Jak św. Paweł apostoł powiada, że pobożność do wszystkiego jest
użyteczną, zadatek i rękojmię dając i żywota doczesnego i przyszłego, tak tym
bardziej szczególniejsza pobożność i nabożeństwo do Matki Przenajświętszej
nieobliczone, niewypowiedziane przynosi nam korzyści i pożytki dla duszy i na
tym świecie i po śmierci w wieczności. Nieboszczyk papież, ś. p. Pius IX, po
wstąpieniu na tron, idąc za prądem i wymaganiami wieku, nadał był i dla państwa
kościelnego konstytucję i wolność, ale nie zadowoleni tym rewolucjoniści i
anarchiści podnieśli bunt, strzelali do pałacu papieskiego, przelewali krew
niewinną. Wskutek tego zbolały papież musiał uciekać ze swego państwa, a
szukać przytułku u obcych w Gaecie, gdzie przez jakiś czas przebywał. Dopiero
na interwencję katolickich mocarstw ten szczególniejszy czciciel Maryi
powrócił do Rzymu i przy pomocy garnizonu wojsk francuskich objął na powrót
władzę świecką w państwie kościelnym i rządził dalej Kościołem. Otóż z tej
epoki co opowiedział własnymi swymi ustami pewien kamerdyner, Francuz, przybyły
wraz ze swym panem, ogromnie bogatym magnatem z Paryża do Monachium, stolicy
Bawarii, w r. 1852, mianowicie, jak on niedawno przedtem stał garnizonem w
legionach francuskich w Rzymie i w jaki się dziwny sposób za przyczyną Matki
Przenajświętszej dostał do obowiązku do swego dobrego i po ojcowsku dla niego
usposobionego pana i został szczęśliwym i co do przyszłości swojej zupełnie
zabezpieczonym.
Otóż, stojąc załogą w Rzymie, zwykł był zachodzić wraz z innymi
niektórymi swoimi kolegami codziennie do kaplicy cudownej Matki Bożej w
kościele "Trinità dei monti" i tam się w spokoju na osobności
gorąco modlić. Gdy się tam pewnego dnia dłużej i nabożniej niż zwykle modlił i
Matce Przenajświętszej wszystkie swe przykrości i potrzeby jako sierota, nikogo
już nie mający na świecie przedstawiał i gorąco Ją i serdecznie prosił i
błagał, aby się też Ona nim zaopiekowała i jaką mu przyszłość na stare lata
zabezpieczyła, aby mu po tylu mozołach i trudach w wojsku – naprzód w
ojczyźnie, we Francji, potem w Algierze w Afryce, a teraz w Rzymie, jakiś kącik
i spokojne miejsce, choćby gdzie w służbie u jakiego pana wynaleźć raczyła.
Cudowna Matka Boska ulitowała się nad biednym sierotą, wysłuchała jego gorliwej
prośby łaskawie i więcej mu jeszcze, aniżeli prosił, u Syna swojego wyjednała.
Albowiem, gdy on tak troszcząc się i kłopocząc o swoją przyszłość, po tej
modlitwie do koszar powrócił, oddał mu oficer dyżurny po niejakim czasie bilet
wizytowy i powiedział: "Był tu właśnie w tej chwili jakiś stary pan,
widocznie zamożny i objawił mi swe życzenie, że chciałby przyjąć do służby jakiego
żołnierza z naszego garnizonu francuskiego, któryby był sierotą, nie miał się
gdzie podziać, a dobrze się prowadził i oto zostawił ten swój bilet. Ja nie
znam nikogo odpowiedniejszego nad ciebie, posiadasz te wszystkie warunki, a
więc idź pod tym adresem i zobacz, może tam dla siebie znajdziesz przyszłość i
szczęście.
Żołnierz, uradowany tym niezmiernie, wziął bilet i poszedł czym
prędzej poszukać tego pana. Zobaczywszy go, bezfamilijny magnat zdziwił się
nadzwyczajnie i zdumiał.
– "A czyś to ty był dzisiaj, mój rycerzu, w kościele
«Trinità dei monti» i tameś się w kaplicy przed ołtarzem Matki Boskiej
cudownej modlił?".
– "Ja tam byłem", odrzekł nieśmiało żołnierz.
– "A to wiesz, mój przyjacielu, szczególniejsze zrządzenie
Opatrzności Bożej, bo i ja tam właśnie byłem i widziałem jakiegoś żołnierza
francuskiego, jak się gorąco i nabożnie modlił i to mi właśnie natchnęło myśl,
aby takiego żołnierza pobożnego do siebie do obowiązku dostać. Ja jestem
bezdzietny a moi bogaci krewni nie potrzebują mojego majątku, jeżeli tedy
chcesz, to chodź do mnie do służby; spodziewam się, że będzie ci u mnie bardzo
dobrze. A jak mi tak wiernie i przychylnie do końca życia mojego służyć
będziesz, to ci zapiszę i oddam cały mój majątek i zostaniesz panem, abyś tylko
o duszy mojej pamiętał przed Panem Bogiem".
Żołnierz, naturalna rzecz, na tę propozycję z największą ochotą i
radością przystał i w jednej chwili z biednego opuszczonego sieroty stał się
właścicielem i spadkobiercą olbrzymiej fortuny, a to wszystko dlatego, że się
do Matki Boskiej gorąco a serdecznie o orędownictwo modlił. Prawdziwie, nie
masz dobra, nie masz szczęścia jak tylko przez Maryję.
(Herz-Mariä-Blüten, V zeszyt, 1880 r.).
Za
Przyczyną Maryi. Przykłady opieki
Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925),
redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu
Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj).
Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 172-174.
Kraków 2006
Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: