Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Matko łaski Bożej
Maryja ratuje w różnych potrzebach

Maryja – Opiekunką sieroty

Bohaterka opowiadania naszego zwała się Marynia. Śmierć nieubłagana wydarła jej rodziców w pierwszych zaledwo latach życia i jakby przez sen jedynie przypominała sobie ich drogie postacie.

Złote i bujne włosy – wielkie lazurowe oczy, których blasku mogłyby gwiazdy pozazdrościć, twarzyczka świeża i piękna – oto jedyne bogactwo jakie posiadała biedna sierota.

Sąsiedzi niemniej biedni, jak zmarli rodzice Maryni – nie mając własnych dziatek, wzięli ją do siebie. Lecz ponieważ byli bardzo biedni, zabrakło im dnia jednego chleba, a dziecię, które przedtem było dla nich przedmiotem pociechy i rozrywki, zaczęło im ciężyć nieznośnie. Wtedy to po raz pierwszy Marynia odczuła brak rodziców i zrozumiała smutne swoje położenie. Przez dłuższy czas codziennym jej pożywieniem był mały kawałeczek chleba, a zamiast pieszczot, które byłyby osłodziły głód jej, słyszała jedynie twarde i przykre słowa.

Biedne dziecię – niewinny anioł, już przedwcześnie rzuconym zostało na pastwę walki życia, jak róża między ciernie!... Jakże czarna przyszłość roztaczała się na widnokręgu sierocego jej życia!...

Właśnie nadszedł pierwszy dzień wiosny. Wszystko w naturze tchnęło wonią balsamiczną – pięknością i wdziękiem; – a w ubogiej lepiance panował głód, – płacz i nędza!... Dnia jednego, gdy wskutek głodu zabrakło już sierocie łez do opłakiwania swego losu, ośmieliła się prosić swą opiekunkę o kawałek chleba.

Lecz ta w odpowiedzi na prośbę sieroty krzyknęła: "Ty nie jesteś naszym dzieckiem!... Nie mamy obowiązku żywić cię... idź i użebraj sobie chleba!...".

Pięcioletnia zaledwo sierotka uczuła się samotną na świecie... spuściła głowę – i z okiem łzą błyszczącym poszła sama jedna na żebraninę...

Lecz gdzież się udać?... Co czynić?... Nie znała drogi i sama nie wiedząc dokąd idzie, przebiegła kilka ulic.

Nagle o ucho jej uderzyły melodyjne dźwięki, które rozradowały jej serduszko. Dźwięki te pochodziły z wnętrza świątyni. Sierota weszła do świątyni...

Wpośród mnóstwa świec jarzących, znajdowała się statua Dziewicy-Matki opuszczonych i sierot. Mnóstwo wiernego ludu napełniało świątynię, ścieląc swe modły i serca u stóp Niepokalanej Matki Boga. Marynia padła na kolana wraz z ludem i wzrokiem pełnym czułej miłości zdawała się błagać Przenajświętszą, aby wejrzała na jej nędzę.

Z tysiąca piersi wiernego ludu wznosił się hymn wciąż powtarzany: "O Maryjo! Matko nasza – Pocieszycielko cierpiących i smutnych – wspomóż nas i doprowadź szczęśliwie do niebieskich bram". Modlitwa ta wzruszyła i zachwyciła serce dziecięcia i powtarzała sobie cichutko i ze łzami: "O Maryjo! Matko moja – wspomóż mię!".

Modlitwa i łzy dziecięcia nie pozostały bez skutku. Po ukończonym nabożeństwie, gdy już wierni zaczęli opuszczać świątynię, jakaś dostatnio ubrana pani zbliżyła się do sierotki i głaszcząc jej blond włoski spytała:

– "Dziecię... dokąd idziesz?... skąd jesteś?...".

– "O pani! – odrzekła sierotka – sama nie wiem gdzie idę... jestem głodna... szukam kogoś, kto by mi dał choć kawałeczek chleba".

– "Ależ czy nie masz rodziców?... Jak się nazywasz..." pytała dalej dama.

– "Nazywam się Marynia... rodzice moi już dawno nie żyją... Czy pani ma chleb?... Jeszczem dziś nic nie jadła!...".

– "Pójdź ze mną dziecię – rzekła dama – a rozkażę cię nakarmić i przyodziać".

Pobożna dama postanowiła pozostawić dziecię u siebie i wychować je – gdyż straciła właśnie córeczkę jedyną i ukochaną – rzekła tedy do Maryni.

– "Dziecię!... odtąd będziesz miała we mnie matkę; jeśli chcesz pozostać u mnie, zabezpieczę twą przyszłość!".

– "O pani! – odpowiedziało dziecię, rzucając się w jej objęcia!... to Matka Boska przywiodła mię do ciebie i natchnęła twe serce macierzyńskim uczuciem dla mnie! – Dziewica Niepokalana i Matka opuszczonych sierot, zesłała mi swoją pomoc.

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

I od dnia tego szczęśliwego w życiu sieroty, upłynęło lat dziesięć.

Hrabina X., która zajmowała się gorliwie wszelkimi dziełami miłosierdzia, spieszyła wszędzie i zawsze w towarzystwie swej przybranej córki, Maryni, która wyrosła na piękną panienkę – i odebrała wysokie wykształcenie.

Marynia codziennie nawiedzała kaplicę Przenajświętszej Dziewicy w owym kościele, gdzie spotkała swą przybraną matkę i u stóp Jej wylewała gorące łzy wdzięczności dla swej Niebieskiej Opiekunki, która nigdy uciekających się do Niej nie opuszcza.

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 106-108.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: