Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Matko łaski Bożej
Maryja ratuje w różnych potrzebach

Czy dziś jeszcze dzieją się cuda?

Nie mogę tego pojąć – tak opowiada pewna pobożna pani – dlaczego tak wielu wśród dzisiejszego społeczeństwa z góry odrzuca wszelkie nadnaturalne wpływy na poszczególne wypadki codziennego życia, a gdy mają przed sobą fakt, który rozumem swoim wytłumaczyć nie mogą, mozolą się w wynajdowaniu rozmaitych, częstokroć nawet śmiesznych, przypuszczeń, byle tylko przypisać go sile natury. Tymczasem doświadczenie uczy, że w tysiącznych wypadkach jak najwyraźniej objawia się działanie woli Bożej ponad zwykły porządek natury i trzeba chyba na to złej woli, ażeby zaprzeczyć istnieniu cudu. Jeżeli ma się tylko trochę żywej wiary, musi się czoła uchylić przed tymi nadzwyczajnymi uzdrowieniami i nawróceniami, które codziennie niemal zdarzają się w Lourdes i innych cudownych miejscach. A w życiu powszednim ileż to wypadków, gdzie po ludzku mówiąc, pomoc niemożliwą, a tymczasem na głos pokornej modlitwy Bóg zsyła ukojenie w cierpieniach i troskach i odwraca grożące nieszczęścia. Ja nie tylko święcie w cuda wierzę, ale i w życiu swoim niejednokrotnie miałam dowód, że i w dzisiejszych czasach, tak pełnych niewiary są one na porządku dziennym.

O ostatniej łasce, którą mi Bóg wyświadczył, opowiem: W miejscowości gdzie mieszkam, wybuchł groźny pożar. Było to około północy. Gdym się tylko obudziła, wybiegłam na podwórko i ujrzałam w ogniu kilka domostw, z których najbliższe od mego mieszkania, znajdowało się mniej więcej o pięć do sześciu kroków. Wiatr silny dął w stronę mego domu a wskutek tego na dach spadały raz po raz płonące żagwie i iskry. Od ludzi ratunku spodziewać się już nie mogłam, wróciłam więc co prędzej do pokoju, porwałam ze ściany obraz Matki Bożej Bolesnej i położyłam go na dach, wołając z głębi serca o pomoc Królowej Niebios. Gdym to uczyniła, taka ufność wstąpiła we mnie, że spokojna o siebie, upadłam na kolana i modliłam się już tylko o odwrócenie nieszczęścia od drugich. Wtem wbiegło do mego mieszkania kilku ludzi, ofiarując mi swą pomoc w wynoszeniu rzeczy, gdyż sądzili, że dom mój niechybnie stanie się pastwą płomieni, bo wedle wszelkiej ludzkiej rachuby ocalenia domu nie można się było spodziewać. Dziękuję wam – zawołałam – ja wierzę, że Matka Najświętsza mię obroni i nie dam wynieść z izby najmniejszego przedmiotu. Lecz ludzie ci wiary mojej nie podzielali, wzruszyli tylko ramionami i wyszli z uśmiechem szyderstwa na ustach. Później sami się przekonali, że ufność moja próżną nie była, bo w kilka chwil po wystawieniu przeze mnie obrazu na dach, wiatr zmienił kierunek, a te iskry, które przedtem na dom mój spadły nie zapaliły go.

– Czy to nie cud wyraźny, czy nie oczywista opieka Boża?

O jak święte słowa Zbawiciela: "Proście a otrzymacie!" Lecz prosić trzeba tylko z żywą wiarą a Pan Bóg z pewnością wysłucha!

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 100-101.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: