wygnania i że ona tylko niesie trwały spokój dla serc, złączonych nierozerwalnie więzami małżeństwa. Uroczysty nastrój świątyni, cisza klasztornych murów, w rażącej stoją sprzeczności wobec rozterki dusz, z których szczęście umknęło!
A ponad westchnienia pobożnych pątników, bezsłownie porywa się krzyk zawiedzionych serc, okropniejszy, niż ból kalectwa, płacz sieroty, jęk nędzy!
Wtem podnosi się głos sędziwego ojca księżnej – mówi im o zgodzie, pojednaniu! I u stóp cudownego obrazu splatają się w serdecznym uścisku dłonie Stanisława i Eugenii; zaciera się pamięć dawnych uraz, wstępują znów razem na ścieżkę żywota.
I cóż się tam stało?
Czy "Matka miłości pięknej" cudem Swej łaski zmieniła ich serca, wyrwała nienawiści tętna, a wszczepiła nowe miłości?
A może dodała im na tyle hartu, mocy i siły, że kielich przytknięty do ust, postanowili wypić do ostatniej kropli; nie cofać się, ale spełnić przysięgi, przy Pańskim złożone ołtarzu?!
Co się działo w ich sercach, o tym nie wiemy; milczą o tym kroniki cudów Maryi, zaznaczając tylko, że "pojednali się z wielką radością".
Radości tej daje wyraz Koniecpolski, bo za doznaną pociechę, czyni dla klasztoru hojny zapis.
Niedługo jednak trwała ta radość – jak to często bywa w życiu – Koniecpolski umiera wkrótce, w drodze do Zamościa – a niedługo po śmierci męża, umiera i Eugenia z "tęsknoty nadmiernej" – jak świadczą dawne zapiski.
–––––––––––
Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 319-320.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: