Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Matko łaski Bożej
Medalik

Uratowany przez Najświętszą Pannę Maryję

Ks. proboszcz A. Bonyer z Verdon urzędownie zbadał następujące zdarzenie, które ogłosił we francuskim miesięczniku różańcowym dnia 22 marca 1858 r.

Po upływie roku szkolnego 1857 czternastoletni młodzieniec pewnej szlachetnej rodziny z Bordeaux, przybył na wakacje do p. S. w Verdon. Przed wyjazdem z domu rodzicielskiego, pobożny chłopiec na usilne prośby, otrzymał od siostry medalik z wizerunkiem cudownej N. P. Maryi z Verdelais, i pod Jej opieką wyruszył w drogę.

Pierwsze dnie wakacji szybko mu upłynęły na zwykłych zabawach młodocianego wieku. Dnia 18 sierpnia p. S. chcąc sprawić przyjemność młodzieńcowi, wziął go ze sobą na polowanie. Wśród niego nad wodą, gdzie wir był bardzo gwałtowny, spostrzegł p. S. stado ptaków, strzelił dwa razy i kilka z nich padło. Chłopiec wszedł nieco w wodę i czekał, aż prąd bliżej poniesie zabite ptactwo. Nagle nadpłynęła wielka fala i porwała chłopca, niosąc go na środek największego wiru.

Trwoga ogarnęła widzów tej strasznej sceny. Chłopiec zaś spostrzegłszy niebezpieczeństwo, którego uniknąć było mu niepodobnym, ze zwykłej swej pobożności uchwycił medalik N. P. Maryi, który miał na szyi, i do Niej sercem więcej niż strwożonymi usty wołał o ratunek.

Po chwili spostrzeżono, że chłopczyk chociaż nie stara się pływać, utrzymuje się na powierzchni wiru, niby jaka kłoda. Pan S. widząc to, rzucił się sam na ratunek, lecz z powodu prądu dotrzeć do chłopca nie mógł. Nikt też z obecnych, wiedząc, że już niejeden śmiałek w tym miejscu znalazł grób, pomimo próśb pana S. nie pospieszył na pomoc tonącemu. Stan ten beznadziejny trwał do trzech kwadransy, a chłopiec przez cały czas wśród wiru, jakby podtrzymywany jakąś niewidzialną ręką, widniał na powierzchni.

Nareszcie okazał się statek pocztowy, krążący z Royan do Verdon i na krzyk stojących na brzegu zbliżył się i gdy poznał sternik, o co chodzi, zręcznie starał się statek przybliżyć do młodzieńca. Nie od razu mu się to udało, dopiero po kilkakrotnym usiłowaniu zbliżył się do niego na pewną odległość, z której zręcznym ruchem podał młodzieńcowi drążek i tak go na pokład wyciągnął.

Chłopiec został uratowany, ale nikt z obecnych nie odważył się twierdzić, że tylko pomocy ludzkiej zawdzięczał życie i on też to sam wyznał, całując medalik i wśród łez wołając: "Ten mię uratował. Matka Najświętsza nie dała mi utonąć, bom całym sercem o pomoc Ją błagał".

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 119-120.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: